Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

moshi_moshi

  • Avatar
    A
    moshi_moshi 13.11.2009 12:17
    Takie sobie...
    Komentarz do recenzji "Naruto: Dai Gekitotsu! Maboroshi no Chitei Iseki Datte ba yo!"
    Nie jestem zagorzałą fanką Naruto, dlatego moje wrażenia z tego filmu nie były aż takie złe, ot kolejny zapychacz z lepszą oprawą graficzną. Poza tym, biorąc pod uwagę głupotę niektórych odcinków z serii telewizyjnej, próba stworzenia idealnego świata, wcale nie wydaje się taka zła. Ogólnie cały cykl nie grzeszy nadmiarem sensu i logiki, ale to w końcu tylko tasiemcowy shonen z bardzo schematycznymi postaciami. W zasadzie to tytuł skierowany raczej do fanów Naruto, a przynajmniej osób zapoznanych z serialem, reszta świata niespecjalnie ma tu czego szukać. Da się to obejrzeć, chociażby po to, żeby zobaczyć jak budżet wpływa na jakość grafiki, ale szczerze mówiąc nie polecam i radzę zakończyć przygodę z filmami o hiperaktywnym blondynku na pierwszej kinówce, moim zdaniem dużo lepszej od tej.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 30.10.2009 13:25
    Mruczne!
    Komentarz do recenzji "GA: Geijutsuka Art Design Class"
    Ta seria okazała się bardzo miłą niespodzianką. Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze odcinki, ominęłam je szerokim łukiem, zniechęcona grafiką. To był duży błąd! Dla mnie GA okazało się powrotem do lat „młodzieńczych”, kiedy w długim, teoretycznie białym fartuchu, bawiłam się różnymi mazidłami od rana do wieczora. Życie bohaterek w klasie plastycznej, chociaż pokazane w formie skeczy, jest przedstwione niezwykle realistycznie. Nie mówię tu tylko o używanych materiałach czy technikach, ale też o wszechobecnej „fazie”, którą kończyły się prawie wszystkie zajęcia artystyczne w których uczestniczyłam. GA ukazuje ten fantastyczny okres obcowania ze sztuką, kiedy człowiek dopiero się uczy z czym to się je, a nie stara się do wszystkiego dorobić wątpliwą ideologię.

    Mimo że postacie są bardzo schematyczne i reprezentują typy, których zazwyczaj nie trawię, bardzo szybko je polubiłam. Ich „szaleństwo” ma mnóstwo uroku, do tego stopnia, że miałam ochotę przyłączyć się do ich dziwacznych zabaw. Natomiast zakochałam się w kadrze nauczycielskiej, w przeciwieństwie do uczniów wydają się tacy prawdziwi…

