x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Mimo że seria mi się podobała, to mam lekki niedosyt. Równie dobrze seria mogła mieć znacznie więcej odcinków, gdyby zdecydowano się rozwinąć wątki polityczne oraz fantastyczne, ale w tym przypadku chyba dobrze, że seria zamknęła się w 12 odcinkach, bo przynajmniej obecne w niej wątki zostały dobrze zaprezentowane, może nawet poświęcili zbyt wiele czasu na rozklejanie się przy niektórych problemach. Większość odcinków oglądałem w dużych odstępach czasu, więc może nie wyparło na mnie to takiego wrażenia.
Nie stworzyłem sobie większych oczekiwań przed oglądaniem, więc się nie rozczarowałem, a nawet zaskoczyłem.
Z postaciami sprawa wygląda podobnie. Albo polubi się je już na początku, albo wcale.
Re: Za stara na shoujo
Wprawdzie po pierwszej minucie miałem mieszane uczucia. Chciało mi się śmiać, ale z drugiej strony nie znoszę bohaterów, którzy zostają sprowokowani z takiego powodu. Na szczęście na ekran zawitała radość (a właściwie jej uosobienie) i wszystkie negatywne uczucia zanikły.
Muszę przyznać, że bardzo dobre seiyuu wybrano dla Naru. Brzmi bardzo naturalnie i od razu się czuje, że głos podkłada dziecko.
Dodam jeszcze, że dzieci nie znoszę (pozdrowienia dla mojej bratanicy). Strasznie podnoszą mi ciśnienie, kiedy pałętają się wokół mnie. Oglądając Barakamon nie mam takiego uczucia. Przynajmniej po pierwszym odcinku!
Niestety nie mogę przeboleć głównego bohatera i tej drugiej (zakładam, że głównej) bohaterki. Pierwsze wpada w schemat, że aż żal patrzeć, a drugie tylko dokłada oliwy do ognia. Kolejna „badasska” (nie wiem jakiego określenia w tej chwili użyć ;__;) bez większych emocji i wcale nie z traumą. Reszta postaci też nie wydaje się być szczególnie unikatowymi.
Ludzie poszukujący akcji i emocji pewnie będą usatysfakcjonowani w 100%. Ja mam tylko nadzieję, że nie będą ciągle jechać na motywach „zrobili mi/mojej rodzinie krzywdę, zemszczę się”, „oni są źli, musimy ich pokonać dla dobra ludzkości”, ale chyba za dużo sobie wyobrażam.
Pierwszy odcinek niczym mnie nie zaskoczył. Wiele osób w internetach zachwala mangę, więc stwierdziłem, że obejrzę. Niestety nic mnie pozytywnie nie zaskoczyło. Chociaż nie, scena z próbowaniem każdego jedzenia była nawet zabawna, a późniejszy konflikt tragiczny – „Nie mogę tego zjeść! Przestanę być człowiekiem! Wolę zagłodzić się na śmierć!” nie pozostawał w tle.
Co mi się spodobało, to muzyka. Nie jest jakaś nadzwyczajna, ale pasuje idealnie pasuje do sytuacji. No i oczywiście Kana Hanazawa w niesłodkiej i nieuroczej wersji.
Fabuła może jeszcze się rozwinąć, nie wątpię. Jeśli nie, to będzie lepszym zastępcą Brunhildy.
kliknij: ukryte A nowy ending to czysty fanservice…
Przepraszam, mogę Cię teraz urazić, ale muszę to napisać, żeby było jasno – nie zamierzam odpowiadać na żadne pańskie odpowiedzi do moich komentarzy, ani teraz, ani w przyszłości.
Może „Czajka” jest lepszą wersją, ale nie dokonuje tutaj przekładu na język polski, po prostu chciałem się podzielić swoimi wrażeniami po obejrzeniu wszystkich odcinków. Gdyby ten komentarz miał inny charakter lub był na przykład wpisem na blogu, czy recenzją (których i tak nie jestem w stanie napisać) to pewnie zwróciłbym uwagę na zapis lub zostałbym poprawiony. Nie widzę sensu, aby się nad tym tutaj rozwodzić.
