x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ma niedociągnięcia, ale wciąga
Vampire Knight to wciągający romans osadzony w wampirzym świecie, klimatyczny i będący całkiem niezły wizualnie i muzycznie. I więcej mi do szczęścia nie trzeba. Ma co prawda trochę baboli, ale wg mnie zdecydowanie przeważają zalety. Zasłużone 8/10.
Jedna z najlepszych komedii
Mnie osobiście w tym anime urzekło kilka rzeczy – humor (jak już wspominałam – prosty, mogący nie trafić w gusta każdego widza), gama różnorodnych bohaterów (pomijając fakt, że pod względem charakteru nie wyróżniają się spośród tysięcy postaci przeróżnych komedii nie licząc kilku wyjątków) ze świetnym Harimą na czele i zgrabne parodiowanie różnych anime, a nawet filmów (do tej pory pamiętam matrixowe ruchy Harimy).
School Rumble ma w sobie pewien czar, który sprawia, że pomimo swej prostoty jest świetną komedią. Oceniam na 9/10.
Całkiem niezłe jak na parodię
Cóż, do parodii powino się podchodzić z przymrużeniem oka. Chciałam dostać odmóżdżającą papkę głupoty i ją dostałam. Dałam 7/10.
Wizualny majstersztyk, ale fabularny średniak
Mimo to trzeba przyznać, że strona graficzna wgniata w fotel. Dałam 7/10.
Nieudana ekranizacja
Odczuwam potworne dłużyzny. Zdarzało się wiele momentów, które po prostu chciałam przewijać (i przewijałam…). Niektóre sytuacje się wloką niemiłosiernie, inne zaś są niepotrzebnie skracane (pierwsze chwile Lucy w siedzibie Fairy Tail i walka z małpiszonem wciśnięte w jeden odcinek). Do dogonienia mangi pozostało sporo czasu, a studio już niepotrzebnie upchnęło filler (już pomijając fakt, że się ciągnął jak flaki z olejem). Jednak największą wadą tej serii jest animacja – momentami dostajemy po prostu nieruchome, pokolorowane kadry. Magia wygląda fatalnie, kompletnie nie rozumiem potrzeby wciskania tych tandetnych okręgów 3D. Gdy tylko zobaczyłam płomienie Natsu w pierwszym epizodzie to aż mnie skręciło.
To anime ratuje tylko całkiem przyzwoita muzyka oraz bohaterowie i wnoszony przez nich humor. Nie spodziewałam się cudów po tej ekranizacji, ale to, co dostałam jest godne pożałowania. Aż szkoda tego anime, bo miało potencjał. Oceniłam je na 4/10, bo po prostu nie miałam serca, żeby dać ocenę 2…
Zdecydowanie warto obejrzeć
To anime urzeka przede wszystkim specyficznym klimatem, jakiego na próżno szukać w innych produkcjach. Szczerze mówiąc czułam się bardziej jakbym oglądała jakiś film rodem z krajów południowych, aniżeli anime (pomijając już fakt, że postaci mówiły po japońsku). Dodatkowym „smaczkiem” było niesamowite seiyuu Michiko – jej głos miał ciekawy akcent, bardzo kojarzył mi się z hiszpańskim. Klimat potęgowała jeszcze rewelacyjna muzyka.
Właściwie nie dostrzegam w tej serii większych wad. Oryginalna, klimatyczna, z ciekawymi bohaterami i do tego bardzo dobrze wykonana. Być może anime i nie trzymało cały czas równego poziomu, aczkolwiek jeśli seria jest naprawdę dobra, to nie zwracam uwagi na jakieś dziury i wpadki fabularne. Nie ma sensu się rozpisywać, podzielam zdanie recenzenta i daję zasłużone 9/10.
Dobre, a zarazem zmarnowane
Niemniej jednak anime to miało wiele zalet, o których wspomniałam wyżej. Ostatecznie odcinki będące wymysłem studia nie były takie najgorsze (dwa końcowe odcinki były bardzo klimatyczne), zaś te wg pierwowzoru były świetne.