    Serię polecam wszystkim miłośnikom sztuk pięknych, bo chyba oni mają największe szanse ją docenić. Nie żałuję ani minuty poświęconej temu anime i z chęcią zobaczyłabym ciąg dalszy szalonych przygód licealistów.
  • Avatar
    moshi_moshi 27.10.2009 22:25
    Komentarz do recenzji "Bleach: Fade to Black – Kimi no Na o Yobu"
    Przepraszam, a to jakiś obowiązek sugerować się opiniami z innych portali? Jestem na tyle dużą dziewczynką, że potrafię sama ocenić, czy dana produkcja mi się podobała. Dzień miałam dobry, kiedy mam zły, pisanie jest jedną z ostatnich rzeczy na jakie mam ochotę. Natomiast recenzja w pełni oddaje moje odczucia względem tego anime, a takie było założenie.
  • Avatar
    moshi_moshi 27.10.2009 15:59
    Re: Oj ludzie...
    Komentarz do recenzji "Bleach: Fade to Black – Kimi no Na o Yobu"
    Rzecz w tym, że ja uwlebiam anime z walkami i zasadniczo jestem odporna na tasiemcowe niedorzeczności. Bleacha polubiłam dlatego, że właśnie w stosunku do innych tego typu serii oferował coś więcej oprócz walk (które i tak były krótsze niż np w Naruto czy DB) i miał całkiem zgrabną fabułę. Dwie poprzednie kinówki jak najbardziej mi się podobały, dużo się w nich działo, nie zabrakło humoru, pojedynki były efektowne. Tymczasem w trzecim filmie nic z tego nie znalazłam. I zgadzam się, nie ma sensu się kłócić, w końcu każdy ma inne wymagania, i inne rzeczy sprawiają mu radość. Chciałam tylko sprostować: ja nie wymagam do Bleacha ambitnej fabuły, bo kiedy chcę zobaczyć coś ambitnego, to idę do kina. Oczekiwałam za to czegoś pomysłowego, bo przy tej ilości postaci i wątków to nie jest raczej trudne. Niestety, dostałam odgrzewany kotlet, który wcześniej przeleżał pół roku w jakimś ciemnym, wilgotnym miejscu ;)
  • Avatar
    moshi_moshi 26.10.2009 21:52
    Re: Oj ludzie...
    Komentarz do recenzji "Bleach: Fade to Black – Kimi no Na o Yobu"
    Wiesz, nie oglądam Bleacha dla głębokich przeżyć intelektualnych, ale bez przesady. To było zwyczajnie nudne, podczas seansu miałam wrażenie, że nie dzieje się nic. Nawet walki wypadły koszmarnie, zupełnie bez polotu. Jedynym dobrym momentem z użyciem miecza, było wejście Urahary, poza tym nędza straszna. Jak to wygląda kiedy żeby pokonać pierwszą lepszą niedojdę, Ichigo musi korzystać z bankai, podczas gdy wcześniej bez tego wynalazku potrafił dokopać kapitanowi. Co jak co, ale w serii przepakowanych postaci nie brakuje i na dobrą sprawę, takiego pokemona, głównodowodzący powinnien załatwić, za przeproszeniem, „pierdnięciem”. Motywy postępowania antagonistów, to już w ogóle jakaś kpina…

    A oceny grafiki będę bronić jak niepodległości, za to co zrobili z twarzą Rukii, ktoś powinnien solidnie oberwać. Co to za wytrzeszcz na pół twarzy?! Zresztą reszta postaci też nie lepsza, są krzywe i pokraczne, co w zestawieniu ze scenami z początkowych odcinków serialu, razi jeszcze bardziej. Jak na mój gust autor i reszta ekipy, cofnęła się w rozwoju.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 13.10.2009 15:04
    Mruczne ^___^
    Komentarz do recenzji "xxxHOLiC: Shunmuki"
    Po raz kolejny zostałam wciągnięta w magiczny świat Holica. Bawiłam się wyśmienicie i przykro mi było rozstawać się z bohaterami, dlatego z niecierpliwością czekam i liczę na kontynuację. Watanuki podbił moje serce już w serii TV, a z każdą kolejną produkcją utwierdza mnie w przekonaniu, jak fantastyczną jest postacią. Jego relacje z Yuuko i Doumekim to po prostu cud, miód i orzeszki, przedstawiona tak ciepło, sympatycznie i wesoło przyjaźń, to w anime rzadkość. Sama historia jak zwykle mnie zachwyciła, uwielbiam to clampowe połączenie jawy i snu, za każdym razem bawi mnie równie mocno. Poza tym, scena z Yuuko i Watanukim pod koniec ostatniego odcinka jest mruczna i absolutnie genialna. No i jak tu nie czekać na ciąg dalszy?!
  • Avatar
    moshi_moshi 11.10.2009 14:58
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi ~Hikari to Ao no Gensou Yawa~"
    Owszem, lubię Fukuyamę, ale akurat nie jako Leloucha. Szczerze mówiąc, w ogóle nie przepadam za tą postacią, a i całe anime uważam za mocno przereklamowane. Poza tym, nigdy nie wystawiłabym tak wysokiej oceny tylko za obecność jakiegoś seiyuu :)
  • Avatar
    moshi_moshi 29.09.2009 14:09
    Re: Nigdy więcej
    Komentarz do recenzji "07-Ghost"
    07G to kolejny tytuł (zaraz koło, powiedzmy, Kuroshitsuji), który animowano bez wystarczającej ilości materiału wyjściowego, przez co połowa serii to jakieś durne zapychacze. Gdyby zamknąć rzecz w 13 odcinkach lub poczekać z produkcją jeszcze rok, może całość nie byłaby tak ciężkostrawna?

