x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Podsumowując:
-Pierwszy sezon wypadł zdecydowanie lepiej.
-Uniwersum dawało wiele możliwości, ale z powodu takiej, a nie innej ilości odcinków, zostało wykorzystane w śladowych ilościach.
-Podobnie z fabułą, jak na przygodówkę wyszłaby znośnie, gdyby nie to nierówne tempo akcji.
-Momentami (głównie pierwsze odcinki) nudzi, ale oglądało się przyjemnie.
Takie lekkie fantasy, które można obejrzeć, ale nic się nie straci, jeśli ktoś ominie ten tytuł.
Re: Smiech na sali
Ale redakcja nie sprawdza recenzji pod względem tego, jak dana osoba oceniła serię (chociaż nie wiem, jak to jest ze skrajnymi przypadkami, tutaj musiałaby wypowiedzieć się osoba z większym doświadczeniem i stażem na portalu). Recenzja nie jest odrzucana odrzucana, ponieważ osoby sprawdzające nie zgadzają się z tym, co napisał recenzent i „większość pewnie też się z tym nie zgodzi”.
No tak, recenzent powinien przecież wielbić serię za to, że większości się spodobała. Nie ma własnego zdania i musi pisać w ten sposób, aby spodobało się to czytelnikom.
Nie, nie taki jest cel recenzji.
I na jakiej podstawie sądzisz, że recenzent jest taki, a nie inny? Skąd taka informacja? Mówił Ci to?
Re: Olaboga...
A co, jeśli komilll takowych nie widział? Ewentualnie widział ich zdecydowanie mniej od wad?
NGNL/SnK/SAO/Tokyo Ghoul/Kiseijuu tez ma masę fanów, ale nadal nie widzę z tego powodu, czemu recenzent miałby kierować się opinią innych, zamiast swoją. Kwestia tego, czy recenzja powinna być domyślną czy alternatywną swoją drogą, chociaż nie widzę w tym różnicy, bo osoba zainteresowana serią przeczytałaby raczej obie recenzje.
Re: Olaboga...
W to nie wątpię, tak właśnie jest. Przecież nie ma recenzji, z którą zgodzą się wszyscy.
MarcowyZajac – doświadczenie i umiejętność pisania lepszych recenzji wyrobi się z czasem. Faktycznie, ostatni akapit jest kontrowersyjny, ale komilll taki już jest. Yup, brzmię, jakbym miał go usprawiedliwiać, chociaż tak naprawdę samemu chciałem zobaczyć reakcję publiki na jego recenzję, co dostarczyło mi troszkę zabawy przez ostatnie dwa dni. :D Rozmawialiśmy niejednokrotnie z komilllem odnośnie pisania recenzji i nasz styl się różni, ale mówiąc o tym, w jaki sposób powinno się pisać recenzje, nie brałem tego pod uwagę, a jedynie fakt, że pisząc recenzję nie bierzesz zdania innych osób pod uwagę.
Re: Olaboga...
Tak jak wyżej pisałem – takimi tekstami mogę bronić każdą serię. Nawet takie pokroju Pupy. Podaj mi pierwszy z brzegu tytuł, który oceniłeś niżej niż 4/10, stwierdzę, że jej nie zrozumiałeś. :D
Żaden gatunek nie będzie nigdy odbierany przez ludzi w ten sam sposób, dramat, podobnie jak komedia, to jedne z tych gatunków, których ocena najbardziej zależy od indywidualnych cech człowieka.
A oglądałeś Clannad jako jedno z pierwszych czy któreś tam z kolei? To ma spory wpływ na to, jak odbierasz serię, jeśli dopiero zaznajamiasz się z danymi schematami, to ich tak bardzo nie odczuwasz i nie przeszkadzają Ci one (przynajmniej nie w dużej mierze).
A co w momencie, gdy jesteś tak zniechęcony daną serią, że nie masz zamiaru oglądać drugiego sezonu? W tym momencie nie masz jak poinformować czytelnika, co się dzieje z postaciami później. Tak to było w przypadku komillla i tak by było, gdybym miał recenzować Higurashi.
