
Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 9/10 | grafika: 9/10 |
fabuła: 7/10 | muzyka: 5/10 |
Ocena czytelników
Kadry




Top 10
Kidou Senshi Gundam: The Origin
- Mobile Suit Gundam: The Origin
- 機動戦士ガンダムTHE ORIGIN
- G-Saviour
- Kidou Senshi Gundam
- Kidou Senshi Gundam 0080: Pocket no Naka no Sensou
- Kidou Senshi Gundam 0083: Stardust Memory
- Kidou Senshi Gundam 0083: Stardust Memory: Uchuu no Kagerou
- Kidou Senshi Gundam 0083: Zeon no Zankou
- Kidou Senshi Gundam [1981]
- Kidou Senshi Gundam: Dai 08 MS Shoutai
- Kidou Senshi Gundam: Dai 08 MS Shoutai - Miller's Report
- Kidou Senshi Gundam: Dai 08 MS Shoutai: Sanjigen to no Tatakai
- Kidou Senshi Gundam F91
- Kidou Senshi Gundam: Fukushuu no Requiem
- Kidou Senshi Gundam G40
- Kidou Senshi Gundam GQuuuuuuX
- Kidou Senshi Gundam MS IGLOO: 1-nen Sensou Hiroku
- Kidou Senshi Gundam MS IGLOO 2 Juuryoku Sensen
- Kidou Senshi Gundam MS IGLOO: Mokushiroku 0079
- Kidou Senshi Gundam Narrative
- Kidou Senshi Gundam: Senkou no Hathaway
- Kidou Senshi Gundam: The Origin - Zen'ya Akai Suisei
- Kidou Senshi Gundam: Thunderbolt
- Kidou Senshi Gundam: Thunderbolt - Bandit Flower
- Kidou Senshi Gundam: Thunderbolt - December Sky
- Kidou Senshi Gundam Unicorn
- Kidou Senshi Gundam ZZ
- Kidou Senshi Gundam ZZ: Gundam Frag
- Kidou Senshi Gundam-san
- Kidou Senshi Victory Gundam
- Kidou Senshi Z Gundam
- Kidou Senshi Z Gundam: A New Translation
- Mobile Suit Crossbone Gundam (Komiks)
- Mobile Suit Crossbone Gundam Koutetsu no Shichinin (Komiks)
- Mobile Suit Crossbone Gundam: Skullheart (Komiks)
- Mobile Suit Gundam (Komiks)
- Mobile Suit Gundam 0079 (Komiks)
- Mobile Suit Gundam 0080: War in the Pocket (Komiks)
- Mobile Suit Gundam F90 (Komiks)
- Mobile Suit Gundam F91 (Komiks)
- Mobile Suit Gundam: Odwet Chara
- Mobile Suit Gundam: The Revival of Zeon (Komiks)
- Mobile Suit Gundam: Twilight AXIS
- Mobile Suit Gundam: Twilight AXIS - Akaki Zan'ei
- Mobile Suit Gundam ZZ (Komiks)
- Mobile Suit Zeta Gundam (Komiks)
- Outer Gundam (Komiks)

Każda wojna ma swój początek…
Recenzja / Opis
Gundam. Dla miłośników wielkich robotów seria ta jest pewnie równie ważna, jak na przykład Czarodziejka z Księżyca dla miłośników magical girls. Cykl zapoczątkowany w zamierzchłych czasach, w roku 1979, zdążył się doczekać tylu kontynuacji, serii OAV, filmów i „opowieści na motywach”, że obejrzenie tego wszystkiego stanowi dziś spore wyzwanie. Choćby tylko z powodu chronologii poszczególnych serii. Ale oto nadchodzi wybawienie! Ten jeden, najpierwszy. Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać. W krainie Mordor, gdzie zaległy cienie… A nie chwila, to nie ta bajka… A więc raz jeszcze. Oto nadchodzi Gundam: The Origin. Prequel wszystkich Gundamów z podcyklu określanego Universal Century. Fabularny wstęp do serii telewizyjnej z roku 1979, koncentrujący się na historii Casvala i Artesii, ale pokazujący także wydarzenia, które doprowadziły do Jednorocznej Wojny. Dodatkowo zawierający mnóstwo smaczków dla najwierniejszych fanów cyklu.
Mamy więc okazję poznać jeszcze żywego niesławnego Deikuna i towarzyszyć mu w trakcie wiekopomnego przemówienia, w którym miał zamiar ogłosić niepodległość kolonii Side 3. Obserwujemy dorastanie przyszłego Czerwonej Komety (z którego skądinąd niezły psychopata), możemy też przyjrzeć się wydarzeniom, które sprawiły, że Artesia stała się tak twardą kobietą. Poznajemy także okoliczności towarzyszące początkom przyjaźni pomiędzy Charem a Garmą Zabim. A przecież to tylko część wątków… W tle mamy też Hamon, porucznika Rambę, Dozle'a, Amuro i całą resztę wesołej gromadki, którą widzimy w zupełnie innym niż dotąd świetle. Oprócz wątków personalnych pojawią się jeszcze polityczne intrygi, zabójstwa, szpiegostwo, zamieszki, wojna i co tam jeszcze tylko twórcom przyszło do głowy.
