Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

lastwhisper

  • Avatar
    A
    lastwhisper 14.04.2011 00:01
    Ach.
    Komentarz do recenzji "Pandora Hearts"
    A więc muszę wam się szczerze przyznać, że od początku nie podchodziłam do tego anime ani trochę sceptycznie. Spotkałam się z różnymi opiniami na jego temat i dość szybko wywnioskowałam, że jest to raczej „baśń” dla osób bardziej skłaniających się ku takiej tematyce. Pierwszy odcinek – mnóstwo zagadek, zero zrozumienia, ale dzięki temu idealny wstęp do wciągającej i pełnej wrażeń historii. Szczerze się przyznam, że z początku Alice uważałam za postać, która raczej negatywnie wpłynie na głównego bohatera, ale  kliknij: ukryte  Ano właśnie – co do Oz'a to wcale się nie nim nie zawiodłam.  kliknij: ukryte Podobało mi się to, dlatego zyskał on moją sympatię. Skoro już jesteśmy przy nim, to warto też wspomnieć o Gilbercie, którego po prostu nie da się nie lubić. Paradoks jego postaci polega na tym, że jedynie skrywa zadatki na potencjalnego tchórza, a w istocie potrafi się jedynie zamartwiać i robić dobrą minę do złej gry. Uważam, że choć w początkowych odcinkach jest wysuwany na pierwszy plan, to jednak niewiele się o nim dowiadujemy. Gdyby ewentualnie ukazano dalszy ciąg, to jestem przekonana, że postać Gila z długotrwałą amnezją odnośnie tragedii w Sabrie odegrałaby kluczową rolę. Jest niesamowicie ciekawy, zwłaszcza, że z jakiś powodów rzeczywiście brał udział w tych zdarzeniach.
    Ale to nie jedyna postać, która budzi ciekawość. Choć dane nam jest zetknąć się z nim w zaledwie jednym czy też dwóch odcinkach, to intryguje i odkrywa nowe tajemnice –  kliknij: ukryte  Ale dość już o tych postaciach. Tylko mogę jeszcze wspomnieć, że Break – niezależnie od tego, ile już fanów zdobył – plasuje się na podium mojej listy ulubieńców. Wspaniale wykreowany, choć dość „odkryty” jak na pierwszą serię.
    Co do fabuły – oryginalna, wciągająca i niebanalna. Niby motywy z „Alicji w Krainie Czarów” zostały zaczerpnięte, ale tutaj zostały ukazane znacznie bardziej ekstrawagancko, a sama tytułowa Alice została zepchnięta z pierwszego planu. Momentami mogło się trochę nudzić, ale ja osobiście nie narzekam. Kreska jak najbardziej zachęca, a melodia  kliknij: ukryte , o której wspomniałam powyżej, przyprawia mnie o dreszcze.
    Co do ostatniego odcinka – odchodzimy z pustymi rękami i jeszcze większym mętlikiem w głowie. NIC nie zostało wyjaśnione poza  kliknij: ukryte . Ale może o to chodzi? Może to jedna z tych powieści, do której sami mamy dopisać zakończenie?

