Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 4/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 4
Średnia: 7,25
σ=0,43

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Waga Seishun no Arcadia: Mugen Kidou SSX

zrzutka

Druga podróż telewizyjna z kapitanem Harlockiem. Mniej udana od pierwszej, nie do końca ze swojej winy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Sophronimos

Recenzja / Opis

Ogromne uniwersum stworzone przez Leijiego Matsumoto („Leijiversum”) obejmuje przede wszystkim dwa cykle: opowieść o Galaktycznym Ekspresie 999 oraz kolejne przygody Harlocka, kapitana pirackiego statku „Arcadia”. Jednak – co bardzo ważne – chociaż poszczególne produkcje do pewnego stopnia mogą się uzupełniać, nie tworzą one spójnego obrazu świata. Nie mówię tu o banalnych dziurach fabularnych, ale o rozbieżnościach w podstawowych elementach narracji. Cały ten przydługi wstęp ma wyjaśnić jedno: Waga Seishun no Arcadia: Mugen Kidou SSX to bezpośrednia kontynuacja filmu kinowego Waga Seishun no Arcadia, jest jednak (podobnie jak rzeczony film) alternatywną wersją historii Harlocka w stosunku do tej ukazanej w serii Uchuu Kaizoku Captain Harlock.

Ziemia, podobnie jak wiele innych planet, znajduje się pod okupacją wojowniczej, bezwzględnej i zaawansowanej technologicznie rasy Illumidas. Harlock, dawniej kapitan jednego z okrętów wojennych ziemskiej floty, po kapitulacji nie może znaleźć sobie miejsca w nowym porządku. Wraz z wierną załogą i oddanym przyjacielem Tochiro odlatuje z Ziemi na pokładzie „Arcadii”, niezwykłego statku kosmicznego, będącego dziełem życia Tochiro. Ich celem nie jest tylko podjazdowa walka z potężnym wrogiem, ale przede wszystkim odnalezienie prawdziwej Arkadii – mitycznej planety, na której ludzie będą mogli zamieszkać, wolni i bezpieczni. Na razie jednak otacza ich ponura rzeczywistość: Illumidas z byle powodu niszczą podległe sobie planety i kolonie, nic więc dziwnego, że spora część mieszkańców Ziemi dochodzi do wniosku, iż jedyną metodą na przetrwanie jest pełna kolaboracja z okupantem. To zaś sprawia, że przeciwnikami Harlocka są nie tylko Obcy, ale także przedstawiciele jego własnego gatunku…

Analizując tę serię, nie da się oczywiście uciec od porównań. Leiji Matsumoto sięgnął tu po sprawdzony motyw space opery, podróż w poszukiwaniu nieodkrytej planety. Walka z Illumidas jest tu na drugim miejscu, chociaż – paradoksalnie – zajmuje sporą część serii. Problem polega jednak na tym, że pojedynczy statek nie ma szans odeprzeć tak potężnej inwazji – znamienne, że do czynienia mamy tylko z dowódcami polowymi, w ogóle nie poznajemy właściwych władz Illumidas, kierujących swoimi siłami z ojczystej planety tej rasy. Nie da się tu oczywiście uciec od porównań z pierwszą serią telewizyjną – i niestety wypadają one na niekorzyść. Rasa Mazone, choć także potężna i wojownicza, walczyła rozpaczliwie o przetrwanie i dlatego właśnie pragnęła zająć Ziemię, planetę idealną z ich punktu widzenia. Illumidas to typowe „imperium zła”, dążące do władzy absolutnej nad wszechświatem i bezwzględnie niszczące każdy opór, nawet jeśli oznacza to także zniszczenie zaplecza surowcowego. Twórcy zdawali sobie chyba sprawę z tej słabości, stawiając na drodze Harlocka pracujących dla Illumidas ludzi – w tym jego dawnych towarzyszy broni. Jednakże jedyną postacią, której dane jest pożyć nieco dłużej, okazuje się tajemniczy Mister Zone, mający, jak wychodzi na jaw, osobiste porachunki z Harlockiem. Szkoda jednak, że to również jest postać absolutnie jednowymiarowa, typ bezdusznego naukowca ze zdecydowanym przerostem ambicji i ego.

