x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Nie rozumiem
U mnie seria zaliczyła ciężki drop.
Re: Po 1 epku
A na koniec serii odsłonięte zostaną wszystkie karty i okaże się, że nasze przypuszczenia były bardzo mylne, a za wszystkim stała godzilla.
Re: Po 1 epku
Warunki wskazują, że mamy do czynienia z zimą atomową – nic nowego nie rośnie i ludzie polegają na tym co pozostało po poprzedniej epoce.
Zapewne jest to „świat alternatywny” a nie przyszłość ziemi. Walająca się broń wskazuje lata 40‑50 XX wieku. Logiczny były by czas wojny wojny w Korei – ZSRR przyłącza się bezpośrednio do konfliktu i zaczyna się jatka. Wybucha III wojna światowa. Jako, że atomówek jest jeszcze mało, kolejne ataki atomowe dość powolnie wysysają życie z ziemi. Z czasem radioaktywne chmurki wędrując po niebie zabijają większość populacji – resztę dziesiątkuje głód wywołany zmianą klimatu, choroby i konwencjonalne działania wojenne. Pod koniec jedzonko mają tylko armie walczące na gigantycznych i powoli dogorywających frontach.
Ziemia robi się zimna, ale nie na tyle aby resztkę ludzkości wybić do nogi. Przy życiu zostają małe enklawy ludzkie które z cywilizacją nie mają zbyt wiele wspólnego – przeżyć mogą tylko najsilniejsi i najcwańsi.
To taka moja mała teoria – która zapewne nie ma kompletnie nic wspólnego z zamysłem autora :)
tandeta
Autor długo musiał się silić na wymyślenie stadka tak „odjechanych i zajedwabistych" postaci – zapewne nie jeden dziesięciolatek tak wyobraża sobie nazistowskich „super soldatów” – kapelusz z głowy za „oryginalność”.
Burdel na ekranie można tłumaczyć tym, że to odcinek zero – tylko wszystko co się dzieje na ekranie odrzuca i zapowiada bezrozumną młóckę w wykonaniu stadka świrów z super mocami. Animacja jest brzydka, zachowania „bohaterów” idiotyczne itd. itp. Z każdą minutą seansu odczuwałem coraz większe znużenie. Po prostu się wynudziłem mimo natłoku akcji.
No i to „epickie” wykorzystanie requiem Mozarta wymieszanego z kiepsko zrobionym podkładem techno(?)... Dno
Anime jest zbyt „cool” i "(po)mroczne” jak na moje możliwości, dlatego póki co odpuszczę sobie dalsze odcinki. Może do tematu wrócę jak seria się zakończy i poczytam recenzje innych bardziej cierpliwych widzów.
Zmoderowano
nieprawdopodobne!
Temat gier komputerowych jest nieprawdopodobnie skopany,bo go praktycznie nie ma.
Prawdopodobnie ocena całości nie przekroczy 4 punktów w skali 10 punktowej.
Układ parek (do tego sporo ich tam) jest dokładnie pokazany przy końcowych napisach więc trudno się spodziewać zaskoczeń i ciekawych zwrotów.
Zapowiada się ckliwe romansidło w wykonaniu stadka nastolatków bez choćby szczątkowych charakterów. „Pamiętasz kochanie nasz pierwszy pocałunek przy sklepie z hot‑dogami i prasą?”
W Anime dostajemy świat przynajmniej na wstępie oparty o eugenikę pozytywną – czyli dobieramy pary (w oparciu o ich DNA) tak aby uzyskać jak najlepsze efekty i przyrost inteligencji u następnych pokoleń. Oczywiście nie wiemy co z osobami niepełnosprawnymi w takiej sytuacji, może się dowiemy, ale nie sądzę aby zdecydowano się na wstępowanie na tak śliski grunt.
Biorąc pod uwagę, że Japończykom grozi całkowita katastrofa demograficzna (spadek o 1/3 populacji do 2060 roku), to rozważanie „ co by było, gdyby” w tej produkcji wydaje mi się jak najbardziej na miejscu. Należy też brać pod uwagę ich mentalność, która jest dużo bardziej zdyscyplinowana i propaństwowa niż u nas. Nie twierdzę, że przyjęte założenie (polityka obowiązkowego wiązania się z wybraną przez państwo osobą) jest możliwe do faktycznej realizacji, tylko że w ich rzeczywistości nie jest to tak absurdalne jak w naszej.
Krytyka tego, że za efekt całej tej polityki mamy „tylko” rodzinę 2+2 jest moim zdaniem bezpodstawna. Bo tutaj de facto mamy wybór między parą z dwójką dzieci a dwójką singli bez dzieci (czyli to co gnębi Japonię najbardziej obecnie – 13 mln Japończyków z 78 mln w wieku produkcyjnym w ogóle się nie wiąże w pary. 40% kobiet w wieku 25‑39 lat to singielki). Zresztą w Anime mamy mowę o stabilizacji populacji i to po 40 latach działania systemu, a nie o jakimś gigantycznym baby boom.
Z ciekawości mam zamiar oglądać dalej serię – pomimo, jak to słusznie zauważono – dość koszmarnego rysowania oczu.
Re: Odcinek 1
Czapka z głowy dla seiyuu brunetki za umiejętność kliknij: ukryte przechodzenia od miałkiej słodkości do sadystycznego tonu z naturalnym „wdziękiem”.
Co do urody postaci to pasują mi do charakteru anime.
Re: Eromanga-sensei
Re: Eromanga-sensei
Re: Eromanga-sensei
Nie jest to co prawda produkcja tak dobra jak przytoczony tytuł, no ale ma dość uroku żeby dać jej szansę, aż szkoda że autor nie pokusił się o większą liczbę na pozór lakonicznych dialogów i utarczek słownych między dwojgiem bohaterów.
