Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Raikami

  • Avatar
    A
    Raikami 4.12.2017 01:41
    Ojejku jakie to fajne, urocze i miłe!
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail: Dragon Cry"
    Jestem pozytywnie zaskoczony. W pierwszych minutach zdałem sobie sprawę jak tęskno było mi za tym starym dobrym fairy tail, które odegrało w moim życiu osobistym nie mały epizod. Poczułem ducha dawnych lat i z błogą radością oglądałem seans. Nie jest to nie wiadomo jak wybitna produkcja. Opowiada sztampowe historie, przebieg akcji można przewidzieć, a mimo to jest wciąż na tyle fajna i momentami urocza, że z sympatii dla tego uniwersum nie da się wytykać palcami błędów, bo byłoby to niesprawiedliwe. Dragon Cry nie stara się być dziełem wybitnym, a karmi fanów tym czym zwykł darzyć seans z FT na początku 1 serii. Przygodami, walkami. Sam odczuwam ogromny ładunek sentymentalny po obejrzeniu filmu.

    I mimo wszystko seria bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła w jednym momencie. Walka Erzy zakończyła się najciekawiej. :D Totalnie nie przypuszczałbym takiego obrotu spraw :O!  kliknij: ukryte 

    Mimo, że w moich oczach, po przeczytaniu mangi mam raczej gorzkie wspomnienia o FT i sam 3 sezon ze smutkiem skreśliłem, to tutaj bawiłem się dokładnie tak jak na początku serii telewizyjnej. Większość rzeczy – klimat, komedia, gildia, za które pokochałem Fairy Tail miało tutaj miejsce.

    Smutna jest niestety świadomość, że dla mnie ta kinówka będzie pożegnaniem z serią. Dalsze przygody są dostatecznie rozczarowujące na wielu płaszczyznach. Chce pamiętać te dobre czasy FT, a nie te żenujące. Więc raczej nie zdecyduję się na obejrzenie 3 sezonu. Liczę za to na kolejny film kinowy!

    Dragon Cry sprawił mi satysfakcję a co więcej, zmył gorycz z serducha jaką pozostawiła manga i jej zakończenie. Polecam gorąco wszystkim, to najprzyjemniejsza ekranizacja przygód FT od bardzo dawna.

    Film zasługuje na 7+/10, osobiście wystawię notę 9/10 za bardzo pozytywny odbiór oraz przypomnienie mi ducha starego, dobrego Fairy Tail.
  • Avatar
    A
    Raikami 28.11.2017 12:01
    Za drugim razem
    Komentarz do recenzji "Kimi no Na wa"
    Kiedy hype minął, a mnie udało się dorwać do tego tytułu raz jeszcze, mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że trochę zawyżyłem poprzednio ocenę. Niemniej nie zamierzam jej zmienić na niższą. Mimo wszystko coś w tym filmie było takiego magicznego i długo zastanawiałem się co, a odpowiedź była prostsza niż myślałem. Oprawa audiowizualna. Muzyka zdecydowanie zapada na bardzo długo w głowie, zresztą sam utwór przewodni jest tak charakterystyczny, że bębni swoje rytmy ilekroć ktoś wspomni przy mnie „Twoje imię?”. Fabularnie coś nie zgrzyta, trochę fantazjuje i z pewnej perspektywy może być creepy lub po prostu smutne. A i tak wciąż ta „magia” sprawia, że przymykam oko na wiele i staram się dobrze bawić.

    Szkoda, że scenariusz nie trzyma tego samego poziomu co chociaż „Ogród słów”. Nie mówię, że ten tytuł jest świetny, ale również dobrze oglądało mi się go, zwłaszcza pod względem czysto fabularnym.

    Czy mogę polecić? Mogę, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Trzeba poczytać trochę o tym filmie żeby podjąć słuszną decyzję.
  • Avatar
    A
    Raikami 13.11.2017 02:00
    Bardzo fajna kinówka!
    Komentarz do recenzji "Kuroko no Basket: Last Game"
    Nie rozumiem rozczarowania moich poprzedników. Czy to było niby aż tak przekoloryzowane w odniesieniu do sezonu 2 i 3? Wydaje mi się, że nie. A jeśli już, to wszystko rozbijało się o kwestie, które z perspektywy poprzednich sezonów były do przyjęcia. Nie mówię o całkowitej logice, ale ta przestała grać 1 skrzypce już podczas seansu z seria TV.

