Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Qualu

  • Avatar
    A
    Qualu 7.07.2010 18:25
    :D
    Komentarz do recenzji "Sengoku Basara"
    Na samą myśl o Sengoku Basarze odruchowo łapie się za brzuch, zaś na mojej twarzy gości mega banan.

    Najśmieszniejsza seria anime, z jaką miałam do czynienia. Epickość wylewa się z ekranu, zalewając duszącego się ze śmiechu widza w każdym odcinku, rozgramiając konkurencyjne komedyjki niczym Date żołnierzy w centrum obozu nieprzyjaciela. Przeurocze postacie, tak obrzydliwie przerysowane, że nie sposób ich nie pokochać, przepiękna grafika – wnętrza faktycznie troszkę pustynne, jednakże lasy, łąki, ogrody, równiny, góry – niesamowite! Śliczne projekty postaci. Muzyka świetna, wojenne rytmy, opening „na luzie”, imperorialne melodyjki grane na tle grzmotów błyskawic, nic dodać, nic ująć! Fabuła kuleje na rzecz bohaterów, jednak gdyby to fabuła trzymała poziom, to juz nie byłoby to samo anime: Typowa Wredna ŻonaTM, konie biegnące po pionowej ścianie, średniowieczny gundam, profanacja Orochimaru z Naruto, najbardziej epicka walka Dobra ze Złem, ninja­‑blondynki odziane w lateks, szybujący po niebie superbohaterowie ze świetlistymi katanami, mordobicie * Oyakata­‑sama~! – Yukimura~! *, latający we wszystkie strony żołnierze, podrasowane konie ( spojler i kierownica na rumaku?! tylko tutaj! ), metroseksualni elficcy wodzowie walczący w imię Bishamontena, pomaptyczne wejścia „smoka” Ody i tysiace innych przezabawnych sytuacji sprawiają, że ta seria musi dostać 1o/1o.
  • Avatar
    A
    Qualu 7.07.2010 17:34
    Niespodziewanka
    Komentarz do recenzji "Seikimatsu Occult Gakuin"
    Haha, było dobre, chcę więcej! Nie spodziewałam się niczego odkrywczego po tej serii, ale pozory mylą. Okultyzm to zdecydowanie nie mój klimat, jednak pozostawia on po sobie ładną aurę tajemniczości.. którą rozwiewa Maya! Już od jakiegoś czasu nie widziałam tak dobrej żeńskiej postaci w produkcjach z ostatnich sezonów, mam tylko nadzieję, że nie zmienią jej w połowie serii charakteru. Grafika bardzo ładna, projkety postaci sympatyczne. Animacja szczegółowa, miło patrzeć na zginające się podeszwy butów ( zginajace, nie wyginające w każdą stronę ), zmarszczki na getrach, w dodatku bez.. no właśnie, tyle okazji, a ani razu nie było choćby zarysu bielizny! Nie jestem antyfanką fanserwisu, ale czasami jest on zbędny. To, co miało być zabawne, było, co miało być „epickie”, było, co miało być bardziej poważne – było! A w tym sezonie jeszcze nie spotkałam anime, które by faktycznie bawiło tam, gdzie bawić w zamyśle winno. Opening ciekawy, ending.. ee.. oryginalny.

