x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Kupię sobie natomiast „Kroniki Czarnej Kampanii”. Wnioskuję po opiniach internautów, iż to faktycznie nie byle co.
Do Maxromema: Czy rzadko czy nie, można dosyć łatwo zauważyć głębię postaci. Oczywiście, nadal jest to faktem, że aktualnie Berserk jest płytki w porównaniu do tego czym był na początku. No i nie oszukujmy się, Berserk zawsze miał trochę większy nacisk na akcję (choć nie był w tym nawet w połowie tak nachalny jak JoJo…), pomijając Golden Arc, gdzie wszystko było zbalansowane. Nie wiem czy opłaca mi się sięgnąć po Samo Ostrze, skoro fabuła tam jest podobno banalna, choć bohaterowie i konwersacje pomiędzy nimi, już nie tak bardzo. Zobaczę. A co do Fafrada, Zegarmistrz mnie przekonał, żeby sięgnąć po to w ostateczności, lecz jestem do niej daleko :P
Dziwi mnie jednak to, że nie wymieniliście żadnej z prac Junjiego Ito. Ok, nie tworzy on typowych fantasy, o których mówimy, ale gatunkowo się zgadza, poniekąd.
Ile znacie artystów, którzy samymi obrazkami potrafią przerazić czytelnika (mówię tutaj w kontekście do ciągu zdarzeń, więc nie próbujcie mi zaraz podawać prawdziwych obrazów za przykład ;p)? Autorzy książek mają o tyle łatwiej, że za sporą część doświadczenia płynącego z ich tworów, odpowiada podświadomość i wyobraźnia czytelnika. Ci, co pokuszą się o ilustrowanie każdej sceny mają jednak nie lada wyzwanie, gdyż wszystko zależy tylko i wyłącznie od ich wyobraźni, a nie odbiorcy.
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Maxromen, tu bardziej chodzi o to co się dzieje w głowie Gutsa, a nie o to, że sieka przeciwników na lewo i prawo przez większość czasu. Przykładowo, w trakcie trzeciego czy czwartego tomu córka (martwego już) masowego‑mordercy‑potwora chce popełnić samobójstwo przez to, że już nie ma z kim, ani dla kogo żyć. W tej sytuacji Guts daje jej sztylet by ta sobie przecięła żyły. Puck ją jednak powstrzymuje i wkurza się na Gutsa. Guts natomiast nie specjalnie jest przejęty tą całą sytuacją i zaczyna odchodzić w swoją stronę. Gdy Puck do niego podlatuje, zauważa, że Guts płacze.
No właśnie to – czy to książka czy nie – jest istotne, bo w Berserku to ilustracje budują klimat, a nie słowa opisujące scenerie, które sobie wizualizujesz w myślach jak chcesz. No, a poza tym, nie jestem zwolennikiem książek. Choć niektóre potrafiły mnie wciągnąć, ja sam szybko potrafię odchodzić myślami w siną dal gdy coś czytam przez dłuższy czas.
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Wymień mi wszystkie tytuły, które znasz. Z chęcią po nie sięgnę. Mam jednak nadzieję, że nie wszystkie są książkami, bo jak można mówić, że coś jest brutalniejsze, jeśli od tego zależy wyłącznie twoja wyobraźnia?
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Ale, jeżeli nie potraficie zauważyć zmagań psychicznych Gutsa przez pierwszą połowę serii (komu jest warto ufać? czy warta jest śmierć przez brak chęci do życia? komu warto wybaczyć czy pomóc? jak wiele warte są marzenia by do nich dążyć? Czy fakt, że Guts dosłownie lubi walczyć o swoje życie, żeby pokazać jak wiele jest warte, że tak sparafrazuję jego słowa) no to sorry, ale to wasza logika jest płytka a nie postać, bo wy patrzycie na to z perspektywy każdego jego kompana, który go dopiero co poznał. O to w tym chodzi – Guts zastanawia się nad rzeczami, które są zbyt głębokie dla większości ludzi wokół niego, podczas gdy oni sami uważają go za prostego człowieka przez jego czyny/sposób bycia.
