x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Niemniej strasznie mnie kłuje aspekt logiczny. Irytuje mnie kiedy Rudeus zachowuje się na tyle lat ile wygląda, a nie ile ma w rzeczywistości, brak mu zwykłego rozsądku i instynktu samozachowawczego. kliknij: ukryte Pomijam już to że jest coraz mniej podejrzliwy wobec tego boga, ale serio widać że sam Ruijed który jest najlepszym wojownikiem jakiego spotkał Rudeus i którego wiekszość się boi, on sam boi się tego gościa których ich minał. A ten głupek nasz bohater zagaja do niego normalną rozmowe jakby byli kolegami i pyta o kataklizm i jeszcze mu mówi że śni mu się podejrzany bożek. Serio? Serio?! Nie powiedział o tym ojcu, nie powiedział Ruijedowi, nie powiedział Eris, nie powiedział nikomu z bliskich zaufanych osób a rzuca tym do obcego podejrzanego typa spotkanego przypadkiem na szlaku?
kliknij: ukryte No powiedzcie mi że to jakaś klątwa Orsteda i ludzie w jego obecności są prawdomówni czy coś, bo inaczej to jest skrajna głupota :( A ja nie chcę by moje ulubione fantasy anime było skrajnie głupie nawet momentami.
wątpliwości po 6
To tak ogólnie, a szczegółowo:
kliknij: ukryte
-jak mnie to irytuje że zabite potwory rozpadają się w pył, co to kurde jest mmo? natrudzisz się żeby coś takiego zabić i nawet nie można go usmażyć
-rozumiem, że tym ludziom jest ciężko, ledwo tam sobie radzą, ale czy oni są jakimiś psychopatami? Nikt nie zginął, nikt nie został nawet ranny ale hej powieśmy wszystkich bo byli głodni i zdesperowani i nas napadli!
-nasz bohater też ma jakieś zapędy „no tak tak w sumie słusznie wypadałoby ich powiesić bo będą napadać znowu” serio? Nie raczej nie będą jak im się nie udało i zrobili to przymuszeni głodem, możecie ich wygnać i pójdą sobie gdzieś indziej.
-przepraszam że co? zadośćuczynienie zamiast powieszenia? ale przepraszam za co? ponownie, nikt nie zginął ani nie został ranny! ba mało tego, bohater chce iść i pozbyć się potworów, rozwiąże problem, ludzie wrócą do domów, nikomu nic się nie stało, a w dodatku on zapobiegł tragedii, jak na moje to ktoś jemu powinien zapłacić.
-mam obawy że wkrótce bohater urośnie do rangi świętego tylko dlatego że zachowuje się uczciwie i sprawiedliwie na tle ludzi którzy mają coś skrzywione z moralnością.
-generalnie jak dla mnie scena zagrałaby o niebo lepiej gdyby podczas debaty bohater wyszedł powiedział po prostu „nie będzie żadnego wieszania, nic się nie stało, nikt nie zginął, postawcie się w ich sytuacji, to wasi sąsiedzi*, więc pójdę tam, rozwiąże problem z demonami i będziemy kwita”. Mieszkańcy wioski pozbywają się problemu i zagrożenia ze strony demonów, bohater ma czyste sumienie że nikt nie zginął, ludzie z sąsiedniej wioski nie są powieszeni, wszyscy zyskują, ale najwyraźniej nasz paladyn ma trochę inne pojęcie o negocjacjach i targowaniu się…
*w sumie to też głupie że są sąsiadami, pomagali sobie czasem i zamiast przyjść i powiedzieć jak wygląda sytuacja to ich nagle napadają bo tak, bo to jedyne rozwiązanie serio?
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika GLASS
Re: Josee to Tora to Sakana-tachi - subiektywna opinia, nie recenzja
Re: Okej.. (cdn)
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. To wszystko teraz po czasie wydaje się dość oczywiste. Ja chciałbym kiedyś wrócić do tego tytułu i obejrzeć ze świeżym spojrzeniem. Pierwszy seans był ze zbyt małego dystansu, próba ogarnięcia wydarzeń interpretując je dosłownie, patrząc przez lupę, a należy nabrać dystansu by wszystko zrozumieć. Zapewne inaczej będzie oglądać to ze świadomością oglądania alegorii o wchodzeniu w dorosłość.
