x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Rozczarowanie
Re: Cenzura
Co do zakończenia – jakoś serię trzeba zakończyć, skoro manga nadal wychodzi. Finał był wiadomy, choć do końca miałem nadzieję, że kliknij: ukryte to nie była Nio, tylko Tokaku i spodziewałem się najpierw dramatycznej ucieczki, a potem walki, która kończy się śmiercią Haru albo Tokaku. Ale happy end w reklamówce mangi musi być.
Całą serię oglądało się nawet przyjemnie, zwłaszcza ostatnie odcinki. Moim zdaniem skromnym seria zasługuję na 7.
kliknij: ukryte Przemiana Gona, utrata ręki, załatwienie Pitou, potem jej „powrót” – wyglądało to bardzo, bardzo fajnie. Oby tak dalej, Madhouse!
Re: Pytanie
Re: 2 seria?
Grafika zbliżona do mangowego pierwowzoru, lecz nie spełnia zadania tak, jak powinna.
Bohaterowie? Ten cały trójkąt mi się nie podoba. Jedyna Tsugumi trzyma jako taki poziom. Anya to całkowita porażka, a Meme… Zapomnijmy.
Co do starych postaci, jak pisałem wcześniej, biedny Soul wyglądał jak narkoman, a gdy zobaczyłem go w mundurku, to miałem ochotę rozwalić kompa. Black Star musiał wpaść z hukiem, bo inaczej nie byłby sobą. Death City nie jest tym samym miastem. I to lotnisko? Spierdzielili po całości. Muzycznie – klapa.
Obejrzę do końca – w końcu jakby nie patrzeć to Soul Eater, więc może końcówka się jakoś rozkręci i Bones zaprezentuje nam coś ciekawego.
Szczerze – to jest nawet fajne. Bohaterowie w miarę znośni, grafika wygląda, jakby animatorzy z Tatsunoko rysowali ją w paincie, ale ma coś, co przyciąga. 11 odcinków to nie za wiele, ale warto poświęcić je na obejrzenie Ping Ponga.
Re: Bardzo sympatyczna seria.
Na szczęście się myliłem, pierwszy odcinek był fajny, ciekawie się go oglądało. Animacyjnie też jest dobrze. Do listy serii bieżących można spokojnie dodać i umieścić obok dobrej sportówki Ace of the Diamond.
Jak to bywa, brat bez mocy, w przyszłości pewnie super‑uber koks, siostra geniusz wzdychająca do braciszka, no bo dlaczego nie. Cały świat nie jest zły, ale też nie zachwyca.
Jak to zawsze bywa, Madhouse stara się przy oprawie graficznej, tak zresztą jest i teraz, może ona pomoże w przyszłym rozwoju serii. Zresztą, to już nie dla mnie, nie dam serii drugiej szansy.