Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Sulpice9

  • Avatar
    Sulpice9 9.08.2015 11:51
    Jeżeli wolno coś wytłumaczyć...
    Komentarz do recenzji "Marnie. Przyjaciółka ze snów"
    Nie napisałem w recenzji, że to źle, że „muzyki jest mało” – w „Tajemniczym świecie Arrietty” też jakoś nie szaleli z soundtrackiem, ale muzyka po prostu bardziej pasowała do tego co się dzieje na ekranie. Nie mówię też, że jest zła (w końcu dałem 7/10), po prostu Ghibli (i inne studia) miewały w mojej opinii lepsze ścieżki dźwiękowe. I tyle.

    Nie rozumiem też za bardzo o co chodzi z tym „wyciaganiem” Miyazakiego: jego nazwisko pojawia się w mojej recenzji tylko 3 razy (z czego jeden raz o tym, że poszedł na emeryturę) i odniosłem się do jego dzieł tylko przy postaciach drugoplanowych. W przypadku „anegdoty z blondynką” trzymam się jego strony, bo ma rację, a nie „bo to Miyazaki”.

    Na moją ocenę filmu nie wpłynął fakt, że „to nie jest film Miyazakiego/Takahaty” – jest to drugi obraz Yonebayashiego i widać w nim dużo zagrywek, które możliwe, że staną się jego znakiem firmowym. Mamy chorą/chorego bohaterkę/bohatera, jej/jego konfrontację  kliknij: ukryte , jednoznaczny czarny charakter, mądrą starszą panią (nieingerującą w wydarzenia), wiejski klimat, bazowanie na angielskiej literaturze i kameralną muzykę. Nie miałem powodu by nie oceniać tego filmu jako dzieła dojrzałego i znającego swój fach artysty.

    Pozdrawiam!

    PS – i przypominam wszystkim, że ocena 8/10 to żadna ujma. Po prostu nie każdy film musi dostać od razu 10/10.
  • Avatar
    Sulpice9 9.08.2015 11:27
    Komentarz do recenzji "Marnie. Przyjaciółka ze snów"
    8/10: „Bardzo dobra seria – zalet sporo, niewiele istotnych wad. Coś ją wyróżnia i to dość znacząco. Oglądać!” – to jest niska nota?
  • Avatar
    Sulpice9 2.09.2014 20:00
    Re: Świetna recenzja
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika"
    Dzięki. W sumie może i racja z tą „sensacją sezonu”, choć Mushishi mogło wypaść lepiej lub gorzej (na szczęście, nie zawiodło :)).
  • Avatar
    Sulpice9 2.09.2014 19:58
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika"
    Wielkie dzięki!
  • Avatar
    Sulpice9 7.07.2014 18:38
    Re: Zmiany języków
    Komentarz do recenzji "Zrywa się wiatr"
    No tak, problem polega na tym, że tu jest „niemiecki­‑japoński­‑niemiecki”, zamiast po prostu „niemiecki­‑japoński [w domyśle: do końca rozmowy]".

  • Avatar
    A
    Sulpice9 23.05.2014 12:23
    Na razie jestem po pierwszym, ale...
    Komentarz do recenzji "Mushishi Zoku Shou"
    Już widzę, że trzymają poziom pierwszej serii. Mówiąc prościej – zapowiada się zarąbiście :)
  • Avatar
    Sulpice9 23.04.2014 21:36
    Re: A myślałem, że tej wiosny nic mnie już nie zdziwi
    Komentarz do recenzji "Hitsugi no Chaika"
    To takie absurdalne i obłąkane, że aż na swój sposób fajne.
     – mam dokładnie to samo odczucie :)
  • Avatar
    Sulpice9 19.01.2014 13:55
    Może o to poniekąd chodzi...
    Komentarz do recenzji "Szept serca"
    Dla mnie pomaganie w domu, słuchanie rodziców, czy przygotowywanie się do zajęć zawsze było czymś naturalnym – gdybym zachowywał się jak nasza główna bohaterka prawdopodobnie miałbym szlaban na wszystko :) Takie zachowanie szczególnie mnie dziwi w Japonii, gdzie myślałem, że nacisk na dyscyplinę jest większy…

    Nie do końca zgadzam się, z problematyką filmu – twórcy wyraźnie przesadzili z rolą jaką mają niby jej decyzje w tym wieku – owszem, są ważne, ale tak naprawdę „życiowe decyzje” podejmuje się aż do śmierci…


    Serdecznie pozdrawiam!

