Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,75

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 18
Średnia: 6,56
σ=1,95

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Futsuu no Joshikousei ga [Locodol] Yattemita

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 普通の女子校生が【ろこどる】やってみた
Postaci: Idolki, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Dwie zwyczajne licealistki próbują być (lokalnymi) idolkami… W udanej i sympatycznej serii anime.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Zacznijmy może nietypowo, od miejsca akcji. Nagarekawa to bardzo ładne i bardzo prowincjonalne miasto. Jest niebrzydkie, ma sporo zieleni, a poza tym charakteryzuje się całkowitym brakiem cech charakterystycznych. Nie ma tu unikatowych zabytków ani obszarów szczególnie cennych przyrodniczo, nie urodził się tu nikt znany, nie wymyślono tu żadnych lokalnych przysmaków… No, miasto jak miasto. Ale oczywiście administracja państwowa, w osobach urzędników z ratusza, ma się zajmować między innymi promocją miasta, oczywiście na skalę (szczególnie finansowo) rozsądną. Najnowszym pomysłem, nieco bardziej przyszłościowym niż promocyjne galaretki pomarańczowe, jest stworzenie duetu „lokalnych idolek”, które swoją obecnością i występami ubarwiałyby najrozmaitsze imprezy w okolicy. W ten właśnie sposób oszałamiającą karierę w showbiznesie zaczyna Nanako, prywatnie siostrzenica szefa biura promocji, która dołącza do Yukari – jak się okazuje, nieco starszej koleżanki z tego samego liceum. Oszałamiającą, bo jak inaczej nazwać występ na otwarciu miejskiego basenu po renowacji albo na uroczystości z okazji stulecia miejscowej linii kolejowej? No i jeszcze telewizja – na przykład specjalne reportaże, zachwalające miejscowe cukiernie, emitowane w lokalnej sieci kablowej… A to wszystko za umiarkowaną stawkę godzinową, rzecz jasna.

Zawsze bardzo lubiłam serie, które wiedziały, o czym są, i konsekwentnie się tego trzymały. Locodol wyrasta z dwóch gatunków, wymęczonych w ostatnich sezonach do nieprzytomności: serii typu „słodkie dziewczęta robią słodkie rzeczy” i tego, co ogólnie można nazwać „anime o idolkach”. W obu przypadkach trudno o produkcję, która nie zostanie nazwana klonem tego lub owego. Paradoksalnie, największą zaletą Locodol jest umiarkowanie i ograniczenie skali perypetii bohaterek. Trudno nazwać tę serię realistyczną – przeplatając sceny z życia Nanako i Yukari (do których dołączają z czasem jeszcze dwie dziewczyny, odpowiedzialne za „obsługę” maskotki miasta, Uogokoro) z ich występami, pokazuje świat bardzo wyidealizowany i ugładzony, taki właśnie, jak zwykle w seriach o „słodkich dziewczętach”. Na pewno części widzów to wystarczy do szczęścia – bohaterki są urocze, więc to, czym się zajmują, można uznać za nieistotne.

Jednak nie w tym tkwi siła tej serii. Moja redakcyjna koleżanka mieszkająca w małym prowincjonalnym mieście zaświadcza, że omal nie popłakała się ze śmiechu, odnajdując w Locodol motywy zaskakująco wręcz znajome. U nas wprawdzie zamiast (lokalnych) idolek zaprasza się na występy młodzież szkolną i miejscowe zespoły (z tego samego powodu – coś się dzieje, a nie trzeba dużo płacić), ale sama skala wydarzeń, celebrowanie najrozmaitszych lokalnych świąt i pomysły promocyjne, często wymyślane przez osoby mające słaby kontakt z najnowszymi trendami (tu warto wskazać uroczą scenę wyjaśniającą, skąd wzięła się nazwa naszego duetu) – to wszystko pozostaje bez zmian, mimo wszelkich odmienności kulturowych i odległości geograficznej. Nie mamy tu do czynienia ze złośliwą satyrą, wszystkie te działania są pokazywane raczej z ciepłym uśmiechem, który doskonale służy serii – jest zabawna, a przy tym bardzo naturalna, bez cienia sztuczności czy patosu. Nawet bohaterki, w sumie dość przejęte swoją rolą (czemu nie należy się dziwić – ostatecznie to jeszcze smarkule) patrzą na swoją „karierę” dość trzeźwo, a ich marzenia z nią związane mają odpowiednią do rzeczywistości skalę. Autor nie ulega pokusie: Nanako i Yukari są tylko amatorkami, niezwykle sympatycznymi i promieniującymi urokiem „zwykłych dziewcząt”, ale mimo wszystko nienadającymi się do wielkiej kariery. W dodatku ta kariera nie jest im do niczego potrzebna – na całe szczęście.

Nanako okazała się wyjątkowo udaną bohaterką, idealnie pasującą zarówno do klimatu serii, jak i do swojej roli. Jest bardzo miła i bardzo zwyczajna, nie przesadzono w jej przypadku w żadną stronę – bywa niezdarna i podatna na ataki tremy, ale zasadniczo z czasem radzi sobie coraz lepiej i nabiera coraz większej pewności siebie. Nie dlatego, że staje się wielką profesjonalistką, ale dlatego, że zwyczajnie oswaja się ze swoją nową rolą „lokalnej idolki”. Obywa się też na szczęście bez wielkich marzeń w rodzaju niesienia szczęścia wszystkim ludziom czy też zdobycia światowej sławy. Dobrym pomysłem okazało się także obsadzenie w jej roli Miku Itou, młodziutkiej seiyuu, która do tej pory zagrała tylko kilka niewielkich ról. Natomiast Yukari to postać trochę z innej bajki – niemająca żadnego odbicia w rzeczywistości panienka z serii o „słodkich dziewczętach”. Jest odpowiednio sympatyczna, jednak zarówno jej osobowość, jak i „obsesja” na punkcie Nanako wypadają sztucznie – szczególnie rzeczona obsesja sprawia wrażenie tylko i wyłącznie zabiegu fanserwisowego, bez którego ta seria spokojnie by się wybroniła. Szkoda, że autor nie poszedł tu raczej w stronę serii takich jak Tamayura, pokazujących bohaterki wyidealizowane, ale jednak bardziej rzeczywiste. Swoją drogą, grająca Yukari Sachika Misawa jest nieco bardziej doświadczona – mogliśmy ją słyszeć m.in. jako Kuroyukihime w Accel World czy Rayet w Aldnoah.Zero.