    Werdykt – 9/10
    Jedno z lepszych anime. Grzechem byłoby nie obejrzeć! Tak samo grzechem jest niedokończenie tak świetnej akcji.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 1.04.2011 14:57
    "IIIIZAAAAYAAAA-KUUUUUUN"
    Komentarz do recenzji "Durarara!!"
    Po obejrzeniu tego anime doszłam do wniosku, że nie potrzeba efektów specjalnych, super mocy czy też nieustępliwej, ciągnącej się nieustannie akcji, aby stworzyć dobre anime. Durarara!! ukazuje nam niecodzienność w codzienności, a robi to w tak wyjątkowy sposób, że w pewnej chwili przestaje się odróżniać rzeczywistość od fikcji i to jak najbardziej działa na korzyść całej serii. Fakt faktem – pierwsze odcinki są nieco zagmatwane i ma się ogólne wrażenie, iż stykasz się z dniem wyciętym z życia zwyczajnego licealisty. Potem okazuje się, że cała ta farsa, każda postać ma ścisły związek z akcją rozwijającą się na łamach każdego kolejnego odcinka. Mówi się, że to Izaya jest w pewnym sensie operatorem, ale ja uważam go jedynie za obserwatora, który przesuwa pionki tylko w celu zapewnienia sobie rozrywki. W końcu cel całej akcji wydał mi się trochę bezsensowny, a jednocześnie zaskakujący – spodziewałam się czegoś bardziej ambitnego, ale najwyraźniej za bardzo polegałam na Izayi, który, notabene, został świetnie wykreowany. Irytował i zachwycał zarazem. A jego teksty zdawały się ryć dziurę w brzuchu innym bohaterom. Jeśli już mowa o ulubieńcach, to poza nim, szczególnie polubiłam Kidę Masaomi'ego. Taaak. Już od pierwszego odcinka wydał mi się niesamowicie intrygującą postacią. Choć z taką gorliwością pokazywał się od strony napalonego świrusa (?), to z pewnością wyczuwało się w nim coś większego, co wyjdzie w praniu. I wkrótce było jasne, co jest z nim nie tak, ale  kliknij: ukryte  W dodatku element fantastyczny niemalże idealnie wkomponował się w zaistniałą sytuację, ale znacznie ucichł już w połowie serii, co sprawiło, że stał się codziennością, niczym niezwykłym. Nie wiem czy to plus czy minus, ale nie odczuwało się tego w takim stopniu.
    Trudno się przyczepić do czegokolwiek. No… ewentualnie do rosyjskiego sushi i ogólnie seiyuu, nieudolnie mówiących po rosyjski.  kliknij: ukryte  Poza tym mamy do czynienia ze wspaniałą scenerią, która idealnie wpasowuje się w klimat. Muzyka też jest doskonała, chociaż podoba mi się jedynie pierwszy opening i ending. Świetnie wykreowani, różnorodni bohaterowie, zero patosu i przesytu, umiarkowana akcja i przede wszystkim walka między Shizuo a Izayą.
    Zapowiada się na drugą serię, bo wiele kwestii w sumie nie zostało jeszcze wyjaśnionych. Chociaż może lepiej zakończyć to wszystko w tym miejscu? Czuje się to tak, jakby bohaterowie żyli dalej swoim życiem, a my o tym nie wiemy.
    Końcowa ocena 9/10. Drobne, tylko troszkę irytujące wady. Dlatego GORĄCO POLECAM, jeśli nie bardzo ciągnie cię do filmów science­‑fiction albo romansideł, a szukasz czegoś intrygującego.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 28.03.2011 22:05
    [CENZURA]
    Komentarz do recenzji "Togainu no Chi"
    Także tego…
    Nie wiem czy jest sens się wypowiadać. Zapowiadało się obiecująco, oglądało się w miarę z zaciekawieniem, potem znudziło się obserwowanie pozbawionej jakiegokolwiek wyrazu twarzy Akiry, potem już w ogóle nie chciało się oglądać, a w efekcie końcowym rzygało się tandetą zakończonej serii. Fabuła bez fabuły. Niby coś tam z tej Toshimy wykrzesali, ale postacie były tak bezpłciowe, a historie na tyle patetyczne i schematyczne, że sobie odpuściłam. Keisuke to była najbardziej wkurzająca i niezrozumiała postać, jaką przyszło mi oglądać. Miałam go serdecznie dość i w sumie ucieszyłam się, że to już definitywny koniec.

    Plusy?
    Rin i sceneria Toshimy.
  • Avatar
    lastwhisper 28.03.2011 21:55
    Re: 10/10 W pełni zadowolona!
    Komentarz do recenzji "07-Ghost"
    Masz po części rację, ale pamiętaj, że to nie jest zakończona seria. Ma prawdopodobnie powstać druga, bo przecież akcja w mandze toczy się dalej. Frau i Teito podróżują po Siedmiu Strefach czy jak to się tam zwało. Ja z kolei uważam, że akurat zakończenie pierwszej serii było… hm, złe? Nie, powiem – nudne. Wybacz, że jestem taka bezpośrednia, bo w końcu najgorsze zakończenie jakie dotychczas widziałam było w Togainu no Chi, ale już trzy lub cztery odcinki wcześniej można było rozgryźć jak zakończy się ta seria, w sensie 07­‑Ghost. To było oczywiste, że  kliknij: ukryte Żadne zaskoczenie. Ale nie powiem – postacie są świetnie przedstawione, a ukryty potencjał serii przyciąga uwagę, przymykając oczy na pewne niedociągnięcia i dłużyzny. Dobre, dobre, ale do ideału jednak trochę daleko. Cóż, może druga seria okaże się olśnieniem.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 21.03.2011 21:11
    Da się przełknąć.
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji II"
    Wbrew pozorom i wielu recenzjom widzów, przez jakie przebrnęłam, mogę delikatnie stwierdzić, że – nie było AŻ TAK źle. Również odniosłam wrażenie, że natłok emocji oraz zjawiskowej fabuły, która składała się jedynie z nieporozumień i dziwnych zbiegów okoliczności, miał na celu przynieść zyski samej wytwórni, a nie zadowolić widzów. Ale od początku, zacznijmy od minusów.

