Komentarze
Guilty Crown
- Re: Guilty Crown : Maxromem : 7.08.2018 17:05:51
- Guilty Crown : jarass92 : 7.08.2018 14:51:54
- komentarz : Rinsey : 23.01.2017 00:12:11
- Guilty Crown i jego recenzja : ZnakZapytania : 10.08.2016 13:50:47
- Re: hmm : blood : 25.06.2016 20:16:06
- Rozdarty : Raikami : 5.05.2016 16:51:09
- Guilty Crown : Bortak42 : 30.04.2016 21:24:02
- Re: m2niac@o2.pl : m2niac : 30.09.2015 14:41:51
- m2niac@o2.pl : m2niac : 30.09.2015 11:59:51
- Re: Guilty Crown : Ev : 22.08.2015 13:28:15
Guilty Crown
Anime ma wady i zalety jak kazde ale na pewno wada nie jest glowny bohater. Shu moze sie nie podobac, moze byc irytujacy ale czego oczekiwac po nastolatku? Taki mial byc. Inori takze nie jest plytka, taka miala byc skoro kliknij: ukryte zostala przez Gaia znaleziona w jakims laboratorium, pozyla pewnie chwile na tym swiecie i natychmiast zostala wrzucona do ruchu oporu. Anime posiada swietna oprawe graficzna oraz muzyke. Wada na pewno jest splycenie lub calkowite ominiecie pewnych historii, mogli zrobic wiecej odcinkow aby wyjasnic przykladowo dokladnie kliknij: ukryte powstanie Inori i jej uwolnienie przez Gaia czy powstanie calego ruchu oporu ale pewnie tworcy dostali limit czasowy i musieli sie w nim zmiescic. Ogolnie smialo mozna polecic te anime, wrecz uznac je za obowiazkowa pozycje przez soundtrack jaki zostal stworzony/uzyty. Najlepiej najpierw obejrzec a potem czytac recenzje bo nie wiem jak mozna tak jednostronnie ocenic serie, ktora jest dobra jakby na to nie patrzec.
Jednym z zarzutów względem tej serii to główni bohaterowie. Nastawiłam się już na kapustę z grochem i raz jeszcze zostałam zaskoczona. Inori kliknij: ukryte jako w zasadzie sztuczny twór, nieznający emocji, wypadła jak dla mnie bardzo wiarygodnie. Emocji uczyła się przez całą serię od Shu, czego ukoronowaniem był piękny 18 odcinek. Shu, owszem, bywał irytujący i niemogący się zebrać do kupy, ale czego można oczekiwać od nastolatka? Nastolatkowie są uosobieniem niestabilności emocjonalnej, a zwłaszcza poddani takim stresogennym sytuacjom. Więc jego postać i jego rozwój, chociaż nie powiem, że był moim ulubieńcem, były dla mnie całkiem ciekawe.
Przyznaję, że były problemy z tempem i narracją, ale i tak scenarzyści stworzyli kilka scen, które mocno mnie chwyciły za serce. Za te kilka scen wybaczam wszystkie potknięcia. Właśnie za to stawiam zawyżone 8, względem serii, które ruszają mnie w odpowiedni sposób, jestem czasem bezkrytyczna ;)
A użytkownikom polecam po przeczytaniu recenzji czytać przynajmniej po kilka komentarzy, zanim odrzucą jakąś serię :)
Guilty Crown i jego recenzja
Rozdarty
II Nie powiem żebym źle się bawił podczas oglądania, choć bywały nieraz chwile, kiedy miałem dość… Intryga kręcąca się wokół Shu była na tyle dobra, że jej finalne wyjaśnienie stało się również „dobrym” rozczarowaniem. Piszcząc dobrym, mam na myśli wyjątkowo nieprzyjemne rozczarowanie. To co ratowało wiele razy klimat i samą serię GC, to muzyka. Prawdziwie magiczna, głęboka, chwytająca za serce, zapadająca na długo w pamięci. Być może ona była naczelnym płomykiem, który utrzymywał zapałkę stale zapaloną na serię anime.