    Zaś z ostatnich minut odcinka wniosek wysuwa się sam – będzie jeszcze lepiej, dlatego niecierpliwie czekam! :)
  • Avatar
    Qualu 7.07.2010 08:57
    Re: "(...) Żywych Trupów - wersja animowana"
    Komentarz do recenzji "Highschool of the Dead"
    Zgadzam się całkowicie! Jeszcze główna dziewoja ma straszliwie piskliwy głos. Przed seansem myślałam, że będzie to taki animowany Zombieland, niestety, to, z czego się śmiałam, chyba nie miało być śmieszne. Mam nadzieję, że pod koniec nie zrobia z tego taniego wyciskacza łez, zwłaszcza w sosie mało przyjmnego fanserwisu.
  • Avatar
    Qualu 5.07.2010 18:33
    Re: jest nieźle
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji II"
    Odnoszę wrażenie, że gdyby Aloisiek był dziewczyną, o wiele lepiej by się prezentował, nawet jako taki… hardkorowy bohater. Bo jednak zachowanie kobiety w ciaży bardziej przystoi kobiecej postaci, niż świrniętemu nastolatkowi (chyba, że jest to Tieria :D ). W sumie pierwsza część nie była dla mnie jakimś odkryciem roku (manga moim zdaniem jest lepsza ), więc i po tej serii nie spodziewam się niczego odkrywczego, ot seria dla zabicia czasu. Ocenię po seansie, ciężko jednoznacznie stwierdzić cokolwiek po pierwszym odcinku. Zwłaszcza takim. Swoją drogą, ciekawy chwyt twórców, kliknij: ukryte , a rezutat, jak widać taki, jaki chcieli – rozsiać zamęt i spowodować zainteresowanie wokół produktu. :)
  • Avatar
    Qualu 4.07.2010 13:13
    Re: Nuda do potęgi
    Komentarz do recenzji "Pale Cocoon"
    Ale… to nie jest dzieło Shinkaia :)
  • Avatar
    Qualu 29.06.2010 20:19
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    No no! Bez takich! XD
    Nie „odbije” Hijikaty, a „dobije” Chizuru ( najlepiej  kliknij: ukryte  :P )
    Ja tutaj widzę scenę, jak z Maria+Holic, kliknij: ukryte  To byłaby akcja! " Chizu, jesteś facetem..? " Swoją drogą – przerażajace,  kliknij: ukryte  Ludzie, ona Wam mózgi omamiła swoją głupotą! :<

    Dobra, ale spamimy. Nie czytajcie, bo ogłupniecie! :D

  • Avatar
    Qualu 29.06.2010 16:54
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Don't worry, be happy – szampanem celuję w Chizuru :P

    Lubię takie ziółka, jak braciszek Chizu, pewnie w łonie matki wyssał całą inteligencję nie pozostawiając jej ani grama. Na początku wyglądał mi na mimozę z Vampire Knighta, ale teraz po pewnej scenie, nawet nie pamietam, której, kojarzy mi się z Cielakiem z Kuroshita. :P Z miejsca go polubiłam, ale pewnie i tak  kliknij: ukryte . A gdyby nagle wszyscy zaczęli ginąć.. Dobra, niech giną ładną śmiercią za Przyjaciół, Prawo, Sprawiedliwość, Wódkę, Szogunat, Świerszczyki czy Mordoklejki, ale, zaraza, nie za nią!  kliknij: ukryte  :<
  • Avatar
    Qualu 28.06.2010 23:58
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Żadna herezja, uwierz. Sama w sumie się sobie dziwię, że dałam radę Gundamowi :P
    Co do fryzur, faktycznie Heisuke ma belzebuba na głowie, a nie włosy. Z CG chodzi o to, ze tam  kliknij: ukryte  a tutaj  kliknij: ukryte  w OO teoretycznie  kliknij: ukryte , ale nie zginął główny.. ten, no.. mesjasz Setsuna XD Tak samo w Hakuoki, na razie nie uśmiercili nikogo ważniejszego (  kliknij: ukryte  ). A SZKODA, ŻE TAK MAŁO TRUPA SIĘ ŚCIELE. Już zbieram pieniążki na grana.. prezenty dla Chizuru. Halabarda dziadka też się przyda..

    Toshi pozostanie Toshim~! Kto wyciągnie szampana z lodówki?
  • Avatar
    Qualu 28.06.2010 23:14
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Bardzo lubię kimona, ale pozostanę wierna mundurowi, wszakże wojak w mundurze ma +1o do powabności ( w sumie nawet stara ludowa prawda tak rzecze ) Oryginalność wzięła mi się z racyji tego, że w grze pono biegali w takich, ale faktycznie, w niebieskich szlafroczkach odrazu wiadomo, skąd to. A co do Code Geassa.. Trochę masz racji, ale mi to bardziej przypominało koniec pierwszego sezonu Gundam OO. Mam tylko nadzieję, że nie opitoli kitajki, bo wtedy to juz nie będzie ten Toshi :<
  • Avatar
    Qualu 28.06.2010 16:29
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Tobie też?! XD
    W sumie to dobrze, że w końcu będą biegać w oryginalnych „mundurkach” z gry.
  • Avatar
    Qualu 28.06.2010 12:31
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Ja proponuję tortury.. ㅇㅅㅇ