    Ktoś kto lubi KnB powinien sięgnąć po ten tytuł. Sam byłem bardzo ciekawy jakby to było postawić w jednej drużynie na nowo całą Cudowną Generację wraz z Kagamim i co by z tego wyszło. Dla mnie mecz w Last Game był mega przyjemny i satysfakcjonujący biorąc pod uwagę, że wszyscy moi ulubieni bohaterowie grali na boisku w jednym teamie. Prawdopodobnie żeby wprawić się z dobrym nastawieniem na tę kinówkę, warto byłoby sięgnąć po dodatkowy odcinek KnB mający miejsce po turnieju zimowym. (Urodziny Kuroko). Tam CG pierwszy raz pokazane jest w bardzo sympatycznej otoczce grające ze sobą w kosza. Film kinowy był dla mnie rozwinięciem tematu i co ważniejsze, sprawiał radość.

    Antagoniści w moim odczuciu nie pojawili się z „tyłka”, za to ich pobudki były wyjątkowo niemądre. Wydaje mi się, że w takich wypadkach państwo miałoby prawo wydalić ich poza granice i dać bana na przylot do kraju za obrazę, ale wtedy sens filmu nie miałby racji bytu. Niemniej, seans dawał dozę rozrywki. Wszystkim sezonom postawiłem solidne 7, kinówce stawiam solidne 8.

    Szkoda, że ścieżka dźwiękowa była dość uboga. Zwłaszcza, że w serii telewizyjnej było kilka perełek.

    Ogólnie polecam. Zwłaszcza tym, którzy bardzo chcieliby zobaczyć walkę między drużyną złożoną z CG i Kagamiego a jakąś inna silną drużyną.

    8/10. Było fajnie!
  • Avatar
    A
    Raikami 12.11.2017 21:35
    Stabilne 3x7
    Komentarz do recenzji "Kuroko no Basket 3"
    Po obejrzeniu KnB od 1 do 3 sezonu mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że to anime będzie na podobnym poziomie lubości co Haikyuu. Bawiłem się bardzo dobrze. Fajnie stworzeni bohaterowie, sympatyczny protagonista. Chociaż… Od połowy 2 sezonu ilość super mocy zaczęła mnie w pewien sposób irytować. Mimo to, dobrze spędziłem czas przy tym tytule. Kuroko, Kise, Aomine, Akashi to jedne z ciekawszych postaci i gdyby nie ich kreacja, Kuroko no Basket straciłoby swój urok.

    Zastanawiałem się, która seria sportowa najbardziej przypadła mi do gustu i muszę przyznać, że nie wiem. Oglądając Haikyuu, kibicowałem i przeżywałem mecze razem z bohaterami. Przy KnB przyjąłem do wiadomości wydarzenia i śledziłem je uważnie, ale bez takich samych emocji choć z taką samą przyjemnością.

    Osobiście polecam serię każdemu. Sam nie interesowałem się sportowymi tytułami, a tutaj proszę! Miłe zaskoczenie.