I za to wszystko daję 7/10
btw – odnoszę wrażenie, że planowana druga seria będzie całkowitym niewypałem. Ech, who knows…
Co najwyżej przeciętne
I to by było na tyle, jeśli mowa o zaletach. Jak już wspominałam anime to ma poważne wady. Jedną z najbardziej dotkliwych słabych stron jest fakt, że postaci są nie tyle co płytkie, a po prostu irytujące. Kouty, jego zazdrosnej kuzyneczki i dzieciarni sprowadzonej do ich domu po prostu nie mogłam przetrawić (co też się tyczy oczywiście reszty postaci). Najciekawiej wypadła główna bohaterka i tylko wobec niej pozostawałam całkowicie neutralna. Po drugie – krew. Tutaj nie chodzi o to, że ona po prostu była. Niemal każdy przyzna, że brutalność potrafi nadać klimatu, więc sama jej obecność nie stanowi problemu. Tutaj raczej chodzi o formę – wykonanie. Cytując recenzenta – odcięte kończyny wyglądają jak salceson w przekroju, a krew za często wygląda jak wylana farba. Ta brutalność miejscami jest wciskana kompletnie na siłę, co daje marny efekt. Bardzo rażącą wadą EL jest też sporo pozbawionych sensu i logiki sytuacji. Generalnie nie zwracam uwagi na takie rzeczy tylko skupiam się ogólnie na fabule, akcji, ale wiele takich sytuacji mocno przykuło mój wzrok. Bardzo dobry przykład – dziewczynka widzi zmasakrowanego faceta i pyta go „Co się stało” z takim spokojem i takim tonem, że równie dobrze mogłaby mu powiedzieć „Dzień dobry, ładna pogoda, nieprawdaż?”. Więcej się rozpisywać w tym aspekcie nie będę, bo po prostu szkoda klawiatury.
Generalnie EL jest mocnym przeciętniakiem, ale ze względu na zalety nie skreślam całkowicie tego anime. Dałam 5/10.
Klasyk, ale do mnie nie trafia
Film nie wywołał na mnie ogromnego wrażenia, aczkolwiek ma wiele zalet – urzeka już samym, tym specyficznym klimatem, jakiego na próżno szukać w podobnych produkcjach.
Dałam 7/10, a co mi tam…
Bardzo dobra komedia
Jednak anime ma kilka wad – co prawda nie tak znacznych, ale warto o nich wspomnieć.
Po pierwsze – metamorfoza Risy. Tutaj zgadzam się z recenzentem – dziewczyna z całkiem sympatycznej bohaterki z biegiem czasu zaczyna coraz bardziej zamieniać się w stereotypową bohaterkę shoujo – marudząca, zapłakana itd. Na szczęście nie jest to bardzo mocno odczuwalne.
I po drugie – nierówny poziom. Do tego przeważnie przyczynia się postępowanie bohaterów, więc tutaj lekkie nawiązanie do pierwszej wady. Raz bohaterowie nas rozśmieszają do łez, drugi raz potrafią nas zirytować. Ale jak już wcześniej wspomniałam nie jest to tak bardzo dotkliwe.
Te wady nie obniżają znacznie mojej ogólnej oceny anime, ale daję 8/10.
Przeciętne, ale nie koszmarne
Główna bohaterka jest niesamowicie płytka, o czym doskonale świadczy jej zachowanie. Jedyną sensowną postacią w tym anime był Kairi, aczkolwiek przeszkadzał mi jego brak determinacji. Za bardzo się poddawał, gdy Momo chciała wrócić do swojego byłego.
Anime dzięki tej pozbawionej sensu monotonii i irytującemu zachowaniu niektórych bohaterów stało się przeciętnym. Jednak dałam 5/10, bo sam fakt, że oglądam anime do końca znaczy, że mnie w jakimś stopni ciekawi.
btw – ocena kreski w recenzji jest moim zdaniem mocno przesadzona. Jest po prostu przeciętna, a ocenę 2/10 traktuję jak „tragiczna” z tendencją ocierania się o dno. No cóż, kłócić się nie będę, bo to w końcu nie mój gust.
Porządne, ale bez rewelacji
Niemniej jednak ta seria nie ma tego „czaru”, żeby mnie przyciągnąć przed monitor. Obejrzałam, było fajnie, ale seria raczej odejdzie w zapomnienie. Mimo to daję zasłużone 8/10.
Zmarnowany potencjał, ale...
Niestety im dalej tym gorzej. Autorzy pomijali/skracali niektóre ważne wątki (początki panowania Thora jako Jyu Oh na Chimerze) i wplatali te zupełnie niepotrzebne (spłycony do granic możliwości wątek romantyczny). Pozostał ogromny niedosyt. Gdyby rozwinięto niektóre wątki i wydłużono anime do przynajmniej 26 odcinków – seria byłaby rewelacyjna…
Niemniej jednak to anime posiada wiele zalet, m.in. sam pomysł, całkiem niegłupi bohaterowie, dopracowana strona techniczna (zarówno graficzna jak i muzyczna, szpetne nosy pomijam ;p) i klimat. Seria mi się generalnie spodobała, acz niedosyt pozostał i to spory.
Czyli tak umownie anime oceniam na 7/10.
kilka spostrzeżeń
Fabuła niezbyt skomlikowana, coś w sam raz na zabicie nudy. Kreska jest śliczna, a nad akwarelowymi tłami się po prostu rozpływam.
Ale główny bohater jest po prostu dla mnie na razie nieznośny. Apatyczne stworzenie, które czasem ust nie raczy otworzyć, albo po prostu wychodzi gdy inni starają się jakość zatroszczyć o jego tyłek. Potrząsnęłabym nim raz a porządnie.
