x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
niestety...
Z drugiej strony… Oprawa graficzna. Muszę stwierdzić, że tylko ona jedna mi się podobała. I faktycznie, podobnej zbyt wiele razy nie widziałam (i myślę, że nie z powodu jej „brzydoty” ;) ) – a czasem miło zawiesić oko na czymś tak odmiennym, jednocześnie pasującym do klimatu. Przynajmniej moim zdaniem.
Pomysł może nie jest zbyt oryginalny, a jednak to tej oryginalności próbuje dążyć. I dobrze, potencjał był. Był… I szczerze się zdziwiłam, gdy gdzieś nagle się zapodział. Naprawdę ogromna szkoda.
o raju...
Wiele dobrych uwag już padło, więc ja ograniczę się do pochwalenia muzyki, kilku efektów wizualnych i może ostatnich, ale naprawdę ostatnich minut serii, które mogły podsunąć na myśl absurdalną, ale ciekawą historię (niestety nie w tym wydaniu). Inna sprawa, że trzeba uprzednio przetrwać długie minuty prania mózgu, utonąć w rzece krwi (patrząc choćby na ostatni ep, to dosłownie) i przeżyć wysyp błędów, które tryskają z ekranu równie obficie co wspomniana hemoglobina…
No i teraz trudno to ocenić – zastanawiając się, czy pokazać przez ocenę szkodliwość serii, bo taka wydała mi się miejscami, czy docenić stosunkowo dobrą oprawę wizualną i muzykę? -.-
ładnie
że co, jak gdzie...? HUH?
Jedyne, co mi się podobało, to skrzydełka na butach i skrzydełka dziewczynki, przypominającej wróżkę lub coś w tym stylu (jak się nazywała?). Ale co do ostatnich… Naprawdę nie wiem, jak coś takiego mogło służyć do latania. Przypominało to raczej… gumowy dywanik. Ale trudno, pewnie czepiam się szczegółów…
tak jak wiele osób już wspomniało...
Tak czy owak, ładna kreska i świetna muzyka – jak zwykle od tego studia. Choć w innych filmach Ghibli bardziej mi się podobały, jak choćby w Karigurashi no Arrietty, gdzie każde źdźbło żyje własnym życiem, a dźwięki potrafią sprawić, że widz da się porwać magii filmu i wczuje się w jego nastrój. Ode mnie więc Opowieści z Ziemiomorza dostają 6/10. Przy czym z niższej oceny zrezygnowałam tylko dzięki muzyce i rysunkowi.
jak zwykle wspaniałe
super
Humor też znakomity. Gagi świeże, naturalne, dobrze wkomponowane i potrafiły zmusić do uśmiechu. Nawet obok scen „dramatycznych” umiały porządnie rozbawić widza. A co do wątków poważniejszych, nie okazały się nachalne, a często dodawały bohaterom wiarygodności.
Podsumowując, jak dla mnie jedna z lepszych serii. Mikroby przeurocze ^^ No i anime przypomniało mi o zbliżającym się czasie studiów, ale w naprawdę pozytywny sposób. Zaglądanie pod mikroskop już nigdy nie będzie takie samo ;)
powooolne
Nie wiem, ile razy zabierałam się do wznawiania seansu z myślą „Może coś się zdarzy, cokolwiek… Już zaraz, już pewnie za chwilę…!”
No i cóż. Może coś ciekawego się zaplątało, ale tego nie dostrzegłam. No bo pewnie przespałam. Jeżeli ktoś zamierza oglądać to w całości, niech wypracuje anielską cierpliwość i wytrzymałość na ból… Bo uważne oglądanie tego anime to okrutna kara.
cudo
Ale cóż, mimo wszystko bym poleciła. Nóż widelec komuś ten tytuł do gustu bardzo przypadnie
Re: To prostu Zaje.... .!
no i Ouji cudowny. Jeżeli miałabym wskazać poznane postacie‑demony, to nasz książe byłby ich królem :P ale że „czarne” charaktery mają coś w sobie, w tym po prostu się zakochałam ;) jego osobowość porwała mnie i ciągnęła przez wszystkie odcinki, napędzając je i barwiąc w cudowny sposób . zresztą wszystkie postacie ciekawe, nawet te, które pojawiają się ledwie na chwilę. w każdym razie polecam, choć serię trzeba oglądać w odpowiednim nastroju, żeby najlepiej się przy niej bawić ! ;)
ok
Re: Motywy z innych anime
raczej na "nie"
Z drugiej strony produkcja ma jakieś zalety, a ja podbijam ocenę (choć też bez przesady) za parę melodii.
ogólnie można obejrzeć, ale nie polecam.
Fantastyczne
Wyjątkowe
tragedia
wow
zgadzam się z recenzją
nieźle :)
Niestety. Anime nie jest szczególnie odkrywcze. Niby oferuje ciekawe miejsca i krajobrazy, lecz w rzeczywistości miałam wrażenie, że wszystko to było łatwo wymyślić i stworzyć – co nie zmienia faktu, że wciąż otrzymaliśmy klimatyczne fantasy. Bo klimat, moim zdaniem, WD posiada;) Często kojarzyło mi się z Gurren Lagann, jednak w przeciwieństwie do niego WD w całości obejrzałam. Fabuła prosta (na upartego po 2odcinku można przewidzieć całość :P), ale przecież występuje, a i bohaterów da się lubić. Podobał mi się wątek konfliktu ras. Teoretycznie nic szczególnego, lecz nieźle to zrealizowali. Jednak cóż, przede wszystkim WD – znów, przynajmniej moim zdaniem – posiada to „coś”. I to coś sprawiło, że naprawdę mi się podobało :)
kocia siła
trochę przeszkadzało mi wplecenie wątków supernaturals w dalszych odcinkach (oczywiście poza kocią klątwą), ponieważ to anime poradziłoby sobie i bez takich chwytów, w znanej z życia zwykłej rzeczywistości. No ale cóż, seria nie miała pewnie wspiąć się na wyżyny anime, lecz serwować rozrywkę, choćby przy użyciu znanych i utartych chwytów. A ja bawiłam się znakomicie! ;)
szkoda
Przypomniało mi się, jak dawno temu oglądałam inną serię o wyścigach – Oban Star Racers. Wybitne raczej nie było, choć w mojej pamięci pozostały tylko urywki, ale na pewno wzbudziło we mnie jakieś emocje. Tak, emocje. A po IGPX – pustka