Komentarze
Sousou no Frieren
- Re: Sekret popularności? : Zomomo : 22.04.2024 11:37:57
- Re: Sekret popularności? : Jiri50 : 22.04.2024 06:52:53
- Sorry . . : Jiri50 : 21.04.2024 21:30:45
- Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku? : Jiri50 : 21.04.2024 21:26:39
- Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku? : ZSRRKnight : 21.04.2024 21:08:26
- Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku? : Sulpice9 : 21.04.2024 20:50:59
- Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku? : Jiri50 : 21.04.2024 20:13:44
- komentarz : Anon2 : 21.04.2024 12:13:28
- Mam tak samo, jak Ty... : Kawka : 15.04.2024 15:32:56
- komentarz : rool : 7.04.2024 00:01:23
Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
[link]
Ciężar jaki musisz unieść to nie tylko kwestia wagi. To też kwestia jak długo musisz go nieść. Wieczność . . . to sporo czasu. ;-)
Ale pewno się mylę.
Sousou no Frieren to...
Jak nie możesz wygrać z wiatrakami, to się nim stań. Szpiedzy w grupie są mniej zauważalni, a od środka łatwiej coś rozwalić. :D
Hype train goes choo choo
Całość jest wolna, a fabuła i sama wyprawa jakoś się rozpływa w tych całych scenkach pobocznych. Połowy można by się pozbyć ze znikomą stratą. kliknij: ukryte Wspominałem już o elfie, natomiast jeszcze jaskrawszym przykładem jest Stein, który dołączył (o co błagali go pół odcinka), przeszedł się z drużyną parę epizodów i sobie poszedł. No faktycznie kapitalnie poprowadzony wątek, który mnóstwo wniósł. Podobnie i cały egzamin to tylko jedno wielkie zdanie poboczne do odbębnienia. Można by pomyśleć, że legendarna czarodziejka z legendarnej drużyny, którą wszyscy znają z setek pomników na każdym kroku, nie potrzebuje jakiś specjalnych pozwoleń tylko po to, by ją wpuścili do krainy demonów i zrobią dla niej wyjątek. Brzmi jak trochę wydumany pretekst byleby można było utopić trochę czasu na kolejnym wyświechtanym motywie do zrealizowania jakim jest World Chunin Hunter Hero Exam. Ale ludziom nie przeszkadza, że po początku opowieść traci cały impet, bo wystarczy sypnąć trochę fanserwisu w postaci Fern wydymającą policzki czy Frieren z głupią miną i wszyscy się cieszą.
A właśnie, Fern, im dłużej ją oglądałem tym mniej ją lubiłem. Kolejna bohaterka ociekająca zajebistością i talentem przewyższającym wszystko, co świat widział. Przynajmniej w przypadku Frieren jej siła ma uzasadnienie fabularne, bo jednak miała setki lat na doskonalenie swojej sztuki. A tamta jest super utalentowana i bez skazy – bo tak. Dwie Mary Sue w jednym barszczu to jednak trochę za dużo. I tylko Starka szkoda, który został na tym tle sprowadzony do elementu komediowego, jeśli nie zwyczajnej zapchajdziury, bo podczas egzaminu nie bardzo dało się gdzie go wcisnąć.
Najbardziej jednak serię krzywdzą sami jej fani. Bo to w sumie porządny w swojej klasie tytuł, który jest wynoszony do ranki świętości przez rzeszę wyznawców alergicznie reagujących na wszelkie świętokradcze próby krytyki. Z czego pewnie większość tłumnie podąży za kolejnym tytułem, który akurat będzie w modzie w danym sezonie. I ten ich ślepy entuzjazm zmusza mnie do wrzucenia we wpisy tejże przeciwwagi.
Ładne animacje i to tyle (dlatego 1/10, a nie 0/10)
Takiego znużenia podczas oglądania nie odczuwałem od dawna. Mamy tu postacie żywcem wyjęte z D&D, mamy tłumaczenie swojego postępowania podczas walki i zdradzanie strategicznych informacji czy łopatologiczne objaśnienia by nawet najgłupszy widz rozumiał co chciał przekazać scenarzysta. To już Naruto trzymało wyższy poziom.
Jedno z najbardziej przereklamowanych anime w historii.
Jakieś PEGI
Termin, którego przypuszczalnie szukasz, to „złota godzina” :)
Bez większych spoilerów, wkradł się tu mały błąd ;)
Oj tak
Mam tylko dwa zarzuty. Drobny: to jak się zestarzał Himmel jest absurdalne, tym bardziej porównując do podobnego wiekiem Heitera, który żył kilkanaście lat dłużej i prawie się nie zmienił nie licząc zmarszczek i siwizny. Poważniejszy: brak charakteru Fern. Fern podobnie jak Frieren jest na pierwszy rzut oka stoica, zdystansowana, pozbawiona emocji. Tyle że Frieren pod tym spokojem ma masę emocji i przemyśleń, które dyktują jej działaniami, a dzięki retrospekcjom widzimy jak wiele się nauczyła i jak bardzo zmieniła na przestrzeni tych lat. Frieren ma swoje słabości, Frieren ma swoje zainteresowania. Fern… poza tym, że jest potężnym magiem i wali dziecinne fochy nie sposób o niej powiedzieć więcej, a na przestrzeni całego sezonu nie przechodzi praktycznie żadnych zmian.