    7/10
  • Avatar
    A
    Raikami 18.10.2017 15:57
    Komentarz do recenzji "Black Clover"
    Obejrzałem 1 odcinek i z miejsca poczułem zażenowanie i irytację głównym bohaterem serii. W związku z tym postanowiłem poczytać mangę i tam problem znika. Fabuła jest oklepana, ale potrafi wciągać. Black Clover jest dosłownie czymś pomiędzy Fairy Tail a Naruto. Prawdopodobnie jeszcze jakieś anime można dodać do tego tytułu, ale już mając tamte 2 bazowe tasiemce, można wysnuć ocenę. Nie widzę tutaj niczego odkrywczego. Jako zabijak czasu jest świetny, ale o zgrozo! Prawdopodobnie nie przekonam się do anime. Pozostanę w bezpiecznym zasięgu mangi, śledząc komentarze i opinie. Kto wie? Może z czasem Asta w wersji telewizyjnej nie będzie tak irytujący (chociaż szczerze w to wątpię).
  • Avatar
    Raikami 29.09.2017 18:37
    Re: Ubaw po pachy.
    Komentarz do recenzji "Gintama"
    Mnie namawiali znajomi na Gintamę dobre 2 lata. Z początku też miałem problem przez poczucie humoru, do którego trzeba przywyknąć. Miałem nawet zrezygnować całkiem z oglądania, ale wtedy postanowiłem zobaczyć, czy dam radę nakręcić się na to anime jeszcze raz. Obejrzałem spoiler z 2 sezonu (walka na cmentarzu) i wtedy załapałem Gintamowego bakcyla. Faktycznie Arc z Benizakurą to pierwszy flagowy epizod zrobiony na poważnie i pokazujący co tak w rzeczywistości kryje się za całą otoczką głupkowatego humoru. Wtedy też można zdać sobie sprawę jak niewiele wiadomo o samym Gintokim co potęguje zaangażowanie w dalsze oglądanie, łapiąc w dłonie każdy ochłap informacji o nim. I tak jak już moi przedmówcy wspominali. Bardzo często żeby zrozumieć pewne późniejsze gagi, trzeba znać te humorystyczne odcinki. Po Benizakurze kolejnymi fajnymi arcami były moim zdaniem Yoshiwara i Pająk. A może inaczej – najfajniejszymi, bo poważne rozdziały w Gintamie zawsze są fajne.
  • Avatar
    Raikami 17.09.2017 22:44
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online: Ordinal Scale"
    Gdzie miałaś przyjemność obejrzeć film?
  • Avatar
    Raikami 9.09.2017 12:12
    Re: Niby bardzo dobre na tle innych, ALE
    Komentarz do recenzji "Kokoro Connect"
    No, ale jak chcesz się przeciwstawić czemuś co wykracza poza granice logiki? Bohaterowie zostali niejako przymuszeni do całego tego „cyrku”, co jest nie tylko problematyczne jak cholera, ale także niebezpieczne. Oglądałem to anime bardzo dawno temu, ale ostatecznie najbardziej w tym wszystkim ciekawiły mnie reakcje postaci na zjawiska paranormalne, które im się przydarzyły. Nie wiem na jakim etapie oglądania jesteś, ale tam przygoda nie kończy się jedynie na zamianie ciał. To bardzo naturalne, że czują się zagubieni i nie do końca wiedzą co robić. Poza tym (jeśli mnie pamięć nie myli), próbowali wypierać problem.
  • Avatar
    A
    Raikami 23.08.2017 16:06
    Niezobowiązująca, a jakże urocza seria
    Komentarz do recenzji "Tsurezure Children"
    Jedna z tych serii, która sprawuje się idealnie na spokojnie, nudne dni. Co więcej! Lekka, zabawna i urocza do bólu. Rzadko zdarzają się serie, w których męska część bohaterów nie zachowuje się jak dzicz podniecona rozmową z dziewczyną. Bez rozwodzenia się, każdy tutaj prawdopodobnie zna schemat bohatera ofermy. W Tsurezure Children także uraczymy taki schemat, ale jest on jakoś w tym wszystkim ciekawie przedstawiony. W sumie nie zastanawiałem się nad tym głębiej, ale pisząc teraz ten wpis mogę dodać, że wszystkie pary w tym anime pokazują inne zestawienie osobowości. Raz mamy dziewczynę Tsundere i przewodniczącego, który potrafi skutecznie utemperować swoją dziewczynę. W innym przypadku znajdzie się parę obustronnie zakłopotaną? Takie dwie ofermy życiowe, które chcą ze sobą zrobić to i owo, ale nie potrafią z różnych przyczyn (co bywa zabawne). Jeszcze innym razem spotykamy chłopaka, który jest bajkowym/książkowym księciem, gentlemanem, Casanową i dziewczyny z różnymi problemami, które w jego obecności potrafią zmienić myślenie.

    Odcinki niby po 12 minut, ale opowiadają urocze epizody nastolatków, które u młodszego widza mogłyby wzbudzić pewne refleksje. U starszego (jak ja) nawroty dobrych wspomnień z Gimnazjum i Liceum. Jest to na swój sposób satysfakcjonujące. Z perspektywy czasu widzę pewne podobieństwa zachowań między mną i moimi rówieśnikami z dawnych lat, a tym co zawarte w Tsurezure Children. Fajnie i miło się ogląda. Może i samo anime nie zasługuje na 9/10, ale ja mu taką ocenę wystawię na swoją własną egoistyczną potrzebę.

    Polecam zajrzeć do tego anime każdemu zainteresowanemu. Samą serię z pewnością będę polecał swoim znajomym. Ciekawie jest zestawić swoje spostrzeżenia z dawnych lat, z tym co zawiera Tsurezure. Czy byliśmy/jesteśmy podobni do tych schematów? A jeśli tak, to do których konkretnie?
  • Avatar
    A
    Raikami 4.08.2017 13:59
    Po seansie warto przeczytać recenzję
    Komentarz do recenzji "Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai"
    Jedno z tych anime, które bardzo mocno dzieli widzów. Jedni odnoszą wrażenie, że jest to dzieło wybitne inni wręcz przeciwnie. Mnie chociaż do łez nie doprowadziło, uważam je za godne uwagi.

