x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Uwaga - nisko przelatujące spoilery
Cóż, tak to już chyba z tymi rodzeństwami. Nikt człowieka nie potrafi skuteczniej wyprowadzić z równowagi niż własny brat idiota. Nieraz w złości myślałam, że wolałabym być jedynaczką, ale gdyby naprawdę coś się stało tym moim potworom, to nie wiem jak bym to przeżyła.
Moim zdaniem, to było całkiem dobrze uzasadnione. kliknij: ukryte To taka reakcja obronna jej psychiki – w tamtej chwili zwyczajnie nie była w stanie przyjąć do siebie prawdy, bo by się załamała i nie dała rady dalej iść.
kliknij: ukryte O ile dobrze pamiętam, to był po prostu udar cieplny. I uważam, że był to też najbardziej niesprawiedliwy zgon jaki widziałam w anime.
kliknij: ukryte Nie za bardzo wiem, co ma ilość zgonów do realizmu, ale tu rodzi się pytanie: kto tam właściwie powinien jeszcze umrzeć, żeby było „dobrze”? Mari, jej dziecko, Mirai, jej rodzice, czy jeszcze ktoś? Moim zdaniem, to dobrze, że ograniczono się „tylko” do Yukiego, bo całość byłaby już zbyt przytłaczająca, nic tylko iść golić żyły. Teraz przynajmniej jest w tym zakończeniu jakaś nadzieja (choć i tak cały ostatni odcinek przepłakałam). Ale cóż, czytając komentarze na tanuki, przekonałam się już, że moje podejście do happy endów jest bardzo niepopularne.
Re: Jednak nie tym razem
Ok, przyjmuję do wiadomości, że to, co dla mnie jest wadą, wy odbieracie jako zaletę i nie przeskoczymy tego tematu. Ciężko cokolwiek tu jeszcze dodać. Po prostu wolę nieco inny sposób konstruowania i prowadzenia zagadki, a ta z „Rokka no Yuusha” rozmija się z moim gustem niemal całkowicie. Jeśli to mnie czyni Januszem, to trudno, w niczym mi to nie przeszkadza <3
Re: Jednak nie tym razem
Najgorsze jest dla mnie to, że siódmy był bardzo łatwy do wytypowania i nie potrzebne były do tego żadne wskazówki. Wystarczała tylko zasada kliknij: ukryte „winny jest ten, kto wygląda najbardziej niewinnie i kto będzie najbardziej wstrząsający dla widza i pozostałych bohaterów”. Stąd np. takie postaci jak Goldof czy Chamot odpadają od razu, bo są widzowi totalnie obojętne. Z kolei Hans i Flemy są zbyt podejrzani. Adlet odpada, bo pokazano nam, jak dostaje swój znak. To zawęża grono potencjalnych winnych dość znacząco. Gdyby troszkę inaczej podejść do konstrukcji bohaterów i ich przestawiania, tak, aby każde rozwiązanie było szokujące, aby wszyscy byli jednakowo podejrzani i jednakowo nieprawdopodobni, mogłoby być (a wręcz z pewnością byłoby) znacznie lepiej. Dlatego, ja osobiście jestem raczej zawiedziona.
A co do tego, czy fantasy miało wpływ na zagadkę. Cóż, może oglądałam mało uważnie i nie pamiętam wszystkich szczegółów (to ostatnie z pewnością), ale zdaje się, że jedną z kluczowych informacji było kliknij: ukryte powstanie mgły i to, kto był zdolny do jej wytworzenia, a tego widz nie mógł być wcześniej świadomy, tylko dlatego, że nie wie jacy Święci funkcjonują w tym świecie i jakie mają zdolności.
Poza tym wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla głupoty, którą poraziła mnie kliknij: ukryte Nashetania w swojej końcowej przemowie. To była zdecydowanie najdurniejsza motywacja o jakiej słyszałam w życiu.