Zawiedzie się jednak ten, kto miał nadzieję na ukazanie ewolucji postaci, powolną przemianę ich postaw. W gruncie rzeczy zmienia się tu tylko Artesia, z zagubionego i samotnego dziecka wyrastająca na odważną i samodzielną kobietę, która nie boi się pobrudzić sobie rąk. Casval jak to Casval… W zasadzie od pierwszych chwil to twarda sztuka. Geniusz totalny, który czego się nie tknie, zaraz to świetnie opanowuje, czym doprowadza do szewskiej pasji otoczenie, albo budzi powszechny zachwyt. Zasadniczo jeden Ramba Ral przechodzi jaką taką ewolucję, gdyż w imię przekonań buntuje się z czasem wobec swoich przełożonych. Choć nie bardzo wiadomo, czemu potem decyduje się jednak nadal im pomagać… Nie zmienił się też niestety Amuro, który w OAV był w moim odczuciu wręcz wyjątkowo irytujący. W sumie, biorąc poprawkę na to, jak był wychowywany, można jego postawę trochę zrozumieć no ale… Te ciepłe kluchy mają pilotować gundama? Pokonać Chara? Noż na litość!
Złego słowa nie powiem za to na temat grafiki. Projekty postaci są bardzo zbliżone do tego, co znamy z oryginalnego serialu i pod tym względem brak jakichkolwiek poważniejszych zmian. Co jest oczywiście ze wszech miar zrozumiałe i jak sądzę, dla większości widzów pożądane. Grafika jest również odpowiednio poprawiona i uszczegółowiona tak, by nie razić osób przyzwyczajonych do współczesnych tytułów. Nie będzie też, jak sądzę, zaskoczeniem stwierdzenie, że cała OAV, zwłaszcza w scenach akcji, wręcz kipi od animacji komputerowej. Ale skłamałbym, twierdząc, że mi to przeszkadzało. Oczywiście może razić pewna „plastikowość” modeli mechów, czy też bojowych okrętów, ale z nawiązką wynagradza to dynamiczność scen oraz nasycenie ich kolorem oraz wszelkiego rodzaju efektami specjalnymi. Sceny batalistyczne, zarówno te otwierające OAV, jak i późniejsze, potrafią zrobić potężne wrażenie na widzu. Ale niczego też nie brakuje scenom rozgrywającym się w spokojniejszych momentach. Mamy tu do czynienia z wieloma miejscami akcji i całym tabunem postaci, a wszystkie one są bardzo dopieszczone i doprawdy jest na czym oko zawiesić. Tak w ramach ciekawostki: w pewnej scenie widz ma okazję popatrzeć na Kycilię nago! Ale na Artesię już nie ma co liczyć…
Podsumowując powyższe peany, pozostaje mi stwierdzić, że The Origin stanowi godne uzupełnienie serii. W moim przypadku był to zresztą tytuł, który ostatecznie zachęcił mnie do zapoznania się z całością uniwersum. Mamy tu mnóstwo akcji, a początkowo także całkiem sporą ilość scen komediowych. Ale, jak na Gundama przystało, nie brak tu dramatu, świństw i trupów w ilościach hurtowych. W gruncie rzeczy nie zobaczymy tu przemocy jako takiej, krew leje się dość okazjonalnie i bez ciągot w kierunku produkcji spod znaku gore. Nie zmienia to faktu, że twórcy nie bali się pokazać także bardziej okrutnego oblicza wojny. Nie będę tu wchodził w szczegóły, ale na pewnym etapie widzowi oczy mogą się zrobić okrągłe niczym spodki. Jednak mimo tych wszystkich pochwał należy pamiętać, że Gundam: The Origin został stworzony z myślą o widzach, którzy znają stary telewizyjny oryginał. Nie znaczy to oczywiście, że jest on niezbędny, żeby zrozumieć pokazane tu wydarzenia, nic z tych rzeczy. Choć już liczne smaczki będą, siłą rzeczy, dla nowego widza niezauważalne. Przede wszystkim jednak The Origin jest tylko wstępem zarysowującym o wiele większą historię. Przedstawia różne wydarzenia, stawia wiele pytań, ale nie daje odpowiedzi. Tych należy szukać w starszych tytułach. A one, ze względu na stareńką kreskę i animację, mogą być dla dzisiejszego widza nie do obejrzenia… Cóż, może doczekamy się remake’u starego serialu?
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Sunrise |
Autor: | Hajime Yatate, Yoshikazu Yasuhiko, Yoshiyuki Tomino |
Projekt: | Hajime Katoki, Jun'ichi Akutsu, Kimitoshi Yamane, Mika Akitaka, Tsukasa Kotobuki, Yoshikazu Yasuhiko |
Reżyser: | Takashi Imanishi, Yoshikazu Yasuhiko |
Scenariusz: | Katsuyuki Sumisawa |
Muzyka: | Takayuki Hattori |