Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Góral

  • Avatar
    Góral 14.10.2007 08:59
    Re: Za dużo efekciarstwa...
    Komentarz do recenzji "Claymore"
    Trips napisał(a):
    (...)No i niestety główna bohaterka była chyba jedną z najpłytszych wojowniczek w serii. Levelując z prędkością światła pokonując jednocześnie coraz to nowe granice (nie cierpię syndromu „jestem słabszy ale i tak ciebie pokonam bo mam silniejszą wolę zwycięstwa oraz masę ukrytych talentów o których nawet ja nic nie wiem”) sprawiła, że jej potyczki obserwowałem z umiarkowanym zainteresowaniem. Dla mnie 6+ ( I tak, przeczytam mangę bo kolega mówił że faktycznie lepsza).

    Anime nie ma co porównywać do mangi, w której prawie wszystko ma logiczne uzasadnienie, dlatego zalecam uważne czytanie, bo łatwo jest przy jednokrotnym przeczytaniu pominąć pewne szczegóły. Zalecam również rozpoczęcie od pierwszego chaptera, bo już w pierwszym tomie znalazły się momenty, które wycięto z anime. Nie zraź się tylko początkowymi tankoubonami, kreska jest bowiem niezbyt urodziwa, jednak im dalej tym lepiej. Trzeba pamiętać o tym, że Yagi Norihiro pracuje sam, a nie w studiu jak Tite czy Kishimoto, za co go jeszcze bardziej podziwiam.
  • Avatar
    A
    Góral 6.10.2007 11:51
    Dobre otwarcie, świetne rozwinięcie, fatalna końcówka
    Komentarz do recenzji "Claymore"
    Dołączam się do opinii Reda. Anime jest bdb, ale tylko do 20 odcinka (nawet walka nad którą zachwyca się zergadis0 nie była niczym nadzwyczajnym, w mandze przedstawiono to o niebo lepiej, pomimo statycznych obrazów), od momentu gdy autorzy pozwolili sobie na puszczenie wodzy fantazji seria stała się niespójna, nielogiczna, a wszystkie walki były pozbawione sensu. Często zdarzało się, że nie wiadomo skąd (teleportacja?) pojawiały się poboczne postacie, wszystkie w tym samym miejscu tylko po to by fajni bohaterowie byli w kupie. Nie wiadomo było po co właściwie  kliknij: ukryte 
    Dobre anime, jednak ostatnie 6 odcinków pozostawia niesmak po obejrzeniu serii. Fatalna końcówka, która tak naprawdę nie zamknęła historii była kiepskim posunięciem ze strony twórców, którzy zamiast trzymać się pierwowzoru postanowili sami wykazać się kreatywnością. Jak to się skończyło niech każdy sam oceni, ja ze swojej strony jednak polecam przeczytanie najpierw mangi, która jest jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałem. Nawet osoby, które nie przepadają za shounenami powinny ją docenić. Nie radzę jednak próbować zaczynać od momentu całkowitego odejścia anime od mangi, bo wcześniej jest wiele różnic, zresztą wszystko jest przedstawione lepiej w mandze. Dlatego jeśli już ktoś się zabiera za czytanie to najlepiej od początku, w końcu to komiks, a nie powieść i przeczytanie wszystkich 13 tomów zajmuje kilka godzin.
  • Avatar
    Góral 26.09.2007 20:42
    Re: Nędza
    Komentarz do recenzji "Trigun"
    Wiele straciłeś, pomimo tego, że to Madhouse zabrało się za realizację, anime wyszło całkiem nieźle, skoro tyle już obejrzałeś nie widzę powodu żeby nie zmusić się jeszcze na te 10 odcinków, potem jest dużo lepiej.
  • Avatar
    A
    Góral 23.09.2007 12:43
    Najbardziej niezwykły film studia Ghibli
    Komentarz do recenzji "Szkarłatny pilot"
    Inny niż wszystkie, a mimo to doskonały. W mojej ocenie jednak nie kwalifikuje się do kina familijnego, jest zbyt poważny i ponury, za mało w nim akcji i bohaterów, z którymi mógłby utożsamić się gimnazjalista lub osoba młodsza. Widzów starszych powinno jednak zainteresować, nawet taki wielbiciel serii shounen jak ja potrafił docenić powolne tempo i melancholijny nastrój filmu, głównie dlatego, że jednak dzieje się całkiem sporo, a i optymizmu też nie braknie.
    Nie jest to produkcja, od której nie można oderwać oczu jednak przykuło mnie na te 2 godz. do fotela i tylko momentami zdarzyło mi się odwrócić głowę na bok ;). Na uwagę zasługuje doskonała gra aktorska seiyuu, szczególnie osoby podkładającej głos pod Marco Rosso, Ginę i Fio. Zakończenie uważam za genialne, dzięki niemu na pewno nie zapomnę tej produkcji.