Szkoda jednak że to był jeden sezon bo uważam, że wiele wątków można było bardziej rozbudować, lepiej ukazać, nie skakać aż tak bardzo.
Mieszane uczucia
To tak:
kliknij: ukryte
-piraci, samurajowie i łódź podwodna prawie jak One Piece xD
-okej Fena dopłynęła tam pod wpływem podszeptów „przeznaczenia”, niejasnych wskazówek, przeczucia to mogę kupić ale: jakim cudem jej pościg nie mając żadnego z powyższych trafiał za nią jak po sznurku, dokładnie w te same miejsca i to jakieś kilka godzin później mimo że Fena z załogą pływała po całym świecie (no dobra w okolicach Europy)
-generalnie właściwie po co ten pościg? gdyby go wyciąć też by tam trafiła i spełniła swoją rolę, był niepotrzebny
-pływanie po lokacjach rozsianych w Europie tak o pstryk i już jesteśmy, jakby to była dwudniowa wycieczka, żadnych niespodziewanych przygód po drodze czy coś, bieda drodzy państwo.
-co to za śmieszny wybór „pozwól trwać światu albo zafunduj mu potop biblijny”? Tylko jakiś psychopata albo osoba z ciężką depresją wybrałaby zniszczenie świata, więc to żaden wybór dla normalnej osoby. Jeszcze może jakby było więcej migawek okrucieństwa i zepsucia ludzi, a kapłanka musiała sobie przypomnieć o pięknie świata i dobroci ludzi by podjąć właściwą decyzje to było by w tym więcej sensu.
-co to w ogóle za pomysł z utratą wspomnień? Przecież Helena nie sprawiała wrażenia utraty wspomnień, wróciła (nie wiem po co), ale raczej zachowywała się normalnie (tym bardziej że to chyba ona uczyła tego tańca Fene)
-a te włosy to się zmieniły i odrosły Fenie tak z tyłka? dzika fantazja scenarzysty? bo jakoś Helena cały czas miała blond i umarła z blond włosami
-wątek tego opętanego blondaska też totalnie od czapy, cała podróż po to żeby paść trupem
-totalnie urwany wątek braciszka, uhu wszyscy się go boją, robią pod siebie ze strachu bo płynie, jesteśmy zdrajcami bo…eee coś tam (aa bo popłynęlibyśmy i odbili Fene w trakcie czekania na przypłynięcie braciszka), a potem nie ma, koniec, nic się nie stało
Także ten, nie wiem, ogólnie przyjemne, dałbym nawet 8/10 ale biorąc pod uwagę powyższe to raczej 6/10. Plus spodziewałem się więcej pirackich klimatów, a nie samurajów w łodzi podwodnej i liniowej podróży wiodącej do magicznego celu.
Re: 5/10
Drop po 4ep
Nie wiem na co mógłbym liczyć dalej jeśli po 4 odcinkach wszystko wygląda jednakowo. Każdy spotkany duch to jakiś obleśny trupopodobny potwór któremu wali z pyska, a każda scena spotkania z takowym to gwarantowane 3 minuty statycznego ujęcia i wewnętrznego monologu bohaterki, która walczy ze sobą nie wiedząc co ma zrobić by nie uciec w panice. To zmierza donikąd niestety, a mnie nuży.
Re: Co do...
kliknij: ukryte Biwy bym nie wliczał tak do końca bo jednak u niej ma to związek z tym, że ojciec jej od początku wpajał że lepiej by była chłopcem bo mają łatwiej w życiu.