Te postacie były aż za bardzo infantylne. Lisa z Zankyou no Terror była momentami ciekawsza niż wszystkie te z Clannadu razem wzięte. Ale tylko momentami… xD
Historie przedstawione w Air były aż za bardzo nasączone magią. Ona była wszędzie i stała za wszystkim. Nie miałbym jak utożsamić się z z problemami tych bohaterek, bo nawet nie rozumiem powagi tych problemów. Bo przecież jak miałby je zrozumieć?
Tak, Komari i jej piskliwy głos – zabijcie to. Przynajmniej dobrze, że jej arc był przedstawiony jako pierwszy i potem tak nie truła…
Gdybym był komilllem, to powiedziałbym pewnie „selekcja naturalna”. Słabe jednostki muszą przecież odpaść. Jeśli dziewczynka z Clannadu nie potrafi (po tylu latach) pogodzić się ze śmiercią rodziców, to niech chociaż nie wciąga w to innych. Ale, że nim nie jestem, to powiem tylko tyle, że tego rodzaju tematy szybko się nudzą i oglądanie po raz kolejny tego samego problemu i podobnych jego rozwiązań sprawia, że przy kolejnym takim anime mógłbym w sumie pominąć część z taką dziewczynką, bo i tak wiem, jak się skończy. Podobnie spora ilość ludzi uważa NGNL za śmieszne, a SAO i SnK za dobre. Pytanie jednak – czy jeśli wiele osób uważa to za takie „wybitne” pozycje, to czy aby na pewno muszę się zastanawiać nad tym, czy przypadkiem „nie przeoczyłem czegoś ważnego, oglądając daną serię”? Oczywiście, że nie. Pewnie wiele razy słyszałeś to ode mnie, albo to komilll słyszał, już sam nie wiem, ale jeśli coś jest uniwersalne, to tak naprawdę jest do niczego i opiera się na pewnej masywności, nie od dziś wiadomo, że w publikę najłatwiej jest trafić produktami beznadziejnej jakości.
Meh meh, nadprzyrodzony aspekt zabija cały dramatyzm serii (oczywiście mowa tu głównie o Air, które było największą porażką na froncie studia). W Clannadzie nie było to na tyle widoczne (co oczywiście jest zaletą), ale jeśli klimatu nie zabiła magia, to zrobiły to przesadzone problemy dziewczynek. Właściwie, to problemy same w sobie nie są takie złe. Beznadziejne za to są osoby, które te problemy mają, czyli bohaterki anime.
Jeden wątek na kilka nie sprawia, że fabułę zaliczyłbym do zalet serii.
Jak chcesz przeanalizować i ocenić w recenzji dot. pierwszej serii, wydarzenia i aspekty przedstawione dopiero w drugiej? Nawet, jeśli nie powinno się tego robić, to w tym wypadku pozostaje Ci tylko rozdzielić te sezony i oceniać odpowiednio pierwszy i drugi. Co ja, będę litościwy tylko dlatego, bo twórcom coś odwaliło i po roku wydali drugi sezon Higurashi, który także powinien tworzyć z pierwszym sezonem całość? A w życiu. To kwestia tego, jak potraktujesz dane anime.
Bohaterowie to zdecydowanie najgorszy element serii. Ja z kolei uważam, że wręcz przeciwnie – one kompletnie nie pasowały do tej serii, a więc tej fabuły i określonych wątków. Najbardziej przekonały mnie chyba miny bohaterek i niektóre dialogi, które wskazywały na to, jakby bohaterka chciała powiedzieć widzowi „Ale ja co tu robię? O co chodzi?”.
Tak, Kanon zdecydowanie jest najlepszy z trzech sezonowych, wymienionych zresztą, tworów. W sumie od najgorszego posegregowałbym to w następujący sposób:
Air – Clannad – Kanon.
Nie dokończyłeś Rewrite'a? Na co Ty właściwie czekasz, kolego? Nie, tak serio, to nadal gorsze od Little Busters. :D
Całe Little Busters zepsuła postać głównego bohatera, Rikiego (zamieńcie go, proszę), a także Kud i Komari. Z muzyką się nie zgodzę – nie dość, że miła dla ucha, to jeszcze rozważania Rikiego, a w spokojna nutka o wręcz mistycznym klimacie – mrrrr.
