
Komentarze
Neon Genesis Evangelion
- komentarz : Ryuki : 22.06.2015 13:46:35
- Re: Recenzentów Evy zjadam na śniadanie : Edwin : 22.06.2015 10:12:43
- Podobno autor wykorzystał tu własne doświadczenia : Arhi : 2.02.2015 16:47:21
- komentarz : Lina : 17.01.2015 20:25:25
- komentarz : Anonim : 17.01.2015 18:26:53
- "Evangelion - moja nieudana próba wyleczenia kompleksów v 1.0" - Hideaki Anno : Lina : 17.01.2015 16:39:45
- komentarz : Stealth : 3.10.2014 21:24:47
- komentarz : jolekp : 19.05.2014 12:38:36
- komentarz : zmrol : 19.05.2014 12:16:45
- komentarz : jolekp : 19.05.2014 11:57:49
Podobno autor wykorzystał tu własne doświadczenia
"Evangelion - moja nieudana próba wyleczenia kompleksów v 1.0" - Hideaki Anno
To takie typowo japońskie.
Nieco skuteczniej zamaskowano spoiler – Moderacja
Co do samej serii, to w dużej mierze popieram zdanie Avellany zawarte w recenzji. Początek oglądało mi się rewelacyjnie, od razu się wciągnełam i szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że seria o mechach może mi się aż tak spodobać. Być może to moja nadinterpretacja, ale wydaje mi się, że twórcy Code Geassa w kilku miejscach mocno inspirowali się Evangelionem ;). Ale tak mniej więcej od 20 odcinka zaczęłam się nudzić i tak naprawdę zmusiłam się do obejrzenia do końca.
Miałam troszkę obawy dotyczące bohaterów, bo już na długo przed rozpoczęciem oglądania spotykałam się z opiniami, że Shinji jest najgorszym bohaterem w historii anime, beksą, ciamajdą i emo do kwadratu itp. itd. A dostałam nieśmiałego czternastolatka, który zachowuje się jak… nieśmiały czternastolatek. Wszystkie jego zachowania w mojej opinii były jak najbardziej prawdopodobne, a wszelkie załamania usprawiedliwione okolicznościami i jego charakterem. Naprawdę widziałam wielu gorszych bohaterów. Za to do samego końca niezmiernie irytowała mnie Asuka, ale może to przez to, że nie lubię postaci, które mają w sobie choćby mały procent z tsundere. Taki typ bohatera zwyczajnie mnie drażni.
Moim zdaniem to anime jest naprawdę świetną przygodówką i trochę szkoda, że usiłuje być czymś więcej, bo moim zdaniem jest to zupełnie niepotrzebne. Ale z drugiej strony, gdyby nie to, dziś pewnie nikt by już o nim nie pamiętał :).
kliknij: ukryte
Moim zdaniem ocena zachowań postaci jako „żałosnych” wynika z tego, że większość ludzi nie odczuwa cierpienia w taki sposób. Może nigdy nie doświadczyli bólu czy smutku w podobnej skali. Albo inaczej: nie rozumie go tak, jak byli w stanie zrozumieć bohaterowie. To wynika z zakończenia serii: jesteś tylko tym 'ja', z którego zdajesz sobie sprawę i potrafisz pojąć, poukładać sobie w głowie. Wszystko inne odrzucasz, wywalasz lub uznajesz za godne pogardy.
