Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Guilty Crown

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    jarass92 7.08.2018 14:51
    Guilty Crown

    Anime ma wady i zalety jak kazde ale na pewno wada nie jest glowny bohater. Shu moze sie nie podobac, moze byc irytujacy ale czego oczekiwac po nastolatku? Taki mial byc. Inori takze nie jest plytka, taka miala byc skoro  kliknij: ukryte . Anime posiada swietna oprawe graficzna oraz muzyke. Wada na pewno jest splycenie lub calkowite ominiecie pewnych historii, mogli zrobic wiecej odcinkow aby wyjasnic przykladowo dokladnie  kliknij: ukryte  ale pewnie tworcy dostali limit czasowy i musieli sie w nim zmiescic. Ogolnie smialo mozna polecic te anime, wrecz uznac je za obowiazkowa pozycje przez soundtrack jaki zostal stworzony/uzyty. Najlepiej najpierw obejrzec a potem czytac recenzje bo nie wiem jak mozna tak jednostronnie ocenic serie, ktora jest dobra jakby na to nie patrzec.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rinsey 23.01.2017 00:12
    W ponad 50% przypadków przy wyborze anime kieruję się muzyką. Tak było też i z GC. Bardzo spodobał mi się OST i zajrzałam do recenzji na Tanuku, po której to lekturze stwierdziłam, że może jednak sobie daruję ten seans. Człowiek ma coraz mniej czasu i już sobie nie może pozwalać na oglądanie wszystkiego, co popadnie. Ale jednak wciąż przy buszowaniu na Youtubie napotykałam pełne spoilerów klipy i jakoś tak czułam, że to jednak może mi się spodobać. Obejrzałam więc pierwszy odcinek i wciągnęłam się błyskawicznie. Nie będę nikomu wmawiać, że historia jest absolutnie oryginalna i spójna. O nie, w pierwszych odcinkach brak logiki krzyczał głośno i wyraźnie, ale przy takiej muzyce, animacji i postaciach, które szybko polubiłam, bez problemu zignorowałam niektóre absurdy i przeżyłam bardzo przyjemny seans.

    Jednym z zarzutów względem tej serii to główni bohaterowie. Nastawiłam się już na kapustę z grochem i raz jeszcze zostałam zaskoczona. Inori  kliknij: ukryte  Shu, owszem, bywał irytujący i niemogący się zebrać do kupy, ale czego można oczekiwać od nastolatka? Nastolatkowie są uosobieniem niestabilności emocjonalnej, a zwłaszcza poddani takim stresogennym sytuacjom. Więc jego postać i jego rozwój, chociaż nie powiem, że był moim ulubieńcem, były dla mnie całkiem ciekawe.

    Przyznaję, że były problemy z tempem i narracją, ale i tak scenarzyści stworzyli kilka scen, które mocno mnie chwyciły za serce. Za te kilka scen wybaczam wszystkie potknięcia. Właśnie za to stawiam zawyżone 8, względem serii, które ruszają mnie w odpowiedni sposób, jestem czasem bezkrytyczna ;)

    A użytkownikom polecam po przeczytaniu recenzji czytać przynajmniej po kilka komentarzy, zanim odrzucą jakąś serię :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    ZnakZapytania 10.08.2016 13:50
    Guilty Crown i jego recenzja
    Zastanawiam się, jak można pisać recenzję anime, uprzednio nie skupiając się za bardzo na jego oglądaniu. Rozumiem autorowi anime mogło się nie podobać, ale gdy zobaczyłam błędy typu wirus – Last Christmas (wirus nazywał się Apocalipse, natomiast Last Christmas było to wydarzenie)to zaczęłam mieć wątpliwości, czy twórca recenzji w ogóle myślał nad całością. Czasami trzeba głębiej się zastanowić, żeby zobaczyć o czym naprawdę jest anime. Nie wszystko zawsze będzie podane na tacy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Raikami 5.05.2016 16:51
    Rozdarty
    I Serię oglądnąłem blisko rok temu, ale dopiero teraz naszło mnie żeby przelać swoje myśli. Powodem były chyba przewijające się soundtracki, które zapadły najbardziej w mojej pamięci. Guilty Crown to anime z prawie każdej strony przeciętne. Pomysł był ambitny i pretendujący do dzieła oryginalnego a także wybitnego, gdyby pominąć kilka schematów znanych bardzo dobrze z Code Geass, NGE lub innych podobnych serii. Zresztą wtedy nie bałbym się dawać oceny wyższej niż 6.

    II Nie powiem żebym źle się bawił podczas oglądania, choć bywały nieraz chwile, kiedy miałem dość… Intryga kręcąca się wokół Shu była na tyle dobra, że jej finalne wyjaśnienie stało się również „dobrym” rozczarowaniem. Piszcząc dobrym, mam na myśli wyjątkowo nieprzyjemne rozczarowanie. To co ratowało wiele razy klimat i samą serię GC, to muzyka. Prawdziwie magiczna, głęboka, chwytająca za serce, zapadająca na długo w pamięci. Być może ona była naczelnym płomykiem, który utrzymywał zapałkę stale zapaloną na serię anime.