    Ostatni odcienek przeszedł sam siebie, jakieś elektryczne brzmienia w XIX wieku, spoko. No, ale w Ryuusei no Gemini było techno, więc juz aż tak się nie zdziwiłam :P Ogladałam go chyba z godzinę – musiałam zatrzymywać, by złapać oddech ( po śmiechu ), albo by mieć czas do ściskania odstresowującej piłeczki za każdym razem, jak Chizuru otworzyła usta. Mimika była epicka, normalnie odpadłam. Takich zbliżeń na krzyczących bohaterów dawno nie widziałam. Zwłaszcza zblizenia na Chizuratora i Toushiego były tragiczne.
    Ładnie zamknęli ten rozdział, mi się podobało. Czytając inne komentarze spodziewałam się chamskiej przerwy w połwoie jakiejś kluczowej walki, a tu takie zakończenie. Co prawda, jak podróba Grahama wyskoczyła z tekstem " zeszpeciłeś mi twarz ", myślałam, że umrę ze śmiechu, bo jakby nie patrzeć, jest demonem, a nasze ukochane demony szybko się leczą. Mogliby też  kliknij: ukryte , no ale po co, wyrżnijmy wszystkich fajnych!
    Czekam z niecierpliwością na drugą serię. Oby Okita wrócił do siebie, było więcej Toshiego i mniej Chizu, tak, tak! Bo moja nienawiść do niej rosła z każdą minutą finału:  kliknij: ukryte 

    Błagam, zabijcie ją w drugim sezonie! :<
  • Avatar
    Qualu 27.06.2010 15:00
    Re: Dziękuję...
    Komentarz do recenzji "Angel Beats!"
    To się trzymaj, nikt Ci tego nie zabroni, ale ja osobiście lubię, gdy z pozoru słaba seria mile zaskoczy i staram się nie rzucać czegoś, co mi się nie spodobało po 2o­‑4o minutach oglądania.

    Czyli dla przykładu Angel Beats, które słabe na pewno nie jest, jednak pierwsze odcinki wskazują na kolejnego klona. Przedłużając seans, miast lecieć całą serią, oglądam je swoim tempem i muszę przyznać, że dopiero po 4 odcinku miałam chęć na więcej. Biorąc pod uwagę, że miłe złego początki, nawet nie miałam ochoty nastawiać się na jakąś super­‑mega­‑pro produkcję, ale właśnie dzięki temu się nie zawiodłam na AB. Może i przewidywalne i nieodkrywcze, ale miłe. Na tyle, aby było 7.

    Zwłaszcza, że ciężko o serię, która byłaby równa poziomem w całej swojej rozciągłości, chyba, że celujemy w takie MononoKe. Twórcy anime nie są rosyjskimi miliarderami, aby szastać kasą na lewo i prawo, dlatego wolę, aby inwestowali na końcówki serii, niż na początkowe odcinki, bo sami sobie w piętę strzelają podnosząc wymagania. Podobnie zrobili w Angel Beats stąd moja początkowa awersja do serii – przecież to tylko serialik o uczniach, a nie wysokobudżetowa produkcja, nie Ghibli, ani żaden film kinowy, a tylko w tych przypadkach, moim zdaniem, można sobie pozwolić na burżuazyjne początki nie rujnując przy tym ostatnich scen. (:
  • Avatar
    Qualu 26.06.2010 15:29
    Re: yh..
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Wiesz.. to i tak potężny rozwój postaci, bo w ostatnich odcinkach zamiast siedzieć i słuchać ZAWSZE pyta się, czy zrobić herbatę! Whoaa!

