
Komentarze
NANA
- Re: Drugi sezon? : xx : 17.02.2024 22:35:04
- Re: Drugi sezon? : Amarette : 17.02.2024 21:22:09
- Re: Drugi sezon? : xx : 17.02.2024 20:52:43
- Re: Drugi sezon? : Warmupek : 17.02.2024 08:10:59
- Re: Drugi sezon? : xx : 16.02.2024 19:40:22
- Drugi sezon? : Warmupek : 16.02.2024 18:49:58
- komentarz : Aoi9709 : 13.01.2022 13:20:22
- Jestem na tak! : Marta001 : 17.03.2018 18:12:50
- Nana i Nana : Heroine : 19.06.2017 01:28:45
- Re: NANA : Heroine : 19.06.2017 01:08:47
Drugi sezon?
Dlatego zapytam – ktoś coś wie na temat jakiejś kontynuacji? Jak wyglądała sprawa mangi (już nie czytam mang), manga się zakończyła, jest tam materiału na kolejne sezony, ona wychodzi, ta historai ma już zakończenie, ktoś coś wie, jak to wygląda?
Jestem na tak!
Ubolewam tylko nad tym, że historia jest niedokończona. Nie ma chyba nic gorszego dla widza :(
Nana i Nana
Ostatni odcinek to po prostu coś niesprawiedliwego dla widzów. Minęło już 11 lat od wydania anime i wiem, że nie ma co liczyć na 2 sezon, a tak bardzo bym chciał, żeby Obydwie Nany nadal się przyjaźniły i, żeby były dla siebie najważniejsze. Żeby rzeczywiście to pokazywały, a nie tylko o tym mówiły.
Decyzje Hachi naprawdę mnie wkurzały, przecież jak można tak bardzo pozbawić się szczęścia i przy okazji potraktować „byłego” chłopaka i przyjaciółkę jak śmieci? Zrobiła to niby dla dziecka..
Anime uświadamia mnie, że chyba nie warto mieć dziecka, gdyby te miało zepsuć Ci życie… XD Nie no, żartuję. Jestem rozchwiany po jego obejrzeniu.
Gdyby tylko Nana poroniła..
Wtedy nie miałaby powodu, żeby być z Takumim. Spotkałaby się po jakimś czasie z całym składem Blast‑u, być może pogodziła z Shoujim lub Nobu i zeszła się z którymś z nich, a następnie wszyscy by wyszli, Nana zostałaby z Naną w ICH mieszkaniu, poszłyby spać razem i przegadały całą noc, przepraszając się i zapominając o problemach, przy czym powróciłyby do przeszłośći.. Ahh nie. STOP. Przecież do pierd**ony dramat ;)
No nie wiem. Ja to tak widzę.
Gdyby nie zakończenie (już pomijając całą sytuację z ciążą) było POZYTYWNE, to z pewnością dałbym temu anime 10/10.
Taka rada dla zaczynających oglądać: Dolećcie jakoś do 26‑27 odcinka i przestańcie oglądać! To wam dobrze zrobi, nie będziecie musieli płakać i się dołować, no chyba, że akurat macie nastrój na to. Nie rozczarowalibyście się tak :/
Nie wiem co powiedzieć, to anime mną wstrząsnęło. Pa.
Nee, Nana... Do you remember the first time we met?
Oglądając Nanę, przeżywałam wszystkie emocje razem z bohaterami. Może pomijając Hachi, bo nierzadko trudno było mi zrozumieć jej wybory. kliknij: ukryte Była bardzo niestała w uczuciach i trudno mi sobie wyobrazić ją, żyjącą z kimś „długo i szczęśliwie”. Chociaż… nie wiem czy ktokolwiek w Nanie dostąpiłby łaski życia w ciągłym szczęściu. Szczególnie uderzający był dla mnie moment, gdy w kliknij: ukryte ostatnim odcinku Nobu podchodził do drzwi, by otworzyć je Hachiko. W tamtej chwili Nana wymierzyła we mnie emocjonalny cios (zresztą nie pierwszy… ta seria wymierzyła we mnie dość sporo takich ciosów), zupełnie przypomniałam sobie, że tak nie będzie. Nobu nie otworzy drzwi. Po prostu tak się nie stanie. I kropka.
