Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Raikami

  • Avatar
    A
    Raikami 15.10.2016 22:07
    Takie nito dobre nito ok
    Komentarz do recenzji "Gakusen Toshi Asterisk [2016]"
    Kontynuacja 1 sezonu. Bardzo przyjemna, wciągająca. Brakuje dalszej kontynuacji przygód Amagaia i jego ferajny. Daje 7, bo daje rade i czekam na 3 sezon.
  • Avatar
    A
    Raikami 15.10.2016 21:37
    Bardzo przyjemne i całkiem wciągające
    Komentarz do recenzji "Gakusen Toshi Asterisk"
    Jakiś czas temu oglądałem Rakudai kishi no calvary i byłem nim całkiem zachwycony. Pomysł mimo odgrzewanego kotleta był na swój sposób inny. W przypadku Asterisku, można byłoby powiedzieć, że oglądamy Rakudai w innym wydaniu, jednak jest coś, co w moim osobistym odczuciu jest znacznie lepsze od samego w/w tytułu. Mianowicie, Rakudai od początku wyjawiał sekrety fabularne co mi osobiście zniszczyło poniekąd zabawę z odkrywania i poznawania głównego bohatera. Asterisk za to tworzy od początku standardowy schemat, który zwyczajnie działa. Jest postać owiana tajemnicą i za jej sprawą główny bohater otacza się dozą tajemniczości. Poza tym każda postać jest na swój sposób bardzo ciekawa. Mimo, że dowiadujemy się o Kirin i Sayi sporo, to ostatecznie dalej nie wiemy do końca jak to wszystko wygląda naprawdę.

    Asterisk to anime przyjemne fabularnie. Gdyby bohatera z Rakudai wymienić z Amagaiem w Asterisku, to otrzymalibyśmy super ciekawy produkt. Ale nie można mieć wszystkiego a co do samego Amagaia, wydaje mi się, że jeszcze pokaże pazur w 3 sezonie.

    Polecam i daje zasłużone 7 jak na anime, które jako pierwsze od dawna zaciekawiło mnie.
  • Avatar
    Raikami 20.09.2016 22:44
    Komentarz do recenzji "One Piece"
    Shanks, Mihawk, Hody, Garp, Zoro? W każdym razie autor stworzył sobie koncept, w którym może pojawić się diabelski owoc o właściwościach jakie tylko sobie wymarzy. To dość fajne i uniwersalne, bo może zaskoczyć widza, zaś elitarność moim zdaniem wciąż pozostaje elitarna, bo zwróć uwagę, że w większości nasi Antagoniści są dość wysoko postawieni w społeczeństwie na podstawie czego można sądzić, iż było im łatwiej zdobyć owoc. Taki Donflamingo, Cesar (dobrze piszę jego imię?), Enel i inni, byli w pewien sposób „bogatsi” od innych. Fakt, owoców jest więcej niż na początku. Moim zdaniem zanik elitarności jest spowodowany brakiem zaskoczenia ludzi na władających owocem. Kiedyś ciało luff'yego było kontrowersyjne, obecnie jak ktoś go widzi, nie jest wielce zaskoczony. Jeśli Oda postanowiłby wrócić do kontrowersyjności postaci posiadających diabelski owoc, wszystko byłoby ok.
  • Avatar
    A
    Raikami 5.05.2016 16:51
    Rozdarty
    Komentarz do recenzji "Guilty Crown"
    I Serię oglądnąłem blisko rok temu, ale dopiero teraz naszło mnie żeby przelać swoje myśli. Powodem były chyba przewijające się soundtracki, które zapadły najbardziej w mojej pamięci. Guilty Crown to anime z prawie każdej strony przeciętne. Pomysł był ambitny i pretendujący do dzieła oryginalnego a także wybitnego, gdyby pominąć kilka schematów znanych bardzo dobrze z Code Geass, NGE lub innych podobnych serii. Zresztą wtedy nie bałbym się dawać oceny wyższej niż 6.

    II Nie powiem żebym źle się bawił podczas oglądania, choć bywały nieraz chwile, kiedy miałem dość… Intryga kręcąca się wokół Shu była na tyle dobra, że jej finalne wyjaśnienie stało się również „dobrym” rozczarowaniem. Piszcząc dobrym, mam na myśli wyjątkowo nieprzyjemne rozczarowanie. To co ratowało wiele razy klimat i samą serię GC, to muzyka. Prawdziwie magiczna, głęboka, chwytająca za serce, zapadająca na długo w pamięci. Być może ona była naczelnym płomykiem, który utrzymywał zapałkę stale zapaloną na serię anime.

