x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Niby fajne, niby spoko, ale jednak pozgrzytuje
Ale za to Tsuyoponnu jest fajny i ma świetną dziewczynę :D.
Opowiedz mi historię...
Jestem też niesamowicie zadowolona, że anime oferuje mi niezwykle dużo ujęć z profilu, czym łechta moje poczucie estetyki, bo mogę cieszyć oko widokiem idealnych nosów (ze szczególny uwzględnieniem Kikuhiko, który notabene jest maksymalnie wspaniałą postacią <3).
Tak się tylko zastanawiam ile jeszcze będzie trwała ta retrospekcja (obecnie jestem po seasie 4 odcinka). Nie to, żeby mi się ona nie podobała czy mnie nudziła (co to, to nie!), tylko chyba trochę się już stęskniłam za Yotarou i Konatsu… :)
Mój zdecydowany faworyt z tego sezonu i czekam na jeszcze! ^^
Re: 1-16
O, człowieku, to zdecydowanie moja ulubiona scena – 8 minut i ani pół dialogu, miód :D. Swoją drogą, zastanawia mnie w jaki sposób ta dwójka się dogaduje, skoro porozumiewają się tylko poprzez onomatopeje :D.
A już bardziej poważnie. Najbardziej w tym anime zadziwia mnie to, że potrafi ono bardzo płynnie przejść od czystego, skondensowanego absurdu w bardziej melancholijne tony, nie tracąc przy tym wcale lekkiego, komediowego klimatu.
Za to jeśli chodzi o postaci, to moim ulubieńcem jest Ichimatsu, z którym odczuwam głębokie powinowactwo duchowe xD
No i cóż, może to i nie jest najlepsze komediowe anime wszechczasów, ale zdecydowanie jedno z lepszych, jakie wyszły od ostatnich kilku sezonów i w mojej osobistej „topce” plasuje się bardzo wysoko :)
Re: Szybka i nieistotna uwaga
Szybka i nieistotna uwaga
Tak że taka „ciekawostka”.
A teraz wracam do oglądania :)
Za mało niebiesku, goddammit!
A tak już bardziej poważnie, to zapowiada się całkiem przyjemna sportówka w kruszonce z życia i nutką dramy (prawdopodobnie), choć w tym momencie jeszcze trudno stwierdzić jakie będą ostateczne proporcje tych elementów. W każdym razie sport zdaje się być całkiem widowiskowy, a bohaterowie sprawiają sympatyczne wrażenie (Kohinata przypomina mi nieco Nagisę ^^), co w sportówce jest dla mnie szczególnie istotne. Zobaczymy, w którą stronę to pójdzie, ale jak na razie mają u mnie duży kredyt zaufania.
Tylko dajcie więcej niebiesku~!
Re: 9=/10
Re: A ja raczej podziękuję
A swoją drogą to jestem w szoku, że zapoczątkowałam aż taką dyskusję, stwierdzając jedynie fakt, że mnie to nie rozbawiło.
Niby taka tam pierdoła, ale to nie tak było, wysoki sądzie!
Przecież to kompletna nieprawda. Takanashi wcale nie szukał pracy, został tam ściągnięty z łapanki na ulicy, a zgodził się na to tylko ze względu na perspektywę pracy z Taneshimą, która go o to poprosiła, a która zaspokajała jego potrzebę przebywania z kimś małym i słodkim. To tylko tak, tytułem małego sprostowania.
A ja raczej podziękuję
Cóż, to nie dla mnie.
Takie trochę medyczne sci-fi :)
A wracając do rzeczy ważniejszych. Ogólnie, nawet dało się to oglądać, choć przyznaję, że spodziewałam się nieco bardziej realistycznego podejścia. A tu co i rusz jakiś kosmiczny pomysł, który nie miałby racji bytu nawet w dzisiejszych czasach, a co dopiero w latach 60. – kliknij: ukryte a to przeszczep twarzy nie pozostawiający żadnego śladu, a to jakieś wypasione protezy, że o takich drobiazgach jak lekarz bojący się widoku krwi, ucieczka z dopiero co operowanym pacjentem z bombardowanej wioski, przepiłowanie krat pilnikiem do paznokci w ciągu jednej nocy (czy ktokolwiek kiedyś uciekł z więzienia w ten sposób?) czy ogólna kuloodporność wszystkich (no, poza dwoma przypadkami, ale one były potrzebne fabule, a ponadto ten drugi zasłużył na Nagrodę Darwina ;)) nawet nie warto wspominać (to tylko tak odnośnie pamiętnych dyskusji o plot armorach). Paradoksalnie, najlepszy arc był jednocześnie najbardziej nierealnym i naszpikowanym durnoctwami, i to mnie trochę bolało. kliknij: ukryte Sam motyw doktora, który mści się za swoje okaleczenie był moim zdaniem całkiem ciekawy, ale całą atmosferę niszczyły rozwiązania rodem z Inspektora Gadżeta. Może łatwiej byłoby przełknąć takie pomysły, gdyby całość nie rozgrywała się na tak konkretnym historycznym tle.
Ale przyznaję też, że to moje pierwsze spotkanie z tym uniwersum, więc może po prostu taki jest styl tej historii – cóż, nie wiedziałam. I choć można bez większych przeszkód oglądać to anime bez znajomości innych odsłon, to jednak jakieś odniesienia się pojawiają i czasem miałam wrażenie, że coś mi umyka bokiem.
W sumie – nawet niezłe, ale jednocześnie też jakieś takie bez ikry czy czegokolwiek, co zatrzymałoby ten tytuł na dłużej w mojej pamięci.
