x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Podobne
Wspaniałe
Jestem zdumiony, jak dobrym gatunkiem w anime okazał się być tzw. „okruchy życia”. Dla twórców tego anime – zasłużone brawa!
Więcej!
Ja chcę więcej. Więcej Breaka. Cudowna, genialna, wspaniała, chora, mądra, potężna, ze słabościami, z genialnym podejściem, ze wspaniale podłożonym głosem. Na ten moment moja ulubiona postać w świecie mangi i anime i pewnie już tak zostanie, chyba że ktoś stworzy fajniejszego pozytywnego chaotycznego szaleńca.
Alice – WIĘCEJ! Uwielbiam takie postacie! Nosz… $%^&%$^!, ja chcę więcej Alice! Ile można czekać aż wydadzą wszystkie tomy w Polsce… (nie toleruję kupowania mangi na części, to dla mnie jak kupienie 1/3 filmu i poczekanie, aż przetłumaczą dalszą cześć bez gwarancji, że tak się stanie). Generalnie postać pokochałem. Tak jak postać Breaka. Alice wygryzła mi serce i się w nim schowała. Cudowna postać, na głowę bije od teraz nr. 2, tj. Yuno Gasai z „Mirai Nikki” (ja po prostu lubię zakręcone postaci =D ).
Więcej Gilberta! No idealnie wpasowana postać w klimat całości! Więcej tego szaleństwa, ja chcę więcej! ALE! Tylko jako postać drugoplanowa.
Oz – go było idealnie, może być więcej ale podanego w towarzystwie Alice i reszty.
I więcej fabuły… Ja tą fabułę wchłonąłem jak gąbka. I ten świat przedstawiony… Dyć to spełnienie moich marzeń…
A teraz mam w oczach łzy. Jak mi brakuje tego typu anime, ludzie… Ciężko to ubrać w słowa. Chyba najłatwiej będzie mi wytłumaczyć to wam tymi słowy: moja wyobraźnia pracuje na obrotach w klimacie przedstawionym w pierwszych 19 odcinkach tego anime. Taki klimat to dla niej uroczy dom otoczony pachnącymi kwiatami i skaczącymi z radości owieczkami… I krowami… I tęcza w tle… A z nieba spadał srebrny pył…
Tak więc czekam aż całe 24 tomy zostaną przetłumaczone i wydane w Polsce, po czym je zamawiam. I tylko głęboko w sercu będę boleć, że postaci z mangi nie ożyją, chociażby na ekranie monitora w formie anime…
To anime poruszyło mnie do głębi. Dostałem dużo, dużo więcej niż się spodziewałem. Jestem zachwycony i wzruszony. Polecam, ale tylko dla osób lubiących odskoczyć czasami w bok od rzeczywistości. Dla poszukiwaczy realizmu to anime może okazać się trujące.
Teraz zaczałem rozumieć
Nawet nie pamiętam jego imienia. Założyciel Dolarów, ten debil, ćwierćmózg, nie zasłużył więcej jak pół odcinka w trzecim planie, jako jedna z szarych postaci.
A tak to całkiem znośne, ale nisko spadła druga seria względem pierwszej, oj nisko. Shizou uważam że dalej był sobą, chociaż tutaj widać wyraźny progres w jego osobowości – ostatecznie zmienił taktykę blokowania Izayi, zaczął myśleć i odpowiednio do tego postępować. Cała reszta animca – całkiem równo, całkiem równo, tak równo jakby pod powierzchnią morza ktoś wylał elegancko asfalt… Nie no, jestem zawiedziony. Po pierwszej serii zbierałem szczękę z podłogi, teraz pozostał lekki niesmak,to jest ogromny spadek :-(
Dlaczego odkładałem to tak długo...? Z góry dziękuję za przeczytanie :D
Generalnie tak dobrze łamiącego czwartą ścianę anime jeszcze nigdy w życiu nie widziałem. Również ani wśród filmów, ani wśród książek (chociaż naprawdę niezły jest pod tym względem „Robin Hood” Howarda Pyle'a). Piękna kreska (widać że robione ręcznie, a to BARDZO cenię, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy twórcy wspierają się komputerami na każdym kroku i w każdy możliwy sposób, co jednak, przyznaję, często wychodzi na +), widać dbałość twórców o tła i postacie, a także grę cieni i barw. Same postaci i ich zachowania są przemyślane i konsekwentne przez całe anime, chociaż pod tym względem oberwało się postaci Ilpalazzo. Samo anime, chociaż wiele osób twierdzi, że głupie, wcale takie nie było. Jest naprawdę przemyślane i niesztampowe.