    III Czy mam coś za złe? Wiele rzeczy, zaczynając od niepotrzebnego wykorzystywania motywów znanych z serii wymienionych przez recenzenta jak również popsucie charakterów głównych bohaterów. Inna rzecz jaka mogła uratować Guilty Crown, to przemyślane przedstawienie postaci. Shu nie był wcale ciekawą postacią i często robił rzeczy, które nie tłumaczyła żadna logika. Nawet jeśli był zaszczuty lub manipulowany, ciągle robił rzeczy, których sensu nie było widać. Czasami nadrabiał dziwne pomysły epickimi akcjami jak np: tą, kiedy dokonał zemsty po śmierci pewnej osoby. Ale takich fajnych zwrotów akcji było niewiele i do dzisiaj jedynie co zostaje w moim serduchu to genialne udźwiękowienie a także (o dziwo) Inori, która była z nim powiązana.

    IV Uważam, że seria uczciwie zasługuje na mocne 6. Ja daję jej niesprawiedliwe 7 tylko dlatego, że oprawa muzyczna zapadła mi w pamięci najlepiej i najmilej. Tylko dzięki niej potrafię wspominać Guilty Crown bez wielkich żalów. Czy polecam? No cóż… Jeśli nie macie nic lepszego do oglądania, to czemu nie?
  • Avatar
    A
    Raikami 29.04.2016 21:13
    O kurcze
    Komentarz do recenzji "Kotonoha no Niwa"
    Nie jestem fanem okruchów życia, ale ta produkcja zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłem sięgnąć po nią i całkowicie poświęcić jej uwagę. Chciałem wyłapać wszelkie przesłanki twórcy i o dziwo… Wyłapałem ich całkiem sporo, ale nie to jest ważne.

    Ogród słów (Kotonoha no Niwa) wycisza. Jest to twór z całą pewnością osobliwy pod względem samego wątku romansu, ale nie trąci odrazą, a wręcz przeciwnie. Stawia samego widza w poniekąd moralnym dylemacie. Uczucie ukazane przez gł. bohatera było naturalnie rozwinięte i miało rację bytu, biorąc pod uwagę to co wiedział/nie wiedział Takao Akizuki o swojej towarzyszce. Ponad to, sam bohater był zdecydowanie dojrzały jak na swój wiek, co w zestawieniu z pozoru niedojrzałą kobietą dawało obraz lekko satyryczny, ale o zabarwieniu wyjątkowo delikatnym i nie obrażającym ani produkcji, ani widza.

    Dawno nie oglądałem czegoś co tak umiliłoby mi czas i sprawiło, że uśmiechnąłbym się razem z bohaterami. Ogród słów jak najbardziej tego dokonał, pozostawiając mnie w nieprzeniknionej, spokojnej ciszy.

    Polecam wszystkim amatorom okruchów życia i tym, którzy chcą spędzić miło czas.

    Wystawiłbym 9/10, ale biorąc poprawkę na to, że seans zamyka się w 40 minutach i domyka praktycznie wszystkie najistotniejsze informacje (z naprawdę drobnymi wyjątkami, które w każdej serii się znajdują), daję 10/10. Proszę mnie nie zjeść za lekko zawyżoną ocenę.
  • Avatar
    A
    Raikami 10.04.2016 21:58
    Historia Magi w anime, to tylko przystawka do głównego dania
    Komentarz do recenzji "Magi: The Kingdom of Magic"
    Magi oglądnąłem jakiś czas temu, byłem wtedy całkiem zachwycony serią. Może szału nie zrobiła, ale wyjątkowo mi przypadła do gustu. Dopiero kilka dni temu zabrałem się za mangę i powiedziałem szczere „Woo…” ponieważ rzadko zdarza się aby jakakolwiek seria tak bardzo zrobiła na mnie wrażenie. To co serwuje nam anime jest dobre, ale jest dosłownie przystawką dla całej historii, która nawiasem pisząc, dalej wychodzi.

