Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 10/10 grafika: 5/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 497
Średnia: 6,86
σ=2,12

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Yamato Nadeshiko Shichihenge

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 25×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Perfect Girl Evolution
  • Wallflower
  • ヤマトナデシコ七変化♥
Gatunki: Komedia, Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Czy anime brzydkie i mało ambitne ma szansę zyskać akceptację widza? Yamato Nadeshiko Shichihenge to przykład, że komedia wcale nie musi być mądra, wystarczy, żeby wyśmiewała wszystkie znane schematy, bawiąc przy tym widza do łez.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Czterech licealistów, zmuszonych razem zamieszkać w ogromnej posiadłości, zostaje odciętych od gotówki rodziców, przez co zdani są sami na siebie – wszystko po to, aby zmienić ich stosunek do życia. Rzuceni na głęboką wodę, dostają pewną propozycję: właścicielka nie będzie pobierała czynszu, jeżeli tylko pomogą jej bratanicy – która ma z nimi zamieszkać – stać się prawdziwą damą. Wkrótce jednak okazuje się, że nie będzie to zadanie proste, gdyż Sunako, bo tak właśnie nazywa się bratanica pani domu, do normalnych dziewczyn nie należy.

Yamato Nadeshiko Shichihenge to anime o fabule epizodycznej. W zasadzie każdy odcinek jest odrębną historią z życia bohaterów i praktycznie nic ważnego w żadnym z nich się nie dzieje. Nic też znacząco nie ulega zmianie, prócz postaci Sunako. Dziewczyna wyznała kiedyś miłość pewnemu chłopakowi – „jesteś ohydna” usłyszała, została wyśmiana i poniżona. Od tego czasu uważa się za najbrzydszą istotę na Ziemi, unika rzeczy i osób pięknych – nazywając je olśniewającymi stworzeniami, sama lubuje się w ciemnościach, kocha horrory, ubiera się na czarno, za nic w świecie nie pokazuje swojej twarzy, a jej jedynymi przyjaciółmi są dwa manekiny i kościotrup. Chociaż Sunako do brzydkich wcale nie należy, to jej podejście do samej siebie, aura, która ją otacza, i jej stosunek do innych powodują, że odbierana jest jedynie przez pryzmat swoich zainteresowań, budząc w ludziach strach i obrzydzenie. Nie, żeby jej to jakoś szczególnie przeszkadzało, przecież taki jest los tej, co się z brzydką twarzą urodziła. Dlatego też dziewczynę najczęściej widzimy w wersji karykaturalnej, to znaczy jako małą, szarą dziewuszkę, która na wszystko patrzy z dołu. Widzimy ją taką, jaką ona sama się czuje. Kiedy dziewczyna zamieszkała z czterema olśniewającymi stworzeniami, jej życie zaczęło się stopniowo zmieniać, a ona, nieświadoma tego, powoli ewoluowała w całkiem inną postać. Bynajmniej nie ze względu na makijaż, czy stroje, którymi chłopcy próbowali załatwić sobie darmowy czynsz. Sunako zmieniała się, gdyż wraz z pojawieniem się przyjaźni, którą zaczęła darzyć nowych kolegów, gotowa była do coraz to większych poświęceń, powoli budując relacje z resztą i akceptując przy tym siebie.

Pod względem technicznym anime to wydaje się kompletną porażką. Grafika jest brzydka i mocno uproszczona. Jeżeli chodzi o muzykę – w trakcie trwania odcinków nie ma jej prawie wcale, autorzy postawili jedynie na przeróżne dźwięki, trzaski i ryki, które towarzyszą danym scenom. Endingi i openingi również do wybitnych nie należą, mimo wszystko jednak są ciekawe i o dziwo, mimo że serię oglądałem dosyć dawno, wciąż pamiętam melodię dwóch piosenek.

