Komentarze
Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai
- Ciąg dalszy wypowiedzi : Beż zalogowania : 4.01.2022 17:35:42
- Menma : Bez zalogowania : 4.01.2022 17:24:47
- Odcinek 6 : Bez : 27.09.2021 17:20:23
- komentarz : Serene : 9.05.2020 16:59:15
- komentarz : wylogowało mnie : 25.04.2020 09:47:05
- komentarz : TomE : 19.10.2018 08:57:13
- Re: Po seansie warto przeczytać recenzję : Maxromem : 2.08.2018 17:46:31
- Re: Po seansie warto przeczytać recenzję : Akawashi : 2.08.2018 17:32:32
- Re: Po seansie warto przeczytać recenzję : Maxromem : 2.08.2018 16:05:14
- Re: Po seansie warto przeczytać recenzję : Kamen : 2.08.2018 14:35:42
9/10
"Kintan,kocham Cię tak,że mogłabym zostać Twoją żoną"
Ano Hana ma coś,czego nie zawsze możemy dojrzeć w produkcjach anime,a mianowicie – oryginalną fabułę. kliknij: ukryte Nie często duch zmarłej wraca na „Ziemię” aby wywołać płacz u swojego ukochanego (bo przecież to okazało się być celem Manmy),a zwłaszcza w produkcjach anime
To jak zastały przedstawione relacje nastoletnich bohaterów nasuwa pewną rozterkę: „Że co!? Że niby oni mieli być kiedyś paczką najlepszych przyjaciół? To jakiś nonsens!” Ale właśnie dzięki temu nonsensowi to anime u mnie zapunktowało.Anime wyraźnie pokazało jak często ludzkie tragedie,zamiast zbliżać,oddalają.Piątka głównych bohaterów,to na pierwszy rzut oka zwyczajna młodzież (aczkolwiek skrywająca elementy pewnej traumy).Mają różne charaktery i co najważniejsze – nie są to standardowe osobowości,kreowane u bohaterów niezliczonej ilości anime.Mam tu na myśli typową nieśmiałą,jąkającą się dziewuszkę czy pana o lodowatym sercu kliknij: ukryte choć tu leci oczko w stronę Yukiatsu,aczkolwiek jego dystans jak najbardziej usprawiedliwiony.Kreska również mi się podoba.Kolory są przyjemne,a cała oprawa graficzna jest po prostu ładna.Dotyczy to również postaci kliknij: ukryte chociaż Tsuruko z krótkimi włosami wygląda okropnie,a Manma dzięki swojej fryzurze ma twarz pociągłą jak u konia.Opening i ending to bez wątpienia najładniejsze piosenki jakie do tej pory słyszałam.Dotyczy to szczególnie endingu właśnie (polecam przesłuchać pełna wersję).Jednak oczywiście są też wady (aczkolwiek to tylko pojedyncze przypadki).Był taki jeden moment,że pomyślałam sobie: „Jeny,jakie to żałosne”.Ci którzy oglądali,z pewnością będą wiedzieli,że chodzi o scenę,w której kliknij: ukryte nastąpiło grupowe wyznanie żalów przyprawione obfitym potokiem łez.To naprawdę (nawet dla mnie mnie,fanki Angel Beats) było wyjątkowo śmieszne.Dodam również,że postać Menmy rzeczywiście trochę irytowała,ale pod koniec okazała się przesympatyczną dziewczynką kliknij: ukryte zginęła gdy miała zaledwie 7 czy 8 lat,jak nie mniej,więc to jakoby tłumaczy jej rozwydrzone zachowanie..Nie podobał mi się również fakt,iż kliknij: ukryte Manma wróciła w doroślejszej postaci.Czy duchy rosną? Chociaż gdyby wróciła jako 7‑8 letnie dziecko,nie zrobiłoby to takiego efektu i oczywiście Jinatn nie mógłby się w niej ponownie zakochać.
