Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

moshi_moshi

  • Avatar
    A
    moshi_moshi 3.09.2008 13:22
    Dla mnie bomba ;)
    Komentarz do recenzji "Gakuen Senki Muryou"
    Ten komentarz jest właściwie wymęczony – nie dlatego, że seria mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, ale naprawdę trudno mi coś o niej napisać, nie spoilerząc przy tym okrutnie. Shingu zdecydowanie nie jest kolejną serią o dzieciach z supermocami, ratującymi świat przed obcymi. Mało tu efektownych walk – projekty statków kosmicznych, obcych i Obrońcy Ziemi nie należą do szczególnie udanych i zamiast podziwu wzbudzają raczej śmiech. Ale to nie pojedynki są tu najważniejsze, a wielopiętrowa i zakręcona jak chiński termos fabuła. Tak jak napisała Avellana, wszystkie ważniejsze wiadomości są podawane mimochodem i dopiero kiedy przychodzi właściwy moment, widz dowiaduje się (o ile bardzo uważnie oglądał) że ten nic nie znaczący szczegół to bardzo ważny element układanki. Na dodatek, wszystko jest przemyślane i łączy się z sobą, nie ma tu żadnych dziur czy nieścisłości. Zresztą tu nawet zapowiedzi kolejnego odcinka można uznać za majstersztyk! Nie wszystkie zagadki zostają wyjaśnione, ale mimo początkowego zawodu, doszłyśmy z koleżanką do wniosku że tak jest lepiej – taki już urok tej serii. Poza tym, w przeciwieństwie do innych tego typu produkcji, brak tu dramatyzmu, traumatycznych przejść bohaterów, tragicznych przeszłości i całego morza nieszczęść. Jest za to mnóstwo ciepła, serdeczności i humoru – aż żal było kończyć i rozstawać się z bohaterami.

    Postacie są urocze – wyjątkowo normalne, dlatego wielu osobom mogą nie przypaść do gustu. Główny bohater jest genialny: spokojny, trzeźwo myślący, opanowany i niezwykle sympatyczny. Na pewno nie można go nazwać przebojowym, do bishounena również mu daleko – nosi okulary, nie posiada żadnych wspaniałych mocy, a jego największym osiągnięciem jest bycie przewodniczącym klasy. I nie, to zdecydowanie nie jest typ szkolnego fajtłapy, któremu nic w życiu nie wychodzi – Hajime przyjmuje wszystko takim jakim jest, jest inteligentny i nie mam na myśli tylko wiedzy książkowej, jest otwarty na otoczenie i pełen empatii – po prostu idealny przyjaciel. Wspaniale prezentują się również pozostałe postacie – energiczna i dumna Nayuta, introwertyczna Harumi czy wszędobylski Shun. O Muryo – nowym uczniu, z którym natychmiast zaprzyjaźnia się główny bohater, trudno coś napisać – od początku do końca pozostaje zagadką, ale jest piekielnie sympatyczny na swój wyjątkowo dziwaczny sposób. Zresztą w tej niezwykłej serii brakuje nawet klasycznego czarnego charakteru, wszyscy mają swoje motywy i w gruncie rzeczy trudno odmówić im słuszności.

    Graficznie Shingu daleko do ideału, oglądając ma się wrażenie, że seria jest starsza niż w rzeczywistości. Mimo to, ma w sobie sporo uroku, często zaskakuje pomysłowością -specyficzne projekty kosmitów czy bardzo różnorodne projekty postaci. Dodatkowym plusem jest ścieżka dźwiękowa – zarówno spokojna czołówka jak i muzyka grająca w tle idealnie oddają klimat tego anime, są tak charakterystyczne, że nie sposób nie zwrócić na nie uwagi.

    Moim zdaniem Shingu to kawał dobrej roboty – to świetna rozrywka, która nie obraża inteligencji widza. Miło od czasu do czasu zobaczyć serię, w której ludzie zachowują się sensownie, kosmici nie są krwiożerczymi bestiami, a „genialne dzieci z supermocami” mają problemy typowe dla nastolatków i nie wymagają leczenia psychiatrycznego. To ciepłe, radosne i pełne humoru anime, które wprawia w wyjątkowo dobry nastrój i nie pozwala się nudzić – gorąco polecam!
  • Avatar
    moshi_moshi 1.09.2008 21:08
    Re: DGM
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Ocena końcowa na Tanuki nie jest średnią ocen „cząstkowych”. Także teoretycznie mogłabym dać cztery dziewiątki, a za całość postawić np. 7. Same oceny oznaczają tylko tyle, że bardzo podoba mi się oprawa techniczna (co zaznaczyłam w recenzji), że przypadły mi do gustu postacie, a fabuła jest w miarę ok. Swoją drogą mam wrażenie, że wkradł się mały błąd – wydaje mi się, że kiedy oddawałam recenzję, poprosiłam Avellanę o zmianę oceny za fabułę z 7 na 6 (za koszmarne fillery), ale ponieważ było to dosyć dawno temu, głowy nie dam sobie uciąć :)
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 19.08.2008 08:34
    Świetna zabawa :)
    Komentarz do recenzji "Seikimatsu Darling"
    Idealna rzecz dla miłośniczek shounen ai i yaoi (chociaż o „scenach” w tym przypadku można zapomnieć), które mają ochotę na coś lekkiego. To było pół godziny wyśmienitej zabawy z niezwykle sympatycznymi bohaterami, którzy zdecydowanie różnią się od typowych postaci w tego typu produkcjach. Problem panów może nie jest szczególnie poważny, ale za to taki prawdziwy… Sami panowie są piekielnie uroczy i nie sposób ich nie polubić – wyjątkowo przypadli mi do gustu przyjaciel Ogaty i jego uke.