III Czy mam coś za złe? Wiele rzeczy, zaczynając od niepotrzebnego wykorzystywania motywów znanych z serii wymienionych przez recenzenta jak również popsucie charakterów głównych bohaterów. Inna rzecz jaka mogła uratować Guilty Crown, to przemyślane przedstawienie postaci. Shu nie był wcale ciekawą postacią i często robił rzeczy, które nie tłumaczyła żadna logika. Nawet jeśli był zaszczuty lub manipulowany, ciągle robił rzeczy, których sensu nie było widać. Czasami nadrabiał dziwne pomysły epickimi akcjami jak np: tą, kiedy dokonał zemsty po śmierci pewnej osoby. Ale takich fajnych zwrotów akcji było niewiele i do dzisiaj jedynie co zostaje w moim serduchu to genialne udźwiękowienie a także (o dziwo) Inori, która była z nim powiązana.
IV Uważam, że seria uczciwie zasługuje na mocne 6. Ja daję jej niesprawiedliwe 7 tylko dlatego, że oprawa muzyczna zapadła mi w pamięci najlepiej i najmilej. Tylko dzięki niej potrafię wspominać Guilty Crown bez wielkich żalów. Czy polecam? No cóż… Jeśli nie macie nic lepszego do oglądania, to czemu nie?
Guilty Crown
m2niac@o2.pl
Jeśli oglądał ktoś film „człowiek pies”, to chyba będzie wiedział o co mi chodzi.
Nie miała ani kiedy się nauczyć „czuć” ani nawet od kogo, ponieważ Gai ją tylko wykorzystywał. W sumie nie jestem nawet pewien czy traktował ją jak człowieka czy jak sztuczny byt.
Jednocześnie zarzut że potrafiła tylko przytakiwać i i biegać jak piesek – zgadza się… bo nikt jej nie nauczył nigdy niczego innego.
Dopiero przy Shu poczuła prawdziwe uczucia, które tak naprawdę obudziły się dopiero w 18 odcinku. kliknij: ukryte Kulminacją było jej poświęcenie się dla Shu w finale. Jestem pewien że gdyby nakręcili kontynuację, zobaczylibyśmy całkowicie inną Inori.
Z drugiej strony pytanie mam co do samej Inori – kliknij: ukryte czy ona spała z Gaiem, czy tylko mu dawała krew. Oraz co miało oznaczać te jej dopiero sie do spodni Shu w 18 odcinku – dla mnie to była takie odrealnione całkowicie i zastanawiam się co autorzy chcieli przekazać – że nie jest taka niewinna jak ja cały czas pokazują ??.
GAI: Niektórzy piszą o jego nagłej przemianie – ona wcale nie była nagła. kliknij: ukryte W połowie serii już powiedział że robi to tylko dla kobiety. Kochał Mannę i nie chciał żeby cierpiała, wiedząc jednocześnie że nie ma dla niej ratunku. Przebicie mieczem faktycznie nie pomogło, więc szukał innego sposobu żeby ją uwaolnić. Gdyby chciał przeszkodziłby Shu w ponownym zdobyciu Voida, lecz wiedział że jest on potrzebny by zabić Mannę. Dopiero po wchłonięciu drugiego voida od Gaia, Shu mógł ściągnąć wszystkie kryształy do siebie. Kto wie – może o to samemu chodziło Gaiowi. Gdyby udało by mu się zabić Shu – wtedy zakończenie byłoby podobne z tą rożnica że Manna by się tak nie poswięciła i pozwoliła umrzeć im obydwoje.
Fabuła miała faktycznie blędy – lecz czasami trzeb się chyba też nieco głębił zastanowić dlaczego ktoś robi właśnie to co robi. Patrząc na wszystko wprost czasami nie dostrzegamy tego co jest ukrytę tuż za nim….
