x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Oceny (zapewne po raz 2987239482-gi)
Przepraszam, ale czy ja powiedziałem, że moje oceny są subiektywne? Ja właśnie podchodzę do sprawy obiektywnie – w miarę możliwości oczywiście. Mój system ocen jest bardzo niesubiektywny, bo nie dopuszcza moich prywatnych emocji. Dlatego Tatami Galaxy dostało osiem. Gdybym nie pisał tej recenzji, zastanowiłbym się nad 9‑tką, ale to byłoby NIEOBIEKTYWNE, bo seria ma wady o których pisałem zrówno tutaj, jak i w recenzji – jeśli tych wad nie dostrzegasz – to Twój problem, jeśli Ci one nie przeszkadzają – to Twoja prywatna sprawa i nie oznacza to, że nikt nie może tych wad brać pod uwagę, bo Ty ich nie widzisz. Wystawiając ocenę poza recenzją być może nagiąłbym trochę swoje zasady i przez sympatię do serii postawiłbym „dziewiątkę”, ale nie ma sensu naginać oceny w górę przez własne odczucia i poglądy, bo ludzie czytają recenzję i daję im jasny sygnał, że nie mają do czynienia z dziełem idealnym.
To samo tyczy sie postaci – nie chce mi się powtarzać, ale po prostu moim zdaniem nie zasługują na wyższą ocenę i basta. Sorry, ale jeśli wg. Ciebie Ozu czy Jougasaki to postaci z krwi i kosci to gratuluję. Jougasaki dla przykładu przypominał mi bardzo jednego z moich znajomych – ale pytanie: co z tego? Nie jest postać dopracowana, jest poza tym odrealniona, jak cała seria. Nie mówię, że to źle, ba, nawet świetnie, tylko, że środek ciężkosci przenosi się w ten sposób na inne aspekty serii kosztem oceny za postaci właśnie. To anime stawia na pewną konwencję: na pewno nie polega ona to koncentrowaniu sie na charakterach bohaterów, więc siłą rzeczy nie dorastają oni do postaci z innych serii. Nie jest to dla mnie wadą, ale determinuje ocenę za postaci. Zresztą – przecież właśnie dlatego jest możliwość pisania recenzji alternatywnych. Ktoś ma inne zdanie – publikuje je.
A tak na marginesie to czytałeś kiedyś obiektywną recenzję np. płyty z muzyką? Tu dopiero pojawiają sie schody… Zapętliłeś się w utopijnej wizji obiektywizmu, która ma rację bytu chyba tylko w Twojej głowie. Napisz cokolwiek o jakiejkolwiek postaci – od razu ktoś, kto ją kojarzy może napisać, że nie masz racji, bo on widzi to inaczej…
Re: Oceny (zapewne po raz 2987239482-gi)
A ja uważam wręcz przeciwnie. Bardzo dobrze, że „nie obchodzi mnie, które serie dostały za postaci '7', które '8' itd.” Najmniej obiektywne są osoby, które sugerują się zdaniem innym nie mając swojego. Co jak co, ale zasada owczego pędu przy pisaniu recenzji chyba nie jest wskazana…
Re: Oceny (zapewne po raz 2987239482-gi)
No właśnie. Czyli nie trzeba postępować wg. z góry narzuconych zasad. Fajnie, bo każdy może zinterpretować jak chce, a nie tak, jak wypada. Tylko się cieszyć, nie rozumiem zarzutu..:)
Czyli jednak rozumiesz, bo sam sobie odpowiedziałeś. Globalny obiektywizm byłby możliwy do uzyskania chyba tylko wśród zaprogramowanych na dane gusta robotów.
Czekam zatem na Twoje propozycje niewydumanych skal. Tworzenie takich schematów to utopia.
I wszystko na ten temat. Nic dodać, nic ująć. Ja zawsze tak robię i na efekty nie narzekam. Zresztą w rezultacie i tak mam po obejrzeniu własne zdanie.