Od samego początku wątku kliknij: ukryte Shina i Reiny kibicowałam im z całego serca. W ogóle nie odczuwałam tych siedmiu lat różnicy w ich wieku. Czerwona nić przeznaczenia? Mam nadzieję. Równie mocno wspieram parkę NanaxRen i bardzo cieszyłam się każdym wzlotem w ich związku. Dobija mnie jednak fakt, że nie może być zbyt kolorowo i Nana jest tak rozdarta emocjonalnie, a Ren nie jest w stanie w pełni zapanować nad swoim życiem, przez co w ich związku nie jest idealnie.
Muzyka w tle mnie nie urzekła, czego nie mogę jednak powiedzieć o piosenkach, bo one zawładnęły moim sercem. Pierwszy ending Nany pod względem wokalu, muzyki i emocji jest majstersztykiem. Może oprawa graficzna w nim nie była najlepsza, ale całość to mój ulubiony ending życia już od obejrzenia pierwszego odcinka Nany. Każdy z openingów jest świetny, pozostałe endingi to kolejne cudowne utwory. Zestaw rewelacyjnej muzyki z anime zawsze w chętnie przyjmuję.
Co tu dużo mówić… Nawet nie chciałam się zbytnio rozpisywać – miałam zamiar napisać kilka linijek, lecz w tej chwili czuję, że mogłabym rozwodzić się godzinami nad każdą najmniejszą sytuacją, która miała miejsce w Nanie. To chyba jakaś magia. Lub dzieło tego, że piszę to o wpół do trzeciej w nocy… Kto wie.
Jeśli ktoś jeszcze opiera się, ma jakiekolwiek wątpliwości, czy obejrzeć Nanę, to niech czym prędzej zabierze się za oglądanie, bo przed nosem może mu przejść jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze) anime o tej tematyce. Polecam serdecznie, ode mnie leci maksymalna nota.
sentyment
Mam do niego ogromny sentyment.
Chyba nie ma 2giego takiego Anime w którym postaci są tak realnie przedstawione i zbudowane.
Mam ogromny sentyment do tej serii.
Podsumowując. Anime jest dobre ale jak dla mnie to za bardzo wyolbrzymiali dany problem. A zakończenie mogło być inne, mądrzejsze… Bardziej rozważne.. I na korzyść szczęścia dwojga ludzi a nie bezdusznego Takumiego myślącego o jednym i zachowywującego się tak prostacko i arogancko.
Zamaskowano spoilery. Moderacja
Odsyłam do jej komentarza poniżej!
Od siebie mogę dodać, że muzyka z tej serii zmiażdżyła mi cojones (chyba mogę użyć tego słowa, co nie?) i szczerze zachęciła mnie, żeby coś pokombinować z ludźmi z osiedla i stworzyć własny zespół – punkowy klimat to to, co lubię. Chyba czas przyodziać się w stare wdzianka, pojechać na koncert jakiegoś lokalnego zespołu i poczuć klimat.
Postaci były U‑RZE‑KA‑JĄ‑CE w swej budowie! Nigdy jeszcze nie widziałem tak 'czadowo' wystylizowanych osóbek w anime. No i muszę przyznać, że o ile żeńska część nie była jakaś super piękna (może poza Reirą), to płeć męska… Ouhhh… Jestem facetem i zabrzmi to trochę 'gay', ale patrząc na to, jak wyglądają Shin czy Yasu to szczerze zazdroszczę – a to przecież tylko drugoplanowi, animowani bohaterowie!
Waham się z oceną miedzy 8 a 9. W obu przypadkach nie czuję się, jakbym krzywdził twórców i nie mam poczucia winy. Prawdopodobnie wystawię 9, bo dawno nic mnie tak nie poruszyło pod 'muzycznym' względem. 10/10 nie dam, bo tak jak jolekp pisała, czuję pewne rozczarowanie i niedosyt po tym seansie, a i parę średnio‑dużych mankamentów bym znalazł, gdybym sobie przypomniał.