    Po pierwsze – klimat. W jakimś niewielkim stopniu zachowało się to uczucie wtapiania się w tło wiktoriańskiej Anglii, jednak w dużej mierze zostało to przysłonięte przez rozterki uczuciowe głównych bohaterów drugiej serii. Skupiono się tylko i wyłącznie na zażartej walce pomiędzy rodem Phantomhive a Trancy. Ciel w obliczu dwóch głodnych jego duszy demonów został zepchnięty na drugi plan jako marionetka, za której sznurki zaczęli pociągać wszyscy dookoła. Jego znaczenie straciło na wartości, nie sądzicie?

    Po drugie – Sebastian. Choć byłam całym sercem po jego stronie, gdyż niemożliwie nienawidziłam postaci Claude'a, to jednak uważam, że jego postać lokaja Ciela została już skrajnie przekoloryzowana. Choć w ostatnich odcinkach wydał mi się nagle bezradny i usiłujący na przekór wszystkiemu powrócić do swojej dawnej świetności. Ten kontrast jednak w dobrej mierze wpłynął na całą drugą serię i dzięki temu wydał on się odrobinę bardziej wiarygodny. Jednak z drugiej strony wizja idealnego lokaja mogła się trochę przejeść po pierwszej serii.

    Po trzecie – zakończenie. Dobra, zaskoczyło mnie trochę, zwłaszcza, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale miałam niesamowicie mieszane uczucia. Z jednej strony rada byłam, że nie zakończyli tego w oczywisty sposób - kliknij: ukryte  Sama nie wiem czy to plus czy też minus, ale po prostu jestem nienasycona, nieusatysfakcjonowana i może trochę… rozczarowana? Sebastian z pewnością czuł to samo, choć, szczerze powiedziawszy, musiał być wściekły.  kliknij: ukryte 

    Po czwarte – Hannah. Nie wiem czemu, ale jej chorobliwie niezrozumiała postawa irytowała mnie przez niemal wszystkie odcinki, a te emocje sięgnęły zenitu w ostatnich momentach. Naprawdę mnie wkurzała.

    Dobra, dobra. Wydaje mi się, że jak na razie dość tych minusów. Lepiej teraz wskazać chociaż trochę pozytywnych cech tej serii.

    Po pierwsze – Alois. Charyzmatyczna postać, zaskakująca swoją osobowością, duchową przemianą i psychicznymi rozterkami. Fakt, że chciał się przypodobać Claude, nadał innego wyrazu ich relacjom. Może i był psychopatą, przy czym budził skrajne emocje, jednak momentami wydawał mi się ciekawszy, aniżeli sam Ciel. Ciel był monotematyczny, schematyczny bohater. Z kolei Alois zaskakiwał na każdy kroku. Było mi go po prostu żal. Uważam, że to był świetny dodatek do drugiej serii, choć nieco zaburzył główny wątek fabuły.

    Po drugie – Grell. Ten osobnik prawdopodobnie nigdy mi się nie znudzi. Jego prześmiewcze odzywki nie opuściły nas i w drugiej serii, choć nie było tego w tak dużej ilości jak na początku.

    Po trzecie – za całokształt. Mimo wszystko, nawet mi się podobało, choć istnieje dużo wad, które działają na niekorzyść tej serii. Zapewne w przyszłości będę wracać jedynie do pierwszego sezonu, choć – kto wie – może jednak sięgnę jeszcze raz po tą serię, a wówczas inaczej ją odbiorę?

    Cóż, jeśli już naprawdę skrajnie nie masz co robić, obejrzyj. Ale tym co dopiero zabierają się za Kuroshitsuji albo jeszcze nie obejrzeli drugiej serii – zostańcie przy pierwszej. Taka moja dobra rada.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 13.03.2011 16:24
    Czas na "finał".
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    A więc od początku.
    Pierwszy odcinek całkowicie mnie odrzucił. Dlaczego? Bo niedorzeczne wydawało mi się połączenie horroru bądź raczej kryminału z komedią. Za dużo tego wcisnęli na pierwszy raz, dlatego według mnie było to naciągane oraz niepoprawne. Dzięki Bogu, kolejny odcinek przyniósł ze sobą coś o wiele bardziej ambitnego i z każdym kolejnym było w sumie coraz lepiej, choć niekiedy drażniły „wypełniacze”. Nie mniej jednak elementy zaskoczenia też znalazły swoje miejsce, w szczególności w ostatnich odcinkach.