Yoite to po prostu chodząca tragedia póki co, pewnie z jakąś mhrooczną przeszłością, i ogólnie stojący nad grobem.
Reszta bohaterów póki co mnie nie irytuje. Polubiłam Aizawę, jest całkiem zabawny i „konkretny”.
....
Grafika jest dobra, muzyka już troche gorsza co do fabuły się nie wypowiem bo za mało o tym wiem, ale postacie… dobijała mnie nieporadność młodszego brata. Jeszcze zastanawie mnie np kliknij: ukryte to jest tylko jeden przykład a podobnych było dośc dużo. Skąd bracia zaraz po ucieczce wzieli samochód? może i sie czepiam ale jak w jednej scenia biegnie dwóch braci przez las a w następnej jadą sobie spokojnie samochodem;p. Może wyjaśnia się to przy okazji jakiejś retrospekcji więc prosze o ewentualne sprostawanie
Przed chwilą skończyłem oglądać i ...
Nie zgodze się z radą aby nie oglądać ostatnich 4 odcinków bo to w końcu część anime a zakończenie z 26 odcinka to by aż śmieszne było.
Co do zakończenia kliknij: ukryte Bohaterowie nie trafili do raju tylko do „zrestartowanego” bądz „oczyszczonego” świata. Raj nie istnieje. Szkoda że nie przedstawili wszystkich postaci w końcówce. no i mniej więcej ja tak to widze;p
Tak czy inaczej anime jest warte zobaczenia.
Re: Grafika
Wiem że każdy patrzy na grafike w inny sposób, chciałem to powiedzieć już w pierwszym komęcie lecz widocznie jestem zbyt ubogi w słownictwo.
Wiem że grafika to nie tylko ładne ryjki czy mechy(czego osobiście nie lubie). Zdaje sobie także sprawe z tego, iż każdy porządny recenzent ma swoje indywidualne zdanie ale(moim skromnym zdaniem) oceny co do grafiki nie powinny się aż tak radykalnie różnić. Zrozumiem że każdy ma inne gusty muzyczne, każdy lubi innego rodzaju fabułę. Lecz coś tak wymiernego jak grafika mogłoby być oceniane choć troche obiektywnie. Pottero najwyraźniej bardzo lubił tą serię, ja osobiście uśmiałem się do łez oglądając to anime ale to nie oznacza, że uważam, iż grafika jest chociazby przeciętna. To że seria jest dobra pod jakim kolwiek względem nie powinno być przyczyną podwyższenia żadnej oceny cząstkowej, która na to nie zasługuje. Wiem wiem, odpowiesz mi pewnie, że poprostu Potterowi przypadło to do gustu a o gustach się nie dyskutuje ale ocena 5 oznacza, że grafika w shin‑chan jest w połowie tak dobra jak np w Mushishi a z tym się zgodzić nie mogę.(Wiem, że Mushishi recenzował zupełnie kto inny ale nie mogłem się odnieść do żadnego anime które recenzował Potter.) Moim zdaniem Pottero poprostu ma skłonności do zawyżania niektórych ocen(dokałdnie to widać przy recenzji Akiry przez Pottero i Zegarmistrza)
Troche mi głupio bo zostałem potraktowany jak idiota a takim się nie czuje.
Dalej twierdze że recenzęci odwalaja świetną robote(tylko teraz nie powiem, że chodzi mi o recenzje shin‑chana lecz o recenzje Pottera). A dla złagodzenia powiem że po prostu um… nie pasuje mi styl Pottera bo przekomarzanie się do niczego nie prowadzi. Nie musisz mi pisać wytłuszczonym drukiem bo wszytstko świetnie kojaże. Ja mam swoje zdanie, Ty je masz i zapewne Pottero także.
I bardzo, bardzo przepraszam za to, że w tym Komęcie nie ma nic o GTO ale na forum pewnie nie doczekałbym się tak szybkiej riposty ze strony IKA. ;]
Ps- Z góry przepraszam za nieuporządkowaną treść i ewentualne literówki ale naprawde nie miałem czasu żeby się temu przyjżeć.
Pozdrawiam serdecznie
Grafika
Rozumiem że każdy widzi grafike anime przez inny pryzmat ale jest to jedna z cząstkowych ocen, którą mógłby zweryfikować nawet ktoś kto nie ogląda anime.
Pozdrowienia dla redakcji, odwalacie niezłą robote ale z shinkiem przegieliście ^.^
Ahh
Nie zapominajmy że przykładowe „rogi wystające z głowy” odnoszą się do jakiej kolwiek odmienności człowieka i przypomnijcie sobie o tym anime gdy będziecie mieli z czymś podobnym do czynienia. Ja sam nie zdawałem sobie sprawy jak łatwo jest kogoś zranić aż do obejżenia EL.