Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 4/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 7
Średnia: 5,43
σ=1,5

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Costly)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kono Aozora ni Yakusoku wo ~Youkoso Tsugumi Ryouhe~

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2007
Czas trwania: 13×25 min
Tytuły alternatywne:
  • この青空に約束を― ~ようこそつぐみ寮へ~
Postaci: Nauczyciele, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Gra (bishoujo); Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Harem, Realizm
zrzutka

Prawie śmiertelna dawka czystego i diablo przesłodzonego banału. Jakimś cudem jednak niepozbawiona całkiem zalet.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Na pewnej wyspie żyją nieliczni pozostali mieszkańcy. Wyspa, choć ulokowana z dala od właściwej cywilizacji, jeszcze niedawno była dość gęsto zaludniona, gdyż swoje fabryki posiadała tam potężna korporacja, Demizugawa. Jednak placówki te należą już do wspomnień, większość mieszkańców wyprowadziła się w poszukiwaniu pracy. W szkolnym dormitorium Tsugumi żyje jednak ciągle Wataru Hoshino wraz ze swoją nauczycielką, Saeri Kirishimą. Historię mieszkańców dormitorium Tsugumi opowiada nam Wataru, wspominając szczęśliwe lata, gdy jeszcze miejsce to kipiało życiem.

Kono Aozora ni Yakusoku wo to strasznie przewrotna produkcja. Jest to adaptacja gry hentai, w której na samym początku widzimy bohatera budzącego się obok dziewczyny ubranej w samą bieliznę. Jakby na to nie patrzeć – widz, wiedząc tyle, spodziewać się musi romansu pełnego ecchi. I oto błąd. Nie ma ani ecchi, ani romansu, ani z grubsza nawet fanserwisu. Co więc jest?

Wataru wspomina tutaj lokatorów dormitorium, a dokładniej lokatorki. Każdej poświęcono dwa odcinki, natomiast ostatni opowiada o pożegnaniu bohaterów z placówką. Jak więc nietrudno policzyć, poznamy historię sześciu dziewczyn. Od razu rzuca się w oczy, iż historie te są uderzająco banalne. Wszyscy znamy te typowe dla anime przemówienia o przyjaźni, samotności i tym podobnych. Tutaj w każdym odcinku dostawać będziemy większą dawkę takowych, niż funduje nam większość serii na przestrzeni wszystkich swoich odcinków. Widziałem wiele patetycznych serii, ale ta bije inne na głowę pod tym względem. Co ciekawe, chyba najgorszy w tym przypadku był pierwszy odcinek. To akurat dobrze – jeżeli ktoś przepłynie przez niego, to znak, że może dać radę obejrzeć całość. Już w żadnym momencie nie będzie gorzej.

W założeniu zapewne miały to być historie ciepłe i przyjemne. Większość czasu jednak nie mogłem ich tak odbierać. Bohaterki za łatwo zalewały się łzami, za dużo było zwierzeń, traum z przeszłości, patetycznych przemówień i tym podobnych elementów. Wrażenie sztuczności i braku realizmu biło z całości jak dym z palącego się domu. A najbardziej drażniła mnie w tym wszystkim postawa Wataru. Dla każdej koleżanki poświęcał się, jakby była to jego życiowa miłość. A przypominam, że romansu tu nie uświadczymy, cały czas podkreślane jest, iż łączące bohaterów stosunki są czystą przyjaźnią. Nawet przy opowieści dotyczącej Umi Hayamie, którą wszyscy uważają za dziewczynę Wataru, nie zobaczymy romansu jako takiego. Dlatego ostrzegam – jeżeli ktoś tego szuka, to mocno zawiedzie się na tym tytule.

Same historie dotyczące poszczególnych dziewczyn mają nierówny poziom. Pierwsza, poświęcona Rinnie Sawaki, będącej uosobieniem tsundere, zalała mnie tak silnym banałem, iż tylko cud sprawił, że moja przygoda z serią nie zakończyła się na tym etapie. Ale też dla przykładu historia wspomnianej nauczycielki, Saeri, była całkiem ciekawa. Zwłaszcza jej druga część, gdy dokonywała się rozgrywka między nauczycielami. Niby znowu sporo przemówień i fala patosu, ale wypadają one dużo naturalniej, a i też sprytniej. W pamięci zapadł mi tutaj taki jeden nieprzyjemny aspekt, dotyczący Shizu Fujimury, najmłodszej lokatorki dormitorium. Nie znam nawet w przybliżeniu prawa rodzinnego w Japonii, ale jeżeli wygląda tak, jak przedstawiono je w opowieści jej poświęconej, to zaprawdę cieszę się, iż Japończycy mieszkają na wyspie gdzieś na drugim końcu świata. Choć mogło mnie to uderzyć z racji moich skrzywień zawodowych.

Od strony technicznej seria wygląda nieźle. Zwłaszcza kreska. Ładne projekty postaci, kolorowe, pełne ciepła tła. Jest na czym oko zawiesić. Szczerze mówiąc, kreska wypada dużo bardziej klimatycznie niż sama historia. Muzyka pogrywająca w tle brzmi dość przyjemnie, ale w pamięci nie zostaje, a i do słuchania osobno nie nadaje się. Opening wypada całkiem pozytywnie, ale niestety ending nie wyróżnia się niczym szczególnym.

Dla młodszej widowni może to być całkiem dobra seria. Może dla nich dobijający patos nie będzie aż tak mocno odczuwalny. Starszym widzom tego anime nie polecam, nie wierzę, aby ktoś z nich mógł wczuć się w historie do tego stopnia uproszczone i nienaturalne. Choć mogę się mylić, nie jest wcale tak, iż jest to seria jednoznacznie zła. Pierwszy odcinek stanowi świetny drogowskaz dla widza. Kto uzna, że jest dobry, ten bez wątpienia z przyjemnością obejrzy całość. Jak i w drugą stronę.

Costly, 30 sierpnia 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Artland
Autor: GIGA
Projekt: Hirokazu Hanai
Reżyser: Ken Andou, Tsutomu Yabuki
Scenariusz: Satoru Nishizono