    Courage napisał(a):
    Nic specjalnego. Grafika jest tutaj „niejapońska” (bardziej kierowana do widzów nieazjatyckich, nieoswojonych z charakterystycznymi wielkimi gałkami i niestandardowymi fryzurami), co automatycznie kolosalnie obniża ocenę filmu. (...)

    Co od „niejapońskiej grafiki”, dziwi mnie ten zarzut, zważywszy, że ze słów „kolejny daremny produkt Ghibli” wynika, że widziałeś już jakieś inne produkcje tego studia. Przecież kreska u Ghibli zawsze jest taka sama, zresztą w anime kreska postaci jest najmniej istotnym elementem, chyba każda osoba oglądająca anime się ze mną zgodzi. Inaczej nie obejrzałbym żadnej japońskiej animacji, bo zawsze postacie są karykaturalne.
  • Avatar
    Góral 4.09.2007 09:04
    Re: Underappreciated
    Komentarz do recenzji "Rocket Girls"
    wa-totem napisał(a):
    To nie żart. Ta dość gorzka w tonie wypowiedź Chucka Yeagera jeszcze sprzed projektu Mercury (nie myślisz chyba że ten tekst wymyślili twórcy tej serii?) jest de facto bardzo prawdziwa. Podróżowanie w kosmos tak, jak je realizujemy zredukowało astronautów do roli tresowanych małp które niewiele mają do roboty w czasie podróży z i na orbitę.
    Polecam dwie książki – „S­‑Kadra” Toma Wolfe, i „Apollo 13 – utracony księżyc” Jima Lovella i Jeffrey'a Klugera. Morze informacji z czasów początków podboju kosmosu (i przy okazji podstawowych problemów astronautyki), podane w formie czegoś między powieścią sensacyjną a dokumentem. Ciekawa i pouczająca lektura.


    Hmmm… Wiadomo, że na orbitę można wynieść i tak prymitywne zwierzę jak muchę i przeżyje (btw, pierwszym psem, który został wyniesiony na orbitę okołoziemską i przeżył nie była Łajka jak się powszechnie sądzi, ale Biełka i Striełka wystrzelone w 1960 r. – dowiedziałem się tego dzięki teleturniejowi „Wielki Poker” :]), ale rzecz w tym że po coś jednak szkoli się astronautów. Inaczej odbywałyby się tylko loty bezzałogowe, co na razie ma zastosowanie tylko do wysyłania sond, pobierających próbki gruntu/robiących zdjęcia. Poza tym tresowane małpy nie są w stanie różniczkować czy całkować.
    Nie dostrzegasz komizmu w całej tej sytuacji ? Dorywczą pracą okazuje się astronautyka.

    wa-totem napisał(a):

    No właśnie nie sądzę. Do serii rozrywkowej nie trzeba patronatu JAXA i drobiazgowej dbałości o realizm. Moim zdaniem mamy do czynienia jak najbardziej z serią edukacyjną ubraną w sukienkę lekkiej komedii („uczyć bawiąc”). I zwróciłem w recenzji uwagę na to, że nie „przedobrzono” z faktami.

    Cóż, mamy różne poczucie humoru po prostu. Ja w każdym odcinku się śmiałem (no prawie każdym, 2 ostatnie raczej były na poważnie), a patronat organizacji JAXA nie przeszkadzał w tym ani trochę. Przecież naukowcy też mają poczucie humoru. Tylko dlatego, że japoński odpowiednik NASA czuwał nad techniczną stroną anime nie oznacza, że od razu należy traktować je całkiem poważnie.

    wa-totem napisał(a):

    Problem w tym że ta seria bawi ciebie (czy, jak najbardziej, mnie). Spróbuj pokazać ją dowolnej koleżance ze szkoły/pracy… i już grono widzów się zawęża o połowę ludzkości. A zastanów się co z serii zostanie, kiedy usuniesz 3 główne bohaterki w spandexach i rakiety?
    Ano właśnie, NIC.
    Czyli widzowie nie zainteresowani tymi dwoma elementami, nie znajdą dla siebie za wiele… Mimo to, jeżeli ktoś zdoła już tą serię oglądać, to zapewne ją polubi, stąd ogólna ocena 7.