    Tu się nie mogę zgodzić, mangi jest dużo, spokojnie starczyło by jej na anime i jeszcze zostało na 13 dodatkowych odcinków. Jedyny powód pojawienia się zapychaczy, jaki przychodzi mi do głowy, to chęć  kliknij: ukryte  który w japońskich rankingach ulubionych postaci z 07­‑Ghost zajmował bardzo wysokie trzecie miejsce. Inna sprawa, że część wydarzeń zmieniono lub całkowicie pominięto (zwłaszcza dotyczy to drużyny Aya­‑tana). Zasadniczo manga świetnie nadaje się do ekranizacji, moment zakończenia (po egzaminie) był idealny, ale przez twórczość własną scenarzystów stracił cały swój sens i urok. Skopali, na samą myśl szlag mnie trafia…
  • Avatar
    R
    moshi_moshi 23.09.2009 12:46
    Śmierć wrednym spoilerom!
    Komentarz do recenzji "Osu"
    Tak wrednego spoilera w recenzji nie widziałam już dawno i naprawdę nie ma znaczenia że całość trwa zaledwie trzy minuty. Po coś jednak Tezuka zaciemnił cały ekran i pokazywał tylko wyrwane fragmenty obrazu. Bardzo przyjemnie spędziłam czas, oglądając tą krótkometrażówkę i bardzo się cieszę, że zrobiłam to przed przeczytaniem recenzji, bo po lekturze zwyczajnie nie ma po co. Grisznak, na wszystkich bogów hałasu, ja wiem że jesteś wielkim fanem tego pana, ale nie psuj innym radości z małego odkrycia jakim jest  kliknij: ukryte  Autentycznie do samego końca nie wiedziałam dlaczego ten człowiek jest tak niespokojny i odkrycie tajemnicy wywołało na mojej twarzy ogromny uśmiech. Między innymi dlatego wystawiłam Osu ósemkę, niby nic, a jednak potrafi zaskoczyć, a to sztuka biorąc pod uwagę czas trwania produkcji. Moim zdaniem, jedna z lepszych miniaturek Tezuki, warto poświęcić jej te kilka minut, pod warunkiem że wcześniej nie czytało się recenzji.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 17.09.2009 11:57
    Udana baśń.
    Komentarz do recenzji "Chonnyonyeouu Yeouubi"
    Wizualnie i muzycznie majstersztyk, naprawdę nie ma się do czego przyczepić, ale fabularnie czegoś mi zabrakło. Nie powiem, Yobi obejrzałam z przyjemnością, ale mimo to czuję duży niedosyt, chyba jednak spodziewałam się więcej. Jednak historia o małej lisicy nie obudziła we mnie dziecka i nie dałam się jej porwać. Być może wynika to z faktu, że oprócz głównej bohaterki nie ma postaci, o której widz mógł dowiedzieć się czegoś więcej. Odniosłam wrażenie, że reszta dzieci to tylko statyści, już nie mówiąc o dorosłych. Chyba najlepiej wypadło zakończenie, chociaż dało się przewidzieć, było po prostu śliczne. Trochę smutne, ale jednak pozostawiające promyk nadziei i w zasadzie ładnie poprowadzone, mimo urwania, nie odczuwam potrzeby poznania ciągu dalszego.

    Yobi to piękna, chociaż prosta baśń. Jedyny problem polega na tym, że w przeciwieństwie do np produkcji studia Ghibli, jest przeznaczona głównie dla dzieci, dorośli niekoniecznie będą się na niej równie dobrze bawić. Ale obejrzeć warto, bo po pierwsze niewiele jest filmów tak ciepłych, a po drugie grafika wyjątkowo cieszy oczy :)
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 14.09.2009 12:18
    Atakują klony, będą nas miliony...
    Komentarz do recenzji "Okane ga Nai"
    To anime puka w dno od spodu, nie oglądać choćby dopłacali! Tak bezmózgich, obrzydliwych i krzywych postaci, ze świecą szukać: Ayase to ten sam poziom zniewieścienia i irytogenności co niejaki Anri z Angel's Feather, nic tylko zastrzelić. O seme szkoda mówić, brutal pozbawiony ludzkich uczuć (i mózgu). Fabuła dorównuje postaciom: swoją drogą, zawsze mnie zastanawia dlaczego w większości yaoiców muszą zaczynać od gwałtu? Że niby wcześniej uke jest hetero i gwałt jest potrzebny żeby mu się odmieniło?