    III Czy mam coś za złe? Wiele rzeczy, zaczynając od niepotrzebnego wykorzystywania motywów znanych z serii wymienionych przez recenzenta jak również popsucie charakterów głównych bohaterów. Inna rzecz jaka mogła uratować Guilty Crown, to przemyślane przedstawienie postaci. Shu nie był wcale ciekawą postacią i często robił rzeczy, które nie tłumaczyła żadna logika. Nawet jeśli był zaszczuty lub manipulowany, ciągle robił rzeczy, których sensu nie było widać. Czasami nadrabiał dziwne pomysły epickimi akcjami jak np: tą, kiedy dokonał zemsty po śmierci pewnej osoby. Ale takich fajnych zwrotów akcji było niewiele i do dzisiaj jedynie co zostaje w moim serduchu to genialne udźwiękowienie a także (o dziwo) Inori, która była z nim powiązana.

    IV Uważam, że seria uczciwie zasługuje na mocne 6. Ja daję jej niesprawiedliwe 7 tylko dlatego, że oprawa muzyczna zapadła mi w pamięci najlepiej i najmilej. Tylko dzięki niej potrafię wspominać Guilty Crown bez wielkich żalów. Czy polecam? No cóż… Jeśli nie macie nic lepszego do oglądania, to czemu nie?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Bortak42 30.04.2016 21:24
    Guilty Crown
    Ogólnie wystawiam ocenę 4/10.Jedyne co mi się w tym anime podobało to muzyka i grafika , a reszta to totalne dno.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    m2niac 30.09.2015 11:59
    m2niac@o2.pl
    Inori: Dużo ludzi źle ją ocenia przez to że była taka „nijaka”.  kliknij: ukryte  I dlatego według mnie ona nie jest niemrawa – jest wręcz do bólu realna patrząc przez pryzmat tego co przeżyła, lub raczej nie przeżyła…

    Jeśli oglądał ktoś film „człowiek pies”, to chyba będzie wiedział o co mi chodzi.

    Nie miała ani kiedy się nauczyć „czuć” ani nawet od kogo, ponieważ Gai ją tylko wykorzystywał. W sumie nie jestem nawet pewien czy traktował ją jak człowieka czy jak sztuczny byt.

    Jednocześnie zarzut że potrafiła tylko przytakiwać i i biegać jak piesek – zgadza się… bo nikt jej nie nauczył nigdy niczego innego.

    Dopiero przy Shu poczuła prawdziwe uczucia, które tak naprawdę obudziły się dopiero w 18 odcinku.  kliknij: ukryte Jestem pewien że gdyby nakręcili kontynuację, zobaczylibyśmy całkowicie inną Inori.

    Z drugiej strony pytanie mam co do samej Inori –  kliknij: ukryte  – dla mnie to była takie odrealnione całkowicie i zastanawiam się co autorzy chcieli przekazać – że nie jest taka niewinna jak ja cały czas pokazują ??.

    GAI: Niektórzy piszą o jego nagłej przemianie – ona wcale nie była nagła.  kliknij: ukryte 
    Fabuła miała faktycznie blędy – lecz czasami trzeb się chyba też nieco głębił zastanowić dlaczego ktoś robi właśnie to co robi. Patrząc na wszystko wprost czasami nie dostrzegamy tego co jest ukrytę tuż za nim….

    SHU: Widziałem że ktoś się śmiał z jego podejścia „emo” do życia. Chyba nwaet jakiś recenzent to napisał. Słowa Shu  kliknij: ukryte na pierwszy rzut oka brzmialy banalnie emowato, jak u przeciętnego nastolatka, lecz spójrzecie na to wszys szerzej.  kliknij: ukryte Jeśli ktoś po obejrzeniu całej serii dalej nie widzi sensu w jego początkowym zagubieniu, i ogromnej pustki która go zzera od środka to jest chyba ślepy. Dla wielu ludzi tutaj tutułowy bochater powinien chyba od samego początku emanować radością i pewnością siebie żeby dostać jakąś moc. Lecz to dopiero te moce dają bochaterom siłę do tego by się zmienić. Polecam seriie Acel World która cięgi zbiera za małego grubego głównego bochatera…

    Zakończenia: chciałbym aby było inne – lecz nie można mieć wszystkiego. Inori zasługiwała na to aby dalej żyć i cieszyć się życiem – wręcz jej się to należało po tym co przeżyła. Niestety ona sama została została kliknij: ukryte 
    Było mi smutno… lecz zakończnie godnej dobrej serii.
    Chciałbym jedynie aby twórca sam się wypowiedział o co mu chodziło :).
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Evaine 20.08.2015 13:02
    Guilty Crown
    Więc tak… od czego by tu zacząć?

    Fabuła: od samego początku postanowiłam tego anime z niczym nie porównywać i potraktować jak zupełnie inną historię. Z tego co widzę, była to dobra decyzja. Same voidy to ciekawa koncepcja i pomysł jest chwalebny, natomiast moim zdaniem, umiejętności Shu rozwijały się zbyt hop­‑siup! i już mogę robić coś nowego. Shu w ogóle nie trenował, a nagle zmieniał się w bohatera, gdy przychodziło co do czego. O ile pierwsza połowa serii mówi o ruchu oporu i byłam nią szczerze zaintrygowana, o tyle druga połowa pojawia się znikąd i wygląda na dziwnie naciągniętą. Zgadnijcie, co się dzieje? Trzeba znowu ratować świat! Dodatkowo anime miało wiele, wiele dziur logicznych, na których wyjaśnienie postanowiono nie poświęcać czasu. Od początku wiemy zresztą tyle, co Shu – czyli niewiele.