    Zacznijmy od tego, że nie mam kolegów, których interesowałoby oglądanie „japońskich bajek”. Fakt, nie jest to z pewnością seria, która mogłaby przekonać ludzi do oglądania anime, ale nie o to chodzi. Anime podobało się mi, Krzychowi Ayanami i tej Allevannie pomimo tego, że astronautyka nas nie interesuje, trochę to przeczy temu co napisałeś. Należy obejrzeć pierwszy odcinek i sprawdzić czy się spodoba czy nie. Jeśli po pierwszym odcinku ktoś stwierdzi, że to strata czasu – dobrze, jeśli jednak się spodoba to z każdym odcinkiem jest lepiej. W recenzji zabrakło mi jednak tej zachęty, seria dostała tą „siódemkę” jednak od osoby interesującej się aero- astronautyką, co zresztą zostało podkreślone aż nazbyt.

    wa-totem napisał(a):

    Zdajesz sobie sprawę, że te trzy 'archetypy' bohaterek są obecne w co drugim anime? Te trzy równie dobrze mogłyby się nazywać Narusegawa Naru, Kaolla Su i Shinobu Maehara. Zastąp latanie na orbitę zdawaniem na znany uniwersytet, i dołóż rozciapanego chłoptasia… I co nam wyszło?
    A cała reszta to jak by nie było postaci drugoplanowe. Mnie zwyczajnie zabrakło czegoś naprawdę oryginalnego…


    Oglądałeś anime na terabajty, nie dziwi mnie więc to, że nie dostrzegłeś oryginalności. Poza tym, że podróże w kosmos są główną osią fabuły faktycznie niewiele można dostrzec unikalnych elementów. Tylko co z tego ? O to chodzi, że Japońcom powoli zaczyna już brakować pomysłów i w każdym anime dostrzec można wtórność jeśli ktoś oglądał ich masę. Ja mam odwrotnie niż Ty, jeśli widzę oryginalne anime (powstałe tak gdzieś po 1999 r.) to przeważnie nudzę się niemiłosiernie. Przykłady: Kemono(d)zume, Paranoia Agent, Serial Experiments Lain… Ja w anime szukam czystej rozrywki i tego Rocket Girls dostarczył mi w wystarczającej ilości.
    Owszem postaci są wtórne, ale ile można wymyślić cech charakteru ? Epitetów charakteryzujących nawet najbardziej złożoną postać zbyt wielu jednak nie ma, więc powtarzalność jest nieunikniona. Już teraz nie chodzi o oryginalność, ale o wykorzystanie sytuacji, w których można by się doszukać danych cech. Moim zdaniem w Rocket Girls udało się to wyśmienicie, naprawdę polubiłem tamte postacie, co z tego że mogły przypominać mi inne, to takie szukanie na siłę. Wspomniane przez Allevanne postacie z Tenjou Tenge oceniłeś również na 5, postaci właściwie bez charakteru oceniłeś na równi z tymi z Rocket Girls. Podobnie było z Coyote Ragtime Show, że nie wspomnę o jednym tytule, wolę nie wypowiadać tej nazwy nawet, gdzie dałeś 9. Nie zgadzam się z tą oceną po prostu, wg mnie jest krzywdząca nawet gdyby nie patrzeć na poprzednio recenzowane tytuły. Moim zdaniem, przez to że interesuje Cię ta tematyka nie patrzysz na to anime okiem przeciętnego widza i sądzisz, że takiego osobnika nie jest w stanie zainteresować ta produkcja.
    BTW, postacie z Love Hina są wg mnie znacznie mniej ciekawe niż te z Rocket Girls, jednak anime jest dużo starsze i od niego się zaczęły haremówki, dlatego ciężko porównywać je do siebie, IMO.

