Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

usuniety3

  • Avatar
    usuniety3 10.06.2017 22:26
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Właściwie w jakimś tam wymiarze miałam do czynienia z wszystkimi historiami, które podałeś (Hellsing i Berserk jako mangi, Monster tylko do któregoś odcinka), może poza Trigunem i Dendrobates, które sobie zapamiętam. ;) Dzięki.
  • Avatar
    A
    usuniety3 10.06.2017 11:57
    Odcinek 9
    Komentarz do recenzji "Tsuki ga Kirei"
    Od czasu jak  kliknij: ukryte  i dalej w las z fabułą, to coraz bardziej do mnie dociera, jacy ci główni bohaterowie są nudni. xD Nawet te ich rozmowy na tym Linie wydają mi się na siłę. Nie żebym nie słyszała, że  kliknij: ukryte  zabija romans, ale ło rany.
  • Avatar
    usuniety3 10.06.2017 11:53
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    No można, bo ja ich wcale z reguły nie uważam za „najbardziej interesujące postacie”. ;P Nie żebym nigdy przenigdy żadnego „złego” nie polubiła, ale raczej kibicuję tym dobrym i to bez jakichś tam rozterek.
  • Avatar
    usuniety3 8.06.2017 13:23
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Nikodemsky napisał(a):
    Magane jest tak przebrzydle  kliknij: ukryte , że samo jej słuchanie potrafi człowieka wymęczyć…

    +1
    Być może mój problem z nią wynika przede wszystkim z tego, że ja często  kliknij: ukryte  jednak nie lubię (nieważne jakiego typu), ale no jej to naprawdę nie jestem w stanie zdzierżyć na ekranie. ^^" Rozumiem jej rolę w historii i przyznam, że poprzez  kliknij: ukryte  ona jakoś tę fabułę urządza i dopełnia. Ale jest tak dla mnie denerwującą bohaterką, że tylko czekam, aż jej się coś stanie. ^^#
  • Avatar
    A
    usuniety3 22.05.2017 22:28
    Komentarz do recenzji "Sangatsu no Lion"
    Z tym anime to ja mam trochę taki problem. Z jednej strony nie mogę powiedzieć, aby było złe – jest zbyt porządnie wykonane. Tylko gdyby nie było tak przeraźliwie nudne…

    Chociaż były momenty, które oglądało mi się wyjątkowo zgrabnie (jak np. ostatni odcinek), tak jednak przez większość czasu wierciłam się zniecierpliwiona na fotelu. Ze wszystkich wątków fabularnych chyba już najlepiej oglądało mi się ten dotyczący 3 sióstr oraz ten, gdzie pojawiała się Kyouko (postaci żeńskie w ogóle są w tym anime bardzo fajnie nakreślone. Modliszkowata Kyouko jest wyjątkowo intrygująca).
    Graficznie jest ślicznie, bardzo podoba mi się, jak przeniesiono specyficzną kreskę z mangi na adaptację. No i te cudowne wstawki dźwiękowe, gdzie różnego rodzaju onomatopeje są mówione słodkimi głosikami przez aktorki. <3
    No, tylko że samą oprawą i pewnymi jaśniejszymi punktami niestety seria u mnie jakoś szczególnie nie zapunktowała – a mogła. Myślę, że to po prostu specyfika prowadzonej opowieści i jej narracji. Niestety dla mnie główny bohater jest zbyt depresyjny, by czasem już nie mieć dosyć tych jego smutnawych przemyśleń. A w każdym razie, w podanej formie były dla mnie niestrawne.
    Ale jak ktoś ma cierpliwość do powolnej akcji, to można spróbować.
  • Avatar
    A
    usuniety3 11.03.2016 23:01
    Nyahahaha
    Komentarz do recenzji "Rokka no Yuusha"
    Miło zaskoczył mnie rozwój relacji między głównym bohaterem a jedną z postaci.  kliknij: ukryte 

    Chociaż w pewnym momencie anime znacznie przystopowało i niejako tuptało w jednym miejscu, to dobrze się bawiłam też i na tym etapie – próba rozwikłania zagadki na podstawie pojedynczych poszlak zawsze mi sprawia frajdę. Przy czym jednak, nie udało mi się zgadnąć, kto jest siódmym.

