x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Bardzo dobre
Bohaterowie mi się tam podobali, szczególnie Dio, Luciola i Mullian (muszkieter). Polecam każdemu fanowi anime. Pozycja obowiązkowa. 8+/10. A czemu nie 9? Za to, że jednak sporo poskracali, ale i tak dobrze siębawiłem, szczególnie, że:
kliknij: ukryte Muszkieter przeżył!!!! Mullian żyje! JAJ! I żyje ze swoją ukochaną! I mają dzieci! No jak zwykle się popłakałem ze szczęścia :]. Myślałem, że nie żyje, jak ona go opłakiwała, a tutaj taka super ekstra niespodzianka, że hej! No love tą scenę, jak z synkiem na ramionach biegnie przez pole, i wraca do domu…ach..
Jes jednak pewna tajemnica, otóż: kliknij: ukryte Dio nibu umarł w Grando Stream, ale jednak, po tym jak go „zwiało” (a nie widać by odpadł od Vanshipa), to w 26 odcinku chyba po 15 minucie, kiedy ten stary z gildi co się silnikiem Silvany zajmował, krzyczy „w górę!” to po chwili wtóruje mu głos Dio, powtarzający z tą swoją radością „w górę!”. Zobaczcie sami.
Te dwa przypadki wyżej dowodzą, że twórcy troszkę polecieli na skróty i nie wiadomo było co się właściwie stało. Żal mi było bardzo kliknij: ukryte tego, że kapitan Alex zginął, chciałem go zobaczyć z Sophie, no ale ładnie tą szmatę, Meastro załatwił, jej! Ładny był też akt poświęcenia Lulucioly.
Prócz tego miło, że Claus i Revi znów latają razem. Pewnie ich dzieci też będą masterami :D.
No, także 8+ ocena, i naprawdę polecam. Bye Bye
Krótkie, a cieszy
Po drugie, co do wątku yuri. No, możecie mnie uznać za chorego, ale moja skrajna tolerancja nie dała mi nawet najmniejszego oporu by nie cieszyć się z tego wątku miłosnego. Ja tam do tego typu „dewiacji” (jak orzekł recenzent) nic nie mam i mi się tam podobało. W ogóle to słodkie było, szczególnie 6 i 7 epizod, choć 7 oglądałem RAWa bo napisów nie ma, to i tak chyba wydedukowałem o co biegało. Szkoda, że nie doszło do jakiegoś bardziej bezpośredniego wyznania lub tzw. „pocałunku wprost” ale i tak jestem zadowolony.
Również nie zgadzam się z oceną co do grafiki. Mimo wszystko grafika była ładna, choć oszczędność w animacji w ruchach, czy w mimice, rzeczywiście była zauważalna. Mimo to, projekty postaci były ładne, grafika szczegółowa (np. ubrania). I jeszcze jeśli chodzi o dobranie seiyu, to uważam, że dobrani zostali dobrze, a głosy może nie były fenomenalne, ale dobre. Wydaje mi się, bez obrazy, to moje prywatne zdanie, że recenzenta tak naprawdę odepchnął przede wszystkim „yuri twincest”.
Bez obrazy, Grisznak, ja tylko wyrażam moje zdanie, które się różni od twojego :]
Ogólnie to dla mnie 6+/10. Miła seria, spokojna, ot, taki krótki przerywnik w ciągu dnia :). Polecam fanom spokojnych obyczajówek i może fanom leciutkich, subtelnych romansów
Oczywiście, jeśli kogoś nie drażnią….„dewiacje”..
Bye
Koment no 2
Pierwsze co chciałbym napisać, to to, że jest to jeden z najlepszych romansów szkolnych jakie oglądałem. Widziałem mnóstwo haremówek i szkonych miłości, czy to w anime czy w mandze, ale Toradora! pozostanie u mnie w pierwszej 5 najlepszych romansidełek :P.
Po pierwsze, konstrukcja gatunkowa tego anime jest doprawdy wspaniała. Romans i komedia są tutaj świetnie rozdysponowane, a gagi, co tak rzadko się teraz uświadcza, są śmiesze, oryginalne, a pare raz zbierałem sie przez nie z podłogi. Seria rozpoczyna się głównie przewagą gatunku komediowego, ale wraz z rozwojem anime akcent komediowy jest coraz słabszy, ale nie zanika całkowicie, a elementy romansu i poważne motywy zaczynają grać pierwsze skrzypce. Pod koniec seria doprawdy staje się poważna, ale (DZIĘKI KAMI‑SAMA) nie przedramatyzowana. Nie odczuwa się przestojów, zwolnienia akcji, choć są odcinki mniej ciekawe, lub takie, które w sumie nie mówią o niczym. Świetnie zostały wymyślone różne „sytuacje” w których nasi bohaterowie się znajdowali (bal, boże narodzenie, festiwal, wycieczka, ucieczka itp.), były ładnie wykreowane i dość sensowne, jak na anime. A sceny z wycieczki w góry (w pokojach) żywo przypominały mi moje dawne wyjazdy :P. Ah, też tak to kiedyś wyglądało :).