    Bohaterowie:
    Shu – rozchwiany emocjonalnie, bo dotąd prowadził normalne życie. Szczerze, na początku bardzo podobało mi się to, że nie jest od razu bohaterem i dostaje wciry. Jednak z czasem jego wielokrotne zmiany zaczęły trochę mi przeszkadzać. Wyglądały mniej więcej: tchórz ->  kliknij: ukryte . Oczywiście, ostatni etap był do przewidzenia. Postać Shu czasami mnie irytowała, trzeba przyznać, ale nie jest to najgorsza postać z shounen. Gdy przypomnę sobie poczynania na przykład głównego bohatera Fate/Stay Night, serce mi się kraja. Tutaj nie było aż tak źle, w końcu pokazano jakąś przemianę – co bardzo lubię – chociaż niestety, nie do końca umiejętnie.
    Inori – tutaj można siąść i płakać. Dziewczyna, która nie potrafi się postawić, zawsze mówi półgłosem i poza momentami, gdy jest  kliknij: ukryte , generalnie przeprasza, że żyje. Co bardzo mi się nie spodobało, nie potrafiła postawić Shu do pionu, gdy zaczynał  kliknij: ukryte . Zamiast coś z tym zrobić, pocieszała go tylko, że będzie lepiej, on robi bardzo dobrze i ludzie w końcu go zrozumieją. No i go zrozumieli. Jak cholera.
    Inori to tylko lalka, która potrzebuje swojego pana. Jak piesek. Najpierw był nim Gai, a potem przerzuciła się na Shu. Jest bardzo ładną wizualnie postacią i jej piosenki wywołały u mnie skrajnie różne emocje – bo były śpiewane w skrajnie różnych chwilach – ale pozostaje tylko marionetką. Może byłaby ciekawsza, gdyby rozwinęli jej  kliknij: ukryte , ale chyba i tego nie potrafiliby porządnie zrobić.
    Gai – przez pierwsze 12 odcinków, mój ulubiony bohater. A potem  kliknij: ukryte  Niestety, druga połowa serii zepsuła tę postać całkowicie. Chyba chcieli odjąć mu tej boskości (albo dodać? Przyda im się ten  kliknij: ukryte , więc zrobimy z niego  kliknij: ukryte ?). Szczerze mówiąc, po połowie serii miałam ochotę przestać oglądać. Definitywnie  kliknij: ukryte  po to, żeby Shu mógł się wykazać i wziąć ciężar na swoje barki. Takie zagranie było dla mnie niefair i w geście protestu byłam gotowa napluć pikselowemu Shu w twarz i po prostu odciąć się od GC. No ale pociągnęłam. I przez to obraz Gai'a zniczył mi się do cna. Dlatego postaram się zapomnieć, co z niego zrobili i zapamiętać go takim, jakim był przedtem. Dla mnie Gai  kliknij: ukryte .
    Arisa – na początku byłam do niej pozytywnie nastawiona, ale jej obsesja sprowadziła ją na boczny tor. Co prawda dzięki niej mogłam zobaczyć w bodajże przedostatnim odcinku, że Gai to jednak Gai (gdy  kliknij: ukryte , ale po minionych wydarzeniach, nieszczególnie mnie to pocieszyło.
    Tsugumi – według mnie, ta postać zasługiwała na coś więcej. Żywiołowa, energiczna, zawsze poprawiała mi nastrój :) Nawet teraz się uśmiecham, gdy to piszę. Niestety, nie została rozwinięta.
    Yahiro – postać, która według mnie przeżyła zbyt szybką i diametralną zmianę. Jednak to on tutaj myślał (popełnił wprawdzie błąd w późniejszej współpracy z Shu i za późno chciał zapobiec jego  kliknij: ukryte ) i zdążyłam go polubić. Dodatkowo scena z nim związana – śmierć  kliknij: ukryte  była dosyć mocna, mimo, że trochę za bardzo, na siłę udramatyzowana.
    Ayase – ją też polubiłam. Trochę sztampowa postać, ale mimo wszystko przydała się tej serii. No i nietypowe, żeby gdziekolwiek pojawiła się osoba niepełnosprawna. Odczuwam mały plagiacik, ale jak już mówiłam – nie chcę tego anime porównywać.
    Fanserwis: był, ale mi nie przeszkadzał. Jestem dziewczyną, a mimo to Tsugumi i jej pośladki… cóż, nie wiem, czy określenie „miło mi popatrzeć” jest tym, co naprawdę czuję, ale po prostu nie mam niczego do ładnych pośladków i naprawdę, nie warto robić krzyku o takie rzeczy :D
    Hare – sztampowa przyjaciółka ze szkoły. Nic do niej nie mam, totalnie neutralna postać i  kliknij: ukryte  Jakbym jej nie znała – bo przecież jej nie znałam, w ogóle nie była przedstawiona. Wiemy o niej tyle, że to miła koleżanka i nic ponadto.
    Daryl „zabij wszystko” – postać, której przemianę miałam ochotę zobaczyć. Niestety, przemiana przebiegła dość szybko. Za szybko. Z szaleńca stał się uśpionym szaleńcem. Liczyłam na coś więcej, bo postać miała potencjał.
    Matka Shu – typowa matka, z takim wyjątkiem, że była gotowa ratować syna od przeznaczenia króla, w wyniku czego  kliknij: ukryte . Także wielkie brawa dla tej damy… Jest mi obojętna.
    Gość z kręcącym się okiem? jakoś mu było na „c”. Zmarnowany potencjał, tyle powiem. A tak dobrze się zapowiadało.