    Ogólnie rzecz biorąc, animu to spodobało mi się na tyle, że być może sięgnę nawet po powieść. Chociaż pewnych typowych zjawisk nie zawsze unikało, tak jednak potrafiło w pewnych aspektach podejść do tematu z nieco innej perspektywy i to było czuć. No i mimo że sam koncept jest, omówmy się, dosyć prosty, tak wypełniono go należycie i ciekawie zrealizowano.

    I tylko tej  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    usuniety3 8.10.2015 15:01
    Komentarz do recenzji "Uchuu Senkan Yamato 2199"
    Za mną 16 odcinków i chyba mi starczy. Jakkolwiek trudno przejść obojętnie wobec dopieszczonej grafiki czy ścieżki dźwiękowej, tak dosyć nudzi mnie słaba ciągłość fabularna. Opuszczając jeden odcinek nic się właściwie nie traci z przebiegu akcji, gdyż większość intryg zamyka się w jednym epizodzie. Niezbyt interesujące stały się dla mnie perypetie załogi Yamato również z tego względu, że nie miałam w ogóle powodu, aby się o nich bać, bo zawsze wychodzą cało z każdego kłopotu (nawet jeśli nawala w nich cała horda stateczków). Podejrzewam, że w przypadku, gdybym oglądała jeden odcinek na jakiś czas, to tak mocno bym tego nie odczuła, natomiast próba wzięcia tytułu „na jeden raz” jest po prostu zbyt męcząca. Ja się poddaję.
    Pozostawiam bez oceny.
  • Avatar
    A
    usuniety3 30.08.2015 21:19
    Komentarz do recenzji "Hanasaku Iroha"
    Takie miałkie. Pomysł i realizacja mogłyby być okej, gdyby tak skrócić ilość odcinków o połowę. Bardzo brakowało mi jakiejś… większej ciągłości fabularnej. Wymyślony problem najczęściej zamykał się w jednym lub dwóch odcinkach, by potem zostać zapomnianym i bez jakiegoś większego wpływu na całą resztę. Właściwie, to można było nie uważać przez spory czas antenowy, a i tak jakoś zgubić się trudno. Nie będę ukrywała, wyjątkowo nie jestem fanką takich konwencji.
    Postaci ujdą, chociaż żadna z nich raczej nie zdobyła u mnie szczególniejszej sympatii. Ot, byli i zrobili swoje. Imion większości z nich już teraz nie pamiętam.
    Generalnie, seria nie jest koszmarem, natomiast za bardzo się wlecze. Mnie klimat nie porwał i gdybym nie oglądała tego w towarzystwie, to chyba rzuciłabym w połowie. Taka po prostu zapchaj dziura, kiedy nie ma się pomysłu, co obejrzeć.
    Ale wątek romantyczny to wyszedł serio niezgrabnie z tymi swoimi problemami. Nawet jak na nastolatków.
  • Avatar
    A
    usuniety3 11.07.2015 00:06
    Komentarz do recenzji "Akagami no Shirayukihime"
    Podobała mi się zaskakująco dobra animacja (szczególnie przy tym rozpieszczonym księciu), natomiast generalnie to uczucia mam trochę mieszane. O ile Śnieżka wypada całkiem okej jako główna bohaterka, tak Zen jest zdecydowanie zbyt kryształowy. Te interakcje pomiędzy nim a heroiną średnio mi się oglądało i szczerze, to trochę się martwię, że poznawanie ich perypetii będzie zwyczajnie… nudne. Jasne, fajnie dla odmiany zobaczyć, że bohaterowie nie muszą się nadmiernie czubić, co by się polubić, ale albinos jest, w moim odczuciu, trochę za bardzo „na tak”. Może to nadrobią fabułą, natomiast przyznam, że będę śledzić serię z dosyć umiarkowanym zainteresowaniem.
