Anime
Oceny
Ocena recenzenta
9/10postaci: 9/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 10/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Oooku
- Ōoku: The Inner Chambers
- 大奥
- Oooku (Komiks)
- Oooku [2010]
Rękopisy nie płoną.
Recenzja / Opis
Historia przedstawiona w anime to romans, choć nazwać można go równie dobrze tragedią romantyczną, spełnia bowiem właściwie wszystkie jej kryteria: fabuła Oooku jest na przykład na tyle fragmentaryczna, na ile pozwolić sobie na to może twórca bez wzbudzania niepotrzebnej konsternacji odbiorcy. Bohaterowie umykają jednoznacznej, czarno‑białej ocenie swojego zachowania, będąc przy tym postaciami uwikłanymi w szerszy kontekst historyczno‑kulturowy, a sama produkcja chce – na tyle, na ile może – dyskutować z założeniami nie tyle (lub nie tylko) epoki, w której jest umieszczona, ale z założeniami świata współczesnego.
Ważne jest, aby wspomnieć w tym miejscu, że postaci wspomniane w recenzji nie są produktami wyobraźni twórców, a zapożyczeniami z utrwalonych podań i źródeł historycznych. Wydarzenia, które anime wspomina jako kontekst, również w większości miały miejsce. Oooku – opowieść o losach rodu Tokugawa – to zatem fabularyzowany rewizjonizm znanych z kart historii wydarzeń i postaci, które odegrały ważną rolę w dziejach Japonii. Wszystko zaczyna się od niezadowolenia Yoshimune Tokugawy, nowej szogun, z zastanego w tytułowym Oooku – kompleksie przypałacowym, w którym przebywają właściwie sami mężczyźni – stanu rzeczy. Postanawia więc wprowadzić szeroko zakrojone zmiany w funkcjonowaniu przybytku, a przy tym zagłębić się w jego historię z kart zapisanych ręką sędziwego już skryby, powołanego na swoje stanowisko przed wieloma laty.
Pod względem struktury Oooku to klasyczny przykład opowieści szkatułkowej: jedna historia zmienia się płynnie w inną, powiązaną tematycznie i narracyjnie. Z jednej strony daje to wrażenie łatwości przechodzenia z jednego wątku w kolejny, z drugiej zaś pozwala na osadzenie całej produkcji w duchu powszechnej w opisywanych czasach tradycji przekazu ustnego, który zwiększa dowolność w przedstawianiu wydarzeń istotnych dla rozwoju fabuły. Mamy tutaj zatem do czynienia z dwojakim potraktowaniem tematu organizacji i struktury historii – wiemy, że to, czego jesteśmy świadkami na ekranie, to poniekąd przekaz ustny, ale w ramach tego przekazu dane nam jest śledzić wydarzenia skrupulatnie spisane. Trudno jest nie domniemywać, że takie potraktowanie tematu zaprasza widza do zajęcia miejsca przy metaforycznym ognisku i zagłębienia się w tajemnice dziejów, które są mniej oczywiste niż mogłoby się wydawać.
Podczas seansu przyszło mi do głowy bardzo wiele nawiązań do współczesnej myśli socjologicznej, a zwłaszcza do pojęcia przemocy symbolicznej (w angielskiej nomenklaturze funkcjonującej też jako symbolic power, co wydaje się lepiej oddawać to, na czym polega). Można ją rozumieć jako działania, które mają na celu zniekształcenie rzeczywistości przez klasę uprzywilejowaną w taki sposób, aby klasa podległa odczuwała swoje społeczne położenie jako wynikające z naturalnego stanu rzeczy, nie zaś z różnicy posiadanych zasobów, materialnych lub symbolicznych, i dostępu do nich. Na tej płaszczyźnie należy przyjrzeć się temu, co chyba najmocniej wybrzmiewa w całej produkcji, czyli zamianie ról społecznych spowodowanych chorobą o wysokiej śmiertelności, która nagle zaczęła dziesiątkować męską część populacji zarówno miast, jak i mniejszych miejscowości. Wskutek epidemii kobiety zaczynają przejmować tradycyjnie męskie obowiązki, a sami mężczyźni, których zostało niezbyt wielu, wcielają się w rolę kurtyzan, aby zapewnić swoim rodzinom przetrwanie i zarobić pieniądze. Te zabiegi fabularne mają końcowo ciekawe implikacje, ponieważ okazuje się, że mężczyźni, którzy zostają w Oooku, zmieniają imiona na żeńskie i robią to, co tradycyjny kod kulturowy japońskiego dworu nakazał wykonywać kobietom. Władza jest zatem wyrażania w sposób symboliczny, czemu przejmujące świadectwo dają słowa jednego z bohaterów, który z niedowierzaniem przyznaje, że nie wyobraża sobie, aby ze świata mogli zniknąć mężczyźni. Ten temat jest w produkcji poruszany wielokrotnie, a zatem poświęćmy mu jeszcze chwilę uwagi.