Sama akcja w anime nie powala ale dużo gorsze się widywało.
Dlatego również moja ocena oscyluje w okolicy 7/10.
Re: Eromanga-sensei
Miłość „romantycza” (celowo używałem cudzysłowie bo ja tego tak nie odbieram) oznacza dążenie do bycia parą z wybranką serca – to chyba każdy potwierdzi. Ja mógł bym wierzyć w „czystość” intencji autora (czytaj: w niewinną młodzieńczą miłość) gdyby było to prosta historyjka o młodych ludziach, przeżywających wspólne perypetie i którzy na skutek trudności życiowych zbliżają się do siebie ( kliknij: ukryte pomijając aspekt bycia rodzeństwem. kliknij: ukryte Tylko:
dyskutowanie o cyckach, majtkach i rysowaniu erotycznych obrazów z 12 latką NIE jest normalne + wszechobecny fanserwis – aspekt seksualny jest tu zbyt wyrazisty i regularnie wprowadzany. To że jest to związane z „pracą” nie trzyma się dla mnie kupy, jest zbyt wydumane. Według mnie granica jest przekroczona, dla was najwyraźniej nie. I tu nie da się znaleźć wspólnego mianownika.
Co do rozwoju cywilizacji – granice są przesuwane dla dobra ogółu, kiedyś spalenie wiedźmy i wybicie kotów było uważane za jedyny sposób na pozbycia się diabła (czytaj: głodu lub plagi) z okolicy. Nauka i coraz większa wiedza na temat człowieka daje nam podstawy do ograniczania zjawisk które np. w przypadku dzieci (mówimy o osobach do ok. 13 roku życia) mogą być szkodliwe. W dobie internetu brzmi to dość śmiesznie, jednak mimo wszystko ma to swoje zalety. To że czasem gdzieś się ludzkość zagalopuje to inna para kaloszy.
Re: Eromanga-sensei
Autor ma 36 lat i tak jak pisałem to o niego głównie mi chodzi, a nie bohatera który jest tylko narzędziem.
Bohaterka ma lat 12 maks. 13 – według wszystkich obecnie obowiązujących definicji pedofilii (w cywilizacji zachodniej) jakie znalazłem mieści się w grupie dzieci „zakazanych” (przed okresem dojrzewania i w jego wczesnym etapie).
Bohaterka jest przedmiotem intensywnej seksualizacji ze strony autora, w anime (o LN nie wspominając) jest mnóstwo scenek i dialogów z tym związanych, jaka dwunastolatka zajmuje się rysowaniem erotycznych rysunków rówieśniczek?
Jak dla mnie wszystkie symptomy „złego słowa” są spełnione.
W Europie jeszcze w XVIII wieku palono kobiety na stosach, brutalne tortury były powszechne jeszcze w trakcie II wojny światowej. Rozumiem, że przez analogie podobne praktyki uważasz za normalne i zgodne z prawem w dzisiejszych czasach? Rozwój cywilizacji przesunął granice tego co można i co jest uważane za społecznie akceptowalne.
Re: Eromanga-sensei
Zgodzę się że anime powinno się oceniać niezależnie. Jednak w przypadku wątpliwości co do interpretacji istotnych scen w anime materiał źródłowy pomaga rozstrzygnąć zagwostkę „co autor miał na myśli”. Interpretacja wypada bardzo niekorzystnie.
Atakując mocny słowem staram się zwrócić uwagę że czasem co lukrowane i słodkie na wierzchu jest zgniłe w środku *czy w tym konkretnym przypadku jeszcze bardziej zgniłe niż się wydaje”. Nawet jeśli to tylko „literacka fikcja” i „fikcyjne postacie”.
Re: Eromanga-sensei
Re: Eromanga-sensei
kliknij: ukryte „In chapter 5, Izumi admitted and confessed his love for his sister but was rejected.”
Po prostu znając autora wiadomo czego się spodziewać.
Re: Eromanga-sensei
No ale możesz mnie oświecić mądry człowieku, chętnie się dokształcę.
Re: Eromanga-sensei
Co do serii głównej – mdłość wątku miłosnego i głównego bohatera jest jak mix majonezu z bitą śmietaną. Po prostu są niestrawne (niestety nie mam żołądka Hijikaty z Gintamy). Nie sądzę żeby końcówka mogła to jakoś specjalnie zmienić.
Z tego względu daję 5/10, 5.5/10 jak ktoś lubi majonez.
Za scenki z końcówek należy się 8/10.
Re: Odcinek 11
Re: Gdzie jesteście, randomowi hejterzy? :D
Jeżeli ktoś skreślił / zmieszał z błotem serię po pierwszym sezonie czemu niby ma męczyć drugą?
Jest tyle ciekawszych rzeczy które można robić w życiu od oglądania czegoś co totalnie nam nie przypadło do gustu lub nas rozczarowało – to chyba oczywiste?
Ciężko oceniać coś czego się nie widziało. Ciesz się, że tobie się podobało i nie zmarnowałeś czasu na seans.
Jak ktoś zna angielski warto przeczytać artykuł pod linkiem (mam nadziej że link zadziała), można sobie wyrobić ogólną opinię jaki jest stan edukacji w Japonii. Nie jest to zbyt szczegółowe ale pogląd jakiś daje. 2015 rok publikacji więc całkiem świeży jak na śmietnik w internecie.
Generalnie artykuł dotyczy wysokiego odsetka uczniów unikających chodzenia do szkoły i z czego to wynika, wnioski są generalne dla całej edukacji do poziomu „gimnazjalnego”.
Nie jest różowo ale też to nie katastrofa, wszystko zależy od tego do jakiej szkoły się uczęszcza. Zatem taka szkoła jak w „Koe no Katachi” może funkcjonować.