  • Avatar
    A
    usuniety3 31.05.2015 21:20
    "Kościół zna jedyną drogę do zbawienia"
    Komentarz do recenzji "Junketsu no Maria"
    Mam nieco mieszane uczucia wobec tej serii. Jako tytuł czysto rozrywkowy swoją funkcję spełnia i czas, który przeznaczyłam na zapoznanie się z nim, minął mi dość sympatycznie. Mimo to, są pewne sprawy, które mi dokuczały i o których zapomnieć się nie dało.
    Nie bardzo podobało mi się rozplanowanie fabuły. Gdzieś tak w połowie poczułam się zaskoczona, że twórcy zdają się chcieć odejść od jakichś utartych schematów:  kliknij: ukryte 
    Poza jednak tym kwękaniem, to anime oglądało mi się bardzo dobrze. Odcinki szybko połykałam, nic się jakoś specjalnie nie dłużyło. Postaci z założenia pozytywne lubić się dało (chociaż osobiście stwierdzam, że zupełnie nie rozumiem po co wprowadzono kogoś takiego jak Priapos — przecież on tam w fabule nic nie zdziałał), a „tych złych” miejscami nawet też — nie byli tak do końca jednoznaczni. Muzyka lecąca w tle była przyjemna i pasowała do wydarzeń, a animacja, nawet jeśli miejscami dość mocno oszczędna, nie bolała. Bardzo podobał mi się androgeniczny design archanioła Michała i te jego puste oczy.
    Generalnie rzecz ujmując, to pomimo tych negatywniejszych odczuć, które wypisałam powyżej, seria spełnia dobrze swoją powinność jako tytuł dostarczający rozrywki. Miejscami potrafiło zaskoczyć, szkoda więc, że nie pociągnięto tych pojedynczych nieprzewidywalności trochę bardziej.
  • Avatar
    A
    usuniety3 4.05.2015 20:03
    Everybody, put your hands up!
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
    Bardzo pozytywne wrażenia. Seria o interesującym pomyśle, który konsekwentnie zrealizowano (zdecydowanie na plus, że kompozycja wydaje się być jak najbardziej domknięta). Początkowo lekko obawiałam się, w którą stronę to pójdzie (historia drugiej pary wyjątkowo nie była w moim guście), lecz na szczęście twórcy umiejętnie wykorzystali czas 12 odcinków, by wszystko pokazać i jednocześnie nie znudzić tzw. „zapychaczami czasu”. Miejscami może za duży ładunek emocjonalny (szczególnie na początku i końcu), lecz to w sumie mogę wybaczyć. Realizm raczej zachowany (chociaż nie przyznałabym tego w przypadku pierwszej dwójki), co było bardzo miłym zaskoczeniem. Co ważniejsi bohaterowie dobrze i przemyślanie nakreśleni, a w przypadku późniejszych gości lokalu również się nie zawiodłam. Świetny opening, bardzo dynamiczny i wpadający w ucho.

