x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Atom Tezuki
Re: Atom Tezuki
Re: AI z brzytwą
Zanim się obejrzeliśmy toto ukąsiło nas w naszą wygodną d . ..
Cyfrowy świat miał nas zbawić, a wywołał tylko nowe nie znane demony. Autyzm Cyfrowy, aleksytymia szklanego ekranu, brak możliwości utrzynania uwagi dłużej niż parę minut. Tego chyba nie przewidywało SF.
Małe dziecko patrzy na ptaszka za oknem. W pewnym momencie rączka dotyka szyby i próbuje zoomować bo ptaszek tak daleko. Malec jest szczerze wkurzony – coś ta apka w oknie nie diała. ;-))) Cóż rodzice soft też mają taki jakiś kiepskawy. ;-)
Re: AI z brzytwą
AI z brzytwą
AI zmieni się i stanie bardziej „ludzka”. To ma wpływ na film.
Chyba są co do tego obecnie poważne wątpliwości. Wyrażone np. w Mrocznej Wieży Kinga sceną jazdy pociągem z szaloną AI z którą gra się w zagadki a przegywający umrze. Jak ze sfinksem. Problem w tym, że to superkomputer! ;-)) On zna wszystkie zagadki.
Poza tym, na razie zdaje się jedyne co nam doskonale wychodzi to nasze „skomputeryzowanie”. Nowoczesne technologie nas zmieniają. Pytanie o to w jakim kierunku . . . jest raczej niezbyt lubiane.
Re: A to ja na te resztki bardzo chętnie . . . się skuszę.
Oczywiście recenzent oczywiście też pisał o sile tego co daje tu LN. Żeby nie było. Pozostaje nam tylko kwestia jak czytać te oglądane sytuacje.
A to ja na te resztki bardzo chętnie . . . się skuszę.
Przyznaję szczerze bardzo żałuję, że dopiero teraz dane mi było zapozanać się z tą serią. A przecież już od dłuższego czasu życzliwi ludzie sugerowali. Jak tak lubisz sobie grzebać w tym co może tkwić tam pod spodem to ta seria jest w sam raz dla ciebie.
Ale broniłem się zażarcie i uparcie. W kwestii uporu to gdy ja wychodzę na tor, muły i osły nawet nie opuszczają boksów. Oddając gonitwę walkowerem. Sam sobie człowiek winien. No może nie tak do końca. Najpierw zwaliły się na mnie te niestety słuszne opinie o tonach cukru. A na koniec jakichś dwóch odmiennej orientacji intelektualnej oglądaczy podsumowało to anime jako romansidło z macaniem sąsiadki. Takie samo jak Nozoki Ana. Jeśli ktoś potrafi wyjaśnić mi jakimi drogami ta nędza ludzka doszła do takiego wniosku będę bardzo wdzięczny. Ja nie nie dam rady.
Cóż recenzja doskonale podsumowuje główne wady jakimi twórcy obarczyli to dzieło. I nie sposób z tym polemizować. A przecież spod tego wyziera naprawdę dobry i głęboki tekst na jakim to oparto.
Stawiam tu na swego rodzaju dramat psychologiczny. Z tak dobrze wykreowanymi postaciami, że gdyby to dać naprawdę dobremu scenarzyście. I na tej podstawie nakręcić normalny rasowy film. To kto wie czy przy dobrej obsadzie nie zawalczył by on o Oskary. Przesadzam? Chyba niewiele. Zresztą tego Oskara można by mu zaklepać na 100%. Drobnym zabiegiem fabularnym. Wystarczyło by zmienić płeć jednej z głównych osób dramatu. I to była by wtedy już rzecz wybitna, genialna i jedyna w swoim rodzaju. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Jest jak jest. Dla mnie pewnym pozostaje, że za podjęcie tej decyzji o utopieniu tego w słodkiej melasie. Decydent będzie smażył się w piekle i to w mękach okrutnistych. I nie będę go żałował. Jak piekło da z tego transmisję załatwię sobie na to abonament i popkorn do tego. Należy się mu jak rzadko komu.