    Kreska nie zachwyca, ale w sumie miło od czasu do czasu zobaczyć męski pairing, w którym jedna ze stron nie jest zniewieściała do granic możliwości. Poza tym, warto zwrócić uwagę na wyjątkowo śliczne SD – eczki.

    Seikimatsu Darling to ciepłe i radosne anime, które podnosi na duchu i skutecznie poprawia humor. Polecam nie tylko fankom wyżej wymienionych gatunków.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 16.08.2008 15:23
    Przyzwoite...
    Komentarz do recenzji "Shion no Ou"
    W Shion no Ou właściwie nie ma nic specjalnego. Zagadka kryminalna jest taka sobie i dosyć szybko doszłam do tego, kto jest mordercą. Mecze nie należały do szczególnie ciekawych, zwłaszcza dla osoby która nie ma zielonego pojęcia o shougi. Niestety twórcy w ogóle nie starali się przyblizyć zasad gry widzom, zakładając chyba, że wszyscy przed seansem zaopatrzą się w literaturę fachową. Mimo to, anime mnie wciagnęło i ostatnie dwanaście dcinków zmaratonowałam. Seria jest przeciętna i niczym szczególnym się nie wyróżnia, nawet nie ma sensu porównywać tej produkcji do Hikaru no Go. Ale nie ma w niej też jakichś starsznych dziur czy niedorzeczności, które sprawiałyby że człowiek podczas seansu łapie się za głowę. Chyba najbardziej zawiodłam się na motywach działania mordercy i sposobie ich przedstwaienia (spowiedź przy szachownicy w otoczeniu świadków?!), które były wyjątkowo dziwaczne i jak dla mnie naciągane.

    Bohaterów nawet polubiłam, są całkiem sensowni i sympatyczni. Shion mnie pozytywnie zaskoczyła – biorąc pod uwagę ile nieszczęść na nią spadło, wykazała się wyjątkowo silnym charakterem i odpornością psychiczną. Poza tym, bardzo ładnie pokazano jej przyjaźń z Ayumi oraz relacje z przybranymi rodzicami.

    Chyba największą wadą tej serii jest koszmarna grafika. Postacie są wyjątkowo powykrzywiane i często sprawiają wrażenie jakby właśnie potrącił je pociąg. Twarze to osobna historia (wyjątkowo tragiczna) i ogólnie wydaje mi się, że do rysowania zatrudniono ludzi całkowicie pozbawionych talentu i umiejętności. Muzyka jest całkiem ładna, ale bez rewelacji.

    Shion no Ou to przyzwoity zapełniacz czasu. Jeżli ktoś lubi takie „kryminalne” historie, w których więcej się mówi niż robi, to powinien być zadowolony, chociaż o zachwycie można zpomnieć. Poza tym, radzę uważać osobom, które spodziewają się powtórki z Hikaru no Go – to zdecydowanie nie ta liga!
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 11.08.2008 14:14
    Wyjątkowe dno!
    Komentarz do recenzji "Koutetsu Sangokushi"
    Koutetsu Sangokushi to jedno z najgłupszych i najbardziej dennych anime jakie miałam nieprzyjemność oglądać. Podpisuję się pod recenzją Enevi wszystkimi odnóżami! Podchodziłam do tej serii trzy razy, udało mi się ją skończyć dopiero za trzecim i to tylko dlatego, że nie oglądałam jej sama, a ze sporą grupą znajomych. Fabuła jest wyjątkowo przeciętna i całkowicie pozbawiona sensu – palmy wioski, a na ich miejsce sadźmy kwiatki, ludzkość od razu będzie szczęśliwsza… Litości! Jakość walk, które stanowiły dosyć ważną część całości wołała o pomstę do nieba. Panowie w swoich zbrojach wyglądali niczym Power Rangers, zresztą „zmutowani” przeciwnicy nie lepiej (przemiana w konika bojowego?!). Jeżeli dodać do tego „genialne” ustawienie wojsk z pierwszego odcinka, strzały dalekiego zasięgu, ludzką wyrzutnię, mrożącego krew w żyłach (i nie tylko) smoczka, „rozpikselowanych” przeciwników, obraz nędzy i rozpaczy się dopełnia. Na dodatek całość jest niesamowicie przegadana i nudna, podziwiam recenzentkę za to, że dała radę to obejrzeć w samotności. To chyba pierwsze anime, przy którym miałam poważne problemy z rozróżnianiem płci – kiedy zdałam sobie sprawę, że ta ładniutka księżniczka jest księciem, to zaliczyłam poważny zwis. Poza tym już dawno nie widziałam aż tak zniewieściałych „bishounenów” – Ryuubiego chyba jest w stanie przebić tylko niejaki Anri z Angel's Feather.

    Sami bohaterowie są koszmarni, nie rozumiem jak zgraję takich kretynów można uznać za elitę wojowników?! Pozbawiony mózgu, charakteru i umiejętności bojowych Rikuson, nie zrozumiałby co się do niego mówi, nawet gdyby mu sylabizować. Ryuubi powinien umierać długo i boleśnie – tak infantylnej, irytującej i beznadziejnej postaci ze świecą szukać. Reszta bohaterów nie jest lepsza.

    Po grafice na kilometr czuć niski budżet: brzydkie, niedopracowane projekty postaci, z żabimi uśmiechami i krzywymi buziami, nędzna animacja (fatalnie zrobione pojedynki), paskudne tła (z kilkoma wyjątkami). Jedyną dobra rzeczą w tej produkcji jest muzyka, wyjątkowo dobrze dobrana i wykonana – zarówno czołówka jak i śliczny ending, zdecydowanie zasługują na uwagę i gorąco polecam zapoznanie się z nimi osobom, które nie mają zamiaru oglądać serii, naprawdę warto.

