x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Mam wrażenie, że trochę inaczej odbieram tę serię niż chcieliby twórcy…
Re: Gdzie ten szał, gdzie ta faza...?
Re: Gdzie ten szał, gdzie ta faza...?
Tak, ale mnie takie wyjaśnienie nie do końca przekonuje…
Re: Bardzo sympatyczna seria.
Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale zapomniałem o tym i dopiero kolejna odpowiedź mi przypomniała.
Re: Gdzie ten szał, gdzie ta faza...?
Drugi odcinek dał mi więcej optymizmu. Może z wężowego kolegi (Bosch, on do liceum chodzi, a wygląda jak stary facet – tak, znam ten obrazek z porównaniem Dziodzio Kudzio i Kejona) będzie coś więcej. No i liczę na dużo więcej Dio.
Parę Josepha i Ceasara ciężko będzie przebić, ale nie ma co się martwić na zapas. Pod kilkoma względami (animacją openingu chociażby) nowy Jojo już przebił starego.
Mimo wszystko zawsze znajdzie się coś, co będzie mi przeszkadzać. Może tylko mi się wydaje, ale animacja postaci jest momentami tragiczna. Nie, żebym się na tym znał, ale nie jest to też seria pełna akcji, więc nie ma to większego znaczenia. Poza tym „Toto” (zrobiony z Thotha…), Hades‑san – to jednak trochę boli, w końcu z mitologią grecką, starożytnego Egiptu i nordycką człowiek ma trochę wspólnego i potem wszystkie te wyobrażenia legną w gruzach, po obejrzeniu czegoś takiego… xd Z drugiej strony, przez takie coś biorę Kamigami no Asobi mniej poważnie i chyba wychodzi to tej serii na plus.
Dla mnie SE Not! nie jest takie złe. Na pewno miło jest znowu spojrzeć na Makę, Soul, Deatha… czy nawet Black Stara (który denerwował mnie chyba najbardziej). Szczególnie, że od pierwszego odcinka podstawy minęło już 6 lat!
Re: Bardzo sympatyczna seria.
No i zgadzam się z wami całkowicie. Pierwszy odcinek jest świetny. Zarówno główna bohaterka jak i miejsce akcji są świetne. Aż mi się te stoiska targowe ze „Spice and Wolf” skojarzyły ^^"
Oglądać będę, dla fajnego zabawnego openingu, no i chciałbym się dowiedzieć co będzie dalej.
Re: Gniot
Mnie do serii zachęciła przede wszystkim grafika (również chciałem zobaczyć w końcu coś innego) oraz efekty zaprezentowane w trailerze. No i akcja była, ale nią samą człowiek niestety nie żyje. Szczególnie, że niektóre elementy nie za bardzo trzymają się reszty.
Po pierwszym odcinku powinienem dać sobie chyba spokój, ponieważ przedstawiony system sądownictwa jest dla mnie trochę… bez sensu. Nawet im tam rzetelne i pewne dowody nie były, żeby sprawcę skazać na śmierć. Nie mówiąc już o tym, że po skazaniu od razu taka osoba ginie. Tylko dlatego, że jest Wudem? To ja się nie dziwię, że kliknij: ukryte ten facet chciał pozostałych ludzi wybić.
Ostatni odcinek był chyba najgłupszy pod tym względem. Nie rozumiem jakim cudem pozwolili Cecylii kliknij: ukryte na reprezentowanie faceta, który chciał ją zabić. Jeszcze gorsze było to, że wcześniej tak po prostu ją puścili dając wiarę jej słowom, a zły pan wcześniej oficjalnych zeznań nie składał (lub nie pokazali) i nagle w sądzie otworzyły mu się usta. Cóż, plus dla złego pana, bo Cecylię by skazali i byłoby po sprawie, ale to jakoś niespecjalnie pomaga.
Jeśli chodzi o postacie to tylko Hotaru udało mi się polubić. Szkoda mi trochę że Moyo nie odegrała na końcu większej roli. Reszta ekipy nawet specjalnie się nie wyróżniała, a pozostałe postacie tak samo.