Mistrzostwo samo w sobie.
Teraz ciężko znaleźć anime, które dorównywałoby starszym tytułom. Nana nie jest bardzo starą serią, jednak ma swoje lata, które dają o sobie znać oglądając następne odcinki. Takie przeświadczenie tkwi w mojej głowie, bowiem im nowsze anime oglądam tym coraz częściej spotyka mnie zawód. W Nanie przeżywałam wszystkie emocje razem z postaciami. Nawet w wolnych chwilach rozważałam jakie to kolejne przeszkody napotka Nana wraz z resztą paczki. Jest to seria, która gwarantuje nie jedno drgnięcie serducha. Jeśli miałabym z czymś porównać Nanę w obrębie gatunku to tylko z nieco nowszym Clannadem, którego kreska jednak chwilami mnie odstraszała.
Fabuła Nany stoi na naprawdę wysokim poziomie. Jest niezwykle wciągająca, wiarygodna, a przy tym opiewa w wiele pobocznych wątków. kliknij: ukryte Samo zakończenie serii jest dla mnie sycące, chociaż niezwykle smutne i przygnębiające. Podejrzewam, że własnie takie uczucia chciano wzbudzić w widzu.
Muzykę z Nany poznałam zanim w ogóle pomyślałam o obejrzeniu serii, ale nawet w najśmielszych snach nie myślałam, że tak świetnie pasuje do całości. Uwielbiam wszystkie utwory kliknij: ukryte i jedyne do czego mogłabym się przyczepić to ich ilość, bowiem BLAST wykonuje jedną i tą samą piosenkę przez większość anime.
Nie wiem dlaczego niektórzy czepiają się kreski. Owszem, nie każdemu może się spodobać, ponieważ jest niezwykle charakterystyczna, jednak według mnie oddaje klimat serii i naprawdę do niej pasuje.
Nie będę się rozpisywać o samej fabule itp. Nana to anime, które jest niezwykle życiowe. Pokazuje, że nierzadko życie stawia człowieka w sytuacji, w której musi wybierać między tym co proste, a tym co słuszne.
Z czystym sumieniem tytuł polecam każdemu. Jest to pozycja obowiązkowa, która potrafi nie tylko wzruszyć, ale również zachwycić.
Ps. Komentarz jest tylko i wyłącznie moją opinią toteż można się z nim nie zgodzić. :-)
Poruszona do głębi ~
Zacznę może od tego, że od początku NANA działała na mnie jak jakiś rozrusznik rozchwiania emocjonalnego. Na przemian śmiałam się i płakałam, choć raczej częściej robiłam to drugie. Bywały momenty, gdzie dosłownie się rozklejałam i nie było już dla mnie ratunku. Zwłaszcza, gdy w tle leciały te nastrojowe utwory. Och, tak, muzyka to z pewnością jeden z największych plusów tego anime (zwłaszcza piosenka Starless Night <33).
Przeżywałam perypetie Nany x Hachi bardziej niż własne życie~ Mile będę wspominać chwile spędzone z NANĄ. Co do oceny, daję najwyższe noty i dodatkową tytuł ulubionego. Żałuję tylko, że odkładałam seans tak długo. A to wpadło na listę coś nowego, a to wróciło się do czegoś starszego, to znowu chciało się obejrzeć coś zupełnie innego.
W każdym bądź razie polecam innym tę historię. Mimo paru wad (w moich oczach nieistotnych, choć i ja je dostrzegłam) NANA jest pozycją obowiązkową. A wysokie noty i miejsce w czołówce są jak najbardziej zasłużone.
Potok łez
zdumiewające, że dopiero za 3 podejściem Nana do mnie przemówiła.
Nawet nie wiem, kiedy konkretnie zaczełam ronić łzy…to był 2 odc, moze troche dalej? Prawde mówiąc miałam już dość siedzenia i przeżywania, oraz chęci rozszarpania poszczególnych postaci. Oderwać sie jednak nie byłam w stanie. Mam wrażenie, że ostatnie odcinki zwolniły nieco tępo, lecz to oceny nie zmienia. jest to prawie idealne anime – prawie, bo zakończenie niesatysfakcjonujące (mimo to warto obejrzeć).