    PS – na przyszłość sugerowałbym zaznaczać, że post jest do anime i do recenzji, wtedy zauważę ewentualną polemikę i będę mógł szybciej odpowiedzieć :)
  • Avatar
    Sulpice9 29.10.2013 16:38
    Hm...
    Komentarz do recenzji "Panda Kopanda"
    Może faktycznie mógłbym dodać z jeszcze jeden akapit o samym filmie, jednak z drugiej strony niewiele zostało do omówienia: ze względu na wykorzystanie praktycznie wszystkich motywów z filmów w następnych pozycjach, w „Pandzie” zostało niewiele aspektów, które nie zostałyby powtórzone (i to z większą wprawą) w następnych filmach Ghibli.

    Na swoją obronę chciałbym tylko zauważyć, że rzadko staram się w recenzjach komentować fabułę poza ogólnikami (a tu mamy raczej zbiór epizodów niż ciągłą historia), a poza trójką głównych bohaterów nie bardzo jest o kim pisać…

    Serdecznie pozdrawiam!

    PS – moją następną recenzją (jestem na etapie wstępnego szkicu) będzie „Blood Lad” i tu mogę obiecać, że będę bardzo konkretny (ale to już inna historia…)
  • Avatar
    Pl
    Sulpice9 30.03.2013 12:02
    Okładka...
    Komentarz do recenzji "Księżniczka Mononoke"
    Kocham absolutnie okładkę do nowego wydania – jest tak totalnie nieadekwatna i myląca, że można się w niej po prostu w niej zakochać :D
    Monolith bije kolejne rekordy po opisie z „Podniebnej poczty Kiki” i niewykupieniu dubbingu od Canal+ do „Mojego sąsiada Totoro”
  • Avatar
    Pl
    Sulpice9 30.03.2013 11:54
    Na znak protestu...
    Komentarz do recenzji "Tajemniczy świat Arrietty"
    Zrecenzowałem francuskie wydanie " Tajemniczego świata Arrietty”, które szczęśliwie wpadło mi w łapy.

    Francuskie płyty zwykle zawierają trailery (z płyt, które posiadam tylko „Księżniczka Mononoke” jest bez dodatków, ale była to pierwsza wydana płyta, więc mogę im to wybaczyć). W przypadku „Arrietty” załączono świetny zwiastun „Opowieści z Ziemiomorza” i „Ponyo”. Następnie otwiera się menu, gdzie mamy tradycyjny (choć nie w przypadku polskich wydań) zestaw: start filmu, wybór scen,napisy i ścieżka dźwiękowa, a na koniec bonusy.

    W przeciwieństwie do naszych rodaków, Francuzi dubbingują swoje filmy i nawet jeśli nie daje to dobrych rezultatów („Mój sąsiad Totoro”, „Ruchomy zamek Hauru”), zdarzają się prawdziwe perły („Rodzinka Yamadów”, „Księżniczka Mononoke”). Dubbing do „Arrietty” znajduje się gdzieś pośrodku. Na szczególną pochwałę zasługuje Michele Bardollet jako absolutnie przezabawna Haru (choć dziwnie brzmi, że wszyscy mówią do niej „Aru”, ale co poradzić – Francuzi nie czytają „h”).

    Warto dodać, że Cecile Corbel, francuska harfistka odpowiedzialna za muzykę do filmu, zaśpiewała piosenkę Ariety na potrzeby francuskiej wersji językowej (zamiast angielsko – japońskiego tekstu, jest francusko -angielski).