    Grafika to osobny koszmar. Jedyne co w miarę ładnie się prezentuje to niektóre widoki miasta nocą. Reszta jest paskudna i wygląda jakby rysownik nienawidził yaoi i w ten sposób postanowił zemścić się na fankach (biorąc pod uwagę jak durne jest to anime, może faktycznie tak było). Oczami wyobraźni widziałam jak główny bohater jedną łapą miażdży śliczną główkę Ayase, szkoda że nic takiego nie miało miejsca… Panie odpowiedzialne za mangę muszą być fankami Mayu Shinjo, strach się bać…

    PS Dobra robota Eas, świetna recenzja :)
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 12.09.2009 11:56
    Może być...
    Komentarz do recenzji "Monochrome Factor"
    Właściwie prawie całkowicie zgadzam się z recenzją: Monochrome Factor to anime do bólu przewidywalne i schematyczne. Na dodatek twórcy tak bardzo próbowali stworzyć coś zabawnego, że przeszarżowali. Przygłupi Kengo i wiecznie nastawiona bojowo Aya są wkurzający do granic wytrzymałości, przynajmniej mojej. Motyw panienki lejącej chłopaka po gębie, ot tak, za żywota, zwyczajnie mi się przejadł, bo jednak co za dużo to niezdrowo, a i średnio to zabawne. Główny bohater bywa irytujący z tym swoim wywyższaniem się nad światem i wszystkimi do okoła, kolejny naburmuszony dzieciak, który dostał misję ratowania świata. Miło za to wspominam Shirogane, który jest postacią z potencjałem (w sumie pod koniec trochę zmarnowanym), oczywiście najlepiej wypada wkurzony i poważny, gdyby tylko zmienił kolor szminki, byłoby naprawdę fajnie. W sumie reszta postaci też była calkiem niezła, może dlatego że nie zdążyli się przejeść tak jak trójka głównych bohaterów.

    Historia jest taka sobie, jedne odcinki są lepsze, drugie gorsze. Chyba najlepiej wspominam te z siostrą Kengo, tylko zastanawiam się czy dlatego że miała ona największy potencjał komediowy, czy dlatego że najlepiej był w nich widoczny barman ;) Natomiast końcówka totalnie rozczarowuje: bez problemu można się było domyślić kto ukrywa się pod maską  kliknij: ukryte  Nie zgadzam się co do tych krótkich historyjek na początku odcinka, mnie akurat bardzo przypadły do gustu, moim zdaniem była to jedna z najzabawniejszych rzeczy w tej serii.

    Grafika była koszmarna! Rozmazana szminka Shirogane wołała o pomstę do nieba i gdzie oni wszyscy pogubili nosy?! Poza tym, rysownik musiał bardzo nie lubić kobiet, bo wszystkie (może z wyjątkiem Mayu) wyglądają tragicznie. Generalnie straszna tandeta.

    Seria nadaje się do oglądania, ale jest niesamowicie głupawa i wymaga od widza dużego dystansu. Mimo wszystko niektóre odcinki naprawdę nieźle mnie rozbawiły, w przerwach między czymś ambitniejszym jak najbardziej można sobie obejrzeć.
  • Avatar
    moshi_moshi 10.09.2009 13:23
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Hunter X Hunter: Greed Island"
    Zgodnie z tradycją Hunter X Hunter, OAV urywa się, pozostawiając widza bez żadnych wyjaśnień w środku wydarzeń i jednocześnie „zachęcając” do sięgnięcia po ciąg dalszy. Inna sprawa, że nie sposób oceniać tej produkcji bez znajomości kontynuacji.