No to jeszcze krótkie podsumowanie :)
Nie znam mangi, więc wszelkie przeinaczenia wcale mi nie przeszkadzały (to tylko kolejny dowód na to, że znajomość pierwowzoru anime, które się ogląda, odbiera dużo przyjemności :P). I, w przeciwieństwie do innych, Yuki mnie nie denerwowała, ona mnie smuciła (z jednym się z pewnością trzeba z nią zgodzić – szkoła i studia to najlepszy okres w życiu :)). W ogóle bardziej niż same wydarzenia działała na mnie ta atmosfera i wszystko mnie smuciło. Cieszę się jednak, że autorom udało się mnie ostatecznie nie przygwoździć i jestem teraz w stanie pisać te słowa, zamiast leżeć w pozycji embriona i łkać. Pewnie moja ocena tego anime jest srogo zawyżona, ale cóż, to są idealnie moje klimaty, to co się będę szczypać. Podobało mi się. Drugi sezon też obejrzę, jeśli ktoś go narysuje.
Ale chyba czegoś nie zrozumiałam w zakończeniu. kliknij: ukryte Ten pies się sam wykopał z grobu czy ki czort? O_O
A tak poza tym, to piszę teraz ten komentarz z bardzo niskich pobudek, a mianowicie – chcę szerzyć moje psychouwielbienie dla tego pana. Miłego słuchania~!
Daj spoilera~!
Re: ...
Oceny tego anime też rozjeżdżają się po całej skali. Zresztą nawet po komentarzach widać, że obie recenzje mają swoich zwolenników, zatem jednoznaczne określenie, czy to anime jest tak naprawdę dobre czy złe. I w sumie tak jest w większości przypadków.
Pogódź się z tym, że na opinię o dziele duży wpływ mają też osobiste doświadczenia i przekonania recenzenta – tego nie da się tak po prostu odfiltrować. To, na co jeden przymknie oko, inna osoba może uznać za wadę całkowicie dyskwalifikującą. Recenzent w alternatywnym tekście sam wspomina, że aby dobrze się bawić na tym tytule, trzeba na pewne rzeczy przymknąć oko i przyjąć jako element konwencji. Widocznie druga recenzentka nie potrafiła tego zrobić, więc stąd jej krytyczna ocena i miała do niej pełne prawo. Trudno, żeby ktoś na siłę doszukiwał się zalet w czymś, co uważa za słabe.
A każda opinia jest dobra, o ile opiera się na sensownych argumentach. Bo to właśnie argumenty są dla czytelnika najbardziej wartościowe, nie sama końcowa ocena, która w gruncie rzeczy jest bardzo abstrakcyjna.
Jednak nie tym razem
Pomysł zagadki zamkniętego pokoju w klimacie fantasy jest z pewnością oryginalny, ale posiada „drobny” mankament. Ponieważ świat jest fantastyczny, widz nie zna rządzących nim praw, co z jednej strony jest bardzo wygodne dla autora, bo może bez skrępowania wyciągać z rękawa kolejne „szokujące fakty”, a z drugiej zabiera widzowi co najmniej połowę przyjemności, bo nie ma szans na snucie własnych hipotez na równych prawach z bohaterami. Nie, żeby ta wiedza była do czegokolwiek potrzebna. Aby poprawnie wytypować siódmego wystarczy posłużyć się nieśmiertelną zasadą taśmowych kryminałów trzeciego sortu – kliknij: ukryte winna jest ta osoba, która najbardziej zaszokuje widza. A jeśli weźmie się pod uwagę poziom rozbudowania postaci tego anime, pole manewru zostaje znacznie zawężone. Już pal licho tego nieszczęśnego „siódmego”, niech mu ziemia lekką będzie. Ale bardziej kretyńskiej motywacji nie słyszałam jeszcze jak żyję (a miałabym w czym przebierać). Aż przez chwilę poczułam się pusta w środku i odjęłam od oceny jednego punkciora. Taka jestem wredna, co se będę żałować xD
Po drugie, seria ta ma głęboko w poważaniu tak prostą zasadę jak „show, don't tell”. Bohaterowie tego anime nie są ludźmi czynu, wolą gadać kliknij: ukryte (chyba, że akurat chodzi o zgładzenie Adleta w trybie pilnym, do tego mają zapału aż nadto). Bardzo cierpi na tym dynamizm całej serii, po prostu zwyczajnie ciężko się to ogląda. Jak zazwyczaj mi to nie przeszkadza, tak naprawdę miałam już chwilami dość tego całego ględzenia. Poza tym, cała ta paplanina w zasadzie niczemu nie służy i w żadnym stopniu nie przybliża do rozwiązania, a nawet gdyby, to widz i tak nie jest za bardzo w stanie nadążać za zagadką, o czym pisałam już wyżej.