    Zakładam, że po skończeniu Mangi a także wznowieniu anime, Magi podbije serca widzów. Nie pamiętam serii, w której tak dobrze poruszane byłyby motywy, niewolnictwa, rasizmu, oddania, wiary, obłąkania i tak dalej. Może lepiej byłoby określić całą gamę wszelkich motywów mianem „przemyśleń filozoficznych”, z których można wyciągnąć wiele dla siebie, a przy tym dobrze się bawić. Jeśli ktoś nie może doczekać się kontynuacji serii, polecam przeczytać mangę. Nie. Bardzo polecam to zrobić. Po prostu zrócie to czym prędzej!

    Potężne zwroty akcji, przeogromna intryga, która nie ustępuje mimo wyjaśniania wielu tajemnic i jeszcze więcej ciekawych zwrotów akcji. Jeśli wydaje Wam się, że to co w Magi zobaczyliście było wszystkim, śpieszę z wyjaśnieniem: nie, to co pokazuje anime, to zaledwie skrawek niezwykle udanej, głębokiej i przemyślanej historii, która powinna zaskarbić sobie serca prawie każdego, bez względu na ulubioną tematykę anime/mangi.

    Dałem anime na start 7/10. Biorąc pod uwagę moją obecną wiedzę, daję nieoficjalne 9/10 (tylko dlatego, że wciąż nie znamy zakończenia, a to może całkiem popsuć serię. Oby się to nie stało).
  • Avatar
    A
    Raikami 8.04.2016 22:08
    Jak to ocenić?
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    Seria wciągnęła mnie momentalnie. Zacząłem ją oglądać przed południem, a skończyłem wieczorem. Cóż mógłbym powiedzieć o Hai to Gensou no Grimgar? Z jednej strony czuję zadowolenie po seansie, z drugiej delikatną frustrację. Zacznę od pozytywnych rzeczy. Spodobał mi się pomysł, realia świata i samo realistyczne podejście do postaci. Zabijając czuli poczucie winy. Przygotowywali się, pracowali byli sumienni w tym aby dążyć do sukcesu. Chillowe odcinki były bardzo przyjemne. Spodobał mi się odcinek, w którym Hal przytulił jedną z bohaterek. Poza tym fakt rozwijania u niego (stopniowo) przywództwa. Myślę, że ostatni odcinek idealnie zwieńcza jego rolę. Chociaż pomimo mojego zachwytu czuję dwie rzeczy, które ze sobą kolidują. Wszyscy byli bardzo szczerzy co przyczyniało się do zaskarbiania sympatii widza, z drugiej miałem wrażenie chwilami jakby ich role zostały odegrane bardzo sztucznie i bez polotu. Nie traktuję tego jako wadę, ponieważ w moim mniemaniu wystąpiła tutaj równoważnia: wda <-> zaleta.

    Poza tym, bardzo szkoda było mi  kliknij: ukryte 

    Bardzo fajnie został przedstawiony sposób rozwoju umiejętności. Jedynie czego mi brakowało w serii to poszerzenia zawartości merytorycznej. Wiem, że w ciągu 12 odcinków nie było na to czasu, ale wciąż ubolewam. Chciałbym lepiej poznać wszystkich bohaterów, wiedzieć coś więcej o Renjim, „szefie” z pierwszego odcinka i o samych realiach świata, który w swojej mroczno­‑sielankowej postaci kupił moje serducho.

    Ciężko ocenić tytuł sprawiedliwie. Uważam, że zasługuje na takie szczere 6+/10, ale ostatecznie pozostawię 7/10 z cichą nadzieją kontynuacji przygód Ochotników. :)
  • Avatar
    A
    Raikami 29.03.2016 16:57
    Kisnę ze śmiechu
    Komentarz do recenzji "Prison School"
    Zabrałem się za ten tytuł dość spontanicznie, zaciekawiony ciekawą animacją. Przyznam szczerze, że już dawno nie zdarzyło się żeby jakiś tytuł zrył tak bardzo mój mózg. Momentami naprawdę płakałem ze śmiechu, ilekroć widziałem knucia bohaterów. Seria spodobała mi się na tyle, że pomimo głupkowatych pełnych fanserwisu wstawek, zacząłem czytać mangę i przyznam, że dopiero w dalszej części Prison School zaczyna dziać się ostra jazda. To jak autor potrafi mieszać prawdziwą, honorową powagę z dziwnymi, głupimi, zboczonymi wstawkami, ryje pojmowanie z każdej strony. Przy okazji, jeśli komuś spodobały się wstawki z panią naparzająca mistrzowsko karate, będzie ich więcej, będą bardziej schizowe i zabawne. Ostatecznie, zostawiam tutaj pozytywny akcent. Anime do zabicia czasu, ale potrafiące rozbawić i zniszczyć.