Ale może to też fakt, że tam te postacie po prostu były i były inne i w zasadzie nikt nie drążył ich problemów. Tutaj jednak mamy współczesne czasy, totalnie pozbawione jakiejkolwiek fantastyki, coś z czym dużo bardziej możesz się utożsamiać. Może właśnie dlatego mocniej mnie uderzyła ta scena pokazująca dramaty jakie przeżywa Ayukawa i która to scena zaraz potem została w moich oczach trochę zepsuta…
Re: Co do...
kliknij: ukryte Chociaż mszę przyznać, że taki wątek w tytule który miał się kręcić w okół sztuki, wydaje się być wciśnięty na siłę i nie bardzo mi pasuje. Niemniej godne podziwu, że Japończycy zdecydowali się poruszyć taki temat w anime.
kliknij: ukryte Szczerze mówiąc po PVce spodziewałem się czegoś bardziej hmm klasycznego? Okruchy życia o trudnym życiu studentów ASP z romansem w tle, gdzie na przykład ekscentryczne zachowanie Ayukawy zwracana jego uwagę (nie w kontekście uczuciowym ale jest to po prostu dziewczyna która się wyróżnia) i tym sposobem gość trafia na kółko artystyczne gdzie olśniewa go ten obraz (być może jej właśnie a nie tej koleżanki). Ayukawa jest niechętna i go tam nie chce bo uważa go za takiego chuligana co to sztuki nie rozumie, ale Yatora się strasznie nakręca i malarstwo go oczarowuje. W bólach rodzi się pomiędzy nimi przyjacielska relacja, a ewentualny romans to tam gdzieś daleko na horyzoncie nawet nie w pierwszym sezonie. No ale to tylko takie moje wyobrażenie na podstawie tego jak odebrałem PVke. Ayukawa w moich oczach ewidentnie wyglądała na bohaterkę która ma przykuć uwagę i powiedzieć „hej to jest ten materiał na potencjalny romans”. Ale okej, może to tylko ja.
Co do...
Przede wszystkim nie spodziewałem się isekaia i trochę mnie to wytrąca z klimatu i irytuje że jest tu wciśnięty. Dużo bardziej pasowałby mi bardziej darksoulsowy klimat, mroczny, tajemniczy, zrujnowana i odseparowana okolica pozbawiona życia z trzema nieumarłymi którzy wychowują chłopaka ale niechętnie mówią o tym co się dzieje na świecie i jak aktualnie wygląda. Bohater który nic o sobie nie wie, nie ma rodziców i sam z czasem musi odkryć kim jest i o co tutaj chodzi, a wciskanie tutaj że ma jakieś wspomnienia i jednak bazuje na charakterze ze swojego zeszłego życia ( kliknij: ukryte i to jeszcze tradycyjnie życia w naszym współczesnym świecie zapewne) jakoś mnie tutaj kłuje. Trochę za dużo humoru też, to znaczy może nie za dużo, ale niewłaściwy, jakoś zawsze razi mnie takie głupawe śmieszkowanie, albo motywy pokroju ducha z obsesją pieniędzy.
Niemniej to kwestia mojego idealnego wyobrażenia o tym tytule. Co pokaże i jak dobre to będzie zobaczymy, a póki co zgadzam się w większości z tym co napisałeś.
Zółwik
Mam bardzo podobne odczucia. Nie lubię produkcji stricte ecchi, ale dobrze wykorzystane ecchi które wpasowuje się w sytuacje jest po prostu jak najbardziej na miejscu. Wiadome sceny choć kontrowersyjne to po prostu pasują. Trzeba pamiętać o tym, że mamy do czynienia nie z ludźmi, a z demonami, o zupełnie innej psychice i cyklu rozwojowym, w dodatku we wiadomej liczbie. Także normalnie to nie mogłoby przejść i byłoby niesmaczne, tutaj bardzo dobrze pasuje do sytuacji i może nie jest niezbędne, ale podkreśla działania na rzecz przetrwania.
Och pierwowzór zawieszony? Niedobrze, niedobrze :(
Mnie też nic nie przeszkadzało, to druga taka seria po Dorohedoro, gdzie oglądając po prostu wiedziałem że idealnie na coś takiego czekałem, na coś tak odjechanego i innego. Kolorystyka i kreska są absolutnie rewelacyjne, opening też mi się podobał, endingu nawet nie pamiętam (chyba nigdy za bardzo nie zwracałem uwagi na endingi, w pamięć zapadł mi tylko ten z Kubikiri, Death Nota i któregoś sezonu Food Wars).
kliknij: ukryte I tu też się zgadzam, ta niejednoznaczność była genialna. Idaten dla których cel uświęca środki i pojedyncze ludzkie życia nie mają znaczenia jeśli rasa ludzka przetrwa i demony które nie są krystaliczne i na pewno mordują czy wykorzystują ludzi, ale też były gotowe do poświęceń, przystosowania się, współżycia z ludźmi by przetrwać. Choć przy okazji byli agresywnymi i brutalnymi najeźdźcami to ludziom w Zoble żyło się dobrze.