    A skoro o Corbel mowa, do płyty załączono jej teledysk z piosenką „I’m fourteen years old, I’m pretty”. Osobiście koncepcja nie przypadła mi do gustu, ale na teledyskach się nie znam.

    Poza trailerami innych filmów studia Ghibli dołączono do płyty osiem japońskich mini­‑zwiastunów i czternaście reklam dla japońskiej telewizji. Oczywiście, wiele z nich jest podobnych, ale twórcom udało się pokazać to, co w filmie najlepsze.

    Tymczasem nam pozostaje się łudzić, że polscy wydawcy postarają się chociaż o dubbing…

  • Avatar
    A
    Sulpice9 20.03.2013 21:15
    Tak głupie i okrutne, że aż śmieszne :)
    Komentarz do recenzji "Another"
    „Another” to jeden z tych tytułów, którego nie da się poważnie traktować. Komiczne zabójstwa  kliknij: ukryte , utarte do granic możliwości schematy, intryga oscylująca na granicy kryminału i jego parodii, postacie wycięte z papieru…

    Gdyby autorzy i aktorzy potraktowali serię na poważnie, prawdopodobnie skończyłbym na pierwszym odcinku. A tak, skręcałem się ze śmiechu do ostatniej minuty ostatniego odcinka.

    Polecam jako świetną czarną komedię – w innym wypadku możecie być rozczarowani. Ode mnie 7/10 za przednią rozrywkę ;)
  • Avatar
    Sulpice9 7.03.2013 08:54
    Re: Dobre kino dla dorosłych
    Komentarz do recenzji "Powrót do marzeń"
    Żeby wspominać dzieciństwo i prawdziwie cieszyć się tymi wspomnieniami, trzeba być niespełna rozumu. Albo być dorosłym i zderzyć się kilka razy z twardą rzeczywistością.

    Ładnie powiedziane – w każdym razie, cieszę się, że ktoś ma podobne zdanie do mojego. Szkoda, że tak rzadko to, co ambitne jest doceniane przez wszystkich.

    No, ale taki godzący obie strony „Spirited Away” zdarza się bardzo rzadko…
  • Avatar
    Sulpice9 14.02.2013 22:13
    Re: Przeciętniak z jednym bardzo mocnym punktem
    Komentarz do recenzji "Oda Nobuna no Yabou"
    Jeżeli OST Ci się podobał, to nie ma problemu (akurat nie słuchałem, znam muzykę tyle co z samego anime, mam trochę inne zainteresowania muzyczne niż muzyka filmowa, więc raczej się za niego nie zabiorę).
    Natomiast w mojej opinii, muzyka do filmu/anime/serialu (niepotrzebne skreślić) powinna pełnić choć jedną z trzech funkcji:
    a) być na tyle „chwytliwa” (melodyjna) by dało się zanucić jakikolwiek fragment albo chociaż pamiętać dany utwór po obejrzeniu (np. Mitchiko & Hatchin, Podniebna Poczta Kiki)
    b) budować napięcia i podkreślać atmosferę danej sytuacji, w ambitniejszym przypadku wręcz ją kreować (w tym przypadku niedościgłe mistrzostwo prezentuje Spirited Away)
    c) zadziwiać wirtuozerią, bądź sprawnością techniczną wykonawców (Kowboj Bebop)

    W mojej opinii żaden z powyższych punktów nie klasyfikuje się pod Oda Nobuna no Yabou – ani żaden utwór mnie nie urzekł, ani nie przypominam sobie by muzyka sugestywnie budowała atmosferę jakiejkolwiek sceny i nie wydaję mi się, by artyści byli więcej niż kompetentni. Ale to tylko moje odczucia oczywiście.