W dodatku twórcy poszli na pewien piękny w moich oczach zabieg – nie udawali, że czegoś nie ma. Stroje podkreślające biust? Skomentujmy to, że właśnie po to te stroje są. Broń która ma niewyobrażalną potęgę? A co za problem, mówmy o tym otwarcie, że to nienormalne… Jakaś słodkość chce kogoś uwieść? Bez żadnych sztuczności, pokażmy to dokładnie tak, jak ma to wyglądać w realiach prefektury F, miasta F. Za to 10/10. Chyba pierwszy raz spotkałem się z taką szczerością twórców wobec widzów.
No i chyba pierwsze w moim życiu odcinki powtórkowe, które naprawdę można było obejrzeć, i to bez bólu.
A co do samej postać Excel – mistrzostwo świata. Bardzo ciężko zrobić postać pozytywnego wariata który kieruje się jasno określonymi motywami przez całą serię, jednocześnie tej postaci nie niszcząc przez niepotrzebne retrospekcje, dodatkowe zachowania sprzeczne z jej charakterem etc. No i komentarz twórców, że główna postać nie może umrzeć – strzał w dziesiątkę z dodaniem IZ, która jeszcze dostała swoje miejsce w fabule :D Plus jej zachowanie w odcinku 25 – do tych, co widzieli – zwróciliście uwagę, że jej zachowanie było, najprościej rzecz ujmując, bardzo smutne? A przecież szła jak zawsze, machając radośnie rękoma i szczerząc buziencję, jak to robiła dotychczas. Twórcom udało się to nieprzeciętnie. Zwróćcie uwagę, że chociaż przez praktycznie całe anime Excel się śmieje, tak naprawdę, w mojej opinii, jest smutna.
Naprawdę, cieszę się że mogłem obejrzeć to anime. Czegoś mnie nauczyło. Za to cenię je najbardziej, że twórcom udało się pod przykrywką głupkowatego humoru i tony gagów przemycić parę mądrych wniosków w tak piękny, delikatny i nienarzucający się sposób.
Tylko pierwszy odcinek
Akiko Tanizaki
Kurde blaszka
Nie mogę powiedzieć, że widziałem już wszystko. Co to to nie – animców jest za dużo. Już i tak sporo życia i wzroku zmarnowałem na gapienie się w ekran komputera. Ale widziałem dość. A FutaKoi Alternative, chociaż ma pewne wady, jest genialnym zakończeniem mojej „kariery”.
Po obejrzeniu FKA chyba będę musiał zweryfikować ocenę wszystkich obejrzanych do tej pory animców. Od lat podczas seansu nie wzruszyłem się, nie czułem niepokoju, los bohaterów zdawał mi się z góry przesądzony i nie miałem specjalnych wątpliwości co do zakończenia. FutaKoi oglądałem z zapartym (dosłownie) tchem, mocno przeżywając sceny toczące się na ekranie. Polubiłem pokazane postacie, zresztą bardzo oryginalne. DO końca nie widziałem, jak się skończy. A po obejrzeniu całości czuję silny niedosyt – brawo! Zyskałem też swoją ulubioną postać w świecie anime – „Brudny Harry”. Ta postać zniszczyła system i była dokładnie tym, czego brakowało mi od dłuższego czasu. Niby głupi, niby kozak, niby cichy i spod ciemnej gwiazdy, ale w sumie spoko koleś, inteligentny itd. Przy tym bardzo żywy.
Bliźniaczki – nie, dziękuję, wolę związki monogamiczne. Akurat anime nie poruszało specjalnie tej kwestii (recenzja pięknie mówi, co pokazano w animcu), to takie słodkie przekrzykiwanie się dwóch żeńskich postaci, choć udanych, działało mi na nerwy. Całe szczęście, liczba bliźniąt została ograniczona do strawnej dla mnie liczby, ponadto nie poświęcono temu wątkowi specjalnie dużo czasu. One po prostu były i w tym świecie było to coś naturalnego, a sposób ich przedstawienia – istne mistrzostwo. Nic na siłę, niczego mi nie narzucano i nie próbowano wmówić.