    Rada na tę i każdą inną serię. Kierujcie się oceną oraz zdaniem użytkowników. Recenzenci to nie wyrocznie więc nie raz zdarzy się jeden z dziesięciu, którzy naklei łatkę „nie fajne”. To, że ktoś recenzuje dany tytuł nie czyni go ani ekspertem, ani osobą kompetentną do tego żeby przyznać co wam się będzie podobało, a co nie. Jeżeli jakiś tytuł ma słabą ocenę redakcji i recenzenta zaś użytkownicy oceniają go wysoko, znaczy, że coś jest na rzeczy. Nie jednokrotnie przekonałem się o tym, że pomimo słabej recenzji, seria jaką oglądałem była dla mnie w jakiś sposób wybitna. Powody są obszerne. Każdy z nas przeżył w życiu różne momenty, a te mogą się przewrotnie pokryć z wydarzeniami w danej serii. A może jakiś konkretny bohater? Jakaś myśl przewodnia? To co dociera do jednej osoby, nie musi docierać do drugiej.

    Kierujcie się wpierw zdaniem użytkowników, potem redakcji a na końcu recenzenta. To najlepsza selekcja tytułów do oglądnięcia.

    Pozdrawiam cieplutko :)
  • Avatar
    A
    Raikami 13.07.2017 12:18
    Odświeżający seans
    Komentarz do recenzji "Quan Zhi Gao Shou"
    To moje pierwsze zetknięcie z chińskojęzyczną produkcją anime. Prawdę mówiąc już w pierwszym odcinku sądziłem, że będzie to droga przez mękę. Na szczęście moje wątpliwości zniknęły wraz z toczącą się fabułą. Coś, co przyciągnęło mnie jak magnes to dojrzali bohaterowie z dojrzałą fabułą. Nie ma fanserwisu. Jest rażący po oczach niczym neony sponsoring, ale… Trzeba z czegoś zarabiać. Le Xiu czy lepiej znany jako Le Qiu to ten typ protagonisty, który przyciąga widza swoimi postępami, motywami, pomysłami. Świetny Leader, doza tajemniczości i drzemiącej pasji do tego co robi.

    Nie zgodzę się, że jest podobnym bohaterem jak Kirito z SAO. Podobieństwa typu: Zaczynał od zera, miał przeciwników, walczył z potworami itp nie trafiają do mnie. Le Xiu to całkowicie inny bohater z inną przeszłością, motywami i planowaniem. Obaj bohaterzy są najlepszymi graczami. Jednak tutaj Le Xiu jest zdecydowanie nad Kirito. Wiedza, doświadczenie, obycie z grą są na całkiem innym poziomie.

    NA PLUS: brak fanserwisu w jakiejkolwiek postaci, dojrzali bohaterowie, nie wyczuwalny romans. Chodzi mi o to, że bliższa relacja pewnej dwójki bohaterów jest widocznie głębsza. Może to być oczywiście jedynie przyjaźń, ale podświadomość podpowiada, że między tą dwójką próbuje pojawić się coś więcej. Ich wątek jest wyraźnie zaznaczony na podświadomości widza, będąc wciąż jedynie wątkiem epizodycznym. Dojrzałe relacje! Nieprzesłodzone realia, brak haremu, główny bohater nie jest ciamajdą jak prawie każdy chłopak w japońskich produkcjach.

    NA MINUS: Sponsoring bywa upierdliwy. McDonald jest WSZĘDZIE i w KAŻDYM odcinku. Chińskie dialogi. Po 2­‑3 odcinkach można się oswoić, ale wciąż język chiński gryzie się mocno z przyzwyczajeniami. Głosy postaci często są nietrafione, ale ma to miejsce przede wszystkim z postaciami drugo/trzecio planowymi. animacja jest słaba. Rzadko zwracam na to uwagę, ale tutaj bywały sceny z lotu ptaka, gdzie bohaterowie poruszali się jak postać w pierwszym GTA na konsolę PS1. Dynamika postaci została nierealnie odwzorowana do dynamiki scen. W japońskich wersjach często jest odwrotnie. Dynamika nie jest za wolna, ale za szybka.

    Nie wiem czy jasno to napisałem. Dla przykładu: w chińskim anime bohater, który powinien zrobić już 10 kroków zrobił zaledwie 4 zaś w japońskim anime bohater, który miał zrobić 10 kroków, zrobił 30.

    Na sam koniec.
    Chciałbym już zobaczyć następny sezon. Chiński dubbing jest trudny do słuchania, ale dla historii, fabuły, relacji i samych bohaterów oglądnę znowu i znowu. Polecam każdemu, kto boi się tej produkcji przez wzgląd na jej pochodzenie.

    Jeszcze tylko muzyka do dodania. Widać, że chińczycy nie potrafią ogrywać kawałków, które przy odpowiednim zmontowaniu łapałyby widza za serce. Niemniej gitara w endingiu to majstersztyk zaś 1­‑2 soundtracki potrafiły wywołać ciary na plecach. W ostatnim odcinku został użyty motyw zagrany na klawiszach. W połączeniu ze sceną, potrafił zaangażowanego widza rozczulić.

