x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Po drugie primo, główny zły… kibicuję mu. Ma cel, ma sposoby, nie leci na wariata kliknij: ukryte z małymi wyjątkami, ale kto by się nie skusił na lot z dachu wieżowca? Lubię go.
Po trzecie primo, boli mnie wątek Kaia. Po co się pojawił, po co tak podkreślano jego powiązania z głównym bohaterem? To aż prosiło się o jakieś rozwinięcie, podsumowanie. Bo co, przez pół serii schodzi z tych gór? Mam nadzieję, że potem fabuła wykorzystuje ten wątek, bo w innym przypadku jest takim trochę traceniem czasu.
Po czwarte primo, kliknij: ukryte Pani ajin od pana w białym. Bardzo mi się podoba jej kreacja, ich relacja. Zastraszona, kolaborantka, uwięziona między młotem a kowadłem. Jeśli coś się posypie, to to ona traci najwięcej.
Po piąte primo, tutaj nie ma stricte złych postaci. A przynajmniej bardziej złych niż inne. Trochę trudno znaleźć mi antagonistę. Każdy ma po prostu własne motywy.
Po szóste primo, ending jest śliczny. Uwielbiam taki styl ilustracjach i malarstwie.
Już się nie mogę doczekać drugiej serii.
Też uwielbiam anime.
Re: Płakałam... z zażenowania!
Umarłam i gniję
Wiwat poprawione wersje transformacji z Sailor Moon. Wiwat spleśniały nauczyciel. Wiwat cenzura na twarzach bohaterów. Wiwat jeż i głos jeża. Wiwat pan rąbiący sobie drewno na podwórku (moja ukochana postać, wiecznie stoi z tą siekierą). Wiwat przebiegły plan tych złych z trzeciego odcinka (geniusz zła). Wiwat wytrzepywanie nauczyciela przez okno. Niech to dostanie drugą serię.
Mnie dobija kawai zachowanie Izumiego. Ja rozumiem, że on ma być słodki i uroczy, ale nie przepadam za moe, a on już chyba pod to podpada.
7
Uwielbiam zaangażowanie Maou w pracę, jego strategię, Ashiye za jego niesamowitą wierność i trzeźwe spojrzenie i jednoczesne lekkie oderwanie od rzeczywistości. Niby są w całkowicie innej sytuacji, ich relacje siłą rzeczy uległy zmianie, ale dla niego Maou nadal jest Władcą.
kliknij: ukryte Bohaterka po też wydaje się być całkiem sensowną postacią. Gubi się, pląta i sama z sobą nie może dojść do ładu, co jest naturalne biorąc pod uwagę, co przeżyła i w co wierzyła przez całe życie, mimo to potrafi całkiem nieźle odnaleźć się w nowej rzeczywistości i dostosować do zastałej sytuacji. Jej sen z ostatniego odcinka był genialny. Bardzo trafnie przedstawiał sytuację i jej emocje, bo z jednej strony Maou był Władcą Ciemnośći, a z drugie teraz to po prostu pracownik miesiąca w MgRonaldzie.
Niepiętrzenie tego typu drobiazgów sprawiło, że wystawiam 7. Bardzo subiektywne i nie do końca zasłużone.
komantarz
Grafika. Zachwyciłam się. Co prawda Maniwani szaleli (ninja teoretycznie powinni doskonale się maskować), ale bardzo szybko podłapałam konwencję. Oczy Meisai Tsurugi wyglądały po prostu genialnie. Dziewczynka z klanu Itezora na drugim miejscu. Jednak nie zmienia to faktu, że wygląd postaci dość specyficzny był i pewnie większość po zobaczeniu ich popuka się w głowę i postanowi oglądać coś innego.
Czwarty odcinek był po prostu cudowny. Dawno z niczego się tak w anime nie uśmiałam, jak z tego, co tam twórcy zrobili.
Momentami było za dużo dialogów. Czasami cierpliwość mi się kończyła. Może jak się ogląda w rozsądnych dawkach, nie wiem. Mi momentami przeszkadzało. kliknij: ukryte Szczególnie przy śmierci Togame. Ja wiem, że to był niesamowicie ważny i wzruszający moment, łzy w oczach, jednak przyznaję, że nie okazałam chyba odpowiedniej empatii i czekałam, aż ona się w końcu wykrwawi. Szkoda, bo ważne i ciekawe rzeczy mówiła.
Postaci były niezłe. Wspomniana wcześniej Meisai podbiła moje serce. Ona i jej butelka sake. Togame miała irytujący głos i dziecinne zagrywki. Przed byciem denerwującą co prawda się uratowała, ale niewiele brakowało. kliknij: ukryte Najgorzej z początkiem i „zakochaj się we mnie”. Później miała dobre pomysły, ale ten nieszczęsny początek wciąż mi bruździł. Shichika ewoluował przez całą serię. Relacje też mi się podobały. Gorzej się zrobiło kiedy pojawiła się zazdrość. O ile u nieprzystosowanego Shichiki wypadło to nawet nieźle i zabawnie, to przy Togame byłam raczej znudzona. Starsza jest, powinna pewne rzeczy rozumieć, a jak nie rozumie, to potrafić sobie jakoś inaczej z nimi poradzić. Nieporozumienia się wyjaśnia. Fochanie sie nie jest zbyt inteligentne.
Openingi przewijałam. O ile ten pierwszy jeszcze dało się obejrzeć, to drugi był po prostu straszny. Ciągle miałam skojarzenia z piosenką początkową z Another. Nie wiem, czy słusznie.
Zakończenie kliknij: ukryte Szkoda mi, że nie wyjaśniono tego całego wątku z Maniwa Hououi. Jaka to była masakra. Czemu wysłannik księżniczki żył tak długo i jak przeżył masakrę, coś było na rzeczy z tą maskom? Może nieuważnie oglądałam, a może to był taki ozdobnik, mający urozmaicić postaci.
Genialna była przemiana Shichiki po śmierci Togame. I ten motyw z mieczami. Z jednej strony myślałam o ludziach, którzy dla nich zginęli, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że tak długo jak te ostrza istnieją, to ludzie będą dla nich ginąć. Wątpię jednak by Shichika o tym myślał.
Do księżniczki mam mieszane uczucia. Z jednej strony zabiła Togame i początkowo miałam ochotę własnoręcznie ukatrupić, ale potem doszło do mnie, że w sumie była Togame całkiem bliska. Zresztą, gdyby Togame mogła cokolwiek na tym zyskać, to pewnie zabiłaby ją. Mówiła przecież, że od dłuższego czasu próbuje się jej pozbyć. Podoba mi się też ten motyw z wędrówką na koniec. Wielka polityka, wielką politykom, ale rany się goją, słońce nadal wstaje, a ludzie w końcu się podnoszą i idą dalej. Wątpię, że zapomniał Togame, ale już tak w życiu jest.
Nie mam wątpliwości
Co do drugiej serii nie mam wątpliwości. Gdyby ją zrobili, to zepsuli by wszystko. Jeżeli powstanie (co jest wątpliwe), to będę omijać szerokim łukiem.