Zdecydowałem się to oglądać ze względu na miejsce akcji i świat, który wydawał się ciekawy – czyli te wszelkie stworzenia, które były widziane – jednorożce, smoki (w właściwie to jedna i nie do końca smoczyca!), elektryczne wilki – każde z nich zaprojektowane na swój sposób. Szkoda, że było tak mało tych stworzeń, ale to nie pokemony :(
Zainteresowała mnie również główna para sabotażystów, gdyż nie spotykam ich często w anime (nie wiem, może częściej występują pod gatunkiem „fantasy”, ale takich nie ma sporo i sam też wielu ich nie oglądam). Chaika… niestety była sobą i poza designem jej wdzianka potrafiła głównie irytować swoim sposobem mówienia. Nie pomagało jej też to, że pomimo odpowiedniego wyposażenia głównymi walczącymi byli Toru i Akari.
Fabuła szła i pomimo obiecującego początku potem było już gorzej. Same historie może nie były złe, nadzwyczajnie dobre też nie, ale podczas oglądania stwierdziłem, że jednak brakuje mi w tej serii czegoś, co przykuje mnie do monitora i sprawi, że będę wyczekiwał następnego odcinka z niecierpliwością, a wszystko jednak pasuje. Jednym z problemów są bohaterowie. O Chaice wyrobiłem sobie zdanie już na początku, ale Toru i Akari dali mi zupełnie mniej, niż od nich oczekiwałem. Akari zapatrzona w swojego brata, niczym Mikasa z Ataku Tytanów. Nie jest to jeszcze ten poziom i dziewczyna potrafiła zarzucić żartem (można powiedzieć, że najbardziej charakterna postać z całej trójki), najbardziej ją polubiłem, ale jej rola z całej trójki (a nawet czwórki) była najmniejsza i mam wrażenie, że poświęcono jej zdecydowanie za mało czasu. Z kolei z Toru stał się z czasem zwyczajnym bohaterem broniącym swojej ukochanej, zdolnym poświęć swoje życie dla niej. Może też liczyłem na więcej sztuczek i sprytu od nich, może. Od razu zaznaczam, że w walce nie można im tego odmówić. Frederica raz się pojawiała kiedy nie była potrzebna, kiedy nie była to znikała – wspominam tutaj o odcinku ze spotkaniem czerwonej, o którym już wspominałem w komentarzu poniżej.
Grupa Żyletki nie wzbudzała we mnie żadnych uczuć, ani też żadnej z postaci nie polubiłem. Można powiedzieć, że nudzili mnie potem bardziej niż Chaika.
Drugą rzeczą jest to, że tak naprawdę żadna z profesji i mocy nie została określona i wszystkiego trzeba się domyślać. Czym jest inkantacja sabotażystów? Kim naprawdę jest „wizardo”? Wraz z czasem na pewno jest się w stanie samemu to wydedukować, ale moce czarodzieja różniły i się o wiele od zwyczajnej, znanej i archetypowej wersji. Komuś może nie przeszkadzać, lecz mając do czynienia z własnym światem przedstawionym przez autora chciałbym znać jego granice, a w tym przypadku nie jest to typowy magiczny świat.
Muszę też przyznać, że wątek z pochodzeniem Chaiki nic specjalnego sobą nie zaprezentował. W 11. odcinku dowiadujemy się tego, co możemy już wywnioskować po spotkaniu czerwonej. Jedynie końcówka ostatniego odcinka coś w tym wypadku zmieniła. Bardziej zainteresował mnie wątek magicznego paliwa i tego w jaki sposób został wynaleziony. Jeśli miałbym kontynuować oglądanie tej serii we wrześniu, to głównie z tego powodu.
Grafice i animacji nie mogę nic zarzucić, bardzo przypadły mi do gustu i nie czułem się nią zażenowany. Muzyka niespecjalnie zwróciła moją uwagę.
Podsumowując warto poświęcić temu uwagę. Może nie jest to nic wybitnego, ale pośród ostatnich nowych lekko się wyróżnia.
Re: Piękny jest (ten) Świat!
Re: Piękny jest (ten) Świat!
Re: Piękny jest (ten) Świat!