    Radzę trzymać się od Koutetsu Sangokushi z daleka (chyba że ktoś jest wybitnie odporny na głupotę), ta seria to rasowa chała i nawet świetni seiyuu nie są w stanie jej pomóc. Moim zdaniem da się to oglądać tylko w grupie i to z odpowiednim podejściem (ostatecznie jako zupełnie bezsensowna i absurdalna komedia Koutetsu sprawdza się znakomicie).
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 17.07.2008 12:38
    Morze angstu...
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight"
    Właściwie nie nastawiałam się na coś fantastycznego, dlatego nie mogę powiedzieć, że seria mnie zawiodła. Ot, kolejna opowieść o ładnym i naiwnym dziewczątku, otoczonym stadem mrocznych bishounenów. Opowieść polana ogromną ilością gęstego jak smoła angstu. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że nawet krzaki mają tu Tragiczną Przeszłość. Ilość nieszczęść przypadająca na każdą postać zdecydowanie przekracza normy i nawet jeżeli bolesne wspomnienia któregoś bohatera nie zostały pokazane, to i tak spokojnie można założyć, że je posiada i wcześniej czy później wypłyną (chociażby w drugiej serii). Może cały ten dramatyzm nie byłby tak bardzo widoczny, gdyby nie ciągłe zmiany nastrojów i nagłe przejścia od scen komediowych (niezbyt wyszukanych, chociaż pamiętam kilka, które mnie autentycznie rozbawiły) do niezwykle poważnych czy wręcz patetycznych. Poza tym, na bogów, to jest anime o wampirach – gdzie jest mrok, tajemniczość, dreszczyk emocji?! Ja tam widziałam tylko grupę przystojnych chłopców, jakby żywcem wyjętych z powieści romantycznej, którzy wzdychają, mętnym wzrokiem spoglądają w przestrzeń i rozwodzą się nad swoim nędznym żywotem.

    Mimo wszystko, nawet przyjemnie mi się to oglądało – Vampire Knight to taka guma do żucia dla oczu, można się przy tym nieźle bawić, pod warunkiem że nie oczekuje się zbyt wiele. Gdyby jeszcze tylko nie wynajmowali biednych studentów do rysowania, bo muszę przyznać że grafika i animacja w niektórych momentach wołały o pomstę do nieba. To co zaprezentowano pod koniec (pomijam 13 odcinek) to prawdziwa tragedia, ja naprawdę nie rozumiem, jak można aż tak spaprać całkiem ładne projekty postaci… Za to oprawa muzyczna wyjątkowo przypadła mi do gustu – do czołówki musiałam się przyzwyczaić, ale ending od razu zdobył moje serce – Still Doll to wyjątkowo śliczny i nastrojowy utwór, który idealnie pasuje do Vampire Knight. Nie spodziewam się cudów po drugim sezonie, co nie zmienia faktu, że zapewne i tak go obejrzę. Chociażby po to, żeby popatrzeć sobie na ładniutkie buźki wzdychających melancholijnych bishounenów ;)

  • Avatar
    A
    moshi_moshi 14.07.2008 10:27
    Bardzo udana i sympatyczna seria
    Komentarz do recenzji "Tantei Gakuen Q"
    Bardzo udana seria, chociaż przeznaczona raczej dla młodszej widowni – co nie zmienia faktu, że świetnie się bawiłam oglądając ją. Na początku trochę drażniło mnie zbytnie przedramatyzowanie – zakończenia niektórych spraw przypominały telenowelę południowoamerykańską, ale szybko przyzwyczaiłam się do takiej konwencji. Poza tym, tak jak wspomniała Melmothia, ciągłe sympatyzowanie głównego bohatera z mordercami i jego „historie na pocieszenie”, były dosyć irytujące. Same zagadki, chociaż bardzo ciekawe i efektowne, wydały mi się wyjątkowo nierealistyczne – trudno mi wyobrazić sobie mordercę, który w imię zbrodni doskonałej, aż tak komplikowałby sobie życie. Mimo to, śledziłam losy bohaterów z niesłabnącym zainteresowaniem i pod koniec było mi żal, że będę musiała się z nimi rozstać . Tym bardziej, że stanowią oni wyjątkowo barwną i uroczą grupę dzieciaków. Kyuu jest jednym z nielicznych bohaterów anime, który swoją hiperaktywnością, energią i huraoptymizmem nie doprowadza do szału. Co więcej, cechy te tym razem idą w parze z wyjątkową inteligencją, a to już naprawdę rzadkość. Nie zabrakło również Mrocznej Organizacji, której członkowie mają wielkiego pecha, przez co nawet ich najbardziej misterne plany, zawsze biorą w łeb (oczywiście niemały udział mają w tym nasi nastoletni detektywi). Bardzo przypadł mi do gustu również humor prezentowany w Tantei – ciepły, serdeczny i na poziomie, to chyba pierwsza seria, w której zaserwowano mi żarty bieliźniane bez pokazywania samej bielizny i zdecydowanie nie były to żarty niskich lotów. Nie żałuję ani chwili poświęconej temu anime, chociaż pozostawiło ono pewien niedosyt – wiele ważnych wątków pozostawiono bez rozwiązania, inne zupełnie porzucono w środku serii, dlatego całość może sprawiać wrażenie niedokończonej i niepełnej. Mimo to, uważam że warto poświęcić czas temu anime, miłośnicy lekkich historii detektywistycznych nie powinni czuć się zawiedzeni.
  • Avatar
    moshi_moshi 30.06.2008 10:10
    Re: fajne anime
    Komentarz do recenzji "Shounen Onmyouji"
    shonen napisał(a):
    Nie wiem w czym ci przeszkadza dramatyzm bo to jest najczęściej zaleta co powoduje że bardziej się pamięta o anime ?