Zacznijmy zatem od tego, że choroba, na którą zapadają mieszkańcy Japonii, atakuje tylko i wyłącznie mężczyzn, i to w zasadzie tylko młodych (z nielicznymi wyjątkami, co staje się istotne w pewnym momencie rozwoju akcji), czyli takich, którzy zdolni są do prokreacji, a więc istotnych szczególnie w kontekście japońskiej elity dworskiej, w kręgach której posiadanie męskiego potomka gwarantuje przetrwanie rodu. W tym też kontekście należy umieścić głównego bohatera opowieści, Arikoto, którego sytuacja, w jakiej się znalazł, zmusza do wyrzeczenia się ślubów czystości, a zatem świętej obietnicy nieobcowania z kobietami. Jego historia jest w zasadzie tragiczna podwójnie: powołanie, któremu sam dobrowolnie poświęcił swoje życie, zostaje mu siłą odebrane, a kiedy w końcu akceptuje nową rolę, dzieją się rzeczy, które dogłębnie nim wstrząsają. Tutaj też należy zwrócić uwagę na to, w jaki sposób traktuje się indywidualne dążenia do szczęścia: są to prawie zawsze próby udaremnione, a ich udaremnienie motywowane jest dobrostanem większości, rozumianej tak naprawdę jako dość wąski krąg otaczający szogunat.
Przy tak wielu różnych wątkach i nawiązaniach trzeba przyznać, że produkcję można czytać na wiele sposobów. Dla niektórych będzie to pewnie metafora dysproporcji praw i ról w binarnym, męsko‑kobiecym świecie, który nagle wywrócił się do góry nogami. Dla innych może to być nawet feministyczny manifest, któremu należy wówczas przypisać podteksty społeczne wykraczające poza epokę, którą produkcja pokazuje. Można też równie dobrze powiedzieć, że Oooku to próba przepracowania postpandemicznej traumy i stąd w niej tak wyraźnie zaakcentowany wątek choroby. Pytania o społeczne standardy i oczekiwania będą się jednak nasuwać same, bez względu na to, którą interpretację uważa się za bardziej prawdopodobną: jest to jednak anime, którego kluczową część symboliczną stanowi zmiana społeczno‑kulturowa oparta o założenia dotyczące płci, podziałów społecznych i szeroko rozumianej klasowości.
Jeśli chodzi zaś o stronę wizualną, nie jest to co prawda szczyt animacyjnych możliwości, ale odnoszę wrażenie, że to, co wizualnie działo się na ekranie, działo się z jasną intencją. Wykorzystana kreska bardzo dobrze współgra z historycznym rysem Japonii, przypominając nawet niekiedy dzieła sztuki z opisywanego okresu. Muzycznie właściwie nie ma co komentować, ponieważ anime nie ma openingu, ale też nie odczułem z tego powodu żadnego braku. Ending jest dość prosty, ale przy tym też pompatyczny i pasuje do całości. Ponownie wydaje mi się, że to zabieg celowy, który podkreślać ma prostotę i oszczędność środków.
Moim zdaniem warto o tej produkcji myśleć w kontekście tego, co Michaił Bułhakow napisał w Mistrzu i Małgorzacie, to znaczy „rękopisy nie płoną”. Na bardzo ogólnym poziomie jest to przecież anime przedstawiające historię zarówno jednostek, jak i społeczności, która domagała się opowiedzenia, aby wyjaśnić tamtejszą teraźniejszość, i której nie można było tak po prostu zignorować. Podsumowując jednak, trudno to anime polecić konkretnej grupie odbiorców, na przykład wielbicielom historii jako takiej. Trzeba, jak mi się zdaje, do seansu podejść z lekką rezerwą, ale też – co pewnie najważniejsze – z głową otwartą na próbę rozpatrzenia przez pryzmat szeroko rozumianej kobiecości historii zdominowanej przez męskie narracje. Kończąc: jest to produkcja, która pozostaje w pamięci na tyle długo, aby do niej kilkakroć wrócić myślami. Nie jest to twórczość wybitna, ale bardzo dobrze robi to, co reinterpretacje historyczne robić powinny: zmusza do spojrzenia na rzeczy znane z innej, nieco oddalonej czasowo i kulturowo perspektywy.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Studio DEEN |
Autor: | Fumi Yoshinaga |
Projekt: | Youko Satou |
Reżyser: | Noriyuki Abe |
Scenariusz: | Rika Takasugi |
Muzyka: | Kenji Kawai |