    Mimo swojego porytego humoru, polecam ciepło. Oceny nie daję, bo nawet nie potrafię ocenić w/w tytułu.
  • Avatar
    Raikami 28.03.2016 12:52
    Re: Dont Łory
    Komentarz do recenzji "Gintama°"
    Dlatego napisałem, że prawdopodobnie zrobią kinówkę i zamkną nią całą serię. Chyba, że manga przyniesie na tyle materiału aby pociągnąć serię TV (w co powątpiewam). W każdym razie jeszcze, Gintama kiedyś wróci.
  • Avatar
    Raikami 27.03.2016 18:28
    Dont Łory
    Komentarz do recenzji "Gintama°"
    Anime kończy się na jakiś czas. Manga wszak dalej wychodzi, musimy jedynie poczekać na kontynuację wersji TV. Zwłaszcza, że z tego co pamiętam został jeden albo dwa arc'i do końca. Sądzę, że twórcy będą chcieli zamknąć Gintame filmem kinowym, ale kto wie? Może uda się puścić kolejną serię. Trzymam kciuki.
  • Avatar
    A
    Raikami 1.03.2016 01:36
    To jest recenzja, czy opowiadanie?
    Komentarz do recenzji "Noragami Aragoto"
    Zgodzę się z recenzentką, że kontynuacja przygód boga Yato jest wyjątkowo udaną kontynuacją, ale na litość boską… Czytając recenzję chcę przeczytać RECENZJĘ, a nie streszczenie fabuły interesującego mnie tytułu. Jeśli ktoś zdążył ją przeczytać, bez oglądania kontynuacji Noragami – współczuję. Właśnie ma zaspoilerowane jakieś 50% (w najlepszym wypadku) całego anime, gdyż wszystkie kluczowe wątki są przez osobę recenzującą bardzo wnikliwie opowiedziane. Pisanie recenzji pod wpływem emocji również nie jest rzeczą chwalebną. Ktoś może powiedzieć „skoro umiesz tylko narzekać, sam ją napisz”. Nie ma problemu, mogę napisać. Nie jest to „hejt”, a dygresja zniesmaczonego czytelnika. „Mój problem” jest problemem nieświadomych czytelników, bowiem mogą natknąć się na tego typu „recenzję” i mieć większość seansu z głowy, ponieważ nagle okaże się, że autorka porusza w swoim tekście większość ważnych motywów, które w normalnych warunkach przyprawiłyby widza o bardzo pozytywne a także miłe zaskoczenie. Szanujmy się, szanujmy czytelników i wreszcie, szanujmy widzów.

    Dla samego Noragami Aragoto zostawiam 9/10. Oceniłem serię jakiś czas temu, a swoją ocenę poprę w innym tekście. Być może nawet recenzji o ile taką popełnię.
  • Avatar
    A
    Raikami 27.02.2016 19:27
    Frustracja sięgnęła zenitu, grrr... 7/10
    Komentarz do recenzji "Tengen Toppa Gurren Lagann"
    To jedno z tych anime, do których zbierałem się kilka lat (poważnie), a kiedy zacząłem oglądać, nie potrafiłem oderwać głowy od kolejnych odcinków. Skończyło się to tak, że pomimo egzaminu, który miałem pisać następnego dnia – siedziałem i oglądałem odcinek za odcinkiem. Tengen Toppa Gurren Lagann był anime „innym” a w słowie innym zawarłbym określenia takie jak: wybitne, oryginalne, zepsute, realistyczne, przesadzone.

    Tak na dobrą sprawę jedyna rzecz, która obniża drastycznie moją ocenę TTGL, to zakończenie. Czuję się wyjątkowo zniesmaczony i sfrustrowany tym jak postanowiono zakończyć serię.