    Zakończenie: rozczarowało mnie. Gai­‑podróba  kliknij: ukryte  Shu niby pokazał, na co go stać, ale to tylko kolejna dawna shunenowego schematu. Powinien przechodzić te przemiany płynniej. Inori  kliknij: ukryte  Yahiro i jego krzyk podczas  kliknij: ukryte  dokładnie oddawał moje uczucia. DUŻY PUNKT DLA NIEGO! ;D Reszta… cóż.

    Z tego co zauważyłam,  kliknij: ukryte . Tylko dlaczego, bo nie ogarnęłam?

    Anime ma bardzo ładne dwie, trzy piosenki, a w szczególności tą, którą wielokrotnie śpiewała Inori. Właśnie ta potrafi mnie poruszyć.
    Anime zasługuje na obiektywne 7/10, chociaż gdybym oceniała serie po połowie, to pierwsza połowa otrzymałaby ocenę 8/10, a druga 6/10. A zapowiadało się tak ładnie.

    Zamaskowano spoilery (to opcja 'ukryj', nie 'spoiler'. Moderacja
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Ruka 30.07.2015 21:31
    Spodziewałam się czegoś naprawdę beznadziejnego a moim zdaniem nie było tak źle.
    Postacie szczególnie główny rzeczywiście nie byli zbyt ciekawi ale ogólnie naprawdę nie było tak źle
    Podobała mi się muzyka a grafika też była niczego sobie
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Avalon 27.07.2015 11:21
    Koniec
    Powtarzacie swoje nieudolne wypowiedzi. Zamiast pisać ponownie „pierdu pierdu, jakie to nude, pierdu pierdu”. Napiszcie, że zgadzam się „z tym i tym” i nie zaśmiecajcie wtórnikami eteru. Polecam przeczytać pozostałe posty, nim zaczniecie wyrzucać z siebie swoje znudzenie anime, a może trafniej byłoby napisać „życiem” ;)

    Pozdrawiam
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Saber 19.07.2015 17:38
    Zwyczajnie nudne i nieciekawe, zwłaszcza pierwsza połowa. Flaki z olejem w ładnym opakowaniu, a na dodatek te flaki to po części resztki z różnych wcześniejszych serii. Druga połowa jest nieco ciekawsza, ale nie na tyle aby w pełni zrekompensować wrazenie straconego czasu. 4/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    masowyzgon 9.05.2015 00:58
    Ostatnie dźwięki oklasków z gratulacjami na ustach rozbrzmiały w eterze ... pora zebrać myśli o „winnym” chłopcu , a może dziewczynie.

    Nawet niema sensu zaprzeczanie faktowi, że nie jest to produkt oryginalny, w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Zrzynka m.in z Code Geass, NGE, Uteny (która btw jest „zrzynką” z NGE), GitS:SAC, Death Note i z pewnością wielu innych.
    I tak to oglądając po prostu nie mieści mi się w głowie jak to możliwe, że coś takiego powstało w umysłach twórców (to jeszcze zrozumiem), doszło do skutku i ujrzało światło dzienne. Niestety na swoją obronę pastiszem nazwać się nie może – nic nie niesie za sobą, żadnej polemiki, nie proponuje nowych wartości, nawet nie zrzyna tak jak się powinno to robić, wykazując przy tym choć odrobinę klasy.

    Fabuła jest poprowadzono w podobny sposób jak w CG – równie dużo dziur fabularnych, niepotrzebnych wątków, łatwych rozwiązań. Odcinek bez fanserwisu, w postaci skaczących na wszystkie strony cycków Ayase, scen łaźniowych czy jęków przy wydobywaniu voidów, odcinkiem straconym.

    Zdecydowanie najwięcej wszelakich motywów GC pożyczyło sobie od NGE. Od kreacji bohaterów (Shu – Shinji, Inori – Rei, Ayase – Asuka) po identycznie opracowane wątki, zerżnięte co do joty. Osoby, które widziały obie serie i nie chorują na jakikolwiek rodzaj amnezji na pewno zauważą wiele podobieństw, w innym przypadku mogą nawet doznać uczucia powiewu świeżości …

    A gdy oczom ukażą się miecze wydobywane z serc wiedz, że chodzi o Utenę.
    Obecność miecza w sercu Inori – tak tak dobrze wiemy co to znaczy. Pojawiający się pod koniec w jednym i drugim wątek, który stanowi niejako kręgosłup produkcji (pozwalający odpowiedzieć na pytania dociekliwych: dlaczego? kto? po co?) od samego początku skrzętnie ukrywany przez jakże pasjonujące walki i inne wybryki bohaterów. Trochę psychologicznej głębi i kapkę symboliki, takoż udało się po Utenie odziedziczyć – mikstura prawie gotowa.