Re: Oceny (zapewne po raz 2987239482-gi)
Co do oceny za postaci – nie specjalnie obchodzi mnie, które serie dostały w tym względzie '7', które '8' itd. To ja wystawiam ocenę i figuruje pod nią mój podpis, a nie całej ekipy Tanuki. Moim prywatnym zdaniem twórcy zasłużyli na taką a nie inną ocenę w tym zakresie. To, że postaci są „odjechane”, nie oznacza, że od razu muszą dostać „dychę”. Pamiętam gumy do żucia z dzieciństwa, których główną atrakcją było to, że swoją kwaśnością wykręcały twarz – zasługiwałyby na maksymalną ocenę smaku tylko wtedy, gdyby oprócz tych wrażeń zapewniały też cudowny smak. Postaci z tego anime mogłyby mieć w sobie wiecej niż mają i dostać wyższą ocenę – być może forma anime to uniemożliwiła ale ostatecznie jest to rekompensowane przez ocenę za całość, na którą miały wpływ również postaci. Jeszcze raz chciałbym jednak podkreślić, że każdy recenzent ma swój własny sposób podejścia do wystawianych ocen i wolałbym raczej uniknąć anonimowych porównań do jakichś komedii ecchi, które egzystyją w otchłaniach serwera Tanuki..:) Poza tym „ujednolicić system oceniania recenzentów” to trochę dziwny pomysł, przypominający nakaz obowiązkowego wychwalania słodkich truskawek i krytykowania gorzkich grejpfrutów przez wszystkich mieszkańców globu.
Re: Nyc specjalnego
Bardzo dobry film
Rodzynek pośród zachwytów, czyli ja dla odmiany ponarzekam
Zanim jednak przejdę do sedna zacznę od tego, co dobre. Przede wszystkim klimat i oprawa dźwiękowa – jest mrocznie, wręcz przygnębiająco, ale konkretnie. Początkowe odcinki nie robią piorunującego wrażenia, bo historia jest – co tu dużo mówić – banalna, jednak wraz z rozwojem wydarzeń seria po prostu wciąga i ogląda się ją bardzo dobrze (choć nadal nie miałem poczucia, że jest to jakaś rewelacja) – aż do pewnego momentu. Późno, bo w okolicach 18. odcinka, okazuje się, że twórcy gdzieś zagubili cały polot i poziom serii drastycznie się obniża. Tak „spapranego” zakończenia naprawdę się nie spodziewałem! To prawdziwy kubeł zimnej wody na głowę, który niestety sprawia, że wszystkie miłe wspomnienia związane z oglądaniem wyparowują na rzecz sknoconej końcówki. Oto kilka przykładów:
- wampiry. Miłośnicy wampirzych historii niestety będą musieli oswoić się z nieco inną wizją wampirów i wilkołaków, niż ta prezentowana w większości filmów, gier czy książek. Po pierwsze obydwa byty koegzystują ze sobą, grają w jednej drużynie i są sprzymierzeńcami. Istotne natomiast jest to, że wspomniane wampiry nie są potężnymi nieumarłymi, a okazują się bandą zwykłych nieudaczników, którzy kliknij: ukryte zostają po prostu zatłuczeni przez praktycznie nieuzbrojoną grupę mieszkańców wioski, kiedy tylko Ci w ogóle dowiadują się o ich istnieniu. Absurdalnym wręcz przeżyciem dla mnie było obserwowanie, jak przywódczyni wampirów kliknij: ukryte w obliczu ludzkiego ataku nie jest w stanie podjąć jakichkolwiek działań, a zamiast tego mazgai się i wykrzykuje głupoty w stylu „ja nie chciałam zabijać i jestem niewinna” – porażka.
- przemoc. Muszę przyznać, że została pokazana w sposób mocny, sugestywny i niejednokrotnie dający do myślenia. Niestety pod koniec twórcom trochę za bardzo puściły hamulce, sprawa wymknęła się spod kontroli i chyba przekroczone zostały granice dobrego smaku. Polowanie na wampiry to istna rzeź (co odnosi się również do punktu poprzedniego), która nie wnosi nic do fabuły i jest chyba sposobem na zapchanie czasu antenowego poprzez leniwe i olewcze doprowadzenie fabuły do końca. Ktoś może powiedzieć, że zostało przedstawione okrucieństwo tego typu sytuacji itd., ale na miłość Boską – ile można? Mało tego, gdybym był szefem studia to sceny takie jak kliknij: ukryte jeżdżenie traktorami po Mezumi czy wymachiwanie „biedną” Sunako za nogę przez wielkiego jak szafa osiłka kazałbym wykreślić ze scenariusza – te dziewczynki nawet nie przypominają w tym momencie wampirów z krwi i kości i to po prostu wygląda jak zwykły sadyzm. Ogólnie rzecz ujmując – ilość i sposób przedstawienia przemocy w ostatnich odcinkach to dla mnie jakaś groteska. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.
- beznadziejne kreacje państwa Kirishiki. O ile Chizuru ma jeszcze jakiś udział w historii, o tyle Seishirou to postać absolutnie bezsensowna. Liczyłem na to, kliknij: ukryte że ich rola w finale będzie kluczowa, albo chociaż istotna, tymczasem zostali potraktowani po macoszemu. Co do Sunako – patrz punkt wampiry.
