x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 2
Postać Shingo Natsume, reżysera, też jest istotna, bo to bardzo lubiana i szanowana postać, kiedyś też świetny animator. Ludzię po prostu lubią z nimi pracować, a to też ważne. To jest branża, która żyje i funkcjonuje przede wszystkim dzięki znajomościom.
Re: 2
W każdym razie, Digimony były narysowane absolutnie poprawnie. A że odcinek nie był jakoś szczególnie dopieszczony – no cóż, będzie ich około 50, to nie jest jednosezonowa seria. Zasoby, tj. animatorzy, nie są nieskończone i szczególnie przy tak długiej serii trzeba nimi odpowiednio zarządzać, żeby się po kilku odcinkach nie posypało. Jeśli czegoś zabrakło, to na pewno nie pieniędzy (Toei to jedno z największych studiów w Japonii, płacą też całkiem nieźle) ani tym bardziej zapału (nie cierpię opinii, że coś zostało zrobione na odwal się, bo nijak się one mają do rzeczywistości) – to czasu pewnie było niewiele, ale i tak więcej niż dostał jakikolwiek odcinek takiego Ghost Game (i 90% sezonowych slopów). Digimony to mimo wszystko nie One Piece, czyli oczko w głowie Toei :)
Re: 2
>A wydaje mi się, że w zapowiedziach sezonu są chyba tylko ujmowane premiery telewizyjne i kinowe.
Filmów w zapowiedziach nie opisujemy.
Re: 12
Re: 12
Re: 7
Re: info
Re: Pół roku przerwy.
Re: Pół roku przerwy.
Ta produkcja nigdy zapewne nie miała tyle trwać, a i tak po drodze na rok została całkowicie zatrzymana. Generalnie to, co się tam działo i wychodzi dopiero teraz, to dramat. Nagahama, reżyser, ze względu na swój perfekcjonizm (i być może nieporozumienia z producentami), w pewnym momencie został zupełnie odsunięty od projektu i zakazano mu pojawiania się na spotkaniach z resztą ekipy – stąd w drugim odcinku jako reżyser listowany jest Yuuji Moriyama, a nie on. Za reżyserię drugiego odcinka z kolei odpowiadał Taiki Nishimura, który jest dosłownie tak beznadziejny, że większość studiów po prostu zakazało zatrudniania go przy jakichkolwiek projektach. Z reguły jeśli produkcja czegoś trwa tyle i zalicza ciągłe obsuwy, to nie po to, żeby zadbać o jakość, a dlatego, że za kulisami dzieje się źle.
Inna sprawa, że przed premierą zapowiadano, że za produkcję odpowiada studio Drive, tymczasem w pierwszym odcinku w napisach wymienione jest Fugaku, w drugim za to Akatsuki, po Drive na razie ani śladu. Tak jakby w pewnym momencie po prostu zrezygnowali z brania udziału w Uzumaki.
Re: czas trwania
Re: Po 5 odcinku
Powodem jest słabe zarządzanie pracami, brak czasu, a co za tym idzie pewnie brak możliwości robienia retake'ów czy też odpowiedniego poprawienia rysunków przez nadzorców/reżyserów animacji. Pierwsze odcinki z reguły wyglądają najlepiej, bo jest na nie najwięcej czasu – później terminy zaczynają gonić i z jakością jest coraz gorzej. Nie ma to nic wspólnego z budżetem, paradoksalnie te słabo wyglądające odcinki kosztować mogą nawet więcej, bo do ich ratowania potrzeba dużo więcej ludzi (wystarczy spojrzeć na napisy końcowe), a co za tym idzie – wydać więcej pieniędzy.
Walka Paina z Kyuubim z kolei to kawał dobrej animacji (animatorem był Shingo Yamashita), jeśli masz z czymś problem, to z brakiem spójności z projektami czy też po prostu zupełnym ich przez Yamashitę zignorowaniem i to jest jak najbardziej ok. Jak się chce krytykować te aspekty, to dobrze by było umieć nazywać rzeczy po imieniu, bo akurat ta walka zanimowana (jeśli bierzemy pod uwagę po prostu technikę animacji) jest wybitnie. Porównywanie tej sekwencji z piątym odcinkiem Suicide Squad, w którym animacja jest po prostu źle zrobiona, to dopiero totalna porażka :)
Gra na pianinie czy na jakimkolwiek instrumencie, tym bardziej jeśli dochodzi do tego ruch palcami, raczej nie należy do najprostszych rzeczy do animowania – jeśli nawet w konkretnych scenach nie było widoku na ręce, to podejrzewam, że chodziło o zachowanie ciągłości.
A na CG w występach zdecydowano się przede wszystkim ze względu na ograniczenia czasowe. Budżet budżetem (w animacji on wcale nie odgrywa aż tak istotnej roli), dużo większe znaczenie odgrywa rozplanowanie prac, a na ambitne sceny w 2D po prostu tego czasu zabrakło. Co jednak warto zauważyć, bodajże około 300 ujęć zostało poprawionych na wydania fizyczne, w tym pewnie sporo (tego dokładnie nie wiem) tych w CG właśnie.
Efekt końcowy, wiadomo, nie jest idealny, ale warto byłoby jednak zrozumieć kontekst i przekazać go w recenzji. Taka jest rzeczywistość anime komercyjnego. Dużą rolę w produkcji miał także autor mangi, a autorzy mang często mają to do siebie, że kosztem typowej dla animacji ekspresji żądają zmian, które na jej poziomie niestety odbijają się bardzo często.
A jeśli chodzi o obecny stan Madhouse, to po prostu za Frieren, a wcześniej za inne najlepsze produkcje studia, czyli Sonny Boy, ACCA, Boogiepop, Takt czy One Punch Man, odpowiada ten sam producent animacji, Yuuchirou Fukushi, jeden z najlepszych producentów w całej branży z niesamowitym okiem do talentów – nie ma chyba animatora, który nie chciałby z nim współpracować, jest po prostu świetnym szefem.
Inne linie produkcyjne Madhouse'u już nie mają się wcale tak dobrze, no może jeszcze poza linią Kenjiego Nakamoto, która aktualnie w zasadzie ekskluzywnie realizuje produkcje reżyserowane przez Atsuko Ishizukę. Reszta, jak na przykład linia produkcyjna odpowiedzialna w ostatnich latach za Hakozume czy Ai no Idenshi, outsource'uje większość swojej pracy do koreańskiego DR Movie.
Re: Drop
Re: Jujutsu Kaisen 2 po 23 odcinku (koniec)
Anime już dawno przestało być skierowane na rynek lokalny. Scott Pilgrim to jest tak samo „zachodnia” produkcja jak wyżej przeze mnie wymienione, nie jest to outsourcing, a pełnoprawna rzecz zrealizowana inhouse przez Science Saru, jedynie ze scenariuszem napisanym przez twórców z zachodu, w tym autora oryginału. Sama produkcja, owszem, została zlecona przez Netfliksa (raczej nie jego japoński oddział), tj. amerykańską korporację i głównie przez amerykańskie firmy sfinansowana, ale to nie ma absolutnie nic do rzeczy; Saru zresztą również znajduje się w komitecie produkcyjnym, co znaczy, że także wyłożyli pieniądze.