Niemniej pomimo tego poważniejszego zarzutu to i tak jest cudowne i dopracowane anime, obok którego nie można przejść obojętnie. Wincyj!
Ps. kliknij: ukryte Liczyłem, że Sein wróci do ich party jeszcze w tym sezonie. Nie zawiedźcie mnie ponownie, zróbcie kolejny sezon i niech Sein wróci w końcu bo drużyna powinna mieć 4 osoby :)
niedosyt
Niestety pozostawia ogromny niedosyt, nawet jakby ta seria miała 280 odcinków to też by taki niedosyt pozostał.
Dawno nie oglądałem czegoś co by pozostawiło mnie w tym smutnym i niesatysfakcjonującym stanie, gdzie chce się więcej i więcej.
Na dodatek świadomość że kolejny sezon nastąpi dodaje cierpienia że nie jest już, tylko trzeba czekać, niby to powinna być dobra wiadomość jeżeli serial był dobry/fajny, to owszem zgodzę się iż jest to dobra wiadomość.
Zdecydowanie jedna z najlepszych serii na przestrzeni ostatnich sezonów, dopracowana pod każdym względem. Jedna z tych pozycji, po zakończeniu której będzie mi czegoś brakowało. Pół roku z Frieren to była wręcz przyjemna rutyna.
Kontynuacja z pewnością powstanie, twórcy w ostatnim odcinku na każdym kroku subtelnie to insynuowali. Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość.
Niby 28 odcinków, czyli grubo ponad normę, a niedosyt pozostał, zwłaszcza, że na siłę rozwleczono egzamin. Można było to zrobić nawet 2 odcinki krócej, ale twórcy pewnie nie mieli więcej materiału w planach i chcieli jak najlepiej wykorzystać czas. Rozumiem i mimo wszystko nie narzekam.
Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
Ostateczna opinia po seansie? Szczerze mówiąc czuję, że na to jeszcze za wcześnie. Bardzo dobrze się bawiłem, niektóre przemyślenia są wybitne, a oprawa audiowizualna to spokojnie 10/10, nawet jeśli musiałem się trochę przyzwyczajać do projektów postaci.
Natomiast przyznam, że nie mam wrażenia, by spędził czas z arcydziełem. W trakcie seansu nie miałem poczucia, że jestem świadkiem kolejnego wielkiego rozdziału w historii anime jak miałem przy najlepszych dziełach Ghibli, „Kowboju Bebopie” lub „Mushishi” (przynajmniej takie były moje odczucia przy tych seansach :D ). Chwilowo podtrzymuję 9-/10, bo z jednej strony nie żywię aż takiego podziwu jak do innych moich „dziewiątek”, a z drugiej ósemka to jednak trochę za mało.
Ale w przypadku tego typu serii ogromne znaczenie ma to, jakie wrażenia zostaną za jakiś czas. Czy seria szybko się zatrze niczym lata mijające w podróżach bohaterki, czy jednak faktycznie po pół roku stwierdzę, że każdy etap jej wędrówek zapadł mi w pamięć? Czas, tak kluczowy w tej serii, wszystko wyjaśni.
Na zakończenie – to jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie ktoś mnie ubiegł przy rezerwacji recenzji i w sumie się cieszę. Chwilowo zwyczajnie czuję, że napisanie tekstu mogłoby mnie przerosnąć.
Natomiast już teraz mogę powiedzieć, że polecam :D
Może nie obejrzałem najwięcej anime na świecie, ale jest to dopiero druga opowieść w moim życiu, gdzie z czystym sumieniem, a nie w przypływie emocji, daję 10/10.
Natomiast czy polecam każdemu? Nie. Polecam jedynie zapoznać się z pierwszymi odcinkami i ocenić, czy wam się podoba czy nie, bo później jest praktycznie już tylko to samo.
Egzamin - 27 odcinek
27
Sympatyczni, tak po prostu normalni główni bohaterowie. To tak miła odmiana w porównaniu do większości tytułów.
Dobra fabuła, ale nie pod względem wątku głównego (który jest zwyczajnie ok), ale pod względem klimatu i jego różnorodności, relacji miedzy bohaterami jak i samej przemiany jaką przechodzi główna bohaterka. Klasyczne, „to nie cel, a droga jest ważna”.
Do tego dochodzi tematyka, bo naprawdę rzadko dostajemy serię fantasy w stylu zachodniego RPG, które jest po prostu dobre i poważnie się traktujące. No bo ile tego? Złota rączka? Drauga? Grimgar? Slayersi sprzed stu laty? To by mogło też częściowo tłumaczyć te wysokie oceny, ludzie są zwyczajnie wyposzczeni na nie‑isekajowe fantasy.