SHU: Widziałem że ktoś się śmiał z jego podejścia „emo” do życia. Chyba nwaet jakiś recenzent to napisał. Słowa Shu kliknij: ukryte że jest zagubiony i nie wie co tu robi na pierwszy rzut oka brzmialy banalnie emowato, jak u przeciętnego nastolatka, lecz spójrzecie na to wszys szerzej. kliknij: ukryte Dzieciał w młodości stracił najlepszego przjaciela, siostre i ojca, w strasznych okolicznościach które wyparł. W kolejnych odcinkach macie dokładnie wyjaśnioną jego historię. Jeśli ktoś po obejrzeniu całej serii dalej nie widzi sensu w jego początkowym zagubieniu, i ogromnej pustki która go zzera od środka to jest chyba ślepy. Dla wielu ludzi tutaj tutułowy bochater powinien chyba od samego początku emanować radością i pewnością siebie żeby dostać jakąś moc. Lecz to dopiero te moce dają bochaterom siłę do tego by się zmienić. Polecam seriie Acel World która cięgi zbiera za małego grubego głównego bochatera…
Zakończenia: chciałbym aby było inne – lecz nie można mieć wszystkiego. Inori zasługiwała na to aby dalej żyć i cieszyć się życiem – wręcz jej się to należało po tym co przeżyła. Niestety ona sama została została kliknij: ukryte stworzona z tych kryształów, więc w chwili gdy Shu chce je wszystkie unicestwić musi unicestwić i ją – a tak naprawde nawet o tym nie wiedział, bo nigdy nie widział jej przemian jeśli dobrze pamiętam całą anime. A ona spokojnie odeszła zostawiając w nim malutką cząstkę siebie przy okazji go ratując.
Było mi smutno… lecz zakończnie godnej dobrej serii.
Chciałbym jedynie aby twórca sam się wypowiedział o co mu chodziło :).
Guilty Crown
Fabuła: od samego początku postanowiłam tego anime z niczym nie porównywać i potraktować jak zupełnie inną historię. Z tego co widzę, była to dobra decyzja. Same voidy to ciekawa koncepcja i pomysł jest chwalebny, natomiast moim zdaniem, umiejętności Shu rozwijały się zbyt hop‑siup! i już mogę robić coś nowego. Shu w ogóle nie trenował, a nagle zmieniał się w bohatera, gdy przychodziło co do czego. O ile pierwsza połowa serii mówi o ruchu oporu i byłam nią szczerze zaintrygowana, o tyle druga połowa pojawia się znikąd i wygląda na dziwnie naciągniętą. Zgadnijcie, co się dzieje? Trzeba znowu ratować świat! Dodatkowo anime miało wiele, wiele dziur logicznych, na których wyjaśnienie postanowiono nie poświęcać czasu. Od początku wiemy zresztą tyle, co Shu – czyli niewiele.
Bohaterowie:
Shu – rozchwiany emocjonalnie, bo dotąd prowadził normalne życie. Szczerze, na początku bardzo podobało mi się to, że nie jest od razu bohaterem i dostaje wciry. Jednak z czasem jego wielokrotne zmiany zaczęły trochę mi przeszkadzać. Wyglądały mniej więcej: tchórz -> kliknij: ukryte człowiek czynu -> tchórz -> człowiek czynu -> tchórz -> tyran -> szaleniec -> bohater. Oczywiście, ostatni etap był do przewidzenia. Postać Shu czasami mnie irytowała, trzeba przyznać, ale nie jest to najgorsza postać z shounen. Gdy przypomnę sobie poczynania na przykład głównego bohatera Fate/Stay Night, serce mi się kraja. Tutaj nie było aż tak źle, w końcu pokazano jakąś przemianę – co bardzo lubię – chociaż niestety, nie do końca umiejętnie.
Inori – tutaj można siąść i płakać. Dziewczyna, która nie potrafi się postawić, zawsze mówi półgłosem i poza momentami, gdy jest kliknij: ukryte szalona i zabija wszystko na swojej drodze (momentami przypominała mi trochę Yuno z Mirai Nikki), generalnie przeprasza, że żyje. Co bardzo mi się nie spodobało, nie potrafiła postawić Shu do pionu, gdy zaczynał kliknij: ukryte popadać w szaleństwo. Zamiast coś z tym zrobić, pocieszała go tylko, że będzie lepiej, on robi bardzo dobrze i ludzie w końcu go zrozumieją. No i go zrozumieli. Jak cholera.