    Dramatyzm jako taki mi nie przeszkadza, ale wszystko w granicach rozsądku. W Shounen Onmyouji pod koniec go nie brakuje, ale nie wygląda to tak, jakby na bohaterów zesłano wszystkie plagi egipskie (na szczęście). Należę do osób, które zżywają się z bohaterami, zwłaszcza kiedy seria im się podoba. I ostatnią rzeczą jaką chciałabym oglądać jest bezsensowna, niczym nie uzasadniona rzeź tychże. Nie lubię też, kiedy seria która przez kilkanaście odcinków jest zwyczajną przygodówką z dużą ilością humoru, nagle zamienia się w tragedię antyczną. Wracając jednak do Shounen Onmyouji – dla mnie to nie dramatyzm czy ilość przelanej krwi decydują o tym, czy zapamiętam anime, a bohaterowie, klimat i to „coś”, co SO zdecydowanie ma. Być może to anime mnie nie zaskoczyło, ale nie żałuję, wolę przewidywalność i schematyczność w sympatycznym wydaniu, niż przykrą niespodziankę.
  • Avatar
    A R
    moshi_moshi 21.06.2008 13:39
    GH
    Komentarz do recenzji "Gakuen Heaven"
    Podpisuję się pod recenzją IKi obiema łapkami, Gakuen Heaven to niezwykle sympatyczna seria, w której sceny rodem z klasycznego shounen ai, można policzyć na jednej ręce. Reszta to bardzo udana zabawa konwencją, wystarczy wspomnieć wymieniane już początkowe dialogi z pierwszych odcinków (najbardziej lubię ten między Królową i Omim). Całość jest naprawdę ciepła i pełna humoru, i nawet wszystkie Dramatyczne Wydarzenia, które skumulowano pod koniec serii, są dawkowane w granicach rozsądku.

    Co do podziału na seme i uke, to dotyczy on niemal wszystkich postaci, z wyjątkiem głównego pairingu, co daje niezwykle zabawny i uroczy efekt. W ogóle postacie są bardzo sympatyczne i naprawdę nie sposób ich nie polubić. Zgrzytała mi tylko obecność bliźniaków, moim zdaniem są zupełnie niepotrzebni i nawet jako dekoracja się nie sprawdzają. Wydaje mi się, że przy takiej ilości i różnorodności bishounenów, każda miłośniczka przystojnych panów znajdzie coś dla siebie, zwłaszcza, że projekty postaci są wyjątkowo udane.

    Gakuen Heaven to świetna seria dla osób, które nie mają pojęcia o shounen ai czy yaoi, a chciałby się dowiedzieć z czym to się je. Moim zdaniem to jedna z najsympatyczniejszych produkcji tego rodzaju i nie uważam czasu poświęconego na jej obejrzenie, za stracony.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 8.06.2008 17:48
    ze słoiczka :)
    Komentarz do recenzji "Marmalade Boy"
    Do zapoznania się z Marmoladką zachęciła mnie Avellana i nie żałuję ani minuty spędzonej na oglądaniu tej serii. To jedno z najsympatyczniejszych i najcieplejszych anime jakie widziałam. W przeciwieństwie do recenzentki, ja zakochałam się już po pierwszym odcinku, a zdecydowanie jest w czym. Całość jest zrobiona z pomysłem, na dodatek wyjątkowo zgrabnie – romans, komedia i dramat w znakomitych proporcjach. Na szczęście nie musiałam czekać przez dwadzieścia odcinków, aż między bohaterami coś się wydarzy. „Mięcho” dostałam juz w pierwszym odcinku, co muszę przyznać było dla mnie niemałym, acz bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Mam jedynie zastrzeżenia co do końcówki, która wyglądała jakby robił ją jakiś spec od gundamów – angst, morze angstu i brak wytchnienia. Oczywiście wcześniej również zdarzały się momenty pełne dramatyzmu, ale nie były aż tak przesadzone i nie wlekły się tak niemiłosiernie. Ale dzielnie przetrwałam ten dziwaczny łuk, a w nagrodę dostałam zabójczy ostatni odcinek, który spokojnie można uznać za jeden z najlepszych w całej serii – absolutnie cudowna reakcja rodziców. Zresztą bohaterowie to chyba największa zaleta tego anime i nie mam tu na myśli tylko głównej pary, ale wszystkie postaci drugoplanowe (może z wyjątkiem jednej, przepraszam dwóch, których autentycznie nie cierpię). Miki i Yuu tworzą naprawadę uroczy duet, dosyć sztampowy (ona lekko roztrzepana i słodka, on pewny siebie, przystojny i przebojowy), ale tak fantastycznie poprowadzony, że nie sposób ich nie polubić. Nie jest to jedyna para w Marmoladce, pozostałe również są świetne –  kliknij: ukryte  na dodatek poświęcono im bardzo dużo czasu, dzięki czemu miałam szansę naprawdę dobrze ich poznać i polubić. Właściwie każda postać ma tu swoje pięć minut i nie znika w tajemniczych okolicznościach, a jej wątek zostaje poprowadzony do końca. Ogólnie rzecz biorąc, takiego stężenia chemii i emocji dawno nie widziałam i pewnie nie zobaczę, dlatego tak trudno było mi się rozstać z bohaterami.

