Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Hadia

  • Avatar
    Hadia 6.09.2010 02:19
    Re: średniawe
    Komentarz do recenzji "Full Metal Panic!"
    Ocena oczywiście jest subiektywna, tak jak i cała recenzja, która jest subiektywna z natury rzeczy. :) Natomiast co do tego, że recenzent był świeżo po obejrzeniu serii – nie wiem, być może. Oczywiście gdyby napisał recenzję po tygodniu, to pewnie wyglądałaby choć trochę inaczej. Ale przecież jeszcze inaczej wyglądałaby jakby ją napisał po miesiącu, a po roku, czy kilku to już w ogóle mógłby zdanie zmienić! ;) Którą więc ocenę powinien zawrzeć w recenzji? Jeśli najbardziej aktualną, to co bardziej aktywni recenzenci (którzy mają po kilkadziesiąt recenzji) prawdopodobnie musieliby nic nie robić, tylko ciągle przypominać sobie anime i pisać recenzje – a przecież nikt nam za to nie płaci, więc nie dajmy się zwariować! :)
  • Hadia 2.09.2010 00:09:29 - komentarz usunięto
  • Hadia 27.08.2010 17:41:21 - komentarz usunięto
  • Hadia 27.08.2010 17:34:10 - komentarz usunięto
  • Hadia 16.08.2010 23:35:44 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Hadia 13.08.2010 18:58
    Uwaga odmoderacyjna
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Tyki­‑chan, bardzo proszę o stosowanie się w komentarzach do zasad języka polskiego. To nie Gadu­‑Gadu i pisanie w ten sposób naprawdę utrudnia zrozumienie tekstu.
  • Hadia 10.07.2010 01:03:40 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Hadia 10.07.2010 00:41
    Re: komuna...
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Komentarz został skasowany, dlatego, że odnosił się w znacznej mierze do recenzenta i składał się w dużej części z osobistych do niego przytyków. Pozwolę sobie w tym momencie zauważyć, że jedyne krytyczne wobec recenzji komentarze, które zostały skasowane to komentarz twój i komentarz (jeden z sześciu) Tenchiego, co pokazuje ogrom zastosowanej cenzury.

    Niemniej, powtórzę – ataki osobiste w stosunku do kogokolwiek będą usuwane.

    Jak najbardziej można za to odnosić się do recenzji, czy dyskutować – i przecież komentarze odnoszące się do niej, nawet bardzo krytycznie, czy dyskutujące na temat serii dalej wiszą. Nie będzie natomiast w komentarzach wolnoamerykanki i przyzwolenia na flame.
  • Hadia 9.07.2010 01:04:44 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Hadia 8.07.2010 16:58
    Re: Bełkot, a nie recenzja
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Proszę się na przyszłość powstrzymać od wycieczek osobistych – jak mówiłem, będą wycinane.

    A jeśli chodzi o pytanie, to przecież fanserwis akurat autor recenzji pochwalił w przedostatnim akapicie, więc nie rozumiem zarzutu.
  • Avatar
    Hadia 8.07.2010 16:55
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    ... ale przecież fanserwis autor recenzji akurat pochwalił? Cały przedostatni akapit temu poświęcił.
  • Hadia 8.07.2010 13:04:44 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Hadia 28.11.2009 13:59
    Re: Wyśmienite!
    Komentarz do recenzji "W krainie bogów"
    FifiHyuga napisał(a):
    Tak więc NIE OGLĄDAĆ TEGO ANIME Z DUBBINGIEM!

    FifiHyuga napisał(a):

    Na koniec chciałbym polecić to anime wszystkim widzom. Młodszym jak i starszym.

    Podkreślenie ode mnie.

    Przeczysz w tym momencie sam sobie.

    Plus, to oczywiście subiektywna ocena, ale kiedy doszła do mnie płyta ze Spirited Away przezornie dałem sobie spokój z dubbingiem. Później jednak film ten chciała obejrzeć moja 5 lat młodsza siostra, która, jakoże dużo wygodniej ogląda się film z głosami w ojczystym języku, dubbing włączyła. Byłem zaskoczony jego jakością. Naprawdę – to jeden z najlepszych polskich dubbingów, jakie słyszałem. I nie wiem czemu uważasz głos Chichiro za piskliwy – jest dość podobny do tego w wersji oryginalnej. Owszem, japoński jest niższy, ale śmiem twierdzić, że polski lepiej pasuje do dziecka, którym przecież Chichiro była.
  • Avatar
    A
    Hadia 23.11.2009 18:44
    Seria teoretycznie niezbyt dobra, ale...
    Komentarz do recenzji "Macross"
    ... ale problem z oceną mam niemały.
    Z jednej strony słabość techniczna, z drugiej naiwności fabuły, jakich daaaawno nie widziałem i bohaterowie, którzy czasem zachowują się zupełnie niezrozumiale. Ale po kolei.

