Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 15 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,67

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 1248
Średnia: 7,19
σ=1,87

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (JJ)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Highschool of the Dead

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 学園黙示録 HIGHSCHOOL OF THE DEAD
  • Gakuen Mokushiroku
Widownia: Shounen; Postaci: Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi, Wielkie biusty
zrzutka

Urzekający spektakl o chęci przetrwania w czasie nieuchronnej zagłady, wartościowy tylko dzięki bohaterom.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: majron

Recenzja / Opis

„Japończycy od dawna nie potrafią stworzyć dobrego anime sensacyjnego” – to myśl, która zatruwała mój fanowski umysł, odkąd tylko Kyoto Animation z Full Metal Panic! przestawiło się na K­‑On!, a w strzelaninach zaczęły brać udział postaci grane przez Rie Kugimiyę. Wszędzie tylko moé, majtki i biusty (żeby to chociaż normalne albo przynajmniej w stylu produkcji z lat 90., a nie masowy fetysz lolity), które, w moim mniemaniu, powoli zaczęły wypierać naprawdę dobre i trzymające w napięciu gatunki. W związku z powyższymi uprzedzeniami, do High School of the Dead podchodziłem jak do ognia i to tylko dlatego, że poszukiwałem scen użycia broni palnej w anime. I dzięki temu przekonałem się, jak bardzo awersja do fanserwisu zaślepiła mnie na wiele świetnych tytułów. Szkoła umarlaków okazała się jednym z nich.

Jakbym postąpił, gdyby nagle wokół mnie zaczęły szaleć zombi? To pytanie towarzyszyło mi od początku do końca seansu. I jestem pewien, że tak samo jak główny bohater, nie umiałbym na to odpowiedzieć. Takashiego Komuro poznajemy w trakcie wagarów (jak widać, nie każdy uczeń w Japonii jest przykładny), gdy wysłuchuje kazania od swojej koleżanki, podającej się za geniusza Sayi Takagi. I jak widać, niekiedy urywanie się z lekcji popłaca, gdyż Takashi był jednym z pierwszych, którzy dostrzegli nadchodzące niebezpieczeństwo, dzięki czemu szybko ostrzegł swoich przyjaciół, Rei Miyamoto i Hisashiego Igou, zanim w szkole wybuchła panika. Nieważne w jaki sposób, armia chodzących umarlaków błyskawicznie powiększa szeregi i po chwili cała placówka oświatowa staje się wielką wylęgarnią zombi. Przyjaciele za wszelką cenę próbują opuścić budynek, pod drodze łącząc siły ze szkolną mistrzynią miecza Saeko Busujimą, cycatą higienistką Shizuką Marikawą, otyłym miłośnikiem militariów Koutą Hirano, a także ze wspomnianą wcześniej genialną Sayą Takagi. Jeżeli sądzicie, że taka drużyna jest z góry skazana na zagładę, to najpewniej sami nie przeżylibyście sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. A tymczasem opanowana przez zombi szkoła to tylko sam czubek wierzchołka góry lodowej.

Akcja podzielonej na dwanaście odcinków serii dzieje się na przestrzeni kilku wiosennych dni, w malowniczej scenerii podkreślanej przez wszechobecne kwitnące drzewa wiśni i piękną pogodę. Taki kontrast z wszechogarniającym bohaterów horrorem zakrawa wręcz na groteskę. Wprawdzie nie mam dużego doświadczenia w kategorii filmów o żywych trupach, ale we wszystkim, co do tej pory widziałem (czy to w grach, czy w kinie), twórcy starali się spotęgować nastrój grozy ponurą aurą, zniszczeniem i pożogą. Gdyby nie zombi, sceneria High School of The Dead byłaby doskonała do umiejscowienia anime pokroju Clannadu.

Fabuła jest przeciętna i to w sumie wszystko, co można na jej temat powiedzieć. Nagła „gradacja” zombi, nie wiadomo skąd i nie wiadomo kiedy. To nawet nieistotne. Oczywiście przewijają się też jakieś globalne wątki, które w zamierzeniu miały chyba rozbudować historię do skali makro, ale nie są wystarczająco eksploatowane, by odwrócić uwagę od wydarzeń rozgrywających się wokół bohaterów. Krótko pisząc – oglądanie Szkoły Umarlaków dla fabuły jest czysto bezsensowne.

Bohaterowie to zaś zupełnie inna para kaloszy. Prawdę powiedziawszy, to oni stanowią najsilniejszy argument na rzecz całego anime. Wyraziści, wiarygodni, działający w granicach rozsądku i ludzcy. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem tak świetne kreacje i emocje inne niż pogrążanie się w depresji i skomlenie gdzieś w kącie. Działanie w ciągłym stresie i parcie do przodu bez zastanawiania się nad innymi problemami niż walka o przeżycie – tutaj nie ma miejsca na ceregiele. Wahasz się – jesteś trupem, a nawet gorzej. Shinji Ikari nie przetrwałby w takich warunkach nawet pięciu minut.