    Ogólnie rzecz biorąc, „Death Parade” było dla mnie przyjemną niespodzianką i cieszę się, że ekipa nie zepsuła dobrego pomysłu wyjściowego.
  • Avatar
    A
    usuniety3 4.01.2014 01:35
    Komentarz do recenzji "Hal"
    Kiedy kończyłam film, w mojej głowie pojawiło się pytanie: „Czy to anime nie powstało przypadkiem jedynie dla samego zwrotu akcji?”
    Takie bowiem odniosłam wrażenie.

    Całość odczułam jako produkcję mocno przeciętną. Ani mnie to specjalnie nie wciągnęło, ani nie poruszyło.
    Wiele elementów w tym tytule wydaje mi się średnio udanych, a jedyną sprawą, którą daje się jako tako usprawiedliwić, jest początkowa drętwota głównego bohatera. Relacje między dwójką protagonistów nie wypadły dla mnie przekonująco. Zbyt szybko zmieniło się nastawienie jednego do drugiego, zabrakło mi czasu na przedstawienie stopniowego rozwoju przywiązania (i nawet plot twist, którym można byłoby to próbować uzasadnić, mnie nie przekonuje). Prawdę mówiąc, samo rozplanowanie czasowe wydaje mi się najbardziej kulawą częścią tytułu. Otóż, z jednej strony, według mnie, przydałyby się tak z dwie godzinki na odpowiednią ekspozycję materiału. Spokojnie można byłoby rozwinąć, subtelnie poprowadzić i ładnie zakończyć fabułę (mówię zarówno o realistycznym budowaniu więzi między bohaterami, jak i wąteku Ryuu). Z drugiej strony natomiast, pierwsze pół godziny było w pewnych miejscach rozwleczone, jak gdyby twórcy nie mieli pomysłu, co mogą tam umieścić i chcieli zapełnić czas antenowy.
    Nieszczególnie podobało mi się przejście, a raczej jego brak, pomiędzy zmianami atmosfery utworu. Nagła dhramatyczność w drugiej połowie filmu wywołała u mnie uśmiech zażenowania, a potem przerodziła się raczej w niesmak.

    Grafika średnio w moim guście, za to spokojniejsze partie instrumentalne były dla ucha całkiem miłe.

    Jak dla mnie, nic specjalnego. Można sobie obejrzeć, taki tam zapychacz na godzinkę, chociaż ja osobiście nikomu bym nie poleciła.
  • Avatar
    A
    usuniety3 21.10.2013 15:46
    Popularnym być.
    Komentarz do recenzji "Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaete mo Omaera ga Warui!"
    Seria mnie zmęczyła. Pierwsze epizody pochłonęłam szybciutko, by potem grzęznąć w kolejnych. Problem polega chyba na tym, że wszystko nagle zaczyna stać w miejscu. Nic się nie zmienia. Wprowadzane są kolejne sytuacje, jednakże sprowadzają się one do tego, że Kuroki nic nie wychodzi. Żadnego rozwoju serii w jakimkolwiek kierunku nie udało mi się zobaczyć – jakbym dostawała zapychacze. Widać upływający czas (wszak zmieniają się chociażby pory roku, przez co – pewna baza dla wydarzeń), jednakże akcja odcinków wydała mi się zbyt schematyczna i nużąca.
    Już nawet nie wymagam, by postać się zmieniała, gdyby tylko było zabawnie. A żarty bawiły mnie chyba właśnie tylko w pierwszych odcinkach. Nie przeszkadzają mi żarty… niewybredne, jednak w tym wypadku jakoś mi nie podeszły.

    Graficznie nie olśniewa, lecz także nie jest źle. Lubię kiedy postaci mają naturalne kolory włosów, to się jakoś ceni.
    Czołówka była wpadająca w ucho, o.

    Wleciało i pewnie szybko z głowy wyleci.
  • Avatar
    A
    usuniety3 29.09.2013 20:30
    Bóg opuścił nie tylko ten świat, lecz także twórców.
    Komentarz do recenzji "Kami-sama no Inai Nichiyoubi"
    Zdumiewająco źle oglądało mi się tę serię, chociaż pierwszy odcinek tego nie zapowiadał.

    Zaczynając od strony audiowizualnej.
    Grafika wydaje mi się być dosyć dobra, jednakże nie podobał mi się sposób rysowania postaci, dlatego nie mogę w pełni powiedzieć, bym bardzo się nią cieszyła. Muzycznie jest raczej okej, ścieżka dźwiękowa jest nawet dosyć przyjemna. Ending mijał mi, bo mijał (a dosyć szybko stawał się wyczekiwany z powodu znudzenia), z kolei czołówka raczej mi do gustu nie przypadła. Mocno przeciętna, w stronę czegoś słabego.

    Podobał mi się motyw przewodni, a może raczej – pomysły ogółem. Świat porzucony przez boga, pozorna nieśmiertelność rasy ludzkiej, grabarze, miasta pełne umarłych,  kliknij: ukryte  – to wszystko jest fajne, ciekawe i zachęcające.
    Wszystko zepsuł sposób połączenia, prezentacja i rozwinięcie tychże wątków.
    Nie udało mi się przyuważyć jakiejś szczególnie logicznej próby powiązania ich. Bardziej wygląda mi to na kwestię przypadku czy też po prostu zachcianki. Uczucie oglądania zapychaczy towarzyszyło mi praktycznie cały czas. Fabuła i niby obrany cel głównej bohaterki spada na dalszy plan. To tak jakby autor powymyślał ciekawe motywy i chciał je upchnąć w jedno dzieło, nie wiedząc trochę za bardzo jak tego dokonać.