    Przede wszystkim bohaterki, które irytują. Emo­‑kapitan Misa Hayase i piosenkarka Minmay Lynn z problemami osobowości (wygląda to tak, jakby sam scenarzysta miał takowe problemy i nie mógł się zdecydować) irytują wystarczająco, przy czym to która denerwuje bardziej zależy chyba od nastroju scenarzysty.

    Właśnie, scenariusz. Mam ochotę powiesić jego autora na suchej gałęzi. Rozpoczynając seans Macrossa nie miałem specjalnie wygórowanych wymagań – ot, myślałem, że dostanę dobre anime z mechami na pierwszym planie i wojną w tle.
    Niestety, okazało się, że na pierwszym planie mamy trójkąt romantyczny, wojna owszem gdzieś tam się w tle plącze, ale nawet walki nie są jakoś specjalnie zajmujące. Mówię sobie – ok, mogę i romans obejrzeć, niech już będzie… problem w tym, że scenarzysta chyba uznał, że co on będzie próbował w tró i poważnej wojennej serii z mechami próbował upchnąć jakiś rozwój uczuć i zwyczajnie go olał. W związku z czym mamy takie kwiatki, jak para bohaterów (dobre i to, że nie głównych) poznaje się w jednym odcinku, a zaraz w kolejnym bierze ślub. I nie, nie jest to bynajmniej żaden przeskok czasowy.

    Wątek wojenny wypada nieco lepiej, to znaczy przeciętnie. Przynajmniej do czasu, kiedy muzyka nie zaczyna łagodzić obyczajów…  kliknij: ukryte  Dobrze się prezentuje Global – rola Przeciętnego Generała z Doświadczeniem akurat twórcom (przypadkiem?) wyszła. Owszem, nie ma co liczyć na kompleksowe przedstawienie wojny, jak ma to chociażby miejsce w Legend of the Galactic Heroes, ale summa summarum wypada to nieźle. Być może dlatego, że mechy nie są jakoś specjalnie przegięte (nawet sam Macross nie bardzo na takie miano zasługuje). Eliminuje to jednak efektowne pojedynki mechów – owszem, nieraz widzimy mniejsze mechy w akcji, ale to co się dzieje na ekranie ciężko nazwać efektownym – nawet biorąc na poprawkę rok powstania serii.

    Wyliczam tak wyżej wady (a i tak nie wspomniałem chyba nawet o połowie) i wylewam swój jad – ktoś by mógł spytać po co tak się męczyłem i oglądałem tą serię, skoro aż tak bardzo mi się nie spodobała. Sęk w tym, że, sam nie wiem czemu, ale jakoś Macrossa w którymś momencie polubiłem… i zwyczajnie widzę, że ta seria mogłaby być dużo lepsza niż jest, gdyby twórcy się zdecydowali co chcą tworzyć… albo gdyby chociaż pewne rzeczy zrobili dobrze, lepiej niż przeciętnie. Niestety nie udało im się ani jedno, ani drugie. Macrossa więc nie polecam nikomu – nawet jeśli w swoich czasach prezentował się dobrze, to dzisiaj jest naprawdę dużo lepszych pozycji do obejrzenia, sam zaś wystawiam oczko wyżej, niż powiniennem.
  • Avatar
    Hadia 20.11.2009 06:46
    Re: sas
    Komentarz do recenzji "Saki"
    Cytując za angielską Wiki:

    Moe (...) is a Japanese slang word originally referring to a strong interest in particular types of character in video games or anime and manga. For example, meganekko­‑moe, „glasses­‑girl moe”, describes a person who is attracted to fictional characters with eyeglasses. „Moe!” is also used within anime fandom as an interjection referring to a character the speaker considers to be a moekko.


    Wniosek: moe to określenie na fetyszystę jakiegoś typu postaci, lub na tąże postać. Ergo – nie jest to gatunek. Ergo – waść nie masz pojęcia o czym mówisz, mimo że wyrażasz sądy z pewnością siebie godną jakiegoś eksperta od japońskiej popkultury.
  • Avatar
    Hadia 15.11.2009 11:55
    Komentarz do recenzji "Naruto: Dai Gekitotsu! Maboroshi no Chitei Iseki Datte ba yo!"
    Recenzja, cytując encyklopedię PWN to
    omówienie i ocena dzieła lit., nauk., przedstawienia teatr., filmu, wystawy itp.; publikowana zazwyczaj w prasie.