Jeśli ktoś bierze pod uwagę same liczby, to jest to jego strata. O wiele łatwiej uwierzyć mi w to, co ktoś napisał, niż w literkę, którą wystawił od niechcenia, bo w sumie równie dobrze mogłoby jej nie być. Co mnie właściwie obchodzi jakaś cyferka, która nie przedstawia wiele, bo skąd mam wiedzieć, czy autor użył do tego „swojej skali” czy tej tanukowej? Oh, pewnie powiesz, że „nie na darmo został zrobiony opis każdej oceny”.
Tragizmu? O czym Ty w ogóle do mnie mówisz… :D Pomyliliśmy serię widocznie, bo nie skojarzyłbym takiego pojęcia z Clannadem.
Możesz wiedzieć co mówisz na temat muzyki (od strony technicznej), ale nijak się ma do tego jak wpływa ona na poszczególne osoby. Odpowiednio dopasowana do obrazu i wydarzeń wzbudziłaby w autorze zdecydowanie inne emocje.
Na sam koniec – śmieszy mnie to, jak wiele osób obrzuca innych tekstami typu „Gadasz bzdury/nie wiesz co mówisz”. Oczywiście (tak, w tym momencie) mógłbym napisać dokładnie to samo, ale właściwie to po co?
Co do oceniania anime bez obejrzenia After Story, chyba się już gdzieś wypowiadałem. Jeśli pierwsza seria zupełnie mi nie podeszła, uznałem ją za beznadzieje i coś, co nigdy nie powinno wyjść, oczywistym jest, że nie obejrzę drugiej, bo i po co. A ocenić przecież mogę, bo mam takie prawo – w tym wypadku ocena leci tylko i wyłącznie za pierwszy sezon. Tak samo, jak recenzja dotyczy pierwszego sezonu. Gdyby miał ocenić jeszcze After Story, to czuję, że komentarzy negatywnych byłoby jeszcze więcej. :D
Co do mecha, spokojnie, też za nimi nie przepadam.
Karsuno – Ja natomiast nie stwierdziłem, że Ty tak stwierdziłeś. :D Cytat był odpowiedzią na słowo „powierzchownie”, bo tym słowem ludzie często bronią swojego stanowiska, sugerując drugiemu człowiekowi, że źle podchodzi do tematu.
Anime pojechało po tych największych schematach, a te problemy nie należą do wymyślnych, a i zachowania dziewcząt są miejscami nieadekwatne do sytuacji i ich „problemów”. Dobrze, że tak jak w przypadku Air, nie zmieszali tego z magią, wyszłoby coś jeszcze bardziej dennego.
Meh, to nic. W Amagami SS gościu zamykał się w szafie po tym, jak dziewczyna z nim zerwała.
Każda postać z tej serii jest mniej/bardziej bezpłciowa, z tym musisz się zgodzić, Jabłek… :D
Mógłbyś rozwinąć, czemu nie zgadzasz się z opinią komillla na temat fabuły? Jeszcze tego nie przedyskutowaliśmy. W sumie to fabuły stworzone przez Key są zwykle takie same i zwykle widać, że „O, to oni musieli stworzyć to coś”. Nie sądzisz, że Little Busters ma taki sam schemat wydarzeń, z tym, że jest ciekawsze?
Bo widzisz – jeśli dana seria jest dla mnie słaba, to zwykle drugiego sezonu już nie oglądam, dlatego co mi po tym, że BYĆ MOŻE w drugim sezonie coś zostało wytłumaczone czy generalnie jest jakaś poprawa, skoro nie mam pewności i równie dobrze mogę się męczyć kolejne, powiedzmy, 24 odcinki. :D
„Nie ma sensu doszukiwać się sensu tam, gdzie tego sensu nie ma” – odnośnie powierzchowności.
Nawet się zgodzę.