    PS – na przyszłość prosiłbym o unikanie form rozkazujących, nie jestem psem by spełniać czyjeś zachcianki, a słowo „proszę”, czy inny zwrot grzecznościowy nikogo nie zabiją
  • Avatar
    A
    Sulpice9 14.02.2013 00:31
    Przeciętniak z jednym bardzo mocnym punktem
    Komentarz do recenzji "Oda Nobuna no Yabou"
    Ogólnie Oda Nobuna no Yabou jest dość przeciętną, ale przyjemną serią o której szybko się zapomina, jednak przed wystawieniem 5/10 powstrzymał mnie jeden czynnik, mianowicie – główny bohater.

    Miło w końcu obejrzeć anime o „tym innym przeciętnym chłopaku”, który (w większości przypadków) bywa albo kompletnym idiotą/mięczakiem (Fate/Stay night) albo przerysowanym geniuszem (Gease Code chociażby). Tutaj w przygody przeciętnego nastolatka nareszcie stworzono przeciętnego nastolatka. Yoshiharu jest bystry (czy raczej przebiegły), ale geniusz z niego żaden, wulgarny, ale potrafi też zachować się jak człowiek, nie zawsze opanowany, choć w krytycznej sytuacji potrafi zachować zimną krew. I w sumie dla tego przekonującego (w ramach rzeczywistości anime oczywiście!) bohatera obejrzałem całą serię i może nawet skuszę się na drugi sezon  kliknij: ukryte .

    Reszta – nie ziębi ani nie chłodzi. Panie są OK, w animacji trochę za dużo efektów komputerowych, ale ogólnie też jest dobrze, fabułę poprowadzono całkiem przyzwoicie (może nie licząc wstępu, który zapowiadał komedię absurdów). Na wyróżnienie zasługuje kilka postaci drugoplanowych (zwłaszcza przekabaceni na stronę „tych dobrych” stratedzy), ale mamy poważniejszą wadę w postaci miernej muzyki.

    W każdym razie, ode mnie 7/10 i przyjemne wspomnienia po lekkiej (acz na pewno nie wybitnej i ambitnej) rozrywce :)
  • Avatar
    Sulpice9 13.02.2013 20:37
    Re: To jednak nie to...
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
     kliknij: ukryte 
    Nooo… Mam nadzieję, że jakoś to pomogło :) Oczywiście, to tylko moje zdanie :D
  • Avatar
    Sulpice9 9.01.2013 13:02
    Komentarz do recenzji "Mój sąsiad Totoro"
    Jasne, nie ma problemu :)

    Na początek pozwolę sobie przytoczyć cytat z książki „Tysiąc i jedna opera” Piotra Kamińskiego: „dzieło powinno skupić na tym, w czym opera jest najlepsza – czyli na analizie ludzkiej psychiki i odzwierciedleniu ludzkich emocji”. Prawda jest taka, że bardzo duża ilość oper opiera się na minimalnej, często bardzo naciąganej fabule, budując jednak odpowiedni nastrój i podświadomie wymuszając na widzu określone emocje. W filmach często stosuje się podobne zabiegi (np. każda disneyowska śmierć ma wycisnąć łzy z najmłodszych widzów). I nie mam nic przeciwko takiemu zabiegowi jeśli wykorzystuje się go oszczędnie, jednak istnieją całe rzesze filmów (zwłaszcza amerykańskich komedii romantycznych), gdzie granie na emocjach widza jest wygodnym sposobem na przełknięcie bzdur fabuły i miałkości bohaterów.

    Tym właśnie różni się „Totoro” od hollywoodzkiego chłamu – choć posiada szczątkową fabułę (jak wspomniałem w recenzji) i jest przede wszystkim filmem właśnie bazującym na emocjach (wspomniany w recenzji sentymentalizm, zaraźliwy optymizm – nie wiem jak Ty, ale śmiałem się przez prawie cały film :)) i choć bohaterowie nie są tak rozbudowani jak na Miyazakiego przystało, ich bezpretensjonalność i prostota w pełni to rekompensują. Dlatego właśnie napisałem, że choć „Totoro” jest filmem dla dzieci, opierającym się głównie na wywoływaniu określonych emocji i nastroju (zwłaszcza w kreowaniu sielankowego nastroju wsi), to pozostaje chlubnym wyjątkiem w swojej kategorii. Przypomina mi pod tym względem „Lunatyczkę” Vincenza Belliniego, gdzie spokojnie przełykamy znikomą intrygę, by rozkoszować się pogodnym, lirycznym nastrojem, ciesząc z każdej minuty.