Wydaje mi się, że taki kameralny dramat obyczajowy ograniczający się czesto do kadrów dwojga ludzi na kanapie i ich rozmowy jest trudny dla anime. I chyba to co chciałbym tu otrzymać wymagało by natchnionego artysty. A dostaliśmy wyśmienitego rzemieślnika ograniczonego przez fatalne założenia początkowe. Szkoda, szkoda!
A może jednak się mylę? A może to nie to? Może jednak znowu widzę duchy? Weźmy sobie ten początek.
Pewna dziewczynka całe swoje życie zabiega o uznanie swoich rodziców dla których jest niewidzialnym dzieckiem. A stara się o tą uwagę wręcz rozpaczliwie. I nagle drogiej mamusi w końcu zbiera się na daleko posuniętą szczerość. A wiesz co odpuść Ty już sobie. kliknij: ukryte Jesteś dla mnie jedynie zaniechaniem aborcyjnym. I to niestety takim które mamusię kosztuje te kochane pieniążki.
Daj już sobie siana ze staraniami. Wszystkimi staraniami. Niezły cios przyjmuje nasz aniołek . . taki po którym piórka fruwają w całej okolicy. I to dosłownie.
Co można z tym zrobić? Rozwiązanie jest w zasadzie proste, ale radykalne i ostateczne.
A przecież instynkt samozachowawczy wyje rozpaczliwie szukając jakiegoś powodu aby nie iść w tym kierunku. Pretekstu, punktu zaczepienia, a to trzeba oddać parasol, a to wykurować chorego. Pomóc tej życzliwej osobie która sama sobie nie radzi. Wszystko byle nie to, byle o tym nie myśleć. Nawet za cenę bycia odrobinę nachalną. Byle nie być z tym sama na dłużej. Przecież jest nauczona, że za bycie z kimś się płaci. Swoją ciężką pracą. Zapłaci, chętnie zapłaci.
Ale chyba nie spodziewamy się czegoś takiego w słodkiej kawaii komedii? Nie no raczej nie ma mowy. Prawda?
Tak sobie myślę nad tą sceną gdy Amane wychodzi na balkon aby „wypić obiad”. Machiru pojawia się natychmiast z kąśliwą uwagą na temat zdrowej diety chłopaka. Za chwilę do jego drzwi zapuka z pojemnikiem z „resztkami” z obiadu. Ech to ja też poproszę takie „resztki”.
Zabawne, że ludzie którzy zadbali aby ta seria bardziej przypominała ten przesłodzony mus nie usunęli tej sceny. Ten ton Machiru którym pyta – „Ty ty się tym żywisz?” – dla mnie cudo. Dobrze, że jak się tu pogrzebie to jeszcze sporo się takich smakowitych resztek znajdzie. Jak dla mnie nawet na całkiem solidną ucztę starczy. Ja taką przyznaję miałem.
A i to nie nie jest o macaniu sąsiadki, jeśli już to o przytulaniu sąsiadki. Trochę zaczyna mnie przerażać, że dla niektórych to chyba żadna różnica. Naprawdę dosyć to smutne.
Miłego oglądania. Naprawdę warto.
Czasem wolałbym nie mieć racji . ..
Zaglądam sobie co tam nowego o Elfce mają do powiedzenia . . . i masz babo placek z ziemniakami.
[link]
Nie no. Serio?
Już dziś do serca przytul demona, weź na kolanka smoka . . . [link]
Sztuka oględnego mówienia godna Japonii
Chyba jedno z ciekawszych stwierdzeń jakie się tu pojawiły. Ale chyba generalnie trzeba się zgodzić z wnioskiem autora. Może nie tracąc z oczu tego stwierdzenia.
Dziwne sploty pewnego zaklęcia . . .