Osobiście, dwa ostatnie odcinki nie były dla mnie czymś nowym i bardzo mi się spodobały, ale to pewnie dlatego, że samemu dochodziłem do podobnych gdybań dawno temu, więc w świetle akapitu wyżej, po prostu spodobało mi się, że ktoś myślał tak samo jak ja i przedstawił to wszystko w anime :)
Ach i ludzie, to wcale nie są AŻ tak ambitne rzeczy, żeby ich nie rozumieć, mogę kilka wyliczyć:
-prawdziwa wolność jest samotnością, gdyż wszystko co jest, łącznie z nami samymi, nas ogranicza (kreska w nicości Shinjiego);
-ograniczenia dają też poczucie bezpieczeństwa; kiedy ktoś inny się wyzwala to większość zaczyna się bać (właściwie całe anime jest o ludziach patrzących innym na ręce, żeby nie stali się zbyt samodzielni i wykonywali co przewidziano dla nich w planach)
-modelowe Ja zawierające nie tylko obraz nas samych, ale też to jak oceniają nas inni (albo jak sądzimy, że oceniają), oraz przedmioty, zjawiska, pojęcia nam bliskie (to było też w Serial Experiments Lain)
-„w zamkniętej przestrzeni nie może żyć nikt poza tobą” – wyjdź, albo zostań :>
-„istnieje prawda, która zmienia się z upływem czasu” – z czasem wszystko wydaje się inne, jedyna prawda to ta, którą uznasz za prawdziwą – niekoniecznie rzeczywistość
Ogólnie świadomość i ja przedstawiono trochę podobnie jak w Ghost in the Shell, jesteśmy zbiorem różnych informacji: prawda/fałsz w systemie 0/1, więc można modyfikować także świadomość innych jak kto chce. Ciekawe też, że do tego zarówno GitS jak i NGE potrzebują założenia duszy :>
Noo, w sumie chciałem powiedzieć, że trochę zaskoczyło mnie to zakończenie i to miło. Wszystko co napisałem powyżej może wcale nie być prawdziwe :), a okazać się moją nadinterpretacją. Ha, no i polubiłem pojawiającą się wszędzie symbolikę, od modelu sefirot w openingu, kable/pępowiny Evangelionów, nawet cień ojca Shinjiego, czasem z biurkiem tworzył heksagram, a czasem wyglądał, jakby niósł krzyż. Właściwie resztę anime, walki, szkołę, picie piwa oceniam jako ciekawą i przyjemną, ale chyba miała na celu tylko stworzyć więź z odbiorcą i być takim łącznikiem, żeby ktoś w ogóle zwrócił uwagę na resztę.
Pozdrawiam!
Na początku rozterki Shinji'ego traktowałem jak jakiś bełkot, i tylko czasem przelatywało mi przez głowę, że to ma głębsze znaczenie, którego nie widzę. Końcówka przypominała mi trochę teatr i dopiero na niej zorientowałem się, o czym tak właściwie jest to anime. Nie chcę się rozpisywać nad tym, dlaczego to anime jest warte uwagi, bo o tym jest w innych komentarzach.
Pragnę tylko ostrzec innych przed oglądaniem tego anime bez refleksji. NGE nie jest zwykłą opowieścią, w której wszystko ma się jak na dłoni. To anime rzuca na głęboką wodę. To tak, jakby z Harrego Pottera przejść na np. Jądro Ciemności. Mniej więcej tak trudne jest to anime w porównaniu z innymi produkcjami(a trochę lat interesuję się anime).
Dlatego polecam NGE, ale tylko pod warunkiem, że osoby je oglądające podejdą do niego, jak do poważnego dramatu psychologicznego. W przeciwnym przypadku to nie ma najmniejszego sensu.
O tym jest to anime
Klasyk
dołączam do grona fanów :)
1. Obawiałam się, że jego wyjątkowość/popularność polega przede wszystkim na tym, że anime jest nowatorskie. Tzn. robi wielkie wrażenie… albo raczej *robiło* w latach 90. Teraz to jedynie klasyka, którą wypada znać, bo wpłynęła na formę obecnych serii o mechach. Po tym jak obejrzałam film „Świt żywych trupów” skuszona tym, że to „klasyka horroru” i prawie zdechłam z nudów staram się trzymać z daleko od tego typu tytułów (tzn. robiących mega wrażenie, ale w czasach kiedy powstały)
2. Anime oglądam przede wszystkim dla postaci, fabuła ma dla mnie mniejsze znaczenie. Obawiałam się, że w NGE nie ma postaci „dla mnie”. Obawiałam się, że główny bohater to standardowy typ „od zera do bohatera”, że postaci kobiece będą słabe i upierdliwe… Jak się pomyliłam :)
Nie będę się już rozpisywać. Powiem tylko tyle, że dla mnie jedyną słabą stroną jest fan service i jedna z cech charakteru Asuki. Fan service – strasznie oklepany i przewidywalny (np. Shinji potyka się i upada na koleżankę, którą jest niekompletnie ubrana, bo właśnie skończyła kąpiel; jego dłoń przypadkowo ląduje na piersi koleżanki *przewraca oczami* albo Shinji rozebrany do kąpieli, coś go zaskakuje/wystraszy i nagi wybiega z łazienki, dopiero po chwili przypomina sobie, że ma siusiaka na wierzchu a w pokoju Misato… *przewraca oczami* straszne banały, ale może w latach 90 nimi nie były). Co do cechy charakteru Asuki – od zawsze GARDZĘ kobiecymi postaciami w anime, które zachwują się agresywnie w stosunki do mężczyzn, biją ich bezpodstawnie, ale męska postać nie odda, bo przecież uderzyła go „dama”. Jak m.in. Asuka i Sakura z Naruto. Nie wiem dlaczego wątek pojawia się w tak wielu anime, czy Japończycy naprawde uważają, że to jest zabawne? Jak dla mnie jest to żałosne i mam nadzieję, że jakaś postać męska wreszcie da do zrozumienia „delikatnej dziewczynce”, że nie ma ona prawa policzkować wszystkich facetów w promieniu kilku metrów tylko dlatego bo wiatr podwiał jej sukienkę (jeśli chce kogoś winić, może tylko siebie, że ubrała się tak niepraktycznie).