Ale pewnie byłabym w stanie nawet przełknąć większość z tych rzeczy, gdybym miała tam kogoś do uwielbiania, choćby jedną malutką postać, samotną jako ten palec drwala. Ale gdzie tam. Postaci z tego anime są irytujący, lemingokształtni albo zupełnie bezbarwni, czasem nawet jednocześnie. Najgorsze jest jednak to, że większości z nich brakuje elementarnej zdolności logicznego myślenia, a zdecydowanie przoduje w tym Mora, która jako najbardziej doświadczona powinna raczej wykazywać jakieś minimum rozsądku, a zachowuje się jak nastoletni bohater podrzędnego shounena. Jeśli to ma być nadzieja ludzkości, to powodzenia :).
Żal troszkę tego zmarnowanego potencjału, ale cóż – nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Nie ma co płakać, był czas przywyknąć przecie ;).
PS. kliknij: ukryte A Adlet jest tak heroiczny, że zdołał na całe pół odcinka zapomnieć, że praktycznie umiera, przewesoły pomysł :)
"O Boże, nie czuję napięcia!"
Tak że ogólnie, jestem z deka zawiedziona. Spodziewałam się zwykłej, w miarę sympatycznej historii na lepszy start nowego tygodnia, a wynudziłam się jak rolmops w cebuli. Smutna sprawa.
Nie dorównuje mandze, ale chociaż się stara :)
Nie do końca za to rozumiem, dlaczego zdecydowano się na taką „eksperymentalną” grafikę. Nie jest ona może jakoś spektakularnie brzydka, nawet ma w sobie pewien urok, aczkolwiek potrzeba chwilki, by się do niej przyzwyczaić.
W ostatecznym rozrachunku, nie jest źle, ale fajerwerków również nie ma. Było za to całkiem sympatycznie spędzone, deszczowe popołudnie. Gdyby nie ten pierwszy odcinek byłabym całkiem zadowolona (teraz jestem zadowolona umiarkowanie :D), ale mimo wszystko wciąż liczę na pełnoprawną serię telewizyjną, na którą „Horimiya” niewątpliwie zasługuje :).
Re: Smutek, apatia i ból
Bo przyznam, że na mnie to bardzo działa. Dużo łatwiej mnie zmiażdżyć psychicznie taką duszną atmosferą sytuacji bez wyjścia, niż ubijaniem moich ulubionych bohaterów. Cóż, na Tytanach też płakałam…
Smutek, apatia i ból
Zwłaszcza w ostatnich dwóch odcinkach wszystko idzie tak przytłaczająco źle, że ja odpadam. kliknij: ukryte Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Yuki (której już chyba całkiem puściły mechanizmy obronne) weźmie się w garść i ogarnie trochę system, bo inaczej nic tylko siąść i zapłakać.
Re: Takie tam bredzenie okołoweekendowe ^~^ #HirokiFTW
Usagi… Cóż, na jego temat mogłabym chyba napisać jakiś nudny elaborat. Może i mogłabym go lubić, gdyby nie cierpiał na „syndrom seme” w ciężkiej postaci, objawiający się w postawie życiowej opartej na dwóch filarach:
1) „Muszę (inaczej się uduszę) wycisnąć z siebie soki życiowe przynajmniej raz w odcinku/rozdziale i nie obchodzi mnie niczyje zdanie na ten temat”
2) „Nigdzie nie pójdziesz, bo ja – Twój Pan i Władca ci nie pozwalam”
Tego pana trzeba by gdzieś zamknąć dla otrzeźwienia. Żeby nie było – Nowaki też to ma, ale w znacznie lżejszej postaci, no i jego uke nie jest taką życiową pokraką jak Misaki. Aczkolwiek trzeba im przyznać, że w tym sezonie obaj się jakoś bardziej starają i ich wątek się całkiem fajnie rozwija.
