
Komentarze
Stalowy alchemik: misja braci
- Re: Opus magnum : Ryuki : 13.04.2025 09:54:45
- Re: Opus magnum : Łowca czarownic : 13.04.2025 08:34:09
- Re: Opus magnum : ZSRRKnight : 13.04.2025 07:28:49
- Opus magnum : Damek : 12.04.2025 23:01:34
- Re: Roy Mustang : tajakjejtam_taka_ona : 29.08.2019 19:40:41
- Re: Polski tytuł : gruszeczkowa : 21.06.2019 11:32:50
- Re: Polski tytuł : gruszeczkowa : 21.06.2019 11:21:35
- Re: Polski tytuł : Maxromem : 20.06.2019 14:47:08
- Re: Polski tytuł : Orzi : 20.06.2019 14:19:27
- Re: Polski tytuł : Nick : 20.06.2019 13:50:50
Opus magnum
Polski tytuł
Kolejny raz utwierdzam się w tym, że Polacy nie powinni tłumaczyć tytułów produkcji zagranicznych.
Starsza
"Lekcja pozbawiona bólu nie ma znaczenia..."
Zaserwowana nam fabuła jest naprawdę oryginalna i poprowadzona z rozmachem. Im więcej odcinków za nami, tym więcej pojawia się pytań, na które na szczęście otrzymujemy odpowiedzi. Okazuje się, że nie wszystko jest takie słodkie, jakie mogłoby się wydawać. Przedstawiony świat jest barwny, ciekawy, a jednocześnie dość brutalny. FMA ładnie ukazuje prawa nim rządzące. Tytuł porusza trudne tematy i składnia do pewnych refleksji.
FMA jest jedynym anime, do którego wracałam wiele razy. Za każdym razem czułam się, jakbym odkrywała je na nowo. Mimo że wiedziałam, co się zdarzy, zawsze wywoływało ono we mnie te same emocje. FMA jest wspaniałym przykładem tego, jak powinno wyglądać idealne anime.
O postaciach mogłabym pisać wiele. Najbardziej do gustu przypadł mi Edward Elric. Już od kilku lat jest jedną z moich najulubieńszych postaci. Podoba mi się w nim jego autentyczność. Jest postacią, która potrafi myśleć. kliknij: ukryte Dużym plusem jest też to, że nie zrobiono z niego najsilniejszego człowieka na Ziemi. Mimo swej dojrzałości, można ujrzeć w nim chwilami małego chłopca, który jest świadomy swojej maleńkości wobec świata. Wie, że jest tylko człowiekiem, bezradnym w pewnych sytuacjach. Świetna była scena, w której bezsilnie siedział na schodach i płakał po śmierci Niny.
Postać, którą bardzo polubiłam jest też kliknij: ukryte Greeling.
Warto wspomnieć także o pani generał Armstrong, Mustangu czy też Hughesie. Wachlarz postaci jest bardzo duży i barwny. Domyślam się, że każdy znajdzie w nim swojego ulubieńca. Ważnym punktem jest również to, że w FMA nie znalazłam żadnej postaci, która irytowałaby swoim zachowaniem, a o to raczej w anime nie trudno.
Dramat oraz komedia są tu idealnie wyważone. Niejednokrotnie miałam ochotę płakać wraz z bohaterami oraz śmiać się z nimi na głos.
Kreska jest przyjemna dla oka. Cudowne, pastelowe kolory świetnie współgrają z całością. Animacja jest płynna i raczej w tej kwestii nie ma się do czego „doczepić”.
Muzyka dobrze buduje klimat. Jest naprawdę przyjemna dla ucha. Według mnie, wszystkie openingi oraz endingi były dobrze zrobione. Szczególnie upodobałam sobie pierwszy, trzeci oraz czwarty opening. Zdarzało się, że przed rozpoczęciem odcinka kilka razy oglądałam dany opening.
Minęło już kilka ładnych lat, a ja nadal z przyjemnością wracam do ścieżki dźwiękowej z FullMetala.
Odnośnie wyżej wspomnianego klimatu, to właśnie on sprawia, że oglądając FMA, ma się ciarki na całym ciele. Jest to naprawdę mocna strona tej serii.