Reszta obsady jest stosunkowo mniej wyrazista, w dużej mierze dlatego, że oryginał – czteropanelowa manga – nie sprzyja rozwijaniu charakterów postaci. Wspomniane wyżej dziewczyny wcielające się w Uogokoro, czyli Yui i Sumire, podobnie jak szkolne koleżanki Nanako i Yukari, da się zamknąć w jednym słowie i będzie to znowu „sympatyczne”. Udaną, chociaż bardzo drugoplanową postacią jest wujek Nanako, czyli szef biura promocyjnego przy ratuszu – tu należy pochwalić autora za umiar i powstrzymanie się przed dodaniem mu jakichś „niezwykle zabawnych” cech typu obsesja na punkcie nieletnich dziewcząt… Które niestety stały się udziałem jego asystentki (i menedżerki bohaterek) – jedynej postaci w tej serii, która potrafiła mnie zacząć irytować. Na ogół jednak postaci drugoplanowe i epizodyczne są po prostu normalne, a w przypadku takiego anime to zdecydowana zaleta.

Podkreślana wielokrotnie „niskobudżetowość” występów naszych bohaterek przekłada się też na niskobudżetowość oprawy graficznej. Czy jednak na pewno warto na nią narzekać? To nie jest seria obiecująca widzom ucztę wizualną i nie sądzę, żeby ktokolwiek sięgał po nią z powodu grafiki. Mnie podobały się faktury tła, niby drobiazg, ale sprawiający, że pejzaże nie wydawały się aż takie sterylne. Poza tym dostajemy to, co zwykle – raczej puste ulice, ujęcia robione tak, żeby ograniczyć konieczność pokazywania ruchu (w tym liczne zatrzymane kadry w czasie występów bohaterek), a okazjonalnie poważniejsze potknięcia przy okazji oddalenia kamery i pokazania postaci z daleka. Jednak właściwie jedyną rzeczą, na jaką można narzekać, jest to, że projekty postaci są po prostu mało charakterystyczne – nawet w ramach skromnego budżetu można się postarać o to, żeby seria była w jakiś sposób niepowtarzalna, ale tutaj nikt sobie nie zawracał tym głowy. Mogę za to pochwalić umiarkowanie w fanserwisie – ujęcia tego rodzaju pojawiają się od czasu do czasu, ale ani nie dominują, ani też nie rzucają się w oczy tym widzom, którzy nie są nimi zainteresowani. Jeśli oglądamy bohaterki w kostiumach kąpielowych, to nie mamy wrażenia, że wpuszczono nas na sesję zdjęciową soft porno, jeśli pojawia się bielizna – to zwykle w postaci sportowych staników Yui. To zdecydowanie służy serii, podobnie jak zachowanie rozsądku w kwestii proporcji damskich atrybutów.

Tomoki Hasegawa stworzył ścieżkę dźwiękową doskonale pasującą do serii – ciepłą, pełną pogodnych, melodyjnych utworów, chociaż raczej niezapadającą w pamięć. Czołówkę, Mirai Fanfare, śpiewają seiyuu głównych bohaterek, ale na szczęście jest to piosenka dobrze dopasowana do ich możliwości wokalnych. One także wykonują piosenki w samej serii, których pojawia się w sumie trzy – uroczo kiczowata pieśń poświęcona miastu Nagarekawa, piosenka Uogokoro oraz – na samym końcu – nieco autobiograficzna piosenka o lokalnych idolkach. Chociaż wszystkie są słodkie, unikają nadmiernego kiczu, entuzjazmu i piskliwości, które mnie na przykład zniechęcają do sporej części „idolkowych” popisów. W towarzyszącej napisom końcowym Mirai Shoujo­‑tachi do Miku Itou i Sachiki Misawy dołączają z czasem Maya Yoshioka i Inori Minase, czyli seiyuu Yui i Mirai. Także sekwencje animacji początkowej i końcowej są odrobinę modyfikowane, żeby uwzględniać zmiany w składzie grupy.

Amatorom anime o „słodkich dziewczętach” i idolkach tej serii zapewne nie muszę zachwalać (chociaż nie jestem pewna, czy z ich punktu widzenia nie będzie ona za skromna), jednak Futsuu no Joshikousei ga [Locodol] Yattemita to tytuł, który ma szansę dotrzeć do szerszej widowni. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na udaną komedię z okruchami życia, w której bohaterki nie piszczą pod niebiosa i nie machają na prawo i lewo fanserwisem. Ubawią się tym bardziej, jeśli mieli chociaż odrobinę do czynienia z działaniami promocyjnymi na dowolną skalę – im mniejszą, tym lepiej.

Avellana, 5 października 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: feel
Autor: Koutarou Kosugi
Projekt: Shin'ichi Tatsuta, Yumi Shimizu
Reżyser: Munenori Nawa
Scenariusz: Yuniko Ayana
Muzyka: Tomoki Hasegawa

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Futsuu no Joshikousei ga [Locodol] Yattemita - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl