Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 8/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 7/10 | muzyka: 9/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Hanasakeru Seishounen
- 花咲ける青少年
- Hanasakeru Seishounen (Komiks)
Kajika Burnsworth, córka milionera, nie wiedzie życia typowej nastolatki. Przeprowadzka do spokojnej Japonii wydaje się więc dla niej idealnym rozwiązaniem. Dziewczyna nie wie jednak, że dopiero tam zacznie się przygoda jej życia.
Recenzja / Opis
W życiu nastoletniej Kajiki istniał ktoś, kogo darzyła ona wielką miłością. Mustafa był lepszy, silniejszy i piękniejszy od każdego mężczyzny. Jego oczy świeciły na srebrno i zielono, a w nocy mieniły się barwą topazu. Ona i on, od zawsze nierozłączni, nawet nocami… Problem polegał na tym, że Mustafa był irbisem, zwanym też śnieżnym lampartem. W dodatku w końcu zdechł ze starości. Dziewczyna trzymała to urokliwe zwierzę, zamieszkujące – przynajmniej w teorii – himalajskie szczyty, na karaibskiej wyspie. Po śmierci zwierzaka ojciec Kajiki, Harry Burnsworth, wysłał ją do rodzinnego kraju jej zmarłej matki – Japonii, by tam uczęszczała do liceum. W nowej szkole dziewczyna wzbudziła wielkie zainteresowanie nieprzeciętną urodą i odmiennym, pewnym siebie zachowaniem. Po miesiącu jednak ojciec wezwał ją do siebie, do Nowego Jorku, gdzie zaproponował… grę małżeńską. Zasady są proste: w najbliższym czasie Kajika spotka trzech „idealnych” mężczyzn, wybranych przez Harry’ego. Spośród nich ma wybrać swojego przyszłego męża. Nikt jednak nie poinformuje jej, kto jest kandydatem. Trójka zainteresowanych również nie dowie się, że są elementem planu. To ona ma sprostać temu zadaniu, rozpoznać i rozkochać ich w sobie. Jeśli żaden nie spełni jej wymagań – ojciec przegrywa. Tej rozmowie przysłuchuje się Li Ren – najlepszy przyjaciel Kajiki jeszcze z czasów dzieciństwa, od zawsze opiekujący się nią i dbający o jej dobro. Nietrudno zauważyć, że jest w niej zakochany, a pomysł gry nie przypada mu do gustu. W dodatku Harry prosi go, aby relacjonował mu przebieg zdarzeń i informował, czy kandydaci są odpowiedni. Nikt nie wie jednak, że propozycja gry jest tylko przykrywką, a nastolatka w najbliższym czasie odkryje wiele ciekawych informacji dotyczących przeszłości swej rodziny i zrozumie, jak działa wielki świat biznesu. Co jak co, ale trzeba przyznać, że autorka już w pierwszym odcinku wchodzi na najwyższe szczeble abstrakcji.
Zabierając się za seans, pamiętajmy więc: to jest romans. I to w czystej postaci. Fabuła jest zawiła, ale bardziej przypomina Modę na sukces niż Neon Genesis Evangelion. Hanasakeru Seishounen nie należy też do anime wymagających szczególnie wytężonego myślenia, chyba że weźmiemy pod uwagę zagadkę, kogo Kajika zdecyduje się wybrać na przyszłego małżonka. Tak więc widzowie żądni tajemnic, wielowymiarowych postaci i realizmu mogą z góry powiedzieć tej serii: do widzenia. Ja jednak, jako fanka wszelkich romansów i dziesięciokątów romantycznych, mówię zdecydowane: dzień dobry.
Pierwszy wielki plus, który powinien posiadać każdy dobry romans anime: bishouneni. Tu występuje ich wielu, zaczynając od introwertycznego, silnego i ponadprzeciętnie utalentowanego Li Rena, po trzech kandydatów na męża: depresyjnego kobieciarza Eugene'a Alexandra De Volkana, z wyglądu (przynajmniej według głównej bohaterki) przypominającego lamparta Mustafę, księcia Rumatiego Ivana – szalonego, spontanicznego młodego następcę tronu państwa Raginei, a także Carla Rosenthala, zimnego amerykańskiego bogacza, z czasem odkrywającego przed widzami swoją prawdziwą naturę. Nietrudno się domyślić, że cała czwórka z czasem zaczyna ubóstwiać Kajikę. Ale, co ostatnio w japońskiej animacji shoujo rzadko się zdarza – nie jest ona typową przesłodzoną główną bohaterką, płaczącą na każdym kroku i czekającą na pomoc jednego ze swych adoratorów. To raczej niezależna, silna dziewczyna, która nie myśli o mężczyznach w kategorii „przyszły mąż”, a „przyjaciel”. Wyraźnie widać też, że ktoś postarał się o element realistyczny w kwestii jej „amerykańskości”. Z zachowania bowiem Kajika bardziej przypomina Europejkę niż Azjatkę, nie rumieni się na każdym kroku, a chwycenie kogoś za rękę nie sprawia, że momentalnie zapada się pod ziemię z zawstydzenia. Jeden ważny element idealnej kobiety musiał jednak zostać zachowany – bije od niej dobroć. To właśnie ta cecha (w połączeniu z nieprzeciętną urodą) sprawia, że praktycznie każdy mężczyzna na jej drodze przeżywa głęboką fascynację jej osobą. Kajika zawsze znajduje dobre rozwiązanie, nigdy się nie obraża i pomoże każdemu, kto tylko będzie tego potrzebować. Oczywiście bezinteresownie.
Grafika należy raczej do cukierkowych, pełnych ciepłych kolorów i uroczych zachodów słońca, czyli nic szczególnego, biorąc pod uwagę konwencję shoujo, w której utrzymany jest serial. Nie wyróżnia się, ale jest przyjemna dla oka. Projekty postaci to jednak inna kwestia. Może to zabrzmieć dziwnie, ale oglądając serię, miałam wrażenie, że Kajika wygląda jak mężczyzna. Nie dostrzegałam i do dziś nie dostrzegam jej szczególnej urody, podkreślanej na każdym kroku w kolejnych odcinkach. Nawet oglądając opening, można zauważyć, że jej twarz zbytnio nie różni się od twarzy męskich i gdyby przerobić jej fryzurę, wyglądałaby jak Carl czy Li Ren. Dość często spotykane jest to, że bishouneni różnią się tylko kolorem i długością włosów, ewentualnie kolorem skóry, ale główna bohaterka mimo wszystko powinna się wyróżniać. Albo przynajmniej wyglądać jak kobieta. W mandze Kajika ma trochę inne rysy twarzy. Odpowiedzią może być fakt, że sama manga była publikowana na przełomie lat 80. i 90., jednak uwspółcześniając kreskę, ujednolicono wygląd pierwszoplanowych postaci. Wnioskuję więc, że Studio Pierrot po prostu poszło na tzw. łatwiznę. Za lenistwo trzeba ponosić konsekwencje: w tym przypadku to minus trzy punkty do recenzji. Muzyka z kolei sprawia zupełnie inne wrażenie. Przede wszystkim Hanasakeru Seishounen może poszczycić się jednym z najlepszych openingów, jakie słyszałam w anime. Change w wykonaniu J‑Min nie należy do typowych, japońskich, przesłodzonych piosenek rozbrzmiewających w czołówkach. Nie ma tu prymitywnych syntezatorków i wykonawczyni z piskliwym uroczym głosikiem. W samych odcinkach ścieżka dźwiękowa nie wyróżnia się już tak bardzo, ale również stoi na przyzwoitym poziomie, podobnie jak nastrojowy, spokojny ending, także śpiewany przez J‑Min.
Tak więc, drodzy poszukiwacze ciekawego anime: Hanasakeru Seishounen to abstrakcyjny, skrajnie nierealistyczny romans z ciekawymi, zabawnymi bohaterami i pozytywnym przesłaniem. Dla fanów shoujo i romansów – ideał, dla reszty świata – dramat. Przed podjęciem decyzji o seansie trzeba zadecydować, czy podczas 39 odcinków nie umrze się z nudów, ale obiecuję – nie ma tu ani dłużyzn, ani odcinków, w których nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie – akcja toczy się w zawrotnym tempie, a każdy odcinek to nowa dawka ważnych dla fabuły informacji. Warto również wspomnieć, że seria oparta została na ukończonej już mandze, dzięki czemu uniknięto problemu otwartego, niejasnego zakończenia.
Podsumowując – dawno nie widziałam tak dobrego romansu. Gatunek ten jednak ma to do siebie, że nie przyciąga wszystkich, a zwłaszcza mężczyzn. Takie anime nie zmieni życia widza, ani jego życiowej filozofii, ani praktycznie niczego, oprócz nastroju. Tak więc, jeśli chcemy poprawić sobie nastrój, rozładować frustrację dotyczącą wszelkich związków i mężczyzn, pożyć chwilę w abstrakcyjnym świecie pełnym pięknych (lecz niestety narysowanych) ludzi albo po prostu nie lubimy zadręczać swoich myśli ciężkimi tematami, Hanasakeru Seishounen jest do tego idealne.
Recenzje alternatywne
-
Dżul - 5 marca 2011 Ocena: 8/10
Nastolatka w świecie wielkiej polityki, czyli jest może nadzieja dla gatunku shoujo. więcej >>>
-
aotoge - 6 kwietnia 2011 Ocena: 5/10
Jak upośledzić prawidłowo działającą niezależność młodej kobiety używając do tego romantycznej otoczki? Nie próbujcie tego w domu! więcej >>>
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Studio Pierrot |
Autor: | Natsumi Itsuki |
Projekt: | Yuuko Kusumoto |
Reżyser: | Chiaki Kon |
Scenariusz: | Mamiko Ikeda |
Muzyka: | Tetsuya Saitou |