    Co mi się podobało? Niebanalna historia i przedstawienie głównego bohatera. To jak dojrzewał na oczach widza w naturalny i przystępny sposób. Jego zachowanie po przykrych incydentach i powrót do brutalnej rzeczywistości. Od zera do bohatera, aczkolwiek w jego wypadku był to los okraszony licznymi wyrzeczeniami i ostatecznie, przykrą dalszą historią. Inni bohaterowie także zwrócili moją uwagę, jednak nie na taką skalę. teraz pozostaje pytanie czy mamy Happy ending w tym tytule? Sam nie wiem. Zakończenie cholernie popsuło odbiór TTGL, niby wszystko potoczyło się logicznie, ale pozostawiło okropny, gorzki posmak frustracji, zawodu, smutku…

    Z całym szacunkiem do tanukowiczów, właścicieli strony i wszystkich innych, ale muszę to napisać. Los głównego bohatera można określić cytatem kapitana Bomby: „Biednemu zawsze wiatr w oczy i ciach".

    Moja ocena 7/10. Mimo wszystko, polecam.

    Zmoderowano wulgarną część cytatu.
    Moderacj
  • Avatar
    A
    Raikami 15.02.2016 14:26
    Męczące chociaż nawet ciekawe
    Komentarz do recenzji "High School DxD"
    Do anime podszedłem będąc z góry przygotowanym na klasyczne ecchi i komedię. Przyznam, że kilka śmiesznych momentów naprawdę rozbawiło mnie w niebo głosy, jednak cała reszta… Nie wiem jak przelać jasno swoje wrażenia, bo mógłbym je krótko nazwać: ciekawością, frustracją, zażenowaniem, a w tym wszystkim wciąż tli się jakaś niewytłumaczona przywara, która przyciąga mnie do następnych odcinków.

    Jak wspomniałem na początku, byłem przygotowany na ecchi. Zresztą sam lubię jak od czasu do czasu bohaterka rozluźni dekolt. W przypadku High school DxD, ecchi było strasznie męczące. Okej, temat cycków ukazanych w całkowitym akcie, to bardziej śmiały i oryginalny krok naprzód. Jednak w połączeniu z irytująco i niesmacznie sprośnym bohaterem, dla którego wyznacznikiem sensu życia jest dotknąć kobiecego biustu, a być przy tym totalną ofermą, raziło mnie po oczach. Przeszło mi przez myśl kilka razy „zostaw ten shit”, ale ostatecznie coś mnie ciągnęło żeby oglądać dalej. Pisząc ten komentarz jedynie co mi przychodzi do głowy, to odrobina bezmózgiej komedii, która od czasu do czasu wprawiała mnie w napady śmiechu + motyw Sacred Gearów, który bardzo zawrócił moją uwagę.

    Pierwsza seria nabiera tempa dopiero pod koniec i to tam zachęciła mnie do oglądnięcia kontynuacji. Pozostałe odcinki, albo frustrowały, albo ciekawił strzępami fajniejszych akcji, ewentualnie żenowały sposobem podejścia młodocianego zboczeńca do nagości i tego co się dalej działo. Możliwe, że wyrosłem z tego typu anime, dlatego moja opinia jak również podejście jest takie, a nie inne.

    Zostawiam 6/10 z wielkim zawodem, bo mogło być lepiej, gdyby kreacja Issei'a była trochę bardziej przyziemna.
  • Avatar
    A
    Raikami 8.02.2016 22:33
    Dokładnie jak w recenzji
    Komentarz do recenzji "Akame ga Kill!"
    Mam nawyk czytania wnikliwie recenzji oraz komentarzy innych przed oglądnięciem jakiejś serii. W przypadku Akame ga kill zrobiłem coś odwrotnego. Nie czytałem ani recenzji, ani komentarzy, za to podszedłem na sucho do tego anime, czytając recenzję po oglądnięciu. I tak… Recenzja idealnie odzwierciedla moją opinię na temat omawianej tutaj serii.

    Jednak najważniejszym aspektem całej historii, który każdy powinien mieć na uwadze, oglądając Akame ga Kill to -> nie przywiązywać się do bohaterów. Przyznam, że każda nieoczekiwana śmierć każdego z bohaterów -> zarówno tych dobrych jak złych -> była na pewien sposób raniąca uczucia. Chociaż zdarzyły się postaci, których śmierć jakoś nie specjalnie mnie ruszyła, tak przy kilku łezka próbowała się zakręcić.

