x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Takie sobie...
Mruczne!
Mimo że postacie są bardzo schematyczne i reprezentują typy, których zazwyczaj nie trawię, bardzo szybko je polubiłam. Ich „szaleństwo” ma mnóstwo uroku, do tego stopnia, że miałam ochotę przyłączyć się do ich dziwacznych zabaw. Natomiast zakochałam się w kadrze nauczycielskiej, w przeciwieństwie do uczniów wydają się tacy prawdziwi…
Serię polecam wszystkim miłośnikom sztuk pięknych, bo chyba oni mają największe szanse ją docenić. Nie żałuję ani minuty poświęconej temu anime i z chęcią zobaczyłabym ciąg dalszy szalonych przygód licealistów.
Re: Oj ludzie...
Re: Oj ludzie...
A oceny grafiki będę bronić jak niepodległości, za to co zrobili z twarzą Rukii, ktoś powinnien solidnie oberwać. Co to za wytrzeszcz na pół twarzy?! Zresztą reszta postaci też nie lepsza, są krzywe i pokraczne, co w zestawieniu ze scenami z początkowych odcinków serialu, razi jeszcze bardziej. Jak na mój gust autor i reszta ekipy, cofnęła się w rozwoju.
Mruczne ^___^
Re: Nigdy więcej
Tu się nie mogę zgodzić, mangi jest dużo, spokojnie starczyło by jej na anime i jeszcze zostało na 13 dodatkowych odcinków. Jedyny powód pojawienia się zapychaczy, jaki przychodzi mi do głowy, to chęć kliknij: ukryte pozostawienia dłużej przy życiu Mikage, który w japońskich rankingach ulubionych postaci z 07‑Ghost zajmował bardzo wysokie trzecie miejsce. Inna sprawa, że część wydarzeń zmieniono lub całkowicie pominięto (zwłaszcza dotyczy to drużyny Aya‑tana). Zasadniczo manga świetnie nadaje się do ekranizacji, moment zakończenia (po egzaminie) był idealny, ale przez twórczość własną scenarzystów stracił cały swój sens i urok. Skopali, na samą myśl szlag mnie trafia…
Śmierć wrednym spoilerom!
Udana baśń.
Yobi to piękna, chociaż prosta baśń. Jedyny problem polega na tym, że w przeciwieństwie do np produkcji studia Ghibli, jest przeznaczona głównie dla dzieci, dorośli niekoniecznie będą się na niej równie dobrze bawić. Ale obejrzeć warto, bo po pierwsze niewiele jest filmów tak ciepłych, a po drugie grafika wyjątkowo cieszy oczy :)
Atakują klony, będą nas miliony...
Grafika to osobny koszmar. Jedyne co w miarę ładnie się prezentuje to niektóre widoki miasta nocą. Reszta jest paskudna i wygląda jakby rysownik nienawidził yaoi i w ten sposób postanowił zemścić się na fankach (biorąc pod uwagę jak durne jest to anime, może faktycznie tak było). Oczami wyobraźni widziałam jak główny bohater jedną łapą miażdży śliczną główkę Ayase, szkoda że nic takiego nie miało miejsca… Panie odpowiedzialne za mangę muszą być fankami Mayu Shinjo, strach się bać…
PS Dobra robota Eas, świetna recenzja :)
Może być...
Historia jest taka sobie, jedne odcinki są lepsze, drugie gorsze. Chyba najlepiej wspominam te z siostrą Kengo, tylko zastanawiam się czy dlatego że miała ona największy potencjał komediowy, czy dlatego że najlepiej był w nich widoczny barman ;) Natomiast końcówka totalnie rozczarowuje: bez problemu można się było domyślić kto ukrywa się pod maską kliknij: ukryte (dlaczego to musiał być ten mały geniusz, kompletnie nie nadawał się na czarny charakter…), poza tym zabrakło nawet porządnej walki, już nie mówiąc o porażce Shirogane… Nie zgadzam się co do tych krótkich historyjek na początku odcinka, mnie akurat bardzo przypadły do gustu, moim zdaniem była to jedna z najzabawniejszych rzeczy w tej serii.
