x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Toksyczność poziom Chemiczy Ali
A było tak pięknie. Normalnie przypowieść na nasze czasy. Demontaż „toksycznej męskości”, przypomnienie o takiejż kobiecości czyli „no tio gdzie podziały się te złe kobiety”. Do tego przypomnienie, że facet jednak się przydaje do czegoś w życiu. Mimo płaksiowości głównej persony . . całkiem fajnie.
A potem ten koniec! Najpierw Wenezulelska opera mydlana o kłopotach rodowych z parapsyche w tle.
Przełamana brednią o facecie co to kulom się nie kłaniał. Zamiast tego ciachał je siablom. Kurde . . . a gdzie katana? Ja chce katanę!
Na koniec dramat poczucia obowiązku i żądzy władzy! Normalnie Makbet z rozpaczy skacze z murów prosto pod ten nadchodzący las.
Prawdziwa tragedia której niestety nie da się odzobaczyć.
To da się jakoś zracjonalizować? Chwilowo nie potrafię.
Przypomina mi się wykład Fijewskiego o alkoholiźmie . . . ludzie wstyd dla osady . . . a można było tak normalnie po krześcijańsku.
Dać im spokój, okruszki . . . . budowanie emocji i intymności w związku . . . może trochę jakiejś pikanterii. I mielibyśmy wyśmienitą rzecz. Z jakże potrzebnym morałem.
A tak mamy śmieciowy, niestrawny do tego przeterminowany klops z marketu do odgrzania na ameliniowej tacy. Przynajmniej tak na koniec.
Jakoś muszę to sobie wytłumaczyć. Sabotaż z jakichś powodów? No inaczej nie potrafię.
W każdym razie . . . dziś tylko kleik ryżowy na niestrawność. Pycha kroczy przed upadkiem . . . no to mi się naprawdę należało.
Re: A tak coś było!
W sumie . . . wychodzi na to, że niekoniecznie to oni opowiadają naszą bajkę. Bo mają swoją wersję.
Ale wszędzie podstawą są „toksyczne kobiety”.
Tajemnice rodu
Proponuję obejrzeć „Bunt”. Tam pan domu, syn i jego żona przeciwstawiają się żonie‑matce i ich daimio. Pani żona ma tam zdaje się bardzo dużo do powiedzenia. Uwikłania rodowe to bardzo ciekawy temat. I to nie było tak, że samce robiły co chciały. Co zresztą widać i w tym anime.
Wygląda na to, że tu też. I to ona tj. macocha jest sprężyną wydania dziewczyny za kogoś kto ją pewnie zamęczy albo od którego ucieknie a przecież nie ma ona dokąd. Chyba w świat. A to też z reguły źle się kończyło.
Ojciec dostaje opl. bo umowa z panem zapalniczką była inna. Ale ktoś namieszał.
Ja bym nie kozaczył. Opcji to dziewczyna nie ma zbyt wiele. Ma szczęście, że ktoś chciał temat załatwić nie swoimi łapkami. Ale ta opcja zawsze leżała na stole. I o mały włos się nie spełniła.
Łapie pierwszą okazję aby nie umrzeć jak jej się pojawia.
A tak coś było!
zaręczyny z księciem
„Byłam pewna, że już nie żyjesz.” – gościa postrzegali jak sinobrodego.
Pan Perrault
Kopciuszek była: " Była smutna i samotna, bo nikt w domu nie traktował jej dobrze.”
„Zmordowany pracą Kopciuszek usiadł przy kominku i oddał się marzeniom. Byłoby wspaniale, gdyby i ona mogła tak wyglądać, a przede wszystkim być tak szczęśliwa, jak inne dziewczęta, które pojawiają się w pałacu.”
Pojawia się wróżka chrzestna która chce spełnić jej marzenia:
„Wróżko chrzestna, to przecież niemożliwe, marzenia spełniają się tylko w snach.”
„Pamiętaj moja kochana, nigdy nie trać nadziei, ona jest w życiu najważniejsza. A teraz stań prosto i niech się spełnią twoje marzenia”.
Mam dziwne wrażenie, że dla wielu pań idea spotkania magicznej wróżki chrzestnej wydaje się bardziej prawdopodobna niż poślubienie przyzwoitego faceta. I jest to jak sądzę samospełniające się przekonanie.
Ludzie bardzo nieciekawie reagują na długotrwały stres. I nie każdy może pomagać innym. Zwłaszcza, że za to będzie srogo karany. On i osoba której stara się pomóc.