    Ale zacznijmy od minusów. Niezmordowanie piękny oraz nad wyraz niesamowity Sebastian tracił na swoje wiarygodności w poszczególnych momentach. Ironiczny demon, który robi wszystko wedle życzenia bachora? Trochę wydawało mi się to zbyt lojalne jak na istotę zła. W dodatku jego wspaniałość polegała na wydawanych rozkazach. Co za tym idzie, nie był zbyt zaskakujący. W tej kategorii przebił go Ciel – chłopiec, po którym można było się spodziewać dosłownie wszystkiego. Większość osób, która krytykuje jego postać, chyba nie do końca pojęła sens tej osobowości. Jakby to nieuprzejmie ująć – jest pomyłką samą w sobie. Nie, nie jest negatywną postacią! Chodzi mi o to, że wszystkie sprzeczności są skumulowane w tym dwunastolatku. Z jednej strony żyje dzięki nienawiści, cierpieniu i bólowi, który przemienia w siłę, a z drugiej jest zagubiony w ciemnościach, a jego działania są powierzchowne, bo wydaje mu się, że dzięki Sebastianowi dopełni wszystkiego. Fabuła również nie zachwyca, ale doświadczyłam faktu, że potrafi wciągnąć na te kilka godzin oglądania.

    Co z plusami? Za całokształt i postacie. Jedni mniej się podobali, inni bardziej, ale jeśli wzbudza to sprzeczne uczucia – z pewnością długo zapadnie w naszej pamięci. Uważam, że Grell jest nieodłącznym elementem komizmu całej serii.  kliknij: ukryte  Poza tym Jun idealnie sprostał zadaniu nadania odpowiedniego akcentu tak zabawnej postaci. Poza tym Undertaker też miał swój duży udział w klimacie całej serii. Podobała mi się aura, jaką wokół siebie tworzył – niby grabarz, a jednak jajcarz, jakby to ująć. W dodatku pokochałam go za głos. Jeśli chodzi o służbę, to chyba tylko Finny mnie nie denerwował i wydawał się być uroczym dodatkiem do mrocznej atmosfery.

    Co do Sebastiana – ideał sam w sobie, ale czy godny podziwu? Nad tym tematem można długo polemizować. Niezwykle go polubiłam i aż ciarki przechodzą na „Yes, my lord”, ale nie uważam go za postać wybitną, przy której warto zatrzymać się na dłużej. Idealny w każdym calu. Czy naprawdę jest nad czym się rozwodzić?
    Ciel Phantomhive – nie wiem czemu, ale spodobała mi się jego postać. Polubiłam jego cynizm, pewność siebie, brak moralności i poszanowania wobec innych. Trudno go rozgryźć i to był jeden z czynników, który czynił serię ciekawą. Mimo jego zachowań, nie wdarła się tu monotonność. Ale bądźmy szczerzy – to ta „para”, spętany nienawiścią Ciel oraz demoniczny Sebastian, napędzali całą fabułę. W dodatku jestem urzeczona jego seiyuu, którym, oczywiście, jest młoda kobieta – niesamowicie dała sobie radę z tą mroczną osobowością, a jednocześnie oddała niewinność i grzeszność tego dziecka.

    Ostatnie odcinki mile mnie zaskoczyły. Bałam się, że twórcy zamienią końcówkę w całkowitą farsę, a okazało się, iż dali sobie drzwi otwarte do dalszego ciągu.  kliknij: ukryte 
    Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to seria obok której można przejść obojętnie, bez nawet zaszczycenia spojrzeniem. Nie twierdzę jednak, że przypasuje każdemu, bo z własnego doświadczenia muszę przyznać, iż do tak kontrowersyjnej serii po prostu trzeba się przekonać, przywyknąć, może nawet zmusić, aby potem szło całkiem gładko. Jest wiele aspektów, które można zaliczyć jako zalety albo wady – to wszystko zależy od gustu. W końcowym efekcie, jednak jestem na tak. Muzyka, kreska, postaci i niektóre wątki przeważyły szalę, aby uznać tą serię za niemal ideał. Można przymknąć oko na pewne minusy i cieszyć się mile spędzonym czasem. Z pewnością Kuroshitsuji zapada w pamięci. Na długo.