  • Avatar
    Góral 3.09.2007 10:10
    Re: Kilka moich uwag
    Komentarz do recenzji "Rocket Girls"
    Dokładnie. Również nie interesuje mnie astronautyka jednak od monitora nie mogłem się oderwać. Kompletnie nie mogę zrozumieć czemu za postaci autor wystawił „piątkę”, nawet nie uzasadnił tego. Wspomniał o nich we wstępie pod obrazkiem, a później na ich temat nie było nic. No może jedynie to, że „każdy kto pojawiał się pod bramą od razu był przyjmowany do SSA”, co pośrednio wskazywało na to, że dowodzący zachowywali się nieracjonalnie, choć z tym również się nie zgodzę. Po prostu taki charakter beztroski :).
    Jak na ironię zamiast pisać o konkretach, które interesowałyby właśnie przeciętnego „konsumenta anime”, wa­‑totem skupił się na stronie technicznej, które odgrywały marginalną rolę i interesowałyby tylko osoby, rzeczywiście interesujące się fizyką czy astronautyką. Mało delikatna sugestia, takie manipulowanie, by czytelnik doszedł do wniosku, że rzeczywiście w Rocket Girls jest tylko o rakietach.
  • Avatar
    A
    Góral 1.09.2007 11:13
    Przyzwoite anime
    Komentarz do recenzji "Kyoushoku Soukou Guyver [2005]"
    Nienawidzę serii z mechami, tudzież power armorami (czy jak by tego nie zwać), ale są 2 serie, w których kompletnie mi to nie przeszkadzało, a wręcz świetnie się bawiłem przy okazji oglądania anime. Pierwszym z nich jest Generator Gawl, a drugim właśnie Guyver. Seria wciągnęła mnie od pierwszych odcinków i nie miałem
    czasu na nudzenie się już do końca. Ja bym jednak polecił tą serię nie tylko jako zapychacz czasu.
  • Avatar
    Góral 20.08.2007 06:31
    Re: Rany...
    Komentarz do recenzji "Love Hina Again"
    Love Hina to może i jest kultowa ale LH Again to chłam. Czegoś tak nudnego łatwo się nie znajdzie, na szczęście wystarczająco krótkie jest.
  • Avatar
    Góral 18.08.2007 07:17
    Re: hm
    Komentarz do recenzji "Dragon Ball Z"
    Zgrzyt napisał(a):
    (...)
    ogólne masakryczne długi przeciętniak dla mas
    ocena ogólna 5+ (dla fanów 6+)

    Tylko, że zapoczątkował trend na tego rodzaju rozrywki dla mas, Bleach, Naruto, Mar Heaven, Beat the Vandel Buster… lista anime, w których ściągnięto pomysły od Toriyamy jest długa , dlatego może zostać uznany za „kultowy” mimo, że do bycia arcydziełem sporo mu brakuje :).
  • Avatar
    A
    Góral 28.07.2007 17:30
    Brutalność w Elfen Lied
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Do brutalności tutaj nikt się nie czepia dlatego bo jest, ale dlatego że ona kompletnie nie ma uzasadnienia, do tego jest żałośnie przedstawiona (salcesony zamiast rąk, tryskająca krew z oczodołów), można się tylko pośmiać z twórców i ich głupoty oraz tych którym to wydaje się „cool”. Urywanie kończyn ot tak może sprawić frajdę niektórym może, ale na pewno nie jest to nic na tyle drastycznego, by skłoniło to kogoś do wyłączenia, więc nie piszcie, że nie podoba się osobom bo jest brutalne. To już nawet znacznie bardziej brutalny Gantz podobał mi sie bardziej niż Elfen Lied (które jest jednym z najgorszych anime jakie widziałem w całości), choć i on jest na szarym końcu mojego rankingu anime.
    Za ideał brutalnych i krwawych anime uważam Claymore'a, 2­‑gie miejsce przypada Berserkowi, a 3­‑cie Hellsingowi. Wiecie dzięki czemu ? Bo krew byłą tylko dodatkiem do całości, normalna kolej rzeczy przy walkach, natomiast w Elfen Lied całe anime
    polega na oglądaniu latających kończyn, gołych
    nastolatek i 3 postaci na krzyż. Nie ma nic kompletnie do zaoferowania, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
  • Avatar
    Góral 28.07.2007 17:12
    Re: Tyle narzekania a taka dobra ocena?
    Komentarz do recenzji "AIKa R-16: Virgin Mission"
    Też to mnie zdziwiło, ale tak to jest z ocenami, zawsze komuś nie będą odpowiadać. A Aika „Original”, jest całkiem niezła, nie sądzę żeby toto do pięt dorastało pierwowzorowi ;).
  • Avatar
    A
    Góral 8.07.2007 13:52
    Bardzo dobra seria
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    Seria bardzo dobra, ale nie genialna. Do 25 odcinka oglądało się jednym tchem, ale po  kliknij: ukryte  zrobiło się wtórnie i trochę monotonnie. W mandze jakoś szybciej to wszystko szło i człowiek nie zdążył się znudzić, ale tu… Choćby dlatego za fabułę nie dałbym 10, muzyka też moim zdaniem nie jest wybitna. Tym niemniej jest to jedno z ciekawszych anime ostatnich lat, więc rozumiem, że pod wpływem emocji autor mógł dać właśnie takie, a nie inne noty. Mnie jednak bardziej przekonuje ocena Pottero z Azunime.
  • Avatar
    Góral 16.06.2007 18:38
    Re: bardzo dobre?
    Komentarz do recenzji "Paranoia Agent"
    Zgadzam się, anime jest okropnie nudne. Niby autor stara się przekazać jakieś wartości moralne, niby w pomysłowy sposób prowadzona jest historia, ale efekt jest taki, że do samego końca nie wiadomo o co tak naprawdę tu chodzi. Nie zgodzę się z autorem recenzji, że od tytułu ciężko jest się oderwać. Wręcz przeciwnie, ja już bym odleciał po 3­‑cim odcinku, ale nie chciałem się wypowiadać po obejrzeniu tylko części anime więc się męczyłem do końca. Co z tego, że zmusza do myślenia jeśli robi to w okropnie niezajmujący sposób. Dla dojrzałego widza? Raczej dla osób z problemami lub takich, które lubią psychologię.
    Ja nie lubię.
  • Avatar
    Góral 11.05.2007 06:52
    Re: Najgorsza fabuła, największa ilość lubianych bohaterów, co w tym jest ?
    Komentarz do recenzji "Rurouni Kenshin"
    Pablock napisał(a):
    (...)
    Nie wierze niestety, ze imię postaci, o której mowa jest w każdym odcinku przez polowe serii tego anime, stanowi problem do zapamiętania.