kocham
Co to ma być za zakończenie?! Jezuuuuuus.. Trzymajcie mnie. Spodziewałem się czegoś innego, łagodnie mówiąc.
Zaczynałem tą serię ze świadomością jej popularności i wszelkich innych wpływów oraz z wiedzą o tym, że ostatni odcinek ma być kontrowersyjnym zakończeniem.
kliknij: ukryte Myślałem, że mechy będą walczyć i NERV przegra, a tu.. A tu w ogóle nie w tym kierunku. kliknij: ukryte Wszystko sprowadzono do kwestii emocji i osobowości Shinjiego, co jest dość.. ee.. ciekawym zabiegiem w tego typu serii. Na początku wydawało mi się to bardzo głupie, bo po co w takim razie te walki, NERV, po co to wszystko, skoro chodziło o jego pesymistyczną, zagubioną w sobie osobowość?! Nie zamknięto wątków, nie wyjaśniono, czemu muszą to być dzieci i skąd tak naprawdę te Anioły. Ale potem doszedłem do wniosku, że czemu nie? kliknij: ukryte Niech żyje psychodela! I Shinji Emo xD.
Im bliżej końca, tym bardziej eksponowano wątki dramatyczne postaci, ich przeszłości, kliknij: ukryte by na końcu.. Ukazać to w całej odsłonie, haha..
Seria ciekawa, od niektórych odcinków dosłownie nie można się było oderwać, napięcie umiejętnie wzrastało, zagadki się spiętrzały, by na końcu.. by walnąć takie zakończenie. Nie jest sztampowe, jest naprawdę.. niespotykane. Oryginalne, a i owszem. Tylko czemu człowieka szlag trafia?
kliknij: ukryte Seria mechowa zmieniła się w serię dramatyczno‑filozoficzną, no i okej.
Evangelion jest legendą wśród anime. Jego wpływ na kolejne mechowe serie itp, jest widoczny gołym okiem, szacunek za to.
Aż.. niech mnie tam. Takie zakończenie przynajmniej zapamiętam, brawa dla twórców. Ocena pozytywna, choć chichoczę z niedowierzaniem.
A, i kapitalna muzyczka, ani razu nie przewijałem openingu.
Nie rozumiem - więc anime jest bezsensowne...
Anime zdecydowanie dla dojrzałych osób (najlepiej takich, które otarły się o psychologię, filozofię i duchowość). Miałem to szczęście w życiu, że interesuje się od 4 lat psychologią i szeroko‑pojętą duchowością. Osobiście uważam to za najlepsze dzieło jakie dane mi było obejrzeć (a widziałem naprawdę duuuużo). Gorąco polecam :)
ze skrajnosci w skrajnosc
pozniej zrobilo sie duzo lepiej, kiedy zaczely pojawiac sie watki uwypuklajace fabule
a pod sam koniec kliknij: ukryte mniej wiecej od wchloniecia shinji przez eve anime popadlo w druga skrajnosc i stalo sie zbyt przekombinowane
rozumiem, ze zwolennikow takiej budowy jest o wiele wiecej niz przeciwnikow (o czym swiadczy kultowosc serii), jednak mnie to do konca nie przekonalo
nie mowie, ze bylo slabo, ale na pewno nie polece nikomu nge tak po prostu
plusem jest na pewno oryginalnosc serii… a na ile przypadnie do gustu to kwestia odbioru
:(
niewątpliwie...