    Proszę, tu jest fragment recenzji, który mówi dokładnie o tym, o czym piszesz. Wypadałoby czytać uważniej. Zgadzam się, że twórcy zdecydowali się na dosyć dziwny podział (nie po raz pierwszy, bo przecież dokładnie taki sam zabieg zastosowano przy okazji serii TV i pierwszej OAV) i przyznaję, że pisanie w ten sposób recenzji nie było łatwe, ale łączenie dwóch osobnych produkcji w jedną całość też nie wydaje mi się dobrym pomysłem (jednym z powodów jest np zmiana części osób dpowiedzialnych za produkcję, w tym reżysera). Cykl Hunter X Hunter składa się z serii telewizyjnej i trzech OAV, jest to podział oficjalny i dlatego postanowiłam się go trzymać. Może gdyby kontynuacja miała powiedzmy dwa – trzy odcinki, wtedy zastanowiłabym się nad takim rozwiązaniem, ale niestety tak nie jest. Natomiast recenzja ostatniej części czeka już na publikację :)
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 3.09.2009 22:14
    Cudo!
    Komentarz do recenzji "On Your Mark"
    Dawno tak wspaniale nie spędziłam siedmiu minut. Ten teledysk jest piękny, tak po prostu. Ściska za serducho i trzyma jeszcze długo po zakończeniu seansu. Ogromna dawka ciepła i optymizmu, gorąco polecam wszystkim!
  • moshi_moshi 20.04.2009 20:10:19 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 16.04.2009 21:01
    Marne.
    Komentarz do recenzji "Neo Angelique Abyss"
    Największym grzechem „Anielki” jest wszechobecna nuda. Przebrnięcie przez te trzynaście odcinków wcale nie było łatwe i przyjemne, i nawet ładne buźki panów niewiele tu pomagały. Zero wciągającej akcji, słodka do bólu i naiwna bohaterka, dłuuugie, nudne dialogi, przypominające te z seriali brazylijskich, jednym słowem, koszmarek. Nie powiem, było kilka momentów „fazogennych” (oczywiście zupełnie niezamierzonych), ale to za mało, żeby uznać to anime nawet za przeciętne. Wspomniane w recenzji Harukanaru, które również średnio przypadło mi do gustu, wygrywa z „Anielką” w przedbiegach, tam coś się chociaż działo i dziewczyna jakaś taka znośniejsza była. Żeby przynajmniej między tym stadem biszów i Angelique odrobinę iskrzyło, ale nawet to sobie darowano, skupiając się jedynie na ładnym wyglądzie postaci przy zbliżeniach. Moim zdaniem, oglądanie tej serii mija się z celem. Lepiej od razu poszukać sobie artów z bohaterami, efekt ten sam, a jaka oszczędność czasu.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 26.03.2009 12:30
    JR 2
    Komentarz do recenzji "Junjou Romantica 2"
    Na początek trochę prywaty: piiiiiiiisk – IKa, świetna recenzja, bardzo zabawna i idealnie opisująca to anime!

    Pierwsza seria była urocza i bardzo ciepła, cieszę się, że drugiej udało się utrzymać ten sam wysoki poziom. Owszem, sporo tu momentów poważniejszych i bardziej dramatycznych, ale twórcy nie przekroczyli tej cienkiej linii, za którą całość zamienia się w niestrawną farsę, przy której można się śmiać, ale tylko z głupoty bohaterów. Moim zdaniem, jednak trochę za mało miejsca poświęcono dwóm „pobocznym” parom, ale nietypowa rodzina Akihiko wynagradza wszystko. Junjou Romantica to seria, w której wyraźnie brak postaci stricte negatywnych. Dlatego nawet kiedy wydawało mi się, że ktoś będzie tu tylko mieszał i starał się zaszkodzić bohaterom, to wrażenie szybko mijało. Trzeba przyzanć, że mimo mniejszej ilości szalonego humoru i tak ubawiłam się do łez, zwłaszcza podczas seansu ostatniego odcinka (mina taty Usamiego bezcenna!) i nie mam nic przeciwko kontynuacji (chociaż na nie mam bladego pojęcia, co miałoby się w niej znaleźć). Jeżeli mam oglądać yaoi i shounen ai, to tylko w takim wydaniu. Gorąco polecam fankom gatunku!
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 17.03.2009 21:27
    ^__________^
    Komentarz do recenzji "Amatsuki"
    Dawno, dawno temu, obejrzałam pierwszy odcinek, po czym zachwycona odłożyłam na później. To był poważny błąd… Amatsuki jest wyjątkowo ciepłym i mrucznym anime. Uwielbiam takie spokojne, prowadzone bez pośpiechu historie, z dużą dawką optymizmu. Nie brak tu pojedynków, magii i różnego rodzaju demonów, ale całość w niczym nie przypomina tasiemcowatych shounenów, w których największy nacisk kładzie się na jatkę. Kolejną zaletą są niezwykle sympatyczni bohaterowie z Tokim na czele. Bardzo podobało mi się jego podejście do życia, przyjmowanie wszystkiego takim jakim jest i zachowywanie zdrowego rozsądku w kryzysowych sytuacjach. Oczywiście nie sposób zapomnieć o uroczych knujach, czyli BonTenie i jego towarzyszach. Bogowie, oni są tak słodcy, że mam ochotę ich wyściskać, wiecej takich „czarnych charakterów” proszę. Należy dodać to tego ładną grafikę, bardzo przyjemną ścieżkę dźwiękową oraz piękne utwory w czołówce i podczas napisów końcowych. Seria ma tak naprawdę tylko jedną wadę – jest za krótka! Stanowczo żądam kontynuacji i gorąco polecam :)

