Komentarze
Shin Sekai Yori
- komentarz : Any : 19.01.2024 21:04:43
- lol : Slime : 2.05.2022 11:57:57
- Re: Shin Sekai Yori - subiektywna opinia, nie recenzja : KamionLi : 6.06.2021 20:18:34
- Shin Sekai Yori - subiektywna opinia, nie recenzja : MrParumiV18 : 24.05.2020 15:23:59
- Shin Sekai Yori : Bortak42 : 26.03.2020 12:37:15
- Shinsekai yori : MrPrado30 : 13.09.2019 12:33:55
- Re: wtf?! : gruszeczkowa : 28.06.2019 20:33:42
- komentarz : kev : 29.04.2019 23:12:17
- komentarz : Daerian : 29.04.2019 20:46:49
- komentarz : kev : 29.04.2019 18:15:51
Anime, chciałoby się powiedzieć, dla młodszego widza, gdyby nie brutalne momenty. Na pewno nie poleciłabym tego anime osobom zafascynowanym „Death Note”, „Psycho‑Pass” czy „Atakiem Tytanów”, ale może fanom „Zetsuen no Tempest” , czy „Another” (to drugie cenię)przypadłoby do gustu – mają wspólne cechy.
Mieszane uczucia
Tymczasem gdzieś zupełnie przypadkowo natknęłam właśnie na powyższy tytuł i naprawdę na kilka dni przykleiłam do monitora niczym przeżuta guma do podeszwy buta :). Ale poważnie…
Niestety o ile zalety tej serii są dość oczywiste, o tyle wady (nie wiem dlaczego bardzo często pomijane we wszelakich opisach i recenzjach) potrafią nieźle kłuć w oczy. I właśnie na nich (wylewając poniekąd swoje żale) zamierzam się skupić:
1. kliknij: ukryte Chyba największym zgrzytem w Shin Sekai Yori jest dla mnie motyw dziecka Marii i Mamoru. O ile jego wychowanie przez szczuroludzi a następnie „napuszczenie” na wioskę jest jak najbardziej interesujące, o tyle już sam motyw obrony wioski jest spaprany na całej linii. Przede wszystkim (co zdaje się ktoś już zdołał zauważyć) jakim cudem nikt, ale to absolutnie nikt nawet nie spróbował się poświęcić, aby go zabić? Tak, tak, ja naprawdę rozumiem – sprzężenie zwrotne = murowana śmierć, w dodatku lata wychowywania w miłości, bez agresji, bla bla bla… Ale litości!!! Mieszkańcy wioski zachowywali się niczym owieczki idące na rzeź. Absolutnie zero jakichkolwiek prób uśmiercenia wroga, choćby cienia inicjatywy. Zupełnie nic. Po prostu byli szlachtowani jak świnie w ubojni (przepraszam za dosadność). Ok, może i przeciętny człowiek bał się śmierci, ale chyba każdy rodzic poświęciły się dla swojego dziecka, zwłaszcza, że i tak tychże ludzi czekała pewna śmierć, (bo chyba bardzo szybko przekonali się, że fake – Akki nikogo nie oszczędzi). Niestety strasznie mi to przeszkadzało i skutecznie powodowało u mnie efekt braku empatii dla umierających.
2. kliknij: ukryte Bardzo poważną wadą był również motyw sprzężenia zwrotnego u dziecka Marii. Przecież to dziecko już wcześniej użyło mocy do zabijania szczuroludzi (wide armia Kiromaru) i jakoś mu to nie przeszkadzało. Tymczasem po uśmierceniu Koromaru nagle umarł. Dla mnie bez sensu. I chyba nie znajdzie się tu nic na obronę. To po prostu wpadka twórców anime, którą oko bardziej wyrobionego widza wychwyci niemal od razu.
3. kliknij: ukryte Squealer ( mam nadzieję, że dobrze napisałam to imię)- postać niezwykle interesująca – ba wręcz genialnie skonstruowana!!! Mój osobisty numero uno z całej serii. I właśnie dlatego samo zakończenie bardzo mnie rozczarowało. Rozumiem, że został osądzony i skazany na okrutne tortury (czy słusznie czy nie, to akurat kwestia indywidualnego kodeksu moralnego każdego człowieka). Jednak sposób realizacji kary to dla mnie jakaś abstrakcja. Albo jestem za mało inteligentna, albo twórcy po raz kolejny się zagalopowali. Bo co to za „maż” pod koniec ostatniego odcinka? Rozumiem, że tortury… Jednak tortury torturami (choć o ile mnie pamięć nie myli w przypadku Squealer'a ból i cierpienie miały być wywoływane oddziaływaniem na jego mózg, a nie fizycznym znęcaniem się nad nim), a ta rozmemłana pulpa to jakieś s‑f. Nawet gdyby zadawano mu fizyczny ból (a nie tak jak mówiono – psychiczny) a następnie go regenerowano, to jakim cudem zmienił się w tą kupę łajna zamkniętą w słoiku? Nie przemawia to do mnie w żaden sposób.
Jeszcze kilka innych drobnych kwestii mnie zastanawiało, ale nie są to uwagi godne napiętnowania, więc je sobie daruję.
Na zakończenie raz jeszcze podkreślam – nie pamiętam już kiedy ostatnio oglądałam tak dobre anime i zdecydowanie polecam je każdemu lubującemu się w produkcjach nieco dojrzalszych i skłaniających do refleksji. W/w wady absolutnie go nie dyskryminują jako pretendenta do miana jednej z najciekawszych produkcji w postapokaliptycznych klimatach.
Jestem tu nowy, zresztą dopiero niedawno zacząłem oglądać anime, ale pewna osoba z innego forum, zupełnie niezwiązanego z chińskimi bajkami, skierowała mnie na tą stronę, aby moje pseudorecenzje miało szansę przeczytać więcej osób. Tak więc z góry mówię, że raczej nie będę tu porównywać Shinsekai‑yori do innych anime, a oceniać je jako odrębny utwór, a jeśli jakieś porównania się pojawią, to do filmów/książek/seriali/gier, nie anime. Z góry przepraszam za swoją ignorancję w dziedzinie anime…
Od czego by tu zacząć?