    No… wyszła mi z tego prawie druga recenzja z tej odpowiedzi, mam nadzieję, że wystarczyło :)

    pozdrawiam serdecznie
  • Avatar
    Sulpice9 5.01.2013 14:22
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    Zgłosiłem do redakcji – już poprawione, dzięki :)
  • Avatar
    Sulpice9 28.12.2012 10:05
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    O proszę, nie wiedziałem… co zresztą mnie specjalnie nie dziwi, skoro dostęp do niego mają pewnie ze dwie osoby w Polsce :)
  • Avatar
    Sulpice9 28.11.2012 18:51
    Re: Dość późna reakcja - przepraszam
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    Cholera, dlaczego nie mogę postów? Miało być „to co w filmie świetnie zadziałało”.
  • Avatar
    Sulpice9 28.11.2012 18:49
    Re: Dość późna reakcja - przepraszam
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    Nie ma problemu :) Pisałem zresztą, że to najbardziej kontrowersyjny film studia Ghibli (przynajmniej żaden inny tytuł nie przychodzi mi do głowy) i nie każdemu może przypaść do gustu. Zwłaszcza, że jest to pozycja wybitnie nie w klimacie „typowego” anime.

    Dla mnie liczy się to co w filmie – bohaterowie, klimat, większość wątków i znośna (choć nie wybitna) muzyka. I uparcie będę powtarzał, że choć nie jest to najlepszy film anime jaki widziałem, to na pewno jest moim ulubionym :)

    Pozdrawiam ;)
  • Avatar
    Sulpice9 25.11.2012 10:18
    Re: Dość późna reakcja - przepraszam
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    Wydaję mi się, że „Hauru…” należy ocenić pod trzema płaszczyznami. Miyazaki chciał stworzyć film ustalając kilka priorytetów:
    a) film jest przede wszystkim o starzeniu – i tu sprawdził się genialnie. Podstarzała mentalnie Sophie, niedojrzały emocjonalnie Hauru i Wiedźma z Pustkowia,która usilnie nie chce się zestarzeć (narysowana zresztą została genialnie – farbowane włosy, tona makijażu i skóra naciągnięta do granic możliwości po zabiegach chirurgicznych :)). Zresztą za to dostał ode mnie dodatkowe punkty.
    b) wątek romansowy – nie tak bogaty jak w książce, ale też bardzo dobry. Osobiście znam dziesiątki takich Sophie i setki Hauru z syndromem Piotrusia Pana. Można go było poprowadzić jak w książce (gdzie był mniej czarno­‑biały), ale wtedy genialne „a)" straciłoby na sile
    c) wątek pacyfistyczny  – kompletnie nieudany i niepotrzebny, zresztą z niego wynikają wszystkie błędy filmu (Hauru jako „ptak”, rozbiórka i składanie zamku). Tylko zakończenie mi się podobało – było tak naciągane i tak autoironiczne, że nie można go inaczej potraktować niż kpinę z Hollywood.

    A co do tłumaczenia – zrobiłem też recenzję wydania „Ruchomego zamku Hauru” ze swojej strony polecam inne kwiatki Robaczewskiego (np. moje ulubione „Hauru nie chodź (?) tam”) :)
  • Avatar
    Sulpice9 24.11.2012 19:53
    Cóż...
    Komentarz do recenzji "Szept serca"
    Dziękuję za te ciepłe słowa
    pojęcie recenzenta o produkcjach Ghibli lekko mówiąc mizerne
    .

