Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 9/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 50
Średnia: 8
σ=1,57

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Tennis no Ouji-sama: Zenkoku Taikai Hen - Semifinal

zrzutka

Tym razem drużyna Seigaku musi się zmierzyć z wymagającym przeciwnikiem, jakim jest klub tenisowy Shitenhouji. Czas na półfinały mistrzostw i jeszcze bardziej absurdalne wydanie tenisa!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Klawa

Recenzja / Opis

Po emocjonującym pojedynku z akademią Hyoutei, młodzi tenisiści z Seigaku dostali się do półfinałów. Tymczasem uczniowie z Fudomine pod przewodnictwem Kippeia Tachibany, który powrócił do blond fryzury, przegrywają z wyjątkowo silnymi przeciwnikami – pochodzącym z regionu Kansai klubem Shitenhouji. Tym samym do walki z Echizenem i spółką o udział w finale staje wyjątkowo wesoła ekipa, mówiąca z dziwnym akcentem. Co ciekawe, nowi pretendenci do tytułu mistrza także mają w swoim składzie genialnego pierwszoroczniaka, Kintarou Tooyamę. Nie można też zapomnieć o broniącym tytułu Rikkaidai, które czeka spotkanie z wyróżniającym się klubem Nagoya Seitoku.

Tennis no Ouji­‑sama: Zenkoku Taikai Hen – Semifinal to krótka, ale szalenie dynamiczna kontynuacja Tennis no Ouji­‑sama: Zenkoku Taikai Hen i chyba jedna z najlepszych części cyklu. Podobnie jak w przypadku poprzedniczki, tak i tutaj całkowicie skupiono się na rozgrywkach, nie zostawiając widzowi nawet chwili na złapanie oddechu. W przypadku anime, gdzie dużo się dzieje i jest mnóstwo wydarzeń do pokazania, sześć odcinków to niewiele. Jednak scenarzyści poradzili sobie doskonale, idealnie rozplanowując poszczególne pojedynki. Tym razem nieco wyłamano się ze schematu poświęcania jednego odcinka na każdy mecz, ponieważ przy takim układzie zwyczajnie nie starczyłoby czasu na pokazanie wszystkiego. A zdecydowanie jest co oglądać. Po raz kolejny dobór przeciwników i przebieg rozgrywek mogą zaskoczyć – cóż, wszelkie dziwne roszady w składzie mają sens o tyle, że nawet bez oglądania serii widz ma świadomość, która drużyna przejdzie dalej i żeby nie ziewał z nudów podczas seansu, wypadałoby mu zrobić jakąś niespodziankę. Zresztą sama łapałam się na tym, że nawet mając świadomość istnienia kontynuacji i tego, kto będzie w niej grał pierwsze skrzypce, chwilami bałam się, czy czasem mój faworyt nie przegra. Nieco żałuję, że stosunkowo niewiele czasu poświęcono zawodnikom Rikkaidai, gdyż ich pojedynek z Nagoyą, a właściwie jego fragmenty, zapowiadały bardzo efektowne widowisko. Poza tym warto wspomnieć o chwilowej „detronizacji” Seigaku jako najbardziej niesamowitej drużyny turnieju. Tym razem najjaśniej błyszczał klub Shitenhouji!

