Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 4/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 9/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Kami-sama no Memo-chou
- Heaven's Memo Pad
- 神様のメモ帳
- Kami-sama no Memo-chou (Komiks)
Jedna z bardziej obiecujących serii sezonu. Dobry przykład na to, że nie warto brać się za tworzenie czegokolwiek bez planu i koncepcji.
Recenzja / Opis
Młody chłopak imieniem Narumi trafia do nowej szkoły. Jest on niczym nie wyróżniającym się nastolatkiem, w którego życiu nie powinno dziać się nic niezwykłego. Jednak jako że jest głównym bohaterem anime, coś niezwykłego wydarzyć się musi. Za pośrednictwem Ayaki, koleżanki z klasy, która wciąga go do klubu ogrodniczego, zapoznaje się z kilkoma dziwnymi osobami współtworzącymi niecodzienną agencję detektywistyczną…
Czytając zapowiedzi nowych serii i przeglądając krótkie propagujące je filmiki czasem trafia się na tytuł, który od razu wzbudza u widza emocje. Coś po prostu iskrzy. Człowiek myśli sobie: to będzie murowany hit, wspaniała seria. Oby tylko twórcy tego nie zepsuli…. Do pierwszych odcinków zasiada się z niepewnością, ale i z dużymi oczekiwaniami. Kamisama no Memo‑chou jest jedną z takich właśnie serii. Jest również jedną z tych, w przypadku których rzeczywistość okazuje się dość brutalna, niestety.
W anime tym mamy okazję przyjrzeć się z bliska działaniom pewnej „agencji detektywistycznej”. Jest to twór dość nietypowy – w jej skład wchodzi gromadka NEET‑ów (czyli osób, które nie uczą się ani nie pracują), mających dużo wolnego czasu i dla rozrywki próbujących rozwikłać rozmaite zagadki natury kryminalnej. Fabuła ma charakter epizodyczny – po krótkim wstępie, w którym przedstawione są wydarzenia zawiązujące akcję, bohaterowie przystępują do działań mających na celu rozwiązanie kolejnych spraw. Część z nich udaje się załatwić w ciągu jednego odcinka, inne wymagają dłuższego czasu antenowego. Trzeba przyznać, że anime to bardzo szybko zyskuje sympatię widza i – niestety – równie szybko ją traci. Pierwsze odcinki są naprawdę kiepskie. Otwierający serię epizod jest całkiem niezły i nie zapowiada tragedii, ale niestety kolejne prezentują bardzo niski poziom. Trzeba jednak przyznać, że po niezbyt udanym starcie dość ciekawym zajęciem okazuje się obserwacja, jak z odcinka na odcinek twórcy nabierają formy i dochodzą do koncepcji, którą chyba docelowo chcieli osiągnąć. Epizody fabularne są coraz dłuższe, a klimat staje się nieco bardziej gęsty – efekt finalny nie jest może porażający, jednakże o wiele lepszy niż na starcie. Jaki z tego morał? Warto chyba przemyśleć to i owo przed przystąpieniem do dzieła, a nie bez sensu rzucać się od razu w wir pracy. A takie właśnie wrażenie sprawiali na mnie twórcy serii.
Epizodyczność fabuły jest zdecydowaną wadą tego tytułu, ponieważ taka koncepcja w ogóle się nie sprawdziła. Przedstawione opowieści, pretendujące do bycia poważnymi sprawami kryminalnymi, w rzeczywistości są prostymi historyjkami, których śledzenie nie przynosi większych emocji. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim brakuje czasu na poprowadzenie poważniejszej intrygi. Oczywiście, mając do dyspozycji dwadzieścia minut, można bez większych problemów przedstawić ciekawe i wartościowe historie, nie da się jednak tego zrobić, marnując czas antenowy na wątki komediowe i inne całkowicie niepotrzebne motywy. Widać też brak pomysłu – zarówno na samą intrygę, jak i na sensowne wypełnienie niektórych odcinków – w efekcie anime momentami przynudza. Rozluźnianie klimatu powoduje, że nie ma jak stopniować napięcia, tak ważnego w przypadku kryminałów, a dodatkowo następuje ono nie tam gdzie trzeba i w zbyt dużym stężeniu. Kiedy seria poważnieje, dostajemy dramatyzm dający określić się jako nieco patetyczny przerost formy nad treścią. Znakomita, klimatyczna muzyka w zestawieniu z kiepską akcją nie spełnia swojej roli. Sytuacja zmienia się odrobinę pod koniec serii, kiedy poszczególne epizody stają się zdecydowanie dłuższe i bardziej klimatyczne, do doskonałości nadal jednak daleko. Po prostu przyjęta na początku koncepcja wydaje się całkowicie chybiona. Połączenie elementów kryminalnych, komediowych i obyczajowych nie wypaliło – zabrakło czegoś, co spoiłoby wszystkie te elementy w sensowną całość. Nie bez znaczenia jest też fakt, że autor scenariusza nie pomyślał o jakimś mocniej zarysowanym wątku, który pozwoliłby na bardziej zgrabne zakończenie serii – tak, aby widz miał wrażenie oglądania logicznej całości, a nie wyrwanych z kontekstu opowiastek.