Przynajmniej jest to dobrze zrealizowane, więc nie ogląda się tak źle, ale ostatnio coraz więc głupot mnie w tym denerwuje. Na przykład sposób ukazywania przeciwników – mordercza lalka, której śmiech ma sprawiać, że jest bardziej nikczemna i zła; albo niewyjaśniony sprawa z ostatniego odcinka – kliknij: ukryte Joseph był ścigany przez policję, ale jakoś to załatwił i nawet furę zdobył, aby mogli dalej podróżować… >.<
Podskakuje mi libido, więc wsadzę swój język do ust koleżanki.
Jeśli o nich mowa, to wszystko kręci się wokół głównej pary. Reszcie poświęcono z pół odcinka (brunetkom chyba mniej z tego, co kojarzę). Już siostra Yuu miała większe znaczenie dla serii. Sama Yuu była denerwująca, a Haruka nie wzbudzała we mnie większych emocji, ani uczuć. Chociaż czasami za bardzo kleiła się do Yuu. Można powiedzieć, że jak typowy japoński fan anime do swojej loli.
Pierwszy odcinek dawał szansę, że wieczór przy tym będzie przyjemny, a wyszło zupełnie inaczej.
Na szczęście zostały tylko 3 odcinki i można o tym zapomnieć.
Po obejrzeniu Kill la Kill mam jednak inne odczucia i spostrzeżenia niż recenzent. 24 odcinki to nie było aż „za nadto” czasu. Po prostu twórcy nie umieli w pełni go wykorzystać i dlatego niektóre elementy mogły nużyć. Mam wrażenie, że przeglądając różne strony, fora i dyskusje na nich, czytałem lepsze teorie niż te, które zostały zaprezentowane.
No i trochę szkoda, że autor pisząc o stronie wizualnie skupił się tylko na efektach. Pomimo miejscowych braków animacji twórcy spisywali się przecież całkiem nieźle…
Najgorsza jest chyba ta blond pani, którą za złą chce uchodzić, ale nic jej z tego nie wychodzi. Już nawet to, że w najnowszym odcinku kliknij: ukryte porwała Tohkę i podpięła do niej coś dziwnego – oglądając trailer wiadomo, co tam chcą jej zrobić… - nie wzbudziło we mnie żadnych emocji. W byciu nikczemnym Kurumi jest znacznie lepsza. Siostry Yamai to takie drugie Tohki tylko mniej denerwujące, bo nie poświęcają jej tyle czasu, ile jej (btw. kliknij: ukryte co się z nimi stało po zapieczętowaniu i czemu na dopiero na festiwalu je pokazali? >.<) i nie kreują ich na główną partnerko‑duszę Shido. Ich pojedynek tak szybko zleciał, że mam wrażenie jakby w ogóle go nie było, a w tym czasie robili inne ważniejsze rzeczy. Miku przynajmniej ma jakiś charakter, ale za kliknij: ukryte arogancją i awersją do mężczyzn na pewno kryje się trauma…
Liczę na to, że ostatnie 3 odcinki w końcu mnie czymś zaskoczą. kliknij: ukryte Pojawiła się już Kurumi, więc już jest ciekawiej. Dobrze by było dostać jakiekolwiek odpowiedzi, bo na razie jest ich zero. Seria pewnie nie skończy się na tym sezonie, bo light novel ciągle jeszcze wychodzi. No chyba, że ten sezon się nie sprzeda ;d
Re: episodio 7
Odcinek numer sześć.
Szczerze mówiąc, ciężko znaleźć horror anime, który potrafi przerazić i nie wywołać przeciwnej reakcji, czyli wybuchu śmiechu. Czy „Shiki” się to udało? Niezupełnie.
Pierwsze moje wrażenie było pozytywne. Mała wioska, nowi lokatorzy, tajemnicze zaginięcia i zgony… To, co się może wydarzyć dalej nasuwa się samo, mnie jednak zachęciło do odkrywania kolejnych wydarzeń. Poza tym zachwyciła mnie bardzo grafika. Wygląd postaci, którego nie spotkałem wcześniej w anime, żywe kolory włosów oraz dziwne ich formy w połączeniu z muzyką, nadawały świetny klimat tej serii, jako horrorowi. Włosy imo są świetnym rozwiązaniem, bo łatwo wpadają w pamięć i „charaktery” się potem nie mylą.