    Mam wrażenie, że gdyby to anime było komentowane przez K. Czubównę, zyskałoby nowego wymiaru – " Wielkooka samica przygląda się stadu bizonów.. ", ale na pewno nie stałoby się ciekawsze, bo przecież nawet rozmnażanie leniwców trójpalczastych jest bardziej dynamiczne od biegu Chizuru. Szczerze mówiąc najbardziej mnie rozwala, jak któryś z chłopców obrywa za nią, a ona zamiast: a) uciekać w siną dal i wierzyć, że sobie dadzą radę, w końcu nie noszą mieczyków do skrobania marchewek, b) atakować napastnika w beznadziejnym starciu i pokazując, jak bardzo jej zależy na przyjaciołach i zaryzykuje dla nich swym marnym bytem, c) łapać poszkodowanego w ramiona i wyznawać miłość, czy też przekazując jakąś prawdę o istocie zbawienia, ona stoi i nic nie robi! Prawda, Geralt też był w pewnym stopniu neutralny, ale gdzie on a gdzie ta kukła. Aż mi się nasuwa tutaj lektura stulecia, ale nawet z całą moją nienawiścią do Belli i jej mhrocznych problemów, szkoda mi przyrównać do niej Chizu, bo w końcu nawet największa siermięga literatury oddycha.. otwiera usta… mruga.. łał!

    Czekam na ostatni odcinek oraz na następną serię. Moja ocena się nie zmienia. Da się oglądać, ale trzeba albo się wczuć, albo mieć spory dystans do serii. :)
  • Avatar
    Qualu 26.06.2010 15:08
    Re: ;]
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    Przyznam, że jak ogladałam Naruto, openingi i endingi jakoś mnie nie zachwycały ( poza Wind Akeboshiego, 4 i 5 openingiem i ostatnim endingiem ), jednak patrząc przez pryzmat innych serii tego typu naprawdę piosenki są niezłe pod względem wykonania jak i bogactwa. A ost powala i to dosłownie. Masuda wykazał się wszechstronnością – od organowych kawałków a'la Toccata e Fuga, przez swojskie melodyjki na flecie na japońskich motywach kończąc. Za samą ilość i różnorodność muzyka zasługuje na przynajmniej 9.
  • Avatar
    Qualu 13.06.2010 13:01
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail"
    Po pewnym czasie oglądania Fairy Tail przyszła mi ochota na poczytanie. Faktycznie, różnica jest. Ale spojrzenie na mangę nie zmieniło mojej opinii o anime – ma wszystko, co jest potrzebne do szczęścia oraz do tego, aby wybić się jako dobry shounen, a nie jakaś pseudo bijatyka. Nie można też nazwać tej ekranizacji profanacją mangi, jak to zrobiono ( nie lubię tego przykładu ) z Naruto. Po prostu, manga jest lepsza od anime, ale nie miażdży go, bo animacja również jest dobra i umie się obronić. ;)
  • Avatar
    Qualu 10.06.2010 18:36
    Re: Aby był ....
    Komentarz do recenzji "K-ON!!"
    Powiem tak, licząc na anime muzyczne, liczyłam na anime z muzyką, a nie z herbatą. Przyklejać nazwę „seria muzyczna” K­‑ON'owi to potężny nietakt w stronę BECK'u i co najmniej obraza dla Nodame Cantabile. Po pierwszej serii, która była nudna, jak flaki z olejem popijane tranem, nie liczyłam na ani gram muzyki w drugiej części. Potężny zawód na pierwszym sezonie nie pozwalał mi mieć choćby cienia nadziei na jaką kolwiek pozytywną niespodziewankę. A tu bum, bo jak przestałam liczyć na cokolwiek od strony twórców, druga seria zyskała.. Może to zasługa tego, że jest więcej mojego ukochanego przychlasta – Mugi, może wrażenie tego, że Yui odkryła w sobie komórki mózgowe i zaczęła z nich korzystać, może pozytywna energia Ritsu, która przestała mnie irytwać, a nawet zaczęłam ją lubić, może fakt, że Mio nie krzyczy co chwilę. A może najważniejsze, ograniczenie czasu antenowego, moim zdaniem, największej pomyłki serii – Azusy. Brr.. Uważam, że drugi sezon jest ociupinkę lepszy, może nawet nie ociupinkę, a trochę lepszy od poprzedniczki. Jednak zaczekam na zakończenie – nie można chwalić serii przed ostatnim odcinkiem, a wszyscy dobrze wiemy, że Japończycy lubią udziwniać zwłaszcza ostatnie minuty. Jeśli jednak poszliby tym śladem, 7­‑8 by było ;)
  • Avatar
    A
    Qualu 8.06.2010 20:59
    Właściwie to już odpadam na samym openingu..
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    .. myślą, że jak dadzą ubierającego się głównego buca, obsypią go komputerowymi kwiatkami, przed refrenem wrzucą seksualną profanację " Nokia – Connecting People”, a w endingu pokażą płaczącą dziewoję, to stworzą animację roku przyciagającą przed ekrany miliony, to chyba.. się przeliczyli. Chyba, że jestem odporna na gołe klaty, to przecież nie jest wykluczone..