Może na początku ustalmy jedno – anime, mimo kilku nielogicznych posunięć bohaterów, zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie.
Zapowiada się niezbyt ciekawie. Ot, mamy szkołę dla dzieci obdarzonych supermocami. Strasznie kliszowy motyw. Do tego pozornie utopijna społeczność, o której od pierwszego odcinka wiemy, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Jeszcze bardziej sztampowy motyw, wyobrażam sobie, że niejedna osoba przez te dwie wady – bo są to jednak z pozoru wady – porzuciła to anime.
Co byłoby dużym błędem. Serial z każdym kolejnym odcinkiem zyskuje pod każdym względem. Tak, motyw szkoły dla dzieci z supermocami został przerobiony już chyba na wszelkie możliwe sposoby. Motyw pozornie szczęśliwej społeczności znamy z dziesiątków innych utworów. A jednak Shinsekai‑yori podchodzi do nich z zupełnie innej strony.
Bo jak to wygląda zazwyczaj? Otóż można się spodziewać, że główni bohaterowie szybko odkryją jakiś mroczny sekret, a reszta fabuły będzie skupiona na ich walce z systemem. Zakończenia mogą być różne. Może ostatni ocalały bohater ucieknie z wioski, zabiwszy głównego złego? Tak, to byłoby chyba najbardziej sztampowym możliwym zakończeniem podobnej historii.
A co mamy tutaj? Tutaj mamy coś niebywałego w tego typu opowieści… Swojego rodzaju konformizm bohaterów. Oni wiedzą, że coś tu nie gra. Podejrzewają, że grozi im niebezpieczeństwo. A jednak wcale nie chcą obalać systemu. Nie chcą walczyć. Chcą dopasować się do istniejącego porządku rzeczy i żyć w spokoju. Z wioski uciekają ci, którzy wiedzą, że jeśli zostaną, to na pewno zostaną zabici – a ta decyzja nie przychodzi im lekko.
Ale ci, którzy zostają, dopasowują się. Nie próbują od środka podkopywać systemu. Nie znaczy to, że wyzbywają się swoich zasad, ale są w stanie zrozumieć decyzje starszyzny, które są często co najmniej wątpliwe pod względem moralnym – nie tylko zrozumieć je, ale zaakceptować i popierać.
Ta obiektywna ocena społeczności 66 dystryktu Kamisu jest właśnie tym, co mnie urzekło. Zwykle tego typu utwory skupiają się tylko na jednej ze stron – tych buntowników, którzy nawet nie starają się zrozumieć motywów postępowania swoich przeciwników. Tym większa była moja radość, gdy okazało się, że fabuła Shinsekai‑yori nie pójdzie tym torem.
Tak, to jest właśnie to, co najbardziej rzuca się w oczy podczas oglądania tego anime. Obiektywne spojrzenie na wszystkie wydarzenia i decyzje poszczególnych postaci. Tu nie ma „dobrych” i „złych”. Dobro i zło zależy od punktu widzenia. Czy rację mają szczuroludzie, którzy kliknij: ukryte chcą wyzwolić się spod panowania ludzkości poprzez wymordowanie jej? Czy rację mają ludzie, uważający się za inteligentniejszych, a szczuroludzi za coś niewiele lepszego od zwierząt? Czy Squealer jest wcieleniem zła, czy jednak jest w nim coś dobrego? Czy dziecko Marii kliknij: ukryte zasłużyło na śmierć? Shinsekai‑yori stawia wiele pytań, i chociaż nastawia widza ku pewnemu punktowi widzenia, bo absolutny obiektywizm jest rzeczą niemożliwą, to jednak do niego samego należy odpowiedź na te pytania – i nie ma tu dobrych i złych odpowiedzi, są tylko odpowiedzi własne.
Ta szarość… Ta szarość znajduje swoje odzwierciedlenie w stylu, w jakim utrzymana jest grafika tego anime. Kolory są bure, przybrudzone i ponure, co w połączeniu z surowymi, oszczędnymi animacjami i taką samą muzyką tworzy przytłaczający klimat. A jednak, mimo ciężkiej atmosfery i poważnej tematyki, zdołałem skończyć Shinsekai‑yori w 3 dni – jest to wyczyn, który do tej pory nie udał mi się nawet przy pierwszym sezonie Code Geass, który zresztą wciąż jest moim ulubionym anime.
Nie ma jednak róży bez kolców. Atmosfera bajki jest genialna, to już ustaliliśmy. Kreacja świata też zasługuje na medal, jest to jeden z najlepszych światów post‑apo, jakie znam. Ale niestety duża część postaci jest nijaka i służy tylko jako narzędzia ku popchnięciu fabuły do przodu. Dla przykładu, los Shuna kompletnie mnie nie obchodził. Od razu pomyślałem, że jego zamiana w demona będzie czynnikiem, który popchnie Saki ku buntowi wobec starszyzny wioski. Na szczęście okazało się, że byłem w błędzie, ale jednak to zdarzenie okazało się nie mieć prawie żadnego wpływu na los Saki. Równie obojętny był mi Satoru czy Inui. Właściwie jedyną postacią, której szczerze żałowałem, była Maria i jej dziecko.
No, ale rozpisałem się już bardziej, niż planowałem, dlatego przejdę do podsumowania. Widzę, że na tej stronie ocenę wylicza się na podstawie 4 czynników, więc i ja tak to rozbiję.
Postacie – 6/10. Nie czułem wobec nich prawie żadnych emocji. Ot, umierali, przeżywali, ale co z tego? Nie umywają się do postaci z, powiedzmy, Clannad.
Fabuła – 8.5/10. Gdyby nie nijakość postaci, byłoby 9.5/10. Są pewne nielogiczności, o których nie chce mi się teraz pisać, ale ogólnie anime wciągało jak czarna dziura, głównie dzięki zabawie z motywami i ciekawej kreacji świata.
Grafika – 9/10. Kreska jest prosta, surowa i oszczędna, a kolory szarawe… Ale właśnie dlatego daję tak wysoką ocenę w tej kwestii. Grafika idealnie podkreśla nastrój anime.
Muzyka – 7.5/10. Tutaj miałem dylemat. Muzyki tutaj praktycznie nie ma. Ot, opening, który jest jednocześnie motywem przewodnim, i dwa endingi. Poza tym… poza tym muzyki się nie zauważa. Ale motyw przewodni, tak jak styl grafiki, idealnie wpisuje się w klimat tego serialu. Więc równie dobrze mógłbym dać 5/10, gdyby zależało mi także na ilości utworów, jak 10/10, gdyby interesowało mnie tylko to, w jaki sposób są użyte. Chińskim targiem wychodzi 7.5/10, i to chyba uczciwa ocena.
Co daje średnią, zaokrąglając, 8/10. Jednocześnie nie sposób nie polecić tego serialu. Nikt, kto szuka interesującego, ambitnego anime, a nie zwraca specjalnej uwagi na szybkość akcji i woli ciekawe dialogi, niż hektolitry krwi i ciągłe walki, nie powinien zawieść się na Shinsekai‑yori.
Polecam gorąco.
Zamaskowano spoilery. Moderacja
co się stało ze Squealerem ?
ale co się w sumie stało ze Squealerem? tzn chodzi mi konkretnie o:
kliknij: ukryte na końcu pokazali go skutego łańcuchami w jakimś lochu bo w wyroku wymierzyli mu kare „Eternal Hell”, co o ile dobrze zrozumiałam miało powodować nieskończony ból po którym jego ciało miało się natychmiast regenerować przez Cantus.
I ok to jeszcze mogę zrozumieć (swoją drogą, ten ludzki sąd jakiś drastycznie bezlitosny)
ale potem Saki idzie go odwiedzić w jakimś muzeum i tam rozmawia z czymś co wygląda jak masa ruszającego się mięsa w słoiku xp WTH ?! on się nie miał czasem regenerować? xp co oni mu zrobili?! xp to było chyba najbardziej makabryczne muzeum na świecie xp
w ogóle ostatnie dwa odcinki były bardzo hym specyficzne xp
Choć w zasadzie największe brawa powinienem kierować pod kątem postaci, bo ich kreacja była zdecydowanie najlepiej wykonanym elementem, to wciąż ja ten tytuł zapamiętam za fabułę. Nie będę się nad nią rozpływał, bo w kilku istotnych momentach skupienia twórcom zabrakło, z czego w wypadku kliknij: ukryte „sposobu na Fake‑Akkiego” popłynęli bardzo, bo wszak ten sam Akki wcześniej rozgromił krecią armię Kiromaru. I to przy pomocy Cestusa, jak powiedziano wprost.
Ale pal to sześć! Mnie tam zauroczyła naprawdę wspaniała, zupełnie zaskakująca, dystopia wykreowana na potrzebę fabuły! Jestem zapalonym fanem literatury pijącej do tego tematu i pokonałem ogrom pozycji z tego rodzaju, a i tak wyróżnić na ich tle mogę społeczeństwo widziane w Shin Sekai Yori, a i zdaję mi się, że to pierwszy raz gdy coś takiego mogłem powiedzieć w kontekście anime. Wszystko to jest zasługą przewodniczącej Komitetu Etyki, która odwraca na głowę standardowy schemat tego typu opowieści – jako człowiek u steru, który nie jest ani skorumpowany, ani uzależniony od własnej władzy, a faktycznie i racjonalnie decyduje się na taki model, jak widzimy, z powodu smutnej konieczności. Nie ma Zajdlowego przedzierania się patologie celem odnalezienia zepsucia u szczytu obowiązującej ideologii.
W schematycznej historii tego typu Saki przedzierała by się w stronę prawdy, aby na koniec obalić zły system, wskazując palcem jego patologie, opisując je dramatycznym tonem. Zły system upada, zaczyna się powolna budowa „normalnego” życia. Ale nie może tego zrobić, bo w tym momencie do gry wchodzi szefowa Komitetu, daje jej wszystkie odpowiedzi i stopniowo udowadnia, że zajmowane przez nią stanowisko jest smutną koniecznością. Gdyby jednak Saki uważała inaczej – w jej rękach będzie to zmienić. Za ten motyw anime to będę pamiętał i odpuszczam z lekkim duchem kilka niedopowiedzeń z końca opowieści – droga do tego punktu rekompensuje to i tak z nawiązką.
Tak więc przyznaje, faktycznie dobrze było dać temu tytułowi drugą szansę :]
:3
Nie doczepie się do niczego, jedynie do tego że zużyłam tonę chusteczek, ponieważ jestem bardzo wrażliwą osobą.
Oryginalna fabuła , świetne postacie i cieszyłam sie jak dziecko że kliknij: ukryte przeżyli Satoru i Saki i się pobrali.
Choć wszystkich i kochałam. kliknij: ukryte Shun miał tragiczną śmierć to na nim wylałam litr łez, dobiła mnie jeszcze historia Marii i Mamoru, myślałam że uciekli a tu taka niespodzianka.
Mam teraz lekką depresje że, w jeden dzień obejrzałam 25 odcinków ale chociaż się wczułam w tą sytuację.
Ocena 10/10 nic dodać nic ująć po prostu arcydzieło!
Wspaniałe fantasty, do tego wizja świata, która zmusza do zastanowienia. Czasami skomplikowane. Czasami troszkę przynudzało. Mimo wszystko bardzo ciekawe, intrygujące.
Fabuła jest niepowtarzalna. Postacie, gdzie każda, ma swój, indywidualny charakter, spojrzenie. Kreska również mi się podobała. Chyba wszystko mi się podobało.
Jedyne co mogę zrobić, to zachęcić do oglądania.
Czasami wczuwałam się tak, że gdy jeszcze na początku, kliknij: ukryte utknęli na tej wyspie, przeraziłam się i myślałam co ja bym zrobiła. Uwielbiałam chyba każdą postać, za inną cechę.
Może nie obejrzałabym drugi raz. Bo fabuła ma w sobie coś.. ciężkiego. Po każdym odcinku musiałam kilka razy przemyśleć co się stało. Co o tym myślę. Z drugiej strony było piękne.
Myślę, że trzeba się przed obejrzeniem do niego przygotować. Na szok, bo po części to anime otwiera oczy.
Nie każdy zgodzi się też z taką wizją świata.
Ale mi się bardzo podobało.
Poniekąd się tutaj z Tobą zgadzam. Aczkolwiek podczas tej sceny było coś jeszcze bardziej – że tak to ujmę – niepokojącego. Mianowicie reakcja ludzi na tą wypowiedź. Wszyscy zaczęli się śmiać. Mimo, iż Squealer potrafił mówić i porozumiewać się z ludźmi, mimo iż queeraty zniszczyły sporą część populacji ludzi i udowodnili, iż są gatunkiem inteligentnym.
W tej scenie smutne było to, iż minione wydarzenia niczego ludzi nie nauczyły, dalej uważali się za bogów. Chyba jedynie Saki zrozumiała (chociaż też nie całkiem, kliknij: ukryte skoro chciała, by Squealer przeprosił za zabicie ludzi, a sama nie kwapiła się przeprosić na zniewolenie queeratów), iż queeraty byli czymś więcej niźli tylko niewolnikami.
Generalnie cała seria mi się podobała, również bym jej postawił najwyższą notkę. Generalnie uważam, iż największym antagonistą serii są ludzie. To oni przez cały czas manipulowali rzeczywistością, przede wszystkim DNA ludzi, by rozwiązywać napotkane problemy. Można by rzec, iż tę katastrofę sprowadzili sami na siebie. kliknij: ukryte Gdyby nie próbowali modyfikować ludzi bez Cantusa, a więc gdyby nie próbowali stworzyć queeratów, wojna ta by się nigdy nie rozpoczęła. Zdecydowanie można powiedzieć, iż ludzie otrzymali to, na co zasłużyli.
Jednakże, zauważam jedno niedociągnięcie w tym anime. Shisei. Myślę, iż jednak był on w stanie zabić Ogre, tylko tego nie chciał zrobić. Bał się death feedbacka. Co jest jednakże dosyć dziwne, bowiem z góry wiedział, iż tej walki nie przeżyje. Lepiej więc było się zabić razem z Ogre niźli grać na czas, a następnie dać się zabić. Aczkolwiek, możliwe iż coś przeoczyłem w tym aspekcie.
Co mogę napisać na ten temat? Może wymienię plusy i minusy, jakie rzuciły mi się w oczy.
Plusy:
-świetny pomysł na fabułę – życie na świecie tysiąc lat po naszej obecnej cywilizacji, a także wiele nawiązań do niej przez pryzmat historii. Zadziwiające jest to, że ludzie, którzy zaczynali w bardzo prymitywnych warunkach, potrafili zgłębić wiedzę na temat wydarzeń, które w dużym stopniu dzieją się w tej chwili, a które nieuchronnie prowadzą do upadku naszej cywilizacji (nie czarujmy się). Nowa generacja (nad)ludzi zmuszona była do stworzenia swojej własnej, hermetycznie zamkniętej społeczności, tworząc bardzo restrykcyjne prawo, które niemal całkowicie pozbawiało jej członków autonomii. Bardzo wyraźnie zakreślona jest rola poszczególnych szczebli hierarchii władzy w tych społecznościach, która dla dobra ogółu musiała podejmować trudne i bardzo krzywdzące dla jednostki środki. W dodatku trzymanie ich w niewiedzy i podsycanie strachu przed światem zewnętrznym przynosiło bardzo dobre rezultaty, dając im pełnię władzy nad ludem. Prędzej czy później musiało to nieść ze sobą tragiczne skutki.
Problem w odbiorze tego anime, który jednocześnie jest największym atutem tego anime tkwi w konflikcie interesów poszczególnych ras. Tutaj nie da się jednoznacznie zaszufladkować nikogo. Każdy dba nie tyle o siebie samego, co o swój gatunek i swoją społeczność. Ludzie wykorzystują queeraty, które z jednej strony poddają się ich woli, z drugiej snują plany rebelii przeciwko swoim ciemiężcom, aby w końcu wywalczyć dla siebie wolność (skąd my to znamy? Historia wiele razy przypominała nam, jak zostaliśmy sprzedani, jak wiele razy tkwiliśmy pod wrogą okupacją i musieliśmy walczyć o przetrwanie). Można by przyjąć, że wina za to wszystko leży po stronie ludzi, którzy je stworzyli i zniewolili. Sam koniec serii pokazuje nam, jak bardzo mogliśmy mylić się oceniając te stworzenia.
"-Jeżeli nie jesteście potworami, to czym jesteście?
-Jesteśmy ludźmi!”
Największą perłą tego anime jest fakt, że nie da się patrzeć na wszystko w kolorach czerni i bieli. Nikt nie jest do końca zły, ani do końca dobry. Liczy się dobro ogółu. W tym celu trzeba schować na dno świadomości sentymenty i podejmować trudne decyzje, by uchronić swój gatunek od całkowitej zagłady.
-postaci – jedne z najlepiej skonstruowanych, jakie miałam okazję oglądać w którymkolwiek anime. Jak już pisałam, nikt nie jest ani do końca zły ani dobry. Naszą ocenę mogą dyktować wybory, jakich dokonują. Jednakże nie różnią się niczym od nas, poza posiadaniem nadnaturalnej mocy, oczywiście. Też chcą żyć, kochać, być kochanymi, chcą czuć się bezpiecznie i także mają potrzebę zgłębiania wiedzy, która nie zawsze jest dla nich dobra. Tak samo, jak nasza pozorna władza nad fauną i florą Ziemi wykształciła w nas swego rodzaju arogancję, którą kierujemy się, myśląc, że wszystko możemy i nad wszystkim panujemy. Tak samo, jest z ludźmi o nadzwyczajnych mocach, którzy chcieli podporządkować swojej woli otaczający ich świat świat. Są jednostki silne psychicznie i słabe, są takie, które przyjmują bezkrytycznie status quo i takie, które pragną dociec prawdy. Osobiście nie widzę w tym anime żadnej źle poprowadzonej postaci.
-kreska – nie do końca podoba mi się styl rysowania postaci albo w żaden sposób nie razi mnie w trakcie oglądania tego anime. Mój zachwyt wzbudził sposób rysowania krajobrazów. Przywodzi mi na myśl moją drugą perełkę, ukochane na wieki anime 'Mononoke Hime'. Krajobrazy są przepiękne.
-muzyka – świetnie skomponowana i bardzo dobrze współgra z anime. Właśnie ściągam soundtrack :).
Minusy:
-zbyt nagłe przeskoki czasowe. Zauważyłam, ze kilka razy akcja została przerwana niemal w połowie i nagle dowiadujemy się, że bohaterowie są starsi o 2 lata.
Moja ocena całości 10/10. Mój ci ten tytuł. Na pewno niejeden raz wrócę do niego.
Dobro i zło - pojęcia względne
Przed obejrzeniem spojrzałam tylko tagi, nie miałam nawet ogólnikowego pojęcia, do czego zmierza fabuła. Zaintrygowała mnie tajemniczość, dlatego trwałam dalej. Wiele się wyjaśniło wraz ze spotkaniem kliknij: ukryte białego ślimaka, a wtedy górę wzięła ciekawość nad dalszymi losami bohaterów – bezbronnymi dziećmi, które praktycznie straciły oparcie w starszych mieszkańcach wioski i mogły liczyć tylko na siebie.
Właśnie w tym momencie pierwszy raz zaczęłam zastanawiać się nad głównymi antagonistami serii. kliknij: ukryte Ludzie eliminowali dzieci, które odbiegały od przyjętej normy i w przyszłości mogły stać się demonami. Wkraczamy tutaj na terytorium ciężkich dylematów moralnych, z których nie ma żadnego słusznego wyjścia. Lepiej profilaktycznie zabijać dzieci czy pozwolić na narodzenie się niemalże niepokonanego akkiego, mordującego wszystkich bez zastanowienia? Trudno dziwić się okrutnej decyzji, jaką podjęła Rada.
kliknij: ukryte Później nadszedł czas wojny między użytkownikami Mocy a szczuroludźmi. Obraz jest przedstawiony z perspektywy Saki, człowieka, dlatego kibicowanie stronie głównej bohaterki przychodzi naturalnie. Jednak czy to nie im bliżej do tych „złych”? Każdy powinien mieć prawo do wolności.
Zabicie Marii i Mamoru oraz zabranie ich dziecka było brutalne, ale to była niepowtarzalna szansa na wydostanie się z niewoli. Czymże jest zabójstwo tych dwóch osób w porównaniu do setek bezimiennych wybitych przez ludzi queeratów?
Swoją drogą, gdyby tylko Maria i Mamoru poczekali na powrót Saki i Satoru, wojna w ogóle nie miałaby miejsca. Tak blisko do uniknięcia tragedii…
Dla tych, którzy uważają szczuroludzi za najgorsze zło na świecie – warto nieco odwrócić historię, w której to Ziemię opanowały potężne istoty, a ludzkość została sprowadzona do roli niewolników.
Uwielbiam anime, książki czy też filmy, w których nie ma jasno zdefiniowanego przeciwnika, a każda strona ma swoje uzasadnione motywy.
Ze ścieżki dźwiękowej najbardziej spodobał mi się motyw przewodni, Kage No Denshouka Daiichibu, którego słucham choćby w tym momencie. Reszta stanowi idealny dodatek do tego, co się dzieje na ekranie.
Shin Sekai Yori spodobało mi się i nie żałuję ani jednej sekundy, jaką na nie wykorzystałam, jednak nie sądzę, abym obejrzała ponownie.
Czy nie miało być raczej: „Wyspy Japońskie zamieszkują…” lub: „Archipelag japoński zamieszkują…” ?
Ani ziębi, ani grzeje... Chociaż nie, jednak ziębi.
Fabuła? Napisanie, że jej nie było stanowiłoby przesadę, ale i tak nie odczułam żadnego ciągu przyczynowo‑skutkowego. Działania bohaterów są pozbawione logiki, wszystko zdaje się mieć swoją genezę w przypadku. Kolejnym minusem są „dramatyczne” absurdalne wydarzenia (np. kliknij: ukryte opowieść ślimaka), od których wszyscy dostają wytrzeszczu oczu, ale nie wiadomo, czemu są tacy zaskoczeni. Te wszystkie wzruszające sceny były nijakie.
Postacie. Irytujące, może poza Marią i Mamoru, ale nie dzięki ich „poruszającej” historii. Po prostu nie mieli okazji zirytować. Reszta, zwłaszcza Saki, była wybitnie ciężkostrawna.
Oprawa audiowizualna w porządku, ale nie była w stanie podnieść oceny. Zwłaszcza gdy wielce zdumione oczy Saki pojawiały się co chwila.
Może ktoś mógłby powiedzieć, co mu się w tej serii podobało. Chętnie spojrzę na inną opinię, tylko proszę bez hejtów, mój komentarz też nie miał nim być.
wow
Kolejna spartolona końcówka – niech ktoś mi wytłumaczy bo nie wytrzymam…
Chodzi mi oczywiście o część końcową. W zasadzie anime przestało mi się podobać w momencie, kliknij: ukryte gdy akcja skoczyła te 10 lat do przodu i zaczęły się polityczne intrygi szczurków. Ale to nie ważne. Ważne jest to, że oglądanie ostatnich 5‑6 EPów to był dla mnie czysty masochizm. Motywy standardowe: jak już dobrnąłem do tego miejsca, to skończę itd.
Bezsens gonił bezsens. Pierdołami nie chce mi się zajmować, skupię się na dwóch kluczowych kwestiach:
Po pierwsze, kliknij: ukryte po co ta cała akcja z pseudo‑akkim i wyprawa do Tokio, skoro wystarczyło zabrać jednemu szczurkowi łuk, albo samemu wyciosać sobie z drewna łuczek i kilka strzał, strzelić delikwentce w łeb i załatwione. Szczurzy muszkieterowie mieli już giwerki, ale po co skombinować sobie jedną taką skoro można zabawić się w Dungeon Master i biegać za „bronią biologiczną” (której zresztą i tak nie użyto, bo super‑inteligentna Saki miała wątpliwości, które zresztą ustąpiły zaraz po tym jak zmarnowano ową niesamowitą broń). Przed wyruszeniem do Tokio sam Kiroumaru otwarcie zasugerował rozwiązanie, że można ustrzelić akkiego bronią konwencjonalną, ale co tam, „show must go on”, więc wzięli łódź podwodną nie wiadomo skąd i dawaj, na spotkanie z przygodą! Pomijam kwestię sprzężenia zwrotnego – nawet jeśli ludzie myśleli, że to akki, skoro tyle osób poświeciło swe życia to jedna z nich mogła przecież uzyc mocy przeciw akkiemu – nie wierzę, ze w tak kryzysowej sytuacji nie pozwoliłaby im na to psychika, a biorąc pod uwagę mentalność Japończyków, nie byłoby wielkim wysiłkiem znaleźć chętnych do samobójczego ataku (jako pierwszego typowałbym tego mistrza w białej masce, którego imienia nie pamiętam).
Druga rzecz, której zupełnie nie pojmuję, to sens wydarzeń, które doprowadziły kliknij: ukryte do samej wyprawy do Tokio. Rodzice Saki zostawili jej list, w którym zdradzają tajemnicę o tajemnej broni, sami wyruszają z powrotem do wioski, aby wypuścić kotołaki (dlaczego nie zrobili tego od razu, póki byli w wiosce? poszli do świątyni, napisali list, poszli z powrotem do wioski… bez sensu).I tu rodzi się pytanie: co byłoby, gdyby Saki nigdy nie dotarła do świątyni? Zakładając, że „broń biologiczna” była jedyną nadzieją dla ludzkości, warto było decydować się na takie rozwiązanie? Z punktu widzenia logiki, nie było w tym logiki. Mnisi, aby sami otworzyć list, musieliby mieć pewność, że Saki nie zyje – do tego momentu ludzkość w całym dystrykcie przestałaby istnieć.
Odnośnie wykreowanego świata, pomysł bardzo ciekawy, ale trudny do zrealizowania, co było widać, choć nie chcę się czepiać i zbytnio rozwodzić. Rozumiem, że wstręt do technologii „ciemnych wieków” nie pozwalał na używanie na szeroką skalę elektryczności, ale żeby nie mieli chociaż jednego roweru, tylko wszędzie chodzili na nogach… (zimą chociaż sanki odpalali, więc było lżej). Albo używają technologii, albo nie. Badają ludzkie DNA, robią na nim eksperymenty, ale szpital dla ludzi to już musi być średniowieczna szopa – trochę jak dla mnie niekonsekwentne.
Takich wątpliwych kwestii i wątków widziałem wiele więcej, istotne jest jednak dla mnie pytanie: nad czym się tu tak zachwycać? Ostatni odcinek był super – gdyby cała seria była taka i skoncentrowano się na prawdziwych problemach zamiast serwować głupią przygodową papkę byłoby super. Ale… no właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Świetne anime, ale… popsute anime……
Przytkało mnie
Na początku wygląda jak anime- wydmuszka. Kolorowa, piękna i artystyczne byle co. Takie puste treściowo anime ale przynajmniej jest na co oko zawiesić. Nic bardziej mylnego. Autor specjalnie uspokaja sielanką i pozornie prostą historią aby nagle przywalić. Zaczynasz rozumieć wtedy jak głupio myślałeś.
To anime jest o granicy między społecznością i człowiekiem. Jest też o przyjaźni, prawdzie i miłości. Szlachetnie brzmi ale rycerzy w lśniących zbrojach w niej nie znajdziecie. jest tak dlatego że jest to film głównie o człowieku.
Mógłbym jeszcze tak pie*lić na kilka stron. Czuję że bardzo spłyciłem. Warto to obejrzeć bo staniesz się lepszym człowiekiem. Arcydzieło- powinni je puścić w telewizji
Razem będziemy budować nową przyszłość.
Potem bohaterowie,których nie da się nie lubić,bardzo autentyczni,wierni swoim ideałom.
Postać Marii,dziewczynki,która otwiera wreszcie oczy i kliknij: ukryte dostrzega zło świata w którym zyje,która przekazuje to innym i podejmują ostateczną decyzję i jakże szalony krok. Próbuje ratować swoje życie,ale i życie przyjaciela.Porzuca to co kochała,niestety nie wie,że straci jeszcze więcej.
Ci najważniejsi – Saki i Satoru.Pytanie dlaczego oni również kliknij: ukryte nie porzucili tego obłudnego świata,dlaczego nie poszli w ślady przyjaciół – bo nie mieli dość odwagi,bo się bali? A może po prostu uznali,że oni mogą zmienić ten świat,zaczynając od własnej wioski,od podstawowych spraw jak czuwanie nad koloniami.
Tak różne postawy,ale wspólny cel.
Również postacie poboczne,chociażby perfekcyjnie wykreowany szczuroczłowiek Squealer. kliknij: ukryte Zdrajca,który przywiera maski wiernego i oddanego przyjaciela,a jednocześnie istota honorowa,która pragnie równości.„Jesteśmy ludźmi!” wykrzyknął gdy go sądzono,a jaka była reakcja sędziów? Śmiech,śmiech odrazy i politowania. Przecież szczuroludzie nie są winni temu,że zostały stworzone,a traktowani są jak kompletne wyrzutki,które prowadzą ze sobą wojny by po prostu móc przetrwać.
Po drugiej stronie – człowiek,który kliknij: ukryte deklaruje walkę z tym co złe,a to on za całe zło odpowiada.Używa hipnozy by ukryć niewygodną prawdę by stworzyć pseudo utopijny świat,gdzie usuwane są jednostki inne,różniące się od tych ideałów,które są kreowane w procesie jednego wielkiego prania mózgu.
I na końcu krzyk dzieci,które dostrzegają to wszystko.Dzieci – przyszłość całej naszej cywilizacji. To młode pokolenie,które ten świat dopiero poznaje,a już wiedzieć go musi tak zniekształconym.
I ta refleksja,która przychodzi po obejrzeniu. Historia znowu się powtarza.Nowy świat staje się powoli starym światem. Błędne koło,w które człowiek wpada,bez względu na upływ czasu.
Oglądając serie,miałam różne odczucia,ale przede wszystkim – smutek. Smutek,który towarzyszył mi od pierwszego do ostatniego odcinka.Nie ważne,że bohaterowie się uśmiechali,że świeciło słońce a okoliczna przyroda napawała nas urokiem – smutek cały czas gdzieś czaił się w moim sercu i myślach. Uczucie,które nie pozwalało wierzyć w kliknij: ukryte szczęśliwe zakończenie.
Przepraszam za tą sieczkę ze spoilerami,dla dobra tych,którzy jeszcze anime nie oglądali.
Yusuke Kishi
Nie wchodząc już w po wielokroć opisywane tu szczegóły: o serii mam wrażenie zdecydowanie pozytywne. Podobał mi się bardzo ten niepokojący klimacik, czający się gdzieś na początku serii i stopniowo wychylający łeb spod pozornej sielanki. Jak również maksymalne wyobcowanie bohaterów.
Złapałem trochę smaka na taki ponuro‑dystopijny klimat, więc zacząłem się przyglądać, czy być może pana Yusuke Kishiego nie postanowił ktoś wydać po angielsku (papierowo- nie jestem wielkim fanem czytadeł online)
Otóż postanowił, całą jedną pozycję. Rzecz nazywa się „Crimson labyrinth”. I generalnie jeśli ktoś liczyłby na powtórkę z klimatu „Shin Sekai Yori”, to się srogo rozczaruje. Bo historia, mimo, że nawet dość wymyślna (przypadnie chyba do gustu fanom Mirai Nikki i SAO) jest prosta jak konstrukcja cepa,zasobna w płaskie postaci oraz ogólną bylejakość (o klimacie nie wspominając). W dodatku pisana strasznie łopatologicznie, momentami wręcz infantylnie. OK, moje dotychczasowe kontakty z literaturą japońską ograniczały się jak na razie wyłącznie do Murakamiego. I tam też da się zauważyć pewną prostotę i lapidarność w opisach(nie jest to może po prostu cecha literatury samurajów i jej przekładów?). Ale różnica między tym jak pisze Murakami, a jak Kishi jest kolosalna.
Tak więc przebrnął ktoś może przypadkiem przez fanowskie tłumaczenie Shin Sekai Yori (wisi gdzieś w necie)? Bo nie wiem, czy pochwały za serię należą się głównie twórcom, czy też może sam pan Kishi doznała kurat wtedy zwyżki formy i przedstawił do obróbki całkiem niezły materiał.
P.S.
Co do samego CL- jeśli komuś by jednak strasznie zależało, to mogę zaspoilerować o czym jest to dzieło ;)
Piękno i łzy czyli jak anime zmienia ludzi...
Zacznę od moich wrażeń cóż… Na początku oglądałam anime z siostrą. I nic kompletnie nic nie rozumiałam. do ok. 4 odcinka wiedziałam tylko kliknij: ukryte że są pod jakąś barierą i jakieś zasady i… nic! W ogóle nie chciałam tego oglądać uważałam, że jestem na to za głupia (dalej tak po części uważam ^^" ). No i nie miałam chęci, ale siostra wymusiła na mnie oglądanie i zostałam. Oglądałyśmy do 8 odcinka. Jak mi się podobała ta akcja!!! (ta z kliknij: ukryte fałszywym ślimakiem ^^ ) Niestety nie miałam chęci dalej oglądać sama więc czekałam kiedy siostra będzie miała czas. No, ale jak to 19‑latka impreza za imprezą i sama musiałam oglądać. Ponownie nic nie rozumiałam. Tak to chociaż siostra tłumaczyła i razem wyciągałyśmy wnioski… No kiedy już zaczęłam coś rozumieć znowu jakieś dziwadło i ponownie odczułam brak tłumacza lub mojego mózgu -.- Gdy nadeszła scena w której kliknij: ukryte w końcu wrócili do domu i okazało się, że Maria, Mamoru, Shun i kto tam jeszcze był żyją wszyscy stali się homoseksualistami!! Patrzyłam dla pewności typ anime nie było żadnych oznaczeń, że to yaoi czy yuri. I takie WTF? No cóż oglądam dalej. Wszystko wraca do normy i zaczynam rozumieć gdy nagle znowu… nic nie rozumiem. Trudno dowiem się z biegiem czasu… kliknij: ukryte (Mam na myśli akcje z Shun‑em. I jeszcze ta smutna akcja z Marią i Mamoru ;__;) Zrozumiałam!! *.* Jest dobrze gdy nagle znowu nic nie wiem… wszyscy stali się dorośli kliknij: ukryte A panna wypadło mi jej imię! Saki!! No to Saki była jakąś tam ... No zajmowała się szczuro‑ludźmi. A przecież miała być tą Przewodniczącą komitetu etyki! No, ale zobaczyłam, że Tomiko żyje więc się uspokoiłam. I zaczęła się ta smutna wojna!! I wgl… wiem piszę tak nie oficjalnie, ale próbuje obrać w słowa moje emocje XD W każdym razie urzekła mnie ta wojna.