    Coś co bym dodał do samej recenzji, to akcent romansu. Był poplątany, ale w tej swojej poplątanej formie, na pewien sposób przedstawiał wiarygodnie uczucia bohaterów. Choć i dozę dziecinady lub szaleństwa również mógłbym dorzucić do kociołka miłosnych westchnień w Akame ga Kill.

     kliknij: ukryte 

    Anime oceniam na… Hmmm trudne pytanie, ale dałbym mocne 7/10. Mimo wszystko, dobrze się bawiłem, pomimo goryczy utraty kilku fabularnych „pionków”.
  • Avatar
    A
    Raikami 26.01.2016 16:20
    Niby nic niezwykłego, ale bawiłem się dobrze!
    Komentarz do recenzji "Rakudai Kishi no Cavalry"
    Ilość różnych konceptów, które mieści w sobie to anime jest na tyle duża, że 90% oglądających dostrzeże dawno utarte schematy. Wymieniać ich nie ma sensu, bo każdy kto zapoznał się z tym tytułem i seriami podobnymi, dostrzeże różne podobieństwa. Tak jak napisał autor recenzji. Niby coś co było, ale sprawia wrażenie czegoś świeżego i oryginalnego.

    Fabularnie anime kuleje, ale zostawia furtkę na drugą serię, którą chętnie przytuliłbym. Jedynie co mi słabo leżało w Rakudai, to wątek romansu. Kompletnie mi nie podszedł, chociaż zabawne akcje jakie z niego wynikały, wprawiały mnie w napady szczerego śmiechu. Czy mogę mieć jeszcze coś za złe temu anime? Może zbytnia bezpośredniość w przekazywaniu informacji. Praktycznie po pierwszych 3 odcinkach wiemy bardzo dużo o samym Ikkim, co psuje w moim odczuciu otoczkę tajemnicy, ale dalej nie przeszkadza w oglądaniu i dostarcza sporo dobrej zabawy.

    Nie da się powiedzieć, że Rakudai Kishi no Cavalry jest dziełem wybitnym. To przeciętniak, który dostarcza dużo dobrej zabawy jakby przeciętniakiem nie był. W mojej ocenie jest to coś pomiędzy 6/10 lub 7/10 chociaż bardziej 6+/10, ale przez wzgląd, że… Kurcze… Naprawdę dobrze się bawiłem, daję z czystym sumieniem 8/10. :)
  • Avatar
    A
    Raikami 26.01.2016 00:20
    Nudne, ale pokrowiec fajny
    Komentarz do recenzji "Robotics;Notes"
    Zacząłem oglądać z nudów i jak rzadko trafiam na serie, które mnie nudzą, tak ta znudziła mnie do granic możliwości. Na samym początku zamysł był interesujący. Uważam, że mogła z tego wyjść naprawdę ciekawa historia. Ostatecznie dostajemy niespecjalnie przemyślany produkt, który zachęca budującą się intrygą i rujnuje wszelkie oczekiwania nudną, bezproduktywną paplaniną. O ile podobał mi się zamysł z chorobą dwójki głównych bohaterów, o tyle cała reszta była pociągnięta jakoś „nijak” przez 80% odcinków. Fajne i zabawne momenty mógłbym wyliczyć na palcach jednej dłoni, bo jak wspomniałem choroba była ciekawa i ilekroć pojawiała się wraz z tajemniczą otoczką, tylekroć bawiłem się wyśmienicie. Tak samo mógłbym napisać o relacji Kaito z Akiho, jednej sytuacji z Furugoori (o której napomknął autor recenzji) oraz Irei pod koniec serii. Na tym bym urwał. Anime zrobiło mi pierwszym odcinkiem jakieś nadzieje, potem kolejne dwa pomimo wiejącej nudy, dalej budowały wielkie oczekiwania. Ostatecznie mogę powiedzieć, że jedyna rzecz, która najbardziej mi się spodobała to skórzany futerał na „tableta” z dyndającym piórem, który zdobyłem na zamówienie wprost dla swojego telefonu. <3 :D
  • Avatar
    A
    Raikami 3.11.2015 19:05
    8/10
    Komentarz do recenzji "Kakumeiki Valvrave 2"
    Lubię, kiedy anime jest spójną i całkiem zamkniętą historią. W wypadku drugiego sezonu Valvrave można powiedzieć o całkowitym jej załamaniu oraz porzuceniu mnóstwa ciekawych wątków fabularnych, których z czasem oglądania bardzo brakowało.