    GitS:SAC – robot wielozadaniowy, którego nazwy nie pomnę, o ile w ogóle była jakaś nadana, Tachikoma.
    Death Note – pojawiający się później  kliknij: ukryte 

    Ale wbrew pozorom nie wtórność jest największą bolączką Guilty Crown ale nieumiejętne poprowadzenie linii fabularnej, rozłożenie napięcia, szybkości i sposobu odkrywania kolejnych tajemnic historii. Pod koniec została podjęta rozpaczliwa próba ratowana tej serii, która dopiero w ostatnich odcinkach zaczęła być tak jak powinna (wnosząc poprawkę na fakt jej pierwotnej nieoryginalności). Ale to za mało aby móc stwierdzić, że jest to w ogóle dobra produkcja. Nie chce mi się wierzyć, że w pracy nad tę produkcją uczestniczył niejaki Tetsuro Araki, a najchętniej wymazałaby ten fakt ze swojej pamięci ale cóż porażki też trzeba ponosić aby nie było zbyt kolorowo.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    gc 21.04.2015 17:23
    Swego czasu uważałem serię za kiepską, jednak po latach muszę przyznać, że całość trzyma się kupy lepiej niż z początku zakładałem. Od tego czasu pojawiło się także kilka podobnych serii (Valvrave, Aldnoah Zero, Cross Ange), które były z kolei tak koszmarne, że na ich tle Guilty Crown wygląda jak dzieło sztuki.

    Jestem pewien, że jeszcze nie raz wrócę do serii (a przynajmniej niektórych odcinków z pamiętnymi momentami) i samo to stawia GC wysoko w moim prywatnym rankingu.

     kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 0
    Sajo 14.03.2015 10:47
    Neo-romantyzm
    Moje podejście do tego anime było mocno sceptyczne. Pierwszy odcinek faktycznie wywołał u mnie negatywne odczucia, ale im dalej w las, tym lepiej. Rozumiem nieco ten cały hejt na GC: oglądając to uświadomiłem sobie, że to dzieło przypomina mocno twory epoki romantyzmu – pozbawione sensu, nastawione na emocje, okraszone fantastyką z wrażliwym i nieszczęśliwie zakochanym protagonistą, który jednak pragnie uratować świat/ojczyzne (Ouma to typowy przedstawiciel bohaterów Wallenrodycznych! Warto mieć to na uwadze). I tak samo jak jestem w stanie zrozumieć hejt na epokę romantyzmu (która imo była lepsza od epoki pozytywizmu), na tyle samo rozumiem antypatie do tego anime. Mimo wszystko radzę wam podejść do tego animca inaczej (a raczej dokładnie tak jak powinno się podchodzić do czytania chociażby Konrada Wallenroda, Kordiana, Dziadów czy Wertera): odrzućcie logiczne myślenie i nastawcie się emocjonalnie do oglądania. Spróbujcie postawić się w sytuacji bohaterów – współczuć im, kibicować, podzielać ich sytuacje mentalną. Owszem, mnóstwo tu dziur fabularnych, ale jeżeli będziecie nastawiać się na doszukiwanie błędów bądź wad GC, to ominie was niesamowita, romantyczna i wzruszająca historia, która na długo zapada do umysłu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Xaven 4.11.2014 00:50
    "Nie takie złe, jaki niektórzy malują."
    Naczytałem się tego całego hejtu i tekstów typu „słabe”, „nie warto”, „rozczarowanie” i podchodziłem do CG strasznie sceptycznie i z dystansem. I dzięki tym hejtom ostatecznie sobie uświadomiłem, że nie warto opierać się o recenzje/opinię innych ludzi, (no chyba, że te głębsze i obiektywistyczne), bo to tylko zniechęca, a zdanie o danym anime i tak trzeba wyrobić samemu :)
    To takie słowa wstępu, ale przed rozwinięciem chciałbym dodać, że porównywanie GC (Guilty Crown) do CG (Code Geass) mija się z celem, bo to zupełna przepaść porównawcza. CG jest praktycznie we wszystkim lepsze od GC. Mimo to Guilty Crown posiada też wspaniały klimat. Akcja po połowie ciągła się szybkim tempem i to mi się podobało.

    Fabuła nie była zła, ale też nie była arcydziełem, pomimo tego wciągnęła mnie wystarczająco, żeby mnie zadowolić. Akcja toczyła się szybko, nie było wahań pomiędzy uśmiercaniem osób, co podtrzymywało ciągłe napięcie, końcówka trochę mi namieszała, bo nie lubię połowicznych happy­‑endów, ale cóż mocne 8/10.

    Bohaterowie. Oj tutaj w jednej sprawie się mocno zawiodłem, a mianowicie tyle wątków i historii ludzkich zostało przemilczanych. Poznajemy postać i tyle się o niej dowiadujemy, czyli, że istnieje i ma swoją rolę w czymś większym – głownie chodzi mi tu o większość członków Domu Pogrzebowego i gdyby nie to zaniedbanie GC naprawdę wywarło by na mnie ogromne wrażenie, no cóż, szkoda, że odstawiono ich na bok. Co do samych postaci to jak dla mnie Shu wcale nie był irytujący, po prostu miał taki charakter i musiał przejść własną drogą do przemiany. Brakowało mi też poświęcenia więcej czasu na postać Inori, no i miałem mieszane uczucia co do Gai'a. Najbardziej charakterem (chodź trudno to wybrać, gdyż historie postaci niezbyt zostały wykończone) spodobał mi się Yahiro i może trochę Ayase, osobiście zawiodłem się na Segai, bo miałem co do niego inne oczekiwanie, a postacie najmniej lubiane, czyli takie, które nie potrafiłem polubić od początku to Arisa oraz Souta. Ogólnie 5/10 za bohaterów, którzy, jeśli by zostali lepiej rozwinięci to anime, mogłoby się starać o wysoki poziom w ocenie.