Jeśli chodzi o bohaterów to Ryuuji i Taiga są genialni, naprawdę dobre postacie, na początku biły mnie swoją banalanością, ale na szczęście wszystko się później zmieniło. Postacie drugoplanowe były różnorodne, o własnych charakterach i problemach, co naprawdę mi sie podobało. Ami to była chyba najoryginalniejsza postać jaką dotąd widziałem w szkonych romansach anime. Reszta też trzymała poziom, choć Midori mnie irytowała co nie miara.
Co do samej fabuły i wydarzeń to cieszył mnie przede wszystkim kliknij: ukryte happy end. Bo powiem szrzecze, że ostatni odcinek był naprawdę słaby, podczas gdy powinien być najlepszy/ Piękna była ucieczka Taigi i Ryuujiego, a pocałunek był genialnie zrealizowany i popłakałem się jak dziecko. Ale wciśnięcie tej ucieczki Taigi w ostatnim odcinku to coś kompletnie bezsensownego, głupiego, wkurzającego i nieprzemyślanego. I tego twórcom nie wybaczę do końca życia. Nie było jej i nie było. No myślałem już, jak się zaczęły napisy, że strzele po serii samobója z bombą na plecach w japońskiej ambasadzie krzyczą „Za taige i Ryuujiego! Toradora forever!”. Ale miałem w pamięci inne anime, więc dotrwałem do końca i na szczęście pobeczałem się na epilogu, jak taiga wróciła a on jej powiedział wreszcie, że ją kocha. I żyli długo i szczęśliwie! Kawaii. Ale i tak uważam, że zwykły powrót razem do szkoły byłyby znacznie lepszy
Wystawiam temu anime 8/10, byłoby, naprawdę, mocne 9/10, ale ostatni odcinek obniżył mi całą notę. Mam nadzieję, że 2 serii nie zrobią, bo po ostatnim epie boję się, że coś schrzanią, albo przedramatyzują i przetragizują (w ostatnim byli blisko) wszystko.
Ogólnie to zaskoczeniem paring nie był, bo wiadomo było, że Smok i Tygrys skończą razem, zapowiadało się na to od początku. Polecam każdemu fanowi romansów. Bye Bye
eeee, 10/10, że co??
Naprawdę, 10 to powinny dostawać serie po prostu wyjątkowe, a nie bardzo dobre. Ech, polecam Toradore! wszystkim fanom romansów. Dobra fabuła, wspaniała miłość i ciekawi bohaterowie zafundują wam naprawdę jedną z lepszych serii romantycznych.
Ale naprawdę, dawanie takiemu anime 10/10 to według mojej opinii gruba przesada, liczona w dwóch oczkach
8/10. Polecam
Re: NUUUUUUUDA
Masz trochę racji, Paweł, ale THeMooN też jej trochę ma, bo pomijając kto się bronił a kto nie czy jak komentuje, to skoro postacie dopier po kilku odcinkach zyskują jakąś głębię czy też ich charaktery stając się ciekawe i bardziej złożone, to według mnie nie zasługują na 10/10. Owszem, są ciekawe, dość oryginalne, dobrze przemyślane i rzeczywiście, ewoluują, ale absolutnie nie są warte 10/10, co powinny dostawać postacie wybitne, oryginalne, nowatorskie w jak największym stopniu realistyczne psychicznie. A skoro, jak wspomniałeś, oceniamy CAŁĄ serię, to skoro bohaterowie na samym początku są mało oryginalni, schematyczni i nieciekawi, to nawet jeśli później robią się nich „ochy i achy” to oceniając CAŁOŚĆ, nie powinny dostać choćby z tego 10/10. Ale to moje zdanie.
Wspaniałe
Piękną rzeczą tego anime są wszystkie metafory, motywy egzystencjonalne, przemiany, czy poszukiwanie odpowiedzi na filozofię i sens ludzkiego istnienia, systemu czy „Boga”. Ergo Proxy wzbudza w nas chęć do głębszych przemyśleń i refleksji, co tak rzadko teraz zdarza się w anime (i w innych rzeczach też).