Na ten tytuł liczyłem od początku i to zdecydowanie moje 10/10. Jest jeszcze Vanitas który był dla mnie równie dobry w tym sezonie chociaż głównie dlatego że przerósł moje raczej średnie oczekiwania.
Re: Okej..
-okej to rzeczywiście ma sens, czyli tak na to patrząc Nagara i Mizuho byli jedynymi którzy w pełni wykorzystali sytuacje i dojrzeli, większość pozostałych zagubiła się gdzieś po drodze, chociaż o Rajdhani, który świadomie wybrał życie pustelnika w tym świecie, można by rzec że też w jakiś sposób się zmienił i wybrał swoją drogę, choć nie taką jak pozostała dwójka
-fakt masz racje, zapomniałem o tym co było na początku. Przecież rzeczy z nyamazona płonęły, skoro nyamazon był połączoną mocą trzech kotów to Mizuho też musiała mieć jakąś moc, więc jej mocą było zachowanie od zniszczenia dostarczonych przez koty rzeczy. Czy to był test mający sprawdzić czy przetrwają podróż? Bo jeśli dobrze zrozumiałem oni wszyscy byli kopiami samych siebie poza Mizuho o której było zasugerowane, że ona nieświadomie uciekła tutaj od swojego życia?
-a to mi umknęło że zniknęli/odeszli, chociaż jeśli przyjąć koncept tego statku jako 100% pewnej drogi wydostania się, to rzeczywiście sam odlot można uznać za zakończenie wątku, wtedy trzeba by chyba założyć że Nagara i Mizuho nie odlecieli z nimi bo nie byli jeszcze na to gotowi
-no ale zaraz, czy czasem to że się nie starzeli nie wynikało z tego że byli kopiami samych siebie i dlatego działała na nich ta sama moc co na sprowadzane przedmioty? poza tym tamta grupka do której przyszedł wojna zachorowała
-w jednej krótkiej scenie chyba pod koniec, było pokazane że ma powiązania z tym starym bogiem, ale generalnie przyszła, odeszła, chyba że… a czy ona nie jest alegorią jakichś pokus dorastania? drogi na skróty? była dość autorytatywną postacią, kuszącą ścieżkę, nie musisz się starać, szukać rozwiązania, podążaj za nią i obwiń kogoś o swoje położenie, w dodatku trochę przeseksualizowaną, ale czy to się jakoś wiąże?
Też mam mieszane uczucia bo z jednej strony uważam że można by lepiej a teraz wychodzi niedopowiedziany bełkot, z drugiej jestem zachwycony formą i surrealizmem.
Okej..
Nie, nie, to nie tak że mi się nie podoba, będąc szczerym abstrakcyjność tego tytułu jak najbardziej mi odpowiada, styl graficzny, muzyka, koncepcja obcych światów i niezrozumiałych często prawach to jest super. Niemniej nie potrafię tego połączyć w całość, póki co bliżej temu w mojej głowie do pseudofilozoficznego bełkotu. Szkoda, że jest to wyłącznie 12 odcinków bo uważam, że powinno się poświęcić kilka więcej odcinków na początku na przedstawienie postaci podczas dryfu w pustce, dopiero potem wprowadzić moce, a następnie zagłębić się w podróże poprzez obce światy, odkrywanie ich tajemnic i historii, okazjonalne spotkania z innymi, obserwowanie jak zmienili się ci którzy wyruszyli w samotne wędrówki. No ale to jest coś co do mnie by przemówiło, być może w formie w jakiej jest to anime jest głębszy zamysł autora którego ja nie dostrzegam. Plus jeszcze jedno, w obecnej formie przy 12 odcinkach, odnoszę wrażenie że brak tu ciągu przyczynowo‑skutkowego, wiele decyzji, zachować czy wydarzeń wydaje się pojawiać bo tak i nie mieć jasnych przyczyn.