Kałamarnica – przypomniała mi Tengen Toppa Gurren Lagan (czy jak to szło). Na wyrost, a jednak na poważnie. Poważnie bałem się, jak wszystko się skończy. A skończyło się tak, że miałem łzy w oczach i czułem niedosyt. Dlaczego? Polecam obejrzeć samemu.
Streszczając – anime nie jest doskonałe, ale jest piękne. Bardzo mnie zmotywowało do działania, żeby przeżyć swoje życie… pięknie.
Hollywood!
Ogólnie animiec trudny – niby dzieci i podstawówka, ale moralność całej serii stoi na tragicznie biuściastym poziomie. Może wypaczyć pogląd na rzeczywistość. Mniej odpornym odradzam.
Godne.
Dobre c.d.
Oczywiście, są dodatkowe odcinki, ale za nie nie chwycę – twórcy zrobili od A do Z serię składającą się z trzynastu odcinków i zakładam, że to cały obraz, jaki chcieli przekazać. Dla mnie w zupełności wystarczający.
Dobre
Nigdy nie doszukuję się na siłę głębszego przesłania w anime, nie lubię też gdy jest mi ono na siłę wpychane i podawane na tacy. Po prostu lubię obejrzeć jakiś obraz i samemu wyciągnąć swoje własne wnioski. I za pokazane w tym animcu obrazy: 10/10.
Że jak?!
Re: analiza jaja (na Wielkanoc)
Z większością się zgadzam.
Jeżeli natomiast patrzeć na tłumaczenie, to „Angel's Egg” jest wybitne. Można je bowiem tłumaczyć na naprawdę wiele sposobów. Ale jedno jest pewne – taki klimat to tylko tutaj.
P.S. Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł… Może tytuł tej produkcji to tylko podpucha i nie wiąże się on bezpośrednio z przedstawioną treścią? Albo sam w sobie jest przenośnią? Dużo pytań, dużo odpowiedzi :)
Cudowne, poruszające go głębi! (będzie oryginalnie; dla tych, co widzieli)
To najbardziej klimatyczne anime, jakie kiedykolwiek widziałem. Ach, co za muzyka, co za widoki… Ta czerń…
Film obejrzałem w oryginale, więc nic nie zrozumiałem. Co w ogóle nie przeszkadzało mi w seansie. Po prostu dopowiedziałem sobie to, czego nie wiedziałem :-)
A zobaczyłem najlepsze science‑fiction post‑apo, jakie stworzyli Japończycy. I to w latach, kiedy królowała Rajdowa Grupa B. Dobra, dość ironii.
Anime zrozumiałem tak:
Po katastrofie nuklearnej świat przerodził się w opustoszałe miejsce. Akcja skupia się na jednym ze zrujnowanych miast (podejrzewam Włochy). Jakimś cudem przeżyła dziewczynka, która nie najgorzej radziła sobie w osamotnionym, zdewastowanym mieście, zamieszkałym przez stwory ciemności (ewidentny efekt ponownego napromieniowania Czarnobyla). Ci biegający ludzie to jej wspomnienia z czasów, kiedy w mieście żyli inni, którzy podobnie jak ona przeżyli wojnę. Tyle, że sami się doprowadzili do końca – ciężko się najeść cieniem. A i promieniowanie robi swoje. A ona, dziecię radiacji…
Niedobitki podróżują w ciężkim sprzęcie wojskowym wyłożonym ołowiem, ale na co im on, skoro nie ma już z kim walczyć… Ano to nie do końca prawda, bo jest jeszcze Klan Wodnych Rycerzy, ale o tym później.