    Oprawa graficzna nie powala, niby buźki są ładne, ale z anatomią już znacznie gorzej. Poza tym postacie w szkolnych mundurkach wyglądają jak szafy dwudrzwiowe – istne koszmarki. Ale mają za to pełne szafy ubrań, w których wyglądają o niebo lepiej, nawet zdarza im się zmieniać fryzury! Muzyka bardzo przypadła mi do gustu, zwłaszcza niektóre jazzowe kawałki, chociaż ten gatunek muzyki, akurat w tej serii mnie totalnie zaskoczył. Opening jest całkiem sympatyczny, mimo że tekst nie powala głębią. Ale muszę przyznać, że z piosenek najbardziej wpadła mi w ucho ta, która leciała pod koniec każdego odcinka – Moment, śliczny utwór w starym stylu.

    Gorąco polecam Marmoladkę wszystkim miłośniczkom shoujo i nie tylko (okazuje się, że nawet panom może się spodobać (sprawdzone)), to wyjątkowo udana i urocza seria, w sam raz na poprawę nastroju.

  • Avatar
    moshi_moshi 6.06.2008 16:54
    Re: Recenzja do niczego
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    Reiven napisał(a):
    Uważam, że recenzja tego anime zamieszczona tutaj jest do niczego. Wystarczy ją sobie porównać z recenzją Bleach. Bo naprzykład tam było napisane, których odcinków nie należy oglądać i które są zapychaczami…


    Zapewne nasze posty polecą, jako nie odnoszące się bezpośrednio do serii, ale jako recenzentka i autorka bleachowej recenzji, chciałam coś wyjaśnić. Z tasiemcami jest tak, że rzadko czeka się z pisaniem recenzji do zakończenia emisji serii. Tak było w przypadku Bleacha i Naruto właśnie. Patrząc na datę publikacji tekstu, wnioskuję, że był on pisany przed pojawieniem się pasma filerów. Niestety autor nie jest jasnowidzem i dlatego nie ostrzegł fanów serii ;) Ja miałam więcej szczęścia, pisząc o Bleachu byłam już po łuku z bounto.

    Być może kiedyś pojawi się recenzja alternatywna, w której zapewne pojawi się informacja o zapychaczach.
  • Avatar
    moshi_moshi 21.05.2008 21:28
    Re: Starość nie radość
    Komentarz do recenzji "Bus Gamer"
    Góral napisał(a):


    Co się tyczy zaś mojego taniego (nie przeczę) argumentu „shouneny nie są dla dziewczyn”. Jest to istotna sprawa moim zdaniem, nie chciałbym bowiem, by miłośniczka historii miłosnych recenzowała Rambo 4. Nie wiem jak jest w tym przypadku, ale skoro recenzentka już na początku sama zaznaczyła, że anime skierowane jest do innej grupy odbiorców…
    Gdybyś zrecenzował Bus Gamer'a Ty fm, tego rodzaju zarzut nie miałby miejsca, ale w przypadku dziewczyny nie wiem czy np. brakowało historii miłosnej, by seria mogła się spodobać. Zaczynam jednak dostrzegać, że mamy po prostu z moshi_moshi całkowicie odmienny gust (choćby co najwyżej przeciętny D.Gray­‑man został przez nią wysoko oceniony), dlatego postaram się więcej nie czepiać do jej recenzji, a tym bardziej nie stosować argumentu „jesteś dziewczyną, więc się nie znasz”. Przepraszam za czepialstwo moshi_moshi, recenzuj dalej shouneny, a nuż w końcu się zgodzimy co do oceny anime :).


    Bardzo dziękuję za pozwolenie na dalsze recenzowanie shounenów, z pewnością skorzystam… Co do wątku miłosnego – nie należę do osób którym jest on potrzebny do szczęścia i bardzo się cieszę, że darowano go sobie w BG. Jeszcze jeden porzucony wątek to byłaby lekka przesada, poza tym jakoś nie mogę sobie wyobrazić jak miałby on wyglądać. Jedyna kobieta w tym anime jakoś mnie nie zachwyciła i szczerze powiedziawszy, gdyby nie to że coś tam jej z przodu wystawało, uznałabym ją za faceta.

    PS Uważam, że szósteczka dla D Gray – mana jest oceną jak najbardziej słuszną.
  • Avatar
    moshi_moshi 21.05.2008 12:33
    Re: Jakim cudem Bus Gamer mógł rozczarować?
    Komentarz do recenzji "Bus Gamer"
    Góral napisał(a):
    Już we wstępie zaznaczyłaś, że anime jest skierowane do facetów (czyli nie dla Ciebie), a stwierdzić to można już po pierwszym odcinku…