    Tak więc recenzent ma prawo, a wręcz obowiązek dany utwór ocenić – pozytywnie, lub negatywnie. Oczywiście takowa ocena jest tylko i wyłącznie jego prywatnym zdaniem i nie wszyscy muszą się z nim zgadzać. Dlatego też na Tanuki posiadamy tzw. recenzje alternatywne, które pozwalają czytelnikowi zapoznać się z innym punktem widzenia. Niemniej, żeby recenzja taka została opublikowana, ktoś musi ją napisać, więc nie do każdego tytułu takowa istnieje.
  • Avatar
    A
    Hadia 17.06.2009 23:22
    Wspaniałe, po prostu wspaniałe
    Komentarz do recenzji "Fuujin Monogatari"
    W sumie trochę trudno mi pisać o tym anime zaraz po skończeniu jego oglądania, bo, może zabrzmi to dziwnie, ale chyba do żadnego innego dzieła nie miałem tak emocjonalnego podejścia, jak mam właśnie do Windy Tales.

    Dlaczego? Ano dlatego, że dla mnie Fuujin Monogatari jest niesamowicie nastrojowe i nostalgiczne – i zawsze ten swój klimat, nastrój potrafiło przekazać mnie. W dodatku umiejętnie zastosowana specyficzna, ale przepiękna grafika i świetna muzyka tylko to podkreślały.

    Wypadałoby też coś rzec o postaciach, ale tu mi chyba będzie jeszcze trudniej. Najprostsze co mogę powiedzieć to to, że są niesamowicie naturalne, bardzo realistyczne, a przede wszystki zwyczajnie i po ludzku miłe.

    Miałem zamiar napisać również coś o samej fabule, ale… epizodyczność historii sprawia, że musiał bym którąś wyróżnić, a tak naprawdę wszystkie bez wyjątku mi się podobały i byłoby to trochę niesprawiedliwe.

    Serię tą oglądałem całe dwa miesiące, ale bynajmniej nie dlatego, że mi się nie spodobała – Fuujin Monogatari towarzyszyło mi przez te dwa miesiące, a teraz, kiedy je skończyłem… szkoda mi. Było to anime, które oglądałem właściwie niezależnie od humoru i nastroju – i zawsze po seansie miałem miłe odczucia. Jednocześnie jednak oglądałem je w niewielkich ilościach, jakby bojąc się, że się skończy – jak się okazało, słusznie. Niewątpliwie jeszcze długo będzie mi go brakować…
  • Avatar
    Hadia 24.01.2009 15:37
    Re: wtf?
    Komentarz do recenzji "Akaneiro ni Somaru Saka"
    akane saotome napisał(a):
    I tak poza tematem, wie ktoś kim właściwie jest tytułowa Akane?


    Akane to po prostu czerwony kolor.

    PS. Polecałbym na przyszłość ukrywać spoilery… mimo wszystko. Ostrzeżenie wystarczające jest w recenzji.
  • Avatar
    R
    Hadia 24.01.2009 11:41
    Nuda, nuda i jeszcze raz nuda
    Komentarz do recenzji "Akaneiro ni Somaru Saka"
    Ciężko się nie zgodzić z recenzentem w wielu miejscach, a jednak w paru się nie zgodzę.

    Nie zgodzę się co do „stopniowej ewolucji uczuć” – nagła ni stąd ni z owąd metamorfoza w  kliknij: ukryte  nie zasługuje według mnie na miano „stopniowej ewolucji uczuć”. Jeszcze to zakończenie… brr… ale brawa dla recenzenta, że wziął na siebie oskarżenia o wredne spoilery, a ostrzegł masę potencjalnych widzów.

    Nie wiem także – choć przyznaję, że to zwykłe czepialstwo – w którym miejscu przewodnicząca jest charyzmatyczna, ale to może być moje wypaczone pojmowanie tego słowa.

    No i najważniejsza rzecz, ujęta w temacie, czyli największe przewinienie twórców – ta seria po prostu nudzi, nudzi niemiłosiernie przez cały czas swojego trwania nie oferując żadnej rozrywki. Naprawdę można przy niej zasnąć. Nie radzę ruszać tej serii nikomu, ytrwałym zaś, którzy jednak wezmą się za oglądanie tego 'dzieua' radzę przespać zakończenie – będą dużo szczęśliwszymi ludźmi.