Re: 9=/10
Re: Zasadniczo pobieżnie całkiem jako tako może być, ale bez rewelacji
Re: Zasadniczo pobieżnie całkiem jako tako może być, ale bez rewelacji
Re: Zasadniczo pobieżnie całkiem jako tako może być, ale bez rewelacji
Zasadniczo pobieżnie całkiem jako tako może być, ale bez rewelacji
W sumie to nawet za bardzo nie miałam zamiaru tego oglądać, ale że ktoś mnie bardzo molestował, to w końcu uległam ;). I nie do końca tego się spodziewałam.
Przede wszystkim – to nie jest za bardzo anime o musicalach (choć pierwsze dwa odcinki dawały nadzieję). Owszem, niby w każdym odcinku coś tam śpiewają od czapy, sugeruje się, że dużo ćwiczą i tak dalej, ale to taka bardziej otoczka. No bo tak naprawdę – ile widzimy tych popisów? Obawiam, że wszystkie sceny tańczone zebrane do kupy zajęłyby jakieś 10 minut, albo i nawet nie to, a do tego większość pokazana jest na zbliżeniach albo w formie pokazu slajdów, tak, że na dobrą sprawę nie widać za bardzo, co oni tam wywijają, a najbardziej czytelnie przedstawiono jakiś randomowy taniec w przebraniach wielkich pso‑pierogów xD. Tak naprawdę, częściej obserwujemy bohaterów przy posiłkach niż przy ćwiczeniach. Starmyu opowiada o musicalach mniej więcej w takim samym stopniu, co Free jest o pływaniu. I w tym jeszcze nie ma nic złego, problem leży trochę gdzie indziej. Ktoś po prostu zdecydowanie chciał za bardzo.
Tu jest po prostu wszystko – cała masa rodzajowych scenek obyczajowo‑humorystycznych, mniej lub bardziej wydumane dramy, dialogi, od których jedzie gejem z kilometra, bardzo nagłe przemiany charakterologiczne bohaterów. Znaleźli nawet czas, żeby trącić długim kijem parę mrocznych sekretów z przeszłości. Sęk w tym, że wszystko to zostało potraktowane bardzo powierzchownie, większość tych elementów zostało odfajkowane w dwóch‑trzech scenach. I w ostatecznym rozrachunku, po prostu nie wiadomo, o co chodzi. Nie wiadomo kliknij: ukryte jakie dokładnie są stosunki rodzinne Otoriego i Hiragiego i dlaczego przez tyle czasu się nie widywali, skąd się wziął ten cały konflikt w samorządzie kliknij: ukryte (a zwłaszcza na czym polega problem tego rudego knującego) i dlaczego im wszystkim aż tak zależy na tych „tradycjach”, połowa postaci ma może po dwie kwestie mówione (więc po co było ich tyle natrzaskać? i tak nie ma czasu, żeby ich wszystkich poznać i polubić, a nawet zapamiętać…), bohaterowie wciąż podkreślają ile zawdzięczają Otoriemu i jak wiele on ich nauczył, ale na dobrą sprawę za bardzo tego nie widzimy, może za wyjątkiem odcinka 2 i kilku krótkich przebitek potem (choć jak dla mnie, to nie przekazał on im niczego konkretnego, jedynie parę mętnych mądrości), częściej po prostu bohaterowie mówią nam, jakim to Otori jest dla nich mentorem, ale ja osobiście wolałabym sama to w nim zobaczyć (litości – show, don't tell!). Jak się tak mocniej zastanowię, to nie mam za bardzo pojęcia na co poszedł ten cały czas ekranowy, skoro wszystko jest ledwo miźnięte. Trochę też gryzie to, że Otori zachowuje się, jakby był od pozostałych starszy o jakieś 20 lat, a nie jedynie o 2.
Czyli – anime zawodzi jako seria stricte o tańcu, bo tego nie ma tu wiele, jak również pozostawia wiele do życzenia jako zwykła obyczajówka z powodu zbyt wielu za słabo rozwiniętych wątków. Naprawdę, lepiej byłoby się skupić na jednym, a poprowadzić go solidnie – wyszłoby znacznie czytelniej.
Ale mimo wszystko można się naprawdę całkiem nieźle pobawić, humor nieraz potrafi trafić w punkt, a postaci, choć może nie należą do jakoś szczególnie rozbudowanych czy oryginalnych, to jednak dają się lubić. Jeśli w jakiś sposób pogłębiłoby to historię, to jestem nawet całkiem za drugim sezonem (choć moim zdaniem to raczej wątpliwe).
Re: Znakomite anime do jednokrotnego obejrzenia
Jaki z tego wniosek? Ano żaden, jeno taki, że możecie sobie wasze domorosłe psychoanalizy i generalizowanie wsadzić w buty, bo żadnej reguły w tym nie ma.
Re: Nie dorównuje mandze, ale chociaż się stara :)
Re: hah? ;D
(A pan współpracownik z firmy był według moich kryteriów w 100% zbyt pewnym siebie bufonem, który wcale nie zachowywał się przyjaźnie, ale tak jakby miał niecne zamiary. No, ale ja się w ogóle nie znam na mężczyznach ;))
I jak w większości jest to głównie parodia, heheszki i absurd goniący absurd, tak odcinek z kotem czytającym myśli z odcinka nr 5 był po prostu zwyczajnie ładny i nawet mnie poruszył. Czekam na więcej! ^~^
Re: Clementine
Re: Trójkąt Romantyczny
Re: Aktualizacja po trzecim epizodzie