I nie, żebym podczas oglądania w ogóle zwracała uwagę na takie sprawy. Dopiero jak mi hormony spadają, to włącza mi się myślenie :D
Jestem w ogólnym szoku z kilku powodów. Po pierwsze – nie wiedziałam, że jestem w stanie wydać z siebie taki dźwięk (chyba spłoszyłam gołębia z parapetu, zawsze jakiś plus) i chyba pierwszy raz poczułam jak to jest być fanką i to było trochę dziwne, ale też ciekawe, fajne i takie jakieś… euforyczne. A po drugie – nie spodziewałam się, że dam radę ich wszystkich rozpoznać po samym głosie.
Makoto, Makoto, czemuż ty jesteś taki wspaniały. Chcę go do domu.
Re: Takie tam bredzenie okołoweekendowe ^~^ #HirokiFTW
Re: Takie tam bredzenie okołoweekendowe ^~^ #HirokiFTW
No więc tak.
Zasadniczo, nie ma utworów pozbawionych wad. Sęk w tym, czy i na ile te wady wpływają na przyjemność oglądania. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby lubić jakiś tytuł, jednocześnie zdając sobie sprawę z jego mankamentów. Bardzo lubię cykl JR, mam do niego sporo sentymentu, czerpię z jego oglądania tyle przyjemności, ile zdołam (i uczyniłam nawet z tego mój piątkowy rytuał :)), ale jednocześnie widzę jak sporo mu jeszcze do tej mitycznej doskonałości brakuje.
Bardzo doceniam humor i ogólną sympatyczność bijącą od tego tytułu, która sprawia, że każdy odcinek kończę z przysłowiowym bananem na przysłowiowym ryju. Aczkolwiek, uważam też, że właśnie postaci są najsłabszym elementem tego anime (większość z nich wysłałabym na przymusową terapię walenia głową w ścianę). Jeśli by się zaczęło głębiej i bardziej na chłodno analizować psychikę bohaterów (zwłaszcza Usagiego), to wyłania się z tego obraz mroku i ciężkiej patologii, która dla mnie byłaby trudna do zaaprobowania, a jego związek z Misakim w realnym świecie mógłby uchodzić za mocno toksyczny. Ten koleś jest trucizną.
Poza tym – jestem bardzo sceptycznie nastawiona do tzw. miłości od pierwszego wejrzenia, gdyż uważam ją za strasznie powierzchowną, a przez to kompletnie pozbawioną romantyzmu. A w zasadzie wszystkie związki w tym anime (nawet te trzecioplanowe „zauroczenia”) opierają się o ten motyw.
Wiem, że zapewne wchodzę teraz w zdecydowanie zbyt głębokie analizy, bo przecież chodzi tylko o to, żeby było słodko i uroczo. I nie mówię, że nie jest. Ale to nie znaczy, że nie mogłoby być bardziej :)
No i już całkiem na marginesie – jeśli chodzi o anime yaoi, naprawdę nie ma w czym przebierać i JR na tle innych wytworów tego gatunku błyszczy jak prawdziwy diament. Jak ostatnio szukałam jakiejś przyjemnej OAVki na umilenie przykrego dnia, to zdążyłam się ciężko załamać tą hałdą wątpliwej moralnie i estetycznie nędzy jaką przyszło mi przekopać, zanim znalazłam cokolwiek akceptowalnego. Zatem tym bardziej, należy JR doceniać (tak szybko się kończy ;_;), ale wciąż nie czyni to z niego anime pozbawionego wad.
Cóż, po to mamy trzy historie, żeby każdy mógł sobie wybrać swoją ulubioną. Ta jest moja. Mam do tego prawo i będę go bronić jak niepodległości :). Zwłaszcza, że jest to jedna z tych nielicznych rzeczy na świecie, co do której nie sposób jest się mylić.