    Nie wiem, jak to opisać, słaby samurajski Gundam OO czy przedłużona samurajska wersja Legend of Duo z bezużyteczną bohaterką, ale.. Jest niezłe, ale jako komedia. Pisząc „komedia”, mam na myśli niezamierzone przez twórców sytuacje, kadry, teksty, a nie same, drętwe jak mięso topielca, „humorystyczne sytuacje”. Haha, ale śmieszne, potrawa jest za słona/za ostra. Zrywać boki.. Ni w ząb nie idzie mi się w to choćby troszkę wczuć, a przecież, teoretycznie, jestem docelową odbiorczynią. Ale, będę szczera – Okita ma potencjał, a Heisuke'ia naprawdę polubiłam. Co prawda, Kazama przypomina mi do bólu Akera Grahama, tylko czekać, aż zacznie krzyczeć " Kocham cię, gundamie/Chizuru!”, zaś Toushi jest wisienką na torcie, groteskowym przedstawicielem swojego gatunku bisha, tak przerysowanym, że stary Il Palazzo się przy nim chowa. O ile na początku jego mhroczne wypowiedzi + mimika mnie bawiły, potem zrobiło się to strasznie nudne. O Chizu nie wspomnę, podczas seansu, mój umysł olewa tę bohaterkę. Równie dobrze,  kliknij: ukryte  no ale..

    Zabija mnie jeszcze oczywistość tej serii, chociaż przyznam się, że na finałową walkę Dobra ze Złem czekam z rumieńcem ( a w sumie czekam bardziej na jakieś epickie teksty, krzywe kadry, Mega Zwrot w Akcji, Thragiczną Przeszłość, Łzy Chizu i Zaskoczenie Miesiąca, niż jakąś tam bijatykę, która swoją drogą wypada blado – wiem, że to romansidło, ale jednak samurajskie, trochę kasy mogliby wyłożyć na jakiś pojedynek, a nie tylko komputerowo modulowane płatki wiśni ). No i troszkę smutno, że to tylko 13 odcinków – bo chociaż seria jest dla mnie po prostu głupia, to z drugiej strony, poogladałabym ją jeszcze. ;)
  • Avatar
    A
    Qualu 18.05.2010 17:03
    Do trzech razy sztuka?
    Komentarz do recenzji "Arakawa Under the Bridge"
    Shaft, prawda? Czyli jakkolwiek by to boskie nie było, winno się już psuć, prawda? Więc.. dlaczego, gdy już myślałam, że po 3 odcinku będzie coraz gorzej, nagle wyskakują z parodią Włóczykija?!
    Bardzo lubię klimaty Sayonary, Bakemonogatari, etc, ale zawsze z odcinka na odcinek wypalało się. Przecież Sensei też na początku był tak samo mocny, jak " Siostra ", ale potem po prostu cały klimat się ulatniał. A tutaj? Uważam, że to pewien krok studia w stronę światła i trochę niezręcznie byłoby go zaprzepaścić, zwłaszcza, że ofiarami padły już takie przyszłe­‑niedoszłe perełki, jak ww. tytuły. Życzę Arakawie.. nie, twórcom, aby tutaj się nie wypalili i raczyli nas do końca serii tym, ukochanym przez widzów, absurdem i „głupotą”.