Oczywiście tak jak przewidywaliśmy, inaczej stać się nie mogło. W sumie rzadko się zgadzamy, ale niech to będzie jakiś wyjątek…
No, z jednym się nie zgodzę – 5/10. Za dużo. Zdecydowanie za dużo. Ale z drugiej strony, cyferki można sobie darować, są najmniej istotne (chociaż dobrze wiesz, że w moim odczuciu więcej niż 3/10 dla tej serii to przesada). Ostatnie zdanie o cyferkach – 8/10 grafika? Ej, stary, przesadziłeś z tym. xD Nie widzisz tych oczu bohaterek? Za to powinno być już -3 do oceny.
Teraz kwestia recenzji – z większością się zgodzę (chociaż mogłeś napisać więcej). Seria kończy jak pozostałe dwie serie sezonowe Keya, czyli pełne schematów i przedramatyzowania sytuacji. Zresztą, co ciekawe, dawniej miałem problem z odróżnieniem bohaterek Clannadu od Kanonu, no bo to przecież TO SAMO. Oprócz tego, problemy wyssane prawie że z palca, klimat wpadający w skrajności, czyli od przesłodzenia (patrz: postaci) do przedramatyzowania (patrz: akcja). Na plus dałbym chyba tylko muzykę, która faktycznie, pomijając oczywiście kwestię odpowiedniej integralności z obrazem, była na odpowiednim poziomie.
Ocena bohaterów – że też miałeś co o nich pisać…
Re: Bleh
Przez „niewykorzystany potencjał” miałem na myśli uniwersum dające wiele możliwości, a ograniczające się jedynie do bajecznych pantyshotów. Skupiając się bardziej na fabule, a mniej na elementach ecchi, można by uzyskać lekką serię fantasy o baśniowym klimacie, a na pewno nie myślałbym o tym jak o nudnym badziewiu bez fabuły. Ale tak, pomijając bohaterki, z których nie dałoby się wykrzesać żadnych pozytywów, reszta w pełni zasługuje na miano „niewykorzystanego potencjału”. Miałem nadzieję na potyczki z zapierającymi dech w piersiach supermocami (a jak najbardziej byłaby na to szansa) – dostałem krótkie, sztampowe do bólu fajty, w których Kamito wpierw obrywa, po czym przestaje „bawić się z przeciwnikiem”/ktoś ratuje mu tyłek. Fabuła – nie liczyłem na nic ambitnego, ale twórcy mogli bardziej udawać, że takowa w ogóle istnieje. Wszystko to i jeszcze więcej można ująć najprościej, bez potrzeby przedłużania, w dwóch słowach. Tak, właśnie tych, o których pewnie myślisz.
Tak więc – Arigatou gozaimasu.
Imo lepszy sezon od poprzedniego i chociaż nie ma co liczyć na cuda, to ogląda się przyjemnie i czas szybko mija przy kolejnych odcinkach tego anime. Jedna rzecz, która mnie zachwyciła, a której się nie spodziewałem – sceny walki. A może raczej – jeden pojedynek, mianowicie kliknij: ukryte ten z Bazett, pod koniec serii(wprawdzie reszta też była dobrze wykonana, ale były to zdecydowanie krótsze starcia od wyżej wymienionego). Animacja świetna, dynamiczna, z wykorzystaniem strategii. Jak na komedię, nie spodziewałem się, że ten aspekt będzie tutaj o wiele lepszy od niejednego shounena.
Na sam koniec, ja także nie rozumiem czepiania się paru kissu.
Założenia systemu są oczywiście fajne i zazdroszczę bohaterom SAO takich rozbudowanych gierek. Sam pograłbym sobie w ALO, klimaty fantasy z nawiązaniami do mitologii nordyckiej są w sam raz dla mnie.
Nie mam zielonego pojęcia, jak producenci gry na PS Vitę mają zamiar stworzyć grę (tzn. czy ma być oparta na fabule czy tylko na uniwersum), szczerze nie interesowało mnie to, ale w pierwszym wypadku i tak musieliby zasięgnąć do LN, w drugim… fillery raczej nie wychodzą na dobre. I nie spodziewam się, aby SAO było wyjątkiem, dlatego wolałbym, aby wcisnęli tam jakieś sidestory, którego jeszcze nie zekranizowali (jeśli takie pozostało, nie mam pamięci do krótkich historyjek niestety i pamiętam jedynie cztery główne historie + Calibur/Mother Rosalio).