Zacznę od kreski która nie była perfekcyjna, ale była całkiem ładna i tła nie były najgorsze. Powiedziałabym, że jest normalna albo odrobinę lepsza niż normalna.
Koniecznie chcę zwrócić uwagę na muzykę, która była świetna. Dobrze dobrana i te chóry… coś pięknego już się znalazł na mojej komórce :3 Budowała napięcie i pokazywała klasę anime. Pokazywała, że nie jest to komedia czy też bezsensowna gadaninę nie ta muzyka oddała szyk i elegancje tego anime ważność słów bohaterów. Muzyka jest na 6 z plusem (podobnie jak w Shiki)
Fabuła także dobra i dająca nam do myślenia. Naprawdę piękny przekaz ma to anime i zwraca nam uwagę, żę my ludzie nie jesteśmy panami tego świata tylko bawimy się w boga. Dużo zwrotów akcji i niespodzianek. Tajemnica anime dręczy w śnie i mówi „co będzie dalej?”. Wspaniały klimat fabuły pokazuje jej ważność. Widać autor miał ciekawą wyobraźnie i był mądrym człowiekiem. Bo teksty i przemyślenia bohaterów były bardzo mądre tak jak samo anime. To anime zmusiło mnie do przemyślenia i zastanowienia się nad sobą czy też ogólnie nad światem. Taki sam wpływ mają tytuły takie jak „Księżniczka Mononoke” czy też „Spice and wolf”. Oby dwa tytuły polecam ;) Ale wrócę do tematu. Fabułą często też wzrusza choćby na końcu czy też w innych momentach. Ale się uśmiałam, a równocześnie płakałam ... kliknij: ukryte bo to było komiczne, ale też wzruszające jak Shun umierał, a Saki co chwila krzyczała „Shun!”. Przepraszam, ale to było dla mnie takie… przeciągnięte XD
Bohaterowie to ważna część tego anime. Spotykamy się tu z dużą ilością nowych charakterów tych rządzących i tych podwładnych. Pokazuje patriotyzm, ale także miłość do przyjaciół i dylematy. Moją ulubioną postacią była Maria. Była ona śliczna i taka poważna. Znała konsekwencję czynów i domyślała się ich. Naprawdę piękna bohaterka szkoda, że kliknij: ukryte Saki jej ponownie nie spotkała i, że jej dziecko umarło to takie przykre…. Jednak nie należy zapominać o głównej bohaterce która też mi się strasznie podobała. Była głupia XD, ale też mądra. Pisząc „głupia” mam na myśli niezdarna i naiwna. Ale miała silną osobowość którą cenie. Byłą wytrzymała i dążyła do celu tak jak ja :3 Jednak wkurzała mnie trochę jej delikatność i głupota. Nie była też jakoś specjalnie dobrze utalentowana w porównaniu do innych. Przesadą było również jej wyjątkowość, ale ja tam takie rzeczy lubię XD Co do Mamoru to nie lubiłam ga. Był słaby psychicznie i fizycznie poza tym nie było okazji by go polubić. Shun wydawał się wkurzający i wyjątkowy więc go nie lubiłam XD ZA to Satoru zdobył moją sympatie bo był silny psychicznie, ale za bardzo poddawał się woli walki. Jednak był fajny i super.
Ogólnie anime do zastanowienia. Jest piękne i uczące życia czyli to co robi anime. To nie jest tak, że to oglądamy i tylko zatruwamy umysł rozrywką. Każde anime uczy zachowań i wzmacnia psychikę. To nie jest ani komedia ani ckliwy romantyzm. To jest anime na serio. I tak należy do tego podejść. Trzeba się liczyć z przeszkodami i chwilami słabości (tak jak ja już miałam to skończyć ). Gratuluje autorowi i strasznie mnie zadziwia czemu ten tytuł nie zyskał takiej popularności jak choćby Shiki, Another czy też Toradora. Pod pewnymi względami to anime jest lepsze.
Naprawdę polecam i mam nadzieje, że nie tylko mnie to anime coś nauczy… Powodzenia i miłego oglądania :)
Przepraszam za błędy ^^"
Cudowne
Pytanie dla tych co obejrzeli:
kliknij: ukryte Jak jest ze śmiertelnym sprzężeniem/śmiercią zwrotną/ jak zwał tak zawał u demonów karmy? W końcu to oni zabijali i byli tego świadomi. W przypadku Shuna rozumiem, że podświadomie tłumił to ale chyba nie wszyscy byli na tyle silni.
Nie wciąga mnie kompletnie
Dziecięce marzenia...
Anime dotyka kilku kwestii, ale ten najważniejszy aspekt, nie wiem czy został przedstawiony tak jak zakładali twórcy. Prawda jest taka, że dzieci mają swoje marzenia, do których dążą, natomiast dorośli już niekoniecznie, twierdząc że są realistami, że w pojedynkę niczego nie osiągną, a świat nie jest czarno‑biały. Mam wrażenie, że dziecięce ideały legły gdzieś pod nogami, a życie toczy się dalej. Tylko pytanie, czy coś się zmieniło, czy ludzie się zmienili? Ostatnie odcinki poddają to w wątpliwość, człowiek jako jednostka być może, ale jako społeczeństwo chyba nie do końca…