Dodatkowo Frieren, tak jak Slayersi, ma mnóstwo takiej „cieszynkowej” animacji. To znaczy, te wszystkie głupawe miny elfki, jakieś pierdoły dziejące się na drugim/trzecim planie, wiecie, rzeczy nie niezbędne, ale dające wiele estetycznej radości.
Co do bycia OP przez Frieren, cóż, to chyba ten sam casus co OPM. Walki to tylko wysokooktanowe przerywniki, a fabuła skupia się na innych tematach.
Fantasy a kuchnia
kliknij: ukryte Problemem są tu początkowe odcinki – bo one są autentycznie dobre i faktycznie można przy nich poczuć jakość i świeżość. Mam jednak wrażenie, że widzowie, po tym jakich te pierwsze 2‑3 odcinki kupiły, zaczęły od tej pory łykać wszystko co im się podsuwa w bezrozumnym, bezmyślnym zachwycie i bez cienia refleksji. Tymczasem praktycznie rzecz biorąc po tym mocnym początku nic w zasadzie się nie dzieje. Gdy Heitler oddał Fern w opiekę to się spodziewałem, że będziemy kontynuować ten cały unikatowy wątek nieśmiertelności i nieuchronnego przemijania i już za odcinek‑dwa Fern będzie już staruszką, a im dalej w serię tym bardziej wspomnienia będzie się zacierać, aż bohaterka dożyje czasów aż – powiedzmy – te wszystkie posągi i pomniki dzielnej drużyny będą ludzie obalać i niszczyć w imię jakiejś rewolucji i pisania nowej historii. Tymczasem seria kompletnie przestała się opierać na motywie, który ją wyróżnił. Zamiast tego zbiera się nowa drużyna i niemrawo przemieszcza z miejsca na miejsce, zajmując się głupotkami pokroju szukania prezentów na urodziny, czy wątkami pobocznymi, które nie prowadzą do niczego. Ot chociażby odcinek w zimowaniem w chacie. Spotykamy kolejnego elfa, który po wszystkim sobie po prostu idzie w swoją stronę, tyle go widzieliśmy. Co to wniosło? Ano niewiele. Ani się nie spostrzegłem, a zrobiło się z tego zupełnie sztampowe adventure fantasy.
Nie powiem, tego typu sielankowo‑nastrojowe, spokojne historie też mają pewien urok. Jak ktoś bohaterów lubi, to pewnie będzie z radością oglądać czego by nie robili. Dla mnie jednak to jest rozczarowanie i zmarnowanie całego potencjału.
kliknij: ukryte Jeszcze gorzej jest jednak, jak seria odchodzi od tego schematu i próbując bym wszystkim jednocześnie, dodatkowo próbuje na poważnie wtrącać wątki bitewne i walki z demonami. Nie ustrzegł się autor bowiem najstarszego błędu takich serii jakim było stworzenie zbyt potężnej bohaterki, co momentalnie zabija jakiekolwiek napięcie, bo czym tu się przejmować, skoro praktycznie nie dla niej wyzwania? Doprawdy nie wiem dlaczego Japończycy mają taką fiksację na punkcie tego motywu przepakowanych bohaterów. Technicznie nie jest to isekai, ale doprawdy, smakuje niemalże tak samo. Szczególnie, że również opiera się na równie wyświechtanych rekwizytach co „król demonów”, który to termin zmusza mnie do wywrócenia oczyma. Cały ten wątek Aury został zaprojektowany tylko po to aby nasza bohaterka mogła radośnie wdeptać ją w ziemię bez cienia wysiłku, włącznie z zaprojektowaniem jej mocy tak, by cała bitwa rozegrała się o to, „kto ma większego”. Swoją drogą, niespecjalnie rozumiem tutaj dlaczego te demony nie wiedziały o jej tajemnicy. Lügner ją kiedyś widział i pamięta, jak dziesiątkowała jego pobratymców, Aura się z nią wita jak ze starą znajomą, powszechnie wiadomo, że jej grupa pokonała władcę ciemności. Chyba wystarczająco, by wyszło szydło z worka, a demony zorientowały się, co jest grane. Ale nie, wtedy nie można by pójść w najbardziej bezczelne power fantasy i pozwolić Frieren się popisać ileż to many to ona nie ukrywa.
W rezultacie nie rozumiem peanów, nie rozumiem zachwytów, nie rozumiem dlaczego to jest #1 na MAL‑u. Jako seria może być, nie mój gatunek (nie trawię isekajów, a to jest jednak w elementach zbyt podobne), po pierwszych odcinkach obiecywał dużo więcej, ale przestał dostarczać i porzucam bez żalu. Stawienie tego na piedestale i uznawanie, za najwybitniejszą rzecz pod słońcem, jakie to zachowanie obserwowałem wśród ogarniętego jakąś obsesją fandomu, budzi we mnie odruchową niechęć i zmusiło do napisania tego komentarza. Przereklamowane.
18
To dopiero połowa pierwszego sezonu
17