Jednak to co w Ergo Proxy wyjątkowe to bohaterowie. To naprawdę dla mnie jedyna seria z tak realistycznymi bohaterami. Realistycznymi psychologicznie. Są złamani, mają wątpliwości, szukają pytań, boją się odpowiedzi, poszukują prawdę, znajdują kłamstwo, które staje się prawdą dla nich. Zmieniają się, najpierw są czegoś pewni, potem nie, planują coś, a robią zgoła innego. Nienawidzą, kochają i boją się. Ich charaktery ewoluują wraz z nowymi doświadczeniami, rozmowami, przemyśleniami i poznawaniem nowych ludzi i samych siebie. Wszyscy, od znakomitego, złamanego i później pogodzonego z prawdą Vincenta Law'a, przez z początku krótkowzroczną, a później wrażliwą i mądrą Real Mayer, po słodką, wiecznie uśmiechniętą Pino, z początku maszynę, a na końcu dziecko bardziej ludzkie niż niejeden obywatel. Autoreiv z duszą i sercem. Niezwykli bohaterowie.
Grafika czy muzyka to oczywiście najwyższy poziom. Genialne wręcz projekty w serii. Miasta, autoreivy, wnętrza, postacie, ubrania, niebo, woda, statki, pojazdy, proxy. Wszystko jest szczegółowe, oryginalne i ma niezapomniany klimat, a wszystko jest spójne i niezwykle dobrze skomponowane. Opening to nie tylko znakomity kawałek, to także jeden z tych openingów, które odzwierciedla sedno całej serii. Efekty 3D są tu wyśmienicie wkomponowane, nie gryzą się z oprawą wizualną i są niezwykle efektowne, podobnie jak animacja.
Z recenzją, w większości się zgadzam, choć jest jedno co mnie absolutnie w tej recenzji zadziwiło negatywnie. Mianowicie recenzent napisał takie zdanie: Raz pada „Kocham cię”, jednak w kontekście wywołującym u widza raczej odrazę i zakłopotanie niż egzaltację. Nie wiem o co recenzentowi tutaj chodziło, absolutnie. Bo albo ja pomyliłem sceny, albo recenzent musiał być w wyjątkowo anty‑miłosnym humorze. Zgadują, chyba słusznie, że chodziło o scenę, gdzie kliknij: ukryte Vincent na „Króliku” przewrócił Real na łóżko i powiedział jej po prostu, że ją kocha. NIe wime co tu mogło wzbudzić u recenzenta odrazę albo zakłopotanie!!, bo przecież od samego początku wiadomo i widać (chyba trzeba być ślepym i głuchym by nie zauważyć), że kliknij: ukryte Vincent kocha Real, od samego początku żywił wobec niej głębsze uczucia, już od chwili gdy jako imigrant przybył do miasta i pierwszy raz ją spotkał. Od tamtego czasu skrywał swoje uczucia, zarówno z normalnego zakłopotaniu, strachu i niskiego statusu społecznego. Więc kiedy tyle się wydarzyło, kiedy był z nią wreszcie sam,a ona zdecydowała się odnaleźć go i mu towarzyszyć, to nie mógł już więcej tego w sobie ukrywać i powiedział jej co czuje. Po prostu, powiedział jej, że ją kocha. Nie wiem co w tym dziwnego, według mnie było to dość romantyczne. Zresztą słusznie bo jak się okazało na końcu, ona też go kocha, a on kocha ją, oboje kochają Pino, a Pino kocha ich, więc wszystko skończyło się wspaniale!. To tyle
Zakończenia jest fajowo, bałem się kliknij: ukryte Bad endy, ze względu na mroczny klimat, ale według mnie jest to jak najbardziej happy end. Bo co z tego, że świat zniszczony i mroczny. Ludzkość odnajduje nadzieję, fałszywy porządek zostaje zburzony, Vince staje się sobą, wraz z Real odnajdują odpowiedzi na dręczące ich pytanie. Zły Ergo zostaje pokonany, Raul rozumie jak kochał swoją córkę, Pino zdobywa emocje, duszę i sercę, zaś Vincent i Real kochają się, chcą być razem i są razem, ruszając w świat, który wciąż ma jeszcze szansę na odrodzenie. Nawet Iggy odnalazł swój sens i swój cel. Także nigdy nie zrozumiem jak ktoś pisze, że to anime nie ma happy endu i jest przygnębiające i ponure. Ja tam się wzruszyłem na końcu. W końcu to, że jest ciemno, nie znaczy, że nie nastanie dzień.