Czuję się zawiedziona przede wszystkim fabułą. Niby „taka dorosła” a przedstawione realia są totalnie… niespójne i nierealne kliknij: ukryte (nie czepiam się kosmitów, chodzi mi o kwestie przyziemne).
Podobały mi się za to skakanie po wątkach i emocjonalny ładunek „gry” seiyū‑ów, nice!
Ogólnie rzecz biorąc: ciesze się że „zaliczyłam” kultowe anime. Filozofii trochę łyknęłam więc aż tak nie poraziły mnie te 2 ostatnie odcinki..szkoda tylko czasu.
Jak dobrze że nie muszę już oglądać tego całego CIERPIENIA!
Viva la Eva
Jak najbardziej
Recenzentów Evy zjadam na śniadanie
Bullshit, największe problemy miała Asuka. Shinji akurat się starał, wskakiwał do lawy, zyskiwał pewność siebie (to że pięć minut później go zjadło to szczegół, a poza tym i tak był gotów wrócić do rzeczywistości) i do EoE nigdy nie uciekał przed walką. To, że jego pobudki można interpretować na lepsze lub żałośniejsze to już inna sprawa.
Ale generalnie dobrze wziąłeś się za recenzje tej na siłę wciskanej nam serii przez marketingowców.
Bełkot
Po pierwsze: postacie. Zbiór traum i dramatów był dla mnie zbyt duży, abym mogła je polubić (z jednym wyjątkiem). Szczególnie denerwowała mnie Asuka. Wiem, że miała być ruda, rozwrzeszczana i wredna, ale jak dla mnie była zbyt rozwrzeszczana i wredna. Skutecznie psuła całą przyjemność z oglądania. Wiem, że miała swoje powody, aby się taką stać, lecz nie zmienia to mojego stosunku do niej. Może po prostu nie lubię charakterów typu tsundere? Shinji też specjalnie nie przypadł mi do gustu, choć było mi go nawet żal i byłam w stanie go zrozumieć. Jedyna postacią, która naprawdę mnie zainteresowała, była Ayanami Rei. Jej spokój i wycofanie wywołały we mnie zaciekawienie i w dużej mierze dzięki pragnieniu poznania jej historii nie przerwałam oglądania.
Po drugie: fabuła. Wiele wątków było dla mnie niezrozumiałych. Szczególnie samo zakończenie. Lubię produkcje, które pozostawiają odbiorcy pole do własnych interpretacji, ale NGE było dla mnie zbyt poplątane, zbyt niejasne. Choć z drugiej strony, anime oglądałam z angielskimi napisami i wiele rzeczy mogło mi po prostu umknąć, bowiem moja znajomość angielskiego nie była w tamtych czasach zbyt dobra.
NGE posiadało też pewne zalety. Bardzo spodobała mi się ścieżka dźwiękowa, na czele ze świetnym openingiem, który do dziś kołacze mi się po głowie. Kreska i animacja też była niezła, z dobrze zrealizowanymi pojedynkami pomiędzy Evangelionami a Aniołami. Było też kilka scen, które skutecznie przykuwały mnie do ekranu i zachęcały do dalszego oglądania w oczekiwaniu na inne tego typu perełki. kliknij: ukryte W pamięci szczególnie utkwiło mi pożeranie Anioła przez Unit Shinjego (nie pamiętam już numeru porządkowego). Dobrze ukazano tam pierwotny charakter samych Evangelionów, ich dzikość.
Mimo tego, że postacie i fabuła nie przypadły mi do gustu (a są to dla mnie jedne z ważniejszych elementów anime), wystawiłam NGE ocenę 7/10. Bo mimo wszystko po zakończeniu oglądania zdecydowałam się ściągnąć kolejne anime, a później następne i następne. NGE czymś mnie przyciągnęło i zachęciło do oglądania kolejnych japońskich produkcji. Może bez niego rzuciłabym anime w kąt i nie wróciła do nich więcej. Może kiedyś oglądnę NGE ponownie? Mimo tego, że zakończyłam seans trzy lata temu, nadal pamiętam wiele szczegółów, co chyba znaczy, że NGE gdzieś tam utkwiło w zakamarkach mojego umysłu i nie chce wyjść.