Tutaj natomiast część z kwestii których kompletnie nie rozumiem:
kliknij: ukryte -dlaczego postanowili się rozdzielić?
-co stało się z ekipą która wyruszyła tym „statkiem”
-skoro ktoś stwierdził że ta długowłosa dziewczyna od kotów była przyczyną dlaczego się tu znaleźli (bo niby nie odnajdywała się w swoim świecie i koty chciały ją ratować czy coś), to skąd niby wzięli się wszyscy inni którzy byli przed i po, inni uczniowie, których w innych światach było na tyle dużo, że odnosiło się wrażenie, ze trafiło tu co najmniej kilkanaście roczników tej szkoły
-jaki sens mieli bracia skoro nauczycielka mówiła że potrzebny jest jeden ale doprowadziła do śmierci obu a potem sobie po prostu poszła?
-w ogóle jaką rolę odgrywała nauczycielka? kim była? wyglądała jak z ich świata ale to nie była ona, rozdzieliła ich, najpierw nastawiała przeciwko głównemu bohaterowi, potem odpuściła ni stąd ni zowąd, potem zniknęła, jej wątek gdzieś zniknął po prostu razem z ludzmi którzy za nią poszli
-gość co słyszał boga najpierw knuje, zdaje się być ważną postacią, potem się przyłącza i pomaga i znika gdzieś w tle, odniosłem wrażenie że zmienia swoje nastawienie i cele tak po prostu bez żadnej przyczyny
-najpierw z trudem odkryli że są inne światy i można do nich przejść by po chwili od teorii że to główny bohater je tworzy przejść do swobodnego podróżowania między nimi i odnajdywania się jakby żyli na tym samym osiedlu
-najpierw jest cały dramat że nyamazon to moc kotów, nie dziewczyny ale ukrywają to bo wszyscy by ją znienawidzili, że to przez nią trafili do tego świata, ale potem to zostaje ujawnione i nie ma żadnego wydźwięku, koty nie są złe na psa że ujawnił, ludzie nie są źli na nią że tu są, nikt w zasadzie nie reaguje, albo raczej reagują jakby ich to nie obeszło
-co niby miała na celu scena z kurczakami? co to miało udowodnić?
-o co chodziło z gadaniem zabić wojnę, stworzyć śmierć? jak jedno z drugim się wiąże? kim był wojna? poza tym przez wojnę wiele osób zamieniło się w kamienie, chłopak z wieży babel został zjedzony, dziewczyna wpadła w przepaść, bracia się wystrzelali, przecież oni wszyscy umarli, to jak ich śmierć ma się do gadki o stworzeniu śmierci w tym świecie?
-po jakiego grzyba te dwie dziewczyny w wąwozie wyrzuciły telefony będące ich jedynym źródłem komunikacji?
-gadanie o tym ze gość mordował żeby wynaleźć śmierć aż w końcu mu się udało i zabito go jego własnym wynalazkiem waaaaaaaat, przecież to nie ma sensu
-co jest nie tak z wieża babel? po co to? wątek pojawia się znikąd bo jakiś osąd i nagle znika bęc zapominamy o świecie wieży
-czym jest dryf? o co tutaj chodziło?
Ktoś? Ktokolwiek może mi pomóc znaleźć sens w tym co zobaczyłem?
No to po zakonczeniu...
Re: koniec - uff!
Ja zdecydowanie nie traktowałbym tego tak krytycznie, tło, bohaterowie drugo‑planowi, gangi to wszystko jest spoko (poza brakiem jakiegokolwiek celu istnienia tych gangów, albo tego jak funkcjonują, poza tym że się biją i włóczą po mieście…). Niemnie całość mogłaby być naprawdę przyjemnym średniakiem gdyby nie Takemichi, cudowny przykład jak głównym bohaterem można położyć całą serię.