  • Avatar
    moshi_moshi 6.03.2009 12:55
    Re: całkowicie się nie zgadzam z tą recenzją
    Komentarz do recenzji "Itazura na Kiss"
    Autorka myślała, że miło spędzi czas, na dodatek doskonale zdawała sobie sprawę, że bohaterom anime daleko do perfekcji. Rzecz w tym, że chamstwo i skrajna głupota są dla autorki średnio zabawne.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 13.01.2009 16:31
    Wspaniała przygoda.
    Komentarz do recenzji "Natsume Yuujinchou"
    Żałuję że tak długo zwlekałam z obejrzeniem tej serii – to prawdziwa perełka. Natsume Yuujinchou ma w sobie coś magicznego i nieuchwytnego, co sprawia, że nie można oderwać wzroku od ekranu. To opowieść pełna uroku i ciepła, z pogranicza jawy i snu. Zupełnie nie przeszkadzała mi jej epizodyczność i powolna narracja, wręcz przeciwnie – moim zdaniem dodawały całości więcej magii. W czym tkwi siła Natsume? Może w tym, że opowiada o potrzebie ciepła, miłości, przyjaźni, akceptacji, zainteresowania ze strony drugiej osoby… Broń Boże nie chciałabym dorabiać tutaj jakiejś filozofii, ale dla mnie to anime idealnie obrazuje podstawowe ludzkie potrzeby, a że robi to za pomocą pragnień ayakashi, cóż  – każda bajka ma morał.

    Bardzo polubiłam głównego bohatera, za to że jest zwyczajnym chłopcem. Cichym, nieco wycofanym, ale jednocześnie pełnym wiary w ludzi i optymistycznie nastawionym do życia. To jedna z symaptyczniejszych postaci z jakimi się spotkałam. Tworzy wspaniały duet z Nyanko – senseiem, którego wspaniałości nie sposób opisać. Jako miłośniczka kotów, jestem absolutnie zakochana w tej małej kuli na czterech łapkach ze zwichrowanym charakterem, a Kazuhiko Inoue wielkim seiyuu jest, o!