    A od siebie dodam, że piersza kwinta odcinków i tak już pokazała klasę ( spadek 4 odcinek, ale to pewnie spowodowane „wyższością” poprzednich ), więc moja wyjściowa ocena dziewięć co najwyżej urośnie; nie powinna zaś spaść w dół, chyba, że zrobiliby z tego pod koniec jakiegoś Clannada albo inne True Tears.
  • Avatar
    Qualu 3.05.2010 20:17
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Ej, w drugiej serii jedną z rycerzy okrągłego stołu była Monika Kruszewski! Co prawda, nie miała nawet biało­‑czerwonego gundama, ale w zamian była szychą wśród szych, bo pilotowała statek Charlusia. A z nazwą gundama starczyłoby mi zwykłe " Rudy ", czy nawet 1o2 :P
  • Avatar
    Qualu 3.05.2010 09:33
    Komentarz do recenzji "Okane ga Nai"
    Normalnie? Ekranizacja, nawet jeżeli treścią w niczym nie odbiega od oryginału, jest osobnym produktem. Poza tym, można oglądać Władcę Pierścieni bez znajomości książki, prawda? Można oglądać Nanę bez znajomości mangi, prawda? No to skoro można, to czemu nie można ich recenzować? Widocznie czegoś nie rozumiem, może mnie wtajemniczysz? :)
    A anime.. nie powiem, istny bestseller. Tak górnolotny, że ja, niegodny człowiek nie mogłam tego oglądać, bo treść i artyzm wykraczały poza me możliwości umysłowe. Polecam osobom, które mają dylemat moralny – żyć, czy nie – zniknie problem bezrobocia, przyrost naturalny znowu będzie ujemny, zakłady pogrzebowe staną się fabryką pieniędzy i takie tam..
  • Avatar
    A
    Qualu 24.04.2010 20:25
    Gauche~..
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi"
    Pierwszy odcinek zauroczył mnie właściwie wszystkim, poza Gaichuu w 3D. Gdyby nie ta potężna rana na grafice, dałabym za nią może i nawet 9 ( magia spadających gwiazdek, puszków, nasionek i iskierek, które może nie każdemu się spodobają, ale na pewno tworzą pewien klimat ). Do tego przepiękna kolorystyka – błękity, granaty, fiolety i szarości z plamami złota. Miodzio. Design postaci bardzo udany, widać, że dziecko to dziecko, a dorosły to dorosły. Nie wspominając o tych odjazdowych mundurach Pszczół, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia ( królestwo za taki kaszkiecik! ).
    Świat jest spójny, pomysł ze sztucznym kryształem, wieczną nocą, niezwykłą florą i fauną udany. Pomysł z Pszczołami Pocztowymi przedni, dobrze wykonany. Nic się nie rzuca w oczy, poza oczywistą dziecinnością i infantylnością, ale uważam, że raz na jakiś czas warto obejrzeć coś przeznaczonego dla dzieci, aby sobie powspominać dawne czasy dzieciństwa. Dla niektórych na pewno będzie to anime strasznie naciągane i naiwne, ale tutaj uważam, że ta dziecięca niewinność ładnie kontrastuje z wiecznie ciemnym niebem i osobiście zaliczam to jako plus.
    Postaci zaskoczyły mnie pozytywnie. Co prawda, liczyłam, że jednak  kliknij: ukryte , ale pomysł z odkrywaniem i poszukiwaniem jego postaci poprzez relacje innych osób i ich przeszłości był całkiem ciekawy. W trzecim odcinku byłam wyraźnie zirytowana, bowiem Lag to ten typ bohatera, który mi nie podchodzi. Ale z czasem, polubiłam go. Niby typowy, ale ma w sobie to coś. Nichie.. trzeba ją samemu zobaczyć i ocenić, ale była niezwykła i zanim seria zaliczyła półmetek, pokochałam ją całym sercem. Te akcje z majtkami – takiego „fanserwisu” ze świeczką szukać. Czegoś mi brakowało w siostrze Gaucha, ale źle nie było. Connor pod koniec pokazał, że też umie ruszyć główką, Zazie przełamał stereotyp zimnego drania. Nie sposób wyliczyć wszystkich postaci, ale każda choć odrobinkę się wyróżniała od swojej pierwotnej formy „fajnego szefa”, „zimnej sekretarki” czy „dziwacznego lekarza”.
    Muzyce brakowało jakiegoś kopa, ale na 7 z mojej strony zasłużyła. Drugi ending to moja platoniczna miłość, zaś muzyka w tle odsłuchana osobno również przyciąga.
    Przez ostatnie siedem minut ostatniego odcinka czułam się już zupełnie, jak mała dziewczynka, ciężko to opisać, ale z takim zakończeniem, oczekiwanie na drugą serię będzie istną katorgą. Zdecydowanie polecam, choć nie każdy będzie mógł dostrzec tego ciepła wylewającego się z monitora. A mało brakowało, bo i ja w pewnym momencie miałam ochotę rzucić Tegami Bachi o ścianę.
  • Avatar
    A
    Qualu 1.04.2010 21:58
    Shyoppan~
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile: Finale"
    Nie wiem, czy było to Nodame Cantabile, które pokochałam, bo na pewno nie było lepsze od pierwszej części. Na szczęście było lepsze od Paris Hen, ale w sumie nie wiem, w czym. Moja mała wewnętrzna nacjonalistka pływa w morzu dumy z powodu tak częstego przytaczania utworów Chopina. A gdy Chiaki opowiadał podczas gry Nodame o okolicznościach powstania utworu nie mogłam się powstrzymać, aby usłyszeć to jeszcze raz i jeszcze, przez co z 25 minut zrobiła się godzina „ględzenia” o opuszczeniu przez Chopina Polski. W ustach Chiakiego brzmiało to.. niezwykle.