    No to uwierz, bo ja też nie pamiętam. Po pierwsze gdzie jest powiedziane, że trzeba wyrażać opinię świeżo po obejrzeniu serii. Po drugie oglądając gigabajty anime, chcąc nie chcąc imiona się mieszają i przeciętny widz nie jest w stanie ich potem zapamiętać, ja też nie pamiętam jak się nazywał ten koleś w bandażach. Jeśli zapamiętam jakiegoś bohatera na dłuzej niż miesiąc to musi znaczyć, że anime wywarło na mnie wrażenie, w przeciwnym razie wiadomo. Ty też na pewno nie pamiętasz większości imion.
    Co do samego anime, dosyć fajne, oceniłbym je na 7/10 dzieki bohaterom. W dół ciągną je właśnie dłużyzny, zamiast 50 odc. serii zrobili tasiemiec na prawie 100 odc. A potem ktoś się dziwi, że nie pamięta sie czyjegoś imienia.
  • Avatar
    Góral 21.04.2007 07:05
    Re: Skąd to anime ma tyle fanów ? Oto jest pytanie !
    Komentarz do recenzji "Stalowy alchemik"
    Też czułem lekki niedosyt przy końcówce, ale pewnie łatwiej było mi ją przełknąć w jednym kawałku niż Tobie w małych kęsach (tzn. ja oglądałem ciągiem po 10 odc. naraz, nie miałem czasu na szukanie błędów, poza tym cały czas pamiętałem jakie to wspaniałe anime miałem odcinek wcześniej, a koniecznie chciałem zobaczyć jak to wszystko się skończy).
    Przyznam jednak, że mnie również wkurzyło pójście na łatwiznę i zszokowanie widza  kliknij: ukryte , pewnie po to by lepiej pamiętać serię, na mnie to działa doskonale.
    Na szczęście w mandze sprawa ma się znacznie lepiej, przede wszystkim bohaterowie są znacznie zmienieni w stosunku do anime i to zdecydowanie na lepsze (choćby Mustang), fabuła trzyma się kupy i nie ma tam nic na siłę, poza tym niejednokrotnie autorka przemyca smaczki w postaci wskazówek co stanie się później, kto np. jest kolejnym homonculusem. Wcale nie tak łatwo jest się tego domyślić, ale uważny i co najważniejsze myślący czytelnik będzie w stanie to wydedukować, pozostaje potem ogromna satysfakcja, a jeśli się nie uda to jest właśnie zaskoczenie. Każda wypowiedź w mandze ma znaczenie i nie wywaliłbym ani jednej.
    Streszczając: manga jest znacznie lepsza niż
    anime
    i zalicza się do moich ulubionych (obok Monstera, 20th Century Boys, Detektywa Conana i Berserka). Początkowe 2­‑3 tomy mogą Cię nudzić, bo anime jest ich dosłowną adaptacją, jednak im dalej tym lepiej.
  • Avatar
    A
    Góral 8.04.2007 21:37
    It's not safe to walk on magma when you're carrying three people.
    Komentarz do recenzji "Ueki no Housoku"
    Rozbrajające anime, można spaść z krzesła ze śmiechu, sam pomysł przemiany śmieci w drzewa jako super­‑hiper moc jest jak dla mnie rewelacją :). Prawie niczego nie da się brać tu na serio. Ueki jest wręcz idealny do oglądania z przyjaciółmi, wtedy efekt dobrej zabawy jest kumulowany. W całym anime najlepiej zapamiętałem tekst „It's not safe to walk on magma when you're carrying three people.” (Nie jest bezpiecznie chodzić po magmie niosąc trzech ludzi). Wiem, że mogło zostać to niewłaściwie przetłumaczone przez funsubberów, ale szczerze w to wątpię.