Ok. Motyw zemsty zdaje się gdzieś się z Frieren ulotnił chyba już wcześniej. ;-))
No dobra to jak się bawimy tak dalej to co to jest?:
Pewna dziewczyna zostaje przygarnięta (dla kaprysu ;-)) przez elfiego maga.
Panie rozstają się, chyba jest spora różnica zdań.
Dziewczyna już jako mag przygarnia młodą elfkę i szkoli ją i . . . wychowuje. W sposób mniej (interakcje z ludźmi) lub bardziej (magia bojowa) szczęśliwy.
Nasza wychowana przez ludzkiego maga elfia dziewczyna dzięki intrydze przyjaciół zostaje wrobiona w wychowanie uzdolnionej ludzkiej dziewczynki. Ma komu matkować .. .;-)
Saga rodowa? Czy krąg życia? Z bardzo ciekawą karuzelą między rasową. ;-)))
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Ależ po zastanowieniu się, to wg. mnie w sumie to jest isekai.
Pewna młoda panienka mieszka sobie w miłej elfiej wiosce, ma tam ten swój znany i bezpieczny świat.
I nagle jest z tego świata „przeniesiona”, „wyrwana” przez rzeź i mord jakiego bardzo złe kreatury dokonują na wszystkich których znała. Tylko tu to świat jej wioski zostaje wymazany, a ona wrzucona do świata ludzi który w sumie jest światem dla niej raczej nie znanym, obcym i równoległym. To świat gdzie elfy to właściwie już mit i pogłoska.
Jak by tak się bawić dalej w takie szufladkowanie to mamy tu jakieś kino samurajsko‑westernowe z zemstą na obwiesiach którzy zawinili w tle. ;-)))) W sumie to taki raczej banał czyż nie? ;-))
Chociaż trzeba przyznać, że już samo to zawiązanie tego isekaia to naprawdę wygląda tu . . . no jest raczej spoko. ;-)))
Re: po 13 i ogólne wrażenia. A także co nieco w kwestii "super-extra-fantasy"
Fajnie, ciekawe . . ciekawe, a doczekamy się kiedyś kogoś kto pokusi się o omówienie wnętrza.
Bo im dłużej śledzę mangę, tym większe mam wrażenie, że są tam szalenie interesujące rzeczy. ;-))))
A będzie już rok jak, nie sam zresztą bawię się tymi klockami. I to jest naprawdę fascynujące zajęcie. ;-))))
I podejrzewam, że wiele z tego jak bardzo podobno popularna jest ta seria wynika z tej zawiłej i tajemniczej magii którą tak trudno przeanalizować. ;-)))
Szkoda . . .szkoda . . . taki wątek
Nie no w sumie to zaprawdę był materiał na coś fajnego i wartościowego.
Re: Dwie sroki za ogony łapane . . . i jeszcze na kruka chęć jest . . .
Nie no . . . wiem, że mnie zakraczą.
Ale np. wątek Sariny i doca ma wielki potencjał dramatyczny.
Jak by tak z tego coś na 1‑2 części narysować . . . to by człowiek wiedział gdzie ma te kanaliki łzowe. Chmm wrzucę potem mały filmik.
Nawet to uwikłanie w sytuację tabu dało by się nieźle wykorzystać.
A tak to tylko zaczyna uwierać jak ukruszona plomba.
A tych ubytków coraz więcej i więcej.
Dwie sroki za ogony łapane . . . i jeszcze na kruka chęć jest . . .
O obrotach licznika liczby zastrzelonych . . ;-)
Nie no dyskusja nie powiem ciekawa . . . czemu te bandziory są staromodne? Ale w powieściach Chandlera tacy byli. Nie szastali przemocą bez solidnego uzasadnienia. Oni tam byli od cichego załatwiania problemów. Problemów ludzi bogatych a pieniądze nie lubią hałasu.
Rozrywka spod znaku bach go baooką, mach potem wiązką granatów no i ciach serią z RKM nie wpisywała się w ten krajobraz. Tam nie szlachtują każdego kto się nawinie w zasięgu wzroku. Jak u jakiegoś Tarantino. Aleśmy czasów doczekali nie ma co.
Nieboszczyków ciągle nam za mało?
Ale fakt . . . kino w tym europejskie . . . nawet Szwedzkie, też już np. powinno się zmienić w tym zakresie. Wszak obecnie w Szwecji panowie którzy na ulicach załatwiają porachunki maczetami . . . ew. prowadzą ożywioną i radosną wymianę ognia z AK. Nie są czymś zaskakującym.
A oni to zdaje się tak z byle okazji . . . . a czasem i bez okazji. Bo emocje poniosły, palec na cynglu komuś drgnął.
To i nie ma co się dziwić.
Taka powściągliwość jest de mode i razi. W sumie nic dziwnego.
Dzieciom stanowczo dziękujemy za wspólny seans
Jeśli po obejrzeniu jakiejś serii zaczynasz się czuć podobnie jak po pierwszym obejrzeniu filmu o pewnym zielonym ogrze . . . zaleca się zastosowanie podobnej procedury. Co przyznaję musiałem uczynić w swoim przypadku.
Przesada? Może trochę. Jak dla mnie seria naprawdę jest mocna. Jak nie przymierzając ta nasza łącka śliwowica – daje krzepę krasi lica.
Co ciekawe to franken anime poszywane z wielu „zapożyczonych” koncepcji jest spójne i nie sprawia wrażenia jakiejś prowizorki. Nawet te nowoczesne kolorki a la chemiczny Ali jakoś tu się znośnie komponują. Zabawa jest przednia.
Chciało by się powiedzieć . . . dystans do opowieści i żonglerka konwencją jak u tego zielonego typa. Dzieci śmieją się w zupełnie innych momentach niż rodzice.
Tfu . . . co ja bredzę . . . dzieci . . . nie no, dzieci stanowczo nie polecam przy seansie. To jest raczej kreskówa z której dzieci bez pardonu wykluczamy. Powody opisali już inni.
Dla mnie ta zabawa ma jeszcze pewien szczególny wymiar. Wiadomo kto to powiedział. Zaczyna się trzęsieniem ziemi . . . . a potem jest tylko gorzej.
Cóż, trzęsienie ziemi? Niech im będzie. Ta perełka na samym początku wystarczy dla mnie aby tę serię zaliczyć do wybitnych. Akcja głównej bohaterki z jej „księciuniem na białym rumaku” to jest coś odpalającego klapy bezpieczeństwa w moim zwapniałym mózgu.
Doprawdy . . . gdybym szukał nie wiem jak długo . . . chyba bym nie znalazł lepszej odpowiedzi na pewien krążący po sieci lament.
- „Gdzie są ci porządni, rycerscy faceci na których można polegać?”
Ależ drogie panie, są tam gdzie ich posłaliście – na śmietniku historii. Przecież te upragnione emocje zapewniają typy jak ten z pierwszego epizodu. I reakcje naszej bohaterki na całą sytuację – dla mnie czyste złoto!
No i ta ziemia nam zadrżała . . .. a potem jest tylko lepiej. ;-)
Myśłi mocno nieuczesane
Pociągnięcie tego odczucia dalej wywołało u mnie pewne skojarzenia – cytat:
CZY TY MOŻE PRZYPADKIEM ZAWAŻYŁEŚ JAKĄ PUSZKĘ Z PANDORĄ OTWIERASZ? ;-)))
Idąc twoim tokiem rozumowania dalej Aura:
1. Ma armię bezgłowych samców spełniających każdy jej kaprys, samców których jak modlicha pozbawiła głowy ;-)))))
2. Jej bronią ostateczną jest waga, na której waży dusze i manę. Tylko to jest oszustwo bo ona z góry wie, że waga jest oszukana. Bo nikt ze śmiertelników nie może jej podskoczyć. Spawa ustawiona jak nie przymierzając – (to my jesteśmy stołem) I tylko przypadek sprawia, że trafia na kogoś kto potrafi tę wagę wykorzystać przeciw niej. ;-))))
3. Jest demonem a dla nich wygląd, zachowanie i mowa to wabik dla ofiar. Nie obowiązuje ich żadne z pojąć tj. prawda, moralność czy sumienie. ;-))))
Jak powiem kogo portret ja tu widzę . . . to mnie zamkną w Tworkach.