    Żeby jeszcze bohaterowie postępowali logicznie.
    Albo chociaż byli sympatyczni.

    Z tak bezsensownym zachowaniem postaci i tak chamskim wręcz sprowadzaniem bohaterów do marionetek fabuły dawno się nie spotkałam.
    Przykłady?

     kliknij: ukryte 

    albo

     kliknij: ukryte 

    Ja czegoś takiego nie trawię. Uważam, że to robienie z widza kretyna. Takich nielogicznych zagrań można wynaleźć jeszcze trochę, jeśli nie sporo.
    Charakterami bohaterowie także nie grzeszą. Nawet jeśli mogliby mieć jakieś prześwity czegoś nieco mniej jednowymiarowego, tak w rezultacie są jednak sprowadzani do płaskich ludzików, które drażnią.

    Uważam, że ta seria jest wyjątkowym niewypałem. Zmarnowany ogromny potencjał, pchanie się w utarte schematy i braki logiki oraz robienie z widza idioty. Gdyby to jeszcze było jakoś interesująco przedstawione. Ja wierciłam się zanim jeszcze odcinek doszedł do połowy. I już wyczekiwałam piosenki końcowej.

    Stanowczo odradzam.
  • Avatar
    usuniety3 18.03.2013 15:44
    Re: omg
    Komentarz do recenzji "Saint Onii-san"
    Zgadzam się. Miałam do czynienia z mangą i naprawdę, nie wiem o co tutaj się obrażać.
    Wydaje mi się, że ludzie wierzący mogą spokojnie do tego podejść, jeżeli nie są zanadto przeczuleni.
  • Avatar
    A
    usuniety3 7.02.2013 04:00
    Me ciało stworzone jest z mieczy.
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night: Unlimited Blade Works"
    Hej, mnie się podobało!
    Podeszłam do tej produkcji dość podejrzliwie. Początek mnie wynudził, bo zawierał wydarzenia, które w serii tv już się znalazły, tylko w wersji przyspieszonej. Potem już się zrobiło ciekawiej i (dla mnie, osoby nie znające visual novel) mniej przewidywalnie.
    Podobało mi się ukazanie bohaterów w innym świetle, części dano nieco więcej czasu do zaprezentowania się, niektórych z kolei zepchnięto na bok. Według mnie to akurat Saber wyszło tylko na dobre, nie miała nawet momentu, w którym by mnie choć trochę irytowała.
    Pojedynki są świetnie zrealizowane (zdaniem lajka, który na sprawach techniczno­‑graficznych się nie zna, a sporo błędów przemyka jej koło oczu), miło się na nie patrzyło.
    Zgodzę się z tym, że charaktery, niektórych bohaterów wydają się być nieco zmienione, ale ja to odebrałam w naprawdę niewielkim stopniu. Do tego Shinji zrobił się nawet sensowniejszy także dla mnie, pomimo faktu, że w serii tv nie miałam mu dużo do zarzucenia, lubiłam go.

    Czy oglądać? W sumie, z ciekawości można. Przed obejrzeniem tego filmu byłam tylko po serii telewizyjnej i raczej nie miałam problemu z odbiorem tejże ekranizacji. Zdarzało się parę scen, przez które w nieodpowiednich momentach zaczynałam się śmiać, ale ogółem film odebrałam bardzo pozytywnie. Te niecałe dwie godzinki można spokojnie poświęcić, oczywiście jeżeli było się przynajmniej po obejrzeniu Fate/Stay Night, bo jednak nie mam złudzeń, żebym nie miała problemów z ogarnięciem tego, co się dzieje na ekranie, bez wcześniejszego zapoznania się z realiami tegoż uniwersu.
  • Avatar
    A
    usuniety3 4.02.2013 20:05
    Fejty/steje i inne najty
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night"
    Kiedy odczytuję tytuł, od razu słyszę głos Jouji Nakaty. Czuję, że tak szybko go z głowy nie wyrzucę.