    Tak więc, życzę miłego oglądania!
  • Avatar
    lastwhisper 5.03.2011 14:51
    Re: Może trochę za ostro?
    Komentarz do recenzji "07-Ghost"
    Cała farsa polega na tym, że wraz z rozwojem zdarzeń akcja wydaje się zamierać, a cały sens historii ginie w rozterkach uczuciowych głównego bohatera. Uważam, że to zmarnowanie świetnego potencjału, wykorzystanie go w błędny, nietrafiony sposób. Mimo to postacie poboczne ratują sytuację, przez co widz nie nudzi się tak w trakcie oglądania. Seria zaczyna się obiecująco, jednak wraz z zanikiem więzi między Mikage a Teito jakby zamiera. To działa na niekorzyść całokształtu. Nic już nie jest takie zaskakujące. I tak, Jun jest również moim ulubionym seiyu. Pamiętam, że od razu rozpoznałam jego głos w 07­‑Ghost, co również wpłynęło na fakt, że polubiłam Hakurena. Frau przeczy wszystkim stereotypom i to mi się właśnie podoba. I masz rację co do ostatniej kwestii, choć nie wiem czy to dobrze czy też raczej źle. Uczucie jakim Teito darzył Mikage było niezwykle silne i momentami skupiano się jedynie na tym, co powodowało, że odbierałam to jako czystą, jednak partnerską miłość. Nie było to ukazane w kategorii przyjaciela, czasem wręcz za bardzo się w to zagłębiano. Czy to minus czy też plus? Nie wiem, ale momentami było uciążliwe i odwodziło od głównego wątku.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 5.03.2011 00:36
    Może trochę za ostro?
    Komentarz do recenzji "07-Ghost"
    Uważam, że to anime, pomimo kilku istotnych i rzucających się w oczy wad,, wkupiło się w moje łaski. Nie czytałam mangi, więc trudno mówić tutaj o jakimkolwiek porównaniu, ale jednak mimo to jestem trochę rozczarowana przedstawieniem tak świetnej fabuły. Zaczynając od negatywów, muszę napomknąć, że rozterki głównego bohatera z czasem przytłaczają samego widza i nie odczuwa się z taką intensywnością momentów walki, bo samemu skupiamy się na uczuciu monotonii i ociężałości. Wątek tak chorobliwie zakorzenionej przyjaźni jest świetnym motywem i kluczem do pasjonującej historii, jednak w ich wydaniu nie wyglądało to tak świetnie, jakby mogło. W dodatku pierwsze dziesięć odcinków skupia się na więzi między Mikage a Teito, co później zostaje zastąpione przez pojawienie się Hakurena. Nie twierdzę, że to źle, bo stanowi on chyba moją ulubioną postać, właściwie na równi z Mikage, ale irytujący jest fakt, że motyw z Mikage praktycznie zanika i tutaj historia przestaje mieć taki obrót jak na początku. Plusem jest jednak klimat, kreska oraz predyspozycje do świetnego yaoi. Dzięki wątkowi z Korami i Warsami widz się nie nudzi, jednak po pierwszym razie nic już nie jest takie zaskakujące, przez co, niestety, traci się tą werwę do oglądania. Kreska – bezbłędna. Żałuję, że nie ma więcej anime z tak ładnie zarysowanymi postaciami. Każdy wygląd zewnętrzny świetnie odzwierciedla ten wewnętrzny. Dla przykładu – Labrador­‑san jest fanatykiem kwiatów, a jego twarz jest delikatna i czysto niewinna, zupełnie jak płatki. W przypadku Teito widzimy zagubionego „brudnego” chłopca, buntownika z wyboru, który mimo wszystko wciąż jest dzieckiem. Z kolei Frau odbiega od stereotypu biskupa o czym mogą świadczyć kolczyki, a także kontrowersyjny czarny strój. Jeśli chodzi o yaoi – można byłoby stworzyć mnóstwo interesujących odnóg. Komedia romantyczna na łamach z akcją – mogłoby wyjść całkiem, całkiem. Jednak jestem pozytywnie nastawiona do serii, mimo paru oklepanych i dłużących się scenerii.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 24.02.2011 21:09
    Małe "ale"?
    Komentarz do recenzji "Loveless"
    Cóż – obejrzałam pierwszy odcinek. Niewiele, fakt, ale równie mało wyniosłam z niego informacji i jakichkolwiek wartości. Ni to komedia, ni romans, ni dramat. Zero zachwytu, jedynie mętlik w głowie, gdy dowiaduję się, że Ritsuka to tak naprawdę  kliknij: ukryte  To może jednak wytrącić z równowagi. Tym bardziej nie można się rozeznać w stanie emocjonalnym Ritsuki, który z jednej strony jest nieufny, a z drugiej próbuje przyciągnąć do siebie osobę z zewnątrz. Co wzbudziło we mnie śmiech? Scena walki. Nie twierdzę, że jestem od tego specem, ale uważam, że tak niedopracowanych elementów starcia jeszcze nigdy moje oczy nie widziały. To było wręcz przekomiczne. Takie moje wrażenie na początku. Mam nadzieję, że z czasem się zmieni, bo animacja i muzyka są na tyle urokliwe, iż popychają do dalszego drążenia tego tematu.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 24.02.2011 20:56
    Póki co - na plusie!