Inori to tylko lalka, która potrzebuje swojego pana. Jak piesek. Najpierw był nim Gai, a potem przerzuciła się na Shu. Jest bardzo ładną wizualnie postacią i jej piosenki wywołały u mnie skrajnie różne emocje – bo były śpiewane w skrajnie różnych chwilach – ale pozostaje tylko marionetką. Może byłaby ciekawsza, gdyby rozwinęli jej kliknij: ukryte szaleństwo, ale chyba i tego nie potrafiliby porządnie zrobić.
Gai – przez pierwsze 12 odcinków, mój ulubiony bohater. A potem kliknij: ukryte po prostu zginął; zginął godnie i miałam nadzieję, że tak godnie zostanie zapamiętany do końca serii. Co prawda szukając pewnej sceny, wpisałam w yt „guilty crown gai” i wyskoczyło mi „gai resurrection”, ale nie chciałam w to wierzyć. Niestety, druga połowa serii zepsuła tę postać całkowicie. Chyba chcieli odjąć mu tej boskości (albo dodać? Przyda im się ten kliknij: ukryte zły, więc zrobimy z niego kliknij: ukryte badassa?). Szczerze mówiąc, po połowie serii miałam ochotę przestać oglądać. Definitywnie kliknij: ukryte usunęli Gai'a po to, żeby Shu mógł się wykazać i wziąć ciężar na swoje barki. Takie zagranie było dla mnie niefair i w geście protestu byłam gotowa napluć pikselowemu Shu w twarz i po prostu odciąć się od GC. No ale pociągnęłam. I przez to obraz Gai'a zniczył mi się do cna. Dlatego postaram się zapomnieć, co z niego zrobili i zapamiętać go takim, jakim był przedtem. Dla mnie Gai kliknij: ukryte zginął w 12 odcinku i ten, którego pokazali później, był jedynie marną jego imitacją.
Arisa – na początku byłam do niej pozytywnie nastawiona, ale jej obsesja sprowadziła ją na boczny tor. Co prawda dzięki niej mogłam zobaczyć w bodajże przedostatnim odcinku, że Gai to jednak Gai (gdy kliknij: ukryte uśmiechnął się do niej, przed wydobyciem voidów i zniszczeniu sił ONZ), ale po minionych wydarzeniach, nieszczególnie mnie to pocieszyło.
Tsugumi – według mnie, ta postać zasługiwała na coś więcej. Żywiołowa, energiczna, zawsze poprawiała mi nastrój :) Nawet teraz się uśmiecham, gdy to piszę. Niestety, nie została rozwinięta.
Yahiro – postać, która według mnie przeżyła zbyt szybką i diametralną zmianę. Jednak to on tutaj myślał (popełnił wprawdzie błąd w późniejszej współpracy z Shu i za późno chciał zapobiec jego kliknij: ukryte fiksum dyrdum) i zdążyłam go polubić. Dodatkowo scena z nim związana – śmierć kliknij: ukryte Juna była dosyć mocna, mimo, że trochę za bardzo, na siłę udramatyzowana.
Ayase – ją też polubiłam. Trochę sztampowa postać, ale mimo wszystko przydała się tej serii. No i nietypowe, żeby gdziekolwiek pojawiła się osoba niepełnosprawna. Odczuwam mały plagiacik, ale jak już mówiłam – nie chcę tego anime porównywać.
Fanserwis: był, ale mi nie przeszkadzał. Jestem dziewczyną, a mimo to Tsugumi i jej pośladki… cóż, nie wiem, czy określenie „miło mi popatrzeć” jest tym, co naprawdę czuję, ale po prostu nie mam niczego do ładnych pośladków i naprawdę, nie warto robić krzyku o takie rzeczy :D
Hare – sztampowa przyjaciółka ze szkoły. Nic do niej nie mam, totalnie neutralna postać i kliknij: ukryte jej śmierć w ogóle mnie nie wzruszyła. Jakbym jej nie znała – bo przecież jej nie znałam, w ogóle nie była przedstawiona. Wiemy o niej tyle, że to miła koleżanka i nic ponadto.
