Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 117
Średnia: 6,19
σ=2,17

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Upotte!!

Rodzaj produkcji: seria ONA (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 10×24 min
Tytuły alternatywne:
  • うぽって!!
Tytuły powiązane:
Postaci: Anthro, Nauczyciele, Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi
zrzutka

Lekcja przysposobienia obronnego dla otaku.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Odnieśliście kiedyś wrażenie, że ktoś w Japonii pomyślał sobie „może w takiej Polsce żyje jakiś fan anime, zrobię coś specjalnie dla niego”? Ja właśnie tak zareagowałem po zapoznaniu się z Upotte!! – stworzono serial jak dla mnie, z myślą o mnie i jeszcze tak, by mi się na pewno spodobał. Sądziliście, że to słaby pokaz fanserwisu? W takim razie ja Wam zademonstruję, jak bardzo się myliliście. Upotte!! idealnie trafiło w moje gusta miłośnika militariów. Ponadto jest to anime, a więc dostałem mieszankę, która mi się podoba do tego stopnia, że jestem jej w stanie wybaczyć wszystkie wady. Wcale się jednak nie dziwię, że inni nie potrafią docenić tej produkcji. To anime dla specyficznego widza o konkretnych upodobaniach i zamiłowaniach. Ja takowym jestem i dlatego uważam, że Upotte!! jest najlepsze. Już wyjaśniam, dlaczego mam rację.

Jakiekolwiek pisanie o tym tytule mija się z celem, jeżeli nie wyjaśni się pewnej podstawowej i abstrakcyjnej cechy świata w nim przedstawionego – broń palna występuje zarówno w postaci zwyczajnej, jak i ludzkiej, przeważnie kobiecej (acz zdarzają się sztuki męskie, jak chociażby M1 Garand czy M1903 Springfield) i to w ramach tego samego egzemplarza. Tak więc, widząc na ekranie dziewczynkę z karabinkiem, należy je potraktować jako jeden i ten sam byt. To coś jak Bóg, który istnieje w trzech osobach, ale nadal jest jednością. Mam nadzieję, że wyjaśniłem to zrozumiale. Oczywiście można polemizować, czy takie uniwersum ma jakikolwiek sens, ale będzie to dyskusja czysto akademicka, która do niczego nikogo nie doprowadzi. Jak już wspomniałem, to abstrakcja, tak samo jak magia w Harrym Potterze – należy ją zaakceptować i po prostu uznać za fikcję literacką.

Akcja Upotte!! rozgrywa się w Akademii Seishou, szkole, w której uczą się owe dziewczęta będące jednocześnie bronią (i na odwrót). Placówka oświatowa podzielona jest na podstawówkę (uwaga, zaczynam rzucać pojęciami z zakresu militariów, w celu wyjaśnienia niektórych z nich polecam zapoznać się z normą PN­‑V-01016:2004 z 5 marca 2004 „Broń strzelecka. Terminologia”), do której uczęszczają pistolety maszynowe, gimnazjum będące miejscem nauki karabinków oraz szkołę średnią, w której studiują karabiny. Do typowych zajęć uczniów na równi z typowymi lekcjami, chociażby języka japońskiego, należą tu także strzelnica czy manewry na poligonie.

Pierwszą bronią, z jaką zostaje zaznajomiony widz, jest FNC – karabinek produkowany przez firmę Fabrique Nationale. Jako Belgijka z pochodzenia, Funco (bo taki zyskała sobie przydomek) lubi czekoladę, cechuje się serdecznością i wysoką kulturą osobistą, lecz czasami zdarza jej się stracić panowanie nad sobą, co świadczy jedynie o wrażliwości. To ostatnie tyczy się zwłaszcza uwag na temat bielizny. Aha, właśnie, majtki, bo jak tu zrobić anime bez majtek? Nie da się przecież. Ale ta dość intymna część garderoby spełnia tu bardzo istotną funkcję! Otóż, o ile w innych seriach poprzestano na sztampowym uczynieniu z majtek głównej osi fabuły, w Upotte!! istnieje zależność między budową reprezentowanej przez dziewczęta broni a ich bielizną. Objawia się ona w ten sposób, że majtki odzwierciedlają rodzaj kolby w danym modelu. Tak więc FNC nosi stringi, ponieważ w formie karabinka ma szkieletową kolbę (w dodatku składaną na bok), w innym przypadku kolba o regulowanej długości jest manifestowana jako majtki ze sznurkiem umożliwiającym regulację szerokości. Pomysłowe? A jakże by inaczej. A skoro jestem przy ubraniach, to dodam, że wszystkie konstrukcje firmy Heckler & Koch noszą rajstopy. Żeby nie było, w całym anime nie było ani jednego dłuższego i pełnego ujęcia majtek.