Gdyby mi się chciało, to mogłabym wypisać całą listę bzdur, pseudoromantyczności i innych mankamentów z wszystkich trzech wątków, ale po pierwsze – nie chce mi się, po drugie – nie widzę w tym celu i sensu, po trzecie – nie zależy mi na tym, aby psuć sobie dobre wrażenia jakimiś sporami i przekonywać kogokolwiek o swojej racji (w końcu i tak wiem, że ją mam ;)), a wszystkie moje posty są jedynie wyrazem ekscytacji psychofana, której trzeba dawać gdzieś upust.
Re: Takie tam bredzenie okołoweekendowe ^~^ #HirokiFTW
Ograniczę się zatem do stwierdzenia, że (cytuję):
Otóż to, mój drogi, trafiłeś idealnie w punkt.
A teraz pora na kliknij: ukryte Telesfora trochę niezdrowej fanatycznej ekscytacji.
JE‑JU. W końcu moja ulubiona kaczucha, pomnik idealnego tsundere, wystawcie go w Sevres pod Paryżem, werble i fanfary. Wdech‑wydech. Ech, ten odcinek był zdecydowanie za krótki, by nakarmić mojego krwiożerczego wewnętrznego fangirla. Postuluję o osobny sezon dla Hiro‑sana. Albo chociaż OAVkę. Mówiłam już, że wielbię go w fanatycznym stylu? :D
A Nowaki… W odświeżonej graficznie wersji prezentuje się zdecydowanie lepiej.
Re: ep 9
Hm. Po drugim obejrzeniu pan z odcinka drugiego wydał się nieco mniej odstręczający, ale i tak zaglądał w duszę zdecydowanie zbyt głęboko. I gdyby nie to niepokojąco stalkersko‑osaczające zakończenie, które naruszało moją strefę komfortu, to mogłabym go zaakceptować. Że już pominę to, że jego dorosłość była zbyt dorosła i na pewno knuł coś brzydkiego.
Najbardziej w mój typ jak dotąd celował chłopiec z dialektem, bo był najbardziej zwykły, miły, uroczy i nie sprawiał wrażenia, że ma niecne zamiary. A gdyby oprócz tego miał bardziej męsko‑włochaty imidż i nos rzymskiego legionisty w gratisie, to już w ogóle byłabym w pełni zaspokojona :D.
Chyba po prostu moje fetysze nie wpisują się w formułę i w tym cała broszka.
Re: ep 9
Ale od senpaja w samochodzie to bym uciekała, gdzie wzrok nie sięga.
Re: ep 9
Re: Co za dużo, to nie zdrowo
Zdaje mi się, że chodziło mi wtedy o kliknij: ukryte matkę Rei, ale oglądałam to rok temu i mogę nie pamiętać dokładnie.
To pierwsze. Po prostu to, kliknij: ukryte że ktoś może się rzucić z mostu za bukietem kwiatów wydało mi się bezbrzeżnie głupie.
kliknij: ukryte A po upadku z wysokości prosto pod rozpędzony pociąg? Co prawda, nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że po takim wypadku zwłoki powinny być poważnie rozczłonkowane.
No właśnie, o ile pamiętam, nie. kliknij: ukryte Nie odzywał się przez te 10 lat, czy ileś tam, potem się spotkali i było już spoko. Ogólnie bardzo po macoszemu potraktowano ten wątek, a trochę szkoda, bo to akurat było całkiem ciekawe.
kliknij: ukryte Odpisywać to chyba odpisywał, ale nie jestem pewna czy zdawał sobie sprawę z tego, jaka naprawdę jest Fukiko i jakie żywi do niego uczucia. Może ktoś kto ma serię bardziej na świeżo będzie umiał na to odpowiedzieć ;)
Re: Wacław mówi "E, no nie..."
A co do porównywania Zena z Hakiem, to cóż. Ja lubiłam Haka, bawiło mnie jego złośliwe poczucie humoru i interakcje z innymi bohaterami, a Zen jawi mi się jako totalnie mdła postać, która nie wyróżnia się niczym z szeregu sobie podobnych.
Wacław mówi "E, no nie..."
Wszystko jest jakieś takie mdłe i nieciekawe – nudzę się jak rolmops. Jest mi przykro, bo spodziewałam się czegoś na miarę Yony, a dostałam to samo, co zawsze, dla niepoznaki zapakowane w nieco bardziej błyszczący papierek.