Sporo do zarzucenia mam również w kwestii postaci. Nie wiem, czy zawiniło tu lenistwo osób odpowiedzialnych za ich kreację, czy po prostu coś nie wyszło. Generalnie bohaterowie są nieskomplikowani, a ich działania nie wykraczają poza sztywno określone role. Są przez to nieprzekonujący i trudno się z nimi zżyć, a w przypadku większości z nich trudno stwierdzić, czy dają się lubić, bo wraz z końcem każdego odcinka zwyczajnie się o nich zapomina. Ci bardziej zapadający w pamięć również nie są dopracowani. Główny bohater niczym nie wyróżnia się spośród innych tego typu postaci z innych anime, ale nie będę się go czepiał, bo i tak na tle pozostałych charakterów wypada dobrze. Yuuko alias Alice, „dziecięca NEET‑detektyw”, w zasadzie nie jest taka zła – mogła być dużo bardziej denerwująca niż jest. Niestety to za mało, by wstrzymać się od krytyki. Jej „geniusz” w wyszukiwaniu informacji jest zdecydowanie przesadzony, podobnie jak jej mieszkanie, przypominające bardziej pracownię w jakimś centrum naukowym niż kryjówkę dziewczynki będącej detektywem‑amatorem (może pomijając stos rozrzuconych po kwaterze pluszaków). Twórcy włożyli trochę energii w kreację tej postaci (kilka detali, takich jak np. pluszowy miś Teddy), jednak efekt został zjedzony przez brak konsekwencji w wykorzystaniu charakterystycznych dla niej motywów, a także brak podstawowych wyjaśnień co do jej życiorysu. Pozostali bohaterowie stanowią nijaką przybudówkę duetu Narumi – Alice. Tetsuo i Hiro to postaci kompletnie bezpłciowe. Hitoshi jest zdecydowanie ciekawszy, podobnie jednak jak Alice, jest całkowicie „odrealniony” i nieprzekonujący, a jego nieprzeciętne umiejętności „szpiegowskie” są również przesadzone. Jedyną postacią, która miała szanse zdobyć moją sympatię, była Min. Jako jedyna sprawiała wrażenie osoby dynamicznej i bardziej skomplikowanej, ale niestety jej udział w fabule okazał się znikomy, a szkoda, bo początkowe odcinki nie wskazywały na to.
Na tle kiepskiej całości bardzo dobrze prezentuje się oprawa audiowizualna serii. Co prawda duża ilość statycznych ujęć, uproszczone projekty części postaci, mała ilość detali w niektórych scenach i troszkę zbyt oszczędna animacja zaniżają nieco ocenę za grafikę, ale poza tym jest bardzo dobrze. Ładne, mimo wszystko, projekty postaci i pełne uroku miejskie widoki to zdecydowane atuty kreski. Mimo że grafika serii nie jest arcydziełem i do czołówki trochę zabrakło, zdecydowanie jest na czym zawiesić oko podczas seansu.
Bezwzględnie najlepsze wrażenie zrobiła na mnie muzyka. Jak wspomniałem wyżej, momentami trochę się nudziłem podczas oglądania, ale kolejne odcinki tej serii warto było odpalać choćby po to, żeby posłuchać muzyki. Opening i ending są niezwykle udane i bardzo miło się ich słucha. Ścieżka dźwiękowa jest zróżnicowana, ale większość utworów można zaszufladkować do jednej spośród trzech kategorii. Najbardziej eksploatowane są niezwykle klimatyczne i spokojne kawałki elektroniczne odpowiedzialne za budowanie atmosfery poważniejszych scen. Lżejszym momentom akompaniuje szeroki zestaw utworów w stylu klasycznym, natomiast przy bardziej dynamicznych scenach przygrywają kawałki stanowiące fuzję elektroniki i jazzu. Całość jest niezwykle udana i z ubolewaniem muszę powiedzieć, że tak kiepskie anime nie zasługuje na taką muzykę. To trochę tak, jakby światowej sławy artyście zlecić skomponowanie symfonii pod brazylijską telenowelę. Szkoda, że taka perełka marnuje się przy serii, która, jak mniemam, zostanie bardzo szybko zapomniana.
Powyższe akapity, z wyjątkiem dwóch ostatnich – niosą ze sobą głównie krytykę. Próbując wyłowić plusy tego anime, zdałem sobie sprawę, że jest to trudne zadanie. Kiepscy bohaterowie, jeszcze gorsza fabuła, nieudane połączenie gatunków i brak sensownego finału to braki, których seria nie ma czym nadrobić. Dziwi mnie, że Katsushi Sakurabi i Seishi Minakami – mający na swoim koncie pracę przy bardzo udanych produkcjach – tym razem dali plamę. Jest to kolejny tytuł, który można obejrzeć dla zabicia czasu i nic poza tym – jako lekki przedstawiciel gatunku ma szansę się sprawdzić, jeśli wymagania widza nie są wysokie. Dlatego nie będę wysilał się na polecanie tej serii komukolwiek, po zerknięciu na pierwsze dwa‑trzy odcinki odpowiedź na pytanie, czy warto kontynuować seans, przyjdzie sama. Całość oceniam na pięć – jest to ocena dość łaskawa, bo mimo wielu niedociągnięć mogło być dużo gorzej.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | J.C.STAFF |
Autor: | Hikaru Sugii |
Projekt: | Keiichi Sano, Mel Kishida |
Reżyser: | Katsushi Sakurabi |
Scenariusz: | Seishi Minakami |
Muzyka: | Taku Iwasaki |