I w odpowiedzi do Maxromema:
Innymi słowy, PRZYNAJMNIEJ, growy Geralt jest płytszy od Gutsa.
Re: Kolejna pseudo recenzja..
Griffith nadal pozostaje zagadką dla wielu fanów Mangi – duża część twierdzi, że to urodzony psychopata, inni (w tym ja), że to, do pewnego stopnia, przyzwoity człowiek, tyle że zbyt nieustępliwy i nie wystarczająco silny psychicznie (bo żył samymi sukcesami), żeby przeciwstawić się próbie, którą „zaprzepaścił” na końcu tego Anime.
Gutsowi z kolei, w przeciwieństwie do Griffitha, życie się, lekko mówiąc, nie układało – żył praktycznie ciągłymi porażkami i nienawiścią do ludzi, która się w nim przez nie budowała. Jedyne co potrafił robić, to walczyć. Nie miał nawet własnych marzeń.
Kiedy już zaufał komuś, z kim myślał, że się zaprzyjaźnił, ta osoba otwarcie powiedziała, że nie może go nazwać przyjacielem, jeśli nie potrafi dążyć za własnymi celami. Guts zrozumiał, że, mimo wszystko, nadal ma puste życie, więc go opuścił dążąc za własnym marzeniem. Kiedy wrócił, nie do końca odnajdując to „coś” dla czego mógłby żyć, jego życie znów zmieniło się w koszmar i ponownie zaczął mieć w d*** ludzi, choć nie do końca… (radziłbym przeczytać przynajmniej 3 pierwsze tomy Mangi, żeby zrozumieć, choć częściowo, głębię stojącą za postacią Gutsa). Mimo wszystko, momentalnie staje się potworem równie złym lub większym od tych, z którymi walczy. I chyba właśnie wymieniłem przykład największej głębi jaka istnieje w Wiedźminie, tak na marginesie (no chyba, że książki są dużo lepsze od gier, w co mogę uwierzyć).
Tak, dobrze napisane postacie to JUŻ jest głębia.
Opinia, czy nie; myślę, że w niektórych wypadkach, wpływających na postrzeganie życia i ludzi, głębię powinien umieć, lub starać się, dostrzec każdy. Dlaczego? Bo, mówiąc w skrócie, ta wiedza może przydać nam się w życiu.
Re: Pomimo CGI
Re: Pomimo CGI
To jest fizycznie niemożliwe, żeby ktokolwiek, kogo hajp nie ogłuszył i nie oślepił, lubił tą kupę; bo to nawet w standardzie przeciętnych Anime się nie mieści (pod względem technicznym, przynajmniej), a co tu dopiero mówić o przyzwoitej adaptacji szczegółowo napisanej i narysowanej Mangi. Rozumiem, że mogło ci się podobać kilka momentów, ale żeby od razu lubić całość? Dziewczyno, chyba masz zaniżone standardy, i nie mówię tego z przekąsem, bo może naprawdę niewiele uświadczyłaś.
Naprawdę, nie próbuję być d***iem, choć wiem, że słabo może mi to wychodzić ;P
Re: 5/10, rozczarowanie
Co do olewającego zachowania głównego bohatera wobec swej dziewczyny, ten po prostu przestał czuć emocje jak zwykły człowiek przez komórki Migiego w sobie.
Rozmowy drugoplanowych postaci przypominają mi bardziej rozmowy ze stereotypowych anime (mimika twarzy, sposób mówienia, gestykulacja), w poprzednich DB inaczej się to czuło.
Jedynym zabiegiem mającym przywołać nostalgię u widza jest powrót gangu Pilafa… Jestem zdania, że to była beznadziejna decyzja. Rozumiem ich w rolli cameo, ale nie żeby tak stale przebywali tam, gdzie akurat jest rozwijany główny wątek fabularny! Czuć, że są wepchnięci na siłę, nie są oni zabawni, a wkurzający. Nawet nie wiem kogo te gagi z nimi związane miałyby niby rozśmieszyć?! Chyba dzieci chodzące do podstawówki, ale prawdopodobnie nawet je by znudziły te suchary trwające nawet po pół minuty lub więcej.