FullMetal powinien być wzorem, w jaki sposób tworzyć dobre shouneny. Dużym plusem jest brak fillerów. Na ekranie praktycznie bez przerwy coś się dzieję i jesteśmy wciągani coraz bardziej w wir zdarzeń.
O genialności FMA można pisać bez końca. Z pewnością wrócę niejednokrotnie do tego tytułu. Jeśli ktoś jeszcze zastanawia się nad obejrzeniem dzieła, jakim jest FMA, to jego wątpliwości powinny zostać już dawno rozwiane. Po obejrzeniu serii sam zrozumie, w czym tkwi jej fenomen.
10/10. Polecam!
Klasyka
Już po pierwszym odcinku można poczuć, że anime jest bardzo dobre. Heh, w moim osobistym rankingu FMA:B szybko przewyższyło inne serie i obecnie jest na pierwszym miejscu. Poziom anime jest niewiarygodny.
Na początku myślałam, że obejrzenie całej serii zajmie mi miesiąc, ale trwało to może jakieś dwa tygodnie. Każdego dnia sobie wmawiałam, że obejrzę dziś tylko jeden lub dwa odcinki, lecz za każdym razem nie umiałam się powstrzymać i wciskałam link „Następny odcinek”, co skutkowało tym, że codziennie oglądałam ich około sześć i wciąż mi było mało.
FMA:B to wyśmienite połączenie akcji, nutki tajemnicy i komedii w jednym. Powaga i komedia są ze sobą świetnie połączone i przyznam, że tu bez tej dawki humoru seria nie byłaby taka sama, brakowałoby jej tego czegoś.
No i alchemia to wisienka na torcie! Właściwie to był jeden z czynników, który mnie przekonał do obejrzenia FMA:B, które przedstawia ją w sposób naprawdę świetny – dużo też uczy, bo naprawdę trudno się nie zgodzić z niektórymi słowami bohaterów, które choć czasami mocne, to są prawdziwe.
Jedną z rzeczy, które mi się bardzo podobają, jest brutalność tego anime. Może i nie leje się co chwilę krew, ale nie ma w nim też jakiejś litości dla bohaterów – giną nawet ci, do których widz może się przywiązać. To jedna z tych rzeczy, które mi się najbardziej podobają – nie ma strachu przed zabijaniem bohaterów.
Szczerze mówiąc, to nigdy nie przeżywałam takich emocji przy oglądaniu czegoś, serio. Pod koniec i się śmiałam, i płakałam (moja mama chyba uznała, że zwariowałam). Bywały chwile, w których byłam wzruszona, czasami gapiłam się w monitor jak zaczarowana. To niesamowite, jak wiele emocji można przeżyć równocześnie.
Postacie doskonale wykreowane – Edward z jego samozaparciem (i awersją do mleka), Alphonse i wiara w brata, Scar ze swoim poczuciem zemsty, Mustang, Winry waląca po głowie Eda i milion innych bohaterów… Każdego z nich polubiłam, co mnie samą dziwi. Nawet Ojca i King Bradleya.
No i do końca nie potrafiłam się nacieszyć głosami homunculusów – szczególnie Pride boski.
Dodatkowy plus jest taki, że akcja nie zwalnia, toczy się coraz szybciej. Niesamowity jest sposób, w jaki szczegóły łączą się powoli w całość. Początkowo myślałam, że wątki są odrębne, jednak potem zgrabnie się uzupełniły.
Na uwagę też zasługuje muzyka – soundtracki są dobre, a openingu też mi się podobały, niektóre mniej, inne więcej.
Mogłabym się tak rozpływać godzinami, ale po co mam lać słodycz?
Polecam.
Klasa
Roy Mustang
Z góry dziękuję za odpowiedz.
Moje ulubione anime
Najlepsza shounenówka
Arcydzieło
Nie wydaję mi się, abym musiał kogokolwiek specjalnie namawiać na FMAB, ponieważ każdy kto to oglądał, zawsze ma pozytywne odczucia. Sądzę również, że nie muszę streszczać fabuły, ponieważ każdy, kto jako tako orientuje się w świecie mang/anime, nawet jeśli nie oglądał samej serii, to z pewnością o niej słyszał i mniej więcej kojarzy, o co w niej chodzi i z czym to się je.
