Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

czarna mamba

  • Avatar
    czarna mamba 13.05.2013 19:58
    Komentarz do recenzji "Chihayafuru"
    Lepsza bohaterka chłopczyca, całkowicie skupiona na karucie (i ewentualnie Aracie – muszę wtrącić trochę tego 'be' dla wszystkich Araty, bo go uwielbiam ;]),  kliknij: ukryte Połączenie tych cech oraz ślicznej buzi czyni z Chihayi bohaterkę niebanalną, która całkowicie wymyka się stereotypowi słodkiej piękności ;]. Według mnie ogromny plus dla twórczyni za tę postać. Jeszcze żeby nie chciała spiknąć ze sobą Chihayi i Taichi'ego, byłoby dla mnie idealnie, bo nie lubię takich banalnych zakończeń :).
  • Avatar
    czarna mamba 13.05.2013 19:05
    Re: - Anime
    Komentarz do recenzji "Chihayafuru"
    W takim razie mogę zakończyć czytanie mangi i oglądanie anime na bieżących odcinkach, ponieważ nudzi mnie podążanie utartymi schematami i dopiero dobiłaby mnie wieść, że Chihaya, mimo swojej wyraźnej fascynacji Aratą, nagle zmieni front i zainteresuje się Taichim. Osobiście lubię tego 'zadufanego w sobie kolesia' bardziej, niż wymuskanego do granic możliwości Taichi'ego, który jest, co prawda, opiekuńczy, ale odniosłam wrażenie, że jest trochę zbyt nachalny w stosunku do dziewczyny. Jak tylko Chihaya wspomina o Aracie, Taichi zaczyna zachowywać się, jakby ktoś zabierał mu lizaka. Zamiast normalnie porozmawiać z dziewczyną, robi jakieś dziwne podchody, to próbując zbliżyć się do niej, to próbując zrównać ją z gruntem za to, że wspomina o ich dawnym przyjacielu. Cały czas nie mogę zrozumieć, dlaczego większość fanów serii wiesza psy na Aracie. Jeżeli chodzi o Shinobu, na jego miejscu uciekałabym od niej z krzykiem. Kto chciałby przebywać w pobliżu krwiożerczego bulteriera, który tylko czyha na odpowiedni moment, by rzucić się ofierze do gardła?… Arata jest bardziej skryty od Taichi'ego, ale na litość, nie ujmujmy mu pozytywnych cech, bo takich ma całkiem sporo. W dodatku jest bohaterem prawdziwszym od przejaskrawionego Taichi'ego. Wszyscy pieją nad urodą blondyna, twierdząc że jest przystojny i słodki. Owszem, jest przystojny i słodki, ale słodkie mogą być psiaki i dzieci, a facet ma być męski, trochę chłodny, ale nie chamski, trochę surowy (z wyglądu), ale nie zaniedbany. Poza tym, nie zauważyłam, by Arata był mniej opiekuńczy od Taichi'ego. Po śmierci ukochanego dziadka załamały się jego pasja i ideały, na jakiś czas zapomniał o wszystkim, co było dla niego ważne, ale z mojej perspektywy jest to zrozumiałe. Jeżeli ktoś go za to potępia, to chyba nigdy nie stracił najważniejszej w życiu osoby. Z kimś takim nie będę nawet polemizować nad zasadnością postępowania Araty, bo po prostu nie ma sensu. W końcu jednak chłopak wziął się w garść po przeczytaniu listu od Chihayi i na nowo zaczął pielęgnować swoją życiową pasję. Mimo że nie zawsze mógł być fizycznie z grupą przyjaciół, był z nimi mentalnie i duchowo. Po jakimś czasie zaczął nawet patrzeć na Chihayę jak na kobietę, a nie tylko przyjaciółkę, więc mam nadzieję, że w całej historii zagra jeszcze kluczową rolę, by nie ułatwiać Taichi'emu sprawy. Byłabym rozczarowana faktem, że jedna z moich ulubionych serii kończy się banałem.