Siostro to ja proszę ten kaftanik ciaśniej. ;-))) Ale koncepcja bardzo mnie się podoba. Cóż poradzę złośliwy bywam czasem niesłychanie.
Re: Uniwersum Freiren
Ja się czepiał tych wstawek z XIX w czepiał nie będę. Potraktuje to jako fanserwis. Lubiący Tolkiena ale nie fanatyk.
– świetnie to zwerbalizowałeś.
Bardziej patrzę co tu się dzieje z bohaterami niż ze światem.
Była mała dyskusja czy brak umiejętności społecznych Freiren wynika z jej elfickości czy z niedojrzałości emocjonalnej i społecznej. W sumie może mieć braki wychowana przez samotną czarodziejkę skupioną na tym aby zrobić z niej broń masowej zagłady demonów.
Trochę tę elfickość bagatelizowałem . . . ale nie to chyba będzie jednak główny czynnik. Chociaż traumy i braków w wychowaniu nada bym nie bagatelizował.
Sprawdzę czy mogę wrzucić ten kawałek. Wyszło wg. mnie ciekawie.
Uniwersum Freiren
Wspomniałem już, że mam dziwne wrażenie, iż seria trochę jakby nosi ten kostium fantasy. Coś w stylu, autorzy puszczają do widza oko . . . no dobra. Cała nasza para nie idzie w kreowanie spójnego świata. Nie będziemy pilnowali się niewolniczo szczegółów. W sumie nie o to nam chodzi. Ale może to faktycznie sznyt kalki ich ujmowania tego tego tematu.
Przecież wszyscy (a na pewno Jap.) mamy ochotę zobaczyć Fern i Starka jako parę na balu kopciuszka! Prawda! Ni szczerze się przyznaję . . . tak ja też w sumie miałem. Chociaż to i zgrzyta z resztą.
No to się zobaczy i furda tam. Co z tego, że stroje, okna i desery pasują do Wiktoriańskiej Anglii albo jakiejś Austrii Franca Jozefa. W końcu ważne jest aby to był ten walc wiedeński i te emocje na parkiecie. No i nie tylko. A no klimat 3 ery jakoś tak nie pasi do takich wygibasów.
W kwestii tej konserwy . . zdaje się sprawa jest zawiła. I na jakiś sążnisty wpis w stylu poważne analiza niepoważnej chińskiej bajki.
Re: Mongolskie bajki z morałem
HP bardzo cenię tym bardziej, że na złość modzie nie czytałem go do momentu aż szaleństwo się przewaliło. I zmusiły mnie do tego pewne okoliczności osobiste. Jackson jest niezły ale chyba wolę Eragona.
Eeee jak już się bawić to na grubo tj. raczej Martin i Abercrombie.
Ale ja mam takie wrażenie, ulotne zresztą, że Frieren trochę nosi kostium fantasy. Ale to pewnie takie moje zwichnięcie.
Re: Mongolskie bajki z morałem
Nie ja tu panie jaja sobie robię a być może niesłusznie.
Śmiszno i straszno.
Sorry ale
Nie dysponuję czasem jaki ma nasza bohaterka . . i muszę nim gospodarować oszczędnie. Nauka od pewnej dziewczynki która ma kłopoty ze spaniem. ;-)
Re: Mongolskie bajki z morałem