Nie trzeba uroczej macochy i dwu córek pomiatających nami. Aby popaść w depresję. I mieć np. myśli o wylogowaniu się z życia. Czasem wystarczy jedna „dobra” koleżanka w szkole. I ten problem narasta. Jest coraz poważniejszy.
Ale . . . to kobiety są. I o ta sprawa niedobra jest mówić.
Czy to się łączy?
Hmm „seksualna jałowość” – chyba brak pojęcia zakochania od pierwszego wejrzenia. Intymność więdnąca w kulturze braku fizycznego kontaktu. Być może tyle.
Ale my nie o tym. Faktycznie, możne przez to anime spojrzeć globalnie. I zobaczymy ciekawe rzeczy. Np. kto ma mowę po to aby zwodzić jak demony. Miał być koniec historii a okazuje się, że . . . [link]
No ale dobrze było by aby to nie były takie brzydale.
Prawda o kopciuszku
Prawdę powiedziawszy ciekawych elementów jest tu masa. „Wiktoriańska japonia”, polityka małżeńsko rodowa itd. Fakt, pracy nad związkiem nie widać, lub jest niewiele. Tak się przynajmniej wydaje. A jednak, jest to coś podstawowego. :twisted:
To prawda, główna bohaterka potrafi doskwierać. Chwilami . . . człowiek ma dosyć tej romansowej warstwy. Trąci to brazylijską telenowelą. Wstawki magiczne . . . też wręcz trącą groteską.
Ale jest jeden element który sprawia, że to jest rzecz wg. mnie wybitna.
Tak to reteling kopciuszka. Ale, w jednej z lepszych postaci. Bo przywracającej pewien element oryginału. Który Disney przerobił na farsę. A tu przywrócono temu właściwy wymiar. To nie jest opowiastka gdzie książe jest bonusikiem – normalnie „świat to za mało”.
I to powoduje u niektórych światopoglądowy ścisk pupy.
Tym elementem jest tu wg. mnie toksyczna kobiecość. :mrgreen:
[link]
Naprawdę, wyśmienicie to jest tu pokazane. :shock: :mrgreen:
I choćby dla tego wątku warto to zobaczyć i przemyśleć.
Ale mana rośnie z czasem?
Ludzie to jakieś denerwujące epizody . . raptem te 80 lat. Do kogo tu się przywiązywać na poważnie. Do drozofila melanogaster? [link] ;-)
Ale faktycznie jeśli masz za dużo czasu to nie odczuwasz potrzeby szybkiego rozwoju. Zostajesz w tyle i cię wyprzedzą. Jak tego demona od zoltraka. Te 80 lat pracy nad zaklęciem bardzo je posunęło do przodu.
Przy takim łowieniu symboliki jak ta z zegarem zapowiada się sporo dobrej zabawy.
Re: Może po prostu krytyka naszych czasów
Re: Sekret popularności?
Hmmm o jakimś polityku ktoś powiedział: nie jest człowiekiem wielkich umiejętności czy wspaniałych zalet. Ale nie znam nikogo innego kto byłoby tak jak on pozbawiony wszelkich wad. Dlatego potrafi zjednać sobie wszystkich.
Mi tam nawet egzamin pasował. Zwłaszcza zadanie drugie jest ciekawe. Nie grałem w zbyt wiele RPG ale . . . ulubionym był Spell Force. Mam dziwne uczucie deja vu, ta sytuacja bardzo przypomina ostatnią planszę z tej gry. Chyba jedynki?
Re: Sekret popularności?
Odpowiednio mieszając udało się stworzyć coś co właściwie nieomal wszystkim pasuje. Ktoś dobrze dobrał proporcje.
Jak z nalewkami, z trzech niezbyt udanych można stworzyć coś co powala na kolana nie procentami a zbalansowanym smakiem.
Sorry . .
Re: Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
Tolkien, Tolkienem ale ... ja tak w kwestii praktycznej. Gdy odchodzi ktoś bliski zostajesz z pustką i bólem. My znosimy to zaledwie parę lat . . . komuś kto musi to dźwigać naprawdę długo chyba nie zazdroszczę. Jeśli jeszcze jego pamięć jest jak brzytwa i to się nie zaciera. Chyba może być naprawdę ciężko.
Czemu mam dziwne wrażenie jakiegoś wspólnego wątku?
[link]
Ciężar jaki musisz unieść to nie tylko kwestia wagi. To też kwestia jak długo musisz go nieść. Wieczność . . . to sporo czasu. ;-)
Ale pewno się mylę.