    Grafika poprawiła się, nie wali kiczowatymi komputerami, ujęciami, które oglądamy po raz setny, ale od innej strony ani innymi brakami finansowymi. Muzyka nie podlega ocenie, bezpretensjonalna 1o – i za klasyczne aranżacje i za ost. Nic mnie nie przekona co prawda do openingu, którego ani razu nie obejrzałam nawet do połowy, ale ending wcale zły nie był. Pod koniec serii nie podobał mi się natłok postaci, o których niemalże zapomniałam oraz.. zakończenie. Zdaję sobie sprawę, że inne by nie pasowało po prostu, ale czuję niedosyt. Do ostatnich sekund liczyłam na odpowiedź Chiakiego – w końcu obiecał, że zgodzi się. Wrrr.. A reszta wątków zachowana w prawidłowych proporcjach. Najbardziej podobał mi się humor, urok i klimatyczność pierwszych odcinków – zabawa na sto dwa, w ciągu pierwszych pięciu nawet nie byłam w stanie porachować najzabawniejszych sytuacji, po których płakałam ze śmiechu. Nie wspominając o kupie innych żartów sytuacyjnych, komentarzy, sprostowań, zachowania bohaterów ( „mhmm, zapach sempaja z jego koszuli”, „nie została nawet skarpetka, która pachniałaby Chiakim~", czy powrót pijanego Shinnichiego ), które chyba na zawsze pozostaną dla mnie wzorem komedii, bynajmniej nie tej „zidiociałej”.