Sama nie wiem
Pewnie i tak kiedyś do niej wrócę, ale kreska beznadzieja 5/10.
Cudne.
Ta seria towarzyszyła mi naprawdę długo, od kiedy ją zaczęłam, wiele zmieniło się w moim życiu. Z tego powodu naprawdę ciężko było mi się z nią rozstać. Anime niemal idealnie.
Fabuła została poprowadzona bezbłędnie. kliknij: ukryte Żałuję jedynie, że Hachi postanowiła wybrać Takumiego.
Postacie są jak ludzie z krwi i kości, obdarzone złożoną osobowością. Pokochałam Rena, Nanę, Yasu i Reirę szczerą miłością.
Mam pewne „wonty” tylko do zakończenia, ale raczej nie jestem jedyna. Podejrzewam, ze twórcy nie przewidzieli, odcinek 47 będzie tym ostatnim. kliknij: ukryte Ciekawość mnie zżera, co stało się z Naną w przyszłości. Została żoną Rena? Nie żyje? Robi karierę solową? Poza tym, naprawdę sporo wątków zostało niedomkniętych.
Jestem jednak w stanie przymknąć na to oko. Wspaniała muzyka, bohaterowie, miejsce akcji, fabuła i o wiele więcej. Dostałam to, czego oczekiwałam.
Oglądać, ale to już!
9/10
Anime to w przeważającej części jest romansem, ale właściwie żaden z pokazanych tu wątków romantycznych mnie nie przekonał.
kliknij: ukryte Związek Hachi z Takumim jest bardzo „zoologiczny”. Ona jest dla niego pieskiem do rozpieszczania, którego może pogłaskać kiedy ma na to ochotę i zganić kiedy jest w złym humorze, a on i tak zawsze będzie na jego widok będzie merdać ogonem. On jest dla niej krową do dojenia, instrumentem do spełniania zachcianek. (Vide scena, kiedy wrócił z Anglii z prezentami albo gdy prosiła go o suknię ślubną – czułam się dramatycznie zażenowana patrząc na to). Szczerze mówiąc do tej pory nie potrafię zrozumieć czemu on w ogóle się z nią zadawał. (Mój brak zrozumienia dla postaci Takumiego w dużej mierze zaważył na końcowej ocenie dla tego anime – właściwie nie umiem znaleźć uzasadnienia dla żadnego z jego działań, wszystko co zrobił wydaje mi się nielogiczne i nieuzasadnione). Może jestem mało romantyczna, ale nie potrafię dostrzec pomiędzy nimi uczucia. Ale ten wątek potrafił mi też dostarczyć niezłej rozrywki. Moim osobistym hitem są najbardziej romantyczne oświadczyny, jakie widziałam w życiu – naprawdę szczerze mnie to ubawiło ;).
Związek drugiej Nany przypomina za to bardziej uwielbienie fanki do idola. Jej przywiązanie do Rena jest momentami dość przerażające.
Drugą rysą na moim odbiorze serii jest fakt, że głównymi bohaterkami są kobiety. Nie wiem dlaczego, ale kobiece bohaterki w ogóle do mnie nie przemawiają. Aczkolwiek na początku wydawało mi się, że nie będzie tak źle i że może nawet się do nich przekonam. Hachi okazała się w całej tej swojej dziecinnej naiwności zaskakująco urocza i stanowiła całkiem niezły element komediowy (przynajmniej na początku). Natomiast potem przeszła moje najśmielsze oczekiwania, okazując się być typem kobiety, którego najbardziej nie trawię. kliknij: ukryte Kobieta – chorągiewka, którą może mieć każdy kto poprosi. I nie musi nawet specjalnie długo prosić. Wydaje mi się, że ona nie była w zasadzie zdolna do przeżywania jakiegoś głębszego uczucia do drugiej osoby, tylko lazła do tego, który w danym momencie mógł jej więcej zaproponować. Okropna, materialistyczna kobieta, traktująca mężczyzn przedmiotowo. Absolutnie odrażająca panna.
