Tanuki-Anime

Siedem kolejnych historii (jedna z nich jest dwuodcinkowa) opowiada o rozmaitych perypetiach bohaterów Kimagure Orange Road. Obejrzymy zatem niesamowitą przygodę w zasypanych śniegiem górach i dramatyczne wydarzenia podczas wycieczki na Hawaje. Kyosuke będzie miał okazję sprawdzić, jak wygląda świat widziany oczami złotej rybki, kota, a nawet popularnego piosenkarza. Poznamy wreszcie nową postać: kuzynkę Kyosukego, Akane, obdarzoną zdolnością tworzenia iluzji.

Akcja poszczególnych odcinków dzieje się „w trakcie” serii telewizyjnej, choć uważni widzowie bez trudu wytropią pewne luki logiczno­‑czasowe. Trzeba szczerze napisać, że pominięcie tych rozdziałów mangi w pierwotnej ekranizacji nie było chyba przypadkowe. Są one po prostu słabsze: większość z nich obraca się właściwie wyłącznie wokół nadprzyrodzonych mocy rodziny Kasugów, pojawia się też niczym nieuzasadniona magia. Większość odcinków koncentruje się na postaciach Kyosukego i Madoki, podczas gdy Hikaru zostaje zepchnięta na plan dalszy – być może dlatego, by nie przypominać widzom nieprzyjemnego finału jej romansu, ukazanego we wcześniejszym filmie.

Postaci drugoplanowe pełnią mniej więcej te same role, co w serii – zgrabnych wypełniaczy komicznych. Poszkodowany jest tylko Yuusaku, który pojawia się jedynie w pierwszym odcinku, a potem znika bez śladu i bez żadnej wzmianki. Dostajemy za to nową bohaterkę: Akane jest starszą siostrą Kazuyi, znaną z mangi, a pominiętą w serii telewizyjnej. Sam Kazuya zresztą nie występuje tutaj – za to Kyosuke zyskuje moce, które w serii telewizyjnej były dla niego zarezerwowane: zamianę dusz i telepatię.

Pod względem zarówno oprawy graficznej, jak i muzyki, anime przypomina do złudzenia późniejsze odcinki serii (łącznie z dwukrotnym wykorzystaniem w czołówce i przy napisach końcowych piosenek znanych z wersji telewizyjnej). Animacja i projekty postaci są może trochę bardziej dopracowane, co jest oczywiste przy tego typu produkcji, nie jest to jednak znacząca różnica.

Seria OAV została pomyślana jako produkcja dla wiernych fanów Kimagure Orange Road i właściwie tylko im ma szansę się spodobać. Oczywiście, krótkie i zamknięte historie teoretycznie można zaproponować „na próbę” pozostałym widzom, ale prawda jest taka, że brakuje tu choćby elementarnego przedstawienia postaci i wprowadzenia w ich świat. Brakuje jej też, przynajmniej w moim odczuciu, wdzięku i świeżości serii, a nadużywanie elementów nadprzyrodzonych nie poprawia sytuacji. Na pewno jednak dla tych, którzy oglądali Kimagure Orange Road, będzie to miła okazja, by jeszcze raz spotkać się z dobrze znanymi bohaterami.