Kolejną przedstawicielką grupki głównych bohaterek jest żywiołowa M16A4, Amerykanka z charakteru, temperamentu i z zachowania. Żywiołowa i porywcza, a równocześnie delikatna, prawdziwa maniaczka czystości i higieny. Wśród koleżanek ze szkoły, głównie tych z podstawówki, cieszy się nie lada sławą, której jednak towarzyszą kontrowersje. Dla jednych jest to wręcz ikona amerykańskiej armii, dla innych jej popularność wynika jedynie z niskiej ceny jednostkowej… A ja i tak bym ją kupił.

Prawdziwą damą w towarzystwie jest natomiast SG 550. Wywodząca się ze szwajcarskiej firmy SIG panienka charakterem i umiejętnościami idealnie wpisuje się w klasyczny obraz postaci określanych mianem Mary Sue. Strzela najcelniej nie tylko w porównaniu do głównych bohaterek, ale też najlepiej z całego gimnazjum, a konkurować może nawet z licealistkami! Ponadto obycie i wyrafinowanie łączy z nie lada wdziękiem i urokiem osobistym, który byłby zdolny roztopić alpejski lodowiec. Perfekcjonistka w każdym calu, uczynna, elokwentna i inteligentna, zawsze ratuje sytuację. Na szczęście w pewnym momencie ów wyidealizowany czar pryska i SG pokazuje, że potrafi także strzelić „focha”.

Czwartą z koleżanek jest L85A1, dziewczyna (broń) skrzywdzona przez los głównie dlatego, że za jej konstrukcję odpowiadają Brytyjczycy. L to idealny przykład na to, co niektórzy fani definiują jako moé. Jednakże L85A1 to karabinek, a broń nie może być moé! Cała nieporadność tej postaci wynika po prostu z wadliwej konstrukcji, która ma tendencje do zacięć (małomówność, ból brzucha), uszkodzeń i notorycznego psucia się wedle prawa Murphy'ego. Nie zmienia to jednak faktu, że nasza skryta Angielka jest bardzo serdeczna i szybko puszcza w niepamięć niesnaski z innymi dziewczynami. Ponadto, by nie odstawać od reszty grupy, musi działać w niekonwencjonalny sposób, by zrekompensować własne słabości. Po prostu zuch dziewczyna. Niestety to nie zmienia faktu, że na L85A1 nie można polegać, co jest przyczyną konfliktu między nią a M16A4.