    Ale ze mnie sklerotyczka, ciągle zapominam, że powinnam oglądać tylko shoujo i magical girls… (dziwi mnie, że tak głupie stereotypy ciągle obowiązują). Właściwie wszystko co chciałam napisać, napisał fm, włącznie z przykładami lepszych OAV. Wiesz, ja się poważnie zastanawiam po co w ogóle powstała ta produkcja, sam pomysł kręcenia serii na podstawie jednego tomu mangi jest ryzykowny i moim zdaniem twórcy nie poradzili sobie. Co do samego wstępu, nie sądziłam że ktoś potraktuje go poważnie…
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 8.05.2008 16:33
    Onboro Film
    Komentarz do recenzji "Onboro Film"
    Interesująca i zabawna krótkometrażówka, którą można uznać za hołd dla starych kreskówek amerykańskich (panienka w opresji to wypisz wymaluj Betty Boop). Moim zdaniem efekty „zepsucia” tylko dodają jej uroku, widać że Osamu Tezuka świetnie się bawił robiąc ten film. Co z tego, że to wszystko już kiedyś widziałam w trochę innym wydaniu. Na pewno czasu poświęconego na obejrzenie tej krótkiej produkcji nie żałuję i gorąco polecam ją wszystkim miłośnikom starej animacji.
  • Avatar
    moshi_moshi 5.05.2008 15:27
    Re: ^_^_^_^_^_^_^_^_^
    Komentarz do recenzji "xxxHOLiC"
    Ale ja też nie mam nic do wydłużonych postaci czy uproszczeń (śliczny odcinek z paradą demonów), zdaję też sobie sprawę, że postaciom z anime daleko do anatomicznej poprawności, ale na bogów, bez przesady… Zdarzały się momenty, kiedy postacie wyglądały, jakby rysował je pierwszoklasista (świetnie widać to po paniach). Co innego stylizacja, a co innego rysowanie „na odwal się”.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 4.05.2008 14:15
    ^_^_^_^_^_^_^_^_^
    Komentarz do recenzji "xxxHOLiC"
    Po xxxHolic zdecydowałam się sięgnąć po obejrzeniu Cardcaptor Sakura (taka mała faza na CLAMP). Muszę przyznać, że bawiłam się znakomicie (zaznaczam, że nie czytałam mangi). Bardzo polubiłam bohaterów, zwłaszcza Yuuko, niewiele jest tak „charakternych” postaci kobiecych w anime. Watanuki to niemalże ideał faceta (może poza tymi mocno emocjonalnymi reakcjami) – sprząta, gotuje i jeszcze to lubi ;) Chyba nie ma tu postaci, której bym nie polubiła, mimo że żadna nie jest idealna. Było kilka historii, które mnie absolutnie zachwyciły, jak na przykład ta o paradzie demonów – rzecz zupełnie „odjechana”, niesamowicie mnie zauroczyła i wciągnęła czy ta o wojnie na śnieżki – Mokona i jej „mech”!

    Jedyne zastrzeżenia dotyczą grafiki: rozumiem, że dzieła CLAMP charakteryzują się specyficzną kreską, ale to co w ogóle nie raziło mnie w Tsubasa Chronicle czy wyżej wspomnianej Sakurze, tutaj wkurzało mnie niesamowicie. Były momenty kiedy postacie wyglądały bardzo dobrze, niestety za chwilę zmieniały się w jakieś dziwnie zbudowane stworzenia, które z ludźmi nie mają nic wspólnego. Dla mnie nie wyglądało to jak celowy zabieg, a zwyczajna nieudolność rysowników.

    PS Ja chcę Mokonę!
  • Avatar
    moshi_moshi 2.05.2008 18:26
    Re: DGM
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Lukas napisał(a):
    Jeśli to anime wg autora zasłuzyło na 4,5 to Bleach czy Naruto (nie uwzgledniając w naruto fillerów w pierwszej serii po zakonczeniu. przystopowaniu wątku fabularnego; które ergo były przynajmniej zaraz po sobie dzieki czemu mozna było ominąc wszystkie a nie doszukiwac się pomiedzy nimi czegos dotyczącego fabuły, tak jak i w bleachu motyw Bounto) powinny zasłuzyc na 5 i jakiś znaczek jakośći :P

    Skala ocen na Tanuki wynosi od 1 do 10, pół gwiazdki to jeden punkt, także w przeliczeniu D Gray­‑man ode mnie otrzymał ocenę 6, od Hisus 9 (IMO ocena zdecydowanie przesadzona). Do tego dochodzi ocena redakcji, która wynosi w zaokrągleniu 7 i ta od czytelników, równa 8. Jak widzisz dosyć duży rozrzut, jeżeli chciałbyś wiedzieć co mniej więcej oznacza dana ocena, zapraszam tutaj – [link][link][/link]
  • Avatar
    moshi_moshi 25.03.2008 10:32
    Re: recenzja nr2
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Moim zdaniem można się dopatrzyć wielu podobieństw (czy były one zamierzone nie wiem), zwłaszcza w scenach z klanem Noego i Earlem, np. bardzo charakterystyczne spotkania przy stole i niezwykle podobny gotycki klimat. Oczywiście to nie są sceny żywcem wyjęte z filmów Burtona. Niestety ten klimat widać tylko na początku serii, potem diabli go biorą (między innymi przez mnóstwo wypełniaczy) i jest to jeden z powodów dla których oceniłam tą serię tak, a nie inaczej. Ona miała potencjał, ale w pewnym momencie wszystko się „rozlazło”, a szkoda :)
  • Avatar
    moshi_moshi 27.01.2008 22:30
    Re: kekeke
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    sylwia napisał(a):
    buhahahah nie rozwalajcie mnie.. polska wersja az dobija :| tłumaczenie­‑dubbing jest masakrą, a cenzura jeszcze lepsza.. az rzygac sie chce i ludzi odciaga, gdyz anime jest swietne -.-


