Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

thorn

  • Avatar
    A
    thorn 13.08.2012 23:33
    Komentarz do recenzji "Służąca Przewodnicząca"
    Siadając do Maida­‑samy miałem cichą nadzieję, że być może udało znaleźć mi się romansowo­‑komediową serię, której przebiłaby w moim osobistym rankingu Toradorę, która zrobiła na mnie parę miesięcy temu ogromne wrażenie. Zresztą od porównywania ze sobą obu tych tytułów i tak ciężko by było uciec: ten sam gatunek, studio, główne bohaterki tsundere. No i moim skromnym zdaniem to tyle jeśli chodzi o podobieństwa, bo jakościowo obie serie stoją na zupełnie różnych półkach.

    1. Nie przypadł mi do gustu rozwój historii w Maida­‑samie. Miałem ważenie, że wszystkie informacje istotne z punktu widzenia fabuły podano na tacy w pierwszych dwóch odcinkach, w dalszych epkach były już tylko wypełniacze (jedyna warta odnotowania zmiana to  kliknij: ukryte . W Toradorze w zasadzie każdy odcinek uzupełniał fabularną układankę o jakiś nowy element lub przedstawiał jakąś nową cechę tego czy innego bohatera.

    2. Bohaterowie. W Toradorze może nie są to tak zawiłe kreacje, jak się to przedstawia w niektórych recenzjach, jednakże realizmem i złożonością bez wątpienia dominują nad tymi z Maida­‑samy.  kliknij: ukryte  Przy kreacji Ayuzawy też ciężko powiedzieć coś dobrego.  kliknij: ukryte 

    3. Jestem strasznie uczulony na nadmiar scenek chibi. O ile w Toradorze większość z nich została wpleciona dosyć zgrabnie i chyba w żadnym momencie nie odczuwałem, że jest ich za dużo, o tyle w Maidzie ich przesyt dość mocno mnie irytował. Niemal tak jak w Kimi ni Todoke. Humor zresztą też moim zdaniem nie należał do najmocniejszych stron Maidy. Za główny jego przejaw miały robić chyba scenki z irytującym, jęcząco­‑zawodzącym męskim trio. U mnie wywoływały raczej facepalm’y niż parsknięcia śmiechu, ale co kto woli.

    4. To już pewnie kwestia wybitnie indywidualna. Ale skoro scenarzyści zdecydowali się puścić Maidę drogą komedii romantycznej to tym samym dopuszczają w serii chwile poważniejsze, wątki dotyczące problemów, zwłaszcza tych miłosnych. Pod tym względem Toraora spisuje się genialnie, obfitując w sceny, które naprawdę zapadały w pamięć, a przy których dodatkowo dość niebezpiecznie wilgotniały oczęta. Szczytem powagi w Maidzie jest
     kliknij: ukryte .

    Żeby nie było: po rewatchu dostrzegłem też sporo irytujących rzeczy w Toradorze, mogłem też spojrzeć na ten tytuł nieco chłodniejszym okiem. Gdybym miał ją porównać do Maidy pod względem jakości, powiedziałbym tak: Toradorę ciężko nazwać serią przełomową, ale perfekcyjnie realizuje schemat komedii romantycznej dziejącej się w szkole, mając wszystkie elementy doszlifowane na wysoki połysk. Maida to tytuł dobry, ale przegrywający z Toradorą indywidualnie na każdej płaszczyźnie, począwszy od bohaterów a na fabule kończąc. Mówię tak po części dlatego, że naprawdę zapadły mi w pamięć niektóre z tych bardziej emocjonalnych scen z Toradory i po cichu oczekiwałem po Maidzie czegoś, co je przebije. Ci którzy wyżej cenią sobie lekki humor i luźne gagi być może lepiej odnajdą się w tym drugim anime. Dla mnie jednak Toradora>Maida. A szukając czegoś do radosnego odmóżdżenia bardziej poleciłbym Kimi ni todoke niż przygody piekielnej przewodniczącej.

    P.S. No i nie da się ukryć, że zazdroszczę tym osobom, którym podobała się Maida sama, lecz nie miały okazji obejrzeć jeszcze Toradry. Fuksiarze, już możecie rezerwować sobie dwa dni wycięte z życiorysu ;)