Pomijając wątki związane z odwzorowaniem oryginalnego materiału, Super, jako nawet samodzielne anime (w sensie: nie porównując go do żadnej poprzedniej serii), wypada dosyć średnio. Fabuła jest mierna (choć wydaje się to robić ciekawsze od momentu, gdy pojawił się Black, ale nie zwiastuję zbyt wysokiego skoku jakościowego w przyszłości, i tak), a tempo odcinków, czy też nadanie priorytetu zdarzeń w nich zawartych, woła o pomstę do nieba (przez połowę odcinka postacie mogą gadać o pierdołach, mimo że są w trakcie rozwijania wątku fabularnego).
Re: Tragedia!
Co za debile na to wpadły?!?!
Re: ???
Tragedia!
Naprawdę NIE WIEM jakim cudem ktokolwiek w studiu stwierdził po obejrzeniu chociaż kawałka odcinka, choćby i 3 sekund, że to wygląda dobrze!
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to anime będzie miało mało widzów, co może odstraszyć późniejszych potencjalnych twórców, którzy chcieliby zrobić coś związanego z tą serią w przyszłości!
Przyjemna w oglądaniu siekanina, utrzymująca przy tym cały czas poważny klimat (coś, czego mi brakuje w wielu anime). Komuś może nie zasmakować eksperyment z co chwile zmieniającym się stylem rysowania, ale mi się ten zabieg podobał, jakiś powiew świeżości po tylu tasiemcach i technikach animatorów w nich utrzymywanych aż za długo (poza tym, dzięki temu miałem ochotę jeszcze bardziej kontynuować seans, bo zawsze byłem ciekaw jaką nową fryzurę wymyślą przewodnikowi Dantego xD).
Z tego co pamiętam, to raczej nie ma momentu, żeby się dało nudzić, cały czas jest akcja albo są jakieś ważne informacje dla widza wyjawiane; widać, że scenarzyści wiedzieli to robią. Jedynie do początku można się przyczepić, że jest trochę zbyt szybkie tempo oraz że bohater, który jest zwykłym człowiekiem, nagle sieka demony jak Dante, ale ten z Devil May Cry :P. Fabularnie spoko, nie oczekiwałem zabójczej jatki historycznej, ale i tak miało to swoje momenty.
Podobała mi się szczególnie brutalność przedstawiona w tym filmie (to, że Szatan torturował w tak okrutny sposób nawet kliknij: ukryte ukochaną bohatera, to jest już coś nowego i jak najbardziej na plus ;P)
Oczywiście, nie musicie zagrać w grę wideo żeby zapoznać się z historią czy coś, bo ten cały film jest jej skrótem.
A, i pod ŻADNYM pozorem, nie oglądajcie tego w polskim dubbingu, chyba że chcecie się pośmiać ;P Tyle że z czasem i tak zaczyna męczyć ze względu na kompletne niedopasowanie wypowiadanych słów do ust narysowanych postaci, które da się szczególnie odczuć w ostatnich dwóch rozdziałach.
Anime całkiem całkiem. Postacie nie narzucają się zbytnio swoimi stereotypowymi (dla anime) zachowaniami, tak jak w innych seriach bywa, czyli np. nadpobudliwa postać tutaj nie hałasuje cały czas próbując co chwila zwrócić na siebie uwagę, a typ „mądrali” nie drażni – nie ma się ochoty go trzepnąć w ryjka (i nawet nie nosi on okularów, które mógłby co chwila poprawiać!) :P, a w zasadzie jest on jedną z lepszych postaci tutaj.
Nastrój/klimat, przez dłuższy czas, jest całkiem spoko. Choć kreska czasami psuje kilka scen, moim zdaniem.