Brakowało mi też jakoś wyjaśnienia czym są te zwierzaki i jaką pełnią rolę. Z tego co kojarzę to dopiero w którymś z ostatnich odcinków rzucili dwa słowa czym są. Wtedy, kiedy kliknij: ukryte Cecylia się zgubiła chyba.
Oglądając to raz na tydzień w formie rozrywki, to nie było takie złe. Początek napawał mnie optymizmem co do tej serii – może Cecil się jeszcze jakoś rozwinie, może czeka ją jakaś poważna i skomplikowana sprawa, ale twórcy pozostawili oczywiście zrzucić wszystko na „przeznaczenie” oraz poszli w trochę innym kierunku niż komuś się wydaje.
Zaczęło się bardzo… dziwnie. Nie wiedziałem za bardzo o co chodzi, skoro fragment z końca pierwszej Madoki pokazywał coś zupełnie inną przyszłość, ale jak zwykle świetnie z tego wybrnęli. Gdyby film zakończył się właśnie na tym momencie to byłby tylko bardzo dobry, jednak fabuła postanowiła nas jeszcze bardziej zaskoczyć.
Twórcom udało się również nadać Madoce nowy klimat, bez którego by się nie obyło. Grafika obrazki są jeszcze bardziej surrealistyczne i zwariowane niż poprzednio. Pewne nowe utwory kojarzą mi się trochę z grą Alice Madness Returns, co jeszcze wzmocniło moje wrażenie. W samym „oście” znajdziemy też coś świeżego.
Bardzo jestem zadowolony z filmu, inaczej (a nawet lepiej) patrzę teraz na Akemi oraz Sayakę. Jeśli komuś spodobały się wiedźmy oraz charakter ich przedstawiania, to niech się nie waha i bierze za oglądanie!
Re: Kilakil
Ty tak na serio? xd
Pierwszy sezon nie spodobał mi się do końca. Przede wszystkim dlatego, że przepadam za dramą, a w drugiej części było jej pełno. Po drugim sezonie Chuunibyou mam jednak wrażenie, że wydarzenia z poprzedniej części stoją na nieporównywalnie wyższym poziomie od tego czegoś. Podczas oglądania niektóryc odcinków zaczynałem tęsknić za nim.
Fabuła powoli ciągnie się do końca, momentami jest aż tak przewidywalna, że nie chce się wierzyć1 temu, co się ogląda. Przez 90% serii nie dzieje się zupełnie nic. Wyszłoby jej chyba na dobre gdyby liczbę odcinków skrócić do czterech lub nawet trzech. Wtedy byłby to ciekawy dodatek do prequela.
Jedyne plusy jakie mogę wymienić to przede wszystkim samo zakończenie wątku z Shichimiyą, bo mogło wyjść z tego coś jeszcze gorszego. No i faktem jest to, że czasem da się uśmiechnąć do jakiegoś żartu.
Zadowolone będę tylko i wyłącznie osoby, którym humor na początku poprzedniego sezonu przydał do gustu lub fani bohaterek pobocznych (Kumin czy Nibutani – swoją drogą tojedyna ogarniąca cokolwiek w tym anime postać).
Przyznam, że na początku nie za bardzo anime przypadło mi do gustu. Humor nie zawsze we mnie trafił, a sam pomysł na bogów, pogromców upiorów o wymyślnych kształtach i kolorach, które przeciągają ludzi na złą drogę i żywią się ich duszami, niczym nadzwyczajnym nie jest. Każdy kolejny odcinek podobał mi się bardziej, udało mi się polubić większość postaci, nawet Yukine, którego seiyuu nie znoszę(!). Problem jest taki, że końcówka trochę mnie rozczarowała. Sam ostatni odcinek był niezły, ale seria cierpi jedną znaną przypadłość – małą ilość odcinków. Wątek z Bishamon pojawił się po to, żeby potem zniknąć i pozostać nieruszonym do samego końca, a same zakończenie było tak bardzo „ok”, że aż mnie zirytowało. Będę musiał kiedyś sięgnąć po mangę, oj będę musiał.