Idiotyczna, nijaka postać, która nie przechodzi żadnej drogi w ciągu 24 odcinków, nic się nie zmienia, nie rozwija, niczego nie uczy, potrafi tylko biegać i płakać mimo że zbliża się do trzydziestki to jest umysłową amebą, która plasuje się poniżej nastolatków w których to towarzystwie obraca się po przeskoku. Jakby tego było mało szczytny cel do którego dąży… nie dąży? No bo ciągłe chodzenie za kimś bez pomysłu, gadanie patetycznych rzeczy i płakanie to żaden plan nie? A jeszcze w dodatku składa bekowe deklaracje, bo wow on zostanie kliknij: ukryte szefem Tomanu żeby uratować kogoś, wow on który nie ma żadnych predyspozycji do tego, pewności siebie, umiejętności walki czy dowodzenia ludźmi, on dla którego wyczynem jest wstać rano, zjeść śniadanie, ubrać się, zawiązać buty, pójść do pracy i nie rozpłakać się siedem razy po drodze… kliknij: ukryte No jak on zostanie szefem Tomanu to Toman upadnie.
I jeszcze to zebranie na koniec kliknij: ukryte trzeba mieć pół działającego mózgu chyba, żeby wybrać go na dowódce. Bo co? Bo jest kolegą? Bo popłakał sobie i kogoś do czegoś przekonał? Nikt go nie kojarzy poza chłopakami na górze, ludzie mają go gdzieś, niczym się nie wyróżnia, a w dodatku dopiero co został oficjalnym członkiem gangu i robią z niego dowódce dywizji? Który ma pod sobą ludzi, którzy powinni go słuchać? No kto niby będzie go słuchał jak nic nie osiągnął? Przecież to jest tak samo żenujące jak Mikey biorący na dowódcę Kisakiego, o którym sam mówi że coś mu śmierdzi i jeszcze mieszający się z dopiero co pokonaną Valhalla, nie widząc jaki to ma wpływ na Toman.
Inną sprawą, wartą poruszenia jest otoczenie które nie zwraca uwagi na Takemichiego. Twój kumpel nagle zachowuje się jakby cofnął się w rozwoju i nie pamięta o czym z tobą wczoraj rozmawiał, ani przed wczoraj, ani przed przed, a wzruszasz ramionami i przestajesz na to zwracać uwagę bo spoko to nic takiego? Zresztą to nie jedyna taka sytuacja bo mamy inny paradoks, traktowanie jak powietrze bohatera z którym się wchodzi w interakcje. Jak do kogoś mówisz, wykładasz mu swój plan, prowadzisz monolog, cokolwiek to po skończeniu oczekujesz chyba jakiejś reakcji tak? Nie mówisz tego do ściany tylko do żywego człowieka, ale Takemichi najczęsciej reaguje zdziwieniem, wewnętrznym monologiem, albo jakiś dukaniem „eee…yy…oooo…”, a druga postać przechodzi nad tym do porządku dziennego jakby tego oczekiwała i mówi dalej… dramat i męczarnia. Też nie wiem czemu to skończyłem.
3/10 chociaż mogłoby być 6/10 gdyby nie główny bohater i skoki w czasie. Swoją drogą spoglądając jeszcze raz na koniec na logikę, to ciekawi mnie jak się zachowywał drugi Takemichi, no wiesz jak wracał świadomością do teraźniejszości to przecież zostawiał swoje przeszłe ja w takiej samej czarnej d… amnestii i gość nie wiedział co się działo, dlaczego jest pobity, albo dlaczego nagle jest członkiem gangu o którym tylko słyszał xD Normalny człowiek raczej zacząłby się martwić takimi zanikami pamięci i poszedł do lekarza, a to mogłoby się w ogóle odbić na psychice :) No ale przecież to tylko anime, nie wymagajmy od niego za dużo realizmu.
Dno
Walki są zbyt statyczne, nie ma tam żadnej choreografii praktycznie, na jeden cios przypada kilka minut gadania i wszelkiej maści przerywników, co chwile wszystko jest w spowolnionym tempie. Wszystko jest takie powolne, rozwlekłe, nużące. Gdyby wywalić wszystko co niepotrzebne to można by się wyrobić w jednej 15 odcinkowej serii. Wrzucić w 2 odcinki potrzebne informacje, a pozostałe 13 to od deski do deski soczyste, pełne akcji walki i byłoby super. Battle royal, nie trzeba nic więcej niż dobrych walk, nawet w Juni Taisen były one ciekawsze niż tutaj ech…
Cóż...