Daryl „zabij wszystko” – postać, której przemianę miałam ochotę zobaczyć. Niestety, przemiana przebiegła dość szybko. Za szybko. Z szaleńca stał się uśpionym szaleńcem. Liczyłam na coś więcej, bo postać miała potencjał.
Matka Shu – typowa matka, z takim wyjątkiem, że była gotowa ratować syna od przeznaczenia króla, w wyniku czego kliknij: ukryte Gai uciął mu rękę tylko po to, żeby Shu znów mógł stać się królem :). Także wielkie brawa dla tej damy… Jest mi obojętna.
Gość z kręcącym się okiem? jakoś mu było na „c”. Zmarnowany potencjał, tyle powiem. A tak dobrze się zapowiadało.
Zakończenie: rozczarowało mnie. Gai‑podróba kliknij: ukryte zginął, ale nie było mi go żal. Przy pierwszej śmierci oczy mi się zaszkliły, nie płakałam jakoś rzewnie, ale jednak było to dla mnie cholernie smutne. Teraz po prostu musiał umrzeć – to było czuć. Przecież ożywili go właśnie po to, żeby móc na koniec jeszcze kogoś zabić. Shu niby pokazał, na co go stać, ale to tylko kolejna dawna shunenowego schematu. Powinien przechodzić te przemiany płynniej. Inori kliknij: ukryte zginęła, ale z tego byłam wręcz zadowolona. Po prostu już nie mogłam jej znieść. Yahiro i jego krzyk podczas kliknij: ukryte oddawania voidów i zabierania raka dokładnie oddawał moje uczucia. DUŻY PUNKT DLA NIEGO! ;D Reszta… cóż.
Z tego co zauważyłam, kliknij: ukryte Shu jest ślepy. Tylko dlaczego, bo nie ogarnęłam?
Anime ma bardzo ładne dwie, trzy piosenki, a w szczególności tą, którą wielokrotnie śpiewała Inori. Właśnie ta potrafi mnie poruszyć.
Anime zasługuje na obiektywne 7/10, chociaż gdybym oceniała serie po połowie, to pierwsza połowa otrzymałaby ocenę 8/10, a druga 6/10. A zapowiadało się tak ładnie.
Zamaskowano spoilery (to opcja 'ukryj', nie 'spoiler'. Moderacja
Postacie szczególnie główny rzeczywiście nie byli zbyt ciekawi ale ogólnie naprawdę nie było tak źle
Podobała mi się muzyka a grafika też była niczego sobie
Koniec
Pozdrawiam
Nawet niema sensu zaprzeczanie faktowi, że nie jest to produkt oryginalny, w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Zrzynka m.in z Code Geass, NGE, Uteny (która btw jest „zrzynką” z NGE), GitS:SAC, Death Note i z pewnością wielu innych.
I tak to oglądając po prostu nie mieści mi się w głowie jak to możliwe, że coś takiego powstało w umysłach twórców (to jeszcze zrozumiem), doszło do skutku i ujrzało światło dzienne. Niestety na swoją obronę pastiszem nazwać się nie może – nic nie niesie za sobą, żadnej polemiki, nie proponuje nowych wartości, nawet nie zrzyna tak jak się powinno to robić, wykazując przy tym choć odrobinę klasy.
Fabuła jest poprowadzono w podobny sposób jak w CG – równie dużo dziur fabularnych, niepotrzebnych wątków, łatwych rozwiązań. Odcinek bez fanserwisu, w postaci skaczących na wszystkie strony cycków Ayase, scen łaźniowych czy jęków przy wydobywaniu voidów, odcinkiem straconym.
Zdecydowanie najwięcej wszelakich motywów GC pożyczyło sobie od NGE. Od kreacji bohaterów (Shu – Shinji, Inori – Rei, Ayase – Asuka) po identycznie opracowane wątki, zerżnięte co do joty. Osoby, które widziały obie serie i nie chorują na jakikolwiek rodzaj amnezji na pewno zauważą wiele podobieństw, w innym przypadku mogą nawet doznać uczucia powiewu świeżości …
A gdy oczom ukażą się miecze wydobywane z serc wiedz, że chodzi o Utenę.