    Polecam oglądać to anime w wersji z angielskimi napisami. Na tę chwilę 13­‑07­‑2017r polskie napisy są całkiem dobre, ale źle zgrywają się z odcinkami. Są opóźnienia zaś ostatnie 2 odcinki nie są przetłumaczone. Lepiej zobaczyć po angielsku o ile ten język nie sprawia trudności.

    Zostawiam 8/10. Tak tworzonych bohaterów i relacji między nimi chciałbym widzieć więcej w japońskich produkcjach. Quan Zhi Gao Shou to bardzo dobra seria, ponieważ da się w nią uwierzyć. Da się uwierzyć w bohaterów i wreszcie da się uwierzyć w realia oraz relacje jakie tam zostały zawarte. Ode mnie ogromna łapka w górę i wielkie serducho dla w/w tytułu.
  • Avatar
    A
    Raikami 2.07.2017 21:44
    Ciekawy protagonista
    Komentarz do recenzji "Mahouka Koukou no Rettousei"
    Po obejrzeniu Mahoki mam smutne odczucia. Historia wydaje się wyjątkowo ciekawa. A przynajmniej wciągająca i angażująca chwilami. Niestety fabuła jest moim zdaniem jak sinusoida. Raz na górze, raz na dole.

    Angażująca wydawała mi się relacja między rodzeństwem głównych bohaterów. Chwilami trąciło niesmacznym romansem ze strony siostry, ale w gruncie rzeczy miło patrzyło się na tą uroczą dwójkę. Coś co potęgowało zaangażowanie w ich relację, to tajemnica jaka krążyła od pierwszego odcinka.
    Z wielu serii jakie widziałem, wciąż lubię te tytuły, w których główny bohater nie jest beksą bez umiejętności, wstydzącą się kobiet, ale na starcie typem górującym nad innymi.

    Kilka zwrotów akcji miło mnie zaskoczyło. Fabuły nie dało się tak łatwo przewidzieć. Nawet mając na uwadze walki, w których udział brał sam Tatsuya. Mimo, że mogliśmy przewidzieć kto wygra, nie dało się przewidzieć jak to zrobi.

    Mimo, że na samej górze napisałem o sinusoidzie tak seria dostaje ode mnie uczciwe 7/10. Warto umilić sobie wieczór Mahoką. Mimo, że temat szkoły magii i innych podobnych tematów był przerabiany dziesiątki razy, tutaj dostajemy coś powielonego, ale z bardzo przyjemnym głównym bohaterem. Przyznam z uśmiechem, że porównanie w recenzji do „techno­‑Jezusa ONII­‑SAMA SUBARASHI” jest całkiem trafne.

    Kontynuacja potrzebna na już. Gdyby nie brak wyjaśnień wielu wątków – pokusiłbym się o zostawienie 8­‑9/10.

    Uczciwe 7/10 z WIELKIM SERDUCHEM
  • Avatar
    Raikami 28.06.2017 21:58
    Komentarz do recenzji "Zero kara Hajimeru Mahou no Sho"
    Hej, czy w tej serii zawiera się wątek romansu?
  • Avatar
    A
    Raikami 20.06.2017 22:10
    Rozczarowujące
    Komentarz do recenzji "Strike the Blood"
    Chciałem porzucić Strike the blood, ale dałem mu szansę. Rzadko to przyznaję, ale żałuję seansu. Początkowo wydawało się ciekawe i o ile pomysł zostałby inaczej zrealizowany, moglibyśmy otrzymać porządną serię tv. Jedyna rzecz, która najbardziej przykuła moją uwagę to relacja Asagi z protagonistą. O ile Akatsuki był z początku całkiem dobrze rokującym bohaterem, o tyle z biegiem czasu jego kreacja zaczynała irytować. Do bólu powtarzane schematy, z których niewiele wynikało dla dalszej „fabuły”.

    Walki słabe, ale żeby wystawić lepszą notę temu anime uznajmy je za mało istotną część serii. Relacje między bohaterami kiepskie. Uczciwie pisząc, jedynie wspomniana wcześniej relacja zdawała się być tym takim „magnesem” do dalszego oglądania. Jeśli ktoś tak jak ja liczył na ciekawe zarysowanie historii obu postaci to już na tym etapie warto przestać oglądać.