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Dopiero zaczynam swoją przygodę z tym anime, ale muszę przyznać, że od samego początku fabuła wydaje się być wciągająca, a tym samym z pewnością interesująca. Póki co mam za sobą niewielką liczbę odcinków, ale mogę stwierdzić, że na pewno dobrnę z tym do końca. Fanów wszelakich maści kryminałów, łaknących specyficznych zagadek z mroczną atmosferą – zapraszam do obejrzenia Darker than BLACK!
  • Avatar
    lastwhisper 23.02.2011 00:53
    Re: Ufff
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    Sprytne. W ten sposób można w razie wypadku dalej to wszystko rozwinąć, choć odnoszę wrażenie, że ten proces był zaplanowany już wcześniej. Bo jakby nie patrzeć już od samej umowy między Lulu a C.C był on skazany na los swojej towarzyszki, prawda? Choć wówczas nie był tego świadom. Tak więc bardzo możliwe, że twórca już od początku zamierzał stworzyć dwuznaczne zakończenie – albo wyszło to z przypadku. (: Też nie mam pojęcia, która opcja jest wygodniejsza i ciekawsza.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 23.02.2011 00:38
    ...
    Komentarz do recenzji "Highschool of the Dead"
    Póki co jestem na definitywne i klarowne NIE, gdyż nie przemawia do mnie tematyka zombie przeplatana z falującymi piersiami na ekranie. Dobra, rozumiem, że na tym polega ecchi, ale chyba dobry horror nie opiera się na nieustającej obserwacji bielizny bohaterów. Oczywiście, punkt za pomysłowość, ponieważ rozprzestrzeniający się wirus otwiera miliony perspektyw i głównie z tego względu będę oglądać dalej. Jednak gdyby tak racjonalnie o tym pomyśleć, to bohaterki mogłyby zombie miażdżyć biustem i z czego tu niby mieć ubaw?
  • Avatar
    A
    lastwhisper 22.02.2011 21:46
    Dobre, dobre.
    Komentarz do recenzji "Junjou Romantica 2"
    Obydwie serie udało mi się pochłonąć w dosłownie dwa dni. Szczerze powiedziawszy, była taka chwila, gdy zwątpiłam w możliwości studia DEEN i obawiałam się w dalszym ciągu perypetii uroczych panów możemy ujrzeć łzawą, żałosną, miłosną historyjkę. Jakże wstyd mi teraz tej chwili zawahania! Twórcy sprostali zadaniu i nie zamienili tej lekkiej, ciepłej i wprowadzającej w dobry humor opowieści w melodramat na pograniczu brazylijskiej telenoweli i jakiegoś mdłego chłamu. I właśnie dlatego dane shounen­‑ai zaklepało sobie miejsce w czołówce. Choć niekiedy kreska jest irytująca, to jednak jest to świetne rozwiązanie na zabicie czasu oraz oderwanie się od pracy i ciążących na nas problemów. Trudno nie polubić wiecznie opierającego się Misaki'ego oraz jego Usamony.
  • Avatar
    lastwhisper 22.02.2011 21:39
    Re: Ufff
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    Uważam, że obydwoje macie rację względem tego zakończenia. Z jednej strony  kliknij: ukryte  jest najlepszym rozwiązaniem całego tego konfliktu i wszystko byłoby cudowne, wspaniałe i bajkowe – gdyby nie fakt, że  kliknij: ukryte  Ale nie dowiemy się, jeśli nie powstanie R3 – o ile te wszystkie plotki są prawdziwe. Choć – może lepiej pozostać w tym położeniu? A może to zakończenie miało zadowolić tych, którzy to przewidzieli i tych bardziej domyślnych, którzy doszukiwali się w tym drugiego dna? Dla jednych definitywnie zamknięte, a dla innych – irytująco otwarte.
  • Avatar
    lastwhisper 22.02.2011 21:33
    Re: Coś niesamowitego
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion R2"
    To zadziwiające w jak dokładny sposób odzwierciedliłeś również moje odczucia względem końcówki Code Geass. I tak już w trakcie oglądania nie byłam w stanie spać poprawnie, a samo zakończenie serii po prostu spędziło mi sen z powiek. To niezwykle zaskakujące zakończenie –  kliknij: ukryte  Może ma to jakieś nawiązanie do R3? Możliwe, choć nie wiem czy jest jakikolwiek sens w prowadzeniu na upór tej historii.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 20.02.2011 14:11
    ...
    Komentarz do recenzji "Junjou Romantica"
    To nie jest moje pierwsze shounen­‑ai, gdyż zaczynałam od Loveless, ale to jednak jako pierwsze zakończyłam. Dlaczego? Bo więzi między bohaterami są fascynujące, niebanalne, momentami niezrozumiałe i dzięki tym bodźcom łaknęło się każdego kolejnego odcinka, aby rozeznać się w ich dalszych losach. Kreska chwilami mnie irytowała, trochę zbyt prozaiczna, ale te żartobliwe klimaty nadawały charakterku całej pierwszej serii, więc przymykało się oko na to i owo. Drugą będę mogła ocenić dopiero po jej obejrzeniu, dlatego póki co nie chcę wybiegać z krytyką naprzód – choć tak po prawdzie nie mam właściwie do czego się przyczepić. Mogę śmiało wytypować postać, która szczególnie przykuła moją uwagę – Misaki to mój typ. Najpierw robi, potem myśli, przez co wydaje mi się intrygujący.
  • Avatar
    lastwhisper 15.02.2011 17:07
    Re: Szczerze i na temat.
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Rozumiem. Po prostu odebrałam to w taki sposób mimo Twoich zapewnień.