  • Avatar
    A
    Góral 25.03.2007 16:39
    Chłam
    Komentarz do recenzji "Black Cat"
    Zgadzam się z Zegarmistrzem. Nie warto sięgać po ten tytuł. Mam dokładnie takie same odczucia jak recenzent. Już od pierwszego odcinka mnie odrzuciło, a od mangi nie mogłem się oderwać. Nie potrafię zrozumieć jakim cudem mogli tak nieudolnie przenieść wydarzenia przedstawione w mandze, przecież produkcja anime to dla Gonzo nie pierwszyzna. Nie polecam, zachęcam za to do przeczytania mangi.
  • Avatar
    Góral 23.02.2007 16:45
    Re: Dobre anime sportowe, lepsze niż "Whistle!", ale...
    Komentarz do recenzji "Major"
    Zgadza się, ale miałem na myśli głównego „knypka” zdaje się 12­‑latka, poza tym  kliknij: ukryte .
  • Avatar
    R
    Góral 22.02.2007 17:37
    Dobre anime sportowe, lepsze niż "Whistle!", ale...
    Komentarz do recenzji "Major"
    Muszę przyznać, że było to pierwsze anime sportowe oglądane przeze mnie (nie licząc tych co leciały na polonii 1 i rtl7, ale ich zbytnio nie pamiętam) i pozostawiło ono całkiem miłe wspomnienia, jednak do tak wysokich not wystawionych przez recenzenta wiele mu brakuje.
    Nastawienie miałem początkowo sceptyczne (o baseballu wiedziałem tyle co nic, raz w życiu grałem w jego lekko uproszczoną wersję, ale nie w palanta), nie sądziłem żeby w baseballu mogło dziać się coś ciekawego. Okazało się jednak inaczej, jednak nie całkiem w moje gusta trafił dramatyzm serii, którego szczególnie na początku nie brakowało. Nie podobał mi się też brak realizmu – knypek potrafił rzucać piłką z szybkością, która dorównywała zawodowcom w lidze amerykańskiej (Japońce jak wiadomo to kurduple, wystarczy spojrzeć na ich reprezentację w piłce nożnej). Przeważnie nie przeszkadza mi to w anime, ale w przypadku anime sportowych jest z tym różnie.
    Zastanawia mnie jaką ocenę przyzna recenzent takim anime sportowym jak Hikaru no Go , Hajime no Ippo albo Prince of Tennis (w takiej kolejności królują one wśród anime sportowych w mojej ocenie). Dostaną dwudziestki?
    P.S. Opinia wystawiona na podstawie 26 odcinków pierwszej serii [ a są trzy (serie), z tego co wiem druga jest o piłce nożnej co jest co najmniej dziwne ].
  • Avatar
    Góral 14.02.2007 16:25
    Tylko osioł nie zmienia zdania
    Komentarz do recenzji "Soul Link"
    Tylko osioł nie zmienia zdania. Trochę niewłaściwe to miejsce i późna reakcja z mojej strony, ale chciałbym przy okazji przeprosić Cię wa­‑totem za moje obraźliwe słowa. Mam nadzieję, że nie żywisz urazy. Pozdrawiam.
  • Avatar
    Góral 3.02.2007 17:14
    Re: Porządna recka
    Komentarz do recenzji "Bleach"
    zergadis0 napisał(a):
    No, wreszcie ktoś napisał porządną recenzję Bleacha w której nie zaniżył oceny serii o 50% z powodu fillerów.
    (...)