    Każdy kolejny epizod = nowy ostateczny boss do pokonania = formułka bohaterów: "- Od teraz to moja walka. – Nie. To nasza walka.” Tak. Ta formułka do ostatniego odcinka się powtarza aż do znudzenia i politowania.
    W pierwszym odcinku Kojou wydawał się ciekawą postacią z ciekawą przeszłością… W następnych odcinkach osobowość i tajemnica jaką został owiany nagle przestaje mieć znaczenie. To kim była tajemnicza wampirzyca oddająca mu moc, jego koneksje w kwestii koszykówki. Skoro je zaznaczono całkiem wyraźnie w 1 odcinku, warto byłoby żeby miały jakieś odzwierciedlenie w fabule. Nie. Nie mają. Strike the blood gubi swoją tożsamość.

    Coś co mnie rozbawiło do łez, to sposób w jaki traktuje się bohaterów. Co z tego, że pewna osoba chwilę temu została śmiertelnie ranna i się wykrwawia. Usiądźmy przy niej i porozmawiajmy o tym jak ta nieprzytomna osoba chciałaby żebyśmy się zachowali! O! Przyszedł przeciwnik! Olejmy prawie martwą przyjaciółkę i lećmy daleko za wyspę na uprowadzony statek!
    Głupoty, głupotami poganiane.

    Nie rozumiem także pewnego zabiegu w tym anime. Na serię nałożono cenzurę. Dziewczyny się myją, para w okolicach intymnych zawsze obecna. NAGLE! W ostatnich odcinkach (a dokładniej jednym z ostatnich) postanowiono znieść cenzurę i pokazać jedną z bohaterek nagą. Bez cenzury. Pytanie dlaczego? Skoro sama scena niczego nie wniosła? Dosłownie… Bez tej sceny wydźwięk odcinka nie zmieniłby się.

    Mimo, że nie podoba mi się to do końca, tak jedna rzecz faktycznie udała się w pewnym stopniu na samym końcu. Ostatni nieoczekiwany obrót sytuacji.

     kliknij: ukryte 

    Zostawiam naciągane 4/10. Poważnie… Jest wiele lepszych anime, które o wiele lepiej sprawdzają się na nudne wieczory. Nie wiem. Może wyrosłem z takich głupot jak Strike the Blood?
  • Avatar
    Raikami 1.06.2017 22:02
    Re: Już tłumaczę.
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia [2017]"
    Z rozpędu nie podkreśliłem słowa „nie” i zamiast tego powstał sobie babol:

     kliknij: ukryte 
     kliknij: ukryte 

    Mój pedantyzm krzyczy o tą drobną poprawkę. :)
  • Avatar
    Raikami 1.06.2017 21:41
    Re: Już tłumaczę.
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia [2017]"
    Wzbudziłeś właśnie we mnie politowanie. Do takiego stopnia, że chętnie uraczę cię „kontrargumentem”. Otóż zacznijmy od początku. Tam wyżej napisałem ci dlaczego warto dać szansę temu tytułowi. Było to z mojej strony bardzo luźne i życzliwe.

    Uważam, że w takich sytuacjach, obcując z ludźmi twojego pokroju można pewne rzeczy spróbować nakreślić, wyjaśnić i tym samym spróbować zainteresować tytułem na tyle żeby wcześniejsze pejoratywne odczucia z seansu stały się lepsze.

    Przeczytałem twoją wiadomość, załamałem ręce i machnąłem ręką. Zrobiłem to dlatego, że już w pierwszym akapicie swojej wypowiedzi zbudowałeś sobie wizerunek zadufanego ignoranta, a drugim akapitem wycelowałeś we własne kolano. Skoro nie potrafisz przyjmować informacji od drugiej osoby, to znaczy, że rozmowa nie ma sensu. Wszelka dyskusja jest zwyczajnie bezproduktywna. Nie prowadzi do jakiegokolwiek miejsca. Więc po co męczyć się „kontrargumentem?”. Zresztą dla jakiej idei? Żeby doprowadzić do wymiany zdań, równających się ostatecznie treści zawartej w pierwszych wiadomościach? Masz swój punkt widzenia. Dla mnie głupkowaty, ale uszanowałem go i nie odpisałem nic więcej poza krótką konkluzją, narzucającą mi się w głowie.

    Kończę kontrargument na twoją ostatnią zaczepkę. Nie widzę powodu żeby marnować czasu w tak nieistotnym miejscu, tak nieistotnej rozmowie z również tak nie istotną osobą. Nie bierz tego ostatniego do siebie. Zwyczajnie nie znamy się, więc nie traktuję naszej wymiany postów poważnie i z jakimkolwiek wyższym entuzjazmem.