    Mam w naturze tak, że oglądaną serię ciągnę do samego końca. Tutaj drugi sezon był… Nudnawy, kurcze… Pierwsze 6 odcinków oglądnąłem jednego dnia, odstawiłem serię, by oglądnąć ją do końca kilka dni później. O ile pierwsze Valvrave wciągnęło mnie swoją ambitną intrygą, o tyle w kontynuacji intryga nie istniała. Albo inaczej, odeszła od tego co początkowo było nam zaserwowane. Mnie osobiście cholernie spodobał się motyw wampiryzmu i tego jak konsumował runy główny bohater. Liczyłem na wyjaśnienie, a tego niestety się nie doczekałem. A przynajmniej potraktowano informacje o jego atakach bardzo delikatnie.

    Neologizmów w drugiej serii pojawiło się na tyle dużo, że aby czerpać jakąkolwiek rozrywkę z oglądania, trzeba było przymknąć oko z nadzieją „może to tylko przejściowe”. W ten sposób chociaż zakończenie anime było dla mnie średnio satysfakcjonujące, o tyle nie mogę ukryć – ostatnie sceny strasznie mnie wzruszyły. Wręcz byłem zaskoczony (dalej jestem). Z tego powodu przez wzgląd na pół­‑przewidywalny ending przygód Harukiego i Valvrave'ów wystawiam ocenę 8/10 mając w głowie pierwszy sezon i ostatnie odcinki Kakumeiki Valvrave 2.

    Wylałem sporo negatywnych odczuć, ale w dalszym ciągu będę uważał serię za dobrą i przyjemną. Mimo wszystko zamysł był świetny, a tworzące się na naszych oczach relacje Haru i L­‑Elfa doprawił w miły sposób całokształt i chyba to właśnie one  kliknij: ukryte .

    Wady są, w takich momentach zwykle przymykam oczy na niedociągnięcia jeśli seria faktycznie miała ambicje. Ta miała, nie wykorzystała ich, ale to już należy potraktować indywidualnie. Ubolewam nad zdjęciem mojej ulubionej bohaterki na bardzo długo z ekranu oraz tego jak jej uczucia nie zostały rozwinięte między nią a pilotem V. 01.

    Koniec końców, bo mógłbym pisać jeszcze długo – Polecam serię każdemu kto ma ochotę na mechy, trochę romansu i ciekawy koncept przypadłości pilotów Valvrave'ów. Będziecie pewnie z kilku rzeczy mało usatysfakcjonowani, ale wraz z finałem powinna wrócić całkiem dobra opinia o całości. (O ile przymkniecie na kilka faktów oko) :)
  • Avatar
    A
    Raikami 25.10.2015 21:43
    Niedoceniona perełka ze skazą
    Komentarz do recenzji "Kokoro Connect"
    Koroko Connect miałem okazję oglądnąć jakiś czas temu i nie żałuję. Szukałem czegoś lekkiego, ale jednocześnie nietuzinkowego. Coś co pochłonie mnie fabułą i zaimplementowaną w niej intrygą. Koroko jak najbardziej spełniło moje oczekiwania. Zainteresowało, wciągnęło i sprawiło niejednokrotnie, że pod maską pozbawioną emocji, na mojej twarzy odmalowywał się uśmiech bądź wzruszenie. Zgodzę się też z niektórymi przedmówcami anonsem Nagase, która faktycznie była wkurzająca. Ale to właśnie dzięki niej seria nabrała pewnej formy. Oglądając ją, często widziałem w bohaterach przenośnię swoich znajomych idealnie wpisujących się w kreację. Być może to także zaważyło na moim odbiorze. Niemniej w tej swojej fantastycznej otoczce zawiązującej całą intrygę, anime wypadło nadzwyczaj dobrze. Zakończenie uważam za satysfakcjonujące razem z naszymi bohaterami dynamicznymi, którzy w wyniku psot Heartseeda, przeszli bardzo miłą przemianę. Nie jest to od tak banalna historia, w której możemy przewidzieć scenariusz. Prawdę mówiąc pod względem tajemnicy do samego końca będziemy ściskani w niepewności. Podoba mi się, Lubię to i wgl.

    Oczywiście wady także się znajdą, ale na te nie zwracałem szczególnej uwagi. Były w moim odczuciu mało znaczące. Zresztą oglądam serię nie dla wyszukiwania błędów, a przyjemności. Tym bardziej, że na początku swojej wypowiedzi zaznaczyłem „Szukałem czegoś lekkiego (...)" ^^ Z takim nastawieniem najlepiej podejść do Koroko Connect. Wydaje mi się, że tylko wtedy widz może zostać miło zaskoczony i wciągnięty w historię piątki licealistów. :)