Grafika była koszmarna! Rozmazana szminka Shirogane wołała o pomstę do nieba i gdzie oni wszyscy pogubili nosy?! Poza tym, rysownik musiał bardzo nie lubić kobiet, bo wszystkie (może z wyjątkiem Mayu) wyglądają tragicznie. Generalnie straszna tandeta.
Seria nadaje się do oglądania, ale jest niesamowicie głupawa i wymaga od widza dużego dystansu. Mimo wszystko niektóre odcinki naprawdę nieźle mnie rozbawiły, w przerwach między czymś ambitniejszym jak najbardziej można sobie obejrzeć.
Re: ...
Proszę, tu jest fragment recenzji, który mówi dokładnie o tym, o czym piszesz. Wypadałoby czytać uważniej. Zgadzam się, że twórcy zdecydowali się na dosyć dziwny podział (nie po raz pierwszy, bo przecież dokładnie taki sam zabieg zastosowano przy okazji serii TV i pierwszej OAV) i przyznaję, że pisanie w ten sposób recenzji nie było łatwe, ale łączenie dwóch osobnych produkcji w jedną całość też nie wydaje mi się dobrym pomysłem (jednym z powodów jest np zmiana części osób dpowiedzialnych za produkcję, w tym reżysera). Cykl Hunter X Hunter składa się z serii telewizyjnej i trzech OAV, jest to podział oficjalny i dlatego postanowiłam się go trzymać. Może gdyby kontynuacja miała powiedzmy dwa – trzy odcinki, wtedy zastanowiłabym się nad takim rozwiązaniem, ale niestety tak nie jest. Natomiast recenzja ostatniej części czeka już na publikację :)
Cudo!
Marne.
JR 2
Pierwsza seria była urocza i bardzo ciepła, cieszę się, że drugiej udało się utrzymać ten sam wysoki poziom. Owszem, sporo tu momentów poważniejszych i bardziej dramatycznych, ale twórcy nie przekroczyli tej cienkiej linii, za którą całość zamienia się w niestrawną farsę, przy której można się śmiać, ale tylko z głupoty bohaterów. Moim zdaniem, jednak trochę za mało miejsca poświęcono dwóm „pobocznym” parom, ale nietypowa rodzina Akihiko wynagradza wszystko. Junjou Romantica to seria, w której wyraźnie brak postaci stricte negatywnych. Dlatego nawet kiedy wydawało mi się, że ktoś będzie tu tylko mieszał i starał się zaszkodzić bohaterom, to wrażenie szybko mijało. Trzeba przyzanć, że mimo mniejszej ilości szalonego humoru i tak ubawiłam się do łez, zwłaszcza podczas seansu ostatniego odcinka (mina taty Usamiego bezcenna!) i nie mam nic przeciwko kontynuacji (chociaż na nie mam bladego pojęcia, co miałoby się w niej znaleźć). Jeżeli mam oglądać yaoi i shounen ai, to tylko w takim wydaniu. Gorąco polecam fankom gatunku!
^__________^
Re: całkowicie się nie zgadzam z tą recenzją
Wspaniała przygoda.
Bardzo polubiłam głównego bohatera, za to że jest zwyczajnym chłopcem. Cichym, nieco wycofanym, ale jednocześnie pełnym wiary w ludzi i optymistycznie nastawionym do życia. To jedna z symaptyczniejszych postaci z jakimi się spotkałam. Tworzy wspaniały duet z Nyanko – senseiem, którego wspaniałości nie sposób opisać. Jako miłośniczka kotów, jestem absolutnie zakochana w tej małej kuli na czterech łapkach ze zwichrowanym charakterem, a Kazuhiko Inoue wielkim seiyuu jest, o!
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to seria dla każdego, ale myślę że warto spróbować. Rzadko spotyka się tak niesamowite i pozytywnie naładowne opowieści.
Już nie morze, a ocean angstu...
W VK Yuuki dała się lubić,w VKG zrobiono z niej szmacianą laleczkę, którą wszyscy przerzucają z kąta w kąt. Miałam nadzieję, że kliknij: ukryte po swojej transformacji w wampirzycę przybędzie jej nieco charakteru, niestety myliłam się. Co gorsza rozmemłano również moją ulubioną postać, czyli Takumę, całkowicie pozbawiając go poczucia humoru i dorzucając za to dylematy moralne.
Seria, która miała być poważna, emocjonująca i tragiczna, okazała się być żałosną niezamierzoną komedią. Mamoru Miyano rozmawiający sam ze sobą, rozmowy bohaterów przypominające te z Fushigi Yuugi (Zero, Yuuki, Zero, Yuuki, Zero…), oczka jak spodki, mała pukaweczka głównej bohaterki, którą miała zamiar zrobić straszną krzywdę głównemu złemu – to tylko drobne przykłady.
I tylko pięknej muzyki żal, bo akurat ścieżce dźwiękowej w VKG trudno coś zarzucić…
Kraina marzeń
Odkryłam tu najcudowniejszy sposób pozbywania się złych snów i zobaczyłam jedną z najpiękniejszych scen romantycznych. Poza tym marzę, żeby kiedyś móc wypić kawę w takiej kawiarni jak bohater.
Gorąco polecam, ta krótkometrażówka to miniaturowe arcydzieło.
^________^
^_^
Moim zdaniem, Nanami trochę zbyt ostro potraktowała grafikę. Sama po pierwszym sezonie byłam nią bardzo rozczarowana, ale w drugim wyraźnie widać poprawę. Kolorystyka nadal jest zgaszona i ograniczona, ale jednak w porównaniu z pierwszą serią wydaje się bogatsza. Projekty postaci również się poprawiły, chociaż do ideału nadal im daleko. Ogólnie nie jest tak jak być powinno, ale dużo lepiej niż za pierwszym razem…
Żałuję, że xxxHolic: Kei ma tylko trzynaście odcinków, zdecydowanie zabrakło mi pociągnięcia pewnych wątków. Ale polecam, seria godna uwagi, wciągająca i na swój specyficzny sposób sympatyczna.
P.S. Nadal chcę Mokonę!
Dobre, ale bez przesady...
Dla mnie seria była bardzo nierówna, zdarzały się momenty wspaniałe, które wprawiały mnie w osłupienie oraz bardzo słabe, przy których łapałam się za głowę i zastanawiałam, kto wymyślił takie idiotyzmy. Chyba najgorzej wspominam kliknij: ukryte śmierć różowej księżniczki, ani to nie było specjalnie wzruszające, ani zaskakujące, ale na bogów – nie mogli tego rozegrać inaczej?! To było tak tragiczne, że aż śmieszne – ogólnie w pewnym momencie seria niebezpiecznie zaczęła mi przypominać telenowelę południowoamerykańską lub w najlepszym przypadku operę. Zresztą porównanie do opery jest tu jak najbardziej na miejscu – dużo pięknych i wystawnych dekoracji, przerysowane zachowanie postaci (ach te przesadne wyrażanie emocji, teatralne gesty, dramatyzm). Na szczęście całość nie jest przegadana, dzieje się tyle i w takim tempie, że nie sposób się nudzić. Przyznaję, bawiłam się znakomicie, ale końcówka mnie zawiodła i nie chodzi mi o to, że jest „urwana”, ale o zachowanie Lulu, który całkowicie się pogrążył i pokazał jakim jest niedojrzałym, nieodpowiedzialnym i żałosnym osobnikiem.
Ogólnie Code Geass na pewno wyróżnia się na tle innych serii o mechach, w ciekawy sposób wykorzystuje oklepane motywy i bawi się konwencjami. Nie podchodziłam do niego zupełnie na serio, nie wyobrażam sobie zresztą jak można taką ilość absurdu traktować poważnie, ale dzięki temu miło spędziłam kilka wieczorów. W zasadzie polecam, ale radzę nie sugerować się opiniami innych, lepiej samemu wyrobić sobie zdanie.
PS CG ma jedne z najgorszych openingów i endingów jakie kiedykolwiek słyszałam, co zupełnie mnie zaskoczyło, bo ścieżka dźwiękowa jest absolutnie śliczna.