    Dla dla mnie to niedziwne skoro fillery zajmują 40% wszystkich odcinków wypuszczonych do tej pory.
  • Avatar
    A
    Góral 3.02.2007 10:41
    Manga znacznie lepsza
    Komentarz do recenzji "Bleach"
    Bleach nie jest dla każdego. To anime o piętnastolatkach, dla piętnastolatków. Starym koniom nie spodoba się tak bardzo jak osobom młodszym, chyba że gustują głównie w shonenach.

    Niektórym potrzeba niewiele do szczęścia i jeśli zobaczą anime z żywymi kolorami, z wieloma walkami , super/hiper mocami to już są szczęśliwi. Bleach takim anime jest, ale na szczęście to nie jedyne jego atuty. Ciekawi i zróżnicowani bohaterowie, humor i zaskakujące zwroty akcji wyróżniają tę serię na tle innych jej podobnych, brakuje mu jednak do czołówki gatunku. Co innego manga. Pomimo braku koloru i możliwości jakie daje ruchomy obraz, akcja jest w niej bardziej dynamiczna, a fabuła trzyma częściej w napięciu. Nie ma tam niepotrzebnych dłużyzn, a wyobraźnia pracuje, jednakże aktualnie trochę zaczęło mnie nużyć to podobieństwo do Dragon Balla, ciągły upgrade postaci, itp. itd. Poza tym  kliknij: ukryte , dlatego z niecierpliwością czekam na nowy zwrot wydarzeń.
    Nie można jednak zaprzeczyć jednemu – Bleach jest niezwykle popularny i pomimo swoich wad doskonale trafia do młodszego odbiorcy lub kogoś takiego jak ja – wielbiciela shonenów. Polecam się zapoznać z serią, pomijając odcinki od 64­‑109. Wtedy nie powinno być tak źle.
  • Avatar
    Góral 21.01.2007 08:40
    Re: zalezy dla kogo
    Komentarz do recenzji "Gantz"
    warhamer napisał(a):
    (...) cos dla fanow Elfen Lied

    Zgadzam się, jeśli komuś spodobało się Elfen Lied to pewnie i Gantza też polubią (tylko, że Gantz jest lepszy pod każdym względem, przynajmniej oprócz krwi i nagości jest też dużo akcji).
  • Avatar
    A
    Góral 20.01.2007 18:19
    Manga zdecydowanie lepsza.
    Komentarz do recenzji "Gantz"
    Seria niewarta uwagi, okropnie nudna, szczególnie jej druga połowa, chyba że kogoś interesuje ciągłe oglądanie na przemian: flaków, krwi i golizny. O dziwo, manga przypadła mi do gustu, ale w anime wyzbyto się wszystkich jej zalet, więc jeśli ktoś chce dowiedzieć się co jest po śmierci niech lepiej sięgnie po „papierowego” Gantza.
  • Avatar
    A
    Góral 23.12.2006 08:22
    Raczej nie dla facetów...
    Komentarz do recenzji "Fruits Basket"
    Cóż… Nie jest to anime złe, ale raczej nie polecałbym oglądać go osobom, które nie przepadają za romantycznymi seriami. Ja do takich właśnie należę i gdyby nie humor na przyzwoitym poziomie z pewnością nie dałbym rady dobrnąć do końca. Do sięgnięcia po tę pozycję namówił mnie kolega, który wychwalał „Fruits Basket” pod niebiosa, do dziś nie wiem czemu (no może trochę przesadzam, ale fakt faktem polecił mi tę serię jako wartą obejrzenia). Okazało się, że mamy zupełnie inne gusta.
    Wśród wad wymieniłbym kreskę oraz denerwujących bohaterów (czyt. ofiary losu), a zalet humor i świetną muzykę.
    Babom pewnie się spodoba, ale chłopom odradzam – jeśli ktoś już naprawdę chce obejrzeć komedię romantyczną to polecam „Honey and Clover”.