Obecność miecza w sercu Inori – tak tak dobrze wiemy co to znaczy. Pojawiający się pod koniec w jednym i drugim wątek, który stanowi niejako kręgosłup produkcji (pozwalający odpowiedzieć na pytania dociekliwych: dlaczego? kto? po co?) od samego początku skrzętnie ukrywany przez jakże pasjonujące walki i inne wybryki bohaterów. Trochę psychologicznej głębi i kapkę symboliki, takoż udało się po Utenie odziedziczyć – mikstura prawie gotowa.
GitS:SAC – robot wielozadaniowy, którego nazwy nie pomnę, o ile w ogóle była jakaś nadana, Tachikoma.
Death Note – pojawiający się później kliknij: ukryte wątek prometeizmu, grzechu, zbawienia, jabłka ect. Reżyser ten sam, niema się co dziwić.
Ale wbrew pozorom nie wtórność jest największą bolączką Guilty Crown ale nieumiejętne poprowadzenie linii fabularnej, rozłożenie napięcia, szybkości i sposobu odkrywania kolejnych tajemnic historii. Pod koniec została podjęta rozpaczliwa próba ratowana tej serii, która dopiero w ostatnich odcinkach zaczęła być tak jak powinna (wnosząc poprawkę na fakt jej pierwotnej nieoryginalności). Ale to za mało aby móc stwierdzić, że jest to w ogóle dobra produkcja. Nie chce mi się wierzyć, że w pracy nad tę produkcją uczestniczył niejaki Tetsuro Araki, a najchętniej wymazałaby ten fakt ze swojej pamięci ale cóż porażki też trzeba ponosić aby nie było zbyt kolorowo.
Jestem pewien, że jeszcze nie raz wrócę do serii (a przynajmniej niektórych odcinków z pamiętnymi momentami) i samo to stawia GC wysoko w moim prywatnym rankingu.
kliknij: ukryte Inori is love.
Neo-romantyzm
"Nie takie złe, jaki niektórzy malują."
To takie słowa wstępu, ale przed rozwinięciem chciałbym dodać, że porównywanie GC (Guilty Crown) do CG (Code Geass) mija się z celem, bo to zupełna przepaść porównawcza. CG jest praktycznie we wszystkim lepsze od GC. Mimo to Guilty Crown posiada też wspaniały klimat. Akcja po połowie ciągła się szybkim tempem i to mi się podobało.
Fabuła nie była zła, ale też nie była arcydziełem, pomimo tego wciągnęła mnie wystarczająco, żeby mnie zadowolić. Akcja toczyła się szybko, nie było wahań pomiędzy uśmiercaniem osób, co podtrzymywało ciągłe napięcie, końcówka trochę mi namieszała, bo nie lubię połowicznych happy‑endów, ale cóż mocne 8/10.
Bohaterowie. Oj tutaj w jednej sprawie się mocno zawiodłem, a mianowicie tyle wątków i historii ludzkich zostało przemilczanych. Poznajemy postać i tyle się o niej dowiadujemy, czyli, że istnieje i ma swoją rolę w czymś większym – głownie chodzi mi tu o większość członków Domu Pogrzebowego i gdyby nie to zaniedbanie GC naprawdę wywarło by na mnie ogromne wrażenie, no cóż, szkoda, że odstawiono ich na bok. Co do samych postaci to jak dla mnie Shu wcale nie był irytujący, po prostu miał taki charakter i musiał przejść własną drogą do przemiany. Brakowało mi też poświęcenia więcej czasu na postać Inori, no i miałem mieszane uczucia co do Gai'a. Najbardziej charakterem (chodź trudno to wybrać, gdyż historie postaci niezbyt zostały wykończone) spodobał mi się Yahiro i może trochę Ayase, osobiście zawiodłem się na Segai, bo miałem co do niego inne oczekiwanie, a postacie najmniej lubiane, czyli takie, które nie potrafiłem polubić od początku to Arisa oraz Souta. Ogólnie 5/10 za bohaterów, którzy, jeśli by zostali lepiej rozwinięci to anime, mogłoby się starać o wysoki poziom w ocenie.
Co do grafiki i muzyki dla mnie była na tyle satysfakcjonująca, że wystawię 10/10.