W porównaniu do poprzedniej części nie ma tu przeciwników, którzy na pierwszy rzut oka wzbudzają negatywne emocje (na drugi zresztą też nie), wręcz przeciwnie. Tenisiści z regionu Kansai to jedne z najsympatyczniejszych i uroczych postaci, jakie pojawiają się w całym cyklu. Oczywiście tak jak pozostałym klubom, zależy im przede wszystkim na zwycięstwie, ale nie mają zamiaru robić komuś krzywdy z tego powodu. Osobowości poszczególnych graczy są zaskakująco podobne do osobowości zawodników Seigaku, z niewielkimi wyjątkami. Kapitan zespołu, Kuranosuke Shiraishi, to skrzyżowanie Tezuki z Fujim. Spokojny, dojrzały i zawsze opanowany chłopak cieszy się ogromnym uznaniem kolegów. Jego styl gry jest zaskakująco normalny i chyba najbardziej przypomina realny sport, chociaż jak sam Shiraishi twierdzi, jest wyjątkowo nudny. Nie do końca się z tym zgadzam, ponieważ na tle pozostałych graczy, którzy są w stanie wykorzystać piłkę jako śmiertelną broń, zdecydowanie się wyróżnia, i to pozytywnie. Jego zupełnym przeciwieństwem i największym zmartwieniem jest wspomniany we wstępie pierwszoklasista, Kintarou Tooyama. To hiperaktywny, głośny i niesamowicie naiwny dzieciak, który nie przepada za myśleniem i preferuje tenisa siłowego. Jego techniki przypominają raczej zrzucanie bomb niż po prostu kombinację szybkości i siły, jak w przypadku umiejętności Kawamury czy innego zawodnika Shitenhouji, Gina. Mimo to Kintarou jest zaskakująco podobny do Echizena, obaj najchętniej wyzwaliby na pojedynek pół świata i to z najwyższym przekonaniem, że zostaną zwycięzcami takiego pojedynku. Swoją drogą, stanowią oni wyjątkowo dobrany duet, ale żeby się o tym przekonać, trzeba sięgnąć po papierową kontynuację Tennis no Ouji­‑sama, czyli Shin Tennis no Ouji­‑sama. Oprócz kapitana i młodziutkiego geniusza, warto też wspomnieć o Senrim Chitose, przyjacielu z lat młodzieńczych Tachibany. Celem chłopaka jest opanowanie „ostatecznej techniki”, która sprawia, iż zawodnik staje się niepokonany. Cóż, pierwsze kroki w tym kierunku Senri ma już za sobą, ale jak pokaże jego pojedynek – jeden z najbardziej zaskakujących i ciekawych w serii – nie tylko on. Pozostali członkowie klubu tenisowego Shitenhouji nie wysuwają się aż tak bardzo na pierwszy plan, może poza wspomnianym wcześniej Ginem. To chyba najbardziej dojrzała i poważna postać w całym cyklu. Chociaż chłopak ma zaledwie czternaście lat, wygląda i zachowuje się, jakby miał ich co najmniej trzydzieści. Kojarzył mi się z nauczycielem w szkole kendo, mądrym, zrównoważonym i honorowym. Resztę zespołu tworzą dwaj komedianci o nieco nieokreślonej orientacji seksualnej, pewien bezczelny drugoklasista, który niestety nie ma okazji pokazać, na co go stać, oraz równie pewny siebie kuzyn Oshitariego z akademii Hyoutei, Kenya. Sympatycznym nastolatkom doradza młody i przystojny (wreszcie jakiś pełnoletni bishounen) trener, Osamu Watanabe, który pod płaszczykiem wyluzowania skrywa sporą ilość wiedzy i umiejętności (a przynajmniej wskazują na to wszelkie poszlaki, ponieważ konkretnych dowodów brak). Charaktery zawodników i sposób ich gry sprawiają, że chociaż mecze pomiędzy Seigaku a Shitenhouji są zajadłe, to jednak rozgrywane są w przyjacielskiej atmosferze, o czym świadczy wyjątkowo ciepłe zakończenie tej części.

Od strony technicznej praktycznie nic się nie zmieniło od ostatniego spotkania. Widzowie nadal mogą cieszyć oczy ładniejszą kreską, żywą kolorystyką i wreszcie porządną animacją. Takoż ścieżka dźwiękowa nie zaskakuje nowościami; tak naprawdę jedynym utworem zasługującym na uwagę jest druga czołówka, Koi no Gekidasa Ecstasy, śpiewana przez seiyuu Fujiego, Shiraishiego, Senriego oraz Shishido. Dobór aktorów okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż ich głosy, choć przynajmniej w dwóch przypadkach niezbyt wybitne, znakomicie ze sobą współgrają. Sama piosenka należy do grupy utworów szybko wpadających w ucho i chodzących za słuchaczem przez długi czas. Energiczna, optymistyczna i melodyjna, idealnie oddaje ducha kolejnej części Tennis no Ouji­‑sama. Acz muszę przyznać, że niemałym zaskoczeniem okazał się dla mnie wspaniały występ Yuki Kaidy, która gra właśnie Fujiego. Nie spodziewałam się, że ze swoim delikatnym głosem jest w stanie tak dobrze śpiewać. Natomiast wszystkie fanki Juna Fukuyamy zapewne ucieszy fakt, że wzbogacił on obsadę, użyczając swojego głosu Kenyi Oshitariemu (szkoda, że nie jest to postać, która ma wiele do powiedzenia). Godną uwagi ciekawostką jest też angielski, jakim posługują się gracze klubu Nagoya Seitoku. Jest on zaskakująco poprawny i nieprzypominający bełkotu, chociaż odrobinę za sztywny. Mimo to byłam pod wrażeniem, bo jednak rzadko spotyka się w anime postacie dobrze mówiące w tym języku.

Tennis no Ouji­‑sama: Zenkoku Taikai Hen – Semifinal to godny następca poprzedniej części i smaczna przystawka przed daniem głównym, czyli finałem mistrzostw. Na pewno jest to „lektura obowiązkowa” dla wszystkich fanów przygód Echizena i spółki, która zdecydowanie spełnia pokładane w niej nadzieje. Oczywiście prezentowany w niej tenis to już czysta abstrakcja, ale przyzwyczajeni do popisów młodych sportowców widzowie chyba nie spodziewają się nagłej zmiany klimatu i powrotu do świata realnego. Cóż, wszystkim miłośnikom cyklu Tennis no Ouji­‑sama pozostaje życzyć udanego seansu.

moshi_moshi, 10 grudnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: M.S.C.
Autor: Takeshi Konomi
Projekt: Akiharu Ishii
Reżyser: Shunsuke Tada
Muzyka: Cheru Watanabe

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Tennis no Ouji-sama na forum Kotatsu Nieoficjalny pl