    Co prawda, jak już napisałam wcześniej, brakowało mi czegoś, co byłoby kropką nad „i”, jednak mimo wszystko dam 1o. Mukia~!
  • Avatar
    Qualu 24.03.2010 21:21
    Re: 6/10
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile"
    Właściwie odpowiadam Wam obu ( choć niestety masz w tym udział tylko trzydziestoprocentowy ;), ale nie za bardzo wiedziałam, gdzie umieścić odpowiedź; w toku wyliczanek padł Twój komentarz. A komponował melodyjkę w podajże 3 (?) odcinku: nucił ją, Megumi wyłapała, ale on wywalił zapis, następnie ona opracowała jeszcze na skrzypce oraz dla Masumiego w konwencji jazzu. Odcinek kończy się, jak Masumi mdleje, bo Jego Grecki Bóg go pochwalił. W każdym bądź razie coś w ten deseń. :P
  • Avatar
    Qualu 24.03.2010 14:22
    Re: 6/10
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile"
    Poprawię Cię: tak, skomponował. Raz. Skomponował raz motyw muzyczny. W gwoli ścisłości dodam, że wymyślanie podobnych linii melodycznych leży w programie nauczania w szkołach muzycznych pierwszego stopnia, czyli w podstawówce muzycznej. A przynajmniej w mojej byłej. Ahh, no tak, zapomniałam. On stworzył partyturę dla aż trzech instrumentów! Geniusz! To tak, jakby kazano absolwentowi szkoły podstawowej ułożyć spójny dialog dla trzech osób i zapisć go. Piekielnie trudne zadanie wymagające nielada talentu.
    Takich ludzi nie ma. Zdziwiłbyś się. :) Dla odmiany spójrz na Nodame. [...] np. nieporządna i nieurodziwa ale z megatalentem i sympatycznym usposobieniem. Równowaga. No fakt, Nodame nie jest moeblobem, ale z ust paru osób padło, że jest urocza albo olśniewająca. Kwestię higieny pomińmy.

    Co do obsesji. Nie każdy, kto ma talent, do choćby gry na fortepianie, obsesyjnie to robi. Potwierdzenie tezy: Megumi. Mimo 'wywijania' na instrumencie jej marzeniem jest praca z dziećmi. To, że uwzięła się, bo chciała dorównać Chiakiemu, nie oznacza, że popadła w skrajności. Poza tym mówimy tu o Japończykach. Nie lubię tego, ale wróćmy do stereotypu 'Chińczyka z wyspy', pardon, mały, żółty, pracowity..

    Podsumuję lanie wody: nie uważam za człowieka idealnego osobę opryskliwą, chorobliwie ambitną ( kwestia gustu ), pyszną, patrzącą na wszystkich z góry. Poza tym wnioskuję z Twojej wypowiedzi, iż uważasz kogos za nierealnego i nieprawdziwego tylko dlatego, że umie smacznie przyrządzić schabowego, ładnie brzdąka na pianinku i rzępoli na skrzypeczkach. Idąc tym tropem można byc dobrym tylko w jednej, dwóch dziedzinach. Jeszcze dalej dojedzimy do wniosku, że wszyscy jesteśmy geniuszami. Podnosi to na duchu, nie? :D
  • Avatar
    Qualu 22.03.2010 22:13
    Re: 6/10
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile"
    Przykro mi to stwierdzić, ale dla mnie to właśnie Chiaki był najbardziej ludzki. Rozumiem realia anime, że Japonia jest daleko, turlajaca się po asfalcie dziewczyna za dnia w centrum miasta to norma i tak dalej, ale w pewnym momencie wszystkie postaci troszeczkę męczyły. Nawet te moje ulubione indywidua w pewnym momencie mogły się przejeść. A Chiaki? Chiaki był tak samo tym zmęczony jak ja. Był normalny. A stwierdzenie, że nie miał wad? Moim zdaniem był najbardziej „wadliwy” – butny, pyszny, „obsesja” na punkcie muzyki i chorobliwy wątek ( moim zdaniem kapitalny ) " Viera­‑sensei~! <3 " ( a to dopiero początek listy ) sprawiają, że był śliczny z zewnątrz, a paskudny wewnątrz. A mimo to zmienia się podczas trwania serii i to za sprawą innych bohaterów, a nie sztucznie z pomocą scenarzysty. „Mimo paskudnego charakteru leci na niego 90% przedstawicielek płci żeńskiej” – hejże hola, tak jest w każdym anime. Im więcej bucowatości, tym więcej zajedwabistości w oczach statystek. ;)

    To anime jest dla mnie niemalże wzorem zarówno anime muzycznego, jak i komedii obyczajowej. A fakt, że idealnie balansuje między tymi dwoma gatunkami sprawia, że z czystym serduszkiem daję jej 1o. Zasłużyła na to, dyskertnie kradnie serca i uszy widzom. Mukia~