W recenzji padło zdanie,które okropnie mnie zirytowało Uważam,że właśnie w Ano Hana pokazano i to bardzo wyraźnie jaki stosunek to tego mają bohaterowie. kliknij: ukryte Yukiatsu nigdy się z tym nie pogodził,niby dlaczego tak reagował na Jintana? Bo wiedział,że to jego kochała Menma,a wkurzał się jeszcze bardziej gdy to właśnie Jinatn mógł ją zobaczyć i dotknąć.A Anri?Przecież sama powiedziała,że gdy Menma umarła cieszyła się z tego powodu,bo wierzyła,że Jintan wreszcie ją zauważy.Jintan również ukazał swój stosunek do tego.Po śmierci Menmy,stał się outsiderem;na początku nic nie obchodziło go,co się stanie z Menmą,jednak później nie chciał by odchodziła i tu właśnie jest pokazane jak bardzo Jintan przeżywał i przeżywa śmierć Meiko.Ludzie on wiedział,że Menma jest duchem,wiedział,że w każdej chwili może zniknąć,wiedział,że razem nie mają żadnej przyszłości,ale pomimo tego nie chciał jej stracić,on nawet nie próbował oszukać własnej świadomości,że Meiko tak naprawdę nie ma.To świadczy o tym jak bardzo był zdesperowany.
Ano Hana jest naprawdę wyjątkowe.Wzruszyć naprawdę potrafi i to już po 1 odcinku.Zakończenie było jasne i piękne.Po seansie naszła mnie jednak dziwna,smutna myśl kliknij: ukryte pomimo obietnicy,że będą przyjaciółmi na zawsze zrozumiałam,że jest to jednak niemożliwe.Meiko umarła.Nigdy już nie wróci,a każdy z Sekretnej Bazy z czasem zapomni.Na pewno nie za rok,nie za dwa,ale kiedyś na pewno.Każdy z nich musipogodzić się z odejściem Menmy i zaakceptować,że jej już nie będzie,a to jest bardziej bolesne niż sama kwestia śmierci.
Coś wyjątkowego
I, choroba jasna, uczciwie muszę to powiedzieć – trafiłem na jedną z lepszych produkcji ostatnich lat. „AnoHana” łapie za gardło, trzyma i nie puszcza aż do samego końca, ściskając tak mocno, że aż boli. Nie brak tu scen, które w innym wydaniu wywołały by u mnie zapewne dziki śmiech, ale w tej, szczególnej konwencji, waliły w serce jak seria z chainguna. Udało się to twórcom, nie powiem. Nawet obecność najbardziej moe ducha w dziejach anime nie raziła, a nie jest tajemnicą, że za moeblobami nie przepadam.
Różne są rodzaje wrażliwości, jednego bierze na płacz, gdy w ecchi haremówce cycata idiotka wyznaje miłość gapowatemu kretynowi (który w międzyczasie zdążył obskoczyć jej koleżanki), inni chlipią na „Totoro” (serio, widziałem!), a są i tacy, których do żywego cięła śmierć kliknij: ukryte Aeris w „Final Fantasy VII”. Nie mnie to oceniać. Jednak właśnie „AnoHanie” udała się rzadka sztuka nie pozostawienia mnie obojętnym na to, co oglądam. Dycha w pełni zasłużona, a anime ląduje na półce z tymi kilkoma ponadczasowymi produkcjami (jak „Utena”, „Yamato”, „Belladona of Sadness” itd.), do których zapewne nie raz będę wracał.
Duchowa perełeczka
Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Jak sądzę, problem polega głównie na tym, w jaki sposób historia została opowiedziana. Początek pokazano tak, jakby film był kontynuacją pierwszej serii (a przecież takowej nie było), ja zaś powinienem świetnie znać bohaterów i wydarzenia, wokół których kręci się opowieść. Żadnego wprowadzenia, wstępu, nic z tych rzeczy. To sprawiło, że od razu czułem się zagubiony i poirytowany, co mnie bardzo do filmu zraziło. I do tego jeszcze postać Menmy, tak irytująca dziecinnym (choć w tym przypadku zrozumiałym i umocowanym w fabule) zachowaniem. Miałem wrażenie, że pochodzi z anime przeznaczonego dla o wiele młodszej grupy wiekowej. Do reszty bohaterów pasowała jak pięść do nosa. Plus, pojawiające się co i rusz retrospekcje zakłócały narrację, a w konsekwencji odbiór całości. Wszystko to razem nie pozwalało mi, niestety, cieszyć się filmem.
Wydaje mi się, że anime powinno wrócić na stół montażysty i zostać zmontowane od nowa. W jego obecnym kształcie, przynajmniej dla mnie, stanowi kąsek trudny do przełknięcia.
Kilka tygodni po zakończeniu serii
Cóż...
Zdecydowanie polecam.
było bardzo fajne
my jesteśmy jacyś dziwni!