Jednakże prawdziwy cios dla serii nadszedł z zupełnie innej strony. Trzy lata, dzielące tę produkcję od Uchuu Kaizoku Captain Harlock to niby niewiele – pech chciał jednak, że przez te trzy lata gusty japońskich fanów zdążyły się zmienić za sprawą innego słynnego serialu: Kidou Senshi Gundam. Klasyczna, mroczna, ale też do pewnego stopnia odczłowieczona space opera przegrała walkę o rząd dusz z bardziej „nowoczesnym” sposobem prowadzenia fabuły i pokazania kosmicznej wojny. O ile emitowany równolegle z Waga Seishun no Arcadia: Mugen Kidou SSX serial Choujikuu Yousai Macross okazał się ogromnym sukcesem i został wydłużony ponad oryginalnie planowaną liczbę odcinków, dzieło Leijiego Matsumoto spotkał los odwrotny: omawiana tu seria jest skrócona o ponad połowę w stosunku do pierwotnych planów. Łatwo przewidzieć, jaki ma to wpływ na fabułę – to cały czas jeszcze faza wstępna, etap prezentowania postaci i pokazywania epizodycznych historii, od czasu do czasu rzucających jakąś wskazówkę, która w przyszłości będzie potrzebna w głównym wątku. Ponieważ jednak w tamtych czasach nie przerywano serii, licząc (nawet bez większej nadziei) na możliwą kontynuację, końcówka tego anime błyskawicznie wiąże i zamyka wszystkie wątki – bez wdzięku, bez sensu, za to z całkowicie dosłowną interwencją deus ex machina (albo raczej dea ex machina). Potwierdza się to, co wiele razy zauważyłam, śledząc kolejne pozycje z bogatego Leijiversum – siłą Matsumoto są ogromne wizje, często mocno niedopracowane w szczegółach, ale na tyle porywające, by takie usterki nie przeszkadzały. Jeśli nie uda się wykreować odpowiedniej atmosfery – tak jak w przypadku tej serii – zostaje tylko dziwaczna opowieść, niepozbawiona dobrych pomysłów, ale jednak trudna do obrony, jeśli idzie o jakość fabuły.

Kapitan Harlock jest prawie taki sam, jak poprzednio – jak zawsze poważny, milczący i zabójczo skuteczny – jednak w jego przypadku diabeł tkwi w szczegółach. W Uchuu Kaizoku Captain Harlock podjął walkę z Mazone, zdegustowany biernością władz ludzkości, ale ocalić Ziemię pragnął z jednego konkretnego powodu: aby dotrzymać danej zmarłemu przyjacielowi obietnicy, że właśnie na Ziemi będzie się mogła wychowywać jego mała córeczka. Jakkolwiek zdolny do szlachetnych i bezinteresownych gestów, na ogół jasno deklarował, że wolność jest czymś, po co każdy powinien sięgnąć indywidualnie, a nie oglądać się na innych. Taka postawa mocno kontrastuje z wygłaszanymi tutaj monologami o walce dla dobra całej ludzkości, które chwilami brzmiały nieco zbyt łopatologicznie.

Potwierdza się natomiast moja obserwacja, że Leijiemu Matsumoto z reguły bardzo dobrze udaje się pokazać postać Tochiro, co jest o tyle ciekawe, że stanowi on jaskrawy kontrast z typowym bohaterem męskim z tego uniwersum: niski, nieatrakcyjny, nie emanuje samczą pewnością siebie i wręcz pokpiwa z tych, którzy czują potrzebę wiecznego udowadniania swojej wyższości. Nie brakuje mu odwagi i szlachetności, ale dystans do siebie samego i świata sprawia, że jest zdecydowanie najsympatyczniejszą i najbardziej ludzką z postaci. Niestety trudno to samo powiedzieć o Emeraldas, obiekcie jego uczuć, która zdecydowanie za często odgrywa tu rolę dziewczyny do ratowania, a poza tym praktycznie się nie pojawia. Ze „starej obsady” zostały zachowane jeszcze dwie postaci: Kei Yuki, która ma tutaj zmienioną historię (i przynajmniej częściowo charakter) oraz La Mime, chociaż w jej przypadku należy mówić o całkowitej zmianie koncepcji. Ogromna szkoda, bo intrygującą Obcą z pierwszej serii zastąpiła tutaj obowiązkowa i bierna członkini personelu mostka, spędzająca niemal cały czas na swoim stanowisku.