Pomimo tych elementów, każdy z kolejnych pierwszych odcinków jakoś niespecjalnie mnie do oglądania zachęcał. Dopiero potem, kiedy już zaczęło się coś dziać i przestali siedzieć na miejscu, to się wkręciłem. Przed samym końcem niestety wszystko zaczęło hamować, a trochę szkoda…
Może zacznę od tego, co mi się nie podobało. kliknij: ukryte O ile przez te kilka pierwszych odcinków było m.in. przedstawienie postaci, budowanie klimatu, następnie eskalacja przejmowania wioski przez shiki, tak pod sam koniec klimat zanikł, a rozpoczęła się już tylko bezmyślna rzeź. Dobrze, że mnich i Sunako temu zaradzili.
Z drugiej strony podziwiam autorkę, że z początku znienawidzonych przeze mnie shiki udało się zrobić ofiary, na których śmierć przyszło mi potem patrzeć z żalem. Aż się ucieszyłem kiedy zobaczyłem zdrowego mnicha z walizką. Pierwsza moja reakcja wobec Sunako to było – „Idź i znikaj stąd chore dziecko”. Może to brzmi zabawnie, ale podobne odczucia miałem wobec innych postaci. Na przykład z doktorem, ale on niestety przeszedł odwrotny proces (od lubienia do nienawiści…).
Nie podobało mi się też to, że autorka chyba sama nie widziała co zrobić z niektórymi postaciami. Tak, część miała ogromne znaczenie dla fabuły, a były to nawet te, po których bym się nie spodziewał takiej roli. Jednakże niekoniecznie fajne było to, że jedne z postaci kliknij: ukryte (głównie Natsuno) były kreowane na jedne z głównych bohaterów przez kilka pierwszych odcinków, tylko po to, żeby potem pojawić się praktycznie wyłącznie na końcu. Z częścią nie wiadomo co się w ogóle stało kliknij: ukryte (na przykład Nao, chociaż pokazali jej historię i liczyłem od niej na coś więcej od niej…), niektórzy tam sobie byli, żeby sobie być kliknij: ukryte (na przykład Matsuo – po co autorka go tam w ogóle wpychała), a o reszcie nie wiadomo natomiast nic kliknij: ukryte (wilcza służąca lub Seishirou – wydawał się być ważną postacią, ale nie wyjaśniono jak się spotkał z Sunako, ani dlaczego z nią jest – bo chce i ją akceptuje, ok…).
kliknij: ukryte Jeśli chodzi o samą fabułę to naprawdę nie rozumiem momentami zachowania tych ludzi. W 4. odcinku zginęło już 20 ludzi, podejrzewali epidemię, z którą nie mogą sobie poradzić (nie znali przyczyny zgonu nawet), a oni nie zrobili nic i nie poprosili o pomoc kogoś z zewnątrz. Niech sobie ludzie giną dalej. Nie rozumiem też zachowania ludzi z wioski. Później, właściwie to codziennie ktoś ginął, ale oni nie robili sobie z tego nic. Czy w Japonii taka znieczulica społeczna to coś normalnego? Zresztą ta wioska jakoś bardzo na końcu świata nie było, skoro wybudowali tam ładną i nową klinikę :p (dla mnie to już coś…). Nie mówiąc już o tym, że najpierw mieszkańcy nie potrafili uwierzyć dzieciakowi (a nawet dwójce), że shiki istnieją, a potem doktor nie potrafi znaleźć przyczyny tych wszystkich śmierci i dzięki spotkanemu przez przypadek chłopcu dostaje olśnienia, że za wszystkim stoją złe wampajry!
Cóż, nie jestem w stanie idealnie oddać wszystkich swoich przeżyć i przemyśleń związanych z tą serią, ale na pewno jej nie zapomnę. To już jakiś plus. Ponadto fabuła momentami jest świetna. Było kilka chwil, które mnie przeraziły – jak na anime to wielki sukces. Szkoda, że sama historia jest nierówna, a przedostatnie odcinki pozostawiają niesmak.
Każdy na pewno znajdzie swoją ulubioną postać. Dla mnie byli to Tatsumi, Sunako i Megumi. Na temat grafiki pisałem już wyżej, a o muzyce pisał zapewne każdy przede mną, ale powtórzę – jest boska.