x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Szału ni ma.
Fabuła, jak przystało na część „Toaru…” opowiadającą o magii była strasznie naciągana. Większość postaci pojawiło się tylko po to by się pojawić, nie odgrywając przy tym żadnej ważnej roli. Ostatnia akcja pozbawiona jakichkolwiek emocji, a dramatyczne rozmowy między bohaterami były tak głupie, że aż śmieszne. Dodatkowo autorzy nie uraczyli nas nawet jedną epicką walką, co w przypadku tego tytułu jest zdecydowanym niedopatrzeniem. Jest za to tona fanserwisu. No i śpiewania.
Szału ni ma, 4/10.
Taki stary, a taki głupi.
Ogólnie anime dobre, chociaż ostatnia walka trochę mnie zawiodła. Bonus za głównego bohatera, który nie jest miętką parówą. 7/10.
Re: repetiotion repetiotion
Wracając jeszcze do tematu, zawsze tak jest, że zaczyna się normalnie, od nauki ciosów/chwytów/uderzeń i treningu siłowego, a kończy się na super ciosach „120% Kill Super Raging Soaring Dragon of Comet The End” nauczonych w tydzień w jaskini, bądź właśnie spontanicznie osiąganych za pomocą mocy, która pochodzi z ducha/duszy/ki/wiary bohatera. Tacy już są Japończycy, tworzenie takich opowieści przychodzi im najwyrażniej najłatwiej…
repetiotion repetiotion
Trochę boli powtarzalność kliknij: ukryte „O, główny bohater ma doła. Znowu. O, porwali mu przydupaskę. Znowu. O, odzyskał wiarę w siebie i wywołał ogromną eksplozję światła. Znowu.”, trochę bezsensy fabularne kliknij: ukryte cały wątek z jego arcy‑wrogiem. I ogólne przesłanie serii: „uwierz w siebie i będzie spoko”.
Ode mnie 6 pkt. w skali malkontetnta.
Omg, omg, omg.
Bohaterowie głupi, standardowi jak słowo „standard” (na pierwszy rzut oka).
Wydarzenia bezsensowne. Fabula banalna.
Walki tak niewiarygodnie, nierealnie głupie, że aż głowa boli.
Oglądam. Jest świetne. Te wszystkie bezsensy, wyolbrzymienia i pokłady głupoty pasują do siebie idealnie, tworząc przyjemny do oglądnięcia kawał anime. Oby się do końca nie zepsuło lub nie „przejadło”.
Szkoda.
P.S. Po ostatnich dwóch odcinkach mam wrażenie, że twórcy słyszeli co to są dzieci, ale nie do końca wiedzą jak działają (albo są zbyt ogarnięte jak na swój wiek, albo wręcz autystyczne). Dodanie seplenienia do wymowy nie czyni z kogoś dziecka.
Woof.
Do tego kilka bezsensów fabularnych i nieuzasadnionych zwrotów akcji. Nawet w finałowej scenie od ekranu wieje brakiem emocji (znajomy z którym to oglądałem przespał prawie cały film i wyszedł na tym chyba lepiej ode mnie).
Jeśli ktoś musi, niech obejrzy. Osobiście nie polecam.
Trzeci film.
Niby trochę wszystko lepiej, poprawiła się jakość animacji w kluczowych momentach (trzech), ale wciąż za dużo cięcia i upraszczania, za wiele się nie zmieniło.
kliknij: ukryte No i scena końcowej jatki przerażająca, chyba nawet okrutniej przedstawiona niż w serii TV.
Smaka mi tylko zrobili. Idę znowu poczytać mangę…
P.S. To już koniec, prawda? Czy znajdzie się kiedyś ktoś, kto odważy się „podnieść”/kontynuować Berserka po tych filmach? Wie ktoś może coś o jakichś planach?
Release the bobo!
Poza tym pamiętam (a oglądałem to może dwa lata temu) że główny bohater wypowiada zazwyczaj tylko dwie kwestie:
„What is this?”
„Aaaaargh!” (jęki w różnych wariacjach).
Mimo to ładne, nie dłuży się, ale głębokich filozoficznych przemyśleń nie ma co tutaj szukać ;)
Re: How about no.
Btw. zawsze miałem w planach Gundamy, ale najpierw wziąłem się za Code Geass… i tak jakos siły do serii mecha mi przeszły. Mimo że Eureka7 i FMP oglądałem jak zahipnotyzowany…
Daje radę.
-Dawać mi wszędzie płatki wiśni, pełno refleksów i załamań światła, scenę z tryliardem baniek mydlanych i nadmiarowe ruchy postaci. Jak gdzieś idą, to mają bez powodu robić piruety, salta i machać rękami jak motyle. Ma być na ekranie tyle „eye candy”, żeby nie było widać co się dzieje!
Poza tym występuje tu trochę zagmatwana fabuła, której niektórych niuansów do końca nie zrozumiałem (co nie przeszkodziło mi w rozumieniu osi fabularnej i głównych wydarzeń).
Bohaterowie ciekawi, muzyka pasująca, fabuła nawet oryginalna (chociaż momentami dziwna).
Pełne 8/10
"Think crabbing."
Polecam,
God Himself.
Re: Najnowszy odcienk (12!)
No niestety, ostatnie dwa‑trzy odcinki spokojnie można by zmieścić w jednym, nie tracąc przy tym nic z opowieści. Czytałem również magnę i zauważyłem, że od połowy pojawiają się drobne zapychacze… I tak kolejny świetny pomysł legnie w gruzach, zabity przez studio i reżysera…
A szkoda, bo jarałem się tą serią jak Ży… nie ważne, w każdym razie bardzo. Teraz chyba sobie ją daruję, do czasu aż wyjdzie cała i będę mógł obejrzeć „na raz”. To chyba najlepsze wyjście z sytuacji.
Re: How about no.
Chociaż w tym przypadku zdanie miałem dobre, bo czytałem mangę która mi się podobała, do czasu aż się skończyła (słyszałem, że choroba autora czy coś takiego) i stąd takie rozczarowanie serią. Była „dynamiczniejsza” na papierze.
How about no.
Dodatkowo miałem wrażenie, że seria jest „płaska i martwa”. Że mimo szybkich wydarzeń i zwrotów akcji nic się nie dzieje, a wszystko to widziałem już tyle razy, że nie wzbudza żadnych emocji.
co sie porobilo z ta kraina zla?
ale nie. kliknij: ukryte zaczely sie duchy duchy demonow, losowe fochy bohaterow, dziwne zachowania, jakies „frakcje” w nowej szkole ktore o cos tam walcza, cuda na kiju ktore troeche sensu nie maja, ale mialy dodac serii tajemniczosci i mistycyzmu,
reasumujac, za malo relacji bohaterow, za duzo „och jaki ten magiczny swiat piekny i tajemniczy”.
5/10 szalu ni ma
dla wytrwalych zapalencow historii.
Zawód-san
Po piorunujących pierwszych siedmiu minutach, które zrobiły na mnie wielkie wrażenie… bo ja wiem co się stało? Chyba przypadkiem włączyłem inną serie. Bohaterowie płascy jak „sen stolarza”, akcja przewidywalna, zdolności bohaterki losowe i bardzo wybiórcze.
To już Code Geass (Mahou‑shounen‑mecha, który obok realizmu nawet nie stał) podszedł ciekawiej do problemu słyszenia cudzych myśli, mimo że tam był to tylko wątek poboczny, a nie oś fabularna.
4/10 więcej być nie może.
Przykro, bo takiego Kotoura‑sanu już dawno nie widziałem.
take the chill pill maaaan...
Dobra komedia, kiedy trzeba trochę wrzucić na luz ;)
Nie jestem w stanie uwierzyć, że coś tak dobrego jest tak mało popularne.
This gets me down, maan....
Najśredniejsza średnia wyciągnięta ze średniej arytmetycznej ze średniej geometrycznej z mediany z modalnej ze średnich wszystkich średnich seria.
A ić pan, panie kocie.
Film zrobił na mnie bardzo niepiorunujące wrażenie. Opowiadał historię niebieskiego kota w kocim świecie (KOTY Z BRODAMI!). I może miau być piękną, bajkową, magiczną historią ze wzruszającymi momentami, morałami i tymi innymi wielkimi słowami. Maiu. Ale nie był. Oglądałem to i zdawało mi się, że to wszystko już widziałem, a film jest jakąś podróbka, bo ktoś chciał pokazać klimat czy magiczny świat a la studio Ghibli.
Koty.
Główny bohater niebieski kot był najbardziej nijakim kotem na ziemi, który lubił się uśmiechać i przytakiwać. Był prawdopodobnie wzorowany na pieskach, które się kładzie na deskę rozdzielczą w samochodzie i kiwają one głowami przez całą jazdę.
Koty.
DLACZEGO KOTY? Dlaczego nie ludzie? Czy ten film straciłby cokolwiek z ludzka obsada? Byłby równie dziwny, równie nienaturalnie zagmatwany a być może z twarzy bohaterów można by odczytać coś innego niż permanentne zdziwienie.
Przynajmniej tła były ładne. Ale nie koty.
Kawal dobrego, krwawego gospla
Strasznie hejtowałem poprzednika (serie tv), ale tu wszystko jest dobre, a grafika nawet wspaniała. Czasem w niektórych scenach pojawia się spontaniczne wodogłowie albo rozpoziomowane oczy, ale poza tym widac, że twórcy narysowali pierwsze szkice, po czym rzucali gotówką (być może nawet kartami bankowymi) w ekran aż wszystko stało się piękne i dopracowane. Bonus za ciekawą scenę pościgu, (nie innowacyjną, ani zapierającą dech, ale dobrze zrobioną) co nie zdarza się za często.
No i żadnego śpiewania.
kliknij: ukryte No dobra, nie wszystko super, ostatni boss był badziewiakiem, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Fabuła na tyle jasno przedstawiona, że nie trzeba się nawet męczyć z poprzednikiem, jak komuś się nie chce; film broni się sam.
Ode mnie „Pełne 9 na 10 palców”.
dafuq?
Dziękuje, dobranoc, koniec imprezy.
szalu ni ma...
oraz ojou‑sama bohater(ki) w ojou‑sama szkole, w ojou‑sama akademiku, zachowujacy sie jak na ojou‑sama przystalo i praktykujacy w wolnym czasie ojou‑sama hobby.
dla fetyszystow ojou‑sama.
wspominalem, ze milion ojou‑sama?
How about no.
troche fabularnych bezsensow i nagiec, kliknij: ukryte glowny „bohater” jest dzikusem, poluje na ludzi itd, po czym zaprzyjaznia sie z wiejska dziewoja, ktora troche do niego rozmawia – ciecie – zdrada zaufania dziewoji, wygnanie – ciecie – dzikus wyglaszajacy przejmujaca przemowe na temat okrucienstwa na swiecie, przemocy w rodzinie, zezwierzecenia ludzi i wlasnego jestestwa, kontemlujac sedno istnienia w przejmujacej rozprawie, wypowiadajac sie w bardzo elokwenty sposob. azjaci to jednak zdolni sa.
jesli komus nie przeszkadza animacja komputerowa, powinien sie przywyaczaic do osobliwych wygladow postaci. poruszaja sie plynnie i dobrze, muzyka tez nie przeszkadza. tylko historia troche glupawa.
4/10, przykro, moglo cos z tego byc.