Z pozostałych postaci największą sympatią darzyłam Shoujiego kliknij: ukryte (bardzo żałowałam, gdy rozstali się z Naną), a potem Shina. Szkoda, że tak bardzo zmarginalizowano jego postać, bo z chęcią dowiedziałabym się więcej o jego przeszłości. Bardzo lubiłam też duet przyjaciółki Nany i jej chłopaka – byli taką ostoją normalności, oddechem od tych wszystkich dysfunkcyjnych związków.
I taka już marginalna kwestia, ale w sumie dosyć rzucająca się w oczy. Duża część fabuły dotyczy zespołu muzycznego i jego drogi do kariery, a tak naprawdę przez całe 47 odcinków słyszymy w zadadzie jedną ich piosenkę, graną w kółko do znudzenia. I kilka utworów Trapnest (które notabene podobały mi się bardziej), ale też niezbyt dużo. A ja narzekałam przy „Becku” na małą liczbę utworów… Drugą sprawą, która mi „zgrzytała” przy tym wątku była kwestia mediów. kliknij: ukryte Trudno mi sobie wyobrazić, aby w realnym świecie wiadomość o dziewczynie gitarzysty jakiegoś tam zespołu mogła mieć aż taką wagę i pociągnąć za sobą takie skutki, jak to było przedstawione. Żeby za wokalistką jakiegoś początkującego, w sumie niszowego zespołu paparazzi łazili jak za gwiazdą z Hollywoodu? Wiem, że to miało swoje uzasadnienie, ale jakoś go nie kupuję.
Po przeczytaniu mojego przydługiego komentarza, można by odnieść wrażenie, że to anime mi się nie podobało. Ale o dziwo było wręcz przeciwnie. Mimo wszystko ogląda się to bardzo dobrze, historia naprawdę mnie wciągnęła i zostawała ze mną nawet po wyłączeniu odcinków, a to dla mnie dużo znaczy przy oglądaniu. Aczkolwiek, nie ukrywam, że czuję po jego obejrzeniu naprawdę spory niedosyt.
Przede wszystkim ogromny plus za muzykę, moje klimaty.
Kreska ogółem bardzo fajna, fabula nie jest przesłodzona, przez co NANA nie jest takim „słodkim romansidłem ze szczęśliwym zakończeniem”. A co do zakończenia… cholernie mi zal Nobu.
Nana O. stała się moim natchnieniem pod względem ubioru, haha ;>
10/10
Po prostu jest wspaniałe.
Nic dodać, nic ująć.
I bardzo wstrząsające. Przynajmniej ja po nim ogarniałam się kilka dni.
Obie bohaterki uwielbiam. I muzyka, i kreska.
Uosabiałam się bardziej z Hachiko, mimo że z pozoru bliżej stoję Nany.
Jedno z moich ulubionych. Dojrzały, ciężki romans. Zmuszający do refleksji. Dlatego go tak uwielbiam. Bo wybija się na tle dosyć nudnych, przewidywalnych szkolnych romansów.
Największą wadą anime jest główna bohaterka, Hachi. Lekkomyślna, naiwna jak 4‑latek i nie będąca w stanie podejmować za siebie decyzji w tym wieku. kliknij: ukryte Totalnie zignorowała Nobu i Nane, a potem miałem wrażenie że jest tylko z Takumim dla kasy i przez dziecko.