    Miłego ;)
  • Avatar
    Raikami 29.05.2017 23:25
    Re: Już tłumaczę.
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia [2017]"
    W takim razie My Hero Academia nie jest tytułem dla ciebie.
  • Avatar
    Raikami 17.05.2017 22:22
    Już tłumaczę.
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia [2017]"
    To co wg Ciebie jest pięta Achillesową głównego bohatera, wcale nie jest takie złe jak Ci się zdaje. Ile minęło czasu, od kiedy Midoriya otrzymał moc? On ją dopiero oswaja, uczy się jej. Ciężko panować nad mocą jeśli jedyny sposób na jej przetestowanie to poświęcenie swoich kończyn. Osobiście uważam, że to szalenie dobrze przygotowana postać. Zresztą czytam mangę i widzę jak świetnie jest przedstawiony Deku jako bohater dynamiczny. W anime jeszcze tego nie widać, ale na przestrzeni mangi jego charakter naturalnie się zmienia. Wszystko jest logiczne, ma swoje powody. Poza tym – TAK. MIDORIYA ZACZNIE WYGRYWAĆ WALKI BEZ POMOCY INNYCH, KIEDY OPANUJE CZĘŚCIOWO OTRZYMANĄ MOC. :) W mandze jest obecnie 137 rozdziałów. Te 137 rozdziałów to równowartość około 70­‑90 odcinków. Na przestrzeni czasu, Midoriya nie tylko zacznie uczyć się One for all, ale także BEZ NIEPOWAŻNYCH POWER UPÓW, urośnie w siłę. Dlaczego napisałem, że bez PU? Ponieważ on już w tej chwili ma całą moc All Mighta a nawet więcej, tylko nie potrafi z niej w pełni korzystać. W anime za jakiś czas nauczy się pewnego % swojej mocy. To będzie bardzo niewielki procent mniejszy niż 7 zaś kilkadziesiąt odcinków później dostanie wzmocnienie mocy o zaledwie 3% i będzie po tym trochę cierpiał.

    Dlatego warto być cierpliwym i dać mu szansę na rozgrzanie się. Zwróć uwagę, że do tej pory NIKT nie pokazał Deku jak korzystać ze swojej mocy. All Might poza tym, że przekazał swoją moc i wspomniał o konsekwencjach jej używania, nie trenował Midoriyi. Nie patrz tak rygorystycznie na postać protagonisty. To tak jakbyś nagle otrzymał do opanowania w pół roku nową, wymagającą umiejętność. Jeszcze mając na uwadze, że nie bardzo masz jak ćwiczyć, ponieważ grozi to licznym obrażeniom.
  • Avatar
    A
    Raikami 17.05.2017 22:08
    Podejście drugie
    Komentarz do recenzji "Kimi no Na wa"
    Ostatnio, kiedy zostawiałem komentarz pod tym filmem kinowym

     kliknij: ukryte 
    brakowało mi odpowiedniego słowa, którym potrafiłbym określić jakie uczucie wzbudził we mnie seans z Kimi no Na wa. Nim przeczytałem recenzję, obejrzałem film raz jeszcze i… stwierdzam, że recenzja idealnie pokrywa się z moimi odczuciami. Pisałem na początku o tym, że brakowało mi jednego słowa określającego Kimi no Na wa. Teraz wydaje mi się, że wiem jakie słowo idealnie pasuje. „Rozczulający”. Dokładnie taki jest ten film.

    Wciąż słucham z taką samą radością soundtracków, krajobrazy rozpieszczają moje oczy zaś sama opowieść połączona ze wszystkimi elementami wizualnymi i akustycznymi, w jakiś magiczny sposób rozczula mnie i sprawia, że gdzieś w środku próbuję wrócić do dawnych czasów. Nie jest to dzieło wybitne, ale zdecydowanie należy do takich ekranizacji, które mogą trafić w serducho. Można jedynie zapalić znicza ze smutku, że reżyser nie postanowił pogłębić opowieści, bowiem ta mogła efektywnie spotęgować wrażenia widza. Szkoda także, że z Kimi no Na wa nie postanowiono zrobić serii TV. Być może dłuższy czas antenowy lepiej wpłynąłby na samą historię.
  • Avatar
    Raikami 24.04.2017 19:48
    Re: What the hell?
    Komentarz do recenzji "Akame ga Kill!"
    Faktycznie. Zakończenie mangi, było nie tylko inne, ale w moim odczuciu znacznie lepsze. Szkoda, że wersja telewizyjna poszła własnym torem.
  • Avatar
    A
    Raikami 5.04.2017 13:14
    Komentarz do recenzji "Shokugeki no Souma: Ni no Sara"
    W pierwszym sezonie potrawy potrafiły wizualnie zbudować ochotę na coś do jedzenia. Drugi sezon pod tym względem kuleje. Poza drobnymi wyjątkami, większość dań była obrzydliwa. Nawet rozumując sens dobieranych składników więcej tutaj efekciarstwa niż faktycznego połączenia. Hobbystycznie uwielbiam bawić się w kuchni, także 1 sezon shokugeki miło mnie zaskoczył kilkoma potrawami, które w rzeczywistości zdawały egzamin. 2 sezon to zaprzeczenie logice smaku. Poczułem się jakby w 70% potrawy były pseudo inteligentnym stekiem bzdur. Słowo „stek” w poprzednim zdaniu nie było przypadkowe. W każdym razie poczułem jakby potrawy stawały się coraz bardziej przekombinowane i na mocy tego lepsze. Pal licho z logiką! wmówmy widzom, że to połączenie przyprawia o ekstazę i tak nie będą rozumieć z tego co się dzieje. Problem w tym, że jednak trochę wiem, interesując się światem kuchni polskiej, francuskiej i japońskiej a także odrobinę włoskiej.