    Anime jest nierównie nierówne, jednak jakby uprościć całą moją opinię o nim to nie żałuję czasu, który mu poświęciłam.
    Osobiście zaskoczyły mnie te głosy, że Shirou jest beznadziejnym protagonistą. Fakt, wielu już było bohaterów, którzy jak głupi rzucają się by pomóc innym. Jednak w gruncie rzeczy, czy to źle? Tak, wiem, niekiedy takie zachowania zahaczają o zwyczajną głupotę, ale u tego rudzielca jakoś tego nie odczułam. Miał własny system wartości, całkiem nawet sensownie uwarunkowany.
    Saber już mi bardziej zgrzytała. Lubię bohaterki, które nie są głupie, potrafią stłumić emocje i narzucają sobie własną, wewnętrzną dyscyplinę. Jej kreacja wypadła jednak dziwnie. Po pierwsze, jej faktyczna tożsamość.  kliknij: ukryte  Szlag mnie trafiał.
    Dodatkowo jej zachowanie podczas chociażby  kliknij: ukryte  mnie irytowało. Wiem, że ona skrywa jeszcze inne oblicze, bo jest kobietą, ale czegoś innego oczekiwałam po tego typu protagonistce.
    Miałam obawy co do Tohsaki, a teraz wydaje mi się, że zaraz po Rider jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci żeńskich. Nie jest głupio tsunderowata, jest zadziorna, ale wie kiedy nie przegiąć. Jednak czasem miałam wrażenie, że właśnie brakuje jej tego charakterku, za szybko okazywała łagodność. No i to strzelanie z palców było kijowe. A jej reakcja na wieść, że  kliknij: ukryte 
    Gdzieś tam jeszcze walają się inni bohaterowie, mniej lub bardziej udani (w tej grupie akurat moim zdaniem przeważają mężczyźni, poboczne bohaterki potrafiły szybko zirytować). Archera,  kliknij: ukryte , Kotomine chciałabym zobaczyć więcej, chociaż kto wie, może gdyby występowali częściej szybciej miałabym ich dość.
    Nie podobały mi się komediowe wstawki.  kliknij: ukryte  jeszcze jako tako wypadła, nawet mnie rozśmieszyła w pewnych momentach, ale na litość boską te wstawki z Taigą były okropne i zupełnie mi nie pasowały.
    Po przemyśleniu stwierdzam, że jakiegoś swoistego klimatu to tutaj nie ma. Były naprawdę dobre sceny, których jednak potencjału nie wykorzystano w pełni m.in.  kliknij: ukryte Jestem zawiedziona, bo ogólne rozegranie tych sytuacji pozostawiało jednak nieco (czasem sporo) do życzenia.
    Złościło mnie, że jakoby Saber miała być jednym z najlepszych sług, a co chwila nie była w pełni zdolna do walki, trzeba było ją nosić, ratować… Co to miało być?

    Postacie są kanciaste, Shirou to już chyba najbardziej. Grafika nie jest mocną stroną tej serii. Za to muzyka wyraźnie nadrabia, próbując tworzyć namiastki klimatu. Za to zupełnie z innej bajki była druga czołówka, beznadziejna i niepasująca.