Otóż pomysł, że bohater jest przeklęty i jego dotyk zabija wszystko co żyje jest jak najbardziej w porządku. Jednakże dlaczego robimy wokół tego komedię? A po drugie, bezsensowna realizacja. Dlaczego jego dotyk zabija przez rękawiczkę? W takim razie jak siedzi na trafie to przez spodnie też styka się z podłożem i trawa też powinna więdnąć.
Oczywiście moglibyśmy założyć, że tylko jego ręce są przeklęte, ale to nie zgadzałoby się z faktem, że unika jakiekolwiek bliskości z innymi i odsuwa się nawet jak ktoś próbuje mu położyć rękę na ramieniu. Zatem całe ciało, zatem wracamy do punktu wyjścia, chodząc po trawie w butach również trawa pod stopami powinna umierać, tak jak umierają kwiaty dotykane przez rękawiczkę.
Teraz zastanówmy się o ile ciekawszy byłby ten zamysł gdyby zrealizować go z logiką. Młody panicz jest przeklęty, wychowywany w odosobnieniu bowiem ludzie boją się jego klątwy. Chociaż klątwa nie działa na przedmioty martwe więc przez ubranie nikogo nie zabije, to i tak ludzie się go boją, nie może normalnie funkcjonować, iść do krawca, fryzjera, nikt mu nie poda ręki mimo że nosi rękawiczki. Dramat nie jest budowany wokół tego, że przypadkowy kontakt może doprowadzić do tragedii, dramat jest budowany wokół tego, że młody panicz nie może zaznać bliskości drugiego człowieka, nie poczuje gładkości skóry drugiego człowieka, nie pocałuje dziewczyny, nie założy rodziny, nie będzie mógł nawet nikogo przytulić. Bez względu na to na jaką bliskość pozwolą sobie osoby z jego otoczenia, nigdy nie będą mogły przekroczyć pewnej granicy, a on choć będzie miał wokół siebie zaufanych ludzi i tak pewnie będzie czuł się samotny.
Niemniej nie, zamiast tego mamy głupkowaty flirt, droczenie się i kiepski humor. Cóż…
Re: hmm średnio
okej moja wina
Re: hmm ep3
hmm ep3
Odcinek trzeci dopełnia pięknie ten obraz. kliknij: ukryte „Oniguma! To on naprawdę istnieje?!” – no serio nie wierzycie w istnienie boga któremu składacie ofiary z ludzi? Czyli co jesteście zwykłymi psychopatycznymi mordercami w takim razie? A może to takie z przyzwyczajenia? Mama tak robiła, babcia tak robiła to i ja tak robię bo mnie nauczyli, ale jakiś bóg‑niedźwiedź? łee zabobony.
Jak chcecie, żeby taki wątek z poświęceniem był smutny i chwytający za serduszko to trzeba zrobić odpowiednią podbudowę, stworzyć klimat i odpowiednio nakreślić strony. kliknij: ukryte A tutaj co mamy? Kilku włochatogłowych z jakiegoś zabitego dechami obozu i liczną wioskę, która mogłaby im się przeciwstawić. W dodatku włochatogłowi zachowują się całkiem luzacko i wydają się trochę niekompetentni, a pani dowódca jest dość łagodna, cierpliwa i sympatyczna, a przy tym zachowuje się jakby odwalała zwyczajną codzienna robotę, a nie pełniła ważną funkcję przy rytuałach. Zatem albo robimy z nich religijnych kultystów czy coś, którzy odwalają fuchę w 100% serio z całą nabożnością, albo jakichś nie wiem sadystów‑nadzorców którzy surowo każą za niesubordynację, sprzeciw czy próby ratunku i nie okazują krzty współczucia czy zrozumienia.
Mieszane uczucia, widzę co tu miało być ale zupełnie tego nie czuję i jeśli się to nie poprawi to nie będzie zbyt wysoko na mojej liście tego sezonu. Liczyłem na więcej :(
Cóż skoro mówisz, że tak to wygląda, to może warto po tylu latach sięgnąć do mangi i poznać prawdziwą historię. Chociaż ja za bardzo fanem mangi nie jestem i chyba dwóch rąk by wystarczyło by policzyć co czytałem. Kolorowe i migające obrazki jednak robią swoje ;)