Patrząc obiektywistyczne to GC nie robi szału, ani jakoś się nie wyróżnia, są lepsze anime, chociaż nie sądzę, aby czas na oglądnięcie tej serii byłby zmarnowaniem czasu, a więc wystawiam średnie 6/10.
Co do własnej oceny stawiam 9/10, punkcik odjęty za nierozwiniętych bohaterów.
Dziękuję i dobranoc ;)
Smutne
ten animiec był wyjątkowy, tak naprawdę od samego początku czuło się coś wspaniałego. Może ludzie nie potrafią już odczuwać słabości wnętrza postaci, mimo to s‑f/sensacja pomieszana z pięknem damsko‑męskim i bólem wewnętrznym bohaterów poruszyła niektóre serca, mam taką nadzieję. Czy zmarnowany potencjał? Na pewno- zmarnowany potencjał w nowym pokoleniu ludzi.
Ahh… i Egoist/Supercell… wspaniałe.
Pozdrawiam ^,.,*
Zmarnowany potencjał
Fajny pomysł na fabułę zostaje jednak pogrzebany pod kiepskimi kreacjami dwójki bohaterów, wobec których widz pozostaje totalnie obojętny (w skrajnych przypadkach można mieć destruktywne uczucia wobec Shu), a przez to jest średnio zainteresowany ich perypetiami. W drugiej połowie seria próbuje się ratować kilkoma zwrotami akcji, ale jest już na to za późno. Szkoda, seria pozostaje w sferze przeciętności pomimo dobrego wykonania od strony technicznej i świetnej muzyki.
wiele niezbędnych części historii, jak kliknij: ukryte historia ojca shu i to czym się zajmował zostały skrócone i wręcz upchnięte pomiędzy momenty wartkiej akcji. w rezultacie, pozwalając sobie chociaż na chwilę nieuwagi, można łatwo stracić wątek.
na minus oceniam także kliknij: ukryte przemianę gaia, która nie została dokładnie wyjaśniona, a przecież była kluczowa jeśli chodzi o zakończenie! oglądając to co się dzieje, czułam się jakbym oglądała przewijane w szybkim tempie ciekawe wątki, przeplatane zapauzowanymi momentami inorixshu.
jeśli chodzi o postaci, na + wizualnie inori, no i oczywiście ayase, którą uważam za jedną z fajniejszych żeńskich bohaterek (w ogóle)! zaciekawił mnie także daryl, o którym niestety dowiadujemy się dosyć mało, a szkoda bo uważam, że przydomka 'kill'em all' nie dostał ot tak, jakieś wydarzenia musiały ukształtować jago charakter. twórcy niby pokazują jego relacje z ojcem, ale wydaje mi się że to wszystko za mało…
za to obecność daatha wydaje mi się zbędna.
mimo tych potknięć, całość ratuje oprawa graficzna i muzyczna.
ogólnie w przypadku tego anime, twórcy powinni trzymać się zasady less is more, skupić się na tym co naprawdę ważne, a nie dodawaniu kolejnych informacji, które zaczęły tworzyć papkę. niemniej jednak, myślę że warto poświęcić chwilę i oglądnąć te 22 odcinki.
. Przeoglądałem niesamowitą ilość anime nawet na dzień dzisiejszy pamiętam ich mnóstwo : Fairy Tail , Bleach , Naruto, Dragon Ball , eleven 7 , 7 ghost , Code geas , Toradora , Full metal alchemist , Guilty Crown , Sukite li nayo , SAO i naprawdę to nawet nie 1/10 tego . Chciałem tylko powiedzieć , że osoby , które „potrafią' oglądać anime to nie takie , które oglądną i mają w zmoderowano, tylko osoby , które potrafią przeżyć , każdą sytuację będącą w anime .
Jeśli chodzi o Guilty Crown to niesamowicie się wciągnąłem tak jak zresztą w każde inne anime . Chciałem tylko powiedzieć do prawdziwych animijczyków , że niewiem jak wy , ale ja czuje , że wolałbym żyć w świecie anime , a nawet chciałbym – miłość , przyjazn , poświęcenie , oddanie , brak nudy nasze życie jest tak nudne , że to nie pojęte jeśli dałoby się w jakiś sposób spełnić to mażenie , nie zastanawiałbym się ani chwili . Jeśli chodzi o guilty crown tak jak reszte anime zawsze daje 10/10 bo ukazują jak wspaniałe mogłoby być życie , takie jakie dotyka bohaterów.