Podobał mi się głęboki głos głównego bohatera, który dodawał smaczku w trakcie monologów. Ale zaczął mnie wkurzać częstym: „Ups, wypsnęło mi się!”, albo " kliknij: ukryte Uspokój się, przecież masz 29 lat!”.
Zawiodłem się (tu chyba jak każdy) na sprawcy tego całego zamieszania, to było dość oczywiste kto jest mordercą już prawie od samego początku, ale jednak zacząłem się trzymać ciekawszej teorii po pewnym czasie, że kliknij: ukryte to główny bohater był facetem w kapeluszu, którego zastał on sam tuż przy swoim mieszkaniu, jak wracał do (wtedy jeszcze tego nie wiedział) martwej matki. Po prostu pochodziłby z przyszłości, w której nauczył się panować nad swoją zdolnością, więc cofnął się w czasie, żeby sprowokować samego siebie do poprawienia sobie (i innym) życia. Ale poprzez zabijanie bliskich mu osób? Czemu nie, w końcu to anime ;P Ale serio, mógł się po prostu z czasem stać zły/przestać oszczędzać w środkach i tyle. I to by było ciekawsze od kolesia, którego motywem kliknij: ukryte są, naciągane jak cholera, zwidy nawiązujące do historyjki dla dzieci. Rozumiem, że są ludzie chorzy psychicznie, ale żeby widzieć nad wybranymi osobami wiszącą nić pajęczyny? Autor chyba nie miał pomysłu…
Tak czy siak, pomijając już to, wydarzenia w Erased nie są tak zaskakujące/intensywne/ciekawe jak w Efekcie Motyla, który był znacznie lepszym tworem, jak dla mnie. Jeśli jednak nie macie co robić, a większość ciekawszych serii już obejrzeliście (a przynajmniej tak wam się wydaje, albo po prostu nie chce wam się dalej szukać ;P), to po Boku dake ga Inai Machi możecie sięgnąć. Zawsze jakieś nowe doświadczenie.
Po jakimś 4‑5 odcinku robi się cholernie nudne i zmienia swój temat, ciekawy główny bohater kliknij: ukryte poznaje nie ciekawych sprzymierzeńców, którzy (na szczęście) giną w przeciągu 3 kolejnych odcinków. Później walczy z najbardziej stereotypowym kliknij: ukryte nekromantą jaki tylko może być oraz kliknij: ukryte wariatką‑zabójczynią, którą wykańcza w mało satysfakcjonujący sposób. Przez wszystkie 13 odcinków prawie nic nie zostaje wyjaśnione, jeśli chodzi o główny wątek serii. Czekać na drugi sezon? Walcie się, już tera wmuszałem w siebie obejrzenie tego do końca!
Zasadniczo to sam początek anime najbardziej mi się podobał, konwencja MMO z fajnymi gagami ( kliknij: ukryte bohater uderza w stół dostając przy tym zero damage xD), która została skopana „ożywieniem” świata, w którym nasz kościotrup był zalogowany, przez co seria przeszła w tryb stereotypowego, japońskiego fantasy z najnudniejszymi postaciami jakie spotkałem w anime, od lat.
Do tego to zabawne porównywanie siły postaci A do postaci B, przy czym nie mamy żadnego info o tej drugiej, a autor karze nam się tym podniecać…
No, i jeszcze nie zapominajmy o średniej animacji połączonej ze słabym cell‑shadingiem.
Co jest w tym szczególnie przykrego? To, że to MADHOUSE robił! Rozumiecie? M.A.D.H.O.U.S.E!!!!!!!
A w Naruto Shippuuden nikt nie potrafi tego zauważyć poza nielicznymi osobnikami :P
Co do serii, to jest zbyt „lekka” jak dla mnie. Hm, może inaczej, główny bohater jest taki. Do tego jeszcze głupio wygląda i używa wędki jak broni (choć wiem, że z czasem się to zmienia… Chyba). Tak czy siak, patrząc po recenzji, nie popełniam grzechu porzucając to anime.