    Owszem, dubbing nie był najwyższych lotów, ale cenzura to nie wymysł polski – taka wersja została zakupiona. Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że Jetix to kanał przeznaczony dla dzieci i to z myślą o nich stacja zakupiła Naruto. Jakoś nie wyobrażam sobie malucha czytającego napisy (lektor to dla mnie już zupełna pomyłka) i o ile mi wiadomo, dzieciakom „bajka” się spodobała. Może Jetixowe Naruto zachęci chociaż część z nich, do zapoznania się z bardziej ambitnymi produkcjami. Gra chyba warta świeczki? :)
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 25.11.2007 17:38
    Ayatsuri Sakon
    Komentarz do recenzji "Ayatsuri Sakon"
    Wczoraj o drugiej w nocy zakończyłam przygodę z Ayatsuri Sakon i jestem zachwycona! Anime piekielnie mi się podobało, właściwie „wpadłam” już po kilku pierwszych sekundach openingu. Być może pierwsza historia była zbyt poważna – brakowało w niej momentów „odprężenia”, przez co wszystko wydawało się przesadnie dramatyczne, ale kolejne sprawy wypadły już o wiele lepiej. Zazwyczaj oglądam serie z mniejszą lub większą ilością sił nadprzyrodzonych, po jakimś czasie każdemu może się znudzić. Ayatsuri było na prawdę miłą odmianą, zwłaszcza dla kogoś kto uwielbia kryminały w starym stylu. W ogóle nie przeszkadzało mi, że bardzo szybko byłam w stanie odgadnąć kto jest sprawcą (zazwyczaj już po kilku minutach), ponieważ moim zdaniem nie o to w tej serii chodzi. Ważniejsze jest udowodnienie winy – zbieranie dowodów, szukanie motywów i muszę przyznać że cały ten proces był świetnie pokazany.

    Główny bohater jest uroczy – to słowo najlepiej opisuje Sakona. Ukon jest jego idealnym dopełnieniem, gdyby nie to że jest lalką, byłby jednym z najbardziej irytujących bohaterów jakiego można sobie wyobrazić. Relacje między nimi były wspaniale pokazane, zwłaszcza w ostatnich odcinkach. Podobało mi się również, że Sakon był normalnym chłopcem, a nie jakimś superbohaterem, który potrafi skopać tyłek każdemu zbirowi, ale myślenie przekracza jego możliwości. Chodzi o to, że kiedy obrywał, to tracił przytomność i krwawił, a nie z okrzykiem rzucał sie na oprawcę i powalał go jednym ciosem. Osoby, które oczekują dramatycznych pościgów, strzelanin i krwawych scen, powinny sobie to anime stanowczo odpuścić.

    Oprawa audiowizualna bardzo przypadła mi do gustu, ani razu nie przewinęłam openingu i endingu. Oba utwory są moim zdaniem świetne – w endingu jestem zakochana, dawno nie słyszałam tak pięknej nastrojowej ballady. Osobiście dałabym przynajmniej oczko wyżej za grafikę, tła są zachwycające, wnętrza dopracowane i szczegółowe, a główne postacie są ślicznie narysowane.

    Przy Ayatsuri Sakon bawiłam sie znakomicie, jak dla mnie to prawdziwa perełka. Chociażby za głównego bohatera dam tej serii 9. Wiem że to bardzo wysoka ocena, ale Ayatsuri idealnie trafiło w mój gust i jestem pewna że będę do niego wracać.
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 18.11.2007 23:15
    La Corda D'Oro
    Komentarz do recenzji "La Corda d'Oro ~primo passo~"
    La Corda D'Oro to jedna z najsympatyczniejszych serii jakie zdarzyło mi się oglądać. Muszę przyznać, że po zakończeniu ostatniego odcinka było mi przykro rozstawać się z bohaterami, bardzo ich polubiłam. Hino jest poprostu urocza, już dawno nie widziałam tak bezpretensjonalnej i sympatycznej bohaterki (trochę przypomina mi Mai z Ghost Hunt). Panowie, co tu dużo mówić, piekielnie przystojni, utalentowani, niemalże chodzące ideały – nie da się ich nie lubić. Fabuła jest prosta, a najważniejsze są relacje pomiędzy bohaterami. Na szczęście nie ma tu taniego sentymentalizmu, dhamatycznych wyznań i „trudnych” wyborów, seria nie tonie również w powodzi lukru. Całość jest radosna, ciepła, pełna humoru, w sam raz na poprawę nastroju w szarobure dni.

    Graficznie La Corda prezentuje się bardzo dobrze. Podobała mi się ciepła, trochę jesienna kolorystyka i nawet tęczowe włosy panów. Bardzo podobał mi się sposób pokazania gry i w ogóle same instrumenty (ciągle mam w pamięci komputerowe efekty z Nodame Cantabile – coś okropnego). Do muzyki też trudno się przyczepić, może OST nie jest jakiś wybitny i pamięta się głównie utwory klasyczne (nie wiedzieć czemu, zaskoczył mnie Wieniawski i to bardzo), ale np. opening bardzo przypadł mi do gustu.

    Niezwykle udana seria, dlatego z czystym sumieniem dałam 8, polecam przede wszystkim damskiej widowni, chociaż mój brat również z zainteresowaniem śledził losy bohaterów. Mam cichą nadzieję na kontynuację.
  • Avatar
    moshi_moshi 15.11.2007 22:45
    Re: Nuuuuuuuda...
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    Namidia napisał(a):
    Zuepłnie się z tobą nie zgodzę. Naruto jest bardzo dobrym anime. Mówisz, że kreska jest średnia. Człowieku to anime jest stare -_- Oglądnij sobie serie Shippuuden – ładniejsze kolory, muzyka.
    W Shippuudenie postacie są genialne. Czepiasz się Lee i Gaia… To sa jedne z ciekawszych postaci -_- Moim zdaniem to Kakashi jest nudny – wybacz, czytam na bieżąco mange Naruto i widze jak postacię sie zmieniają. Humor jest świetny, pomijajac nowe techniki Konohamaru gdy zamieniał się w dwie kobiety, lub Saia i Saska.