Nie mogło oczywiście zabraknąć bohatera, z którym mogliby się utożsamiać młodsi widzowie. Tym razem jest to Tadashi Monono, osierocony chłopiec z jednej z kolonii, który trafia na pokład „Arcadii” jako kucharz. Jak zwykle u Matsumoto jest to postać dość przeciętna – sympatyczna, ale pozbawiona bardziej wyrazistych cech charakteru. Ot, kolejny porywczy dzieciak ze złotym sercem, którego fabuła musi wpychać w niemal każdą przygodę, po to tylko, żeby – zgodnie z logiką – nie mógł nic specjalnego zrobić, zostawiając działanie starszym i bardziej doświadczonym towarzyszom. Do towarzystwa ma Rebi – jeszcze młodszą od niego podopieczną sympatycznego lekarza pokładowego, której rola sprowadza się do biegania po statku i bycia słodkim dzieckiem. Poza tym z nowych postaci można wymienić kilku dowódców Illumidas (różniących się głównie zarostem), wspomnianego wcześniej Zone’a oraz stado postaci epizodycznych, którym rzadko kiedy udaje się przeżyć do końca odcinka.

Pod względem graficznym jest zwyczajnie marnie. Wiem, że dla sporej części czytelników serwisu Tanuki seria z początku lat osiemdziesiątych będzie graficznie marna z definicji, jednak starsi i bardziej doświadczeni wyjadacze wiedzą doskonale, że i wtedy potrafiono tworzyć rzeczy piękne wizualnie. Najgorzej jest – o dziwo – na początku. Pierwszy odcinek jest w sporej części zmontowany z ujęć z kinówki, co irytuje o tyle, że pojawiają się tam i bez wyjaśnienia znikają postaci występujące w filmie kinowym, a nieobecne w serii telewizyjnej. Dalej nie jest o wiele lepiej – postaci ludzkie w oddaleniu zaczynają po prostu straszyć, w szczególności Rebi, składająca się z ogromnej głowy osadzonej na cienkim patyku. Później sytuacja nieco się poprawia, mimo wszystko jednak aż do końca widać oszczędności. Ujęcia w scenach walk są oczywiście powtarzane, a większość odwiedzanych planet składa się ze standardowej ponurej pustyni lub równie standardowego zielono­‑niebieskiego widoczku. O pomysłowości rodem z Ginga Tetsudou 999 można tu zapomnieć. Muzyka jest w standardzie tamtych czasów – ładna, orkiestrowa, z podniosłą piosenką w czołówce i bardziej nastrojową balladą przy napisach końcowych. Oba te utwory wykonuje Ichirou Mizuki, etatowy odtwórca czołówek przygodowych i superbohaterskich anime z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Długi ciąg epizodycznych historii i pospieszna, skrajnie nielogiczna końcówka – tak w skrócie można opisać tę serię. Ogromna szkoda, jednak zdecydowanie jest to najsłabsza ze znanych mi produkcji poświęconych przygodom Harlocka. Jeśli ktoś miałby ochotę po nią sięgnąć, może to zrobić niezależnie od tego, czy zna inne pozycje z tego cyklu. Wskazana jest znajomość filmu Waga Seishun no Arcadia, ale poza tym Mugen Kidou SSX prezentuje własną wersję przygód najsłynniejszego kosmicznego pirata.

Avellana, 30 listopada 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Leiji Matsumoto
Projekt: Katsumi Itabashi, Kazuo Komatsubara
Scenariusz: Hiroyasu Yamaura, Hiroyuki Hoshiyama
Muzyka: Shunsuke Kikuchi