    Ponarzekałam całkiem sporo, ale dalej podtrzymuję to, że dobrze mi się oglądało i nie żałuję czasu spędzonego na tę serię. Jest to nieco odmienna historia, mająca swoje założenia i one wypadają interesująco. Ci co ważniejsi bohaterowie mają swoje własne charaktery. Na ogólny plus zaliczam również zakończenie, z jednej strony najbardziej realistyczne i jednocześnie najbardziej pozytywne jakie mogłoby być. Ten lekko melancholijny nastrój zepsuła totalnie odmienna klimatycznie piosenka, którą musieli wcisnąć. Lepszy efekt pozostałby bez niej.
  • Avatar
    usuniety3 14.01.2013 12:53
    Komentarz do recenzji "Kotoura-san"
    Ja również byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Generalnie, planowałam tej serii nie oglądać i dziękuję za zwrócenie na nią mojej uwagi. Jeżeli twórcy utrzymają poziom pierwszego odcinka, zapowiada się bardzo dobra seria.
  • Avatar
    A
    usuniety3 1.01.2013 03:56
    Search and kiss and destroooooy
    Komentarz do recenzji "K"
    No i jak ja mam to teraz ocenić? Do K podchodziłam obojętnie z nutką sceptycyzmu. Niby zapowiadało się bardzo efektownie – przystojni bishoneni, zalatująca eksperymentalizmem kolorystyka oraz znani i lubiani seiyuu. Jednak ową serię oglądało mi się źle i ciężko, pomijając dwa ostatnie odcinki, które uważam za całkiem dobre. No to w takim razie, co tutaj nie wypaliło?

    W sumie pierwsze co mi przychodzi na myśl to ogromny przesyt. Każdy odcinek (poza tymi dwoma ostatnimi) męczył. Mnogość postaci, potencjalnych wątków, bogactwa przyjętej konwencji a z drugiej strony tylko 12 odcinków. Wszystko to co wypisałam widzowie dostali w szczątkowej ilości. Bohaterowie nie dostają czasu by dobrze ich ukazać, a tym, którym jednak nieco uwagi poświęcono wypadają dość nieciekawie. Tak naprawdę to żadnego nie poznajemy dostatecznie dobrze. Nie pokuszono się też o wyjaśnienia pewnych zjawisk. Pierwsze z brzegu – o co chodzi z tymi całymi królami. Tak, wiem, że są mangi i inne takie, ale naprawdę mnie to nie interesuje. Według mnie produkcja powinna bronić się sama, a ta tego nie robi, a przynajmniej nie w wystarczającym stopniu.

    Fabułę bardzo ciężko jest mi ocenić. Niby większość spraw potem się jakoś nawet zgrabnie wyjaśnia, ale poprowadzenie historii pozostawia bardzo dużo do życzenia. W tej serii panuje ogromny chaos, o niedomówieniach nie mówiąc. Wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby ktoś porzucił K po paru odcinkach mając dość dziur w fabule. Ja też o mało nie straciłam cierpliwości.

    Raziło mnie strasznie efekciarstwo. Do K wpakowano bardzo dużo elementów, które miały chyba zwabić jak najwięcej potencjalnych oglądających: ponętnych bishonenów, znanych seiyuu, cycatą Awashimę, biegającą nago Neko, podteksty o zabarwieniu yaoistycznym… Kolejny przesyt utrudniający oglądanie.

    Muzyka bardzo przeciętna. Opening rozwalał mnie za każdym razem swoimi angielskimi wstawkami. Jak już przy językach obcych jestem, to… no, drażniło to uszy. Engrish niby nie jest mi obcy, ale gdy dołożyli do tego taką perfekcyjną wymowę niemieckiego to bardzo, bardzo nie chciało się tego słuchać.

    Grafika raczej nie porywa. Moim zdaniem ten pomysł z eksperymentalną grafiką nie do końca wypalił. Czasem wyglądało to naprawdę przyjemnie dla oka, a czasem drażniło. Pomysł niezły, wykonanie już niekoniecznie. Szkoda pojedynków, że takie krótkie, dobrze, że przynajmniej efektowne.

    Dwa ostatnie odcinki mi się podobały, drugą serię pewnie obejrzę, ale nie będę tej serii nikomu polecać. Zbyt dużo pogrzebanych nadziei i irytacji przeżyłam podczas seansu. Chociaż patrząc na komentarze widzę, że seria zdała test w pewnym stopniu i została w miarę przyjaźnie przyjęta przez widownię. A przynajmniej wypowiedzi napisane do teraz tak sugerują.
  • Avatar
    usuniety3 30.12.2012 20:05
    Re: jak można
    Komentarz do recenzji "Accel World"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    usuniety3 17.12.2012 22:42
    Re: oczy mnie bolą
    Komentarz do recenzji "La Maison en Petits Cubes"
    Fakt, grafika odstaje od przyjętych dzisiaj kanonów w anime, ale… jest niezwykle dopracowana i dopieszczona. Myślę, że to też należy mieć na uwadze. Trochę to smutne tak czytać, że jak już bohater jest nieładny, to historia jest be.
    Osobiście lubię ten specyficzny, odmienny styl.
  • Avatar
    usuniety3 17.12.2012 20:33
    Re: oczy mnie bolą
    Komentarz do recenzji "La Maison en Petits Cubes"
    He, he, czuję w plecach, co z tego komentarza może wyniknąć.