Re: no nie wiem czy takie 12+
Kapcie schrödingera
Cóż zdaje się blizny które tam widać wskazują co najmniej na rozrusznik serca. Ale raczej na transplantację serca. Widać też regularne przyjmowanie leków.
Cóż, nagle może okazać się, że komuś mocno się śpieszy aby przeżyć coś w tym życiu. Bo ono może być niezbyt długie.
A ktoś bardzo skopany emocjonalnie ma odwagę pojąć ryzyko. Chociaż to może skończyć się jak to opowieść o duchach. Chłopiec spoglądający na machającą do niego z księżyca dziewczynę.
No i cholera jakoś inaczej czyta się teraz niektóre sytuacje.
Dwie różne ale jednak kawa
Nastolatki to nastolatki. Niezgrabne, spocone itd. Daleko im do tego ideału jaki sobie ubzdurali zafascynowani młodością Japończycy. Myślę, że autorka jedzie tu odczarowaniem tego schematu kwaii licealistek.
No i chyba jest tam coś więcej . . . czy może się mylę? Po zastanowieniu się nad tym kadrem wiele spraw wygląda zupełnie inaczej. I znowu coś tam mam ochotę wykopać z głębi tego. Bo chyba to ma coś jeszcze niż romans nastolatków. A nawet jeśli to nie jest to banalny romans.
Lepszy malarz
Jak to było? Był malarz który malował dobrze i prawdziwie. Miał talent oraz wspaniałą rękę i niezrównane oko. Drugi o niebo gorszy z talentu i umiejętności. Ale ten drugi malował „lepiej” i dlatego ten pierwszy przymierał głodem. A ten drugi opływał w dostatki.
Kot schrödingera rozpadł by się na atomy. I stał kotem z Chesire, został by po nim uśmiech i pełne zadowolenia mruczenie. Niewątpliwie ma rację i to nawet trochę zostało w anime. Tak w mandze te nastolatki rysowane są bardzo naturalistycznie. To nie małe super modelki. To . . . przeradzające się w dorosłych dzieciaki. Z wszystkimi tego mankamentami. No i do tego, raptem jedna głupia kokarda. Żadnych opasek czy innych głupot typu fryz urągający prawom grawitacji. I dzięki za pozostawienie tego w tym tak świetnym zresztą anime.
Jak opisuje Isaki kolega bohatera – miła, pogodna i niebrzydka. Tak ale jakąś super pięknością też raczej nie jest. To nie jakiś byt pt. 300% skoncentrowanego wdzięku licealistek. Isaki jest mała, krępa i nabita mięśniami. Ma krzywe nogi azjalek. Takie które modelki muszą sobie operować. Tak to podobno spory problem. Nie ma klepsydry. Jest solidny klocuszek. Co podkreśla jej sposób ubierania się. Do tego okrągła i bardzo dziecinna twarz. Ma naturalny wdzięk ale . . . to nie wdzięk powalającej piękności. Najlepszym makijażem jest ten promienny uśmiech. A tego ona sobie nie żałuje. Bardzo mądra ta mała. I to też zostawili chociaż podrasowali.
Anime ma swoje prawa. To musi być kawaii i podlukrowane. Tylko potem ktoś się zastanawia. O co cały ten krzyk? Przecież wszstkie te historie są takie same. I mają trochę w tym racji.
Malarskość. Kurcze czy oni zmienili w trakcie pracy ekpię? Czy może pod koniec „ptaki dostały dobrą gażę” jak u pewnego reżysera? Ostatnie 3 odcinki ogladało mi się zupełnie inaczej. Malarskość mamy zwłaszcza od odcinka 11 po 17 minucie do końca. Zresztą warto to sobie obejrzeć i się skupić na dialogach. Są ważne. Bo obrazy same człowieka wciągną.
Różnica?
[link]
Jak by to powiedzieć. Gdybym nie widział jakie to istotne to bym to po prostu przegapił.
W mandze ten kadr zostawił mi powidok który chodził ze mną tydzień. Widziałem takie blizny na starych ciałach. I nawet tam budzą we mnie niezgodę na to co przydarzyło się tej osobie.
Na tak młodym ciele to wstrząsa. I skłania do myślenia. Tu jakoś . . . jest nijakie.
Jak widać jest pewna różnica. Coś ważnego można przegapić. I być może to właśnie umknęło naszemu blackpillowemu w barwie wypowiedzi anonimowemu krytykowi.