Świat przedstawiony jest bardzo dokładny, wiarygodny i ciekawy. Mamy tutaj technologię z początków XX wieku i alchemię, którą można nazwać, w dużym uproszczeniu, nadnaturalną mocą. Nie ma się wrażenia powierzchowności, płytkości czy naciąganych spraw w żadnej kwestii- czy to „power upów”, zachowań i motywacji niektórych postaci czy logiki całokształtu.
Prawa rządzące w tym świecie są od początku jasne i trzymają się kupy. Trudno szukać tutaj jakichkolwiek potknięć czy odstępstw od normy. Wszystko ma swoje miejsce, przyczynę i skutek.
Bohaterowie są wprost fenomenalni. Jest ich, trzeba przyznać, dość sporo, ale każdy zachowuje swoją oryginalność, osobowość i charyzmę. Nie ma się wrażenia zlania się wszystkich w jedną masę. Każdy jest wyrazisty i zapamiętywalny. W Fullmetal Alchemist Brotherhood bohater nie potrzebuje pokazywać swojej przeszłości przez 15 minut czasu antenowego, abyśmy zrozumieli jego motywację, charakter, powody działań i jeszcze go zapamiętali. Wystarczy na nią popatrzeć i wspomnieć tylko kilka najistotniejszych faktów, a obraz postaci sam pojawia się nam przed oczyma, a swoją osobowością jest w stanie wyryć się nam w pamięci.
Klimat tego anime jest fenomenalny. Mamy tutaj zderzenie dwóch obrazów- wiejskiej sielanki, dziecięcej beztroski, urokliwego poczucia humoru i wspaniałej przyjaźni, z okrutnym światem intryg, brutalnej polityki, mrocznej strony ludzkiej duszy, który bywa często obrzydliwa i odpychająca.
Mimo poruszania wielu uniwersalnych i ważnych wartości, seria ta unika naciąganych gadek, nudnych przemów, które bywają takie „och!” i „ach!”, wspaniałe i urzekające aż do porzygu. Nie ma tu męczącej patetyczności, która cechuje większość z podobnych serii. Jeżeli już się znajdzie, to jest ona wyważona i dobrana w najlepszych momentach. Nie umoralnia na siłę, a przedstawia pewne punkty widzenia, z którymi możemy się zgadzać, bądź nie.
Kreska i animacja są na najwyższym poziomie. Nie ma się wrażenia sztuczności i pójścia po linii najmniejszego oporu. Wszystko jest stworzone starannie i z zamysłem. Bajeczne i sielankowe obrazki urzekają mnie za każdym razem.
Soundtrack jest na bardzo wysokim poziomie. Jeśli chcemy gdzieś znaleźć wiele patetyczności i doniosłości, to właśnie w soundtracku. Przyciąga on uwagę od samego początku. W czasie akcji, muzyka jest bardzo żywa i agresywna (zachowując jednak pewną dostojność), a w trudniejszych i smutniejszych momentach potrafi być niezwykle melancholijna, wręcz depresyjna. To tylko pogłębia w widzu emocje. Ścieżka dźwiękowa jest niewątpliwie warta zapamiętania.
Całość oceniam na 9/10. Może to z sentymentu, a może nie, ale trudno znaleźć mi tutaj jakieś znaczące błędy czy gorsze strony. Fullmetal Alchemist Brotherhood polecam gorąco każdemu, bez względu na to, jakie ma preferencje gatunkowe.
Pytanie
Mam 12 lat, oglądałam już Kuroshitsuji i Attack on Titan, a fabuła Fullmetal Alchemist bardzo mnie zainteresowała, i zastanawiam się, czy obejrzeć…
8/10
Od razu trzeba powiedzieć że FMA jest dobre i nie ma czemu tu zaprzeczać.
Jest to jedyne anime z którym się spotkałem gdzie przy tak wielu odcinkach, nawet można rzec niewielu odcinkach – NIE BYŁO FILLERÓW!!!!! Nietypowa liczba odcinków mogła zostać podwojona jak i potrojona przez studio BONES, ale pomyśleli i zamiast męczyć widza dali „dużo” w odpowiedniej ilości.
Oprócz zawięzłości odcinków mamy bardzo dobrą fabułę i sympatycznych bohaterów.