Z jednego pojazdu wysiada wojskowy z super‑uber bronią (ja tam widzę karabin snajperski, a nie krzyż… te ramiona to nic innego, jak jego statyw) oraz depresją (a co, świat się skończył, miał skakać z radości? :D). Najwyraźniej żal mu się zrobiło dziecka, chociaż zdawał sobie sprawę, że wystawione na działanie radiacji przez życie w mieście i tak nie pożyje zbyt długo. W sumie i tak był zdziwiony, że spotkał jeszcze kogoś żywego poza wnętrzem pojazdu, i to jeszcze dziecko… No tylko mi nie mówcie, że nie widzieliście tego w emocjach, tak wiernie oddanych na jego twarzy!
I tu się zaczyna prawdziwy dramat. Wojskowy robi się głodny, a nieprzyzwyczajony do życia w tym mieście po prostu nie znajduje jedzenia. Całe szczęście, ma super broń. A dziewczyna strusie jajo. Po paru dniach o pustym żołądku (tak, to że nie pokazali tych paru dni to zabieg celowy) dostrzega w oddali mamuta, zabija go ze swojej broni i zjada z kopytami i tym lśniącym futerkiem… No dobra, puściłem wodze fantazji ;P
Po paru dniach, kiedy dziecko zasypia ze swoim skarbem, gość robi z niego lepszy użytek – jajecznicę (albo jajko na twardo, co kto woli). Skubany, bo się nawet nie podzielił. Dramatem musiał być ten ciężki wybór moralny – podzielić się z dziewczyną czy też zjeść samemu… Wolał się najeść. Być może tłumaczył to sobie fałszywie, że w ten sposób nie zrani tak strasznie uczuć dziecka. Ale… Zostawienie skorupki było typowo „dorosłe” – głupiec wziął się za wychowanie dziecka: „Zobacz, w jakim okrutnym świecie żyjemy”. Kiedy to był tylko jego pogląd, a dziewczyna radziła sobie całkiem znośnie.
Kiedy rano dziecko się budzi i widzi, że po ogniu i jajecznicy zostały tylko skorupka i zgliszcza, wpada w rozpacz. Rzadko widuje się tak wiernie oddane emocje dzieci w anime post‑apo. No dobra, to jedyne anime, które pięknie pokazało emocje dziecka w krainie post‑apo. Jajko, jej jedyna nadzieja, zostało tak bezdusznie potraktowane! Została zdradzona. Nie wytrzymuje tego i skacze do wody (świetne – ktoś mógłby stwierdzić, że znajdzie sobie następne, ale niech zwróci uwagę na to, jak bardzo twórcy wniknęli w ludzką psychikę – to było JEJ jajko, jedyne, wybrane, jej przyjaciel i ona się nim opiekowała. Bez niego wszystko traci sens).
Teraz robi się ciężko z tłumaczeniem, ale…
Parę dni później, o wschodzie słońca, samotnie spacerujący po plaży wojskowy widzi wybuch bomby termojądrowej. Daleko, żeby nie było, że mu zaszkodzi… Wtedy pojawiają się Oni – Klan Wodnych Rycerzy. Co znajdą w wodzie, biorą dla siebie. Są moralnymi dupkami – widzieliście, czym ozdabiają swój pojazd z napędem antygrawitacyjnym? Całkiem musieli paść na rozum, żeby w takich czasach swoją furę tuningować znalezionymi w wodzie trofeami… Tutaj film dobiega końca.
Być może Klan Wodnych Rycerzy to wcale nie wrogowie, tylko ostatni ludzki bastion, jednak moralnie podupadły i dlatego został znienawidzony przez wojskowych? A może to wciąż wojskowy pojazd, ściśle tajny, z własnym ekosystemem, dla niepoznaki bytujący w wodzie? I kto wie, może jest legendarny, a wojskowy postanowił go odszukać, a jego włodarze, widząc na radarach samotną, ale żywą postać, postanowili zabrać go na pokład…? Twórcy anime pozostawili mnóstwo miejsca na interpretację dla fanów ;-)
Ach, jeszcze jedna scena – te jaja wypływające na wodę. Wytłumaczyłem to sobie tak: albo to scena kompletnie oderwana od reszty filmu, albo mutancia ikra, która została oderwana z dna morskiego, kiedy ich spokój zaburzyły zwłoki dziewczyny…
Podsumowując: naprawdę tak oglądałem to anime. I naprawdę poruszyło mnie ono do głębi, chociaż nie zawarłem tego w swoim opowiadaniu. Z całą pewnością jeszcze raz je obejrzę, może nawet dwa. Pierwszy raz doświadczyłem tak niesamowitego klimatu w filmie. Trochę kojarzył mi się z Shadow of The Colossus.