Spojrzenie
Papiór to co innego. Zwłaszcza tu. W anime postaci wg. mnie wygładzili a nawet trochę polukrowali. Ano takie medium. Zwłaszcza Isaki. Ktoś ją tu bardzo podrasował. Dużą dozą wdzięku i atrakcyjności.
Chmmm trochę się traci przy tym. Tak przynajmniej ja to odbieram. Mangę warto mieć ze względu na ten pietyzm w rysowaniu pewnych kadrów. Naprawdę czasem człowiek może się gapić dłuższy czas. Szkoda, że nie ma jak dać próbki tego. Aż sam muszę to sobie sprawdzić po skończeniu filmu, przeczytam to ponownie.
Jakieś PEGI
Re: Wolność od zła
Ciekawe . . . kim będziemy jeśli my ludzie ograniczymy się do tych trzech spraw? A ku temu chyba sobie zmierzamy.
Władca demonów porywa ziemską sekretarkę. Ta ogarnia mu domenę i organizuje w dobrze prosperujące korpo. Dążące do eksterminacji ludzkości. ;-)
-Dlaczego to robisz?
-A jestem sierotą, nie mam nawet imienia.
-Robisz to bo zasmakowałaś piekła które zgotowali ci ludzie?
-Czasami ludzie prześcigają demony pod względem okrucieństwa.
Na 140 stron raptem 1 dobra kwestia, raczej tego nie polecam.
Re: - innych ludzi.
Ale wydaje mi się, że dziwny dół do tego sobie wybrała. Powinna być mini, szpile i kabaretki. Jak się bawić to na grubo.
Żadne z nich nie leży pod jabłonią. Co napisałem jw.
Jakoś nie zauważyłem, żeby ten chłopak kierował się „hormonami”. Chyba ma trochę inne sprawy na głowie.
Przykro mi, to prawda moja wrodzona złośliwość dała o sobie znać. Przepraszam. Ale chyba na coś się zafiksowałeś potężnie. A to zupełnie inne klimaty. I nie wytrzymałem. W sumie chyba nieważne. Skoro się upierasz.
Wolność od zła
Jeśli są wolne od pojęcia dobra to jak mogą być złe?
Jeśli są wolne od wszelkich zobowiązań to jak można im zarzucić, że coś powinny robić a czegoś nie?
Skoro moralność i cała reszta, nie istnieje a jednym prawem obowiązującym jest zachcianka demona i entropia – patrz głód?
To otrzymamy inteligentnego drapieżcę bez żadnych granic dla swojego ego. Chyba coś jakby magiczny psychopata?
Oj. z historykiem o filozofii . . . mogę napytać sobie biedy.
Nie śpieszmy się oceniać . . . bo ocenimy siebie.
Sugerował bym nie czynić założeń przed zakończeniem serii. Bywają błędne. To nie jest „zwyczajny romans nastolatków”. To są nastolatki dosyć specyficzne. Fantazje o manipulacjach poniżej pasa też raczej sugeruję odstawić.
Jest pełna energii – tak. Bo dba o zdrowie i wygląd (to ostatnie akurat rzadko i dosyć nienachalnie) i nie ona nie położyła się pod jabłonią. Dba o to zdrowie bo ma powody aby dbać.
Od pierwszych chwil klei się wręcz do protagonisty. Jasne też mu zazdroszczę. Tyle, że to klejenie nie niesie z sobą zbyt wiele pierwiastka erotycznego. Ale . . rozumiem, niektórym wszystko się kojarzy.
Czemu ona się do niego przytula – sugeruję sprawdzić termin szumisie. Ale . . . jak ktoś jest specem od zaburzeń sennych to ten termin doskonale zna.
A deprechę to my tu mamy, dlatego jedna z osób nie śpi. Serio? To ja ten sam film widziałem?
Na pierwszą randkę w środku nocy przychodzi ubrana w skąpy top Itd. – Owszem, ale potem już grzecznie nosi z reguły wory pokutne. Często zmięte i jakby przypocone. Tak ona poza tym się poci i ślini. Genialne, nie? Podejrzewam, też że chodzi do toalety. Co w anime nie bywa zbyt częstą regułą.
„Nie rób nic ze sobą” – owszem poza gotowaniem i prowadzeniem domu, ogarnianiu siebie gość już nie ma siły na zajęcia dodatkowe. Ciekawe czemu? Ale jak mu się te zajęcia i tak trafiają to sobie radzi całkiem nieźle. No żeby wszystkie nastolatki były tak nieogarnięte.
Wniosek generalny – morał . . . to autor zamieszcza zwykle na końcu opowieści. A do tego daleko.