Zacząć mogę jednak od jednej kwestii – jest to chyba pierwszy romans anime(obejrzany przeze mnie), w którym w końcu ktoś podszedł na poważnie do fabuły. Jako romans(i to taki typowo dla żeńskiej części widowni) można ocenić dość wysoko – ale jeśli chodzi o dramat, czy elementy komediowe(tak wiem, że był to tylko dodatek, nie mniej wstawki występowały dość często) – znalazłbym co najmniej kilka innych, lepszych tytułów. No i w ogóle pomijając fakt, że po 47 odcinkach nie zdołali domknąć wszystkich wątków na ostatni guzik, tylko jeszcze prezenterka ładnie poinformowała, że to koniec sezonu pierwszego i w mandze można dowiedzieć się więcej… jak ja takie coś uwielbiam…
Jeśli chodzi o samą oprawę muzyczną serii – niespecjalnie przepadam za punkiem, spodobał mi się utwór(chyba pod balladę bardziej podchodził?) puszczany na endingu przez pierwsze odcinki(Olivia Lufkin – A little pain), choć też jego nadmierne występowanie przez zaledwie kilka odcinków(w środku) trochę mnie zniechęcił :\ Generalnie nie moje klimaty muzyczne ale starałem się odstawić na bok, ze względu na fabułę.
Grafika – na przeciętnym poziomie. Większość dziewczyn wygląda praktycznie tak samo – praktycznie różniły się tylko fryzurą i ubraniem, wyglądały jak odrysowane od jednego szkicu. W przypadku mężczyzn nie było tego tak widać, nie mniej jednak postaci graficznie nie wyróżniały się za specjalnie. Dziwna również była jedna rzecz – bywały sceny, w której zadbano o najmniejszy szczegół twarzy, a bywały i takie, w których postaci wyglądały jak mocniej zarysowane koncepty(i nie mówię tutaj o komediowych wstawkach). Wyglądało to trochę, jakby momentami zwyczajnie komuś nie chciało się rysować. Nie nazwałbym znowu też słabą(widywałem gorsze) ale mogliby się troszkę bardziej postarać.
Fabuła, przez jakieś 20‑30 odcinków wszystko działo się bardzo powoli, wątki były trochę dłużej rozwijane i nic pośpiechem – nagle bum, punkt kulminacyjny dla fabuły i zaczyna robić się chaos, miałem trochę wrażenie jakby pod koniec ktoś szybko próbował pociągnąć wątki do końca. Fabuła jak na romans zapewne jest bardzo dobra, nie wciskali żadnych smutów na siłę, nie trzeba było się posiłkować motywami ecchi, czy jeszcze czymś innym – serii raczej niczego nie brakowało(no może poza tym, że powinni wszystko domknąć w tych 47 odcinkach), jednak mnie aż tak nie zainteresowało(oglądałem kilka romansów), jest to dla mnie ewidentny znak, że typowy romans nie jest przeznaczony dla facetów :)
Postaci, przez całą serię właściwie udało mi się polubić tylko Yasu. Próbowałem się przekonać do obu Nan ale po prostu nie potrafiłem… są to dziewuchy, które można pooglądać na ekranie, jednak raczej nie jest dobry to materiał na „przyjaciela”. Hachi kliknij: ukryte była zbyt lekkomyślna, podejmowała zbyt wiele nieprzemyślanych decyzji – wliczając w to chłodne potraktowanie Nobu, strasznie niestabilna w uczuciach. Dla mnie była idealnym przykładem niedojrzałej dziewczyny. Podczas ostatniej rozmowy z Junko udało się jej powiedzieć kilka mądrych słów, a tak przez całą serię praktycznie nic. Nana(wokalistka) – kliknij: ukryte zbyt często przechodziła „metamorfozy” jak na mój gust, ciężko ją określić całokształtem. Nie miałem raczej nic przeciwko jej ale polubić też byłoby ciężko.
Generalnie starałem się oceniać samą serię obiektywnie, pomimo kilku rzeczy, które mi się nie podobały zauważyłem również mnóstwo plusów. Serię zapewne poleciłbym wszystkim dziewczynom, które szukają dobrego romansu z dopracowaną fabułą(zresztą po innych komentarzach, chyba dodatkowo nie muszę zachęcać. W przypadku facetów – jeśli nie przeszkadza narracja prowadzona przez kobietę jak i styl serii utrzymany w kobiecym spojrzeniu, to można zobaczyć jak najbardziej. W najgorszym przypadku można zobaczyć całkiem interesującą historię.
Ocena końcowa ode mnie to 7/10 – wystawiam z czystym sumieniem.
Nie raz się płakało