    Niestety Shippuden jest bardzo nierówny, kreska była ładna w pierwszych trzech – czterech odcinkach, potem niebezpiecznie zaczęła przypominać tę z pierwszej serii. Aż tak ogromnej zmiany w kolorystyce nie dostrzegłam, niestety graficznie to anime jest bardzo przeciętne. Na dodatek wlecze się strasznie, nie każdy lubi oglądać przez pięć odcinków to samo (walka, która tyle trwa, zamiast wzbudzać zainteresowanie nudzi). Muzyka w Naruto (obydwu seriach) jest nieciekawa (może poza dwoma wyjątkami), nie wiem czym tu się zachwycać. Poza tym porównywanie anime do mangi mija się z celem, to pierwsze nawet się nie umywa.

    Wśród shonenów jest mnóstwo zdecydowanie ciekawszych pozycji od Naruto, może warto by się z nimi zapoznać przed wystawieniem tak wysokiej oceny? :)
  • Avatar
    moshi_moshi 15.10.2007 23:15
    Re: Nic nadzwyczajnego.
    Komentarz do recenzji "Lovely Complex"
    Mimi-Yoshi napisał(a):
    Zawsze staram się w serii znaleźć coś dobrego, ale szanuję i Twoją opinię, choć wydaje mi się, że nieco ostrą, ale to wyłącznie Twoje zdanie.


    Cieszę się że szanujesz moją opinię na temat LoveCom. Owszem, moja ocena jest dosyć ostra, zaważyły chyba właśnie te środkowe odcinki. Szczerze powiedziawszy ledwo przez nie przebrnęłam, niestety całkiem udana końcówka nie była w stanie zatrzeć przykrego wrażenia jakie pozostawiły (poza tym miałam naprawdę spore oczekiwania co do tej serii).

    Risy nie lubię i lubić nie będę, uważam ją za postać pozbawioną charakteru (gdyby była chociaż trochę podobna do Nobu), irytującą i totalnie nie życiową (chociaż jest kilka żeńskich postaci, przy których Risa to niemalże ideał).

    Grafika JEST koszmarna (przynajmniej dla mnie), w niektórych odcinkach częściej było widać SD niż normalne rysunki. Gdyby cała seria graficznie była zbliżona do ostatniego odcinka, napewno dostałaby ode mnie punkt więcej.

    Też uważam że każdy ma prawo do własnego zdania i cieszy mnie fakt, że są ludzie którzy to rozumieją :)
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 15.10.2007 20:32
    Nic nadzwyczajnego.
    Komentarz do recenzji "Lovely Complex"
    Jestem rozczarowana Lovely Complex, seria zapowiadała się dużo lepiej. 24 odcinki to zdecydowanie za dużo, ile można męczyć ten sam motyw – „przepychanki” między głównymi bohaterami w pewnym momencie stały się nieznośne. Chyba nie było odcinka w którym Risa nie zalewałaby się łzami z powodu Otaniego, zresztą ona ryczała niezależnie od tego czy było dobrze, czy źle.

    O ile Otani dał się lubić (chociaż to jego przeciągające się niezdecydowanie było irytujące), o tyle Risa jest jedną z najokropniejszych bohaterek jakie widziałam – nie dość że głupia, to jeszcze płacze na okrągło. Chyba nie przebrnęłabym przez LoveCom gdyby nie Nobu – chan i Darling, to jedne z najsympatyczniejszych postaci jakie widziałam.

    Grafika nie grzeszy urodą, przypominam sobie zaledwie dwa odcinki w których Koizumi wyglądała naprawdę ładnie. Zdecydowanie przesadzono z SD, postacie często przypominały koszmarki, to przykre że twórcy w inny sposób nie potrafili pokazać emocji. Na plus zaliczam kolorystykę (wszystko było takie ciepłe i radosne) i różne „szczególiki”, np. postacie nie chodziły bez przerwy w tych samych ubraniach, co jest bolączką wielu serii.

    Ogólnie całkiem przyzwoite anime, jeżeli ktoś lubi nieskomplikowane komedie romantyczne powinnien być zadowolony. Moim zdaniem nie jest to seria wybitna, czy szczególnie warta uwagi, ale nic się nie straci oglądając ją. Pozycja lekka i w miarę zabawna (chociaż widziałam o wiele lepsze komedie), w sam raz dla relaksu…
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 18.09.2007 16:18
    ZL
    Komentarz do recenzji "Zombie Loan"
    Mnie seria zainteresowała, jako czysta rozrywka, nie siląca się na pseudofilozoficzne przesłanie, zapowiadała sie ciekawie. Dużo czarnego humoru, siły nadprzyrodzone, krew i mrok w granicach dobrego smaku, czego więcej trzeba żeby się zrelaksować? Rzecz w tym, że od początku nastawiałam się na conajmniej 26 odcinków, a tu niespodzianka. Kiedy wreszcie Michiru przestała zachowywać sie jak skończona idiotka, udało mi się dowiedzieć czegoś znaczącego o głównych bohaterach i akcja zaczęła nabierać rumieńcow, zakończono serię. Po obejrzeniu jedenastego odcinka miałam ochotę rzucić czymś ciężkim w monitor, tak się nie robi!  kliknij: ukryte 
    Z całego serca odradzam wszystkim oglądanie Zombie Loan, szkoda czasu i nerwów. Graficznie jest to bardzo słaba rzecz, muzyka jest nieciekawa, a opening bardziej przypomina wycie niż śpiew. Mocno się zawiodłam i w zupełności zgadzam się z recenzją Avellany. Jednocześnie gratuluję twórcom – to prawdziwa sztuka, skopać w ten sposób serię z takim potencjałem.