Następna sprawa to relacje między postaciami – naturalne i aż do bólu pasujące do sytuacji, w jakiej się znaleźli. Bo co rozsądny facet podczas chwili wytchnienia w bezpiecznym miejscu powie koleżance, która wylewa swoje żale? Że jej współczuje? Nie! Niech się dziewczyna weźmie w garść, bo on też ma swoje problemy, przeszedł przez to samo i nie ma ochoty słuchać biadolenia. Bo nie ma nic bardziej szkodliwego dla grupy ludzi, jak panikarz i nic bardziej wkurzającego dla widza, niż samolubna beksa. Jeżeli ktoś wyraża podobny pogląd, powinien obejrzeć Szkołę Umarlaków chociażby ze względu na bohaterów – godnych podziwu i ludzkich.

Graficznie High School of the Dead prezentuje się nad wyraz dobrze i widać, że seria miała niemały budżet. Animacja jest płynna, co najlepiej widać podczas licznych scen walki, a ujęcia są realizowane z różnych perspektyw, przez co trudno zauważyć jakiekolwiek formy lazy animation. W zamian za to jest masa fanserwisu. I mam tu na myśli ilości, jakimi można by obdzielić kilka mniejszych serii ecchi. Zadowoleni będą głównie fani wielkich biustów, tych bowiem natura nie szczędziła żadnej z bohaterek, chociaż Shizuka przebija kilkukrotnie pozostałe dziewoje. Należy także spodziewać się nielimitowanych ujęć majtek przy każdej możliwej okazji, dwuznacznych scen i odcinka w połowie poświęconego kąpieli. Nie dziw więc, że (jak przypuszczam, acz dla mnie niektóre ujęcia jednoznacznie na to wskazywały) między niektórymi bohaterami prawie i nie tylko prawie dochodzi do zbliżenia. No cóż, młodość, jakoś ten stres trzeba rozładować. W moim mniemaniu tego typu zachowanie było zupełnie naturalne i nie zaliczałbym go do fanserwisu. Oczywiście scen seksu nie ma, są za to te dość mocno erotyczne, ale to zrozumiałe – odpowiedzialny za ilustracje mangowego pierwowzoru Shouji Satou ma na koncie kilka mang hentai. Wszystko powyższe odbywa się w międzyczasie (i w trakcie) masakrowania kolejnych hord zombi i jest okraszone tryskającą bez umiaru posoką, fruwającymi kończynami i rozdzieranymi ciałami. Jak udało mi się to wszystko przetrwać i w dodatku polubić – nie wiem. Całe szczęście, że autorzy oszczędzili widzom dyskretnego loliconu, a okazje były.

Z kolei o muzyce wiele nie wspomnę. W ucho wpadł mi jedynie opening i to tylko dlatego, że w akompaniamencie kapeli Akeboshi Rockets śpiewa go Kishida Kyoudan, której charakterystyczny głos kojarzę z rozmaitych aranżacji motywów muzycznych gier z serii Touhou.

Realizm. Z tym jest różnie. Z jednej strony mamy chyba już kultową scenę z przelotem karabinowego pocisku pomiędzy rozbujanymi piersiami, z drugiej zaś Takashi, trzymający po raz pierwszy w życiu strzelbę, miał duże problemy z trafieniem nawet tak mało ruchliwego przeciwnika, jakim jest zombi. Z całej grupy strzelać umie jedynie Kouta, a umiejętność tę zawdzięcza ukończeniu kursu strzeleckiego. Bardzo dobrze, gdyż pięciominutowe kursy pilotowania mecha znudziły mnie dawno temu.

Na podsumowanie smutna prawda – ten serial jest wartościowy tylko i wyłącznie ze względu na bohaterów (optymistycznie zakładam, że nie ma widzów, którzy oglądają anime dla samego fanserwisu… to naiwne, wiem), ich zmagań z rzeczywistością, której nikt nie jest w stanie pojąć. Właściwie całość to jedynie wycinek wielkiego spektaklu zagłady ludzkości. Zamiast grupy japońskich nastolatków w takiej samej sytuacji, ale zupełnie gdzieś indziej na świecie, mógłby się znaleźć każdy. Tu nie chodzi o ratowanie świata, ale o zachowanie życia. A może bardziej przerażająca od śmierci jest wizja tego, czym można się po niej stać? Ocenianie tego anime przez pryzmat fanserwisu to wielkie nadużycie. To tylko wabik założony po to, by przyciągnąć mało wymagających widzów i pokazać, że w anime liczą się nie tylko piersi i majtki, ale także bohaterowie, którzy może nie zachowują się dorośle (bo i dorosłymi w większości nie są), ale na pewno adekwatnie do sytuacji, w jakiej postawił ich los. Czasem warto usiąść i zastanowić się, czy to naprawdę takie proste – dokonywanie wyborów w momencie, gdy każda droga prowadzi donikąd.

Slova, 14 stycznia 2012

Recenzje alternatywne

  • JJ - 10 października 2010
    Ocena: 6/10

    Wirus zombie atakuje Japonię! Przetrwają tylko najtwardsi, najbardziej zdeterminowani i… cycate licealistki? więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Daisuke Satou, Shouji Satou
Projekt: Hitomi Ochiai, Masayoshi Tanaka
Reżyser: Tetsurou Araki
Scenariusz: Yousuke Kuroda
Muzyka: Takafumi Wada

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Highschool of the Dead na forum Kotatsu Nieoficjalny pl