    Może i masz rację w tej kwestii. Takie zestawienie niekoniecznie oddaje prawdziwy klimat wojenny, ale z drugiej strony nie należy określać to jako kicz.

    Tak, wiem. To raczej kierowałam do osób myślący w podobny sposób. Jak dla mnie obie postacie są godne uwagi, nieperfekcyjne, ale w niezrozumiały dla mnie sposób przyrównywane. Czy jest coś w tym złego, że oboje uchodzą za geniuszów? Nie wydaje mi się. „Głębocy”? Hm. Tak, to kwestia, która pozostawia wiele do życzenia ...
  • Avatar
    A
    lastwhisper 13.02.2011 22:49
    Porywające.
    Komentarz do recenzji "Millennium Actress"
    Jeżeli ktoś kiedykolwiek narzekał na beznadziejność romansów i dramatów to z pewnością nie miał tej przyjemności obejrzeć Millenium Actress. Mnie osobiście niezwykle wzruszyła ta historia. Przywodzi to na myśl poszukiwania bez celu, ale w pogoni za czymś, co daje siłę i nadzieję. Po obejrzeniu widz czuje się wręcz przesycony emocjami związanymi z fabułą, jednak trudno określić czy końcówkę można zaliczyć do pozytywnych.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 13.02.2011 22:00
    Hm.
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Dopiero zaczęłam oglądanie tego anime. Póki co nie zachwyciło mnie. Drażnią mnie elementy komediowe, ale staram się przymknąć na to oko. Niezwykle interesuje mnie postać Ciela i to głównie ze względu na niego jestem w stanie dalej brnąć w tą serię. Ocenię w pełni po zakończeniu.
  • Avatar
    A
    lastwhisper 13.02.2011 21:56
    Brawo.
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    Postać, która szczególnie przykuła moją uwagę – Ryuk. Jest on tak charyzmatyczną postacią, która rzekomo ma uchodzić jedynie za biernego obserwatora, że aż chce się śmiać na sam jego widok. On nadaje komizmu niektórym sytuacjom, choć trzeba przyznać, że cały klimat skąpany jest w mroku. Nie będę owijać w bawełnę i bez skrupułów przyznam się, że Light przypadł mi do gustu, choć to zapewne bierze się stąd, że zwykle interesuję się czarnymi charakterami. Nieszablonowy charakter, ciekawa osobowość i silne poczucie sprawiedliwości, choć w gruncie rzeczy to znudzony nastolatek. L również jest postacią, która cieszy moje oko, choć stanowi on całkowite przeciwieństwo Lighta. Jednak nie mogę pojąć dlaczego budzi on aż tak wielkie emocje. Co się tyczy Neara – dno. Wybaczcie. Nigdy nie krytykowałam tak żadnej postaci anime jak właśnie jego. Uważam go za marną replikę tak ekstrawaganckiej osobowości jaką prezentował L. W dodatku to wyjątkowo marna podróbka. Nie rozumiem jak można uważać go za geniusza, skoro ustalenie faktu kto jest Kirą było bułką z masłem po dowodach pozostawionych przez L'a. Ogólnie anime skradło moje serce. Fabuła niebanalna, rozciąga się w czasie, co jednak działa na korzyść akcji. Klimat i muzyka – bezsprzeczny plus. Postacie? Po prostu brak słów. W pozytywnym sensie. Mocne 10.
  • Avatar
    lastwhisper 13.02.2011 21:44
    Re: Jak na razie - nuda.
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Lulu23 ma bezsprzeczną rację, jeśli chodzi o jego komentarz względem Death Note. Owszem – to anime można zaliczyć do jednych z najlepszych, jakie kiedykolwiek powstały, zaklepuje sobie miejsce na podium, jednakże akcja po śmierci  kliknij: ukryte  wydawała mi się nieco żmudna i bezsensowna, bo po tym fakcie końcówka była przewidywalna, niemal podana na talerzu. Najbardziej niedorzecznym faktem było zdemaskowanie go przez takiego bachora, więc proszę nie prawcie mi o absurdach w CG. Code Geass z kolei daje nam do zrozumienia jak bardzo myliliśmy się względem zakończenia serii. Cóż, wymyślałam najdziwniejsze możliwości, jeśli chodzi o ostatni odcinek i w sumie byłam bliska prawdy, a i tak niesamowicie mnie zaskoczyli!