Mimo że tytułowi bohaterowie to dzieci fabuła jak i problematyka jest raczej ukazana pod kątem dorosłego życia. Mamy wojsko, głowę państwa, problemy związane z konfliktami zbrojnymi jak i codzienne życie ukazane od strony młodych ludzi jak i dorosłych ojców i żon.
Autorowi trzeba pochwalić wpasowanie siedmiu grzechów głównych, które miały swój wydźwięk metaforyczny, w szczególności przy wypowiedziach bohaterów/humunkulusów i pokazywały świetne odbicie ludzkich słabości.
Jeśli chodzi o bohaterów, których jest bardzo wielu ciężko podzielić na epizodycznych czy drugoplanowych, gdyż świetnie poprowadzona fabuła przeplata nam ich z danymi wątkami tak abyśmy o nikim nie zapomnieli.
(nie chcę rozpisywać się na ich temat, gdyż nie chce spoilerować i psuć frajdy z oglądania)
Jeśli chodzi o kreskę to było ok, nie męczy oka, nie przerysowana
czysta i przejrzysta.
O wadach anime nie zamierzam pisać bo jest sympatyczne, i dla trochę młodszej widowni ode mnie – (nie mylić z dziećmi) na pewno ręka pójdzie w stronę 10/10
Daje tej produkcji 8/10 gdyż doświadczenie nabyte przy oglądaniu
anime nie pozwoliło mi dać więcej.
nie moge się zabrać..
Obejrzałem 5 odcinków i póki co zupełnie mnie nie przekonuje, ot taki lekki shounen, z domieszką komedii i dramatu.
Średniawka, dalej jest lepiej?
Moje zycie juz nigdy nie bedzie takie samo...
Zaczne od fabuly, ktora jest naprawde oryginalna i inteligentna. Nie ma co narzekac na poczatek, to chwilowe preludium do troche ciezszego klimatu jaki potem nastepuje. Momenty odprezena szybko zmeniaja sie na chwile grozy. Powoli na glownych bohaterach zaciesnia sie petla, a widzowi cisnienie skacze do granic wytrzymalosci. Dodatkowo w to wszystko zostaly umiejetne wpisane refleksje o zyciu, ktore naprawde zmuszaja widza do myslenia. „Chwileczke, stop, to ma naprawde sens…”
Postaci to kolejna mocna strona tej produkcji. Zachwycaja swoimi charakterami i wcale nie roznia sie jedynie kolorem wlosow i oczu. Nie posiadaja tez nadnaturalnych mocy, wszakze alchemia jest nauka, ktora otwiera swoje mozliwosci tylko przed zdolnymi i pracowitymi ludzmi. Wszystko to sprawia, ze bohaterowie sa bliscy odbiorcy, mozna z powodzeniem ich nasladowac. Nie istnieja denerwujace postaci: albo sie kogos kocha, albo nienaiwdzi. Zdecydowanie moja ulubiona postacia jest Edward i jednoczesnie jest on najlepszym fikcyjnym bohaterem jakiego dane mi bylo poznac. Nie umniejszam roli innych postaci, ale mysle, ze kazdy z nas ma swoja ulubiona, ktorej kibicuje. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy na chemii dowiedzialam sie, ze naprawde istnial ktos o nazwisku Van Hoenheim (nawet nie pytajcie o jego imie, moze dlatego autorka nazwala swojego bohatera tylko nazwiskiem).
Napisalam juz tak duzo, ze, choc bedzie to bardzo niewdzieczne z mojej strony, tylko wspomne o genialne muzyce, zarowno openingi jak i endingi, a takze soundtracki na najwyzszym poziomie. Tak samo z grafika.
Naprawe trudno znalezc mi w tej produkcji jakiekolwiek minusy. W komentarzach przewijaly sie stwierdzenia, ze nie dorownuje ona Naruto czy Bleach. Lubie oba te tasiemce i z Naruto jestem na biezaco, jesli chodzi o mange, a jednak nie oceniam ich tak wysoko jak FMA. Byc moze chodzi tu o ciagnaca sie fabule czy postaci, ktore mnie przytlaczaja swoja niesamowitoscia.