Fabuła Upotte!! ściśle bazuje na mandze Kitsune Tennoujiego o tym samym tytule, będącym anagramem japońskiego słowa oznaczającego karabin. Tak, całkiem świadomie użyłem słowa „fabuła”, aby jednoznacznie odciąć od anime metkę „K­‑ON! na strzelnicy” czy kolejnego podrzędnego serialu nastawionego na moé. Po pierwsze, oba te stwierdzenia są krzywdzące, a po drugie, kłamliwe. Przede wszystkim Upotte!! jest anime pełnym akcji, chociaż faktycznie nie we wszystkich odcinkach jej poziom jest równomierny, ale za to stopniowo narasta, osiąga poziom kulminacyjny i spada tak, by historia mogła toczyć się dalej. Wymiany ognia również są zróżnicowane – raz jest to czysty sparing, w którym nie chodzi o zranienie kogokolwiek, innym razem widz jest świadkiem dosłownie znęcania się nad przeciwnikiem. To mocno zakłóca ową cukierkową otoczkę, zwłaszcza gdy jedna z dziewczyn masturbuje się na polu bitwy. Nie, to nie jest ecchi ani hentai, erotyki w tym nie było ani krzty, ale za to sytuacja potwierdza moją tezę. Tym bardziej że wielu zatwardziałych i fanatycznych otaku bardzo negatywnie zareagowało na tego typu zachowanie bohaterki. Dobrze, przyznam sam, że wydarzenia w Upotte!! momentami można zakwalifikować do kategorii „słodkie dziewczynki robią słodkie rzeczy” (abstrahując od tego, że to broń, a nie dzieci), znalazło się nawet miejsce na klasyczny odcinek o szkolnym festynie, ale skupiający się tylko na przygotowaniach do niego. Jednocześnie całość była utrzymana w klimatach militarystycznych, a więc wszystko wpisywało się w koncepcję anime. Nieodzowny okazał się też odcinek plażowy, jednak w przeciwieństwie do innych produkcji tutaj nie pełnił roli „zapychacza” czasu antenowego, a zawiązania nowego wątku fabularnego. Tym bardziej że producenci nie mieli zbyt wiele czasu na urozmaicenie oryginalnego scenariusza własnymi pomysłami, gdyż anime liczy jedynie dziesięć odcinków, co w przypadku raptem trzech pełnych tomów mangi wydaje się idealnym rozwiązaniem. Dzięki temu wydarzenia przedstawione w Upotte!! toczą się szybko, bez zbędnego przeciągania wątków i w taki sposób, by nie zanudzić widza. Kilka istotnych zmian fabularnych w stosunku do mangi pojawiło się za to w przedostatnim odcinku, ale wyjaśnienie ich wymaga streszczenia anime, co w tym przypadku mija się z celem. Pomijam też kwestię początkowych części, które nie są wybitnie dynamiczne, ale za to stanowią doskonałe wprowadzenie do świata serialu i mają niebywałą wartość dydaktyczną z zakresu militariów.

Właśnie, militaria. Przy okazji tego anime nie sposób nie wspomnieć o zaprezentowanym w nim podejściu do uzbrojenia i techniki wojskowej. Ogólnie rzecz biorąc Upotte!! spełnia dwie role – po pierwsze, stanowi doskonałe wprowadzenie w rozległy i zawiły świat uzbrojenia strzeleckiego. W ramach anime poruszane są zagadnienia zarówno z zakresu mechaniki, balistyki, jak i sposobu używania broni. W bardzo przystępny sposób, na schematach, przedstawiono najważniejsze różnice pomiędzy karabinem, karabinkiem a pistoletem maszynowym, a dodatkowo zaprezentowano historię najważniejszych konstrukcji strzeleckich opracowanych w XX wieku. Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś o broni palnej, ale nie jest w stanie przebrnąć przez ogrom technicznych informacji z nią związanych, Upotte!! jest pozycją w sam raz dla niego. To przystępny sposób na wprowadzenie nawet najbardziej opornych otaku w pasjonujący i różnorodny świat uzbrojenia.

Po drugie, anime jest pełne anegdot na temat broni palnej, co objawia się metaforycznym zachowaniem dziewcząt i relacjami między nimi. Wyniesiona z Wietnamu trauma M14, wady L85A1, nieodpowiednia przyprawa powodująca zacięcia M16A4 – to tylko wybrane spośród gagów, które rozbawią niejednego znawcę militariów. Co ciekawe, a o czym wspomnieć należy, Upotte!! stało się pomostem między dwoma odległymi światkami – fanów anime i pasjonatów broni palnej. Na własne oczy widziałem, jak ci drudzy dopytywali o przewijające się w dyskusjach pojęcia typu „doujin” czy „nekomimi”, albo tłumaczyli dociekliwym otaku różnice pomiędzy rodzajami amunicji o kalibrze 7,62mm. Takie zejście się dwóch różnych środowisk, z których jedno ma na co dzień anime w głębokim poważaniu, świadczy o niepowtarzalności i wielkości Upotte!!.