    Przymykając oko na to, można czerpać z seansu sporo frajdy. Choć… W pewnym momencie oglądanie n­‑ty raz kulinarnej potyczki stawało się nudne, dlatego przewijałem na koniec odcinka żeby tylko wiedzieć kto wygrał. A przynajmniej w sytuacjach, w których miałem postaci drugoplanowe. Ostatnią potyczkę pomiędzy 3 postaci także przewinąłem do momentu degustacji, bo nie było sensu oglądać jak bohaterowie „ubijają jajka”.

    Temu sezonowi daję 6+ czyli naciąganą 7
  • Avatar
    A
    Raikami 5.04.2017 13:01
    Komentarz do recenzji "Shokugeki no Souma"
    Przyjemna seria, zdecydowanie odróżniająca się od innych shonenówek. Irytować mogą wyolbrzymione reakcje próbowanych potraw. Choć ten problem łagodnieje z każdym odcinkiem, ale i tak bywa niesmaczny. Muzyka przyjemna, choć jeden motyw przewijający się praktycznie przez cały pierwszy sezon, w tym samym momencie robił się nudny i żenujący. Za każdym razem, kiedy jury próbuje jakiegoś dania i jest ono smaczne, zawsze w tle leci ten sam utwór. Na początku było to bardzo fajne, ale z czasem zrobiło się zwyczajnie irytujące.

    Dobra seria, dodaję ją do biblioteki z ulubionymi pozycjami. Bacząc na koneksje między ojcem a synem, będę oczekiwał 3 sezonu. W powietrzu unosi się ogromny plot twist. Rzecz jasna jeśli ma się na uwadze Some i Erine ^^
  • Avatar
    Raikami 2.04.2017 23:03
    Re: Pierwszy odcinek: Powolutku
    Komentarz do recenzji "Boku no Hero Academia [2017]"
    Do pierwszego odcinka dodali smaczek, którego nie było w mandze, ale uważam to na plus. Jeśli będą trzymać się mangi i dodawać czasem takie smaczki, to 2 sezon zapowiada się w bardzo kolorowych barwach. :D
  • Avatar
    Raikami 30.03.2017 12:55
    Komentarz do recenzji "Gintama."
    Wyjaśniono jedynie, że Gintoki został po wojnie pojmany i skazany na ścięcie, ale egzekutor nie ściął go ponieważ „Tylko drugi człowiek może przywrócić komuś człowieczeństwo. Demon nie może sądzić demona.” Mnie interesuje w jakich okolicznościach Gin dał się pojmać. Wyglądało to tak jakby dobrowolnie oddał się wyrokowi śmierci. Zresztą co robił przed pojmaniem? Tułał się, mordował? Anime tego nie tłumaczy do końca.
  • Avatar
    A
    Raikami 29.03.2017 13:04
    Komentarz do recenzji "Gintama."
    Poprzedni sezon Gintamy wydawał mi się przyjemniejszy zarówno wizualnie jak i fabularnie. Walka Gintokiego z Shinsuke, to istny majstersztyk. Kontynuacja jest super, ale troszkę brakło mi rozwinięcia niektórych wątków. Same walki to była kwestia jednego odcinka. Wiem, że manga więcej materiału nie posiadała, ale chociażby wątek z Katsurą mógłby zostać wydłużony. Ostatnia batalia była jak dla mnie przegadana, chociaż wciąż chwytała za serducho. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na ostatni sezon. Ubolewam, że zbliżamy się do końca. Mam nadzieję, że autor stworzy jakieś dodatki, w których poznalibyśmy dokładniej przeszłość Gintokiego. W końcu był skazany na śmierć i czekał na nią w swojej celi a wiemy o tym tak niewiele… Zdaje się, że wiele ciekawego kontentu ukrywa się pod płaszczem teraźniejszości. Chciałbym dłuższy arc poświęcony tylko tematowi Białego Demona.