    Ode mnie dwa (i prawdopodobnie alt pójdzie, bo serię bym bardziej surowo potraktował) – tylko i wyłącznie za seiyuu, którzy coś próbowali z tymi postaciami zrobić.
  • Avatar
    A
    Hadia 2.11.2008 22:25
    Epicka saga zrealizowana ze wspaniałym rozmachem
    Komentarz do recenzji "Ginga Eiyuu Densetsu"
    Dokładnie na to samo chciałem zwrócić uwagę…

    Co do samego zaś anime to byłem (jestem dalej?) pod wielkim wrażeniem po obejrzeniu.

    Rozmach przedstawionego świata jest niesamowity. Widać to chociażby w mnogości bohaterów – jest ich mnóstwo a każdy ma swoją własną historię i własny udział w fabule – często bardzo ważny. Bardzo podobało mi się to, że postaci pojawiały się jako conajmniej trzecioplanowe, a potem wyskakiwały na plan pierwszy. Przede wszystkim jest tu jednak ukazana strategia i taktyka. Obaj – Reinhard von Lohengramm i Yang Wenli są geniuszami, ale w przeciwieństwie do takich Lighta i L'a z Death Note (nie, nie mam zamiaru tych serii porównywać, bo poza tym jednym motywem niewiele mają wspólnego) operują na zupełnie różnych falach, a i poszczególne zwycięstwa nie są zasługą wyłącznie któregoś z nich, dzięki czemu nie ma się tu wrażenia „pojedynku na genialność”. Nie ma tu też Geassowych strategii polegających na wygrywaniu nowszym modelem broni,  kliknij: ukryte 

    Jest to 110 odcinków, ale za nic nie spotkamy tam fillerów, nie ma się też uczucia niedosytu – wątki zostały wyeksploatowane na tyle na ile trzeba. Ja ze swojej strony byłem przynajmniej parę razy zaskakiwany przez twórców, ale nigdy to nie psuło dalszej przyjemności z oglądania, nawet kiedy we wczesnej fazie serii  kliknij: ukryte 

    Co do wykonania technicznego, to grafika mnie się bardzo podobała – pasuje do epickiego klimatu tej serii – całe szczęście nie ma tu CG, bo tylko popsułoby to efekt. Animacji zarzucić też wiele nie można. Przyznam też, że o dziwo spodobały mi się dwa z bodajże czterech openingów. O dziwo, bo wszystkie śpiewane są po angielsku. Muzyka w środku serii jest zaś – jak wspomniał z resztą autor recenzji – wspaniale dopasowana do sytuacji.

    Jeśli miałbym wymienić jakieś wady to chyba tylko to, że – mimo, że bitwy są widowiskowe – strzelające lasery są tutaj paskami. Da się to pewnie wyjaśnić wiekiem serii, tyle że w sumie nie trzeba – nie psuje to w żaden sposób przyjemności z oglądania, a równoważą to z nawiązką piękne projekty statków flagowych (Brunhilda?) i nie tylko.

    Jednym zdaniem – w pełni zasłużona dziesiątka – oglądać, jeśli tylko wojenne klimaty nie odpychają.
  • Avatar
    A
    Hadia 6.09.2008 18:43
    Jedna z lepszych serii sezonu
    Komentarz do recenzji "Toshokan Sensou"
    Jeśliby potraktować Toshokan Sensō jako political fiction, to seria rzeczywiście słabo się broni – głównie ze względu na masakryczny (prawdopodobnie ze względu na japońską poprawność polityczną) setting. Jednak jako seria obyczajowa Library War wypada bardzo dobrze, mocno powyżej przeciętnej.

    Ciężko tu mówić o fabule (bo i nie ona tak naprawdę stanowi o atrakcyjności tego anime), zaś akcja jest przez ów nieszczęsny setting z walkami cenzorów i bibliotekarzy zdominowana.

    Kreska jest ładna, projekty postaci wykonane bardzo starannie, mnie osobiście grafika zachwyciła (na wspomniany okropny render nie zwróciłem uwagi). Muzyka jest dobra, ale nie znalazłem niczego, coby spodobało mi się na tyle, żebym do tego wrócił.

    Siłą Toshokan Sensō są jednak realistyczne i dające się lubić postacie oraz świetnie poprowadzony wątek romantyczny.

    Ogółem, mnie oglądało się bardzo przyjemnie i tą serię oceniłbym na 9 w 10­‑punktowej skali.