Ocena 7/10
hmm
Co do postaci hmm seria jest trochę za krótka by shu z takiego cóż niezbyt rozgarniętego na początku w końcu doszedł do bycia tyranem i załamania nerwowego , a jeszcze dalej do dramatu miłosnego z Inori która głownie chodziła za nim nie bardzo wiedząc co powiedzieć .
Własnie inori w końcu chyba nawet się nie wyjaśniło do końca kim była człowiekiem ,tworem genetycznym, jakimś mutantem? Najdziwniejsze jest kliknij: ukryte że w filmie gra taka lalkę trochę a niby należy do tego całego zespołu muzycznego , trochę się to kupy nie trzyma bo niby jak
Ogólnie można by tu pisać i pisać o anime tak jak lubię zawsze ale ogólnie oceniłem to anime w całokształcie 9/10
bohaterowie 1 planowi 7/10
(Shu i inori oraz gai podbijający stawkę)
bohaterowie 2 planowi 8/10
(ludzie z ruchu oporu , szkoły itp)
oprawa audiowizualna 12/10 tu się postarali
Fabula od 1 – 13 6/10 -> bieda ale podstawy do reszty
Fabula 13 do końca 8/10
[link][link][/link]
Recenzja
>Poprzez napisanie tego nie chcialam byc zlosliwa.
Pozdrawiam Ayoko :')
GC
Za to oprawa techniczna jest wspaniała. Zakochałam się w niej ^^ Grafika przepiękna, myślę, że głównie dzięki niej udało mi się obejrzeć to anime. Ale najbardziej spodobała mi się tu muzyka. Drugi opening bardzo mi się spodobał, mimo że do tej pory nie lubiłam tego typu utworów. Natomiast wszystkie utwory w tle zwyczajnie mnie porwały, a niektóre wręcz wzruszyły. Słowem, muzyka w GC – coś pieknęgo. Nawet jeśli nie warto go oglądać, ścieżki dźwiękowej dobrze jednak trochę posłuchać.
Koniec konców przyzaję, że to anime ma wady i to liczne (a ja nie wymieniłam nawet połowy). ALE! Oglądanie go sprawiło mi przyjemność i naprawdę nie żałuję spędzonego przy nim czasu. Może jestem już z tej generacji ludzi, dla których najważniejsze jest żeby na ekranie dużo się działo, a mało trzeba było nad tym myśleć… Ale jeśli ktoś szuka serii pełnej akcji i efektów audiowizualnych, nie widzę przeszkód w zapoznaniu się z tym tytułem.
Mnie się on spodobał ^^
Guilty Crown
Ze wszystkimi odcinkami anime zapoznałam się w krótkim czasie. Nie miałam nic ciekawszego do roboty, a muszę przyznać, że się wciągnęłam. Do pewnego momentu było fajnie. Jednak nie spodobało mi się, że kliknij: ukryte Gai wstał zza grobu. Wolałabym, gdyby zostawili go w spokoju. Zapewne też dlatego, że wątek Many nie przypadł mi do gustu, no ale chciałam już dokończyć tę serię, więc nie przerwałam oglądania.
Postacie drugoplanowe zyskały więcej mojej sympatii niż para głównych bohaterów. Byłam zupełnie obojętna w stosunku do Shu i Inori, dlatego też zakończenie nie wywołało u mnie żadnych emocji. „Aha. Skończyłaś oglądać, możesz już iść spać, Nidia.” Hm, no nie no, może jednak jakieś uczucie wywołało, ale szybko zniknęło.
Aczkolwiek oglądało się przyjemnie, choć anime nie skłoniło mnie do większych refleksji i zastanawianiem się nad sensem życia. Nie wykluczam, że winna temu jestem ja i moje podejście do Guilty Crown. Dlatego nie mam pojęcia, jaką ocenę wystawić.