I ta cudowna, dopełniająca klimatu muzyka… Sam film i bez dźwięków wygląda naprawdę klimatycznie, ale z tą muzyką powstało prawdziwe dzieło sztuki.
Czy polecam? Tak. Ale proszę, nie doszukujcie się w każdej scenie alegorii i symboliki. Lepiej stworzyć swój własny, indywidualny obraz tego dzieła. Bo widzicie, z alegorią, a przede wszystkim z symboliką, jest jak z kupą mojego młodszego o blisko 18 lat brata. Aż jej zrobiłem zdjęcie (ale nie zasługuje na nie internet). I co? Będę wyciągał znaczenie symboliki kupy w kształcie (***) czy po prostu uznam: „Niezły przypadek, pierwszy raz w życiu widzę coś takiego, aż zrobię zdjęcie na pamiątkę, a i się pośmieję co nieco z niektórymi znajomymi”... Ostatecznie to Twój wybór, co robisz z posiadaną wiedzą.
Jest jeszcze jedna kwestia – interpretowanie Biblii na własny sposób nie jest bezpieczne – można wysnuć mylne wnioski, rozminąć się z prawdą i żyć w pewności, że się zna prawdę, więc już nie trzeba jej szukać. I tak oto, ubierając wszystko w alegorię i symbolikę, zamiast brać pewne rzeczy na sucho, ot, po prostu tak jest, czy się z tym zgadzam, czy nie, można naprawdę wiele stracić.
Re: 2/10
Komentarz raz jeszcze
The 2nd Run
Minęło parę krótkich lat, postanowiłem odświeżyć sobie serię. To niesamowite, jak bardzo zmieniło się moje spojrzenie na nią. Cudowna, pełna ciepła i genialnego humoru seria. Każdy odcinek ma w sobie „coś”, za co warto oglądać i co pcha do kolejnego odcinka. Aktualnie oglądam sobie serię na telefonie, taka dobranocka… :) Raz przedobrzyłem, obejrzałem dwa odcinki pod rząd i nie mogłem zasnąć, ataki śmiechu były z lekka niekontrolowane.
Barwne postaci, starannie zarysowane charaktery i niebywałe wręcz ciepło bijące od całej serii. Choćby sceny, gdy Mio próbowała przekupić policjanta albo goniła Yukko, gdy ta nie chciała oddać jej zeszytu… W ogóle para Yukko‑Mio to połączenie tlen‑wodór w iście wybuchowym stężeniu.
Poza tym, oglądając teraz tę serię dochodzę do wniosku, że każda z postaci jest przemyślana i konsekwentnie przedstawiona. Każda ma inny, oryginalny charakter, który można rozłożyć na czynniki pierwsze. Dodatkowo dopiero teraz dostrzegam „smaczki”, jak sposób reakcji postaci na pewne zachowania, raz przerysowany, raz pełen powagi, choć oddany za pomocą anime. Reakcji życiowych na życiowe problemy, choć niekoniecznie największej skali.
Jeśli ekipa, która stworzyła to anime, miała na celu przedstawienie życia w czarnym zwierciadle, ale z dobrze dobranym smakiem i proporcjami, to cel swój zrealizowała w pełni.
Pewnie nie każdemu seria się spodoba – są różne gusta, ludzie wywodzą się z różnych środowisk i tak, jak nie każdy ogląda anime, tak nie każdy odnajdzie siebie w fabule świata Nichijou. Osobiście gorąco polecam to anime! Teraz i za kilka lat, gdy już będziesz po szkole, a przywita cię szara rzeczywistość pracy i obowiązków, o których kiedyś nie myślałeś.
Re: Jestem w trakcie
Jestem w trakcie
Re: Biedny Hei
Trzeba było nie pić przed seansem, Antanaru ;)
Zadowolony
Podpisuję się pod tym. Oryginalne, ciepłe, przyjemne. Naprawdę bawi, np. po Wolfs Rain :)