Podsumowując, Ergo Proxy to dzieło, nad którym widać, że ktoś pracował długo i ciężko, dopieszczając swoje dzieło, mając pomysł na całość, oryginalność i innowacyjność. Prawdziwy klejnot wśród anime. Jedna z serii które zasługują na miane wiecznych i kultowych, godnych polecenia każdemu. To anime, które się nie zestarzeje, i nie jest anime „sezonowym”. Ponadczasowa perła japońskiej animacji, przypominająca nam, za co kochamy anime. 10/10 + podziękowania dla twórców. :)
Re: JR 2
No, nie zapominaj o fanach mosh_moshi :D.
Bardzo ładna seria romantyczna, udana kontynuacja, choć wydaje mi się, że w nieco poważniejszym klimacie niż poprzedniczka, ale jest to zdecydowany plus :D. Humor może nie był górnych lotów, ale parę razy szczerze się pośmiałem ;] . Anime jest w 100% pozytywne, z równie pozytywnym zakończeniem. Ładnie skupiono się na pokazaniu problemów sercowych, z którymi borykają się pary, co uczyniło tą serię bardziej realistyczną. Seria zdecydowanie podnosi na duchu, a ci którzy obawiali się, że drugi sezon nie będzie równie udany co pierwszy, mogą śmiało sięgnąć po kontynuację. Wszelkie obawy- odrzucone :D. Polecam każdemu miłośnikowi romansów, i szczerze tym którzy akurat są smutni. 8/10
Re: Że co?
Sugoi, Kawaii, kocham :]
Imion nie wymieniam, bo nie chcę spoilerować.
Ah, przypominają mi się moje ulubione happy endowe romanse, jak min. Onegai Teacher….
Polecam każdemu maniakowi romansów :D :D :P
Jak to ja :)
W ogóle to już myślałem, że będzie sad end, że mi japońce znów wszystko popsują, i już myślałem, że połamię klawiaturę, a w nocy nie zasnę, ale na szczęście tak się nie stało i normalnie ulga. Do końca zwierzałem Ave i jej „hollywódzkiemu happy endowi”. Dzięki Bogu!! KAWAII!
Bardzo Dobre, ale nie wybitne
Najmniej wiarygodnymi postaciami z punktu widzenia konstrukcji charakterów byli Cesarz i Święty Mędrzec, którzy chyba sami nie wiedzieli co chcą zrobić, jak zrobić, co zrobić a później zapominali, że chcieli coś zrobić, na końcu nie wyszło, nic się nie stało, robimy coś innego dalej. Ech….kiepsko to wyszło tutaj, jeśli chodzi o wiarygodność. Muzyka bardzo dobra, ale w moim odczuciu nie wybitna. Grafika wiadomo, kładzie na łopatki, ale nie ona jest w anime najważniejsza. Tak więc po tym wywodzie, powiem pokrótce. Anime jest bardzo dobre, jedno z lepszych. Polecam naprawdę wszystkim. Niemniej ja nie znajduję w tym anime cech wybitnych. Przyznam, że nawet nie specialnie skłoniło mnie to jakichkolwiek refleksji czy przemyśleń, z czym nie mam najmniejszych problemów nawet przy seriach określanych mianem „słabszych”. Czegoś jednak zabrakło. Daję mocne 8/10. Proszę nie nastawiać się negatywnie do tego tytułu przez mój komentarz. Stanowi on jedynie przeciwwagę dla ochów i achów w recenzjach i większości komentarzy, z którymi w jakimś stopniu się nie zgadzam. Ale anime bardzo dobre
Tak w ogóle to czasem mam wrażenie (ale to moje zdanie), że jeśli recenzent wystawia anime 9 czy 10 to ludzie automatycznie gdzieś podświadomie nastawiają się na taki odbiór i nawet jeśli nie znajdują takich przymiotników określających anime jako wybitne, to i tak piszę, że takie jest. Powodów nie znam. Być może nie chcę przyznać, że nie znajduję wybitności w seriach w których recenzenci znajdują, i wstydzą się, że im to umyka? Nie generalizuję naturalnie. Po prostu mam czasem uczycie, że NIEKTÓRZY tak to odbierają.
Pozdrawiam. :]
Ciepłe i Znakomite
Ała.....
Przepiękne, baśniowe, magiczne, wzruszające
10/10
Piękne
Re: Recenzja Umisho
Ale osobiście również uważam ze swojej strony, że ocena troszkę za niska. Mimo schematyczności…..jest śmiesznie :D