Jeśli już miałbym się czegoś czepiać, to tego, że w sprawie Yukine tak naprawdę wszyscy byli winni jego przemiany, tylko nie on. Czemu nie mogli mu na początku wyjaśnić jakie zasady panują między nim, a bogiem? Chociażby Hiyori, która sama przez przypadek się dowiedziała. W sumie potem została bohaterką, więc ma z tego profit… D:
Re: Uhh
Ale muszę przyznać, że postacie i ich animacja wygląda trochę koślawo. Dlatego bardziej podobają mi się one w mandze.
Muzyka
Tak przy okazji, nie chcę nowego komentarza do recenzji tworzyć. Padło w niej zdanie:
Yuki to przypadkiem nie jest imię? W takim przypadku nie lepiej użyć nazwiska? W takim przypadku wygląda to trochę na brak szacunku dla kompozytorki, a wątpię by była koleżanką autora recenzji…
Nie, żebym coś zarzucał, chcę się tylko dopytać.
Nie wiem, może oczekiwałem wtedy więcej, ale następne książki, no może nie licząc tej z Gargantuą i księżniczką, były jakby to powiedzieć… miałkie (takie ładne słowo ostatnio widuję w komentarzach)? Jakby niczym już potem nie zaskakiwały, trochę przynudzały, a do postaci i tak nie da się przywiązać, skoro po rozwiązaniu problemu nasze bohaterki do następnej książki już skaczą, a pod koniec anime i tak się z tamtymi postaciami nie spotykamy ponownie. Mam również wrażenie, że gdyby Lilith z całej tej podróży po bibliotece wyciąć, to seria niewiele by straciła. Skoro przez całą serię prawie w ogóle się nie zmienia, a Hazuki czy też podróż z nią, nie mają na Lilith żadnego wpływu. Przynajmniej miała fajną czapkę, taki plus.
Jeśli chodzi o końcówkę to szkoda, że nie wyjaśnili kilku rzeczy, na przykład kliknij: ukryte kim tak naprawdę były siostry (oprócz bycia strażniczkami biblioteki), tam nawet się jakiś Adam po drodze przetoczył…, czym był ten denerwujący ptak, dlaczego Hatsumi w ogóle zdecydowała się porzucić Lilith i bibliotekę?
Zawiodło mnie też to, że kliknij: ukryte Gargantua tak łatwo po 100 latach poszukiwań Ewy odpuścił i wrócił do swojego świata i swojej przyjaciółki z dzieciństwa, którą wcześniej miał trochę w poważaniu. Przynajmniej motyw z ostatniego odcinka mi się spodobał, który jednak był chyba najdziwniejszy w tym wszystkim.
Powtórzę jeszcze, że grafika była naprawdę bardzo ładna. Jedyne co mi w niej przeszkadzało czasami zbyt szerokie twarze ze zbyt dużymi oczkami, widywane również u Hazuki. Z postaci polubiłem właśnie ją – jakby się tak zastanowić, to takie szukanie wybranki po różnych światach i pomaganie przypadkowo spotkanym ludziom jest nawet romantyczne – oraz Gargantuę, czyli główną męską postać i chyba najlepszą ze wszystkich w „YamiBou”.
Re: 18.01.2014r. – ?
W Nisekoi może nie będzie jakiegoś nadzwyczajnego wątku romantycznego, ale sama forma mnie w pełnie zadowala. Ponadto udało mi się polubić trójkę głównych postaci – pomimo tego, że jedna z nich to tsundere, a główny bohater nie jest do końca przeciętnym, szarym licealistą.
Re: Wrażenia po pierwszym odcinku.
Odnośnie tego co pisaliście, to ja mam nadzieję, że oprócz HS za napisy weźmie się jakaś grupa, która ładnie będzie umieszczać notki z wyjaśnieniami i odniesieniami, które ciężko jest zrozumieć zachodniemu widzowi.