Serii tej zatem można zarzucić wiele wad i zaniedbań, nie można jednak powiedzieć, że jest ona schematyczna i mało oryginalna. Yamato Nadeshiko Shichihenge, należąca do gatunków: komedia, romans, shoujo, to jednocześnie ich doskonała parodia. Często spotykane tam schematy tutaj przedstawione są z całkowicie odmiennego punktu widzenia. Po pierwsze, mowa o jednej dziewczynie otoczonej czterema chłopakami – brzmi dosyć haremowo, nieprawdaż? Jednakże unikamy klasycznej sytuacji, w której wszyscy panowie zakochują się w głównej bohaterce. Fakt, w pewnym momencie można zauważyć, że pewne uczucie się rodzi, jednak, co znowu zadziwia – nie zostaje ono rozwinięte, a przede wszystkim do końca nie staje się jednoznaczne. Następna sprawa – główna bohaterka. Nie możemy powiedzieć, że jest to piękność, o którą biją się wszyscy wokoło, nie jest też to brzydkie kaczątko, w którym nagle zakochuje się pół szkoły, jest to Sunako – żyjąca w swoim małym, ciemnym pokoju, otoczona mózgami w formalinie i kasetami wideo z filmami o wilkołakach. Chłopcy – piękni, boscy, wychwalani przez wszystkich naokoło, narysowani w sposób brzydki i bez wyrazu. Seria ta pełna jest różnych sprzeczności, które wyolbrzymione zostają do tego stopnia, że wszelkie inne produkcje o podobnych motywach po prostu tracą przy niej sens. Yamato Nadeshiko Shichihenge nie ma pięknej grafiki czy muzyki, nie ma też szczególnej fabuły, która z odcinka na odcinek odsłaniałaby kolejny rąbek tajemnicy. Seria ta ma natomiast wspaniałe postaci, z absurdalnymi problemami, które przez większość czasu antenowego miotają się po scenie, krzycząc, panikując, czasem może i nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Są przy tym jednak zabawne i pozytywne, bo nie oszukujmy się – postaci są największą zaletą owej produkcji. Do tego dołożono świetne dialogi, żarty sytuacyjne, dwóch murzynów bijących w gong i mówiących, jak stać się prawdziwą damą, oraz cztery siostry, zawsze czyhające za rogiem i wydające dziwne dźwięki.

Jak zatem odbieram przygody Sunako i jej czterech kolegów? Przyznam szczerze, że tak śmiesznego anime chyba nigdy nie widziałem. Brak tutaj poważnych tematów, a nawet jeśli się pojawiają, szybko zostają przerwane przez wytrysk krwi z nosa głównej bohaterki. Sama koncepcja też nazbyt ambitna nie jest. Pytanie jednak, czy to wszystko potrzebne jest, by seria się podobała? Oczekiwałem lekkiej historyjki w stylu amerykańskich komedii, nie wybitnego dzieła, skłaniającego do przemyśleń, chciałem serii odprężającej – nieraz płakałem ze śmiechu, liczyłem na dobrą zabawę i taką dostałem. Jeśli chodzi o ocenę, skoro produkcje kiepskie, pod względem przyjemności oglądania, jednak wybitne pod względem grafiki i muzyki, dostają wysokie noty, dlaczego nie rozpatrzyć sprawy od drugiej strony: jeżeli kiepska grafika, muzyka, czy nawet fabuła tej przyjemności nie odbierają, a na dodatek seria spełnia wszelkie Twoje oczekiwania, to czemu nie?

Na koniec zdanie – standard, czyli komu polecić serię? A nikomu nie będę jej polecał, zachęcam natomiast do obejrzenia pierwszych dwóch odcinków, tyle wystarczy, by wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Mam świadomość, że jest to anime, które się albo kocha, albo nienawidzi – ja z pewnością należę do tej pierwszej grupy i bynajmniej się tego nie wstydzę.

Paweł, 13 stycznia 2009

Recenzje alternatywne

  • Avellana - 24 lipca 2007
    Ocena: 4/10

    O brzydkim kaczątku, które nie chciało zostać łabędziem… Czyli jak nie robić serii shoujo. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Nippon Animation
Autor: Tomoko Hayakawa
Projekt: Tetsurou Aoki, Yasuko Sakuma
Reżyser: Shin'ichi Watanabe
Scenariusz: Haruka
Muzyka: Hiromi Mizutani, Yasuharu Takanashi