    Zdaję sobie sprawę, że nie jest to seria dla każdego, ale myślę że warto spróbować. Rzadko spotyka się tak niesamowite i pozytywnie naładowne opowieści.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 11.01.2009 20:44
    Już nie morze, a ocean angstu...
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight Guilty"
    O ile pierwszy sezon był jeszcze całkiem znośny, o tyle drugi jest całkowitą porażką… W pierwszej części od czasu do czasu coś się jeszcze działo, natomiast w drugiej, bohaterowie wygłaszają głównie długie i nudne jak flaki z olejem monologi, czasem przerywając je wzdychaniem. Stoją sobie pod drzewkami, spoglądają błędnym wzrokiem i użalają się nad sobą – nędza i rozpacz.
    W VK Yuuki dała się lubić,w VKG zrobiono z niej szmacianą laleczkę, którą wszyscy przerzucają z kąta w kąt. Miałam nadzieję, że  kliknij: ukryte  przybędzie jej nieco charakteru, niestety myliłam się. Co gorsza rozmemłano również moją ulubioną postać, czyli Takumę, całkowicie pozbawiając go poczucia humoru i dorzucając za to dylematy moralne.
    Seria, która miała być poważna, emocjonująca i tragiczna, okazała się być żałosną niezamierzoną komedią. Mamoru Miyano rozmawiający sam ze sobą, rozmowy bohaterów przypominające te z Fushigi Yuugi (Zero, Yuuki, Zero, Yuuki, Zero…), oczka jak spodki, mała pukaweczka głównej bohaterki, którą miała zamiar zrobić straszną krzywdę głównemu złemu – to tylko drobne przykłady.
    I tylko pięknej muzyki żal, bo akurat ścieżce dźwiękowej w VKG trudno coś zarzucić…
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 4.01.2009 18:19
    Kraina marzeń
    Komentarz do recenzji "Aru Tabibito no Nikki"
    Przepiękna podróż po krainie wyobraźni, szkoda tylko że tak krótka. To zadziwiające jak wiele można przekazać i opowiedzieć w trzy minuty. Brak mi słów, żeby napisać co czuję po tym krótkim ale urzekającym seansie. Każdy kadr to gotowy obraz, który chciałoby się oprawić w ramy i powiesić na ścianie.
    Odkryłam tu najcudowniejszy sposób pozbywania się złych snów i zobaczyłam jedną z najpiękniejszych scen romantycznych. Poza tym marzę, żeby kiedyś móc wypić kawę w takiej kawiarni jak bohater.
    Gorąco polecam, ta krótkometrażówka to miniaturowe arcydzieło.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 18.12.2008 21:09
    ^________^
    Komentarz do recenzji "Kidou Senshi Gundam SEED Destiny: Seed Supernova - Tanekyara Gekijo"
    Rewelacja, dawno się tak nie uśmiałam, a właściwie to popłakałam się ze śmiechu. W Destiny nie cierpiałam Shinna czy Raya, tutaj postacie przedstawiono w tak niezwykle uroczy sposób, że ma ochotę się je wyściskać. Plus wszystkie te absurdalne pomysły rodem z amerykańskich kreskówek, dla mnie genialna parodia gundamów. Polecam wszystkim fanom Seeda, Destiny i nie tylko!
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 19.09.2008 10:37
    ^_^
    Komentarz do recenzji "xxxHOLiC: Kei"
    Zauroczona pierwszą serią, za xxxHolic: Kei zabrałam się właściwie w ciemno. Seria od razu mnie wciągnęła i wrażenia są jeszcze bardziej pozytywne niż po pierwszej. Zrezygnowanie ze schematu „jedna dziewczyna, jedno życzenie do spełnienia” było świetnym pomysłem. Dzięki temu, tym razem jeszcze więcej miejsca poświęcono Watanukiemu i jego relacjom z Himawari oraz Doumekim. Cieszę się, że w końcu wyjaśniono dlaczego Himawari nie jest jego „boginią szczęścia”. Poza tym klimat – niesamowity, mroczny, posępniejszy (nie mogę znaleźć lepszego określenia) niż w pierwszej części. Z drugiej strony nie zapomniano o momentach cieplejszych, odprężających i bardziej baśniowych, jak np. ostatni odcinek z „przyjęciem” (wywołał u mnie podobne uczucia jak ten z paradą demonów w pierwszej serii) czy ten o snach. Niestety tak jak zauważyła Nanami w swojej recenzji, nie sposób pozbyć się wrażenia, że czegoś tu brakuje, że coś ważnego pomija się milczeniem, spycha na dalszy plan. Mimo, że manga jest mi obca, wyraźnie czułam, że opowieść jest niekompletna. Biorąc pod uwagę, jak kończy się serial, raczej nie ma co liczyć na kontynuację, a szkoda. Takie zakończenie pozostawia spory niedosyt.

    Moim zdaniem, Nanami trochę zbyt ostro potraktowała grafikę. Sama po pierwszym sezonie byłam nią bardzo rozczarowana, ale w drugim wyraźnie widać poprawę. Kolorystyka nadal jest zgaszona i ograniczona, ale jednak w porównaniu z pierwszą serią wydaje się bogatsza. Projekty postaci również się poprawiły, chociaż do ideału nadal im daleko. Ogólnie nie jest tak jak być powinno, ale dużo lepiej niż za pierwszym razem…

    Żałuję, że xxxHolic: Kei ma tylko trzynaście odcinków, zdecydowanie zabrakło mi pociągnięcia pewnych wątków. Ale polecam, seria godna uwagi, wciągająca i na swój specyficzny sposób sympatyczna.

    P.S. Nadal chcę Mokonę!
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 5.09.2008 11:47
    Dobre, ale bez przesady...
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Code Geass to seria dobra, ale nie wybitna. Na pewno spośród morza innych wyróżnia ją postać głównego bohatera – antypatycznego zimnego drania, który dąży do celu po trupach (dosłownie i w przenośni). Lulu nie da się polubić, ale na swój sposób mnie zafascynował – przynajmniej na początku, bo im dalej tym gorzej. W swoich działaniach był bardzo niekonsekwentny i zdecydowanie nie sprawiał na mnie wrażenia geniusza. Raczej wyjątkowo inteligentnego i rozpuszczonego dzieciaka z zapędami dyktatorskimi i ogromnym szczęściem. Żałuję, że nie dostał lepszego przeciwnika niż Suzaku, którego szczerze nie cierpię. Cały ten konflikt pomiędzy dwoma przyjaciółmi z dzieciństwa był wyjątkowo nudny i przedramatyzowany. Może to właśnie kwestia tego, że z Suzaku zrobiono szlachetnego i nieskazitelnego rycerza na białym koniu (mechu), którego nadęte mowy o pokoju, miłości i sprawiedliwości doprowadzały mnie do szału – zwłaszcza, że to ten typ osobnika, który swoimi czynami przeczy własnym słowom. Ogromnym plusem są niezwykle barwne postacie drugoplanowe z Lloydem i Schneizelem na czele – w sumie ciężko jest je jednoznacznie określić, nie do końca wiadomo co im po głowie chodzi. Od początku wiadomo, że taki Shneizel coś knuje, a jego piękne przemowy to puste słowa, ale w przeciwieństwie do Lulu, skurczybykiem bym go nie nazwała.

    Dla mnie seria była bardzo nierówna, zdarzały się momenty wspaniałe, które wprawiały mnie w osłupienie oraz bardzo słabe, przy których łapałam się za głowę i zastanawiałam, kto wymyślił takie idiotyzmy. Chyba najgorzej wspominam  kliknij: ukryte , ani to nie było specjalnie wzruszające, ani zaskakujące, ale na bogów – nie mogli tego rozegrać inaczej?! To było tak tragiczne, że aż śmieszne – ogólnie w pewnym momencie seria niebezpiecznie zaczęła mi przypominać telenowelę południowoamerykańską lub w najlepszym przypadku operę. Zresztą porównanie do opery jest tu jak najbardziej na miejscu – dużo pięknych i wystawnych dekoracji, przerysowane zachowanie postaci (ach te przesadne wyrażanie emocji, teatralne gesty, dramatyzm). Na szczęście całość nie jest przegadana, dzieje się tyle i w takim tempie, że nie sposób się nudzić. Przyznaję, bawiłam się znakomicie, ale końcówka mnie zawiodła i nie chodzi mi o to, że jest „urwana”, ale o zachowanie Lulu, który całkowicie się pogrążył i pokazał jakim jest niedojrzałym, nieodpowiedzialnym i żałosnym osobnikiem.

    Ogólnie Code Geass na pewno wyróżnia się na tle innych serii o mechach, w ciekawy sposób wykorzystuje oklepane motywy i bawi się konwencjami. Nie podchodziłam do niego zupełnie na serio, nie wyobrażam sobie zresztą jak można taką ilość absurdu traktować poważnie, ale dzięki temu miło spędziłam kilka wieczorów. W zasadzie polecam, ale radzę nie sugerować się opiniami innych, lepiej samemu wyrobić sobie zdanie.

    PS CG ma jedne z najgorszych openingów i endingów jakie kiedykolwiek słyszałam, co zupełnie mnie zaskoczyło, bo ścieżka dźwiękowa jest absolutnie śliczna.