    A co dokładnie Ci się nie podobało? Mówiąc „najbrzydsza rzecz” odnosisz się do grafiki, konstrukcji historii czy może do całokształtu? Odrzuca Cię część techniczna czy może sama fabuła?
  • Avatar
    usuniety3 13.12.2012 16:01
    Re: Jedyny minus ~
    Komentarz do recenzji "Hotarubi no Mori e"
    Moim zdaniem takie zakończenie byłoby już naciągane. W sumie to właśnie dzięki takiemu a nie innemu finałowi historia tak wzrusza.
  • Avatar
    A
    usuniety3 24.11.2012 19:41
    Graj w grę - zachowuj się, jakby od tego zależało Twoje życie
    Komentarz do recenzji "Accel World"
    Zawsze uważałam, że granie w gry ma dostarczać przyjemności. Wygrane często budzą swego rodzaju satysfakcje, ale z przegranych normalni gracze nie robią tragedii na niewiadomą skale. Generalnie, chodzi o dostarczanie rozgrywki.
    Czemu o tym piszę? Chcę bowiem zacząć od największej (według mnie) wady Accel World. To, jak bohaterowie traktowali ową grę, budziło we mnie niepokój. Owszem, dawała ona możliwości niespotykane na co dzień, ale przekładanie nad grę życia „realnego” jest bardzo niezdrowe i świadczy o uzależnieniu. Tak, pamiętam o trochę innych realiach świata przedstawionego. Nie mniej jednak bardzo mi się to nie podobało. Aż się ucieszyłam, jak  kliknij: ukryte  Tylko, że to wyszło jak wyszło.
    Bohaterowie są… niedrażniący z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze: Kuroyukihime. Na samym początku miałam wrażenie, że ona jest tylko fałszywą aktoreczką, żerującą na naiwności Haru. W sumie żałuję, że się myliłam. Ta bohaterka jest splotem kilku cech, które jednak nie łączą się w sensowną, wiarygodną całość. Bardzo mnie irytowała.
    Po drugie: główny zły. Może nie tyle mnie denerwował (w sumie to był mi obojętny), co wypadł… żałośnie? Za mało charyzmy miał w sobie, bym zmieniła o nim zdanie.
    Do grafiki nie mam zastrzeżeń, była całkiem ładna.
    Muzyki nie jestem w stanie sobie teraz zbytnio przypomnieć, co raczej świadczy na jej niekorzyść. Z piosenek otwierających oraz zamykających odcinek jako tako wypadł jeszcze pierwszy opening. O reszcie mam bardzo niepochlebne zdanie.
    Tego anime nie oglądało się źle, ale pozostaje po nim niesmak. Generalnie, podsumowuję tę serię jako typowo efekciarską i niezbyt wymagającą… Z lekka gimbusiarską? Patrząc na bohaterów i ich zachowanie, to chyba całkiem trafne podsumowanie moich odczuć.
  • Avatar
    usuniety3 14.11.2012 23:29
    Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
    Komentarz do recenzji "Jinrui wa Suitai Shimashita"
    Teraz tak myślę, czy to nie jest bezczelna parodia Haruhi Suzumiyi…

    Według mnie za mało tutaj podobieństw, chociaż pewnie jakieś (nieco na siłę szukane) się znajdą. Poza chaotycznym układem odcinków te dwie serie traktują o czymś zupełnie innym, akcja dzieje się w odmiennych światach, a i założenia również są odmienne.