    Co do grafiki i muzyki dla mnie była na tyle satysfakcjonująca, że wystawię 10/10.

    Patrząc obiektywistyczne to GC nie robi szału, ani jakoś się nie wyróżnia, są lepsze anime, chociaż nie sądzę, aby czas na oglądnięcie tej serii byłby zmarnowaniem czasu, a więc wystawiam średnie 6/10.
    Co do własnej oceny stawiam 9/10, punkcik odjęty za nierozwiniętych bohaterów.

    Dziękuję i dobranoc ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Avalon 18.10.2014 13:31
    Smutne
    Dzień dobry,
    ten animiec był wyjątkowy, tak naprawdę od samego początku czuło się coś wspaniałego. Może ludzie nie potrafią już odczuwać słabości wnętrza postaci, mimo to s­‑f/sensacja pomieszana z pięknem damsko­‑męskim i bólem wewnętrznym bohaterów poruszyła niektóre serca, mam taką nadzieję. Czy zmarnowany potencjał? Na pewno- zmarnowany potencjał w nowym pokoleniu ludzi.

    Ahh… i Egoist/Supercell… wspaniałe.

    Pozdrawiam ^,.,*
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Miras 8.09.2014 17:54
    Zmarnowany potencjał
    W gruncie rzeczy to niezła seria SF z nastoletnimi bohaterami, a serie spod znaku „nastolatki ratują świat” zwykłem traktować z lekkim przymrużeniem oka.
    Fajny pomysł na fabułę zostaje jednak pogrzebany pod kiepskimi kreacjami dwójki bohaterów, wobec których widz pozostaje totalnie obojętny (w skrajnych przypadkach można mieć destruktywne uczucia wobec Shu), a przez to jest średnio zainteresowany ich perypetiami. W drugiej połowie seria próbuje się ratować kilkoma zwrotami akcji, ale jest już na to za późno. Szkoda, seria pozostaje w sferze przeciętności pomimo dobrego wykonania od strony technicznej i świetnej muzyki.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    v. 25.08.2014 23:36
    właśnie skończyłam oglądanie tego anime i muszę powiedzieć, że rozumiem skrajne odczucia które wywołuje. moje zdanie jest mniej więcej pomiędzy, z jednej strony uważam guilty crown za anime z historią o ogromnym potencjale (może niezbyt oryginalną, ale z tych wszystkich voidów, wirusa etc. można było zrobić fenomenalne anime skupiając się bardziej na tej bardziej polityczno­‑naukowej (?) stronie, a nie perypetiach ucznia, który nagle ma uratować świat (bo tego przecież nikt wcześniej nie widział i to takie nieoczywiste!). niestety twórcy poszli w złą stronę i zaserwowali nam przeładowanego zbędnymi informacjami i bohaterami, odgrzanego kotleta…
    wiele niezbędnych części historii, jak  kliknij: ukryte  zostały skrócone i wręcz upchnięte pomiędzy momenty wartkiej akcji. w rezultacie, pozwalając sobie chociaż na chwilę nieuwagi, można łatwo stracić wątek.
    na minus oceniam także  kliknij: ukryte , która nie została dokładnie wyjaśniona, a przecież była kluczowa jeśli chodzi o zakończenie! oglądając to co się dzieje, czułam się jakbym oglądała przewijane w szybkim tempie ciekawe wątki, przeplatane zapauzowanymi momentami inorixshu.
    jeśli chodzi o postaci, na + wizualnie inori, no i oczywiście ayase, którą uważam za jedną z fajniejszych żeńskich bohaterek (w ogóle)! zaciekawił mnie także daryl, o którym niestety dowiadujemy się dosyć mało, a szkoda bo uważam, że przydomka 'kill'em all' nie dostał ot tak, jakieś wydarzenia musiały ukształtować jago charakter. twórcy niby pokazują jego relacje z ojcem, ale wydaje mi się że to wszystko za mało…
    za to obecność daatha wydaje mi się zbędna.
    mimo tych potknięć, całość ratuje oprawa graficzna i muzyczna.
    ogólnie w przypadku tego anime, twórcy powinni trzymać się zasady less is more, skupić się na tym co naprawdę ważne, a nie dodawaniu kolejnych informacji, które zaczęły tworzyć papkę. niemniej jednak, myślę że warto poświęcić chwilę i oglądnąć te 22 odcinki.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 5
    Shu 1.05.2014 20:14
    Nigdy wcześniej nie wypowiadałem się raczej na temat obejrzanych anime. Jednak postanowiłem napisać co sądze o tym. Powiem szczerze , że na Guilty Crown napotkałem się przypadkowo , szukając anime w typie Code Geas , które także miałem przyjemność już dużo wcześniej oglądać. Pewnie was to nieobchodzi , ale w obecnym momencie mam 16 lat , zacząłem oglądać 1 anime w wieku 7 lat , kiedy jeszcze niebył popularny nawet internet. Pamiętam , że 1 raz obejrzałem anime na hayperze o 9:00 ^^. Wtedy poczułem , że anime to nie bajki , a zawierające w sobie niesamowitą ilość przekazu
    . Przeoglądałem niesamowitą ilość anime nawet na dzień dzisiejszy pamiętam ich mnóstwo : Fairy Tail , Bleach , Naruto, Dragon Ball , eleven 7 , 7 ghost , Code geas , Toradora , Full metal alchemist , Guilty Crown , Sukite li nayo , SAO i naprawdę to nawet nie 1/10 tego . Chciałem tylko powiedzieć , że osoby , które „potrafią' oglądać anime to nie takie , które oglądną i mają w zmoderowano, tylko osoby , które potrafią przeżyć , każdą sytuację będącą w anime .
    Jeśli chodzi o Guilty Crown to niesamowicie się wciągnąłem tak jak zresztą w każde inne anime . Chciałem tylko powiedzieć do prawdziwych animijczyków , że niewiem jak wy , ale ja czuje , że wolałbym żyć w świecie anime , a nawet chciałbym – miłość , przyjazn , poświęcenie , oddanie , brak nudy nasze życie jest tak nudne , że to nie pojęte jeśli dałoby się w jakiś sposób spełnić to mażenie , nie zastanawiałbym się ani chwili . Jeśli chodzi o guilty crown tak jak reszte anime zawsze daje 10/10 bo ukazują jak wspaniałe mogłoby być życie , takie jakie dotyka bohaterów.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Byczusia 15.03.2014 23:51
    Podobało mi się. Chociaż Shu to był taki ciotowaty, jednak w drugiej połowie mniej mi przypadł do gustu, jako przewodniczący. Akcja mnie wciągnęła na maxa.
    Ocena 7/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Borys 2.02.2014 12:07
    anime całkiem fajne ale główny bohater to wśród wszystkich anime jakie obejrzałem to chyba największa oferma jaka może być
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    strethor 17.01.2014 00:54
    hmm
    po obejrzeniu Code Geass i Guilty Crown . Mogę stwierdzić ze oba są bardzo podobne . Ale już o autorze tej recenzji wypowiedziało się wiele osób , jaki gniot ? w wielu serwisach ma średnią ocenę na poziomie 8,8.5/10 . Teraz czemu ? Oprawa muzyczna i wizualna to 10/10 , ostatnio mało jest takich anime gdzie podkład dźwiękowy jest bardzo często użyty i dobrze dopasowany do nastroju fakt ze utwory są w rożnej tonacji tez wpada w ucho .