Kończąc ten fragment recenzji, dodam jedynie, że autorzy dorzucili do bazowego materiału nieco efektów własnej inicjatywy. Zabiegi te zostały podyktowane głównie względami czasowymi – niektóre rozdziały mangi były po prostu za krótkie, by dać podstawę do realizacji pełnych odcinków anime. Wobec tego rozbudowany został chociażby fragment dotyczący starć na poligonie, jednakże owe dodatkowe sceny doskonale wpisują się w klimat anime i nie zaburzają fabuły, a w wielu przypadkach wręcz urozmaicają akcję. To dość istotne w przypadku polityki wydawniczej, jaką zastosowało studio Xebec – Upotte!! pierwotnie ukazywało się jedynie w internecie za pośrednictwem serwisu NicoNico Douga. Należy tu wspomnieć o fakcie, który wielu zagranicznym fanom jest nieznany. Mianowicie w Japonii to studia produkujące anime płacą stacjom telewizyjnym za emisję ich dzieła, skupiając się na zyskach ze sprzedaży gadżetów i wydań na nośnikach płytowych. Irracjonalne? Może, ale przy dobrym zagraniu pozwala zarobić studiu więcej niż w przypadku pracy na zlecenie. Zapewne teraz wielu z Was zrozumiało, dlaczego mamy takie, a nie inne trendy w anime. Nadmienię tylko, że zamówienia wersji Blu­‑ray Upotte!! okazały się na tyle obiecujące, że serial zostanie wyemitowany w kilku tradycyjnych stacjach telewizyjnych. A to z kolei daje nadzieje na kontynuacje, gdy tylko mangaka narysuje dalszy ciąg historii.

Strona graficzna serialu stoi na wysokim poziomie, zwłaszcza jak na produkcję typu Original Net Animation. Należy przy tym zwrócić uwagę, że studio Xebec, w porównaniu do pierwowzoru, przeprojektowało wygląd niemal wszystkich bohaterek. Charakterystyczną cechą mangi był bardzo nietypowy sposób rysowania oczu, często przywodzący na myśl aparaty wzrokowe owadów czy wielkie ślepia kosmitów. Miało to swój urok, ale w obrazie animowanym raczej by się nie sprawdziło i uważam, że „znormalizowanie” tu twarzy postaci okazało się dobrym posunięciem. Ponadto niektórzy twierdzą, jakoby bohaterki były grube. Zdrowe – na pewno, z wyraźnie nakreśloną sylwetką ciała – jasne, z krągłościami w odpowiednich miejscach – to przecież dobrze. Ale na pewno nie są grube. Już prędzej mówiący tak widzowie po prostu przyzwyczaili się do anorektycznych postaci żeńskich z innych anime. Owszem, w mandze dziewczęta były szczuplejsze, ale to dalej niczego nie zmienia.

W kwestii wyglądu postaci zarzut mam jedynie do spódniczek, które ewidentnie są za krótkie. Jak widać, chęć wiernego podążania za pierwowzorem nieco podcięła skrzydła studiu słynącemu z fanserwisu, więc starano się przemycić „jakość”, gdzie się tylko dało. W moim mniemaniu długa za kolana spódnica Sako czy też mundurki licealistek miały o niebo więcej uroku.

Jako że Upotte!! traktuje o broni palnej, szczególną uwagę poświęciłem wszelkim odwzorowaniom techniki wojskowej. Z finalnego efektu jestem więcej niż zadowolony – różne modele karabinków i innego uzbrojenia są rozpoznawalne nie tylko z bliska, ale też z drugiego czy trzeciego planu. Da się odróżnić poszczególne elementy, a z bliska nawet mechanizmy, także animacja ruchu i strzelania została wykonana należycie. Fani militariów bez wątpienia będą zadowoleni. Wymiany ognia należą do lepszych, z jakimi się do tej pory spotkałem, a oglądałem ich naprawdę dużo (dla dociekliwych – ma to związek z prezentacją „Współczesna broń palna w anime”, którą przedstawiam na różnych konwentach). Są dynamiczne, ukazują akcję z różnych perspektyw, a jednocześnie zachowują sens i uwzględniają rzeczywiste zachowania podczas walki.

Oczywiście zdarzyło się kilka wpadek, jak chociażby bardzo karykaturalnie odwzorowane myśliwce F­‑22 Raptor widoczne w ósmym odcinku. Wprawdzie autorzy zapowiedzieli, że również nie są zadowoleni z niektórych ujęć i błędy zostaną naprawione w edycji płytowej, ale sytuacja ta doskonale pokazuje, dlaczego warto używać grafiki komputerowej podczas rysowania obiektów technicznych. Przy okazji wspomnę też o pomyłce mało istotnej dla przeciętnego widza, ale dla osoby obeznanej w militariach będącej karygodnym błędem. Otóż chodzi o obrazek poprzedzający przerywnik reklamowy z czwartego odcinka, przedstawiający Galil AR oraz SAKO RK 95. W zamieszczone na ilustracji dane techniczne wkradł się błąd głoszący, że drugi z rzeczonych karabinków strzela nabojem 5,56x39mm. Pomyłka wynika z faktu, że pan Kitsune Tennouji wprowadził do fabuły fiński, wzorowany na konstrukcji Michaiła Kałasznikowa karabinek, ale w wersji eksportowej na nabój 5,56x45mm NATO, natomiast jego wersja podstawowa była przystosowana do naboju 7,62x39mm. Gafa wynika zapewne z faktu, że autorzy anime kopiowali dane techniczne z japońskiej Wikipedii (sic!), gdzie opisano właśnie wersję bazową, a nie eksportową i przez to pomylili się przy zmianie parametrów, gdyż problem dotyczy także wymiarów broni.

Muzyki nie pochwalę w takim samym stopniu, jak efektów wizualnych. Ktoś ponoć kiedyś rzekł, że najlepsza muzyka filmowa to taka, na którą widz nie zwraca uwagi. Ja się z tym nie zgodzę, gdyż ścieżek dźwiękowych z Clannadu albo Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho słucham po dziś dzień, a niestety oprawy muzycznej Upotte!! nie byłbym w stanie znieść w oderwaniu od anime. Jako tło sprawdza się doskonale, ale na tym rola kompozycji się kończy.

Mieszane uczucia wykazuję w stosunku do openingu. I.N.G. (zabijcie mnie, nie wiem, co ów skrót oznacza) to piosenka w wykonaniu Iori Nomizu, Misuzu Togashi, Kaori Sadohary i Misato, czyli seiyuu głównych bohaterek. O ile początek utworu zapowiada niezbyt przyjemną dla ucha j­‑popową kakofonię, to po chwili kawałek wpada w ucho, jest bardzo rytmiczny i dynamiczny, a kwartet piosenkarek (tak, wiem, że w tym kontekście to słowo jest nadużyciem) doskonale wywiązuje się ze swojego zadania. Pomimo początkowych obaw piosenkę polubiłem i stwierdzam, że jest bezpieczna dla zdrowia (wbrew pozorom openingi anime mogą boleć), tym bardziej że jest doskonale zgrana z wideo, dzięki czemu całość z rozmachem wprowadza do kolejnego odcinka.

Ending został skomponowany w zupełnie innym stylu, dzięki werblom przywodząc na myśl orkiestrę wojskową. Spokojny podkład muzyczny jest tłem dla wokalu Kaori Sadohary. Rzadko kiedy decyduję się na odsłuchiwanie całych sekwencji zamykających, zazwyczaj nie wydają mi się interesujące. Tutaj nawet nie śmiałem odwrócić uwagi od utworu zatytułowanego Himekure. Ponadto urzekają także scenki rodzajowe, tym razem przedstawiające karabiny: M14, G3 i FN FAL (jak przypuszczam, odpowiednio w Wietnamie, Niemczech Zachodnich i na Falklandach). Ending to w dużej mierze po prostu statyczne obrazki omiatane okiem kamery, ale do tak spokojnej piosenki więcej nie było potrzeba.

Głosów bohaterom Upotte!! użyczyli liczni seiyuu, zarówno znani i łatwo rozpoznawalni, jak i mniej doświadczeni. Miłośnikom ecchi, a zwłaszcza serii Sora no Otoshimono, FNC może skojarzyć się z Nymph, co jest trafnym stwierdzeniem, gdyż za obydwie bohaterki odpowiada Iori Nomizu. Mnie zaś jej głos najbardziej przywodzi na myśl Harunę z Kore wa Zombie Desuka? Of the Dead, emitowanego w tym samym sezonie, co Upotte!!. Z kolei narwana i porywcza M16A4 to nikt inny, jak Misuzu Togashi, czyli Mai Minakami, jedna z głównych bohaterek Nichijou (choć tam była skrajnie opanowana i wręcz nienaturalnie spokojna). W tym samym anime, jako drugoplanowa Tamamura, zabrzmiała także seiyuu ukrywająca się pod pseudonimem Misato. Chciałem napisać, że to właśnie jej głosem mówi L85A1, ale liczba kwestii wypowiadanych przez tę postać jest tak niewielka, że ktoś mógłby mnie posądzić o kłamstwo. Praca Misato przy Upotte!! ograniczała się do jęków, pochlipywania i wszelkich odgłosów zdziwienia. W całym anime pełne wypowiedzi L85A1 pojawiają się tylko dwa razy i to w myślach bohaterki.

Na wyróżnienie zasługuje też Kaori Sadohara, której jedyną większą rolą była drugoplanowa Haruna Annaka (pamiętacie dziewczynę, która w Nichijou potrafiła wymówić zdziwione długie „e” na kilkanaście różnych sposobów? To właśnie ona). Aktorka idealnie wcieliła się w wyidealizowaną SG 550, której „lepszość” objawia się nawet w sposobie mówienia.

Upotte!! to pierwsze anime od dawien dawna, które skłoniło mnie do dogłębnego zainteresowania się nim, włącznie z zapoznaniem się z treścią mangi i nowinkami jej dotyczącymi. Przyznam szczerze, że bez znajomości pierwowzoru moje spojrzenie na serię byłoby inne, na pewno bardziej powierzchowne. Poznanie treści mangi nie jest jednak koniecznością, anime doskonale sprawdza się jako byt samodzielny, zaś przeczytanie komiksowego pierwowzoru pozwala na spekulacje dotyczące dalszego rozwoju fabuły i przyszłych losów bohaterek, a ponadto dostarcza dużo wiedzy na temat broni palnej i podejścia autora do tematu.

Mam świadomość tego, że Upotte!! jest i dalej będzie oceniane przez pryzmat moé i fanserwisu. Nie każdemu tematyka broni palnej wydaje się interesująca, tym bardziej, gdy anime skupia się właśnie na niej, a cała reszta to zwyczajna otoczka mająca przyciągnąć teoretycznie niezainteresowanych tematem odbiorców. Cenię tę serię za to, że propaguje wiedzę o współczesnej broni wśród zatwardziałych otaku, a jednocześnie przyciąga przed ekrany mniej konserwatywną widownię. Dlatego też ocena końcowa jest wysoka i nie uważam, że zawyżona. Nie przepadam za fanserwisem, do szczęścia nie potrzebuję motywów ecchi, a mimo to Upotte!! mnie oczarowało. Głupio mi, gdy przypominam sobie, że na początku emisji spodziewałem się podrzędnego serialu dla typowych otaku, w którym bohaterki zamiast gitarami będą wymachiwać bronią palną. Dzisiaj mam świadomość, że bardzo się wtedy myliłem, a ta recenzja jest na to najlepszym dowodem.

Slova, 10 czerwca 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: XEBEC
Autor: Kitsune Tennouji
Projekt: Akio Takami, Natsuko Fujiwara, Yasushi Nishitani
Reżyser: Takao Kato
Scenariusz: Naruhisa Arakawa
Muzyka: Yukari Hashimoto