Brotherhood odmenil moje spojrzenie na swiat mangi i anime. Polecam, wrecz wciskam do rak jak swiadek Jehowy, obejrzyjcie! I jesli dotrwales do tej pory mojego wywodu nad tym anime, to gratuluje ci wytrwalosci. z takim zaparciem jestes na dobrej drodze do zostania Panstwowym Alchemikiem.
Kocham!!
Praktycznie wszystkie postacie polubiłem, jedne mniej a drugie bardziej. Major Armstrong – niesamowicie pozytywna postać, rozwala mnie jego „zajebistość” , jego siostra , silny i bezpośredni generał. Sensei Izumi – też niezłe z niej babsko, do tego jej uniesienia xD. Lin i jego podwładni , Mei z xing – o ich losach powinno powstać nowe anime :D. Roy Mustang i Howkeye – świetny duet.. Van hohenheim – pozytywny gościu :D , homunculusy – niektórych naprawde lubiałem i troche przejmowałem się ich losami – zwłaszcza Envy. Winry – ehh fajnie że ułoży się jej z Edem, Kimblee- bezwzględny alchemik, ale jego też lubiałem , był „draniem” no ale cóż ;d. Scar – ciekawa postać , a wtedy gdy odwrócił się od Yokiego, kiedy envy go chciał pochłąnąć to była najśmieszniejsza scena z serii :D. Hmm chimery i reszta wojska – też kilka fajnych postaći, a zwłaszcza Havoc i Hughs którego losem sie troche przejąłem :) .
No i oczywiście Edward i Alphonse – moi ulubieńcy , choć momentami Al mnie denerwował ale mimo to , jedni z moich ulubionych bohaterów ).
Niesamowite anime
fullmetalbadziewist
stanowczo odradzam i odsyłam do porządnych serii takich jak naruto, bleach czy dragon ball.
Obowiązkowe!
Bardzo przyjemnie ogląda się wszelkie walki, są niepowtarzalne i pomysłowe, nie nudzą się i można je oglądać po 50 razy. Kiedy tylko widziałam Eda w akcji moje oczy poszerzały się dwukrotnie i podziwiały co dzieje się na ekranie.
Muzyka także jest epicka. Może nie jestem znawczynią, ale naprawdę mi się spodobała.
Jeśli chodzi o pierwszą część… to było moje pierwsze anime i oglądałam je z fascynacją, dlatego też mam do niego sentyment. Wtedy też nie znałam mangi i nie mogłam ocenić tego tak jak trzeba. Przy końcówce o mało się nie popłakałam, więc też polecam obejrzenie pierwszej serii.
Anime naprawdę trzeba zobaczyć gdyż jest to niesamowite doświadczenie. Zmienia wszystko. Bardzo się cieszę, że moja starsza siostra pokazała mi tą serię, czuję się spełniona po obejrzeniu go. Wiem, że nigdy nie trafię już na równie dobrą produkcję.
A tak na rozluźnienie… męska część bohaterów to naprawdę dobra robota <3 Dla panów też coś się znajdzie :D
Powinien obejrzeć to każdy!
FENOMENALNE !!!
Dla mnie całkowity brak wad.
Fabuła cudowna od początku do końca, muzyka świetnie pasuje do klimatu. Jestem kompletnie oczarowana.
Anime budzi mnóstwo emocji… nie brak tam scen komediowych jak i smutnych, doprowadzających do łez oraz wywołujących kołatanie serca XD. Bohaterowie są perfekcyjnie pod takim względem, że każdy ma swój odmienny charakter, budzą u widza sympatię do tego stopnia, że gdy coś się dzieje z ich udziałem ma się ochotę krzyczeć „NIE DAJ SIĘ…DOWAL MU…DALEJ NASI!!! XDD”. Jest się z nimi całym sercem.
Zakończenie moim zdaniem nie mogło być lepsze.
Głosy bohaterów idealnie oddają ich osobowości… plus także za to, ze usłyszałam kilka lubianych przeze mnie głosów ^^
Od razu mówię, że nie oglądałam wersji FMA, ale oczywiście sięgnę po nią… po prostu zaczęłam od tej ze względu na jej zgodność z mangą oraz to, ze miałam z nią już do czynienia za pośrednictwem Hyper'a = miłość do tego tytuły już kiełkowała ;P
POLECAM, A jakże! :D