- wiele innych irytujących elementów, takich jak m.in. kliknij: ukryte to, że Akira Tanaka przeżył nie wiadomo jak i dlaczego mimo że skończył związany jako pokarm dla zmartwychwstałego, pojedynek Yuukiego z Tatsumi, który nie wiadomo czemu miał służyć, bezsensowna wizyta Toshio w urzędzie pełnym wampirów, brak wyjaśnienia jak mieszkańcy wioski mieli zamiar wytłumaczyć przybyszom z zewnątrz stos ludzkich ciał z kołkami w piersi itd.
Do tego wszystkiego dochodzi dziwne/nielogiczne postępowanie Seishina i wrażenie, że całe zakończenie zostało sklecone byle jak i na szybko (nie wiem czy jest zasługa mangi, której nie czytałem, czy też przyczyny są inne).
Wszystko to sprawia, że się rozczarowałem i w tej chwili Shiki zmieniło u mnie kategorię z „jeden z ciekawszych tytułów sezonu leteniego” na „jeden z najbardziej popsutych tytułów minionego roku”.
Znakomicie spędzony czas...
Jak dla mnie słabe.
Film ma swoje wady, ale mnie to nie obchodzi w ogóle...
Film ten jest różnie oceniany i jego krytyka nie jest bezpodstawna. Argumenty co do warstwy „filozoficznej”, które można usłyszeć, mają sens. Ja jednak filozofem nie jestem i nie oceniam tej produkcji pod tym względem. Dla mnie to po prostu parę cytatów, które można (lub nie) interpretować po swojemu. Nie zgadzam się natomiast z tezą, że film ten tylko udaje produkcję ambitną. Głównym problemem pozostaje nadal kwestia zrobotyzowanego społeczeństwa i tutaj Innocence daje do myślenia, tak jak powinien. Rozważania bohaterów na tematy związane z ludzką duszą i egzystencją „lalek” do mnie przemówiły, może nie w 100%, ale jednak.
Dla mnie główną zaletą filmu jest genialny klimat, który pochłonął mnie bez reszty. Przeciągnięte sceny są wielkim atutem, hakowanie umysłów przedstawiono rewelacyjnie. Klimat, Klimat, KLIMAT! Choćby właśnie dla niego warto obejrzeć ten film.
Wady? Oczywiście są. Z cytatami trochę jednak przesadzono – ich natłok powoduje momentami uczucie sztuczności. To samo uczucie wywołują niektóre obiekty wygenerowane komputerowo – np. samochody zdają się nie pasować do reszty obrazu. Są też drobne niedociągnięcia fabularne.
Na tle całokształtu to jednak drobnostki. Można czepiać się treści, ale wizja przyszłości przedstawiona w filmie jest świetna. Zacieranie się granicy między człowieczeństwem a cyborgami i robotami to właśnie ten element, który daje do myślenia, ja lubię takie klimaty. Jest to więc kwestia gustu. Fakt, że miałem okazję obejrzeć ten film po raz pierwszy w kinie dodatkowo wpłynął na moje pozytywne odczucia (czekałem z seansem, aż będę miał w domu porządne głośniki 5.1 a tu taka niespodzianka). Oceniam to anime oczko niżej, niż pierwszą część, mając świadomość, iż nie jest to dzieło doskonałe. Co nie zmienia faktu, iż każdy fan anime, czy science‑fiction w ogóle powinien ten film obejrzeć.
Tak szczerze, to trochę się wynudziłem.
Radosne brednie bandy pomyleńców
Dwie godziny niezłej rozrywki.
Całkiem przyjemna seria,...
1. Postaci. Główna bohaterka podejmuje decyzje w sposób nielogiczny, niepasujący do niej i sprzecznie w stosunku do jej charakteru. Z biegiem czasu doskwiera to coraz bardziej. „Bździągwa w okularach” faktycznie się nie popisała, zresztą była irytująca od pierwszego odcinka. Reszta bohaterów trochę nijaka.
2. Zakończenie. Psuje dobre wrażenia z seansu, a już zastanawiałem się, czy nie dać ósemki.
Seria jest godna polecenia, nie ma tu np. głupiego humoru, muzyka jest OK (są kiczowate momenty – bardzo niewiele – i są utwory na prawdę niezłe), anime to nie ma jednak jasno określonej grupy docelowej – początek jest lekko dezorientujący. Gdyby poprawić postaci i fabułę byłoby o wiele lepiej.
Fabuła... - przepraszam - Kamera... Akcja!
Mniej muzyki >>> mniej radochy
Ohayōu!
Back to the childhood...:)
Żaby rządzą
Re: zaskakująco ...