    Jeżeli mogę podnieść się z klęczek i powiedzieć coś na swoją obronę (jeśli „znawca” raczy łaskawie wysłuchać) to:

    a) rozumiem o czym jest film i doceniam jego klimat (zresztą wspomniałem o tym przy wymienianiu jego zalet)
    b) oglądałem zdecydowaną większość filmów studia Ghibli (z czego większość, w tym „Szept serca” po kilka razy) i starałem się je zanalizować pod kątem symbolicznym, społecznym, a nawet komercyjnym (kiedy powstał i w jakiej sytuacji finansowej było studio).
    d) bardzo lubię tak zwane „okruchy życia” („Mushishi” jest moim ulubionym serialem anime) i proste historie o zwyczajnych ludziach mnie nie nudzą
    c) gdybym miał go oceniać po „powierzchownej” interpretacji (którą wyraźnie mi się zarzuca) film dostałby max. 4/10. Ale za drugim razem załapałem o co chodziło z figurką Barona, dostrzegłem, że reżyser kilka spraw wprowadził celowo wcześniej, no i uważniej obejrzałem tło napisów końcowych. Wciąż jednak kusiło mnie, by sięgnąć po pilota i odpalić „Spirited Awat”, czy „Totoro”.
    e) jeżeli film Ci się podobał nie mówię, że to źle (Twoja reakcja sugerowałaby, że dałem mu 1/10) – to bardzo dobry dzieło (zdarzało mi się nawet bronić ten film przed bardziej sceptycznymi znajomymi), ale moim zdaniem nie jest arcydziełem.
  • Avatar
    Sulpice9 24.11.2012 19:34
    W porządku tylko...
    Komentarz do recenzji "Szept serca"
    Czy naprawdę musieliśmy się z nią użerać aż 50 minut (to ponad połowa filmu!)? W „Spirited Away” wystarczyło tylko kilka scen z irytującą Chihiro, która jednak szybko zdobywa moją sympatię (nb.jak oglądałem ten film z kolegą, miał ochotę rzucić butem w ekran przez pierwsze kilka scen :)).

    Rozumiem, że film jest o dojrzewaniu, ale jakoś… no nie wiem, może to po prostu dlatego, że mam charakter bardziej w stylu Sophie z „Ruchomego zamku Hauru” i nie mogłem zrozumieć prawie żadnej jej decyzji. Zdecydowanie bardziej podobają mi się charaktery dojrzalsze i rozsądniejsze, po które Ghibli (na szczęście) o wiele częściej sięga. Może też dlatego wolałbym, żeby film był o Yuko, czy o japońskiej bohemie, którą reprezentuje dziadek Seijiego…

    Ale dziękuję za merytoryczną i konstruktywną krytykę. Po tym jak z przerażeniem odkryłem, że ten film nie ma ani jednej złej opinii na tanuki.pl (kurczę, już nawet „Mushishi” się oberwało!) spodziewałem się o wiele ostrzejszej reakcji.
  • Avatar
    Sulpice9 24.11.2012 19:20
    Komentarz do recenzji "Ruchomy zamek Hauru"
    Cóż, ja w swoim życiu spotkałem bardzo wiele takich Sophie i tuziny niedojrzałych Hauru, więc dla mnie romans miał jak najbardziej ręce i nogi, ale rozumiem, że komuś mógł się nie podobać.

    Jeżeli mogę coś zasugerować – zwróć uwagę, że Wiedźma z Pustkowia wcale nie powiedziała Sophie na czym polega klątwa. Jeżeli znajdziesz odpowiedź, o co chodziło w tym zaklęciu (chyba, że już znalazłeś, to w takim razie z góry przepraszam) odsłoni się przed Tobą cała problematyka filmu, moim zdaniem wcale nie gorsza od tej ze „Spirited Away”.

    Ale zgodzić się muszę, że lepiej by było dla filmu, gdyby Miyazaki wywalił cały wątek wojenny – historia nabrałaby płynności, a widzowie mogliby się bardziej skupić na tym, dlaczego Sophie się na przemian starzała i młodniała…

    Pozdrawiam, mam nadzieję, że w czymś pomogłem.