    Spoilery tego kalibru się ukrywa!
    Zniesmaczona Moderacja
  • Avatar
    A
    lastwhisper 13.02.2011 21:31
    Szczerze i na temat.
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Ano tak. Jestem zauroczona Code Geass, co wcale nie zamydla mi oczu, aby nie dostrzec pewnych niedociągnięć w jego treści. Jednakże to co napisał w swej recenzji JJ wydaje mi się niemal obraźliwe dla wszystkich zwolenników tej serii. Rozumiem, to osobista, choć dość złośliwa opinia, która wzbudziła we mnie sprzeczne emocje. Wybaczcie mi, ale nie wydaje mi się, aby Code Geass znajdowało się na granicy „kiczu i zabawności”. Fabuła to akurat część, którą trudno jest kwestionować, bo niewątpliwie przyciąga uwagę i z początku może wydawać się niedorzeczna. Jednak będąc całkowicie szczerym, te „nielogiczne wątki i niedociągnięcia” jak dla mnie stanowią nieodłączny element tego anime. Uważam, że postacie są starannie dopracowane, a w przypadku każdej z nich jest przedstawiony zupełnie inny punkt widzenia, co wcale nie zmienia się diametralnie z biegiem zdarzeń jak w przypadku niektórych anime. Żarliwość z jaką Suzaku broni swoich racji jest raczej godna podziwu aniżeli wyśmiania. Tym bardziej przyrównywanie Code Geass do Death Note to akurat dla mnie absurd. Owszem, w obydwóch przypadkach głównym bohaterem jest ogarnięty chorymi ambicjami młody chłopak, chłodno myślący i mający w zamiarze zmienić oblicze tego świata. Jednak nie zapominajmy, że Lelouch robił to wszystko w celu uszczęśliwienia swojej młodszej siostry, a jego życiorys nie jest tak idealny jak Lighta Yagami. Poza tym trudno tu mówić o podobieństwach, skoro różnice niemal je przysłaniają. Death Note ekranizuje nam walkę dwóch sprzecznych ze sobą pod każdym względem geniuszów, a osoby z zewnątrz są jedynie pionkami w grze, z bliska nie skupiamy na nich swojej uwagi. Cała akcja kręci się wokół Kiry i L'a, znacznie rozciąga się w czasie, co czyni to anime mrocznym, klimatycznym i niezwykle wciągającym. Z kolei Code Geass ukazuje nam Zero – zbawiciela zniewolonych Japończyków, a nie świata, który pragnie zemścić się na Imperium Brytyjskim głównie z powodu swojej urazy z przeszłości. Akcja jest zawrotna, szybka, nieprzewidywalna, ale jak dla mnie wcale nie wzbudząca śmiechu. Owszem, znajdują się tu elementy całkiem prozaiczne, zabawne (jak dla przykładu pościg za kotem), ale fabuła nie skupia się jedynie na punkcie widzenia Leloucha. Rozwinięte są również wątki licznych innych postaci, które odegrały znacząca rolę w życiu głównego bohatera, jak dla przykładu Suzaku, Kallen czy też nawet Shirley. Chcę też zwrócić uwagę na to jak przedstawiona została  kliknij: ukryte  Nie uważam go za negatywnego bohatera, choć nie wkupił się on w moje łaski. Momentami mnie irytował, ale był też elementem zaskoczenia dla widza i jakoś nie wyobrażam sobie, aby zamiast niego obsadzić kogo innego. Z kolei Lelouch zdaje się w późniejszym czasie  kliknij: ukryte  Nie, nie doszukuję się w tym na siłę morału, ale uważam, że uznanie to za kicz to gruba przesada i choć zwykle jestem odporna na krytykę to tym razem nie mogłam przejść obojętnie. Szanuję każdą zamieszczoną tutaj opinię.

    Zamaskowano gigantyczne spoilery.

    Morg