    Co do postaci hmm seria jest trochę za krótka by shu z takiego cóż niezbyt rozgarniętego na początku w końcu doszedł do bycia tyranem i załamania nerwowego , a jeszcze dalej do dramatu miłosnego z Inori która głownie chodziła za nim nie bardzo wiedząc co powiedzieć .

    Własnie inori w końcu chyba nawet się nie wyjaśniło do końca kim była człowiekiem ,tworem genetycznym, jakimś mutantem? Najdziwniejsze jest  kliknij: ukryte 

    Ogólnie można by tu pisać i pisać o anime tak jak lubię zawsze ale ogólnie oceniłem to anime w całokształcie 9/10
    bohaterowie 1 planowi 7/10
    (Shu i inori oraz gai podbijający stawkę)
    bohaterowie 2 planowi 8/10
    (ludzie z ruchu oporu , szkoły itp)
    oprawa audiowizualna 12/10 tu się postarali
    Fabula od 1 – 13 6/10 -> bieda ale podstawy do reszty
    Fabula 13 do końca 8/10

    [link][link][/link]
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 5
    Ayoko 26.11.2013 14:24
    Recenzja
    Autor tej recenzji byl zbyt stronniczy, uwazam ze gdy ktos zabiera sie za pisanie recenzji nie powinien opisywac anime\mangi ze swojego punktu widzenia (jezeli czegos nie lubi to napisze wiecej o zlych stronach i tym przycmi dobre strony)ale powinien pozostac neutralny. Autor ma prawo do napisania swojej opini, ale nie powinien bazowac na niej gdy pisze recenzje. Jezeli wczesniej bym nie obejzala tego anime to zapewne bym go nie obejzala po przeczytaniu tej recenzji. Poniewaz autor opisal je tak ze odzuca potencjalnych widzow.

    >Poprzez napisanie tego nie chcialam byc zlosliwa.