Po dramatach nie należy się spodziewać logiki ani głębi. Dramaty mają wzruszać i to jest ich jedyne zadanie. A z tego Ano Hana wywiązuje się znakomicie. Poleganie jedynie na uczuciach okazało się w moim przypadku zgubne, gdyż nie należę do osób, które łatwo wzruszyć, a wysłużone schematy i skrajne emocje niezwykle łatwo doprowadzić do absurdu bądź spłycić – a przez to pozornie dramatyczne wątki mogą co najwyżej nudzić i irytować. Może to kwestia moich wygórowanych wymagań, ale mam wrażenie, że twórcom plany się odrobinę posypały bądź nie mieli dostatecznie konkretnej wizji tego, o czym chcą nakręcić anime. Myślę, że to kwestia Twoich wygórowanych oczekiwań.
Yumi221, to doprawdy śmieszne, że uważasz się za osobę wrażliwą. Osoby wrażliwe płakały(-by) na każdym niemal odcinku i w żadnych wypadku nie miały(-by) okazji ani chęci, ani nawet czasu (w końcu osoby wrażliwe fabuła i ukazane emocje wciągają), by zastanawiać się nad brakiem logiki tego małego arcydziełka. Osoby wrażliwe po prostu by oglądały i płakały, i współczuły bohaterom, a nie „wyłączały się”, by pozastanawiać się, dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej.
Być może recenzentka miała rację – może użyto prostych, tanich chwytów. Nie wiem tego, ponieważ tak naprawdę po raz pierwszy oglądałam dramat. I nie żałuję, że moim pierwszym była Ano Hana. Stawiam 10/10, a wśród dramatów wędruje ona u mnie na 1 miejsce. NIEODWOŁALNIE.
Jeśli jesteś osobą naprawdę wrażliwą, myślącą sercem, a nie – jak recenzentka – rozumiem, ZGRZESZYSZ, jeśli nie obejrzysz tego anime!
Zapowiadało się obiecująco...
Należę do osób wrażliwych, ale to, co przedstawiono tutaj mnie nie poruszyło. Pierwsze odcinki wprawiły mnie w melancholijny nastrój, bo założenia serii – to jest cała historia szóstki przyjaciół z przeszłości i ta część o prawdziwym życzeniu Memny naprawdę mi się podobała. Tak samo jak sytuacja rodziny Meiko, ich udział (chociaż jest zbyt mały). A cała reszta była na minus.
Niby poszczególne wątki są całkowicie zrozumiałe, tak samo jak motywy i uczucia wszystkich bohaterów. Teoretycznie wszystko okej, ale coś było jednak nie tak. Nie poruszyło mnie po prostu. Nie mam pojęcia dlaczego. Może winę ponosi sposób ukazania zdarzeń? Patrzyłam na te szczególnie dramatyczne momenty, kiedy bohaterowie wyznawali sobie różne rzeczy albo płakali, a w mojej głowie pojawiała się myśl „To już? To jest ten moment, w którym powinnam wzruszyć się do łez i rzewnie płakać wraz z nimi?”.
Skoro to seria, która gra na emocjach, to co pozostaje temu, kogo nie poruszyła? Prawda jest taka, że w tym momencie nie ma na dla niej ratunku. Gdy spojrzeć na całość trzeźwym okiem, nie przez pryzmat emocji, pozostaje bardzo niewiele. Wymienione już w recenzji i niektórych komentarzach dziury fabularne. I głupi, naprawdę głupi bohaterowie, udające dorosłych dzieciaki. Albo gorzej – dzieciaki, które manifestują swoją bezradność, napawają się nią, taplają się w niej i nie chcą wyjść. Ale domyślam się, że to akurat było zamierzone i nie mam pretensji – taka konwencja, która ukazana w ten sposób mi się zwyczajnie nie podoba. Mimo wszystko nie potrafię powstrzymać przychodzącego mi wciąż na myśl słowa „melodramat”. To nie jest nawet obelga, to zwyczajne stwierdzenie faktu.
Lepsza byłaby ta historia bez Menmy. Wcale nie dlatego, że jej nie lubię – przeciwnie, sympatyczna z niej była bohaterka. Po prostu opowieść o przyjaciołach, którzy usiłują odnowić stare więzi i poradzić sobie z przeszłością byłaby bardziej przekonująca i zapewne nie tak rzewna. Jeżeli mam płakać przy danej historii, musi być ona realistyczna – Meiko ten realizm odbiera i może właśnie z jej powodu odbieram całość w ten sposób. Jej pojawienie się było rozdrapaniem ran na nowo. Zbędnym, bo ze wszystkim mogli się bohaterowie uporać całkiem inaczej.
Moja ocena oscyluje między 6 a 7 i na razie nie potrafię raz na zawsze zadecydować, więc na moim profilu widnieje to drugie. Ale może ulec zmianie…
7/10
Uważam, że ocena z recenzji jest zbyt surowa, ale Ano hi Mita nie zasługuje na najwyższe noty.
Nie rozpisując się, dwie największe wady to przedramatyzowana jak dla mnie końcówka oraz fabuła grubymi nićmi szyta, kliknij: ukryte bo poszukiwania życzenia Menmy jest dla mnie trochę absurdalne ze względu na to, że przecież Jinta nie spróbował jej nawet o to zapytać a rozmawiali praktycznie o wszystkim. Poza tym duch, który wcina ramen i bierze prysznic jest trochę przesadzone. Ale na te tematy można mieć rózne opinie.
Moja ocena: 7/10 – świetny pomysł i zawiązanie akcji oraz wspaniali bohaterowie (poza Menmą, trochę mnie denerwowała, choć nie przez cały czas), ale też fabularne niedoróbki i trochę absurdalne lamenty/emocje postaci w ostatnim odcinku, które urosły do groteskowych rozmiarów.
p.s. opening jest cudny, jeden z moich ulubionych.
Pierwszy i drugi odcinek: zawiązanie się fabuły i przedstawienie sytuacji i pomysłu- oceniłbym wtedy serię bardzo wysoko. Lecz później stopniowo traciła walory. Miejsce delikatnej historii o przyjaciołach z dzieciństwa zajęły dwie beznadziejnie zakochane, rozczarowane dziewczyny. Zamiast jasnej, kolorowej i pogodnej kreski pod koniec poruszamy się nocami w ciemnym lesie i zdaje się, że jest coraz gorzej kliknij: ukryte , a świr ogarnia ekipę coraz bardziej.
Nie wybaczam też zmarnowanych, a atrakcyjnych wątków- tutaj motyw Anaru i koleżanek. kliknij: ukryte Sorry, dziewczyna jest uznana za dupodajkę, zajmuje to łącznie około odcinka, a następnie zupełnie naturalnie przechodzi się nad tym do porządku dziennego i głównego wątku, jakby tematu nigdy nie było. Strata jednego odcinka na niepotrzebny wątek w 11 odcinkowej serii to dużo. kliknij: ukryte Zamiast failowego odcinka z Anaru z chęcią zobaczyłbym proces szukania i odkrywania życzenia Menmy, który dominuje na początku- to jest naprawdę niezłe. Spokojnie dałbym już wtedy co najmniej 8.
Mógłbym kilka rzeczy jeszcze napisać, ale pomińmy i jeszcze jedno: kliknij: ukryte wątki miłosne- na początku delikatne i przyjemnie naszkicowane pod koniec przyjmują postać dwóch rozhisteryzowanych, wrzeszczących na swoich wybranków i sarkających na ducha nastolatek. Nie, sorry, głębi tu nie ma. To jest śmieszne.
Przyznam, końcówka wzruszająca. Ostatecznie u mnie 5/10. Na + oryginalność, a na – zmarnowanie pomysłu i przerost emocji nad treścią. Nie byłbym taki surowy, ale się po prostu bardzo zawiodłem.
Jeżeli ktoś ma problem z „tanimi chwytami” to ciekawe, czy to samo mówił np. o pierwszym albo drugim sezonie „Clannad”, gdzie oklepanych motywów było od groma i tylko kilka świeżych.. I też mi to nie przeszkadzało.:)
Warto zobaczyć i przekonać się samemu.
11/10
Z całego serca polecam tym którzy mają problem ze zbyt suchymi oczami, piękna historia przyjaźni, miłości, naprawdę polecam.
Z poważaniem wasz Barmii.
9/10
Osoby lubiące dramat myślę, że pokochają ten tytuł. Ja zakochałam się w naturalności „Ano Hi Mita Hana..”, bohaterach, ich fajnych relacjach, w pokazaniu złożoności problemów w nastoletnim wieku, muzyce w openingu i endingowi, i przede wszystkim – tytuł pobudził mnie do myślenia, do wczucia się w sytuację bohaterów (na swój własny sposób), takiej lekkiej nostalgi. Dawno nie miałam takiego odczucia, i dawno tak nie pochłaniałam odcinków jak przy tym anime. Tutaj nie ma co szukać dziur w logice, tylko oddać się klimatowi.
Zdanie...
Co do recenzji to- owszem- uważam ją za krzywdzącą, chociażby przy zestawieniu z innymi tytułami z metką „okruchy życia” (przykładowo, taki Clannad, który przez większą część jest po prostu zwykłą haremówką i również na siłę wzrusza, by dopiero pod sam koniec wyciągnąć coś więcej, dostał aż dwa oczka wyżej; Mahou Tsukai ni Taisetsu na Koto również, chociaż tam normalnych uczuć bohaterów i jakiejkolwiek fabuły to ze świecą szukać). Przeciętny widz, który postanowiłby sobie coś takiego obejrzeć, sugerując się ocenami, najprawdopodobniej nie dojdzie do tego tytułu, uznając go już za zbyt beznadziejny, bądź co najwyżej przeciętny. Owszem, recenzent ma prawo wystawić taką ocenę, jaką chce, i o ile ją dobrze umotywuje to recenzja będzie na poziomie. Szkoda tylko, że przez to ciężej będzie o w miarę obiektywny przegląd danych tytułów z jednego gatunku. W takim razie recenzje będą mijać się z celem, bo nikt nie będzie się nimi sugerował…
Same wady?
Nie mówię że seria jest idealna, ale porównując do tego co do tej pory wyszło musimy wykazać się większą wyrozumiałością, zaakceptować wady i doceniać to co mamy.
Sztuczny pseudodramat
O gustach się nie dyskutuje...
Także trochę mnie rozczarowała niska ocena w recenzji, która może odstraszyć nowych widzów od zobaczenia tego anime, wiec pozwolę sobie na wyrażenie swojej opinii.
Ograne chwyty i brak logiki to główne zarzuty pani recenzentki w stosunku do tej serii. To może zacznę od ogranych chwytów…
Jakim to sposobem chciała by autorka doczekać się z każdą serią nowych zagrywek emocjonalnych tym bardziej że ludzie jako tacy wzruszają się , śmieją czy złoszczą zazwyczaj w podobnych sytuacjach ? Nie mówimy tu o socjopatach u których błogo rozanielony uśmiech może wywołać np scena ćwiartowania ofiary na żywo. To całkiem naturalne że pisarze czy scenarzyści używają podobnych schematów -są sprawdzone i prawdziwe a co najważniejsze działają na odbiorcę…
Więc pretensje że twórcy serii użyli „oklepanych” i płytkich chwytów to trochę takie żalenie się że koło nie jest wynajdywane ciągle od nowa. Oczekiwanie że w każdym dialogu i działaniu bohaterów zawrą się fundamentalne i na dodatek nowe prawdy o życiu , śmierci, miłości, przyjaźni, nienawiści i powstaniu wszechświata to trochę za duże wymagania moim skromnym zdaniem…Tak samo jak narzekanie na zbyt płytkie ukazanie motywów działań bohaterów. W serii składającej się z jedenastu odcinków trudno się wgłębiać we wszystkie meandry młodych, a już skołatanych traumą sprzed lat dziesięciu serduszek. Pewne sprawy należałoby sobie dopowiedzieć samemu, no chyba że ktoś jest tak rozleniwiony że liczy że wszystkie odpowiedzi będzie miał podane na tacy.
Drugim zarzutem jest brak logiki działań u bohaterów. Większość z tych bohaterów,co trzeba podkreślić, to nastolatki. A także duch dziewczynki która zginęła w wieku lat pięciu i na takim poziomie w zasadzie jej logika powinna funkcjonować, choć na szczęście nie jest chyba aż tak źle. Ale wracając do żywych nastolatków to burze emocjonalne wywołane buzowaniem hormonów tzw wieku dojrzewania są bardziej prawdopodobne niż spójne logicznie, pozbawione irracjonalnych motywów działania. Trzeba też powiedzieć że moim zdaniem w tej serii nie logika jest najważniejsza tylko uczucia. I to nimi się postacie kierują , jako że nie zajmują się rozwiązywaniem paradoksu dziadka tylko swoimi problemami wywołanymi śmiercią Menmy i tym jak jej śmierć zmieniła ich relacje z reszta członków gangu i rzeczywistością…
Poza tym trochę dziwne są pretensje o brak logiki w stosunku do serii której fabuła jest zbudowana wokół pojawienia się ducha (duchy i logika…?).
Ogólnie to czytając tą recenzje miałem wrażenie że pani Enevi szuka dziury w całym i stara się dorobić teorię do prostego faktu że anime nie trafiło w jej gust.
A o gustach się nie dyskutuje, więc na tym zakończę ;)