    Pozdrawiam Ayoko :')
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yaagi 22.09.2013 00:51
    GC
    Co mogę powiedzieć… szkoda. To anime mogło wypaść znacznie lepiej, nawet pomimo tych wszystkich plagiatów, zrzynania i co kto mu jeszcze zarzuca. Mam ogromny żal do twórców o stworzenie tak płaskich postaci. Niektóre były naprawdę sympatyczne, jednak zabrakło im głębi. Muszę się zgodzić z recenzentem w kwestii „urywania rozwijanych skrzydeł co niektórych postaci przez szalonego scenarzystę”. Kiedy tylko znalazł się bohater, który był wart więcej uwagi niż cała reszta, albo zostawał niemal natychmiast zabijany albo odsuwany na dalszy plan. Zapewne nie tylko w moim odczuciu większość ich „dramatów” wydawała się po prostu śmieszna i mocno przesadzona (z wybuchami płaczu Ayase na czele). Wspaniałym wyjątkiem jest tu nasza nieszczęsna Hare. Jej przywiązanie do Shu wydaje się niekiedy świadczyć o (nieco drastycznie mówiąc) głupocie bohaterki, a jednak jej postać wyróżnia się spośród innych i to jak najbardziej w sensie pozytywnym. Jednak kolejnym słabym punktem tej serii jest Inori. Jesli mogę powiedzieć o niej coś dobrego to tylko to, że jest ciekawie zaprojektowana i ładnie śpiewa… Trochę mało pochwał z mojej strony, ale mam zwyczajnie dosyć „tajemniczych”, pozbawionych niemal zupełnie pozbawionych charakteru i własnego zdania panienek, które rzadko kiedy się odzywają, a jak już są łaskawe to zrobić to szeptem, bo przecież nie możemy zapomnieć, że są takimi wrażliwymi, drobnymi istotkami. Naprawdę bardzo bym chciała żeby Inori miała charakter. Bo moim zdaniem, wypadłaby lepiej nawet jako prawdziwa tsundere. A Shu? Szału nie ma. Jak dla mnie zwykły pachołek, mający za zadanie pociągnąć fabułę jak najdalej sie da. Warto jeszcze wspomnieć oczywiście o Gai'u. Tu też zgodzę się z recenzentem – facet ma problemem z określeniem własnego celu.
    Za to oprawa techniczna jest wspaniała. Zakochałam się w niej ^^ Grafika przepiękna, myślę, że głównie dzięki niej udało mi się obejrzeć to anime. Ale najbardziej spodobała mi się tu muzyka. Drugi opening bardzo mi się spodobał, mimo że do tej pory nie lubiłam tego typu utworów. Natomiast wszystkie utwory w tle zwyczajnie mnie porwały, a niektóre wręcz wzruszyły. Słowem, muzyka w GC – coś pieknęgo. Nawet jeśli nie warto go oglądać, ścieżki dźwiękowej dobrze jednak trochę posłuchać.
    Koniec konców przyzaję, że to anime ma wady i to liczne (a ja nie wymieniłam nawet połowy). ALE! Oglądanie go sprawiło mi przyjemność i naprawdę nie żałuję spędzonego przy nim czasu. Może jestem już z tej generacji ludzi, dla których najważniejsze jest żeby na ekranie dużo się działo, a mało trzeba było nad tym myśleć… Ale jeśli ktoś szuka serii pełnej akcji i efektów audiowizualnych, nie widzę przeszkód w zapoznaniu się z tym tytułem.
    Mnie się on spodobał ^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Bawmorda 1.08.2013 11:25
    Guilty Crown
    Zdaję sobie sprawę z tego że swoimi wypocinami nie wniosę niczego nowego, ale nie mogę się powstrzymać. będę się więc streszczał według mojej opinii i mojego widzimisie jest to najgorsza seria z jaką udało mi się obejrzeć, powiem więcej oglądając to anime prawie wymiotowałem, jest to bezczelne zerżnięcie Code Geas któremu ta seria może buty lizać co najwyżej. Najbardziej wkur…..cy jest główny bohater Siun, który wywołał u mnie paroksyzm bólu. Reasumując ten kto nie oglądał niechaj trzyma się z dala od tego anime – niech je omija szerokim łukiem, to już lepiej jest się chyba katować domkiem na prerii albo złotopolskimi.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nidia 4.06.2013 15:43
    O Guilty Crown słyszałam wiele razy, ale przed obejrzeniem powstrzymywały mnie mechy. Jak się okazało, zupełnie niesłusznie, bo choć było ich wiele, nie miały bezpośredniego wpływu na ratowanie świata. Nie spodziewałam się żadnego fenomenu, chciałam po prostu sięgnąć po jakąś nową dla mnie serię i obejrzeć ją w całości. Cóż mogę powiedzieć? Guilty Crown spełniło zadanie.

    Ze wszystkimi odcinkami anime zapoznałam się w krótkim czasie. Nie miałam nic ciekawszego do roboty, a muszę przyznać, że się wciągnęłam. Do pewnego momentu było fajnie. Jednak nie spodobało mi się, że  kliknij: ukryte  Wolałabym, gdyby zostawili go w spokoju. Zapewne też dlatego, że wątek Many nie przypadł mi do gustu, no ale chciałam już dokończyć tę serię, więc nie przerwałam oglądania.

    Postacie drugoplanowe zyskały więcej mojej sympatii niż para głównych bohaterów. Byłam zupełnie obojętna w stosunku do Shu i Inori, dlatego też zakończenie nie wywołało u mnie żadnych emocji. „Aha. Skończyłaś oglądać, możesz już iść spać, Nidia.” Hm, no nie no, może jednak jakieś uczucie wywołało, ale szybko zniknęło.

    Aczkolwiek oglądało się przyjemnie, choć anime nie skłoniło mnie do większych refleksji i zastanawianiem się nad sensem życia. Nie wykluczam, że winna temu jestem ja i moje podejście do Guilty Crown. Dlatego nie mam pojęcia, jaką ocenę wystawić.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime